czwartek, 28 czerwca 2012

mój aniołek 15


Witajcie,,,, ponownie z góry przepraszam za błędy.. ale mam ochotę wstawiać nowe rozdziały ale niestety nie mam bety... jak już wspominałam wcześniej, mam ostatnio sporo na głowie i jeśli pisanie chociaż odrobinę może poprawić mi humor,,, zrobię to,,, więc nie bądźcie zbyt dokładni w wytykaniu błędów,,, ja wiem, że jest ich wiele,,, i dlatego bardzo przepraszam...
Dajcie mi trochę luzu z krytyką chociaż przez kilka dni,,,, z góry dziękuje,,,
I zapraszam do czytania kolejnej części o wampirzej miłości <3

 PS: wiem, że rozdział ten i poprzedni, nie są za ciekawe,, ale jak już wiecie,, straciłam wszystkie moje opka i piszę od nowa,, a nie pamiętam dokładnie co było w każdym pojedynczym rozdziale, bo pisałam to rok temu... mhm,
No dobra już nie przynudzam,,, czytajcie,,,






ROZDZIAŁ 15 



 
Aoi obudził się rano przeciągnął się rozkosznie mrucząc przetarł oczy i spojrzał na niego.
- dzień dobry - szepnął sennie Aoi i uśmiechnął się delikatnie.
- dzień dobry Aniołeczku - zsunął z niego koc, pokój nagrzał się, przez zasłonięte okna i to że słońce dzisiaj tak strasznie paliło. Ujął jego twarz w swoje dłonie kciukami trąc jego policzki. Aoi przymknął oczy i uśmiechnął się delikatnie.
-mhm, przez ciebie śniło mi się, że twoja siostra rzucała jedzeniem w ciebie - zaśmiał się cicho i zerknął na niego.
- jeśli w Twoich snach zacznie rzucać wazonami to znaczy że źle z Tobą  kochanie - zażartował tuląc go.
- mi tam się śnił Kutcher. - Aoi  nadal policzki.
- Kutcher? - przygląda mu się.
- a nie ja? - zrobił słodką minkę. Landon zaśmiał się.
- Ty też.....ale bardziej Kutcher - wywalił język.
- piękny sen... - rozmarzył się zakładając ręce za głowę, ułożył sie wygodniej i odchylił głowę w tył.
- Ashton uciekał przed tłumem rozwścieczonych kobiet, biegłem za nimi by zobaczyć jak go dopadają.... ech już już było blisko i nagle wskakuje na mnie mój mały kotek - pstryknął go w nosek.
- i jakoś straciłem zainteresowanie Kutcherem... zostałem z Tobą i.... – urwał. 
- wskoczyłem na ciebie? - zaśmiał się a po chwili zaciekawiony zapytał.
- i ?- spogląda na niego uśmiechnięty czekając na ciąg dalszy.
-  i..... hmmmmm - Landon zerknął na niego a w jego oczach tańczyły te psotne iskierki które zjawiały się zawsze gdy myślał o swoim chłopcu w ten właśnie sposób.
- hmmm no cóż, skarbie, wiesz chyba że moje wyobrażenia co do Ciebie są odważniejsze niż to co jest w rzeczywistości, na razie, wiec sam domysł się co było po "i"  - Aoi zarumienił się.
