sobota, 29 czerwca 2013

Wyjazd :(

Moi kochani..... Niestety wyjeżdżam jutro w okolice Poznania do pracy. Biorę ze sobą laptopa ale nie mam bezprzewodowego internetu. Jak tylko gdzieś złapię zasięg od razu tu zajrzę ;3 Będę tęsknić.
Postaram się wstawiać rozdziały raz na tydzień.... 
Buuuu :( Maru będzie za wami bardzo tęsknić... módlcie się by mi się udało znaleźć miejsce gdzie bez problemu mój internet będzie działał xD

Maru was bardzo kocha..<3 Trzymajcie się cieplutko i pamiętajcie...  czytajcie Yaoi, oglądajcie Yaoi <3 i nie zapomnijcie o mnie ;3

Wasza Maru ;3

środa, 26 czerwca 2013

The allies 9

Rozdział 9


Harry wpatrywał się w niego zaskoczony, był też pod wrażeniem. Jego wzrok przemieszczał się z Draco na sztylet i z powrotem.
Więc w końcu jest coś co pomoże mu zniszczyć wszystkie 7 dusz Voldemort'a, a raczej cząstek rozmieszczonych w różnych przedmiotach.
- Draco, - szepnął, Harry po czym spojrzał na niego z podziwem.
- Jesteś wspaniały, nie dość, że odważny, to jeszcze głupi, wiesz, że jak Voldemort się dowie, to po tobie? - spojrzał na niego wystraszony.
- Ale muszę przyznać, ze jednak ,jesteś wielki Draco, dzięki temu w końcu przybliżymy się do pokonania tego psychopaty, - Harry pokręcił głową nie mogąc wyjść z podziwu.
- Aż mam ochotę cię wyściskać, jesteś genialny - czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie.
- I nie martw się, będę zawsze obok, a ze mną nic ci nie grozi - Harry spojrzał na niego uważnie.

- Przepraszam że co? Ja się nie boje, już minął mi ten okres kiedy dbałem o swój własny interes. Pokonanie Voldemorta to sprawa nas wszystkich, powinniśmy Ciebie wspierać w tej walce, ja wiem jak, więc czemu miałbym nie pomoc, hm? - Draco był naprawdę poważny, jak jeszcze nigdy, i zdecydowany na wszystko. Wprawdzie ryzykował strasznie by zdobyć ten sztylet, nawet zostawił atrapę, którą zdobył kiedyś w Ameryce południowej, będąc tam na wakacjach. Wszystko planował już ponad od roku.
- Gdy byłem w Ameryce Południowej, dostałem od tamtejszych szamanów  księgi i stare notatki z zaklęciami, które mogą pomóc. Wyobraź sobie, że oni są tak potężni, że nie potrzebują różdżek, ale ponieważ to inny świat, to tam zasięg Voldenmort'a nie dosięga, oni tam żyją spokojnie....Zabiorę cie tam kiedyś. - blondyn zamknął skrzynkę i odłożył ją na miejsce. 
 Harry słuchał go uważnie, wręcz z fascynacja, Draco tak dużo wiedział, w ogóle ta jego pewność siebie i sam fakt, że tyle ryzykował. Jeśli czarnowłosy miał kiedykolwiek jakieś wątpliwości co do szczerości słów Ślizgona teraz się one rozwiały.
Choć zielonooki nie lubił się uczyć, to wszystko brzmiało tak ciekawie, ze chciał wiedzieć więcej.
- Ty na prawdę jesteś wspaniały Draco - szepnął nie spuszczając z niego wzroku.
- Zabierzesz? - zielonooki zamrugał kilka razy po czym uśmiechnął się szeroko.
- Tak, musimy tam kiedyś razem pojechać - przytaknął Harry.
 
- Tu w tym pokoju znalazłem  kilka jeszcze starych artefaktów z indiańskich plemion jak i od szamanów z Australii.... wiesz ile tu ciekawych i strasznych rzeczy jest? Masakra! Najlepsze jest to, że każdy magiczny budynek, podobny magią do Hogwartu ma połączenie z tym pokojem i tak naprawdę on nie znajduje się w szkole, teraz jesteśmy gdzieś zupełnie indziej, nikt nie wie gdzie. - powiedział podekscytowany blondyn.

