wtorek, 18 września 2012

Poznać Prawdę 29


Rozdział 29



- Kochanie nie poznaje cie, od kiedy jesteś taki odważny - demon spojrzał na niego, zaciekawiony co dalej zamierza jego kotek.
- I widzę, że miałeś to wszystko zaplanowane. Oj kochanie kochanie - mruknął rozbawiony.
- Kocham,cie wiesz?

- Kochanie życie jest za krótkie by się bawić. Kochasz mnie, ja kocham Ciebie, nie mogę Cię zarazić, tobie nic nie może się stać, więc dlaczego mamy się ograniczać zamiast czerpać z tego co los dał nam łącząc nas w parę? - proste wyjaśnienie, Michael trochę się zmienił. Kamio nauczył go czerpać z życia pełną garścią i to właśnie chłopak robił. Zsunął z bioder swojego mężczyzny spodnie, bieliznę i spojrzał na niego z dołu na powrót stając się wiernym sługa swojego jedynego ukochanego pana.
- Um... To mój pierwszy raz, więc bądź wyrozumiały - szepnął nieco zawstydzony chłopak. Chwilę później już rozpoczął zabawę. Kuszenie ukochanego jeszcze przy stoliku pomogło, chłopak widział teraz swojego mężczyznę w pełnej okazałości i mimo że wydawało mu się to być dziwne, nie wahał się tylko wysunął język i ostrożnie trącił nim męskość Kamio, kilka chwil później miał ją już całą w ustach. 

Kamio sapnął głośno czując język a potem usta na swoim przyrodzeniu.
- Kochanie, , - jęknął cicho i przymknął oczy wplatając dłonie w jego włosy.

Mike nie miał dopracowanego planu. Tylko zamknąć go tu a potem... Właśnie nie wiedział co potem. Nie znał się na tym zupełnie jednak przypomniał sobie jak Kamio go zadowolił, jakie to było przyjemne... Zamknął oczy czując że demon nieco bardziej przyciska jego głowę do swojego krocza. Pomógł sobie dłońmi przesuwając jedną po całej długości, zaraz za nią podążały usta gdy chłopak poruszał głową na przemian liżąc i ssąc męskość ukochanego, drugą ręką już zabawiał się jego jądrami i musiał przyznać, że to wcale nie było takie dziwne i bleee jak mu się kiedyś wydawało. 

Demon wzdychał coraz głośniej ,gdy poczuł, że długo już nie wytrzyma odsunął go od swojego krocza po czym  przyparł go do ściany i pocałował zachłannie.  Zsunął z niego ubrania za pomocą zaklęcia a jego dłoń powędrowała na krocze chłopaka.

Chłopak jeknal bardzo niezadowolony kiedy kotek go odsunął i jeszcze tak przyparł do ściany, zatrzymał go zabierając jego dłoń ze swojego krocza i z lekkim wahaniem zapytał cicho.
- Kochanie czy... Czy ty zawsze byłeś tym dominującym? Bo ten no ... - odwrócił głowę i szybko powiedział na jednym wydechu bo pewnie później nie miałby odwagi
- Bo ja też chciałbym spróbować, tak jak ty... Mogę? 

Kamio spojrzał na niego zaskoczony i nieco rozbawiony.
- Chcesz mnie zdominować kochanie? Mnie?.
- No cóż może pozwolę ale to w domu, nie tutaj - demon zsunął się niżej i wziął do ust jego męskość.
- Resztę dokończymy w domu kochanie - uśmiechnął się zadziornie.

- D,,dobrze... Um Kotuś czemu nie chciałeś skończyć w moich ustach? Ja chciałem... - chłopak przyznał cicho gdy rolę się odwróciły i teraz to Kamio przed nim kleknął. Chłopak położył dłonie na ramionach mężczyzny i oparł się o ścianę starając się po niej nie zsunąć bo kolana już miał miękkie.
- Ciii kochanie, będziemy mieli na to całą noc , by powoli poznać nasze ciała - szepnął i zaczął intensywnie ssać i poruszać głową.

- Hmmm... Kamio... - zacisnął mocno palce na włosach ukochanego i naprawdę kolana miał już miękkie, cały był rozpalony i nie trwało to tak długo aż poczuł że jest blisko, szarpnął biodrami i odsunął ukochanego od siebie, też mu nie pozwolił tego doświadczyć. Doszedł już sam i odetchnął głęboko.
- Cała noc, trzymam Cię za słowo - dobrze że byli w łazience. Szybko doprowadził się do porządku i oddał demonowi klucz by otworzył już drzwi i ich wypuścił. 

