niedziela, 25 sierpnia 2013

Dwa Światy 3



Hey kochani. Ciesze się, że jeszcze o mnie pamiętacie i także witam nowych czytelników. :) Bardzo mnie cieszy, że pojawiają się tutaj ostatnio nowe osóbki :)
Ah i mam odpowiedź do anonimowej, która pytała się o zdanie z opka" Nowe Życie" - "Ci najważniejsi zostają w pamięci, tego nie da się skasować."
- A więc - Anonimowa osóbko:)  Nie mam nic przeciwko byś użyła tego zdania jako opisu u siebie :) Miło mi, że zapytałaś zanim to zrobiłaś :) 
Pozdrawiam Maru ;3
 A teraz zapraszam na kolejny rozdział " Dwóch Światów" :)

Z góry przepraszam za błędy,,, ah i nie zapomnijcie komentować :)
 


Rozdział 3

- Mikael czy to jest… - zaczął niepewnie Kami wpatrując się w bladą twarzyczkę chłopca spoczywającego w ramionach starszego anioła.
- Tak, to jest nasz demon – westchnął Mikael.
- Musimy go odesłać….  – zaczął Mirel ale Mikael mu przerwał.
- Nie możemy. Młody miał starcie z Richardson’em – warknął anioł.
- Nie może wrócić – szepnął, ze zrozumieniem Kami. Gdy formułka zostanie użyta, demon nie może wrócić do piekła. To było zbyt skomplikowane. Młody był osłabiony, stracił swoje piękne czarne skrzydła oraz połowę mocy, a w tym przypadku było jeszcze gorzej, malec nie był silnym demonem a utrata połowy mocy…. To będzie dla niego szok. Utrata mocy wiąże się także z utratą „kamuflażu” . Liam stał się widzialny dla śmiertelników. Wyglądał jak zwykły ludzki, mały chłopiec.
- Zabiorę go do Tommy’ego.  Powiadomcie Jeremy’ego, że demon został złapany i wyjaśnijcie dlaczego nie możemy go odesłać. Powiadomcie także, że zostaję na ziemi. – mówiąc to wzbił się w powietrze.
- Rada nie będzie zadowolona. – mruknął Mirel.
- Oni może nie, ale jesteśmy aniołami, pomagamy każdemu w potrzebie – powiedział Kami uśmiechając się ciepło.
- Tak, masz rację.  Eh… wracajmy. – po chwili dwa anioły przeszły przez portal opuszczając ziemię.


Tymczasem, Mikael wylądował przed domem przyjaciela. Przybrał ludzką postać. Jego przyjaciel nie znał prawdy, niestety takie były procedury. Nie ważne jak bardzo Mikael nienawidził okłamywać Tommy’ego, musiał to robić. Po chwili z chłopcem na rękach zapukał do drzwi.

- Mike? – drzwi otworzył szczupły,  młody mężczyzna przed 30. Miał na sobie wytarte jeansy i białą koszulkę. Jego włosy, były mokre zapewne po niedawnym prysznicu. Na świat patrzył oczami koloru nieba. Wzrok mężczyzny skierował się na chłopca.
- Wejdź. Co się stało? – spytał prowadząc Mikael’a w stronę sypialni, gdzie anioł położył chłopca.
- Został zaatakowany i pobity. Nie wiedziałem gdzie indziej mógłbym pójść – powiedział anioł ściągając z chłopca ubranie. Musiał go opatrzyć.
- Dobrze wiesz, że jesteś moim przyjacielem. Zawsze możesz się do mnie zwrócić o pomoc – powiedział Tommy uśmiechając się ciepło.
- Zaparzę ci kawę, a ty się nim zajmij. Wiem, że zrobisz to lepiej ode mnie – powiedział mężczyzna i wyszedł do kuchni.

