wtorek, 25 września 2012

Nowe Życie 11


Rozdział 11

Sam nie wiedział kim jest jego ojciec ale pamiętał że miał nikomu nie mówić... Złamał właśnie obietnice. Nawet bracia obiecali że nikomu nie powiedzą i nawet złożyli śluby milczenia w tej sprawie . Podszedł do nich jeden brat i Angelo natychmiast się przytulił.
- Któż to nas odwiedził? Witaj chłopcze
- Już nie jestem chłopcem! Mam imię, wiesz? Hihi jestem Angelo! Gdzie reszta? W ogrodzie? Idę do nich - i uciekł do ogrodu a brat przełożony podszedł do Kamio.
- Więc to pan go zabiera. Proszę nam podać adres. Będziemy za nim tęsknić 

Kamio zaśmiał  się cicho widząc entuzjazm chłopca.
- Oh  ależ oczywiście - demon podał mu adres mamy, spojrzał na niego.
-  Ze mną będzie bezpieczny, żałuje, że nie zdążyłem zanim ten przeklęty Mick go zabrał - pokręcił głową.
- Wiem, że zapewne nie może mi pan tego powiedzieć, ale ja muszę wiedzieć, kto jest ojcem Angelo,,,,, wiem że on ma do niego pełne prawa rodzicielskie, chce z nim po prostu porozmawiać, nie chce by zjawił się nagle i zabrał chłopca,, - Kamio westchnął cicho.
- Chce go chronić, i tak już za wiele wycierpiał.

- Chłopak ci powiedział że ma ojca? Ech mała gaduła... Nie wolno mi mówić nic o jego ojcu. Ale mogę dać Ci, synu ta pewność, że jego ojciec go tobie nie zabierze. Nawet jeśli się zjawi, nie zabierze ci go bo oficjalnie nigdzie nie jest napisane że to jego ojciec - braciszek położył dłoń na ramieniu demona i uśmiechnął się do niego tak by Kamio przestał się martwić i uwierzył że Angelo już z nim zostanie. Chłopiec żegnał się z każdym z braci po kolei, każdego przytulał i całował w policzek. Od każdego też dostał drobny upominek. Na sam koniec stwierdził że chce odwiedzić mamę i poznać ją z Kamio więc brat otworzył im bramę na cmentarz gdzie wśród innych braci pochowana była kobieta. Chłopiec położył na jej grobie kwiatka i usiadł na ziemi.
- Mamusiu bracia obiecali że będą ci tu sprzątać, teraz Kamio się mną zajmie. A ja obiecuje że o tobie nie zapomnę - powiedział uśmiechając się delikatnie.

Słysząc to demon uśmiechnął się i rozluźnił, czyli nikt nie zabierze mu chłopca, czyli będą mogli znowu żyć razem, jak prawdziwa rodzina jaką byli kiedyś.
- Bardzo panu dziękuje - uśmiechnął się ciepło.
- A poza listami coś mi się zdaje że często będziemy tu zaglądać, Angelo bardzo was kocha, wiec nie mam zamiaru widzieć go smutnego ,jeszcze będzie miał pan nas dość  - Kamio zaśmiał się. Gdy wrócił Angelo, wziął go za rękę i poszli na grób jego matki, spojrzał na nagrobek i uśmiechnął się czule.
- Niech się pani nie martwi - szepnął.
- Zajmę się nim, nie pozwolę go skrzywdzić - mężczyzna objął chłopca ramieniem.
- Nie martw się kochanie, będziemy ją tu często odwiedzać, - pogłaskał go po głowie.
- No chodź, pora na nas, - wyszli za bramę po czym ponownie rzucił na chłopca zaklęcie. Pojawił się przed drzwiami mieszkania, po czym położył chłopca na łóżku w sypialni po czym dopakował prezenty od braciszków. Za półgodziny obudził go.
- Wstawaj kochanie, musimy jechać na samolot - uśmiechnął się ciepło.