- n,,no chyba wiem,,- przygląda mu się, zamyślił się na moment po czym zarumienił się bardziej.
- aa,, baka, - mruknął zarumieniony wtulił się w niego chowając rumieńce, zerknął na niego i uśmiechnął sie delikatnie. Landon roześmiał sie szczerze i wesoło mierzwiąc mu włoski, uwielbiał wywoływać u niego te stany gdy rumienił się tak bardzo jakby miał się zaraz spalić. To było doprawdy urocze.
- nie wstydź się kochanie, wczoraj nie protestowałeś na pieszczoty.... - i znów sie z nim drażnił przejeżdżając dłonią nisko po jego podbrzuszu. Aoi  schował twarz w jego koszulce.
- n,,no nie protestowałem,,- szepnął zarumieniony.
- uduszę cie - szepnął spojrzał na niego i nadął zarumienione policzki.
- żeby mnie tak zawstydzać - szepnął i pocałował go w policzek - nie wolno. Landon zaśmiał się.
- wolno wolno, mi wszystko wolno - znów pokazał mu język rozbawiony.
- tak słodko wyglądałeś gdy dochodziłeś - szepnął niskim głosem.
- ten widok zapadł mi na trwale  w pamięci koteczku - drażnił go, ciekaw był czy może zarumienić się jeszcze mocniej. Aoi pisnął cicho i zasłonił twarz dłońmi zarumieniony.
- j,,ja ,, anno zo...zobaczysz, twoja siostra cie jeszcze obrzuci jedzeniem - nadął policzki zarumieniony zerknął na niego po czym znowu schował twarz
jednak zerkał  na niego co jakiś czas.
-  nie boje się jej, jest za mala żeby mi podskoczyć - ujął jego twarz w swe dłonie zmuszając go by na niego spojrzał.
- uwielbiam gdy tak się rumienisz.... tak słodko i niewinnie. - Aoi  spojrzał mu w oczy zarumieniony.
- a jak ja podskoczę ?- uśmiechnął się delikatnie. Landon zastanawia się - hmmmm gdy podskoczysz to.... złapie cie.... - musnął wargami jego szyje.
- przycisnę mocno do ściany...... - przeszedł na jego policzek.
- i zacałuje..... - odnalazł jego usta całując go głęboko.
- a potem będziesz błagał o więcej. - Aoi przymknął oczy i odwzajemnił pocałunek zaciskając delikatnie dłonie na jego koszulce.
- ale ściana taka twarda- szepnął zawstydzony. Landon zaśmiał się.
- a wolałbyś na łóżku....? Wtedy skoczyłoby się inaczej niż wczoraj....- znaczył jego szyję.
- baka,,-Aoi szepnął i przymknął oczy, oblizał  usteczka zarumieniony. Landon chwycił go za łapkę i pociągnął do kuchni gdzie kręcił się już Kaname.
- dzień dobry tato - powiedział wesoło a gdy zobaczył, że ojciec sięga po sałatkę owocową rzucił sie jej na ratunek - ona jest nasza! 

