OMEGAVERSE <3 Jednak
trochę inne niż można zobaczyć lub przeczytać.
Tutaj nie rządzą Alfy, a Omegi. Alfy są zależne od Omeg, które poprzez swoje
feromony są w stanie uspokoić rozwścieczone Alfy lub nawet doprowadzić je do
obłędu. Omegi są bardzo rzadkie. Nie chodzą swobodnie po ulicy, są jak elita.
Alfy z racji tego, że podświadomie chcą chronić Omegi są przydzielane jako ich
ochroniarze, było to również robione dla bezpieczeństwa innych, ponieważ nikt
inny poza Omegą nie był w stanie uspokoić szalejącego wilka Alfy. Oczywiście
występują tutaj też Bety, które prowadzą spokojne życie, jednak z powodu Alf i
ich frustracji seksualnej często padają ofiarami agresywnych Alf. <3 Mam
nadzieje, że wam się spodoba i polubicie trochę pokręconą wersję Omegaverse w
moim wydaniu <3
Zapraszam do czytania o
ile ktokolwiek jeszcze tu jest xD
Oh... ! Jak ja za tym tęskniłam <3 Próbowałam nie robić błędów i pisać z sensem <3 Muszę sie trochę rozkręcić z pisaniem, chyba trochę zardzewiałam haha xD Także wybaczcie mi gdybyście znaleźli jakiś błąd lub zdanie bez składu i ładu, chociaż z ręką na serduszku – starałam się <3
OMEGA
1
Aoi O'connell żył spokojnie jako
zwykła nikomu niepotrzebna Beta. Pracował za najniższa stawkę w kawiarni, a
wieczorami w nocnym klubie. Tylko dzięki temu, że nie wydzielał z siebie
feromonów, które mogłyby sprawić wiele kłopotów miał pracę. Widząc jak ciężkie
życie mają Alfy dziękował wszelkim niebiosom że urodził się jako Beta. Dzięki
temu mógł żyć spokojnie, mógł chodzić do pracy i nie musiał się martwic, że
ktoś z powodu feromonów go zaatakuje. Może dla społeczeństwa był nikim. Zwykłym
szarym mieszkańcem, ale to właśnie to kochał w swoim życiu. Spokój.
Omegi... Nigdy żadnej nie spotkał. Było ich niewiele.
Trudno było spotkać kogoś kto byłby w stanie powiedzieć, ze widział
jakąkolwiek. Omegi żyły w innym świecie. Były na szczycie. Nie tylko dlatego że
poprzez swoje feromony miały wpływ na Alfy, mogły je uspokoić ale też gdyby
chciały doprowadzić do szaleństwa. Jednak to nie wszystko. Omegi jako
jedyne mogły dać potomstwo. Nie mogły wiązać się między sobą nawzajem.
Potrzebowały do tego Alfy. Omegi owszem żyły na szczycie. Miały wszystko,
chociaż Aoi ani trochę im nie zazdrościł. Dla niego bycie Omegą byłoby
przekleństwem. Na każdym kroku musiały być pilnowane, nie mogły się ruszyć bez
ochrony, żyły prawie że w ukryciu. Jedynie raz do roku wybrane Alfy mogły
spotkać Omegi. Chociaż bardziej to omegi wtedy wybierały sobie partnera by
spłodzić potomstwo. Alfy jak niewolnicy czekając choćby na skinienie czy
spojrzenie omegi. Pokręcił głową. Nie miał czasu o tym teraz rozmyślać.
Praca czekała. Kolejny jeden z nudnych ale pracowitych dni. Sypiał kilka godzin
między jedna praca a drugą. Najbardziej nie lubił nocnej zmiany w klubie.
Czasami Alfy szukające rozładowania wybierały bety, które nie miały szans z tak
silnym przeciwnikiem.
Miał niebywałe szczęście, że do tej pory udało
mu się uniknąć takiego zdarzenia. Ale nawet jego szczęście miało kiedyś gorszy
dzień. Albo przerwę.
Kiedyś musiał być ten pierwszy raz, gdy jeden z
odwiedzających klub to nim właśnie się zainteresował. Przecież bety powinny być
wdzięczne za ich uwagę i nieziemski seks, jaki każdy alfa mógł im zapewnić !
Więc nic dziwnego, że brutal, który go sobie upodobał, nie miał w słowniku
takiego słowa, jak „NIE”.
