poniedziałek, 24 września 2012

Nowe Życie 10


 Przykro mi MartwyDzemik, ale w tym opku długo nie będzie scen miłosnych, chłopiec ma w tym czasie 7 lat, jest jeszcze dzieckiem, więc przykro mi, ale nie będzie fapfap..
Dziwnie by to wyglądało, demon i 7 letnie dziecko,,, wybacz, ale to odpada.




Rozdział 10

Mieszkanie w rezydencji nie byłoby dobrym pomysłem bo to przywołałoby złe wspomnienia z czasu pobytu u Mick'a a Angelo nigdy dobrze tego wspominać nie będzie. Angelo wybrał duże ciastko i gdy odebrali ciocie, podzielił się nim z kobietą i z Kamio.
 
Dlatego musiał to jeszcze przedyskutować z Samuelem i Coraliną. Gdy wrócili Kamio położył chłopców spać, na koniec zaszedł jeszcze do Angelo.
- Hey kochanie - demon przysiadł na skraju łóżka.
- Jak się dzisiaj bawiłeś? - pogłaskał go po głowie.
- Jeszcze kilka lekcji i będziesz umiał pływać - mężczyzna uśmiechnął się  ciepło.

Woda wyciągnęła z chłopców praktycznie całą energię i to nie dziwne że tak szybko poszli spać. Angelo czekał aż Kamio do niego przyjdzie bo wiedział że przyjdzie, i gdy ten się zjawił chłopak wszedł mu na kolana i pocałował w usteczka mocno.
- Nigdy nie byłem na basenie. Bardzo dziękuję za ten dzień, Kamio - chłopiec położył głowę na jego kolanach i przytulił się mocno.
- Bardzo cię kocham i nie oddam, ty też mnie nikomu nie dawaj tak jak pan Mick  - szepnął cichutko malec.
Zaskoczony demon przez dłuższą chwilę nie wiedział co powiedzieć, po chwili zaczął przeczesywać jego włoski.
- Ja tez cie bardzo kocham malutki<spojrzal na niego czule>
- Mówiłem wam dzisiaj, Gabryś i ty jesteście moimi największymi skarbami - szepnął demon.
- Dla was dam sie pokroić - zaśmiał się cicho,  po chwili jednak spoważniał.
- Nikomu cie nie oddam, ale nie będę taki jak Mick - pogłaskał go po policzku.
- Mi możesz ufać i nie musisz się o nic bać, a teraz śpij mój malutki, jutro będziemy lecieć samolotem do cioci - puścił mu oczko.
- Dopiero wieczorem ale musisz się wyspać , zmiana czasu naprawdę strasznie wymęcza -
pocałował go w czoło i ułożył na poduszkach.
- Słodkich snów kochanie, ja pójdę jeszcze chwile porozmawiać z ciocią a potem, przyjdę do ciebie spać - poszedł do salonu.

Oj poleci samolotem... Na samą myśl uśmiechnął się szeroko i przytulił policzek do poduszki chcąc jak najszybciej zasnąć by obudzić się rano i lecieć do cioci. I tak zasnąć nie mógł więc czekał aż Kamio wróci i go przytuli by w końcu odpocząć. Coraline czekała na syna w salonie.
- Kamio i co zamierzasz? Pamiętaj że ty musisz zadecydować w końcu on wrócił dla ciebie.  - powiedziała cicho kobieta.

- Ja wiem mamo, sam nie wiem co robić, wiemy już, że to na pewno on, ale boje się. Myślałem by kupić małe mieszkanko niedaleko was, - spojrzał na nią.
- Na razie nie może przebywać z wami cały czas, za szybko wróci mu pamięć, tym bardziej nie może wejść do swojego pokoju, musisz go zamknąć, - spojrzał na nią.
- Moja rezydencja też odpada, wiec kupie domek, będę co noc przeglądał jego myśli, ile sobie przypomniał i na razie będę je wstrzymywał ,, a dalej,, dalej to nie wiem co robić, czas pokażę - westchnął.

- Nie martw się kochanie na zapas. Jakoś sobie poradzimy. W końcu oboje go kochany i nawet jeśli wróci mu pamięć to się nim zajmiemy i wszystko będzie dobrze
przytuliła go mocno do siebie. Wiedziała że jakoś sobie poradzą i w końcu i Kamio i Michael będą szczęśliwi.
- Idź już spać kochanie. Jutro wstajemy trochę wcześniej - pocałowała syna w czoło i wyszła z salonu.

