Rozdział 13
- Nie zgadzam się !!
– krzyknął Ryu patrząc z wyrzutem na Isamu, który także w tej kwestii popierał
Toru i medyka.
- A co jeśli on się w tym czasie obudzi?! Nie będzie nas
przy nim, - powiedział coraz bardziej już nie wiedział czy zły czy zmęczony tym
wszystkim.
- Ryu zrozum, to tylko dla naszego dobra, musimy odpocząć
ale przez ten cały niepokój nie śpimy za dobrze w nocy, albo w cale –
powiedział spokojnie Isamu i podszedł do młodszego mężczyzny ale ten cofnął
się.
- Nie podoba mi się to, ani trochę – Ryu posłał medykowi
zimne spojrzenie, to był jego pomysł, ten przeklęty staruch niby zna się
lepiej? Nie miał zamiaru brać leków nasennych, chciał czuwać przy łóżku
chłopca. Nie rozumiał czemu Isamu i Toru nie są po jego stronie. Przecież oni
także chcieli czuwać przy Shinji’m.
- Tylko, że zanim Shinji się obudzi my nie będziemy zdolni
do niczego, tylko go zmartwimy swoim stanem – głos zabrał w końcu Toru a medyk
nieco nerwowo przytaknął.
- Co mu powiesz? Oh raczej nic, bo padniesz ze zmęczenia –
Toru spojrzał na Ryu chłodno. Dobrze wiedział, że gdy chłopak się obudzi,
bardziej będzie się martwił nimi niż swoim stanem zdrowia.
- Toru ma rację kociątko, tylko te kilka godzin, obiecuję
ci, że jak tylko się obudzimy to od razu pójdziemy do naszej księżniczki – Isamu
uśmiechnął się prosząco i objął go delikatnie, na co Ryu delikatnie się
zarumienił. Sam nie wiedział czemu, ale gdy on był blisko czuł się jak na
wyścigach, jego serce zaczynało szybki bieg, jakby chcąc wyrwać się z jego
piersi. Sam nie zdawał sobie tego sprawy do czasu, aż jego chora wyobraźnia
sama wskazała mu drogę, pokazując ich razem we śnie. Do tej pory wstydził się
spojrzeć mężczyźnie w oczy.
- A,,,ale Isamu, a jeśli on się obudzi? – nie ustępował Ryu,
ale widać było, że jego zapał osłabł i jest szansa by się zgodził.
- Proszę cię, wszyscy potrzebujemy odpoczynku, nie daj się
prosić – szepnął mu na ucho Isamu. Jedno spojrzenie w oczy starszego mężczyzny
a Ryu pokiwał niepewnie głową zgadzając się. Spuścił głowę i westchnął cicho.
- Ale od razu gdy wstaniemy idziemy do niego – powiedział
cicho Ryu i rekapitulowany wziął tabletkę od medyka, tak samo postąpili
pozostali dwaj mężczyźni.
- To dość silny środek, więc niech panowie wezmą tabletkę
leżąc już w łóżkach – medyk skłonił się i wyszedł z komnat chłopca. Tak samo
zrobili mężczyźni rozchodząc się do swoich pokoi.
- O nie kociątko, nie wymigasz się, przypilnuję byś wziął tą
tabletkę – powiedział poważnie Isamu i wepchnął zdezorientowanego mężczyznę do
swojego pokoju. Po chwili podszedł do niego ze szklanką wody i tabletką w ręku.
- A teraz weźmiesz tabletkę i położysz się do łóżka – Ryu
cofnął się o krok. Isamu zdecydowanie znał go za dobrze, owszem miał zamiar iść
do swoich komnat i wyrzucić tabletkę by potem gdy oni będą spać czuwać przy
chłopcu, ale to było do przewidzenia, Isamu znał go na wylot.
- A,,ale Isamu, proszę, ty się teraz połóż i odpocznij, ja
wezmę tabletkę później – prosił Ryu cofając się do tyłu aż natrafił na
przeszkodę w postaci łóżka, runął na nie na plecy wpatrując się niepewnie w mężczyznę
przed nim.
- Nie kociątko, idziemy spać, obydwoje – usiadł na nim
okrakiem pochylając się w jego stronę. Zaskoczony Ryu oblizał mimowolnie usta
czekając co teraz nastąpi.
- C,,co ty robisz? – jednak Isamu jedynie uśmiechnął się
delikatnie wziął jego tabletkę do swoich ust i upił łyk wody, po czym pochylił
się całując go i podając mu środek nasenny. Całował go tak długo aż ten połknął
specyfik.
Ryu spoglądał na niego wielkimi z zaskoczenia oczami, ale
widać tam też było wyrzut o to, że ten zagrał tak nieczysto.
- Jesteś niemożliwy, zaskoczyłeś mnie! Tak nie,,, aaah - Ryu
ziewnął przeciągle mimowolnie przymykając oczy. Był już prawie w krainie
Morfeusza gdy poczuł na ustach kolejny pocałunek, tym razem delikatny, jakby
przepraszający. Młodszy mężczyzna mimowolnie uchylił usta i odwzajemnił
pocałunek, jednak nie na długo. Po chwili spał mrucząc pod nosem imię
przyjaciela.