Aoi właśnie kończył zmianę. Już miał iść do domu
gdy nagle poczuł, że jest obserwowany. Nie zdążył się nawet obrócić gdy
został objęty. Trwało to zaledwie kilka sekund. Stał przy barze, by nagle
znaleźć się przypartym do ściany. Wciągnął głośno powietrze czując jak uderzył
plecami o ścianę. - Proszę mnie puścić. Jestem tu pracownikiem. Nie może
pan. Nie jestem Omegą. - Próbował przemówić mężczyźnie do rozsądku. Wiedział,
że nikt mu nie pomoże. Szef tym bardziej nie chciał się mieszać. W końcu był
tylko zwykłą Betą jakich wiele na tym świecie, co sprawia, że mógł zastąpić go
w każdej chwili innym pracownikiem. Wiedział, że jest na przegranej pozycji.
Myślał o sposobie ucieczki, gdy nagle oczy rozwarły mu się szeroko. Co to był
za zapach? Jego ciało zamarło jakby było z kamienia. Przymknął oczy czując jak
jego ciało drży. Nie zdawał sobie sprawy, że nagle wszyscy w klubie zamarli.
Nikt się nie odzywał, wszyscy wpatrywali się w niego. Nie zdawał sobie sprawy
co się dzieje. Nie miał pojęcia, że wydziela w tym momencie tak silne feromony,
że każda Alfa w klubie była w stanie zrobić wszystko co chłopiec sobie zażyczy.
Ale Aoi miał przyjemną pustkę w głowie, nieznane mu dotąd uczucie i ten zapach
sprawiały, że czuł się jakby był gdzieś pomiędzy jawą a snem. Jednak zaraz
spadło na niego otrzeźwienie jak kubeł zimnej wody, gdy na Sali zawrzało, a
ludzie zaczęli się przekrzykiwać - To Omega! - Aoi otworzył powoli oczy.
Wszyscy patrzyli na niego. - O… Omega? T… To pomyłka. Ja nie... - Szepnął
blednąc. Co ich napadło? Omega? On? Chyba powariowali.
Jakieś dwie inne Alfy stają między nim a
tym, który go wcześniej zaatakował. Teraz to on jest w problemie... W powietrzu
wciąż czuć strach Omegi, więc wszystkie Alfy w pomieszczeniu czują się w
obowiązku go chronić. Wygląda na to, że rozerwą głupca na strzępy. Wystarczy
jedynie mały gest, albo zmiana zapachu Omegi, a Alfy rzucą się na drania, który
śmiał podnieść na niego choćby wzrok.
- Nie! P. Przestańcie!- Krzyknął Aoi.
To było zbyt wiele. Nie rozumiał co się dzieje. Co się właśnie wydarzyło.
Omega? On? Ale to niemożliwe! Badania przeprowadza się gdy tylko się urodzą a
później w wieku dojrzewania. Dwukrotnie wyszło że jest beta. To na pewno
nieporozumienie. Nie mógł być... Prawda? Jednak widząc co się dzieje nie
wytrzymał. Rzucił się do ucieczki. Musiał stąd wyjść... Potrzebował powietrza.
Czuł jak kręci mu się w głowie. Nim dotarł do drzwi nogi odmawiają mu posłuszeństwa
i ładuje w ramionach jakiegoś mężczyzny. Ledwo łapał powietrze. W oczach widać
były łzy. To na pewno zły sen! To się nie dzieje naprawdę!
Alfy oczywiście natychmiast zareagowały na jego
rozkaz, patrząc po sobie z zaskoczeniem, jakby obudziły się ze snu. Ktoś już
dzwoni po karetkę. Alfy chociaż w tym momencie mogły zrobić z nieprzytomnym
chłopcem wszystko, postanowiły się nim zając. Dla nich Omega była świętością.
Kimś ważnym, kimś kogo muszą chronić. Chronić go za cenę nawet własnego życia,
dlatego, gdy upadł wprost w ramiona jakieś starszego Alfy. Ten pomimo przyjazdu
karetki nie chciał oddać chłopca. Dopiero godzinę później wolontariuszom udało
z się namówić wilka na zabranie chłopca do szpitala, bo włączył mu się instynkt
ochronny i nie chciał nikogo do niego dopuścić.
Chłopiec budzi się na łóżku szpitalnym. Od
pielęgniarki dowiaduje się, że rzeczywiście jego hormony Omegi były nieaktywne
aż do teraz. To raczej się nie zdarzało, ale był jeden czy dwa przypadki.
Hormony były uśpione przez w badaniach wcześniej wychodziło, że jest Betą.
Aoi leżał wpatrując się w sufit.