Kamio uśmiechnął sie zadowolony i pocałował go mocno ,po dłuższej chwili wyszli z łazienki.
- Oj kochanie, to będzie dla ciebie dłuuuuga noc, - demon uśmiechnął się i objął go w pasie dłonią, kierując się do stolika.\

Przy stoliku siedział Kaname, trzymając na kolanach Isei'a który zmęczony już prawie spał.
- Oj... Jaki kochany, czekamy na Kenji'ego i Yukito i wracamy, ok? Isei ledwo żyje - Mike poprosił jeszcze o drinka, i usiadł demonowi na kolanach. Bracia zjawili się w przeciągu pół godziny, widząc brata i Kaname zrobili dziwne miny ale z sumie nic nie powiedzieli, bo Isei się uśmiechał.
- Do domku kochani, ja też padam - chłopak wskoczył ukochanemu na plecy żeby go niósł, Kaname trzymał Isei'a na rękach, dziewczyny trzymały się swoich chłopców i wrócili do domu.
- Przepraszam za hałas już z góry... I nie przeszkadzać nam bo dorośli będą się bawić więc słodkich snów dzieciaki - Mike pomachał wszystkim, Isei już spał więc nie musiał się martwić że Kaname się do niego dobierze, i teraz już mógł zająć się ukochany.

Kamio widząc ich razem uśmiechnął sie i puścił oczko Kaname.
- Tylko bądź dla niego dobry, bo będziesz miał z nami do czynienia - uśmiechnął się.
- Ale wyglądasz na ,miłego, wiec chyba nie będę musiał się martwic - poklepał go po ramieniu. Zaraz jednak zaśmiał się i potargał Michael'owi włosy.
- Oj kochanie, nie gorsz niewinnych -  zaciągnął chłopaka do ich pokoju i popchnął go na łózko.

Czekał na ten moment i przestał nagle być zmęczony jakby nowe siły w niego wstąpiły. Uciekł w kąt łóżka robiąc mu miejsce i gdy demon znalazł się w łóżku, Michael usiadł mu na biodrach.
- Najpierw ja skończę z Tobą i jeśli będziesz grzeczny to może zasłużysz na kawałek mnie - pocałował go drapieżnie wręcz zdzierając z niego ubranie.
 
Demon mruknął zadowolony i objął go za szyje przyciągając bliżej.
- Oczywiście, że zasłużę, wątpisz w to ?..  Mhm - westchnął cicho.
- Mój malutki, niedopieszczony , kotek - szepnął cicho zerkając na niego.

- Ciiiii... Teraz będziesz mój, tylko się odpręż kochanie - krótko pocałował go w usta, naprawdę chciał poczuć ta władze i chociaż dzisiaj być na górze i dyktować warunki. Taka zachcianka do spełnienia. Seria pocałunków dotarł przez tors Kamio do jego brzuszka i jeszcze niżej, teraz już swobodnie wziął go do ust w końcu wiedział czego może się spodziewać.
- Miałeś rację co do jednego. To będzie długa noc, a Ty leż spokojnie. 

- Mój mały perwers - demon mruknął zadowolony.
- Jak mam niby leżeć i nic nie robić jak mój piękny kotek, leży na mnie,  z mojej strony też czeka cie mnóstwo pieszczot ,- mruknął uśmiechając się.


Mike przerwał na chwilę i spojrzał w twarz ukochanego.
- Tak myślisz? Zobaczymy czy będziesz stanie się ruszyć kochanie - wrócił do poprzedniej czynności jednak chwilę później usta zastąpił dłonią a ustami podążył jeszcze dalej aż w końcu językiem trącił jego wejście. Naprawdę chciał to zrobić, był zdecydowany. Nawilżał go tak przez moment i w końcu usiadł mu między nogami i ostrożnie wsunął w niego mały palec.


 
- O boże kochanie,,, - Kamio jęknął  cicho i przymknął oczy.
- Chyba nie myślisz,, o,ohm, n,nie zamierzasz... - jęknął głośniej.
- Ożesz ty,, kochanie, już ja się z tobą rozprawie później - rozbawiony spojrzał na niego spod przymrożonych powiek.

Oj tak kochanie, głośniej głośniej... Śmiał się w myślach, to było całkiem zabawne doświadczenie, ciekaw był czy Kamio kiedykolwiek był ta strona bardziej uległa. Dodał drugi palec i pochylił się by moc obsypać pocałunkami jego uda i wrażliwy na dotyk czubek erekcji. 
Nikt go jeszcze tak nie dotykał, Mike był pierwszą i jedyną osobą której pozwolił się zdominować. Jęknął głośniej i odchylił głowę do tyłu.
- Kochanie, nie dziwie ci się, że tak podemną jęczysz gdy to z tobą robię, jesteś cudowny,, - mężczyzna mruknął cicho zadowolony.