- Tak wiem, poradzimy sobie, ale mamo on nie może odzyskać teraz pamięci, on może nawet zwariować, jego dusza uwięziona w ciele 7 latka, on może tego nie wytrzymać nawet gdy będziemy go wspierać, za żadne skarby nie możemy dopuścić by teraz odzyskał pamięć, - demon podszedł i przytulił ją i ucałował w policzek.
- Tak ,dobranoc mamo , jutro wieczorem mamy samolot, rano zadzwonimy do taty - uśmiechnął się i poszedł spać.

 - W końcu jesteś... - chłopiec natychmiast przytulił się do Kamio i szybko zasnął. Następnego dnia rano po domu rozniósł się wspaniały zapach zapiekanki warzywnej z kurczakiem. Zaraz po śniadaniu usiedli wszyscy w salonie i Coraline zadzwoniła do męża żeby powiedzieć mu, że wracają i że mają samolot wieczorem i w domu będą rano. Gabryś zaraz zabrał mamie telefon by porozmawiać z tatą i opowiadał mu o tym, że ma nowego kolegę.

Od rana demon załatwiał wszystko, musiał się jeszcze zobaczyć z Samuelem, na jego szczęście Kamio załapał się na pyszne śniadanie. Wrócił przed południem, i uśmiechnął się ,miał 10 toreb z zakupami plus kilka pakunków.
- No co ? A prezenty ? - Kamio był bardzo zżyty z przyjaciółmi Mike'a, nie mógł przecież o nich zapomnieć. Dla Angelo i Gabrysia także coś miał ale to dopiero na miejscu. Kamio  pocałował mamę w policzek.
- Co na obiad ? - wyszczerzył się wesoło po czym wziął chłopców na ręce całując każdego w czółko.

- Dla wujka Isei'a też masz prezent, Nii-san? - Gabriel ciekaw był co jest w tych torbach.
- On pewnie chciałby dostać nowe farbki prawda? - powiedział Gabryś.
- Isei....?- Angelo spojrzał na nich, potem na swojego misiaka którego trzymał za uszko i uśmiechnął się.
- Isei to ładne imię- stwierdził chłopiec, nie przypomniał sobie starego przyjaciela. Usiedli wszyscy przy stole i kobieta wyłożyła na stół paszteciki, takie lekkie żeby chłopców potem w samolocie nie zemdliło.

- Tak kochanie dla wujka Isei'a też mam prezent i dla wujka Kaname i dla reszty też -  demon zaśmiał się.
- Oh - mężczyzna spojrzał na Angelo.
- No widzisz kochanie, mój przyjaciel nazywa się tak samo jak ty nazwałeś misia,, na pewno się polubicie jest bardzo miły, i też lubi rysować i malować wiesz? - Kamio uśmiechnął się ciepło i zjedli paszteciki.
Potem Coraline zagoniła Kamio do pakowania a chłopcy bawili się obok niego w pokoju.
Gdy byli spakowani wyszli jeszcze na mały spacer.
- Mhm można by powiedzieć, że będę tęsknił za tym miejscem, może jeszcze tu przyjedziemy co? - spojrzał na Gabrysia i na Angelo potem puścił oczko mamie.

Angelo na pewno będzie tęsknił za klasztorem. W końcu tam tak dobrzy ludzie się nim zajęli. Tam pochowana jest jego mama, tam zostawił dzieciństwo gdy tak nagle został zabrany.
- Kamio ... Pożyczysz mi kilka groszy? Na kopertę i znaczek. Chce iść na pocztę i wysłać list braciszkom z klasztoru. - poprosił cicho chłopiec.

Demon pozwolił by mama i Gabryś ich wyprzedzili po czym wziął chłopca na ręce i usiadł na ławce w parku, sadzając go sobie na kolanach.
- Kochanie, nie pożyczę ci, a dam ci pieniążki, nic nie będziesz mi oddawał, zrozumiałeś? Ja się tobą zaopiekuje, nie musisz się o nic martwic, po prostu bądź sobą i ciesz się młodymi latami - uśmiechnął się ciepło.
- A może odwiedzimy ich ? - spojrzał na niego ,delikatnie przeczesywał jego włoski.

- A możemy? Zdążymy ich odwiedzić? Bo musisz im podać adres na który będą mogli wysyłać listy i żeby tatuś też wiedział dokąd ma pisać. - Angelo uśmiechnął się do siebie na wspomnienie tego mężczyzny.
- On wiedział, że kto kiedyś mnie zabierze. Ktoś taki jak ty - szepnął cicho chłopiec i uśmiechnął się uroczo.