Kaname trzyma miskę z jednej strony.
- nie, bo moja, Isabella chce owoców, wiec proszę oddaj sałatkę .
- nie dam! Zanieś jej jabłko, nigdy nie lubiła kiwi.... - Landon trzymał miskę z drugiej strony, patrzą na siebie chwile i po chwili wybuchając śmiechem oboje.
- heh dobra tato, bierzemy po połowie, dobrze? - ojciec się zgodził i dzielą się sałatką na pół.
- ech utrapienie z tą kobietą - pokręcił głową i z jedną porcją poszedł na górę do swojej narzeczonej spełniać jej zachcianki.
- widzisz kotku? Uratowałem Ci śniadanie – Landon uśmiecha się dumny z siebie.
- siadaj, zaraz podam. Chłopiec  przyglądał sie im rozbawiony.
- ah mój bohaterze - zaśmiał sie cicho.
- dziękuje - usiadł przy stole i macha nogami w powietrzu. Landon nałożył sałatkę na talerzyk oraz wycisnął sok z pomarańczy, jeszcze jogurt naturalny i podał mu siadając przy stole na przeciw niego z kubkiem krwi w ręku.
- jedz jedz, od owoców ładnie pachnie skóra i krew.... tak słodko a jak już mówiłem mamy dzisiaj do załatwienia kilka spraw na mieście kochanie - je, a właściwie pije swoje śniadanie zastanawiając się czy możne jednak lepiej będzie jeśli Aoi zostanie dziś w domu.... ale nie, nie potrafiłby rozstać się z nim na te kilka godzin.
- dobrze. -zabrał się za sałatkę oblizując co chwile usteczka.
- mhm, jest pyszna, ciesze się, że nie oddałeś całej sałatki - gdy zjadł sałatkę zerknął na niego.
- a jakie sprawy na mieście? - zaciekawił się.
- sprawy... rodzinne i nie tylko. Chodzi o tamtych Łowców, musimy załatwić coś z innymi wampirami, wlasciwie wolałbym żebyś nie miał z nimi styczności, chociaż z drugiej strony powinieneś, w końcu jeśli w ciągu trzech dni nic się nie zmieni i Ty będziesz jednym z nas, prawda? - nachylił się do niego nad stołem.
- a uwierz mi kochanie, nie wszyscy są tacy jak nasza rodzina, powinieneś już teraz uczyć się komu warto ufać, komu nie a kogo wręcz omijać. - Aoi przyglądał mu sie.
-mhm,,łowcy,, inne wampiry,, dobrze,, - uśmiechnął się delikatnie.
- masz racje powinienem sie tego dowiedzieć, a im więcej będę wiedział tym nawet lepiej.- Landon kiwnął głową.
- dlatego idziesz dzisiaj ze mną, wampir z którym sie spotkamy ma przeszło ponad 800 lat, ale i tak jest młodszy od chociażby od Kaname. Trzeba zachowywać sie godnie i z szacunkiem do niego... - spojrzał na niego, nie surowo, ale z  
ostrzeżeniem w oczach.
- choć sadze, że nie będzie problemu - posłał mu ckliwy uśmiech, po chwili jednak zmienił temat.
- kto zmywa a kto wyciera? - Aoi spojrzał Na niego.
- będę grzeczny i postaram się nie powiedzieć czegoś niestosownego - uśmiechnął sie delikatnie. 
- oh ja... ja zmywam ty wycierasz - zaśmiał sie i zeskoczył z krzesła.
- skarbie wiem że będziesz grzeczny, ale tu nie o to chodzi.... widzisz, w świecie wampirów zwłaszcza tych starszych istnieją zasady... jesteś człowiekiem - spojrzał na niego.
- i mimo iż dla mnie jesteś całym moim światem, moją jedyną miłością, to dla nich wciąż będziesz TYLKO człowiekiem - nacisk na słowo tylko.
- tylko zdobyczą, zwierzyną... -powiedział to z goryczą w glosie zaciskając szczęki mocno.
- oni są starsi i jeśli im się nie spodobasz mogą zabronić mi Cię zmienić uznając że nie jesteś godzien... - spojrzał na niego uważnie.
- wiec nie zdziw się jeśli przy nich traktować Cię będę nieco inaczej, na tym polega hierarchia... przepraszam kochanie - przytula go i już czeka na naczynia które umyje by móc je wytrzeć.
- a,,ahh,, rozumiem - Aoi przygląda mu się.
- m,,mam nadzieje ze mnie zaakceptują - powiedział cicho po czym zaczął zmywać podając mu po kolei talerzyki i szklanki.
- nie przepraszaj  przecież to nie zależy od ciebie tylko od nich, mam nadzieje że ,mhm,, ze mnie polubią, że tak powiem. - Landon spojrzał na kotka.
- Kaname jest starszy i to oni jego powinni słuchać - wyciera naczynia odkładając je do szafy.
- jednakże on jest z rodziny wiec... ale spokojnie, jestem pewny że im się spodobasz, spojrzą tylko na Ciebie i już będziesz miał ich w garści, tylko ogranicz te słodkie uśmiechy, bo będę zazdrosny....