Mikael uśmiechnął się. Tak, na niego zawsze mógł liczyć. Choć anioł miał przed nim mnóstwo tajemnic, często nie mówił o co chodzi, to Tommy nigdy go nie opuścił, nigdy nie odmówił pomocy.
- No dobra, pora się tobą zająć – westchnął cicho Mikael i przykładając jedną dłoń do czoła chłopca, a drugą kładąc na jego sercu. Anioł przymknął oczy odmawiając cicho formułkę. Po chwili, buzia chłopca nabrała zdrowych kolorów, a siniaki i poparzenia zniknęły zostawiając jedynie delikatnie zaróżowioną skórę, którą także powinna niedługo wrócić do normy.
Teraz wystarczyło czekać, aż malec się obudzi. Anioł zszedł na dół do kuchni, gdzie czekał już na niego Tommy.
 - Co z nim?  - wzrok mężczyzny patrzył z niepokojem na anioła.
- Na szczęście to nic poważnego. Powinien się niedługo obudzić. Jednak zanim całkowicie dojdzie do siebie minie wiele tygodni – westchnął Mikael.
- Trzeba powiadomić jego rodzinę…- zaczął młody mężczyzna, lecz przyjaciel przerwał mu unosząc dłoń.
- Niestety to nie jest takie proste. On nie ma domu. To pewne – anioł spojrzał na przyjaciela, który patrzył na niego z bólem wypisanym na twarzy. Tommy był bardzo wrażliwy na krzywdę innych.
- Może zostać u mnie. Obaj możecie. Zaopiekuję się nim – powiedział szybko Tommy, na co Mikael tylko uśmiechnął się delikatnie.
- Właśnie chciałem cię o to prosić. W tym stanie chłopiec nie poradzi sobie sam. Jesteś aniołem Tommy – powiedział Mike.  Mikael nie znał bardziej troskliwej osoby niż Tommy. 
Po chwili zeszli na bardziej przyjemne tematy popijając kawę i śmiejąc się. Nieświadomi, że na górze chłopiec powoli się budzi.

Tymczasem w piekle….

- Ojcze, wzywałeś nas. – Brian i Kuro weszli do Sali witając się skinieniem głowy.
- Owszem. Niestety mam złe wieści. Chodzi o waszego braciszka. – powiedział władca chodząc w kółko po Sali. Bracia spojrzeli po sobie zdziwieni. Nigdy nie widzieli Ojca bardziej zmartwionego.
- Czy coś mu się stało? – spytał Brian napinając się cały. Choć Liam był ich przybranym bratem, kochali go i troszczyli się o niego równie mocno co o siebie nawzajem. Rodzina była dla nich najważniejsza. Często się z malcem droczyli i dokuczali mu, ale gdy tylko Liam wpadał w tarapaty nie zważając na nic, lecieli bronić swojego ukochanego braciszka.
- Liam wyruszył na ziemię – powiedział bez ogródek Belial. Kuro ze zdziwienia, aż wciągnął z świstem powietrze.
- Co takiego? I ty mu na to pozwoliłeś?!  - warknął Kuro. Najstarszy z synów rzadko kiedy się unosił. Uchodził raczej za rozsądnego i odpowiedzialnego, sprawy załatwiał zawsze z zimną obojętnością , ale teraz chodziło o jego braciszka.
- Kuro uspokój się! Krzykami nic nie wskórasz –odezwał się Brian, który podszedł do Ojca.
- Znów się pokłóciliśmy. Jak zawsze zamknął się u siebie w pokoju. Nigdy nie sądziłem , że on sam,…. że odważy się wyruszyć na ziemie. – powiedział władca opadając na tron i przykrywając dłonią oczy.
- Musicie go odnaleźć i sprowadzić do domu. Ziemia nie jest bezpiecznym miejscem.  Jeśli coś mu się stanie…. Nie wybaczę sobie tego …. – szepnął zrozpaczony Ojciec.
- Spokojnie. Znajdziemy go. Niczym się nie martw – dwa demony nie żegnając się wybiegły z Sali Tronowej. Po krótkim przygotowaniu przenieśli się na ziemie.

……………………….

