Hey kochani. Ciesze się, że jeszcze o mnie pamiętacie i także witam nowych czytelników. :) Bardzo mnie cieszy, że pojawiają się tutaj ostatnio nowe osóbki :)
Ah i mam odpowiedź do anonimowej, która pytała się o zdanie z opka" Nowe Życie" - "Ci najważniejsi zostają w pamięci, tego nie da się skasować."
- A więc - Anonimowa osóbko:) Nie mam nic przeciwko byś użyła tego zdania jako opisu u siebie :) Miło mi, że zapytałaś zanim to zrobiłaś :)
Pozdrawiam Maru ;3
A teraz zapraszam na kolejny rozdział " Dwóch Światów" :)
Z góry przepraszam za błędy,,, ah i nie zapomnijcie komentować :)
Rozdział 3
- Mikael czy to jest… - zaczął
niepewnie Kami wpatrując się w bladą twarzyczkę chłopca spoczywającego w
ramionach starszego anioła.
- Tak, to jest nasz demon –
westchnął Mikael.
- Musimy go odesłać…. – zaczął Mirel ale Mikael mu przerwał.
- Nie możemy. Młody miał starcie
z Richardson’em – warknął anioł.
- Nie może wrócić – szepnął, ze
zrozumieniem Kami. Gdy formułka zostanie użyta, demon nie może wrócić do
piekła. To było zbyt skomplikowane. Młody był osłabiony, stracił swoje piękne
czarne skrzydła oraz połowę mocy, a w tym przypadku było jeszcze gorzej, malec
nie był silnym demonem a utrata połowy mocy…. To będzie dla niego szok. Utrata
mocy wiąże się także z utratą „kamuflażu” . Liam stał się widzialny dla
śmiertelników. Wyglądał jak zwykły ludzki, mały chłopiec.
- Zabiorę go do Tommy’ego. Powiadomcie Jeremy’ego, że demon został
złapany i wyjaśnijcie dlaczego nie możemy go odesłać. Powiadomcie także, że
zostaję na ziemi. – mówiąc to wzbił się w powietrze.
- Rada nie będzie zadowolona. –
mruknął Mirel.
- Oni może nie, ale jesteśmy
aniołami, pomagamy każdemu w potrzebie – powiedział Kami uśmiechając się
ciepło.
- Tak, masz rację. Eh… wracajmy. – po chwili dwa anioły przeszły
przez portal opuszczając ziemię.
Tymczasem, Mikael wylądował przed
domem przyjaciela. Przybrał ludzką postać. Jego przyjaciel nie znał prawdy,
niestety takie były procedury. Nie ważne jak bardzo Mikael nienawidził
okłamywać Tommy’ego, musiał to robić. Po chwili z chłopcem na rękach zapukał do
drzwi.
- Mike? – drzwi otworzył
szczupły, młody mężczyzna przed 30. Miał
na sobie wytarte jeansy i białą koszulkę. Jego włosy, były mokre zapewne po
niedawnym prysznicu. Na świat patrzył oczami koloru nieba. Wzrok mężczyzny
skierował się na chłopca.
- Wejdź. Co się stało? – spytał
prowadząc Mikael’a w stronę sypialni, gdzie anioł położył chłopca.
- Został zaatakowany i pobity.
Nie wiedziałem gdzie indziej mógłbym pójść – powiedział anioł ściągając z
chłopca ubranie. Musiał go opatrzyć.
- Dobrze wiesz, że jesteś moim
przyjacielem. Zawsze możesz się do mnie zwrócić o pomoc – powiedział Tommy uśmiechając
się ciepło.
- Zaparzę ci kawę, a ty się nim
zajmij. Wiem, że zrobisz to lepiej ode mnie – powiedział mężczyzna i wyszedł do
kuchni.
Mikael uśmiechnął się. Tak, na
niego zawsze mógł liczyć. Choć anioł miał przed nim mnóstwo tajemnic, często
nie mówił o co chodzi, to Tommy nigdy go nie opuścił, nigdy nie odmówił pomocy.
