piątek, 14 września 2012

Poznać Prawdę 25


Rozdział 25


- Proszę mi wybaczyć ale chce mu tylko uzmysłowić jakim jest kretynem i jakiego wspaniałego syna wyrzucił z domu, - Kamio spojrzał na nią przepraszająco.
- Może nie znam Mike'a zbyt długo ale nigdy w życiu nie powiedziałbym mu, że to dobrze że został zarażony, - demon mimowolnie warknął cicho.
- Nigdy nie powiedziałbym czegoś takiego własnemu dziecku, jednak pani mężowi trzeba uświadomić ze jest idiotą , przepraszam za słownictwo, ale kocham Mike'a i nie pozwolę, nawet jego własnym rodzicom tak się do niego zwracać.

- Dobrze więc, możesz z nim porozmawiać ale wtedy gdy mnie w domu nie będzie... Nie chce widzieć jak się wścieka. Mam tylko nadzieję, że nie zrobi ci krzywdy -
podała im jeszcze coś do picia i ostry ketchup bo wtedy smakuje najlepiej.
- Ależ oczywiście, - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- I niech się pani nie martwi po pierwsze nie boje się pani męża a po drugie, też jestem trudnym zawodnikiem - puścił jej oczko po czym napił się herbaty.
 Michael zmienił temat jak najszybciej i rozmawiał z mamą o tym co muszą zabrać na wakacje. Obiecał też że zabierze mamę do babci na wieś na dwa dni bo trzeba jej powiedzieć, że znowu zostanie babcia. Po obiedzie Mike wziął resztę swoich rzeczy i przede wszystkim dokumenty i papiery z uczelni i wrócili do domu gdzie chłopak zaczął już powoli układać swoje rzeczy w szafach ukochanego. 

Kamio siedział na skraju łózka przypatrując się jak jego kochanie układa swoje rzeczy.
- Mhm, kochanie weź się tak pochyl jeszcze raz - Kamio uśmiechnął się robiąc minę niewiniątka.

Chłopak odwrócił się i wyprostował a potem za karę, za te niegrzeczne myśli demona rzucił w niego japonkiem prosto w czoło, uszkodzić go nie może w końcu to demon, ale liczy się ten celny rzut.
- Myśli masz nieczyste zmoro piekielna -  Mike wrócił do układania swoich rzeczy. W tych sprawach zachowywał się trochę pedantycznie. Wszystko musiało mieć swoje miejsce. Od ciuchów przez kosmetyki bo papiery i notatki z uczelni. 

- Kooochanie, to bolało - Kamio mruknął i podszedł do niego obejmując go od tyłu.
- Teraz proszę pocałować - mruknął mu na uszko po czym przejechał językiem po jego szyi.
- Nie ładnie tak we mnie rzucać rzeczami, jak już ty rzuć się na mnie - zaśmiał się wesoło.

Mike sięgnął po drugiego japonka i trzasnął go po łapkach. No kurcze co sobie ten demon myśli... O.O
-Kamio nie dostaniesz buziaka, teraz muszę ułożyć wszystko w szafach, a ty siedź spokojnie i weź te ręce bo śpisz dzisiaj na kanapie - oj tak, porządek musi być, poza tym żartował chociaż się starał o naprawdę poważny ton głosu.
 
- Zobaczymy - mruknął niepocieszony demon.
- Jeszcze sam do mnie  przyjdziesz spać na kanapę  - pokazał mu język, i położył się na łóżku po czym rzucił w niego poduszką.
- Obrażam się - mruknął demon.

- A obrażaj się kotek. Kocham Cię . - Mike dodał to żeby kotek się za bardzo nie gniewał, skończył układać wszystkie rzeczy po jakichś dwóch godzinach, obejrzał jeszcze wszystko by się upewnić, że nic mu nie zginęło lub źle czegoś nie ułożył, i w końcu upchnął pod łóżkiem torby.
- Koniec. Nie chowam walizek bo na wakacje trzeba się jeszcze spakować. Pójdziemy na spacer przed snem kochanie? - Michael spojrzał na niego cielęcym wzrokiem.

-  Ale i tak dalej  jestem obrażony  - mruknął i ułożył się wygodniej na poduszkach. Jednak za chwilę obrócił się zerkając na niego.
- A jak ładnie prosisz kochanie?- demon spojrzał na niego uważnie, jednak po chwili skapitulował.
- Obraziłem się, ale też mam ochotę na spacer, wiec możemy iść - przymknął na moment oczy.