Aoi  zasmial się cicho.
- postaram, się -spojrzał na niego i zrobił minę niewiniątka.
Landon uśmiechnął się.
- nie staraj się tylko tego nie rób... przy innych - powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu, może trochę za bardzo przejmował się tym spotkaniem, przyciągnął go do siebie i pocałował go w szyje, chwile później.... ugryzł go, delikatnie, ale wbił kiełki dość głęboko. Aoi zaskoczony zadrżał i jęknął cichutko zaciskając dłonie na jego koszulce - ahm .
Landon ugryzł go w szyje jeszcze w kilku miejscach, nie dla krwi a dla samych ugryzień, przytrzymywał go zlizując krew.
- hmmmm.... to była konieczność, niezbyt dobrze to wygląda ale.... jesteś mój i to da im do myślenia - mówiąc to patrzył mu w oczy a jego wzrok był nieprzenikniony.
- mój, tylko mój... jeśli ktoś się zbliży... wyczuje to. - Aoi spojrzał na niego.
- jestem twój i nie pozwolę by ktoś inny sie do mnie zbliżył - nadał policzki. 
- boje się, że możesz nie mieć wyboru - Szepnął cicho i mocno go przytulił.
- ale nie ważne, spotkanie za... - zerknął na zegarek.
- trzy godziny, chodź się przebrać, poczekamy na nich w umówionym miejscu, oswoisz się z tym trochę - ściskając jego małą łapkę zaprowadził go do ich pokoju na górze i przegląda szafę szukając czegoś odpowiedniego na to spotkanie.
- jeśli dzisiaj zrobisz na nich dobre wrażenie to jesteśmy już na dobrej drodze, w sobotę mają przyjść odwiedzić nas u nas, nie często zdarza się żeby rodzina czysto krwistych się powiększała a przecież Bells jest znowu w ciąży... jak zwykle te kontrole - westchnął ciężko i wybrał już komplet dla chłopca, podał mu ciuchy i sam szuka czegoś dla Ciebie.
- dobrze - Aoi poszedł z nim na górę i przyglądał mu się jak wybiera ciuchy
- kontrole? To jak ktoś nowy ma przyjść na świat ,,nowy wampirek to sa kontrole? - wziął ciuchy i zaczął się przebierać gdy, się skończył usiadł na łóżku i zamyślił się.
Landon  znalazł to czego szukał i przebrał się.
- są kontrole ale nie takie jak myślisz, nowy  Czysto-krwisty zawsze jest mile widziany, powiększa się wtedy ród. Wampiry tworzone, jak Ty niedługo muszą zostać zaakceptowane... wiesz kiedyś była taka sytuacja, ktoś zmienił kogoś w wampira i ten nowy wampir okazał się być Łowcą, dzięki czemu mógł nas już bez trudu zabijać, od tego czasu wszystko jest bardziej kontrolowane - usiadł na łóżku obok niego.
- wiem że to bez sensu, ale sam spójrz, jakimś cudem łowca dostał się na nasz teren, zginęli, ale jednak się przedostali, Josef, ten wampir z którym mamy się spotkać uważna, że mamy... - szukał odpowiednich słów.
- szczura, wiesz o co mi chodzi prawda? - spojrzał na niego pytająco
- ech na nasze szczęście Josef oraz Mick są dobrymi przyjaciółmi mamy wlasciwie to ją wychowali i są dla niej jak ojcowie, inaczej nawet nie chcieli by Cie poznać i od razu powiedzieli by "nie" - objął go ramieniem.- aha,, to o to chodzi z tymi kontrolami,  szczura? Ahh tak rozumiem,, ale ja przecież... wiesz że nie,,ohh,, to ciesze się że się znacie i że chociaż mam jakieś nadzieje na ich akceptacje - uśmiechnął się delikatnie i wtulił się w niego .
- wiem skarbie, wiem, powiedzmy ze to rutynowa kontrola, nie musisz sie martwic dopóki.... - ale jednak to przemilczał i przytulił go.
- wszystko będzie dobrze, dziadek Mick w razie czego wpłynie na Josefa gdyby to było spotkanie we czwórkę byłoby inaczej, zresztą sam zobaczysz gdy przyjdą do nas w sobotę, ale dzisiaj.... będzie z nimi wielu wampirów.... no wiesz - odpowiedział wymijająco i podniósł jego podbródek nieco w gore muskając jego słodkie usta.
- gotowy? Uspokój serce, nie możesz się bać, oni to wyczują. - Aoi wziął głęboki wdech.
- dobrze,, tak masz racje będzie dobrze - uśmiechnął się delikatnie ale wciąż miał wątpliwości, bał sie trochę. Po chwili skinął delikatnie głową.
- dobrze,, - wziął kilka głębokich wdechów.
- już jestem spokojny, możemy iść, postaram się....nie bać.- Landon wstał przeczesują palcami jeszcze włosy.
- to idziemy.- wziął go za rękę, przechodząc obok pokoju rodziców powiedział nieco głośniej by słyszeli.
- mamo, tato wychodzimy na to spotkanie z Josefem, wrócimy niedługo, ale nie czekajcie z kolacją - wyszli na zewnątrz, potem do auta, gdy wsiedli jakoś tak odruchowo sam zapiął mu pasy, westchnął i ruszył do miasta. Milczał zaciskając mocno dłonie na kierownicy.
Aoi  poszedł za nim do wyjścia wsiadł do samochodu zerknął na niego ,potem resztę drogi patrzył się na swoje dłonie mając wciąż spuszczoną głowę.