 Czarnowłosy nie mógł nic na to poradzić, że co chwile lustrował sylwetkę chłopaka stojącego obok. Draco znał swoją wartość i nie była ona wcale kłamstwem, Draco jest przystojny mądry, ma idealne maniery, zna  się dosłownie na wszystkim, nie ma nic z czym by sobie nie poradził, i choć Harry zawsze myślał, że to zasługa pieniędzy jego ojca, teraz wiedział, że to Draco zawdzięcza tylko sobie.

Ojciec uczył go jak sobie radzić w życiu za pomocą pieniędzy. W prawdzie pieniądze pomagają ale więcej zawdzięczał właśnie sobie. Lucjusz był zdziwiony, że Draco na wakacje chce jechać do Ameryki, ale zapłacił za tę wycieczkę dzięki czemu chłopak mógł zrealizować wszystkie swoje plany. Obchodził się z ludźmi czasami strasznie, ale co z tego? Zyskiwał, szacunek i to, że inni się go bali i nie mieszali w jego sprawy, tak było po prostu wygodniej. 

- Nauczę Cie wielu sztuk czarno-magicznych, które w naszym świecie są zakazane. To sztuki związane z magia właśnie Indian, z pomocą demonów i krwi  można naprawdę wszystko. Voldemort nie wkroczył na ten poziom i nigdy nie wkroczy bo ma podzieloną duszę, a żeby władać demonami trzeba mocno stąpać po ziemi. Ja nie potrafię, ale wiem, że Ty się nauczysz, na pewno. Zdolny jesteś Potter - Draco szturchnął go lekko w ramie. 
Harry uśmiechnął się i pokiwał delikatnie głową, chociaż same słowo "czarno-magiczny" czy "demony" brzmiały strasznie, to miał za cel zrobić wszystko by pokonać Voldemort'a.
- Postaram się, chociaż brzmi to nieco skomplikowanie - czarnowłosy zerknął na niego, ale dobrze było słyszeć, że Voldemort, nie może wejść na ten poziom magii.
 - Mieliśmy iść  na spacer na błonia, pamiętasz? Leć się ubrać i spotkamy się przy wejściu do zamku. - Draco poganiał go z delikatnym uśmiechem.

 - Ah tak błonia, za 10 minut będę - Harry uśmiechnął się i wybiegł z pokoju biegnąc do dormitorium.
Draco poszedł do lochów się przebrać w zimowy płaszcz, dopasowany, który tylko uwydatniał jego sylwetkę oraz nieodłączny zielony szalik.
Harry szybko założył coś cieplejszego i po chwili już stał zdyszany przy głównym wyjściu.
- J..jestem - wysapał brunet ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.
 Blondyn przy wejściu podał mu ramie jak na dżentelmena przystało i zaprowadził go na spacer tak wzdłuż brzegu jeziora pod zamkiem.

- Chciałem Ci opowiedzieć więcej o moim ojcu i planach co do niego, żebyś wiedział, że nie jestem wcale sprzymierzeńcem tamtej bandy, i twoje słowa..... że jestem jak mój ojciec, to bolało, wiesz? Ty jesteś jak Twój ojciec, i wszyscy Ci to mówią i ty możesz być z tego dumny, wiesz? Naprawdę dumny. - Draco
westchnął ciężko zatrzymując się nad brzegiem jeziora i spojrzał w wodę zamyślony.
- Dumny....Pewnie masz rację, ale to co zrobił Snape'owi, że naraził go na niebezpieczeństwo... więc rozumiem czemu się nie lubili - Harry wzruszył ramionami.
- I przepraszam - Brunet spuścił głowę, zagryzając wargę.
- Wtedy cię nie znałem, cofam wszystko złe co mówiłem na twój temat - pokręcił głową i uśmiechnął się nieśmiało.
- Wiem jak to boli.... Gdy Snape czepia się mnie za to co zrobił mój ojciec tak samo my czepialiśmy się ciebie za to co zrobił twój - Harry westchnął  i po chwili spojrzał na niego. Miał nadzieję, że Draco powie mu coś więcej o planie, który pomoże im pokonać Czarnego Pana.

- Od ponad roku planuje jak by tu ojca wrobić, co zrobić żeby się przyznał lub jak go wydać. Jego i Voldemort'a, ale najpierw trochę szpiegowałem żeby się więcej dowiedzieć. Voldemort był w moim domu. Był i spiskował. Niestety wtedy ja nie moglem podsłuchiwać...za bardzo. Zrozum Harry mój ojciec...nie uważam go za ojca, zdradził świat czarodziejów i czarownic podążając za tym szaleńcem.
 
