niedziela, 14 czerwca 2015

Namiętny Interes 7

Mhm... - chowa się pod łóżkiem-
Zapraszam do czytania.
Nie krzyczcie za bardzo dobrze? - mina niewiniątka.





Rozdział 7

Akai leżał w łóżku nudząc się niemiłosiernie. Przecież nie był umierający, więc dlaczego zabrioniono mu opuszczać łóżko? Miał dość tej bezczynności. Wiedział, że braciszek się o niego martwił jednak nic nie mógł na to poradzić, że umierał z nudów! Przeczytał już książkę, obejrzał serial, ale ile można ? Chciał wyjść na zewnątrz. Chciał wrócić do pracy. Nagle nie wiadomo skąd wpadł mu do głowy pewien pomysł.
Akai sam nie wiedział czemu zadzwonił. Poza tym nie sądził, że mężczyzna odbierze. Zapewne był bardzo zajęty pracą. Dlatego też słysząc głos w słuchawce zarumienił się mocno.
- Pan Josh, j-ja... Dzień dobry – odezwał się cicho chłopiec. Nie wiedział co powiedzieć. Jakoś wcześniej ten pomysł wydawał mu się lepszy. Co powiedzieć? Zapytać o pracę? A może się rozłączyć? Skłamać, że zadzwonił przez pomyłkę? Nie wiedział czemu ale pan Josh go onieśmielał, a rozmiawli przecież tylko przez telefon! Więc czemu?! Nie rozumiał tego.
- J-ja nie chciałem przeszkadzać. N-nudziłem się i ...- chłopiec zająknął się. Mężczyzna nie był w stanie powstrzymać uśmiechu. Chłopiec był naprawdę uroczy.
- Dzień dobry maleńki. Cieszę się, że dzwonisz. Jak noga? - spytał Josh wciskając przycisk i czekając na windę.
- O-Oh. Mhm tak. Już tak nie boli. - powiedział uśmiechając się szeroko.
- Wybacz maleńki ale mam teraz ważne spotkanie. Zadzwonię wieczorem. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Bądź grzecznym chłopcem i uważaj na siebie- powiedział Josh i pożegnali się. Mężczyzna wsiadł do windy. Czekała go trudna rozmowa.
Akai cały w skowronkach leżał w łóżku tuląc poduszkę. Ta rozmowa poprawiła mu humor.

~~~~~~

Chwile potem Josh stanął przed gabinetem Matt'a. Nie było nikogo tak jak powiedziała Mary. Obawiał się tego spotkania. Wiedział, że zachował się jak ostatni drań, jednak dalej zależało mu na Matt'ie, na jego przyjaźni. Obaj wiedzieli, że nienadają się na parę, dlatego zostali sex przyjaciółmi. Jednak sprawy wymknęły się spod kontroli gdy w gre weszła ich praca. Dwie duże firmy, które konkurowały ze sobą od zawsze. Ich ojcowie szanowali się i choć stali po przeciwnych stronach nie mieli nic przeciwko by ich synowie się przyjaźnili. Jednak jak to w życiu bywa. Gdy w grę wchodzą pieniądze... No cóż. Potrafi to człowiekowi zamącić w głowie. Wziął głęboki wdech i zapukał. Słyszać „proszę”, wszedł do środka stając twarzą w twarz ze swoim przyjacielem.
- Witaj Matt – powiedział spokojnie patrząc na mężczyznę przed sobą.
Matt aż się zapowietrzył. Był w szoku. Czego ten drań tutaj szukał? I kto do cholery go tutaj wpuścił?!
- Co ty tutaj robisz? Wynoś się.- powiedział lodowato nie ruszając się ze swojego miejsca.
- Jakie miłe powitanie. - mruknął sarkastycznie Josh. No cóż, nie było to nic czego się nie spodziewał.
- Nie mam ochoty na żarty! Czy nie wyraziłem się wystarczająco jasno? - Matt zmrużył gniewnie oczy.
- Nie przyszedłem tu by żartować. Chce porozmawiać. I nie wyjdę stąd dopóki mnie nie wysłuchasz Matt – powiedział stanowczo brunet.
- Masz dwie minuty, potem wynoś się – powiedział lodowato Matt. Znał Josh'a nie od dziś i wiedział, że nie było sensu tak stać i drzeć koty. Wysłucha go, a on potem zniknie na zawsze, tak jak powinno być. Od tego incydentu minęły prawie 2 miesiące. Westchnął cicho. Nie było sensu o tym myśleć.
- Wiem, że mnie nienawidzisz i nie dziwię się temu. Jednak dalej jesteś dla mnie kimś ważnym Matt. - powiedział patrząc na niego uważnie.
- Nie chrzań! Kimś ważnym?! Nie wciskaj mi takiego kitu – Matt miał ochotę dać mu w pysk.
- Zachowałem się jak ostatni drań. Najgorszy epitet  nie jest w stanie tego opisać. Zawaliłem na całej linii. Zdradziłem najlepszego przyjaciela – w jego oczach Matt mógł zobaczyć ból i gniew.
- Skoro to wiesz, to wyjdź i nie wracaj – powiedział zimno. Nie mógł mu wybaczyć. Zdradził go.
- Byłem głupi, żądny pieniędzy. Jednak teraz już wiem, że to nie było najważniejsze. Pieniądze potrafią zmienić człowieka. Byłem zaślepiony i chciwy. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia. - Josh odwrócił wzrok.
- Nie proszę cię byś mi wybaczył, bo jest na to stanowczo za wcześnie. Jednak proszę cię o jedno. Chce być twoim przyjacielem. Chce cię widywać, rozmawiać. Tak jak kiedyś. Spotkajmy się w sobotę. Naprawdę chcę to naprawić. - widząc, że Matt chce coś powiedzieć, uniósł dłoń uciszając go.
- Nie odpowiadaj mi teraz. Przemyśl to. - Josh spojrzał na niego uśmiechając się smutno.
- Tęsknie za tobą Matty – szepnął. - Przepraszam, że zająłem ci przerwę. Pójdę już. Znasz mój numer – powiedział i wyszedł zostawiając Matt'a z mętlikiem w głowie.
- Ja też za tobą tęsknie- szepnął Matt gdy tylko drzwi się zamknęły. Byli przyjaciółmi przez tyle lat. Nie da się tego tak szybko i łatwo zapomnieć. Co powinien zrobić? Wahał się. Z jednej strony chciał mu wybaczyć lecz z drugiej, bał się, że sytuacja może się powtórzyć. Lecz ten ból w oczach Josh'a.
To będzie długi dzień...