- Tatuś? - Kamio spojrzał na niego.
- Ah mówisz o jednym z braciszków tak? - przyjrzał mu się uważnie.
- No cóż - spojrzał na zegarek.
- Zdążymy kochanie, nie martw sie - Kamio dał znak mamie by wróciła z Gabrysiem do mieszkania po czym rzucił czar usypiający na chłopca. Po czym jednym ruchem dłoni przeniósł ich pod sam klasztor, obudził go i weszli do środka.
- Oh zasnąłeś na moich rączkach kochanie, nie miałem serca cie budzić - demon pogłaskał go po głowie.

- Nie nie. To nie jeden z braci. To mój tatuś. Odwiedził mnie raz ale nie mógł mnie zabrać , obiecał że kiedyś po mnie wróci. Mój tatuś... A potem pan Mick mnie zabrał - chłopiec
zasnął szybko w jego ramionach, ale czuł w tym podstęp. Często Mick tak go usypiał a potem budził się cały obolały gdzieś pod ścianą. Jednak teraz budząc się ujrzał klasztor i szybko pocałował Kamio w policzek. Chwilę później już biegł przez dziedziniec do pomieszczeń mieszkalnych braci.
 
- Kochanie a kto jest twoim tatusiem? Musisz mi powiedzieć, wiesz, on ma do ciebie wszelkie prawa, wiec będziesz musiał później zdecydować czy będziesz chciał zostać z nami czy z nim - demon zerknął na niego, zaczął panikować, ale musiał być na razie spokojny.
- Wiesz jak się nazywa twój tatuś? Powiesz mi potem dobrze? - uśmiechnął się ciepło i postawił chłopca na ziemi po czym obrócił się, podchodził do nich jeden z braciszków.

6 komentarzy:

  1. to on ma tate? o... coś czuję jakieś dziwne złe wibracje na tę wieść ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym tatusiem to dowaliłaś. Kto to może być i dlaczego porzucił własne dziecko? Może jeszcze narobić demonowi kłopotów. Niezbyt dobrze to brzmi. Czuję te same wibracje co Kaeru.
    Myślę, że nie będzie też łatwo poradzić sobie z napływającymi wspomnieniami chłopca. Niech szybko dorasta, żeby Kamio znowu miał swojego towarzysza u boku.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak to tatuś? :X i jak to w tym opku nie ma fapfap?! T.T ty cesz mnie zabić? Y^Y

