niedziela, 30 września 2012

Nowe Życie 14


Przeprasza, że tak nic się nie dzieję, ale codzienne perypetie też są fajne :)
Chociaż Kamio będzie nieźle zaskoczony, czym? Dowiecie się gdy przeczytacie...
Dziękuje ci Bianca ;3 Kocham cię wiesz? Tylko dzięki tobie nie zwariowałam wczoraj <3



Rozdział 14


 
Chłopiec tylko na to czekał. Przerzucił nogi przez kolana Kamio i przytulił się do jego boku. Jadł swoje kanapki i gdy kończył mleko już całkiem machinalnie zaczął go drapać po brzuszku. Oglądał program i w pewnym momencie niechcący wsunął rączkę pod pod jego koszulkę.
- Ty masz włoski na brzuszku ! Hihi

Kamio spojrzał na niego. Ah ta dziecinna ciekawość.
- Owszem mam - demon zabrał jego rączkę ze swojego brzuszka.
- Ty jak urośniesz też będziesz miał - mężczyzna pstryknął go w nosek.
- I rączek pod koszulkę innym wsadzać nie można - rozbawiony pogroził mu palcem.

Nie wsadził mu rączek pod koszulkę tylko koszulkę podciągnął w górę.
- To wygląda fajnie. Też będę mieć? Hihi to super! I będą tak łaskotać - zachwycony raz jeszcze podrapał demona po brzuszku i odsunął się.
- Już po ósmej, idziemy do cioci? 

- Owszem będziesz miał jak dorośniesz - pokręcił głową rozbawiony.
- No już już, koniec - Kamio chwycił jego rączki i delikatnie je ucałował.
- Nie kochanie, jeszcze nie, Gabryś jeszcze śpi - pogłaskał go po głowie.
- A teraz więcej jedzenia a nie gadania - uśmiechnął się.

- Głupi Gabryś. Chce się bawić a on śpi... - chłopiec mruknął mało zadowolony i położył się na jego kolanach sięgając po jeszcze jedną kanapkę i dalej oglądał program.
- A kiedy Gabryś przeważnie wstaje? Może zadzwonimy? 

- Oj kochanie, nie ładnie tak mówić, po prostu taki z niego mały śpioszek - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Oj nie martw się niedługo pójdziemy do cioci, za godzinkę, akurat zjemy i weźmiemy parę ciepłych rzeczy.

- Ale nie chce czekać... Idę do siebie - w końcu wstał i poszedł do swojego pokoju i tam znalazł węgiel i ołówki i farby i natychmiast zrobił miejsce na jednej ścianie by zacząć szkic

- Ale kotek - demon spoglądał za nim, westchnął cicho i pozbierał rzeczy ze stołu po czym pozmywał. Gdy był czas wyjścia wszedł do jego pokoju.
- Kochanie, zaraz musimy wyjść - pogłaskał go po głowie.
- Co tam rysujesz? - demon zaciekawił się i objął go delikatnie w pasie zaglądając mu przez ramie.

- To tylko szkic. - chłopiec nie wyjaśniał mu co to, bo sam jeszcze nie wiedział co to będzie. Odłożył jednak węgiel i umył ręce szykując się do wyjścia.
- Możemy iść - trzymał już królika więc był gotowy.
 
- No nic chodźmy - uśmiechnął się i już po chwili pukali do drzwi. Otworzył im Josef uśmiechając się delikatnie.
- Coraline wzięła sobie do serca przygotowanie dla was słodkości - zaśmiał się i wpuścił ich do środka.
- Od rana coś pichci i pichci i nikogo do kuchni wpuścić nie chce - powiedział rozbawiony.
- No ale wchodźcie , wypijemy herbatę i możemy iść.

- Cześć wujku. - chłopiec obdarzył mężczyznę największym najbardziej wiosennym ciepłym słodkim uśmiechem i szybko go minął biegnąc do pokoju Gabrysia by już zacząć zabawę.
- Chodź Kamio do środka, rób te swoje kochane oczy ulubionego zięcia i masz zdobyć też ciastko dla mnie bo tu trzeba więcej niż buziaka od męża - Josef pchnął go w stronę kuchni by Kamio zdobył coś słodkiego.