- Auć… - chłopiec skrzywił się trąc oczy i próbując podnieść się z łóżka. Coś mu jednak nie pasowało. To nie był jego pokój!
Powoli zdarzenia zaczęły spływać na niego jak kubeł zimnej wody. Chłopiec zerwał się z posłania chcąc już automatycznie wzbić się w powietrze, lecz zamiast tego wylądował na ziemi.
- C,,co się dzieje – szepnął rozpaczliwie malec i obejrzał się chcąc sprawdzić skrzydełka, ale nie było ich tam.
-Kyaaaa!!!!! – wrzasnął spanikowany chłopiec. Czuł się zagubiony. Ostatnie co pamiętał to tego strasznego człowieka i czarne płomienie.
Po chwili do pokoju wpadli mężczyźni, a widząc zapłakanego i trzęsącego się malca, siedzącego na ziemi przez moment bali się podejść. Wyglądał tak krucho i żałośnie. Jego oddech stawał się płytki, a chłopiec zaczął się dusić.…. Oznaczało to tylko jedną rzecz….. Atak paniki.
- Spokojnie mały. Oddychaj. Wdech, wydech. Wiem, że boli. Powoli – w czasie gdy anioł uspokajał chłopca. Tommy wyszedł przygotować ciepłą herbatę.
Demonek słysząc ten ciepły i łagodny głos, mimowolnie zrobił jak mu kazał. Powoli chłopiec uspokajał się.

- M,,moje skrzydełka… - jęknął żałośnie malec, by po chwili zerwać się z podłogi i spojrzeć nieufnie na mężczyznę.
- Nie zbliżaj się ! – pisnął malec łapiąc pierwszą rzecz, którą miał pod ręką – czyli poduszkę. Rzucił nią w anioła.
- Uspokój się i kładź się do łóżka – warknął wkurzony anioł. Mikael nie był cierpliwą osobą.
- Ani mi się śni! Zostaw mnie w spokoju! – krzyknął chłopiec i po chwili rzucał w anioła czym popadnie. Gdy skończyły się poduszki, chłopiec brał to co leżało na szafkach - Książki, lecz gdy w jego rękach znalazł się wazon, anioł całkowicie stracił cierpliwość. Pochwycił niczego nie spodziewającego się chłopca i przerzucił sobie jak worek ziemniaków.
- Ty! Ty !!!! Puszczaj mnie ! – darł się chłopiec starając się wyswobodzić z objęć mężczyzny. Liam po prostu robił to co umiał najlepiej, czyli krzyczał i rzucał się. W tym momencie nie mógł robić niczego innego. Był w obcym miejscu, wcześniej został zaatakowany, a teraz jakiś mężczyzna krzyczy na niego.
- Z,,Zostaw-  pisnął chłopiec a po jego policzkach pociekły łzy.
- N,Nie rób mi krzywdy – malec rozpłakał się na dobre. Już się nie wyrywał, nie kopał.
- Cholera – warknął cicho anioł. Miał wyrzuty sumienia, że doprowadził do płaczu młodego.
- No już. Nie rycz – posadził chłopca na łóżku i otarł mu dłonią policzki.
- Nic ci tu nie grozi. Później ci wszystko wyjaśnię. Obiecuję. Teraz odpocznij. – anioł dotknął dłonią czoła chłopca, który po chwili opadł bezwładnie w jego ramiona. Mikael położył go w pościeli i przykrył kołdrą. Coś czuł, że ten dzieciak przysporzy mu jeszcze wielu kłopotów.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Przepraszam :(

Bardzo was przepraszam kochani..... ale Maru ,,,,,wasza niezdarna Maru się przewróciła i zbiła sobie prawy łokieć,,,, dalej mnie strasznie boli, ale jako tako już mogę ruszać ręką i cokolwiek w końcu skrobnąć.
Nie tylko to nie pozwoliło mi się tu pokazać, także brak internetu był problemem :(
Ale już wróciłam, mam nadzieję,że nie jesteście za bardzo na mnie źli i pamiętacie o biednej Maru ;3
Bardzo was wszystkich lovciam i postaram się by nowy rozdział pojawił się w przeciągu dwóch dni :)
Na razie, póki boli mnie ręka, łatwiej mi jest powoli coś napisać niż poprawiać błędy, bo to trwa za długo i nadwyrężam rękę, więc na razie pojawiać się będą tylko rozdziały z nowego opka. Mam nadzieję, że tęskniliście za mną równie mocno co Maru za wami :)

xxx <3