- Z obrażonym nie idę nigdzie. Siedź sobie w domu, w parku zawsze mogę wpaść na jakiegoś demona - Mike pokazał mu język i pocałował tego pana obrażonego w usta delikatnie.
- Masz minutę żeby się ogarnąć albo idę sam - już zakładał bluzę i buty i zmierzał w kierunku drzwi.
 
Kamio mruknął pod nosem nieco udobruchany. Zaraz zerwał się z łóżka.
- C,co ? Czekaj na mnie,,, mała paskuda - Kamio zaśmiał się. Ubrał się szybko i podbiegł do niego i chwycił jego dłoń.
- I kto tu jest demonem kochanie? To było takie nieładne zagranie - pokręcił głową rozbawiony.

Chłopiec uśmiechnął się usatysfakcjonowany do siebie i mocno złapał ukochanego za rękę
- Uczę się od lepszych kochanie. Kto z kim przystaje takim się staje a przypominam Ci, że ty też tak ze mną pogrywałeś kochanie - przytulił się do jego ramienia i tak przemierzali w spokoju miasto aż dotarli do miejskiego parku.
 
Demon zaśmiał się i pochylił się całując go w policzek.
- Wiedziałem,, eh, moja mała paskuda - puścił mu oczko rozbawiony ,przeszli przez mały park.
- Wiesz jak chcesz, a zapewne chcesz, żeby twoja mama nas odwiedzała, wiec, ona też będzie mogla zobaczyć rezydencje wiec również będzie mogła nas odwiedzać kiedy tylko będzie chciała. Jak się z nią spotkamy następnym razem, rzucę zaklęcie,co ty na to?

- A wiesz że właśnie zastanawiało mnie to jak mama będzie mogła nas odwiedzić skoro nie widzi tej rezydencji?... I kochanie może kiedyś... Może powiemy jej kiedyś kim naprawdę jesteś? Ale to jak już mnie nie będzie. Żeby się nie martwiła za bardzo a mama ma tendencje do zamartwiania się o wszystko co tylko możliwe - zatrzymali się na jednym z mostków, na rzece płynącej przez cały park, chłopak odwrócił się i plecami oparł o barierkę pociągając na siebie mężczyznę.
- Mógłbym chwalić się tobą całemu światu - szepnął chłopiec wpatrując się w rozbawione oczy mężczyzny.

- Kochanie proszę nie mów tak, nie wyobrażasz sobie jak się boje, nie chce żebyś odchodził. Zostanę sam, bez ciebie to już nie jest życie, a udręka - szepnął demon a gdy ten pociągnął go na siebie wpił się zaborczo w jego usta obejmując go w pasie i bardziej przyciągając do siebie.
- Kocham cie, i nie pozwolę. Nie chce, kochanie, obiecałeś, że się zastanowisz, jeśli ty umrzesz to ja też  - pokręcił głową.
- Bez ciebie, nie, nawet nie chce o tym myśleć, ani mi się waż umierać, masz żyć, jesteś taki młody,to za wcześnie - Kamio schował twarz w jego szyi.

Mike zarzucił ręce na jego szyję i z lubością oddał pocałunek. Obiecał, że się zastanowi. I zrobił to.
- Skarbie wierzę, że jeśli ktoś tam na górze postawił Cię na mojej drodze, to pozwoli nam się spotkać w następnym życiu, rozpoznasz mnie. I ja rozpoznam Ciebie. Jesteś moją bratnią duszą a co raz złączone, nigdy się nie rozpadnie. Będziesz musiał po prostu na mnie poczekać - powiedział chłopak wpatrując się w przystojną twarz demona.

- Ja nie mogę. Nie chce,,,kochanie proszę cie, możesz żyć. Wiadomo kiedyś umrzesz, ale to jeszcze nie czas , i właśnie, masz racje ktoś mnie postawił na twojej drodze, żebym, ci pomógł. Mogę cie uleczyć, mogę cie uratować i przy okazji siebie, bo ja bez ciebie umrę,
- szepnął wręcz z desperacją. Tak bardzo nie chciał go stracić.
- Teraz nie pozwolę ci umrzeć, dopiero jak będziesz miał 80 na karku, ale nie teraz kochanie, nie zgadzam się. Proszę, nie decyduj jeszcze teraz - powiedział cicho demon, patrząc na niego błagalnie. 