Demon zaśmiał się i wsadził głowę do kuchni.
- Dzień dobry mamusiu - zaczął ale kobieta uciszyła go śmiejąc się.
- Przyznaj się, Joseph cie przysłał? - spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
- Oj mamo, i ty mu się dziwisz? Takie pyszności tu masz i nie chcesz się podzielić,,,,, proszę  - Kamio zrobił minę zbitego szczeniaka a to zagranie zawsze działało, kobieta zaśmiała się tylko i dała mu na talerzyku kilka ciastek.
- Dla każdego po jednym i żebym was więcej nie widziała w kuchni, - i wypchnęła Kamio z kuchni.
- Zwycięstwo !! Chłopcy, tato!! Mamy ciastka - demon zaśmiał się podnosząc talerzyk do góry.

Ciastka mamy - to hasło działało. Josef wziął jedno dla siebie, chłopcy też wzięli dla siebie, jednak Gabryś biegnąc po schodach przewrócił się i ciastko mu wypadło i całe się pokruszyło. Angelo natychmiast pomógł mu wstać i pocałował go w czoło by nie płakał. Oddał mu swoje ciastko.
- Proszę . Idź na górę zaraz wrócę - chłopak wrócił się do kuchni ciągnąć ciocie za fartuszek.
- Ciociu... ? Bo zrobiliśmy bałagan. Gdzie jest jakaś miotełka? Zaraz to posprzątam  - Angelo wpatrywał się w ciocię.
 
Kamio widząc to chciał zając się Gabrysiem ale widząc, że zrobił to Angelo uśmiechnął się ciepło.
- Ten maluszek jest wspaniały - szepnął i poszedł za nim do kuchni.
- Mamo, coś mi się zdaje że nasz mały Angelo zasługuje na drugie ciasteczko, oddał swoje Gabrysiowi bo się przewrócił - Kamio wyjaśnił i wziął chłopca na ręce.
- A bałaganem się nie przejmuj kochanie, ja się tym zajmę a ty idź się baw  z Gabrysiem - pocałował go w policzek.

Kiedy dostał to drugie ciasteczko, przełamał je mniej więcej na pół i gdy wrócił do Gabrysia dał mu połowę no bo dostał ciastko ekstra i to tak nie wypada się nie podzielić. Chłopcy pakowali teraz do małego plecaka zabawki i gry jakie będą im potrzebne i zabrali wszystko do samochodu bo Josef obiecał, że zabierze ich na ten piknik za miasto. Gabryś nawet wziął kredki i blok bo wiedział, że jego przyjaciel lubi rysować.
- Tatusiu! My już będziemy czekać w samochodzie! - niecierpliwi chłopcy wpakowali się już do auta.
 
- No cóż nie pozostaje nam nic innego jak już jechać - zaśmiał się Josef a jego żona przytaknęła. Zapakowali wszystko do bagażnika i wsiedli do samochodu, oczywiście wcześniej zapinając chłopców w foteliki . Po 30 minutach zajechali w końcu do parku.
Josef i Kamio rozłożyli koc i wyjęli wszystko z bagażnika, demon spojrzał na chłopców.
-  Skarby wy moje, tylko się za bardzo nie oddalajcie - uśmiechnął się ciepło.

Chłopcy już właśnie mieli biec już nad rzekę by tam się bawić jednak słysząc Kamio wzięli tylko piłkę i biegali za nią Bardzo blisko koca i dorosłych żeby tak w razie czego nie byli źli że się oddalają. Bawili się grzecznie i w końcu ustawili dwa misie jako słupki bramki i na bramce postawili wujka.

Kamio zaśmiał się widząc że Josef robi za bramkarza po chwili  sam do nich dołączył.  Gdy byli już cali wytarzani w trawie i zdyszani wrócili na koc robiąc maślane oczka do Coralie by dała im coś do picia.

Dzieciaki nie miały nawet siły siedzieć więc się położyli i Coraline dała im ciastka i mężczyznom też niech już im będzie.
- Ciociu i teraz ty z nami grasz. W jakąś grę - chłopcy rozłożyli plansze i pionki dla każdego, Angelo miał całą buzię w kremie.