Teraz kiedy wszystkich ich zobaczył i kiedy odwiedził grób mamy, wiedział że może wyjechać, bo gdyby wyjechał bez tych pożegnania ,to czułby się bardzo źle. Nie dziwił się też że zasnął zaraz po wyjściu z klasztoru. Nawet był na to przygotowany, Kamio był takim tajemniczym panem który zna dużo sztuczek i chłopiec nie pytał o nic tylko przyjął do wiadomości że jego nowy opiekun to niezwykły pan. Gdy obudził się w domu, zmusił się by wstać. Tak strasznie mu się nie chciało ale czas było ruszać. Niecałą godzinę później już zajmowali miejsca w samolocie i gdy tylko wystartowali Angelo odpiął pasy i położył się na kolanach Kamio i tak spał.
 
Demon uśmiechnął się  tylko  i przytulił go delikatnie, wracali do domu. Spojrzał na mamę i na śpiącego Gabrysia i nie mógł się nie uśmiechnąć.  Za parę lat wszystko wróci do normy. W końcu dolecieli nad ranem na miejsce, odebrał ich Joseph nikt nic na razie nie mówił, chłopcy spali w samochodzie i nawet nie poczuli gdy zostali położeni w łóżkach, oczywiscie Angelo leżał w pokoju Coraliny i Josepha.
- No śpią jak aniołki ,, - demon spojrzał na Josepha i przywitał się.

- Hej Kamio. Myślałem że przywieziesz z podróży żonę lub męża a ty wracasz z dzieckiem - Josef przywitał się z nim i usiadł przy dzieciach.
- Wyglądają słodko. Ten chłopiec jest uroczy. Szkoda że Michael tego nie doczekał, w razie czego byłby świetnym ojcem matką hah - wyszli z pokoju do salonu by zjeść we troje śniadanie i Josef zapytał o to co go zastanawiało. A pytał prosto z mostu.
- Więc co z nim w końcu zrobimy? 

Demon spojrzał na mamę a potem na Josef'a i westchnął.
- Zostaje ze mną, a raczej z nami, znalazłem go, został zabrany z klasztoru ,bity i gwałcony, nie zgadniesz przez kogo - spojrzał mu w oczy.
- Przez samego Micka - zmrużył oczy.
- Nie pozwolę by znowu coś mu się stało
- Mam zamiar jutro zabrać go do mojego nowego mieszkania, - westchnął cicho.
- Jeśli nie masz nic przeciwko pozwól mu do siebie mówić "wujku",, do mamy już ,mówi ciociu - zaśmiał się.
- Jest naprawdę grzeczny,, powiedz mamo,, - spojrzał na nią prosząco.

- Przez kogo?! Ale na bogów jakim cudem? Znaczy się Mick zniknął i nikt nie wiedział co się z nim stało... Och boże biedny chłopiec. Oczywiście niech zostanie z tobą byle by nie mówił do mnie dziadku, nie jestem taki stary jeszcze - Josef nie miał nic przeciwko, ostatnio przekonał się do dzieci i nie popełnia już tych samych błędów co kiedyś.
- Coraline mówiłaś że nasz mały go lubi, tym lepiej jeśli tak będzie. Kamio zaraz po wakacjach niech pójdzie do szkoły , tam gdzie chcemy zapisać Gabrysia. Będzie im razem raźniej.

Demon odetchnął z ulgą i uśmiechnął się.
- Dzięki tato, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy że się zgodziłeś - demon wyszczerzył się. Spojrzał na mamie, na razie lepiej nie mówić ojcu że to jego Mike.
- Wiecie co, ja też pójdę się położyć, Angelo nie będzie wiedział gdzie jest ,może spanikować, położę się do niego, dobranoc. - uśmiechnął się i położył się do chłopca przytulając go delikatnie.

- Dobrze tylko niech chłopcy wstaną ok obiad. Kochanie a my na spacer pójdziemy bo twój mężczyzna bardzo za tobą tęsknił - zabrał kobietę na spacer nie zważając na jej protesty że musi obiad robić. Angelo obudził się stosunkowo szybko i faktycznie przestraszył się nie wiedząc gdzie jest.
- Kamio... Chan... - szepnął płaczliwie.

Kamio wszedł szybko do  pokoju i usiadł na skraju łózka , przytulił go delikatnie.
- Już dobrze kochanie, jestem tutaj. Jesteśmy w domu, cioci i Gabrysia - uśmiechnął się ciepło.
- Połóż się jeszcze, odpocznij zmiana czasu bardzo wymęcza organizm  - położył się z nim na poduszkach i przykrył.