~~~~~

W końcu nastała godzina 17 i Matt mógł wrócić do domu. Jednak jego myśli cały czas zaprzątał Josh. Przez cały dzień nie był w stanie myśleć o niczym innym tylko o tym co powiedział mężczyzna. Czy powinien mu zaufać? Jednak wiedział, że to co powiedział było szczere. Nie wiedział skąd. Może po prostu chciał by to okazało się prawdą? Że Josh żałuje, że naprawdę mu przykro?
- Już jestem !- krzyknął od drzwi wchodząc do domu i rzucając marynarkę na kanapę. Był tak pochłonięty myślami o Josh'u, że zapomniał jak co dzień zadzwonić do ojca.
Jednak widząc radosną buzie braciszka nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Hey łobuzie. - przywitał się targają mu włosy przysiadając po chwili na skraju łóżka.
- Nie jestem łobuzem. Byłem dzisiaj grzeczny i nawet nie wychodziłem z łóżka- mruknął zerkając na niego.
- Stało się coś? - spytał cicho Akai patrząc uważnie na brata.
- Co? Oh nie. Nic. Po prostu jestem zmęczony. - uśmiechnął się znikomo.
- Zamówmy dzisiaj pizzę dobrze? Nie mam ochoty dzisiaj gotować – pogłaskał go po głowie.
- Wezmę prysznic, a ty w tym czasie zamów dobrze? - poprosił Matt znikając zaraz za drzwiami łazienki. Dopiero tam odetchnął głośno.
Ciepła woda pozwoliła mu się odrobinę odprężyć. Musiał wszystko na spokojnie przemyśleć.
- D-dobrze- powiedział Akai wpatrując się w znikającego w łazience brata. Czyżby coś się stało? Matt nie umiał kłamać. Akai jednak nie chciał naciskać.

~~~~~~

O równej 7 dało się słyszeć dzwonek do drzwi. Po chwili stanęła w nich piękna kobieta, tym razem jej włosy były rozpuszczone a długa czerwona suknia z delikatnym rozcięciem tylko podkreślała jej idealną sylwetkę.
- Punktualnie jak zawsze – Mary uśmiechnęła się czule spoglądając na mężczyznę przed sobą.
- Piękna jak zawsze – odbił piłeczkę John podając kobiecie bukiet róż.
- Dziękuje, wejdź proszę. Wstawię je do wazonu i możemy wychodzić – powiedziała idąc w stronę kuchni. John choć był dojrzałym mężczyzną, wlepiał cielęce spojrzenie w Mary. Jej kuszące kształty, rozpuszczone włosy, olśniewający uśmiech, ich słowne utarczki, to jak zakłada długopis za ucho lub gdy go karci gdy coś zbroi jakby był krnąbrnym dzieckiem. Kochał w niej wszystko.
- Możemy iść – powiedziała podchodząc do mężczyzny z delikatnym uśmiechem. John podał jej ramię jak prawdziwy dżentelmen.
Wieczór zapowiadał się bardzo obiecująco.
~~~~~~
- Tak, wszystkie. Żadnego ale, odwołaj wszystkie moje sobotnie spotkania. Przełuż je nadzielę. Nie marudź Chris. Zrób jak mówię. Tak, do jutra- Josh rozłączył się odkładając telefon na stolik. Chwycił szklankę patrząc na złowtawy napój. Matt nigdy nie przepadał za Whiskey. Wolał zdecydowanie łagodniejsze trunki. Mimowolnie uśmiechnął się upijając łyk ze szklanki.