Isamu spoglądał w spokojną, uśpioną twarz przyjaciela.
Ponownie pochylił się muskając jego usta. Uśmiechnął się smutno, przecież ktoś
taki jak Ryu nigdy go nie pokocha prawda? Miał go za przyjaciela, a on nie
chciał tego psuć, ale ten pocałunek… To był impuls, musiał to zrobić, a do tego
miał niezły pretekst, podanie tabletki. Rozebrał go do bielizny po czym sam także zrobił to samo i wziął tabletkę
kładąc się obok niego i przytulając mocno.
- Słodkich snów kociątko… - po chwili spał już z delikatnym
uśmiechem na ustach.
…………………………………………….
Kilka pokoi dalej, przebrany w jedwabną piżamę siedział na
łóżku Toru, wahał się czy wziąć tabletkę, ale jeśli tego nie zrobi, zaprzeczy
sam sobie, przecież jeszcze pół godziny temu tłumaczył jednemu z przyjaciół
Shinji’ego, chociaż teraz także i jego przyjacielowi, że nie może pokazać się w
takim stanie gdy chłopiec się już obudzi. I właśnie to przesądziło o decyzji
księcia. Po kilki minutach dało się słyszeć spokojny oddech, śpiącego już
następcy tronu.
(….)
Tymczasem ciemna postać nie ubłagalnie zbliżała się do komnat
Shinji’ego. Gdy tylko medyk dał znać królowi, „Cień” ruszył do akcji bez
problemu dostając się do pokoju uśpionego chłopca. Owy oprawca ściągnął z głowy
kaptur ukazując światu swoje czerwone włosy. Jego niebieskie, teraz granatowe
jak noc oczy błyszczały w blasku księżyca, gdy zbliżał się powolnym, ale pewnym
krokiem w stronę łóżka, na którym wierciła się niespokojnie, jego ofiara. Nie
wiedział kogo dokładnie ma zabić, wcześniej wszystkim zajął się sam król
wysyłając szpiega, ale w sumie nie obchodziło go to. Liczyły się pieniądze
jakie zarobi za tą „małą” zbrodnię. Wyciągnął z kieszeni małą fiolkę, jednak ta
mała niepozorna rzecz, zawierała w sobie silną truciznę. Jedna kropla a okrutny
tyran, Yuto odniesie zwycięstwo.
„Cień” podszedł jeszcze bliżej i przekręcił
chłopca na plecy, chciał mu się lepiej przyjrzeć. Młody chłopiec, na oko 14
może 15 lat, jego czarne jak smoła włosy, grzywka wpadająca mu w oczy i lekko
uchylone, kuszące usta. Oprawca miał mimowolnie ochotę odgarnąć zabłąkany
kosmyk z jego czoła i złożyć pocałunek na tych niewinnych i kruchych
usteczkach, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Co się z nim działo do
cholery?! Przecież był zabójcą, nigdy nie spoufalał się z ofiarą. Ale ten
chłopiec,,,, coś w nim było takiego, że nie ważne kim się było, chciało się go
chronić przed całym złem tego świata. Wysłannik króla odegnał od siebie te
dziwne myśli, musiał wykonać zadanie, jego dłonie zaczęły delikatnie drżeć… to
nie było w jego stylu. Jeszcze nigdy nie zająknął się ani nie zawahał
zabijając, więc co się dzieje teraz?! Nieco spanikowany przymknął oczy biorąc
głęboki wdech, to tylko dzieciak, jeden z wielu który zginie na tym świecie.
Jednak gdy pochylał się nad nim by wlać mu do ust truciznę, Shinji otworzył
oczy i poderwał się wystraszony, mimowolnie łącząc swoje usta z wargami swojego
zabójcy. Shinji zamrugał kilka razy i cofnął się na sam skraj łóżka. Na więcej
nie starczyło mu sił. Nie miał jak się bronić. Spojrzał wielkimi z przerażenia
i zaskoczenia oczami na nieznajomego.
- K,,Kim ty.. gdzie jest Isamu i Ryu? Gdzie jest Toru? –
powiedział chłopiec niemal piskliwie. Tym bardziej zaskoczony „Cień” cofnął się
o krok. Ale nie z powodu pobudki chłopca, z powodu jego oczu… były niesamowite,
nie chodziło tylko o kolor, ich głębia,,, nie dało się oderwać od nich wzroku.
Jednak nie o tym powinien teraz myśleć, chłopak widział jego twarz! Musiał go
zabić, ale gdy ponownie na niego spojrzał, na jego przerażone, zaszklone od łez
oczy poczuł się jak traci grunt pod nogami. Nie był w stanie tego zrobić, nie
mógł.
- N,.. nie mogę, nie dam rady tego zrobić – powiedział
przejeżdżając dłonią po włosach. Shinji patrzył na niego z niezrozumieniem w
oczach.
- Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy – jego oprawca,
podszedł do niego powoli i przysiadł na skraju łóżka.
- A teraz posłuchaj, musisz stąd uciekać – szepnął „Cień”
spoglądając na chłopca.
- Miałem cię zabić, ale nie mogłem, nie wiem czemu, ale nie
jestem w stanie cię skrzywdzić, dlatego teraz ci pomogę. Pomogę ci wyjść z
zamku, potem musisz zniknąć – powiedział spokojnie starszy chłopak co jakiś
czas spoglądając na drzwi.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć, nawet twoi przyjaciele
dlatego .. – ale przerwał mu Shinji.
- Dobrze, zniknę, ale mam lepszy pomysł, wrócę do swojego
świata, pomożesz mi się dostać do skrzydła zachodniego, potem poradzę sobie sam
– szepnął cicho, miał ochotę się rozpłakać. Ktoś zlecił by go zabić? A teraz
musi opuścić przyjaciół nic im o tym nie mówiąc… Będą się martwić, nie będą
wiedzieli co się stało. Ale dla ich i swojego dobra musiał to zrobić.
- Ubierz się, nie mamy dużo czasu – powiedział nieznajomy.
Shinji szybko się ubrał, zabrał swoje rzeczy, ale po dłuższym zastanowieniu, na
pościelonym już łóżku zostawił swój zegarek.
- Prowadź – pewny ale cichy głos chłopca zaskoczył płatnego
zabójcę, ale skinął tylko głową i pod osłoną nocy zaprowadził chłopca do
zachodniego skrzydła.
- Teraz już sobie poradzę,,,, i dziękuje z,za pomoc, miałeś
m,,mnie z,za mhm, - chłopiec nie mógł tego wymówić.
- Pomogłeś mi, i tylko to się liczy, - Shinji uśmiechnął się
znikomo a w jego oczach zalśniły łzy, nie chciał stąd odchodzić.
- Żegnaj – szepnął chłopiec i podszedł do obrazu, znowu
otuliło go jaskrawe światło, po chwili po chłopcu nie było ani śladu. Wrócił do
domu.
Maru ty przewrotny diable, dlaczego go wysłałaś do domu?! Będzie tam biedaczek sam i bez przyjaciół. Co oni sobie pomyślą jak tak zniknie bez słowa. Nie masz serca. Mogłaś wysłać z nim chociaż Toru. A może teraz wszyscy przeniosą się do współczesności?
OdpowiedzUsuńPodobał mi się sposób podawania lekarstw. Ja swoje muszę łykać sama i nikt mnie nawet po głowie nie pogłaszcze za odwagę. Eh życie.
Isamu sprytnie załatwił Ryu. Słodka z nich będzie para.
Ale z kim ty masz zamiar połączyć Shinji, bo w tej chwili to mam w głowie kompletny zamęt? Nie mam pojęcia co ty knujesz.
Już się zaczęłam martrwić, że Twoja wena sobie wakacje zrobiła, a tu taka miła niespodzianka. :)
OdpowiedzUsuńBiedny Toru. Toż on się przeta załamie. Isamu i Ryu to przynajmniej siebie mają a ten biedak? Chociaż może wtedy dotrze do tych pustych łbów owej dwójki, że z przyjaźni nici, bo zabujani są w sobie na całego. No naprawdę...okulary bym poleciła, ale nie wiem czy to na taką ślepotę działa. xD
Ten zabójca...on ma czelność nazywać się zabójcą?! Morderca ma być *khym, khym* : zimny, ironiczny, nieczuły, niemiły, niewrażliwy, niemożliwie przystojny ( no co!), powinien mieć głos, który sprawia, że włosy dęba stają i cirki po plecach przechodzą. Ten tutaj jakoś mi niepsuje do tego wyobrażenia. Chociaż możę dzięki temu będziemy mieli wizytę do przyszłości. Ja jestem za. Co Ty na to?
Rozdział jest świetny i normalnie nie mogę się doczekać, wrażenia po powrocia do domu. I reakcji pozostałej 3-ki. Daj szybko kolejną notkę, ok?
Weny i chęci.
~Tirea
T^T do domciu? T^T nieee..
OdpowiedzUsuńpodawanie proszka nasennego słooodkie <3 Isamu i Ryu to genialne połączenie ^^
ale co z Shinji? powrót do swojego świata, gdzie nie ma nikogo to jak ma tak nagle znaleźć się ktoś? noo czekam na nn ;p
ale że co!? on już wraca do sb!? ja sie nie zgadzam T.T
OdpowiedzUsuńCzemu do domu?:( To nie dobrze, miałam nadzieje że zostanie:( Ale dobrze że wprowadziłaś parę oni są słodcy ale obawiam się że będą winić siebie nawzajem. Dużo weny :)
OdpowiedzUsuńOch następny kandydat do serduszka Shinjiego? Hihi słodko :3
OdpowiedzUsuń______________________________
http://opowiadaniayaoi-nany.blogspot.com/