Słyszał wszystko co mówi pielęgniarka, ale nie docierało to do niego. To tak
jakby słuchaj historii o kimś innym, że to nie dotyczyło niego, nie było z nim
związane. Był jak w transie. Nie krzyczał, nie pytał, po prostu leży. Jego
świat właśnie się zawalił. Wszystko co miało wcześniej znaczenie znikło. Nie
był już tą osobą, którą myślał, że jest. Co się z nim stanie? Zamkną go jak
inne Omegi? Już nie będzie mógł pracować? A może gdyby udało mu się uciec i po
cichu opuścić szpital? Jednak to było niemożliwe. Feromony, które przez tyle
lat były uśpione aktywowały się z podwójną siłą. Był wyjątkową Omegą, jedną z
niewielu. Choćby chciał się ukryć nic to nie da. Jego zapach zdradzał na kilometr
kim był. - Co się teraz ze mną stanie? - Spytał cichutko. Po kilku godzinach
milczenia w końcu się odezwał. Raczej nie spodoba mu się to co usłyszy. Był
tego pewien.
Pielęgniarka pogłaskała jego dłoń
delikatnie. - Spokojnie proszę Pana. Zostanie pan kilka godzin u nas, by
upewnić się, że nic Panu nie jest, a potem zapewne zaproszą Pana na kilka dni
do willi, by inne Omegi mogły nauczyć Pana nad sobą panować. – Ani trochę
go to nie uspokoiło, wręcz przeciwnie, zabrał dłoń i poderwał się wstając z łóżka.
– Nigdzie nie pójdę! Chce wrócić do domu. P…Proszę mnie wypisać. To szaleństwo!
Jak możecie twierdzić, że jestem Omegą! Jestem Betą! Na pewno to jakieś
nieporozumienie – szepnął, był bladziutki i widać, że ani myślał pozwolić komuś
zabrać go w nieznane mu miejsce. Willa? Nie potrzebował Willi, chciał wrócić do
swojego maleńkiego pokoiku, który wynajmował.
Nerwowo zaciska to rozluźnia dłonie, by po chwili
wyrwać z dłoni wenflon, który mu założono, gdy tylko tu przybył. – Wracam do
domu – Powiedział stanowczo Aoi, ale nie zdążył zrobić choćby kroku, gdy
zakręciło mu się w głowie. To było dla niego zbyt wiele. Przytrzymując się
szpitalnej szafeczki po prostu się rozpłakał. Jego feromony znowu
zaczęły szaleć, pielęgniarka musiała zamknąć drzwi, gdyż Alfy które przebywały
piętro wyżej wyczuły strach i niepokój Omegi i rzuciły mu się na ratunek. Nie
był w stanie nad tym zapanować. Wystraszył się słysząc walenie do drzwi i
mnóstwo głosów. Osunął się na kolana ledwo łapiąc powietrze. –NIE! Proszę nie…
- Szepnął przerażony odgłosami zza drzwi. Czy to naprawdę on to wszystko robił?
Czy naprawdę był Omegą?
Pielęgniarka stara się być profesjonalna. Powtarza, że
nikt nigdzie go nie zabierze siłą i nic mu nie grozi. Prosi, by sie położył, bo
jest jeszcze zmęczony. Może chciałby się napić wody albo herbaty? Mają też te
śmieszne różowe oranżadki z misiami dla dzieci... Na pewno pił jak był młodszy,
wszyscy je kochają, nie zna żadnego dziecka które by odmówiło!
Pielęgniarka mówiła do niego spokojnie, jak do małego dziecka, bo tak teraz się
czuł. Zagubiony, samotny. Pielęgniarka stara się odwrócić jego uwagę od
myślenia o innych rzeczach. Stara się go uspokoić i pokazać, że tu jest
bezpieczny.
Chłopiec powoli z jej pomocą wraca na łóżko. Pozwala sobie założyć nowy
wenflon, a słysząc, że głosy za drzwiami ustają odetchnął z ulgą. Gdy Omega
była spokojna, to Alfy też. - Naprawdę nie musze nigdzie jechać ? Naprawdę nie
muszę się na nic zgadzać? – Był jak małe wystraszone dziecko, które potrzebuje
zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Jednak pielęgniarka wiedziała, że teraz
czeka chłopca wiele zmian i zdecydowanie nikt nie pozwoli mu wrócić do
poprzedniego życia. Był Omegą, co gorsza nie panował nad sobą co mogło wywołać
nie małe zamieszanie gdziekolwiek by się nie pojawił . Jednak nie miała serca
mu powiedzieć, że niedługo zjawi się ktoś kto zabierze go niezależnie od tego
czy chłopiec tego będzie chciał czy nie, w bezpieczne dla niego miejsce. Gdy
stał się Omegą jego życie miało się zmienić o 180 stopni. Omegi były elitą,
jednak także więźniami. Już nigdy więcej nie będzie mógł nigdzie sam wyjść. Nie
mógł zostać sam, zwłaszcza ze względu na Heat , który nie wiadomo kiedy się
pojawi. Omegi miały stałe cykle, ale u chłopca było inaczej. Jego feromony
obudziły się nagle, tak samo może być z Heat’em, nie wiadomo było jak chłopiec
to przejdzie. Dlatego dla jego bezpieczeństwa, jeszcze dzisiaj zostanie zabrany
do innych Omeg.