- nie patrz w dół, patrz śmiało przed siebie ale bez przesady - pouczył go gdy zatrzymali się pod klubem w którym byli umówieni.
- i skarbie.... - spojrzal na niego i tym razem w jego oczach znów krył się delikatność i czułość, pogłaskał go po policzku.
- jeśli to przetrwamy to już nic nie stoi na przeszkodzie byśmy mogli byc razem już na zawsze. Aoi skinął delikatnie głową i uniósł ją delikatnie- dobrze,,będę pamiętał, tak, już zawsze ,,razem,,- uśmiechnął się.
- anno mam pytanie,,- zerknął na niego.
- mogę im patrzeć w oczy czy lepiej nie? Czy może mam się zachowywać naturalnie ale z wyczuciem,- Landon zerknął na niego- hmmm no cóż, oni raczej będą wymagać kontakty wzrokowego, szanuj ich ale bądź naturalny, tak będzie najlepiej - wyszedł z auta i otworzył mu drzwi- mamy na nich czekać, wiec chodź, muszę się napić, i to duuuuzo napić - od razu, odruchowo złapał go za rękę i prowadził  do wejścia do bardzo ekskluzywnego klubu.
- a tak w ogóle to jest jeden z Klubów Josefa – wyjaśnił.  

środa, 27 czerwca 2012

mój aniołek 14


 Hey kochani, wczoraj dostałam laptopa z naprawy, dlatego postanowiłam wstawić kolejną notkę, z góry przepraszam za błędy... wiem, że robię ich wiele,, przydałaby się jakaś Beta,,,, mhm, no ale nad tym pomyśle później a na razie zapraszam do czytania... 

BARDZO PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY,,, PROSZĘ NIE KRZYCZEĆ NA BIEDNĄ MARU... 
MAM OSTATNIO SAME PROBLEMY... WIĘC,, BĄDŹCIE MILI ...DOBRZE?? 
<3<3<3<3<3<3




ROZDZIAŁ 14


Landona obudził zapach krwi, otworzył oczy i rozejrzał się. No tak, wciąż brudny Kyle leżał w nogach łózka.
- Kyle złaź już bo mi mojego anioła udusisz - zepchnął go i sam wyszedł z łóżka sięgając po jakąś bieliznę. Pogładził chłopca czule po policzku i marszcząc nos zaprowadził zwierzaka na taras by tam czekał na kąpiel. Potem zszedł zrobić śniadanie, wrócił na górę z kubkiem mleka i kanapkami, położył to na szafce obok łóżka a na poduszce małą czerwoną różę. Nie budził go, niech śpi. 

- ech jak Ty słodko wyglądasz - Szepnął przyglądając się chwile rozmarzony Aoi'emu i wyszedł do ogrodu do Kyle'a. 

Po niedługim czasie Aoi  zaczął się budzić, przeciągnął się mrucząc cicho i usiadł na łóżku trąc oczy. Rozejrzał się po pokoju najpierw zobaczył czerwoną różyczkę, uśmiechnął się wesoło i ucałował delikatnie kwiat po czym przytulił płatki delikatnie do policzka. Dopiero potem zauważył śniadanie, położył kwiat na poduszce i zsunął nogi z łózka. Zjadł szybko śniadanie po czym pobiegł do łazienki wziąć szybki prysznic i ubrać się. Zbiegł na dól i wpadł do kuchni znalazł wazonik i włożył tam różyczkę najpierw napełniając go wodą. Wyszedł przed dom i uśmiechnął się wesoło widząc Landon'a z Kyle'em.