 - Od ponad roku?! A może powinniśmy iść z tym do profesora Dumbledore'a? - Harry spojrzał na niego pytająco.
- Nie ufam Dropsowi, to niby świetny i potężny czarodziej, ale ma wiele tajemnic  o których nie mówi. Ciebie szykuje na rzeź! To stary pierdoła i naprawdę mu nie ufam, on zawsze ma jakieś ukryte intencje. Nie powinieneś tak ślepo mu wierzyć, Harry - Draco pokręcił głową.
 - Nie martw się, poradzimy sobie, już niedługo Voldemort upadnie, a co do twojego ojca, może porozmawiaj z matką, może ona ci pomoże przekonać ojca - zielonooki zerknął na niego niepewnie.
  Blondyn odwrócił się do niego i podał mu dłoń, chwile później przyciągnął go blisko, przed siebie i objął od tyłu by wtulić się w jego plecy.
- Zimno mi Harry.... może jednak się napijemy tak na rozgrzanie.  - Draco na wspomnienie o matce tylko prychnął pod nosem.
- Wiesz w rodzinach czarodziejów czystej krwi jest tak, że aby zachować czystość krwi często angażuje sie małżeństwa wewnątrz rodziny. Moi rodzice są kuzynostwem.... Matka ślepo ufa ojcu i jest mu wierna, obojętnie co zrobi ona wesprze zawsze jego. Poza tym... nie przyznaje sie do mnie. Nakryła mnie kiedyś w łóżku z Zabinim gdy wpadł do mnie na weekend we wakacje. Oj to była ciężka nocna libacja... od tamtej pory unika mnie, jakbym nie istniał. Jestem ich jedynym synem wiec wiesz ze to musiał być dla niej szok.- blondyn prychnął cicho pod nosem.
 Harry westchnął cicho. Więc Drops odpada. Jednak w tym momencie trudno mu było się na czymkolwiek skupić. Draco go objął!! Przez chwile zaskoczony nie wiedział co się dzieje jednak po chwili całkowicie się rozluźnił i zaczął pocierać jego dłonie swoimi.
- Wracamy do środka? Ale najpierw pokaż ten sztylet, skoro aż tak bardzo na mnie reaguje, mhm trzeba się temu bliżej przyjrzeć. - zerknął na niego. Nie chciał drążyć tematu o jego rodzicach w tym momencie. Nie chciał by Draco chodził zły lub smutny. Postanowił zmienić temat.
- A myślisz, że jest w tej szkole ktoś kto by nam pomógł ? – Harry zerknął na niego.
- Och...tak, sztylet, chwilka... – blondyn wyjął sztylet z kieszeni. Odwinął z cienkiego materiału, i w tym momencie sztylet rozbłysł kolorowym światłem, a wąż zaczął syczeć, ze szpikulca zaczęła spływać powoli trucizna jednak omijając dłoń trzymającego sztylet.
- Hmmm... widzisz? Działa, reaguje na Ciebie. Ty jako jedyny będziesz musiał go zabić i zniszczyć każdą jego cząstkę duszy. – Draco owinął sztylet i  podał go Harry'emu.
- Zatrzymaj go, będziesz wiedział co z nim zrobić. Harry zafascynowany patrzył na sztylet a potem wziął go i schował do kieszeni płaszcza. Nie zawiedzie nikogo. Zabije sukinsyna. Już nikt więcej nie będzie przez niego cierpiał.

Draco po chwili znów objął Wybrańca i zadrżał. Było mu naprawdę bardzo zimno.Harry czując jak jego towarzysz drży spytał.
- To co ? Gorąca czekolada? Czy może jednak coś mocniejszego –Harry  zachichotał cicho.
- Czekolada.... zdecydowanie czekolada, ale jest ktoś u was w Gryfindorze? W waszej wieży? A właśnie! Pamiętaj! Nigdy więcej nie nazywaj mnie księżniczką. Ty masz swoja wieże. Ty czekaj na swojego księcia, Gryffonku…. Wracajmy - puścił go ale stanął obok znów podając mu ramie. 
 - A więc czekolada, u mnie w dormitorium – Harry ufnie przyjął ofiarowane ramie i razem ruszyli do zamku.
- Oh daj spokój, wiesz, że z tą księżniczką żartowałem – brunet zrobił minę niewiniątka. Gdy weszli do zamku zrobiło się od razu cieplej.
- Mhm jak dobrze- mruknął Harry i pociągnął blondyna za sobą w stronę wieży Gryffindor’u. Gdy dotarli na miejsce Gruba Dama spojrzała na nich zaskoczona. Draco nie komentował tego, że ta głupia baba na obrazie spojrzała na niego jak na wroga numer jeden.