- Kamio naprawdę chcesz się teraz ze mną kłócić? Nie chce tak żyć, zrozum to. Nie chce żyć wbrew swoim marzeniom. Więc proszę czekaj na mnie, na pewno się zjawie, z lepszym życiem którym będę mógł się z Tobą podzielić. - mówiąc to cały czas się uśmiechał. Taka była jego decyzja, a teraz to życie chciał skończyć jakoś szczęśliwie. I miał tylko nadzieję że demon nie zrobi nic głupiego i naprawdę poczeka na niego.
- Rozmawiałem kiedyś z pewnym dziwnym duchownym. Mówił, że każdy człowiek kończy życie tu na ziemi gdy spełnią się wszystkie jego największe marzenia. Trzy marzenia które dusza chce spełnić, by wrócić do nieba i ponownie potem na ziemię. Ciekaw jestem co jest moim ostatnim marzeniem. - szepnął zamyślony chłopak.

Demon zagryzł wargę nie spuszczając wzroku ze swojego kotka.
- K,,kochanie - szepnął cicho. Nie mógł się z tym pogodzić. Nie mógł. Ale wiedział też, że nie może zdziałać za dużo. Chłopak był uparty. Wiec tylko mocno go przytulił.
- Ostatnie marzenie ?- szepnął zaskoczony demon.
- Nie wiem kochanie, może to by żyć ze mną? Żeby wyzdrowieć? - spojrzał na niego z nadzieją w oczach, nie zamierzał rezygnować. Będzie od czasu do czasu wracał do tej rozmowy.
- Wybacz kochanie, nie chce się kłócić, ale nie chce też cie stracić, a poza tym, j,,ja jestem demonem, jestem nieśmiertelny - powiedział cicho smutnym głosem,
- Nie umrę, a jeśli jednak tak się stanie, to nie trafie do nieba - pokręcił głową załamany.
- Jestem skazany na podziemia, wiec nie spotkamy się w tamtym świecie, - jego głos delikatnie się łamał. Nie wyobrażał sobie wieczności bez niego.

- Ale spotkamy się tu na ziemi. Bóg miał dla mnie plan i ja wiem że teraz moim przeznaczeniem jest umrzeć. Ten ostatni raz. - niektórzy mogliby pomyśleć, że jest szalony i zbyt lekko do tego podchodzi. Ale taki już był i tyle. Wierzył, może dlatego nie bał się śmierci.
- Nie jest jeszcze tak późno, sprawdzimy co dzisiaj grają w kinie? - chłopiec zmienił temat.

- Kochanie - mruknął  cicho Kamio i westchnal ciężko. A wiec na razie koniec tematu.
- Dobrze ,chodźmy, - gdy znaleźli się w kinie spojrzał na kotka.
- No kochanie, co chcesz obejrzeć?

Najpierw poprosił o duży kartonik kukurydzy no i czekoladę do tego. Bardzo lubił taką słodko słoną mieszankę smaków właściwie od zawsze, odkąd mama zabrała go po raz pierwszy do kina. Potem wybrał film, romantyczną komedię i weszli na salę by zająć swoje miejsca wśród innych par. 

Kamio usiadł obok niego i objął go od razu ramieniem, zerkając jednak zamiast na film to na niego. Dalej myślał o ich rozmowie w parku, jednak po chwili dał sobie spokój, przynajmniej na dzisiaj i zajął się oglądaniem filmu i podjadaniem chłopakowi kukurydzy.

Michael już zawsze będzie odciągał ukochanego od tych myśli, w końcu mają cieszyć się sobą, prawda? Film był całkiem przyjemny, taki idealny na dobranoc, w dodatku kukurydza i czekolada podziałały na chłopaka tak jak zawsze, poczuł się senny i gdy wychodzili z kina, przytulił się prosząc żeby szybko dostali się do domu. 

Kamio rozczulony widokiem zmęczonym chłopakiem, skinął delikatnie głową. Rozejrzał się po czym mocno go objął i już po chwili położył chłopca do łózka wcześniej go rozbierając.
- Śpij kochanie - pogłaskał go po głowie siedząc na skraju łózka.

Chłopak już słodko spał, tylko naciągnął na siebie kołdrę i wyciągnął dłoń chcąc się upewnić czy Kamio na pewno jest obok. To już taki odruch bezwarunkowy nauczył się spać spokojnie nie martwiąc się o nic tylko wtedy gdy jego demon jest przy nim. 