- Ale ja nie chce spać. Już się wyspałem - i tak się położył chociaż nie spał tylko odpoczywał.
- Kamio... A mąż cioci nie będzie zły? Że tu jestem no bo to jego dom prawda? I nie chce ... mu siedzieć na głowie. A mówiłeś że będę mieszkał z tobą - powiedział niepewnie.

- Oj kochanie, nie przejmuj się, rozmawiałem z "wujkiem" - demon uśmiechnął się.
- Nie martw się, zgodził się i tak , będziesz ze mną mieszkał ale jeszcze na dzisiaj zostaniemy u cioci - pogładził go po głowie.
- Zostaliśmy sami, ciocia z wujkiem poszli na spacer a Gabryś śpi, jesteś może głodny?

- Chce buziaka i jabłko i też chce na spacer i chce poznać to miasto i Kamio gdzie moje ubranka są? - chłopiec zaczął skakać po łóżku pełen energii.
- I gdzie ten buziak? - dopominał się i w końcu przytulił się do jego pleców mocno.
- Kocham cię, wiesz? I dziękuję za wszystko 

Kamio zaśmiał się cicho i usiadł na łóżku, gdy ten tak skakał, chwycił go i wziął na ręce podnosząc do góry po chwili przytulił go do siebie i po chwili ucałował w obydwa policzki.
- Mój malutki, ja ciebie też bardzo kocham,, - potarł swoim noskiem o jego.
- I nie dziękuj,, ciesze się, że tu ze mną jesteś - mężczyzna uśmiechnął się.

- Mick nigdy nie powiedział że mnie kocha. On mnie nie kochał... Bracia mnie kochają i teraz kocham ciocie i Gabrysia... Ubierz mnie! - chłopiec poprosił przynosząc mu spodnie i majtki i koszulkę i się w najlepsze położył na łóżku.
 
- Nie myśl już o nim kochanie, teraz masz nas i my także bardzo cie kochamy, zobaczysz,, wujka też pokochasz, on jak cie zobaczył dzisiaj rano, powiedział że jesteś śliczny - zaśmiał sie.
- No wiesz? Ty mały leniuszku - demon pokręcił głową rozbawiony, chciał by chłopak zawsze był taki otwarty, żeby zawsze się uśmiechał i był szczęśliwy. Kamio wziął od niego ciuchy i wziął go na rece i posadził na łóżku i zaczął ubierać. Dotknął palcem jego noska.
- Chodź zobaczymy czy Gabryś się obudził - Kamio uśmiechnął się i nadstawił policzek na całusa.

6 komentarzy:

  1. wujaszek się nawrócił hehe ;D
    słooodziaki no ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Posłuchałaś. Wow. Posłuchałaś mojej prośby odnośnie grobu matki! Dzięki! ^^
    Serio się martwiłam o co chodzi z tym 'tatą' Aniołka, ale jest cisza. Choć i tak uważam, że tatko się pojawi w najmniej spodziewanym przez nas momencie i tyle. :)
    Joseph się czegoś najwyraźniej nauczył. I mam nadzieję, że jak się dowie całej prawdy o Aniołku, to zaakceptuje fakty i nie będzie wydziwiać. Ale tam będzie wesoło niedługo. Nie mogę się doczekać. :)
    Sorki, że tak króciutko, ale nie zabardzo mam co komentować; rozdział był zajebisty i koniec. Cóż więcej mogę powiedzieć?
    Strzałka,
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że mały nie został z braciszkami zamiast z tym paskudnym Mickiem. Widać, że byli przywiązani do chłopca. Josef był niezły - ,,niech tylko nie mówi do mnie dziadku". Hi hi. Chyba ma biedak jakieś kompleksy.
    Kamio, bądź twardy, bo mały właśnie owija cię sobie wokół paluszka. Robi z tobą co chce niemądry demonie. Miałeś go przecież wychowywać! Wiesz jakie niepedagogiczne jest ubieranie siedmiolatka?

    OdpowiedzUsuń
  4. cóóóż... zapewne myślisz iż przestanę błagać(grozić) o fapfap... jednakże nie mam takiego zamiaru ^o^ ~ tak więc zrób cokolwiek fapfap błagaaaaam T.T (wyjmuje noże)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra słodko, ale kiedy on dorośnie?
    Nana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tego co wiem, w wieku osiemnastu lat, ale być może wspomnienia wrócą szybciej ;)

      love&peace

      Usuń