Choć wiedział, że nie zasługuje to miał nadzieję, że Matt jednak zadzwoni i z czasem ich relację się poprawią.
Jednak jego myśli zaprzątała jeszcze jedna osoba. Słodki Akai. Chętnie by go znów zobaczył. Jednak na razie nie było to możliwe biorąc pod uwagę jego nogę. Chłopiec wpadł mu w oko i jak sądził po reakcjach chłopca on jemu również. Chwycił za telefon i znalazł numer chłopca. Uśmiechnął się na samą myśl, że usłyszy jego głos.
- Hey maleńki – powiedział słysząc nieśmiałe „halo” w słuchawce.

~~~~~~

Akai zamówił pizze i czekał grzecznie na braciszka, gdy nagle rozdzwonił się jego telefon. Widząc kto dzwoni szybko odebrał.
- H-Halo? - spytał cichutko.
- Hey maleńki – Josh uśmiechnął się delikatnie rozsiadając się wygodnie w fotelu.
- Jak ci minął dzień? - spytał mężczyzna obracając w drugiej dłoni szklankę z alkoholem.
- Nudno – poskarżył się chłopiec robiąc nadąsaną minę.
- Ale na szczęście brat wrócił już z pracy. Zamówiliśmy dzisiaj pizzę. - powiedział entuzjastycznie chłopiec.
- Ah ta okropna nuda. Nie martw się, niedługo zdejmą ci gips i będziemy mogli wyjść razem na coś słodkiego -powiedział rozbawiony mężczyzna.
- Naprawdę?! Oh tak! Już nie mogę się doczekać! - Akai był w siódmym niebie. Mężczyzna chciał się z nim spotkać!
- Akai! Pizza przyszła! - krzyknął Matt odbierając zamówienie.
- Oh muszę kończyć. D-Dobranoc panie Josh – powiedział chłopiec.
- Dobranoc maleńki – odpowiedział Josh. Chyba zwariował. Był pewien, że słyszał głos Matt'a. E tam. Niemożliwe. Powinien na moment przestać o tym myśleć, bo zaczynał wariować.

Matt wszedł do sypialni, a widząc jak chłopiec wpatruje się w telefon z głupkowatym uśmiechem podszedł bliżej.
- Stało się coś dobrego ? - spytał biorąc go na ręce, by zanieść go do salonu.
- Dzwonił ten pan co mnie uratował! - powiedział entuzjastycznie.
- Powiedział, że jak wyzdrowieje to pójdziemy na coś słodkiego! - Matt uśmiechnął się pod nosem. To była historia jak z bajki. Książę ratuje śliczną damę, a potem żyją długo i szczęśliwie. Czyżby jego braciszek zadurzył się w swoim „Księciu?”. Matt pokręcił głową.
- Spokojnie. Najpierw wyzdrowiej, a teraz jedz- posadził go na kanapie.
- Poza tym nie znasz tego mężczyzny. Nie powinieneś mu od tak ufać. - mruknął Matt już widząc czarny scenariusz co się stanie gdy pozwoli spotkać się chłopcu z tym mężczyzną.
- Oh nie dramatyzuj tak – powiedział rozbawiony Akai. Spojrzał powątpiewająco na brata.
- Nie oddam mojego słodkiego braciszka jakiemuś pierwszemu lepszemu facetowi -zaperzył się Matt.
- Dziękuję – szepnął cicho chłopiec. - Że tak się o mnie martwisz. - Akai spojrzał na brata uśmiechając się ciepło. Matt kucnął przed nim chwytając jego dłonie w swoje.
- Od tego właśnie jest rodzina. - powiedział uśmiechając się wesoło Matt.