Jednak demon po dłuższej chwili wyswobodził się z jego uścisku i poszedł do łazienki wziąć długi prysznic. Tego mu właśnie było teraz trzeba, musiał się uspokoić. Bał się,,,, nie to za mało powiedziane. Był przerażony, że w każdej chwili jego chłopca może przy nim zabraknąć. Po dwóch godzinach położył się w końcu spać przytulając do siebie chłopca.

 Rano obudził się z taką dziwna nagłą potrzebą. Kamio wciąż spał. Głupi demon. Zawsze pcha te ręce gdzie mu nie wolno a jak Michael "chce" ten w najlepsze śpi. Trzeba go będzie obudzić... Chłopak ostrożnie schował się pod kołdra znajdując sobie dobre miejsce między nogami ukochanego i pociągnął go za bokserki tak tylko trochę by nieznacznie je z niego zsunąć, potem usiadł mu na biodrach i ocierał się o niego zmysłowo czekając aż mężczyzna się w końcu obudzi.
- Kamio... No otwórz oczy, słyszysz? - mruknął zmysłowo chłopiec.

Demon mruknął coś tylko cicho pod nosem jednak czując zmysłowe otarcia zaczął uchylać powieki. Zaskoczony spojrzał na swojego kotka ale nie zdążył nic powiedzieć, tylko jęknął cicho.
- K,,kochanie,, - mruknął jeszcze trochę sennym głosem.
- Wiedziałem, ja wiedziałem, mały perwers - Kamio zaśmiał się i szybko przekręcił chłopaka tak, że ten leżał pod nim. Pocałował go mocno, zaborczo i sam zaczął się o niego ocierać a jego dłoń zawędrowała do wejścia chłopca drażniąc je kciukiem.

Jak to już było mówione kto z kim przystaje takim się staje, poza tym taki rodzaj "dzień dobry", zamiast słów był całkiem przyjemny. Chłopak oplótł ukochanego nogami w pasie by bardziej wyeksponować swoje wejście.
- Nie baw się, chce odrazu -  Mike przyciągnął go do siebie za włoski i złączył ich usta w kolejnym mocnym pocałunku.
 
Demon zaśmiał się i pokręcił głową. Nie chciał sprawiać mu bólu a jeśli go nie przygotuje tak właśnie będzie. 
- Wybacz kochanie, ale i tak wiesz że cie przygotuje, - mruknął w jego usta.
- A poza tym, chce byś mnie błagał - szepnął lubieżnie oblizując usta.
Kamio wsunął w niego jeden palec poruszając nim by przygotować chłopca powoli. Jego usta zjechały na jego szyje pieszcząc ją zachłannie i zostawiając po sobie bordowe malinki i ślady ugryzień.

Michael wszędzie miał na sobie pełno śladów i tylko miał nadzieję że znikną do wakacji bo jak on się na plaży pokaże, jednak teraz Kamio mu zafundował kolejna serię śladów, no pięknie.
- Hmmm Kamio, mój Kamio, proszę... Chce jeszcze - jeden palec już tak na niego nie działał. Albo działał tylko chłopak naprawdę chciał więcej, poruszał się pod mężczyzną cały czas by bardziej się na niego nabić. 

Kamio uśmiechnął się i dołączył drugi palec, a potem trzeci. Zaczął nimi poruszać co jakiś czas natrafiając na prostatę chłopca. Demon przyssał się do jego sutka, a jego druga dłoń sprawnie omijała miejsce które teraz potrzebowało najwięcej uwagi. Jednak słysząc jęki i błagania chłopca w końcu zacisnął delikatnie dłoń na jego przyrodzeniu.
- Kocham cie wiesz? - mruknął w jego usta by po chwili go pocałować, czule,delikatnie.

Chłopiec zawsze czuł się przy nim jak książę. Nie, jak księżniczka która dostaje wszystko, nawet to o co nie prosi i pewnie w dużym stopniu nie zasłużyła. Wystarczy że Kamio daje mu całego siebie a i on w zamian może mu siebie oddać. Pocałunek, tak czuły i delikatny, w zupełności go rozluźnił i chłopak zamknął oczy czując przyjemne ciepło na całym ciele, jednak zaraz jęknął dość głośno bo zarówno dłoń jak i palce mężczyzny sprawiały mu sporo przyjemności, Michael wciąż prosił o więcej.
 