Dzień mijał im wspaniale, śmiali się, grali, a Kamio nie mógł przestać się uśmiechać widząc radość na twarzy Angelo, plus krem na jego buzi, rozbawiony wziął chusteczkę i wytarł mu buzie.
- Kochanie, sam wyglądasz teraz jak ciasteczko, jeszcze ktoś nam cie zje - Kamio pogłaskał go po głowie.
Gdy zaczęło się ściemniać a chłopcy przysypiać zapakowali rzeczy do samochodu i ruszyli w drogę powrotną.

To był naprawdę wspaniały dzień pełen wrażeń i gdy wrócili do domu Angelo padł na łóżko ledwo żywy. Wakacje minęły im przyjemnie, chłopiec i czuł się wspaniale z nową rodziną i przyjaciółmi. Ciocia i Kamio zapisali go wraz z Gabrysiem do szkoły. Nie mogli się już doczekać pierwszego dnia w szkole.

Kamio położył chłopca spać, przebrał go w piżamkę  i przykrył kołderką całując w czoło.
- Śpij kochanie, ja niedługo też się położę - demon pogłaskał go po głowie i wyszedł do salonu, pochował jedzenie które dostali od Coraliny i wziął długi prysznic by w końcu płożyć się spać.
 Trochę się denerwował tym że chłopiec idzie do szkoły, no cóż ,po prostu się martwił, ale do tego jeszcze kilka dni.

(......)

- Kamio a musimy kupić książki i zeszyty ... - któregoś dnia tak właśnie chłopiec zaczął siadając mu na kolanach.
- Pójdziemy do miasta...? Bo muszę mieć książki do szkoły i... I mundurek i to znów będzie dużo pieniążków i mogłeś mnie zapisać do zwykłej publicznej szkoły - powiedział nieśmiało chłopiec.

- Kochanie - demon westchnął i obrócił go przodem do siebie i objął w pasie.
- Po pierwsze, wiem że bardzo chcesz chodzić do szkoły - uśmiechnął się ciepło.
- A po drugie jesteś moim skarbem - mężczyzna dotknął palcem jego noska.
- Chce dla ciebie jak najlepiej, a poza tym, w tej szkole są dodatkowe zajęcia z rysunku ,, a wiem że masz talent i powinieneś go szlifować. Tu nie chodzi o pieniążki kochanie, ja jestem no cóż,,,,, jestem bardzo bogaty, gdybym chciał mógłbym kupić całe to miasto i jeszcze by mi zostało- zaśmiał się.
- A ja chce cie rozpieszczać, i proszę nie martw się wydatkami, ciesze się że mogę zrobić coś  dla ciebie - Kamio pogłaskał go po głowie.

Chłopiec i tak już robił postępy, potrafił prosić o mniejsze rzeczy które dostawał natychmiast jednak większe sumy to już co innego.
- Ja... Dziękuję - chłopiec złapał go za policzki i słodko go pocałował, tak mocno a potem się przytulił.
- Może jutro pójdziemy na zakupy dobrze? - uśmiechnął się uroczo malec.

- Nie dziękuj, to dla mnie przyjemność - demon uśmiechnął się ciepło.
- Oj kochanie jesteś taaaki uroczy, uważaj na siebie w szkole i nie daj się nikomu schrupać  - pogroził mu palcem i pogłaskał go po głowie mocno do siebie tuląc.
- No dobrze wiec jutro zakupy ale zajdziemy na coś słodkiego prawda? - Kamio spojrzał na niego prosząco, po czym zaśmiał się.

- Dobrze możemy iść na coś słodkiego. Idę malować! Hihi, zawołaj mnie na kolację - malec
  zsunąłsię z jego kolan i uciekł do swojego pokoju i tam się zamknął i kończył szkic bo jeszcze nie wypełniał tego malowidła na ścianie kolorami. Do tego musiałby mieć specjalne farby .

Kamio zaśmiał się i skinął głową, zabrał się za swoje sprawy, jednak po godzinie zajrzał do niego do pokoju.
- Kochanie, masz ochotę na mały lunch ? - demon oparł się o ścianę.
-  Zrobiłem sałatkę owocową - puścił mu oczko.
- Skusisz się ?