Te słowa natychmiast  dotarły do chłopaka.
- Więc ty jeszcze... Nigdy? To będzie Twój pierwszy raz kochanie? - jejku... Czyli właśnie przeżyją swój wspólny pierwszy raz. Chłopak przerwał na chwilę, zastanawiał się czy dodać trzeci palec ale w końcu zrezygnował. Był o wiele mniejszy niż Kamio i nie było konieczne przygotowywać go bardziej. Językiem jeszcze dotknął jego członka i wspiął się na ukochanego znajdując sobie wygodne miejsce między jego nogami, pocałował go, długo i namiętnie by go rozluźnić i odprężyć.
- Gotowy... ? 

Kamio jęknął cicho, po czym zerknął na niego.
- Skoro ty byleś gotowy na mnie, ja jestem gotowy na ciebie kochanie - szepnął cicho.
- Oh i w sumie masz racje, nasz pierwszy raz, ale w tej pozycji - puścił mu oczko.
- Ale to pierwszy i ostatni raz, to ja tu jestem twoim seme - mruknął.


- Każdy seme zrobi wszystko dla swojego uke. A Twój uke chce się zabawić, -
zwłaszcza że potem może nie mieć już szansy. Te wakacje są dla niego ważne. To ostatnia szansa na spędzenie czasu z przyjaciółmi i z ukochanym, ostatnie chwilę słodkiego szaleństwa i Michael wiedział to doskonale od chwili poznania wyników badać. Odłożył jednak tą myśl na bok.
- Będę delikatny - obiecał mu to i ujął w dłoń swojego członka naprowadzając go na wejście ukochanego, złączył ich usta w pocałunku i wszedł w niego. Dziwne uczucie... Tak ciasno ciepło i przyjemnie .

Demon jęknął głośno i zacisnął zęby na wardze.
- Mhm ,, dziwne uczucie, muszę przyznać,,,, wiec kochanie,, - spojrzał na niego zadziornie.
- Bierz mnie - uśmiechnął się i sam poruszył biodrami.
- Pokaż co potrafisz .

Ok to zdanie podziałało na chłopaka natychmiast, oparł ciało na dłoniach by w takiej pozycji mieć lepszy dostęp do demona, ucałował te uśmiechnięte usta i skoro kotek sam się prosił, Michael zakołysał lekko biodrami i zaczął się w nim poruszać szukając tego wrażliwego punktu.
Kamio jęknął głośniej i objął go zachłannie odpowiadając na pocałunek.
- Mhm, - nie wiedział, że bycie na dole także jest tak przyjemne  ale on tu jest mężczyzną i to pierwszy i ostatni raz kiedy pozwala na coś takiego.

To i tak była miła zamiana miejsc, chociaż Michael podejrzewał, że źle się to dla niego skończy, Kamio na pewno się zemści i jutro oboje nie będą mogli usiąść bez bólu nawet na miękkich poduszkach. Poruszał się w nim coraz szybciej, za każdym razem wchodząc głębiej aż w końcu trafił w to najbardziej unerwione miejsce, i potem już trafiał raz za razem. 
Kamio jęknął głośniej i przymknął oczy mocniej go obejmując i całując go zachłannie.
- Podobno ja tu jestem demonem, a okazuje się, że ty nim jesteś kochanie  - mruknął zadowolony czując jak jego kotek się w nim porusza.

Chłopak zamknął jego usta pocałunkiem i teraz poruszał się w nim już bardzo szybko. Miażdżył jego usta swoimi, dotykał, drapał, jakoś tak poczuł tą władze i tak mu było dobrze na ten moment.
Gdy był już na skraju, podniósł się na dłoniach i spojrzał mu głęboko w oczy, uśmiechnął się słodko i doszedł w nim.

 
Kamio uśmiechnął się czule i objął go mocno po chwili samemu dochodząc z cichym jękiem. Pocałował w czoło.
- Mój mały demon - zachichotał cicho.
- Ale pamiętaj to był pierwszy i ostatni raz, to ja tu jestem seme.

Leżał tak teraz na mężczyźnie i oddychał głęboko, to był cudowny pierwszy raz.
- Pierwszy i ostatni... Mój mężczyzno - obiecał mu to i ostrożnie z niego wyszedł jednak wciąż na nim leżał nie mając zamiaru wstawać. Tak mu było wygodniej.
- Przepraszam jeśli bolało... Wynagrodzę ci to jakoś...