- No dobra, pora się tobą zająć –
westchnął cicho Mikael i przykładając jedną dłoń do czoła chłopca, a drugą
kładąc na jego sercu. Anioł przymknął oczy odmawiając cicho formułkę. Po chwili,
buzia chłopca nabrała zdrowych kolorów, a siniaki i poparzenia zniknęły
zostawiając jedynie delikatnie zaróżowioną skórę, którą także powinna niedługo
wrócić do normy.
Teraz wystarczyło czekać, aż
malec się obudzi. Anioł zszedł na dół do kuchni, gdzie czekał już na niego Tommy.
- Co z nim?
- wzrok mężczyzny patrzył z niepokojem na anioła.
- Na szczęście to nic poważnego.
Powinien się niedługo obudzić. Jednak zanim całkowicie dojdzie do siebie minie
wiele tygodni – westchnął Mikael.
- Trzeba powiadomić jego
rodzinę…- zaczął młody mężczyzna, lecz przyjaciel przerwał mu unosząc dłoń.
- Niestety to nie jest takie
proste. On nie ma domu. To pewne – anioł spojrzał na przyjaciela, który patrzył
na niego z bólem wypisanym na twarzy. Tommy był bardzo wrażliwy na krzywdę
innych.
- Może zostać u mnie. Obaj
możecie. Zaopiekuję się nim – powiedział szybko Tommy, na co Mikael tylko
uśmiechnął się delikatnie.
- Właśnie chciałem cię o to
prosić. W tym stanie chłopiec nie poradzi sobie sam. Jesteś aniołem Tommy –
powiedział Mike. Mikael nie znał
bardziej troskliwej osoby niż Tommy.
Po chwili zeszli na bardziej
przyjemne tematy popijając kawę i śmiejąc się. Nieświadomi, że na górze
chłopiec powoli się budzi.
Tymczasem
w piekle….
- Ojcze, wzywałeś nas. – Brian i
Kuro weszli do Sali witając się skinieniem głowy.
- Owszem. Niestety mam złe
wieści. Chodzi o waszego braciszka. – powiedział władca chodząc w kółko po
Sali. Bracia spojrzeli po sobie zdziwieni. Nigdy nie widzieli Ojca bardziej
zmartwionego.
- Czy coś mu się stało? – spytał
Brian napinając się cały. Choć Liam był ich przybranym bratem, kochali go i
troszczyli się o niego równie mocno co o siebie nawzajem. Rodzina była dla nich
najważniejsza. Często się z malcem droczyli i dokuczali mu, ale gdy tylko Liam
wpadał w tarapaty nie zważając na nic, lecieli bronić swojego ukochanego
braciszka.
- Liam wyruszył na ziemię –
powiedział bez ogródek Belial. Kuro ze zdziwienia, aż wciągnął z świstem
powietrze.
- Co takiego? I ty mu na to
pozwoliłeś?! - warknął Kuro. Najstarszy
z synów rzadko kiedy się unosił. Uchodził raczej za rozsądnego i
odpowiedzialnego, sprawy załatwiał zawsze z zimną obojętnością , ale teraz
chodziło o jego braciszka.
- Kuro uspokój się! Krzykami nic
nie wskórasz –odezwał się Brian, który podszedł do Ojca.
- Znów się pokłóciliśmy. Jak
zawsze zamknął się u siebie w pokoju. Nigdy nie sądziłem , że on sam,…. że
odważy się wyruszyć na ziemie. – powiedział władca opadając na tron i
przykrywając dłonią oczy.
- Musicie go odnaleźć i
sprowadzić do domu. Ziemia nie jest bezpiecznym miejscem. Jeśli coś mu się stanie…. Nie wybaczę sobie
tego …. – szepnął zrozpaczony Ojciec.
- Spokojnie. Znajdziemy go.