- Waleczny lew - powiedział Harry a obraz odsunął się bez słowa ukazując wejście do salonu.
- Witaj w siedlisku lwów - zaśmiał się Gryffon  i opadł na kanapę.
Draco wszedł za Potter’em do Pokoju Wspólnego i aż jęknął...
- Na Merlina! Potter wiesz, że salon macie mniejszy niż sypialnia Blaise'a? I wy sie tu mieścicie? To jakas masakra – Draco musiał oczywiście narzekać ile sie tylko dało. W końcu jednak zapadł sie w fotelu przy kominku, który rozpalił sie sam.
  Harry wzruszył ramionami kręcąc głową rozbawiony,
- Przyzwyczaiłem się, nie jest tu tak źle - spojrzał na niego powstrzymując śmiech.
- Co do pokoju Zabini'ego, lepiej się nie wypowiadaj, - puścił mu oczko, Harry pamiętał co nieco z ich nocnego picia na przykład taniec na rurze Draco.
- Zgredku ! – zawołał Harry po chwili. Po piskach szczęścia skrzata, w końcu powiedział czego chce a Zgredek po chwili pojawił się z dwoma dużymi kubkami gorącej czekolady z bitą śmietaną.
- Trzymaj - podał Draco kubek uśmiechając się pobłażliwie. Draco bez narzekania nie byłby sobą. Blondyn sięgnął po ten kubek czekolady i napił się oblizując usta. Zaraz usiadł tak by zrobić Potter’owi miejsce obok siebie.


- Chodź do mnie Potter, możesz mnie teraz miziać i pieścić i sprawić żebym poczuł sie jak w domu.  No chodź tu, możesz juz mnie wielbić. – powiedział blondyn z wyższością robiąc mu miejsce jeszcze bardziej by było jasne, że chce go tutaj obok.
Harry jednak nie wytrzymał i wybuchnął po chwili głośnym śmiechem kręcąc głową, ale wstał i z kubkiem w dłoni usiadł obok niego, nie mieli za dużo miejsca ale Harry'emu to ani trochę nie przeszkadzało, oparł głowę o jego ramie i przymknął oczy,
- Tak tak ty mój królu i władco - spojrzał na niego rozbawiony i upił kolejny łyk czekolady oblizując się.
- Słuchaj no bliznowaty...... – zaczął powoli Draco.
- Chciałbym żebyś nie wrzeszczał na mnie po świętach w szkole, bo jak ja się wydrę na Ciebie to będziesz biedny, jasne? Pamiętaj, że znam ....kilka czarno magicznych zaklęć. – mruknął blondyn.

- Co? Nawet nie mam zamiaru, a poza tym nie wiem czy jeszcze umiem na ciebie krzyczeć – czarnowłosy pokręcił głową.
- W końcu jesteś wręcz idealny, a stres szkodzi pięknu więc nie mogę denerwować księcia Slytherinu – zachichotał teatralnie kładąc dłonie na sercu.
- Co to ma być? Miałeś mnie wielbić, plebsie... – mruknął Draco ale zaraz też się roześmiał i objął go ramieniem przerzucając nogi przez jego kolana i rozsiadł się wygodnie jak gdyby nigdy nic i przyjrzał mu się uważnie z namysłem.
- Ależ oczywiście co tylko rozkażesz, wielbić cię? - zamyślił się pod czym odstawił kubek na stoliczek obok i zaczął mu targać włosy śmiejąc się głośno.
- Dobrze więc nie będziesz krzyczał a ja zmniejszę moje obelgi do minimum, bo chyba zdajesz sobie bezmózgu sprawę, że bez obrażania kogoś nie przeżyję dnia, i dzień będzie stracony... W ogóle wiesz co? Pogadam ze Ślizgonami, przyjdziesz kiedyś do nas na imprezę, co Ty na to? Możesz przyprowadzić jakieś dupy dla Zabini’ego, ostatnio ma coś do mnie i znów mnie chce, wiec trzeba mu głowę zająć kimś innym...... – Draco pociągnął go za włosy delikatnie i westchnął głośno.
Harry chciał już wcześniej o to zapytać, o niego i Zabini'ego, ale chyba nie powinien, poza tym nie miał odwagi, westchnął cicho i zamyślił się.
- Sam nie wiem, niech sobie weźmie Ginny. Przynajmniej i ja miałbym spokój  -zielonooki zaśmiał się.
- Myślisz, że Ślizgoni zgodzą się bym był na imprezie? -Harry spojrzał na niego z powątpiewaniem.
- Jak wiesz niezbyt mnie lubią i to z wzajemnością - potrząsnął delikatnie głową, nie chciało mu się sięgać po swój kubek więc wziął łyka czekolady od Draco po czym oddał mu napój z powrotem.
- Wiesz Ślizgoni są na każde moje skinienie. Zrobią wszystko co chce więc jak powiem, że będziesz na imprezie i każe im sie uśmiechać. Zrobią to. – blondyn powiedział to tak jakby to było oczywiste.
 - Na każde? Wow, trzymasz ich w garści -Harry zachichotał . Przeczesał dłonią włosy i spojrzał na niego zaskoczony.