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja żyjeeeeee!!!
    Tak, naprawdę to ja!
    Werble, trąby i czerwony dywan bo oto nadchodzę ja. Z komentarzem. Choć znając mnie to wolałabym bez dywanu. Wyrżnę się jak długa na ziemi i tyle. Ale fanfary powinny się pojawić! Gdzie organizatorzy imprezy? Gdzie fanfary?! A teraz uwaga:
    JESTEM
    To tak, żebyście się nie martwili o mnie. ^^
    Wkońcu, po męczarni jaką przeżyłam w zeszłym tygodniu (nie pytajcie. brr..) wstawiam komentarz. Tak, wiem, nie pokazywałam się długo, jestem niemiła, niekonsekwentna, et cetera. No, ale to nie moja wina, no! No dobra - trochę tak, ale nie całkiem! A zresztą - co ja się wam będę tłumaczyć...
    Dobra! koniec ględzenia, bo Maru czeka na konstruktywny komentarz i mnie zaraz zje jak nie przejdę do setna sprawy.
    Zatem zacznę od ostatniego rozdziału poprzedniej części.Ta...długo nie umiałam się zabrać na koment, nie? =.=' sorki
    W każdym razie - dawno się tak niepopłakałam. I nie mówię tego dlatego, żeby dowieść, jakież to było wzruszjące i melancholijne. Naprawdę się poryczałam. Michuś nie mógł sobie wymarzyć lepszych ostatnich momentów życia, nie sądzicie? Umarł jako mąż i kochanek najważniejszej dla niego osoby w życiu. Krótkim, bo krótkim, ale za to jakim. Choć muszę przyznać, że to było ciutkę egoistyczne. No on umrzył i zostawił Kamio samego. Mało tego on poprostu umarł mu na rękach! Czaicie mieć taką pobudkę?! Ja to bym zaraz do Michusia dołączyła! No zawał jak nic! No, więc Michaelu wiedz, że to było bardzo wredne i niemiłe. I jak się nauczysz czytać (chyba, że już umiesz) i jak Ci wróci pamięc - masz to przeczytać. I myślę, że przyznasz mi rację, hmm? Też tak myslałam. Ależ nie tłumacz się - ja też bym chciała zrobić ukochanemu taką uroczą pobudkę. Toż to przeta romantyczne! Tutaj to byłam na niego trochę zła. I myśle, że doskonale orientujesz się dlaczego. *^*
    Jak przeczytałam co Mick zrobił młodemu to myślałam, że go normalnie zabiję. I już miałam iść, gdy w czytanym przeze mnie tekście jest, że Kamio zabił cholerę. Normalnie aż mi ulżyło. Co nie zmienia faktu, że mógł na mnie poczekać! Ja też z chęcią bym sobie na nim poużywała! Eee...to nie miało tak zabrzmieć. =.='
    W każdym razie - zmiotłabym go z powierzchni ziemi szybciaj, niż by zdążył powiedzieć 'ups'. I tyle w tym temacie.
    Fajne imię sobie Michu...sora, Angelo z Kamiem wybrali. Podoba mi się. ^^ Tylko jak ja się teraz odzwyczaję od Michusia?? Co tam - młodemu pasuje to imię jak cholera. I najwyraźniej Kamio też nie ma nic przeciwko. *"*
    Troszeńkę mi się przykro robi, kiedy czytam, że Aniołek (teraz tak będę na niego mówić) zachowuje się tak no...dorośle, bym nawet powiedziała. Jednocześnie jest tak niepewny siebie i delikatny, że aż smutno mi jest jak tak pomyślę, ile on musiał przecierpieć z Mickiem. Wytresował go jak zwierzę dla jego zachcianek. Smutne. *ślurp* Dzieci w jego wieku powinny się bawić, wkurzać starszych od siebie (naprzykład mnie), wchodzić rodzicielom na głowę i śmiać na całego. On, mimo, że większość przeżył w klasztorze i napewno było mu tam wesoło, w swojej podświadomości ma wyuczone ruchy i gesty z pobytu w tym 'piekle' - pozwól, że tak to nazwę. Mimo to mam nadzieję, że ta jego dziecięca otwartość względem Kamio nie zniknie, tylko wręcz jeszcze bardziej się uzewnętrzni. Życzę mu tego z całego serducha. Jeszcze będzie tam wesoło, mówię wam. :)
    Ciekawe jak zareaguje ojciec Gabriela na widok dziecka, które jest kubek w kubek takie samo, jakie mu umarło 7 lat temu. No dobra - trochę młodsze. Tu będzie się działo... xD
    CDN. Tirea

    OdpowiedzUsuń
  5. On ma ojca? o.O Normalnie zdezerterowałam. Co? Jak? Gdzie? Kiedy? Czemu? Po co? I dlaczego? Ale o co wgl chodzi?? Mam nadzieję, że to nam tutaj ładnie wytłumaczysz. I chciałabym też zobaczyć grób jego matki. Tak jakoś - nie pytajcie o dokładną przyczynę, bo i tak wam nie odpowiem. Nie mam pojęcia dlaczego. ;P
    Ach i jeszcze - chcę zobaczyć reakcje dawnych przyjaciół Michusia na widok nowego podopiecznego demonka. Ale będzie zdziwko. xD I coś mi się wydaje, że z tą jego pamięcią i przypominaniem sobie różnych rzeczy będą nie lada kłopoty. Nie, żebym na to nie czekała. Ale będzie zabawa!
    To chyba tyle. Jeszcze raz przepraszam Cie Maru ty moja kochana, za tak długą zwłokę z komentarzem. Wybacz. Mam nadzieję, że ten oto komentarz choć troszkę Cię udobrucha. Wiesz, że Cię kocham, prawda? Zarem z Twoimi genilnymi opowiadaniami. A propo - co słuchać u 'Zagubionego w czasie'? Dawno nie było nowego rozdziału z tego opka. Mam nadzieję, że niedługo się pojawi, bo kończyć w takim momencie...gr! No łeb Ci urwać! I to się dotyczy wszystkich Twoich opowiadań. Masz tendencję do przerywania w najlepszych momentach. Wkurzające... weź się oducz tego, dobra? Ty będziesz szczęśliwa, ja będę szczęśliwa, reszta czytelników będzie szczęśliwa. No raj na ziemi!
    Do kolejnego!
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojciec jaki ojciec? :O A właśnie Tirea kocham te twoje komentarze :3
    Nana

    OdpowiedzUsuń