Niczym się nie martw – dwa demony nie żegnając się wybiegły z Sali Tronowej. Po
krótkim przygotowaniu przenieśli się na ziemie.
……………………….
- Auć… - chłopiec skrzywił się
trąc oczy i próbując podnieść się z łóżka. Coś mu jednak nie pasowało. To nie
był jego pokój!
Powoli zdarzenia zaczęły spływać na niego jak kubeł zimnej wody. Chłopiec zerwał się z posłania chcąc już automatycznie wzbić się w powietrze, lecz zamiast tego wylądował na ziemi.
Powoli zdarzenia zaczęły spływać na niego jak kubeł zimnej wody. Chłopiec zerwał się z posłania chcąc już automatycznie wzbić się w powietrze, lecz zamiast tego wylądował na ziemi.
- C,,co się dzieje – szepnął
rozpaczliwie malec i obejrzał się chcąc sprawdzić skrzydełka, ale nie było ich
tam.
-Kyaaaa!!!!! – wrzasnął
spanikowany chłopiec. Czuł się zagubiony. Ostatnie co pamiętał to tego
strasznego człowieka i czarne płomienie.
Po chwili do pokoju wpadli
mężczyźni, a widząc zapłakanego i trzęsącego się malca, siedzącego na ziemi
przez moment bali się podejść. Wyglądał tak krucho i żałośnie. Jego oddech
stawał się płytki, a chłopiec zaczął się dusić.…. Oznaczało to tylko jedną
rzecz….. Atak paniki.
- Spokojnie mały. Oddychaj.
Wdech, wydech. Wiem, że boli. Powoli – w czasie gdy anioł uspokajał chłopca. Tommy wyszedł przygotować ciepłą herbatę.
Demonek słysząc ten ciepły i
łagodny głos, mimowolnie zrobił jak mu kazał. Powoli chłopiec uspokajał się.
- M,,moje skrzydełka… - jęknął
żałośnie malec, by po chwili zerwać się z podłogi i spojrzeć nieufnie na
mężczyznę.
- Nie zbliżaj się ! – pisnął
malec łapiąc pierwszą rzecz, którą miał pod ręką – czyli poduszkę. Rzucił nią w
anioła.
- Uspokój się i kładź się do
łóżka – warknął wkurzony anioł. Mikael nie był cierpliwą osobą.
- Ani mi się śni! Zostaw mnie w
spokoju! – krzyknął chłopiec i po chwili rzucał w anioła czym popadnie. Gdy
skończyły się poduszki, chłopiec brał to co leżało na szafkach - Książki, lecz
gdy w jego rękach znalazł się wazon, anioł całkowicie stracił cierpliwość.
Pochwycił niczego nie spodziewającego się chłopca i przerzucił sobie jak worek
ziemniaków.
- Ty! Ty !!!! Puszczaj mnie ! –
darł się chłopiec starając się wyswobodzić z objęć mężczyzny. Liam po prostu
robił to co umiał najlepiej, czyli krzyczał i rzucał się. W tym momencie nie
mógł robić niczego innego. Był w obcym miejscu, wcześniej został zaatakowany, a
teraz jakiś mężczyzna krzyczy na niego.
- Z,,Zostaw- pisnął chłopiec a po jego policzkach pociekły
łzy.
- N,Nie rób mi krzywdy – malec
rozpłakał się na dobre. Już się nie wyrywał, nie kopał.
- Cholera – warknął cicho anioł.
Miał wyrzuty sumienia, że doprowadził do płaczu młodego.
- No już. Nie rycz – posadził
chłopca na łóżku i otarł mu dłonią policzki.
- Nic ci tu nie grozi. Później ci
wszystko wyjaśnię. Obiecuję. Teraz odpocznij. – anioł dotknął dłonią czoła
chłopca, który po chwili opadł bezwładnie w jego ramiona. Mikael położył go w
pościeli i przykrył kołdrą. Coś czuł, że ten dzieciak przysporzy mu jeszcze
wielu kłopotów.