- Ciepło mi teraz. Chyba zaraz zwariuje jeśli czegoś z siebie nie zdejmę – mruknął blondyn znowu marudząc.
 
- Gorąco? Mhm masz rację, na dworze było tak zimno, że mam na sobie dwie bluzy i kurtkę- brunet zaśmiał się.
Wstał z fotela i zaczął ściągać kurtkę, potem bluzę jedną i drugą aż został w koszulce.
- Mhm od razu lepiej – spojrzał  na swojego gościa z uśmiech.
Drao odstawił kubek na stolik patrząc jak Harry się rozbiera. Nie wyczerpał jeszcze limitu wnerwiania go na dzisiaj, czy tez próby wnerwiania i wykorzystywania go jak tylko się da, wiec wypalił.
- Rozbierz mnie Potter, mi się nie chce a się tu gotuje - zażądał Draco robiąc minę niewiniątka. Po chwili
  usiadł tak by Potter'owi ułatwić zadanie, i czekał na jego ruch. Chciał go trochę rozkręcić, bo zdołał się już zorientować w innej orientacji Pottera. Jak...? Te rumieńce, to jak go przytulił, gesty niby nic nie znaczące ale jednak mówiły same za siebie. Dlatego chciał sprawdzić jak daleko może się bliznowatym posunąć kiedy ten się w końcu ujawni.


- Ty arystokratyczny leniu - zaśmiał się brunet, po chwili wahania podszedł do niego i nie patrząc mu w oczy ściągnął z niego kurtkę, a potem zabrał się za bluzę, zagryzł wargę a na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Zaraz odłożył rzeczy i nie patrząc na niego wziął swój kubek z czekoladą i upił spory łyk. Niepewnie spojrzał na niego  i uśmiechnął się nieśmiało,
- Le...lepiej waszej wysokości? - odstawił pusty już kubek i usiadł na podłokietniku fotela. Draco albo robił to specjalnie albo na prawdę jest tak wielkim leniem, chociaż Harry bardziej stawiał na to drugie, ponownie na niego zerknął i westchnął cicho.

 Draco  uśmiechał się zadziornie przez calutki praktycznie czas gdy Harry go rozbierał, potem odetchnął głośno, rozmruczał się i odpowiedział.
- Tak, teraz lepiej. - przyznał Draco, lecz zdjal jeszcze koszulke i taki pół nagi zaległ w fotelu.

................

Ten dzień spędzili bardzo milo, szybko, jakoś to zeszło i Draco został na noc w Pokoju Wspólnym Gryfonów.
Kilka dni tak się spotykali raz u jednego raz u drugiego, Draco jak zwykle zachowywał się troszkę chamsko ale nie robił już nic dwuznacznego, nawet dotyk ograniczył do minimum. Za to uznał, że z Potter'a jest świetny materiał na kumpla.
Harry przez ten cały czas bawił się świetnie w towarzystwie Draco, jednak był jeden minus, coraz bardziej go do niego ciągnęło, jednak Harry nie chciał zepsuć ich znajomości, więc trzymał się na dystans.
Dużo rozmawiali, żartowali, pili spacerowali, stało się to dla czarnowłosego słodką rutyną.
Wiele też się sprzeczali ale były to bardziej żarty i oczywiście nie zapominając o rutynowym wygłaszaniu pochwał na temat osoby Draco, co było dla Harry'ego bardzo zabawne. Niestety zbliżał się styczeń. Koniec ferii świątecznych.