- No ja myślę, że wynagrodzisz, i wcale tak bardzo nie bolało, - mruknął i musnął jego usta.
- Ty i te twoje pomysły - pokręcił rozbawiony głową.
- Jednak to był dobry pomysł z tymi wakacjami  - szepnął demon.
- Wszystkim wychodzi to na dobre - uśmiechnął się.

- Czy ja wiem czy wszystkim... Ty ucierpiałeś a raczej twoje męskie seme ego -
pocałował go teraz w nos delikatnie, lubił go tak całować nie w usta by się z nim drażnić.
- Ale poza tym to tak, wszystkim się wakacje podobają. No i Isei zdobył swojego faceta ze snu. Z tego się chyba najbardziej cieszę. - pod policzek podłożył sobie poduszkę żeby było mu wygodnie. Był zmęczony całym tym dniem i jego cudownym zakończeniem.
- Dobranoc, mężczyzno mój. Słodkich snów - szepnął zasypiając. Tej nocy tylko Isei i Kaname grzecznie poszli spać ale do jednego łóżka. Następnego dnia to właśnie Kaname wstał pierwszy by zrobić śniadanie i tym sposobem podziękować za to, że został tu do nich zaproszony. 

Kamio wstał zaraz po Kaneme,i musiał przyznać, że dolne partie ciała nieco mu dokuczały, wszedł do kuchni i uśmiechając się.
- Dzień dobry,, - usiadł na krześle lekko się krzywiąc po czym spojrzał na Kaname.
- Śniadanie,, ? To miło z twojej strony, i jak tam Isei? Mam nadzieje, że uważasz to za coś poważnego? - przygląda mu sie uważnie.

  
 Mężczyzna postawił przed demonem świeże pieczywo sok i jajka i bekon. Kończył robić sałatkę
- Hej . Ach Isei wczoraj wszedł mi do łóżka bo chciał się przytulić i tak już został przy mnie. Wspaniałe uczucie tak zasnąć z nim i obudzić się wciąż trzymając go w ramionach.
to wystarczyło chyba za odpowiedź, bo jasne było że Kaname traktuje Isei'a bardzo poważnie. Widząc jak Kamio się krzywi, śmiał się dość głośno
- Oj niezłe ziółko z tego Michaela. I ty mu pozwoliłeś hah. No brawo. - tym czasem Michael obudził się czując, że mu źle, poszedł do łazienki, blady. Z nosa zaczęła mu lecieć krew ale szybko przestała, umył się. Doprowadził do porządku i nałożył podkład na twarz by zakryć cienie pod oczami i nabrać koloru. Ubrał się i wszedł do kuchni
- Dzień dobry - usiadł ukochanemu na kolanach i przytulił się, zaraz potem dobrał się do jego śniadania.

- Oj daj spokój, nie mam pojęcia o czym mówisz - zaśmiał się mimowolnie.
- Ehm te nasze uke, nigdy nie wiadomo co im wpadnie do głowy i jak takiemu odmówić? Nie da się - pokręcił głową.
- Ty się nie śmiej, -puścił mu oczko.

- Poczekamy zobaczymy jak Isei okręci sobie ciebie w okół palca, o ile już tego nie zrobił  - zaśmiał się cicho witając się ze swoim kotkiem.
- O cześć kochanie - uśmiechnął się i pocałował go w policzek, czuł że ma na twarzy puder, spojrzał na niego niepewnie nieco zaniepokojony ale nic nie powiedział.
- Kaname przygotował śniadanie,  jedz, - uśmiechnął się czule.
- I widzisz Kaname,, eh, na wszystko sobie pozwalają haha

Michael jak gdyby nigdy nic jadł jajka i na koniec opróżnił szklankę soku i dalej siedział swojemu mężczyźnie na kolanach
- Bo pozwoliłeś swojemu uke na zbyt wiele, bądź mężczyzna i mu zabroń - powiedział Mike. W tej jednak chwili Isei wszedł do kuchni, w za dużej na siebie koszuli Kaname, z uroczym bałaganem na głowie, na boso, podszedł do Michaela i Kamio całując ich na dzień dobry w policzki, potem stanął przy Kaname, i też dał buziaka na dzień dobry, przepchnął go biodrem na bok i wziął z patelni resztę jajek na śniadanie, a z ręki ukochanego świeżą bułkę już z masłem i usiadł przy stole jedząc śniadanie a Kaname mu jeszcze smacznego życzył. Ech uke...