Pielęgniarka wiedziała że może to opóźnić co najwyżej
o jeden dzień ale jeśli chłopiec miał się bać... Zamierzała łagodnie przekonać
go by zrobił to wszystko z własnej woli. W końcu, szczerze wierzyła, że to
będzie dla niego najlepszym wyjściem. Przekonuje go, iż kiedy już nauczy się
nad sobą panować, będzie mógł chodzić gdzie zechce.
Chłopiec jednak nie wierzy w ani jedno jej słowo. To
dlatego, że się bał i doskonale zdawał sobie jakie życie wiodą Omegi, a
przynajmniej wiedział tyle ile pokazano w telewizji lub napisano w gazetach.
Nic dziwnego, że nie chciał, by go zabrano. Odczuwał to jak porwanie. Owszem
pielęgniarka nieco go uspokoiła ale dalej nie mógł przestać myśleć o tym jak o
więzieniu. Z pomocą środka uspokajającego zasnął na kilka godzin. Zaczął się
budzić słysząc cichą rozmowę, poruszył się otwierając oczy i usiadł raptownie.
Więc dzisiaj go zabiorą. Wiedział, że nie ma nawet jak
uciec. Przygląda się mężczyźnie nieufnie.
Omega która po niego przyszła była starszym Panem z
laseczką, bardzo dystyngowanym i o miłym głosie. Wyjaśnia mu, jak to za każdym
razem gdy targają nim emocje to wpływa na swoje otoczenie, więc musi potrenować
panowanie nad sobą. - W naszym ośrodku będzie ci dobrze, wszystkiego cię
nauczymy. Będziesz bezpieczny i nauczysz się jak być Omegą – Wyjaśnia starszy
pan.
- To nieporozumienie, jestem Betą! Nigdzie nie pójdę.
Pomylił pan sale – Aoi kręci głową, chociaż wydarzenia pokazały mu, że nie jest
Betą, a Omegą dalej szedł w zaparte, że jest Betą. Dalej nie chciał tego do
siebie dopuścić. Wypierał to. - Proszę, ja tylko chce wrócić do domu. -
Powiedział spuszczając głowę. Widać, że poddał się, nie miał argumentów, by się
kłócić. - A moja praca? Wynajmuje pokój. Moje rzeczy. Nie mogę... Nie chce tego
zostawiać. Musze wrócić do domu. Nie będę nigdzie wychodził. Poradzę sobie -
powiedział ale nie zabrzmiało to zbyt pewnie .
- Nie możesz spędzić reszty życia w jednym pokoju -
Zauważa mężczyzna cicho ale stanowczo. - Możesz do nich zadzwonić. Twój pokój
jest już opłacony. Jeśli chcesz coś spakować możemy tam pojechać. Nie jesteś
więźniem. Po prostu jesteś wystraszony i nie panujesz nad sobą. –Mężczyzna
bez pośpiechu, cierpliwie stara mu się wszystko wyjaśnić, ale przy obecnym
stanie chłopca nie jest to łatwe.
- T...To porwanie. Nie możecie mnie zmusić. -
Powiedział ze łzami w oczach. Cóż ,mogli. Tak naprawdę mogli go nawet zabrać
siłą, ponieważ w tym momencie stanowił zagrożenie nie tylko dla siebie ale też
dla innych.
- Chce zabrać swoje rzeczy – Odezwał się cicho Aoi, unikając wzroku mężczyzny.
Wiedział to... Czuł to, że wcale nie będzie mu tam o wiele lepiej.
- Zamknięcie w moim pokoju, czy też w ładnym domu do którego chce mnie pan
zabrać. To dalej więzienie - Szepnął podnosząc na niego czerwone od płaczu
oczy. - Jeszcze kilka godzin temu byłem Betą, miałem pracę. Żyłem jak chciałem,
a teraz zabieracie mnie w obce miejsce i wmawiacie mi, że to dla mojego dobra.
- Chłopiec pokręcił głową - Nie wierzę panu - Wstaje powoli z łóżka. Chłopiec
przebiera się ze szpitalnej piżamki w swoje ubrania i na drżących nogach
podchodzi do mężczyzny. - Jedzmy już do tego więzienia- szepnął Aoi. Wiedział, że opór na nic mu się zda. Zabiorą go czy tego chce czy nie. Przynajmniej pozwolili zabrać mu jego rzeczy. Gdyby dalej z nimi wojował zapewne zabraliby go siłą i nawet nie mógłby nic ze sobą wziąć. Bez słowa więcej pozwala wyprowadzić się z budynku szpitala.