 Jednak gdy nadszedł dzień gdy wszyscy będą wracać chodził jak struty, nic mu się nie chciało, nawet zaczepki Draco na niego nie działały, gdyby mógł zatrzymałby czas,ale nie mógł.
 Tego dnia Malfoy zabrał Harrego na śniadanie do Wielkiej Sali i usiadł przy jego stole.
- Ej Potter, oni już dzisiaj zaczną wracać do szkoły no nie? Więc jak? Co robimy? Z nasza...znajomością? Wiesz nikt nic nie wie... jeszcze mi ` opinie zepsujesz  - blondyn szturchnął go śmiejąc się.Oczywiście żartował.
 - Eh co? Ah tak, w,wracają - szepnął brunet odwracając wzrok.
- Co do naszej znajomości. No cóż, oczywiście, będziemy się często widywać w końcu mamy razem zajęcia, jak obiecałeś, zminimalizujesz ilość obelg, zostajemy przy nazwiskach przy wszystkich.- wzruszył ramionami, jakby wszystko mu było obojętne ale tak nie było.
- Nazwiska...cholera Harry ja nie wiem czy mi się nie wymsknie czasem Twoje imię, wiesz, że jestem do tego zdolny no ale jakoś wytrwam. Ah i jeszcze Pokój Życzeń.  Będę na Ciebie tam czekał o umówionym czasie.  - powiedział Draco przyglądając się "przyjacielowi".

Harry nie chciał mówić, że nie chce by inni wracali. Wyszedł by na dzieciaka. Uśmiechnął się więc wymuszenie. Wolałby by zostało tak jak było przez ostatnie dni... Wiedział że to samolubne, ale nie wiedział czy potrafi się przestawić. Nie będą się już widywać tak często. Nie będą już razem śmiać się i spacerować po błoniach. Jego smutny wzrok mówił sam za siebie. Musiał szybko coś wymyślić. Po chwili zmienił temat.
- Nie zapomnij o listach  księżniczko -Harry zerknął na niego, wiedział, że teraz Draco się zbulwersuję a jemu chociaż trochę poprawi się humor.

I Harry miał racje, księżniczka podziałała jak płachta na byka. Draco się wkurzył. Miało nie być "księżniczek", więc blondyn oczywiście odstawił szopkę.
- Ty łajdaku, mówiłem Ci żadnych księżniczek! Grrrrr ta zniewaga krwi wymaga.  Draco wstał i sięgnął po kielich z sokiem, i wylał brunetowi na głowę. No sfochał się trochę nooo.  
Na początku Harry śmiał się z niego cicho po chwili jednak zamilkł, zamrugał kilka razy, przeżył szok,
Harry siedział zszokowany, z lekko uchylonymi ustami, przez moment nie wiedział co się stało. Spojrzał na Draco który śmiał się z niego jawnie. Poderwał się i podszedł do niego i na oczach wszystkich zaczął targać jego idealnie ułożone włosy.

- Nie błagaj nawet o litość, nędzny bliznowaty! Moze po południu mi przejdzie. - dodał blondyn jednak po chwili prychnął urażony. Jego włosy! Jednak blondyn nie był zły uśmiechnął się pod nosem. Wychodząc z sali z talerzem ze śniadaniem cały czas się śmiał. To było zabawne. Potter sie wkurzy a on na to liczył, żeby się troszkę chociaż rozchmurzył. Usiadł na wielkich schodach prowadzących na piętro z talerzem i tam na niego poczekał.
-No chodź mokra kuro! Chodź tu i się tłumacz i błagaj o litość - mówił starając się powstrzymać śmiech. Malfoy się nie śmiał. No chyba, że z kogoś, ale nie chciał jeszcze bardziej denerwować bruneta.


- Draco, już nie żyjesz, - mruknął brunet, jednak nie był zły, bardziej rozbawiony.
- Nie będę cię przepraszał arystokratyczny dupku -Harry pokazał mu język i usiadł odwracając się do niego plecami jednak co chwilę podjadał mu malutkie kanapeczki. Zielonooki jedząc pomrukiwał pod nosem, jaki to zadufany w sobie książę ma humorki.
Po 15 minutach fochania się Złoty Chłopiec, obrócił się do niego.
- Za karę idziesz ze mną do wieży Grffon'ów, muszę wziąć prysznic. Zaczekasz na mnie a potem pójdziemy na...mhm ,na ostatni spacer na błonia - Harry od razu posmutniał, wstał szybko i ruszył przed siebie, nie obracając się zawołał.
- No chodź Draco - brunet potrząsnął delikatnie głową. Uczniowie mieli być w szkole koło 17 teraz była 9, więc jeszcze trochę czasu mieli.