Mężczyzna uśmiechnął się i  spojrzał mu w oczy.
- Kocham cie, kocham tak mocno że aż to boli. Chce cie,,, więcej i więcej, - szepnął ochrypłym głosem, a gdy poczuł, że chłopak jest gotowy, wyjął palce i wszedł w niego powoli z cichym jękiem. Pochylił sie i pocałował go mocno ,zaborczo.
- Mój i tylko mój, nikomu cie nie oddam, przywiążę do łózka i nie wyposzczę,, - szepnął rozgorączkowanym głosem.

- Wiąż, bierz, kochaj, tylko mnie kochaj - Mike odezwał się cicho i wygiął się ponętnie w łuk. Uwielbiał czuć go tak głęboko w sobie. To już jakieś zboczenie czy jak? Oj Michael się zepsuł chyba. Chłopak położył dłonie na ramionach ukochanego i bardziej wypiął do niego biodra. Serce znów biło mu w szaleńczym tempie, krew krążyła po całym ciele szybko, rozgrzewając jego ciało.
 
- Cudowny, idealny, wspaniały  - demon szeptał mu na uszko delikatnie je podgryzając. Zaczął się powoli poruszać a jego dłoń zacisnęła się nieco mocniej na jego przyrodzeniu.
- Kocham, kocham,,,, Boże, patrz co zrobił ze mną ten mały demon - uśmiechnął się czule i musnął jego usta.

To było nawet zabawne że Kamio wzywa Boga, demon który go wzywa hah. Tym razem starał się przedłużyć chwilę dojścia by oboje mogli czerpać z tej chwili jak najwięcej, jak najdłużej. 
To był naprawdę wspaniały poranek, po wszystkim chłopak padł ledwo żywy a z drugiej strony pełen pozytywnej energii na cały zbliżający się dzień. Uśmiechał się słodko i oddychał głęboko.
 - Znów trzeba pościel zmienić... Kocham Cię, częściej chce takie poranki skarbie. 

 - I kto to mówi kochanie - mruknął tuląc go mocno do siebie i całując delikatnie.
- Możesz mnie budzić tak codziennie ,,, nawet w środku nocy, kiedy tylko zechcesz  - mruknął  mu Kamio na uszko przygryzając je.
- Kocham cie mały perwersie - zaśmiał się.

Mike przekręcił się na bok i pocałował go w policzek.
- Na bogów, wszyscy święci się w grobach przewracają gdy nas widzą tam z góry -
podniósł się w końcu i zepchnął go z łóżka, rzucił w niego wszystkie poduszki i uciekł do łazienki i tam się zamknął. Po krótkim prysznicu wciąż mokry wyszedł z łazienki
- Kotek znajdź mój telefon - poprosił i sięgnął z szafy czystą bieliznę i ciuchy.

- Oh ty mały, - demon mruknął gdy został zrzucony z łózka a gdy legły na niego także poduszki prychnął cicho ale bardziej rozbawiony niż zły.
- Kochanie grabisz sobie - wstał i pościelił łózko  a gdy ten wyszedł z łazienki zlustrował go łakomym wzrokiem, zaraz jednak znalazł telefon  i podszedł do niego, kładąc dłoń na jego boku.
- Mhm ,,śliczny - mruknął podając chłopcu telefon.

5 komentarzy:

  1. mmm słodki poranek ^^
    takiego rozdzialiku było mi trzeba ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem jak będzie wyglądała ta rozmowa Kamio z tatuśkiem. Ja mu tam daję dyspenzę na wszystko co mu tylko przyjdzie do demoniej głowy. Mam nadzieję, że ma jakiś dobry pomysł jak go ukarać.
    Jak widać panowie całkiem nieźle się dogadują. Myślę, że będzie im się razem dobrze mieszkało. Mike robi się coraz śmielszy. Teraz to on prowokuje Kamio do niegrzecznych zabaw.

    OdpowiedzUsuń
  3. zaiste zaiste poranek mnie b. zadowolił, but... czemu on wciąż nie zgadza sie na przemianę ? T_T

    OdpowiedzUsuń
  4. piękny poranek ale i tak jak to czytam to mi smutno. Bo wszystko może się skończyć tak szybko i tragicznie:( Chociaż ta rozmowa o przyszłym życiu muszę przyznać dała mi troszkę nadziei. No nic poczekam na to co wymyślisz:) Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Więcej takich poranków ^^
    Nana

    OdpowiedzUsuń