Chłopiec przerwał pracę i odłożył węgiel na bok wybierając ręce, odwrócił się przodem do mężczyzny.
- Tak ale nie tu. Zjemy w kuchni bo nie chce tu nic obrodzić. Co masz dla mnie dobrego?

Demon puścił mu oczko i uśmiechnął się wesoło.
- Zobaczysz, do sałatki mamy coś jeszcze - zaśmiał się i wziął go nagle na ręce i zaniósł go do łazienki i umył mu ręce po czym biorąc go na barana zaniósł do kuchni.
- Proszę, nasz kolejny przystanek, kuchnia - demon zdjął go biorąc go na ręce i zaczął go łaskotać. Po chwili posadził go na krześle.
- No siadaj kotek- uśmiechnął się i podał mu sałatkę.
- Mamy jeszcze pudding truskawkowy - mężczyzna usiadł obok niego.

- Jesteś czarodziejem w kuchni tak jak ciocia - chłopiec trzymał się go mocno aż w końcu zajął miejsce przy stole w kuchni.
- A ja bardzo lubię banany - przyznał jednak zaraz dodał że truskawki też ale bardziej banany. W czasie gdy chłopak zajął się jedzeniem w salonie zjawił się Samuel zajmując swoje ulubione miejsce w fotelu.

- Sam? Co ty tu robisz? - Kamio spojrzał na niego wchodząc szybko do salony i podszedł bliżej.
- Stało się coś? Jakieś komplikacje ? - wystraszony przyjrzał mu się
uważnie.
Kamio obejrzał się czy chłopiec jest dalej w kuchni.
- Angelo może cie zobaczyć,, - szepnął cicho.
- Nie powinno cie tu teraz być - syknął.

- Wiem że może. Przyniosłem ci te eliksiry - Samuel wskazał na pudełko na stoliku obok fotela. Chłopiec słysząc głosy wytarł szybko buźkę i cichutko stanął za Kamio by sprawdzić kto to jest co to za gość. Samuel uśmiechnął się do chłopca a Angelo pisnął.
- Tatuś! - natychmiast podbiegł do demona i wskoczył mu na kolana by zaraz mocno się przytulić.
 
- Eliksiry ? Już gotowe? Dzięki Samuel - demon uśmiechnął się i odetchnął z ulgą, jednak za chwile aż musiał usiąść z wrażenia.
- T,tatuś??!! T,,Ty!! Jesteś jego ojcem ?! - Kamio spojrzał na niego z wyrzutem.
- Jak mogłeś nic mi nie powiedzieć? - musiał się uspokoić, nie chciał straszyć chłopca.
- Dobrze, a teraz kochanie - Kamio spojrzał ciepło na chłopca.
- Idź do swojego pokoju, ja muszę porozmawiać, z ,, z twoim tatą - uśmiechnął się delikatnie po czym spojrzał chłodno na Sam'a.
- Powiesz mi o co tu chodzi!? - warknął zdenerwowany Kamio.

5 komentarzy:

  1. Tatuś?! Ja byłam równie zaskoczona jak Kamio. Co ten facet kombinuje?
    Demon okropnie rozpuszcza malucha. Kto myje ręce siedmiolatkowi i nosi go na rękach?
    Ciekawa jestem co tam chłopiec maluje na tej ścianie.
    Wycieczka była świetna i chłopcy wspaniale się bawili.
    Jak Angelo poradzi sobie w szkole? Do tej pory miał niewielki kontakt z rówieśnikami. Taki cichy i spokojny dzieciak może stać się obietem paskudnych żartów.

    OdpowiedzUsuń
  2. przez 5minut powtarzałam w kółko "tatuś.. tatuś? tatuś!?"... ale żeś pojechała :O i jeszcze ten lekko zboczony początek *o*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tatuś, ale, że tatuś tatuś? wow.. tego to się chyba nikt nie spodziewał..

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam ojcem no to mnie rozjebałaś Maru ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Tatuś ?! Zawał...

    ~azusa

    OdpowiedzUsuń