"Ostatni spacer na błoniach".... To zabrzmiało tak jakby mieli wyjechać, każdy w swoja stronę i nigdy więcej się już nie spotkać. Z mina męczennika Draco  poszedł za Potter'em. Nie spieszył się, bo drogę do wieży już znał na pamięć, tak jak i hasło wiec Gruba Dama musiała go wpuścić. Zresztą już chyba przywykła do tego, że młody Ślizgon odwiedza wieże Gryffindor'u. Blondyn zaszył się w fotelu przed kominkiem nasłuchując Potter’a. Brał prysznic, słyszał to. Słyszał wodę....eh, jaka szkoda, że to faktycznie ostatni spacer po błoniach, taki wspólny. Draco wziął szalik Gryfonów, no bo co to za różnica czy jest zielony czy czerwony, prawda? Był pod ręką, raczej nikt nie powinien się obrazić prawda?

- Harry?! No chodź już, nudzi mi się....  - Draco zaczął narzekać gdy czekanie na czarnowłosego przestało już być takie fascynujące.
- I porządnie włosy wysusz debilu bo nie będę Ci przynosił notatek z lekcji, jasne?- zawołał blondyn. To właśnie pokazywało jak Draco troszczy się o Potter'a. Może i narzekał często i fochał się, ale troszczył się o czarnowłosego. Kiedy to się zaczęło? Trudno powiedzieć, ważne, że blondyn nigdy nie przestanie.

Harry stał pod prysznicem, pozwalał by woda spływała po nim strumieniami, jednak on nic nie robił po prostu stał.
Jego myśli błądziły wokół pewnego Ślizgona z którym się zaprzyjaźnił, bo tak już by można nazwać ich relację.
Dopiero po dłuższej chwili się ocknął i szybko umył. Gdy właśnie wycierał się ręcznikiem usłyszał narzekanie Draco, nie mógł się nie uśmiechnąć, ale fakt, że Ślizgon już go tutaj nie odwiedzi znowu sprawił że humor czarnowłosego się popsuł,
- Już idę Draco, - krzyknął brunet, zaklęciem szybko się wysuszył i ubrał.Wyszedł z łazienki i spojrzał na niego,.
-  No no Draco, do twarzy ci w czerwonym - puścił mu oczko, założył grubą kurtkę i czapkę i chwycił dłoń blondyna.
- Chodźmy już - Gryffon uśmiechnął się delikatnie.
- W końcu nie mogę pozwolić by ci się nudziło prawda? - Harry zachichotał cicho. Skoro to był ich ostatni wspólnie tak swobodnie spędzony czas chciał go wykorzystać jak najlepiej.

- No właśnie, nie możesz na to pozwolić. Zostałeś nadwornym błaznem mojej książęcej dupy więc rusz się  w końcu. - rzekł Draco władczo i zimno mimo, że uśmiech wciąż gdzieś tam błąkał się w kącikach jego ust. Blondyn ścisnął mocniej  rękę Harry'ego, ale w końcu widząc, że ten baran nie ubrał się porządnie puścił jego dłoń i podał mu swoje skórzane rękawiczki.

- Zmarzniesz idioto. -   wyjaśnił Draco i sam mu je założył.
Harry uśmiechnął się rozbawiony gdy Draco założył mu swoje rękawiczki, czyżby Draco się o niego martwił? No oczywiście, że tak, nie miał innego wyboru, bo teraz się już od Harry'ego nie uwolni.
- Dziękuje - Harry uśmiechnął się delikatnie spoglądając na niego.

  W końcu  wyszli na błonia korzystając z tych ostatnich chwil wolności i swobody jaką mieli przez prawie dwa tygodnie.. Gdy tylko wyszli poza teren widoczny z każdego okna w zamku, Draco puścił dłoń czarnowłosego i mocno pchnął go w wielką, śnieżną zaspę. Potem juz szykowal sobie amunicje. Śnieżka za śnieżką, rzucał jedna za drugą w Harry'ego.
- Bron się Potter! Bo zginiesz marnie, znajdą Cie na wiosnę jak roztopy przyjdą – zaśmiał się, tak jak lubił Harry, tak swobodnie i radośnie.
  Gdy wyszli na błonia czarnowłosy pisnął zaskoczony a po chwili wybuchnął głośnym śmiechem.
- Draco ty wariacie - krzyknął, i zaczął szybko formować kulki rzucając w niego.
- już po tobie, twój arystokratyczny tyłek zostanie pokonany, - uśmiechnął się szeroko. Gdy jednak amunicja się skończyła, niewiele myśląc pobiegł w jego stronę i rzucił się na niego, zaczęli się tarzać po śniegu, Harry śmiał się głośno, aż w końcu leżąc pod Draco uśmiechnął się, szczęśliwy ale zmęczony. Ich policzki były zarumienione od biegu i mrozu.
- Umarłem - mruknął rozbawiony zielonooki.
- Poddaje  się - zerknął na blondyna oddychając ciężko po "bitwie".