- A nie mówiłem ?- Kamio zaśmiał się i puścił Kaname oczko.
- Dzień dobry Isei - uśmiechnął się lustrując go wzrokiem.
- Do twarzy ci w tej koszulce - zrobił minę niewiniątka obejmując Mike'a w pasie.
- Kochanie co powiesz na mhm małą randkę?
- Mam dla ciebie niespodziankę - uśmiechnął się czule.
- Ale od razu mówię, że spędzamy całą noc na zewnątrz, wiec weź kilka ciepłych rzeczy.


- Randka? To chodzi się na randki z takim stażem bycia razem? - Isei był ciekawy.
- Słyszałeś Kaname? Wciąż możemy chodzić na randki hah. - Michael uśmiechnął się zadowolony, że cały dzień spędzi z ukochanym demonem.
- Czyli wy poza domem a my mamy dom dla siebie, tak? Świetnie. Isei wyjdziemy na taras malować zachód słońca.

  
- Mhm brzmi romantycznie - Mike uśmiechnął się.
- Bawcie się dobrze - puścił im oczko.
- Ah kochanie, za godzinę wychodzimy - Kamio cmoknął chłopaka w policzek.
- Ja spakuje kilka rzeczy i będę czekał w salonie - wstał i poczochrał mu włoski.

- Za godzinę? Nie zdążę się przygotować! Kaname zrób mi kawę - poprosił i uciekł do pokoju się przebrać w coś ciepłego, i wziął jeszcze bluzę i poprawił ten lekki makijaż. Przeszedł przez korytarz niosąc buty w dłoni by nie robić hałasu i nie obudzić pozostałej czwórki. Ubrał się dopiero w salonie i na szybko pił kawę.
 
- Spokojnie kochanie ,najwyżej wyjdziemy kilka minut później - zaśmiał się. Kamio przygotował wszystko, namiot małe dwa piecyki, jedzenie, picie, koce i poduszki. 
Potem zszedł na dół i usiadł obok kotka całując go w policzek.
 - Zrobię jeszcze kilka kanapek - powiedział wstając.


Chłopak patrzył na niego podejrzliwie, potem przejrzał to wszystko co Kamio chciał zabrać.
- Kochanie czy zamierzasz mnie porwać dla okupu? Rozczaruje cię ale ojciec za mnie nie zapłaci. Albo ci dopłaci żebyś zabrał mnie gdzieś daleko... Jedziemy autem czy idziemy pieszo? Nie będę tego wszystkiego dźwigał - powiedział Mike patrząc na niego pytająco.


Demon nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- Nie kochanie, nie porywam cie, bo w sumie i tak poszedł byś za mną z czystej ciekawości  - puścił mu oczko.


- Kochanie poszedłbym za tobą nawet do piekła gdybyś chciał mi uciec czy coś - mogli to traktować jako dosłowny żart nie tak jak Isei czy Kaname którzy nie znali ich tajemnicy. Czy raczej tajemnicy Kamio. Pomógł mu zrobić te kanapki i zapakował je do auta, bo pieszo nie pójdzie.
- Chodź kochanie, młodzi już też chcą sami zostać.

Kamio zabrał rzeczy pomagając mu je zapakować do samochodu, powoli ruszyli. Po 30 minutach byli na miejscu. Brzeg był skalisty ale bezpieczny, a nieco dalej stała mała drewniana altanka a na około w skałach było mnóstwo grot.
- Masz ochotę trochę pozwiedzać kochanie? - szepnął demon uśmiechając się.
- O ile się nie boisz  - objął go po czym zabrał się za wypakowywanie rzeczy z samochodu.
- To moje ulubione miejsce, przychodzę tu od lat, gdy chce pobyć sam, ale chciałem się podzielić z tobą moją tajemnicą  -zerknął na niego obejmując go w pasie.
- Jeśli ci się nie podoba, albo będzie ci zimno, albo będziesz się źle czuł, mów od razu wtedy wrócimy do domku – zastrzegł patrząc na niego uważnie.

4 komentarze:

  1. Ach ten Mike. Całkiem zawojował demona, ale że Kamio zgodził się na coś takiego. Teraz tyłeczek boli. Powinien zabrać ze sobą na wycieczkę jasieczka. Nie wiem czy to dobry pomysł nocować na dworze z tak chorym chłopakiem.
    Isei z Kaname coraz lepiej się dogadują. Mają cały dzień dla siebie. Mam nadzieję, że malarz wykorzysta taką okazję aby zbliżyć się do swojego aniołka.

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem zaiste oczarowana tą zmianą ról *q*

    OdpowiedzUsuń
  3. HUHUHU no nieźle Michael... :3
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no no, a niby to ja jestem Demonem oddaje honory Michaelu ;)

    ~azusa

    OdpowiedzUsuń