 Draco walczył dzielnie do samego końca, w ogóle nie było takiej opcji, że mógłby przegrać lub coś w tym stylu. I w końcu się udało. Leżał na czarnowłosym, chociaż gołymi dłońmi podpierał się w śniegu, by za bardzo nie przyduszać Gryffon’a całym swoim ciałem i oboje byli przemoczeni nie zmieniało to faktu, że Draco się naprawdę świetnie bawił. I z dumą uśmiechnął się gdy Harry się poddał.
- Gryffoni sie nie poddają – Draco jeszcze natarł mu policzki śniegiem i nadal tak na nim leżąc przyjrzał mu sie uważniej.
Harry tylko uśmiechnął się delikatnie i pokręcił głową. Miał rację Gryffoni się nie poddają, ale w tym momencie czarnooki, był zbyt zmęczony i przemoczony by się ruszyć.

- Tobie w czerwieni też do twarzy. - powiedział w końcu blondyn i lekko dotknął zmarzniętą dłonią jego zaróżowionego policzka, jakby z wahaniem.
- Potter.... Harry... – Draco przyłożył już pewniej dłoń do jego policzka i zawahał się. Zagryzł wargę i zsunął sie z niego siadając plecami do niego.
Harry wstrzymał powietrze wpatrując się z uwagą w Draco, choć było zimno dłoń blondyna na jego policzka wręcz paliła, Harry na moment przymknął oczy by po chwili je otworzyć i spotkać z szarymi tęczówkami.
- Głupek, nie daj sie tak łatwo zabić. Nie możesz się poddawać, bo kto mi będzie prawił po Twojej śmierci komplementy co? Wracamy, mokry jesteś debilu jeszcze sie rozchorujesz – mruknął blondyn unikając jego wzroku.
 Harry spojrzał na niego zaskoczony po czym podniósł się i przytulił się do jego pleców.
- Nie dam się zabić, ani ciebie tym bardziej. Nie martw się już nigdy nie dam ci spokoju – mruknął brunet i kładąc głowę na jego ramieniu. Westchnął cicho i spojrzał na przemoczonego blondyna.
- Tak, masz rację, wracajmy - wstał i podał mu dłoń i ruszyli w stronę zamku.

Blondyn westchnął jedynie na jego słowa czując przyjemne ciepło gdy Harry sie przytulił. Zaraz też złapał go za rękę i podniósł swój zacny tyłek wracając z nim do zamku. Przed wejściem jednak blondyn go puścił, bo kilka powozów zajeżdżało właśnie pod szkole. No tak....wielkie powroty w nowym roku. Niektórzy postanowili przyjechać do szkoły wcześniej. Draco gdzieś za sobą usłyszał śmiech Zabini’ego
- Draco co ty robisz z Potter’em?! – spytał lustrując pogardliwie sylwetkę bruneta.
- Pojedynkowaliśmy się... – mruknął Draco.
- I wygrałeś? – spytał Zabini tracąc zainteresowanie Potter’em.
- Oczywiście.- prychnął wskazując czerwony szalik jaki miał na sobie.
- Co mi przywiozłeś? - zapytał blondyn odchodząc od Harry’ego. Blondyn posłał mu jeden, krótki porozumiewawczy uśmiech po czym niestety oddalił sie z grupką Ślizgonów.

Przez  ten świąteczny okres, Potter naprawdę stał mu sie bliski, jak przyjaciel, bo mógł z nim o wszystkim porozmawiać. Mógł bez obaw żartować, ubliżać dla zabawy, nawet sie szturchać. Chociaż zaklęciami już siebie nie traktowali, to ta zdrowa rywalizacja między nimi wciąż pozostała, co tym bardziej się Ślizgonowi podobało.  




I mały link dla was..... musicie to zobaczyć, padłam ze śmiechu... Tom Felton rozmawiający fanach i fanfickach - Drarry xD




<3<3<3<3<3<3<3 hahahah xD 

Plus jeszcze link do krótkiego komiksu drarry ;3 <3 awww love it