- dzień dobry - podbiegł do nich i rzucił się chłopakowi na szyje.
- dziękuję za śniadanie i różyczkę - szepnął - jest śliczna.
- dzień dobry aniołku – Landon uśmiechnął się na jego widok i przytulił go mocno całując w policzek.
- rozumiem więc, że już jesteś po śniadaniu? Dobrze pomożesz mi - Kyle leżał spokojnie niedaleko i czekał spokojnie, obok niego rozłożony był wąż ogrodowy i płyn do mycia zwierząt oraz kilka ręczników i szczotki.
- kąpiel, pamiętasz? -  uśmiechnął się wesoło do chłopca. On był bez koszuli i w samych krótkich spodenkach, i tak się zachlapie znając Kyle'e. Zdjął chłopcu koszulkę przez głowę i odłożył ją obok swojej pod drzewem.
- myjesz przód ja tył, ale najpierw go przytrzymaj - sięgnął po wąż ogrodowy, nie musiał odkręcać, silą umysłu to zrobił, woda trysnęła z węża. 
- trzymaj go kochanie bo nie chce go znów gonić po całym ogrodzie.
- już możesz ,,- zamknął oczy śmiejąc się wesoło i  czekając na wodę. Landon puścił wodę prosto na nich, Kyle chciał uciec ale chlopak się do niego tulił wiec po prostu odwrócił się tak, że większość wody leciała na chłopca a sam był prawie suchy.
- Kyle nie wierć się na Wenus! - Landon podszedł bliżej i zmoczył całe futerko zwierzaka dokładnie, wszystko dookoła zabarwiło sie na czerwień, resztki krwi. Zakręcił wodę i sięgnął po szampon.
- kotku możesz już go puścić,chyba, że też chcesz zaliczyć kąpiel - zdjął go z Kyle'a i podał inny płyn.
- tylko nie za dużo bo się tego nie wypłucze - szoruje zwierzaka dokładnie krzywiąc się, na szczęście zapach krwi szybko zmiesza sie z zapachem szamponów, Kyle się wiercił i rozpryskiwał pianę dookoła.
Aoi uśmiechnął się i potrząsnął głową strzepując kropelki wody śmiejąc się wesoło, odsunął się trochę.
- nie nie, na razie mi starczy kąpieli - chłopiec dokładnie mył Kyle'a omijając uszy i oczka, zaśmiał się gdy Kyle zaczął się wiercić i pryskał ich pianą.
Landon zajęty myciem nawet nie zauważył, że caly jest mokry, za to spostrzegł że Aoi ma wszędzie, na twarzy, we włosach i na ciele pianę i kropelki wody, nie mógł się nie uśmiechnąć na ten widok, delikatnie uniósł kąciki ust, lecz gdy Kyle znów rozpryskał pianę dookoła roześmiał się wesoło tuląc do zwierzaka.
- cicho siedź kocie i spokojnie - uuu Kyle nie lubił gdy mówiło się do niego per kocie, obrażony usiadł i czekał na odpowiedni moment.
- Aoi podaj wąż, trzeba to spłukać. - Aoi podniósł sie z ziemi i podał mu wąż.
- mam go trzymać tak?- 
- zobaczysz kochanie nasz Kyle będzie śliczny i czysty, jeszcze mu kokardę zawiąże, różową - mówił to do zwierzaka żeby go wkurzyć, wiedział jak Kyle nie lubi takich rzeczy, w dodatku te jasne kolory... nie.... okropnie. Kyle warknął gardłowo na co Landon go przytulił.
- stary, żartowałem, nie awanturuj się - puścił wodę i spłukał całą piane, Kyle nawet nie drgnął czekając spokojnie. Aoi przyglądał się temu rozbawiony.
- no wiesz?!  Coś ty zrobił kochanemu Kyle'owi, że się obraził?- zaśmiał się chłopiec po czym spojrzał na Landona z miną niewiniątka.
- a mnie opłuczesz? Jestem cały w panie -  zakręcił sie w kółeczko po czym usiadł na trawie. Landon zaśmiał się.
- nic mu nie zrobiłem, tylko chce mu kokardę zawiązać - iskierki zabłysły mu w oczach i rozbawiony spojrzal na przyjaciela.
- no dobrze, nie zawiąże .- odkręcił wodę.
- tylko woda nie jest za ciepła skarbie - wolnym strumieniem opłukał go. Kyle tymczasem cichutko się wycofał, i zrobił to co miał zrobić. Bywał wredny i tym razem nie dał sie i odwdzięczył się Landon'owi. Wciąż mokry wytarzał się w błocie i trawie a potem wskoczył na nich wycierając się i brudząc ich oboje.
- Kyle! – krzyknął Landon.
- aaaaaa!!! Kyle..- Aoi pisnął cicho po czym zaczął się śmiać.
- oh ty kochany brudasku - przytulił się do Kyle będąc cały brudny zerknął na Landon'a.
- tylko nie bądź na niego zły dobrze? - zrobił słodką minkę.
- on jest taki słodki mhnm,, możemy go wykapać jeszcze raz. - wyszczerzył się. - grrrrrrrrrrrrrrr. - warknął na zwierzaka i juz po chwili w postaci wilka wskoczyl na niego tarzając sie z nim w blocie i trawie, gryźli się, nie groźnie, tak dla zartów jak zawsze-"o nie, teraz to się sam umyje, juz go mył nie będę, idziemy nad rzekę"- jako wilk był nieco mniejszy od tygrysa ale i tak bez trudu powalił go na ziemie i spojrzal na niego z góry "marsz przede mną inaczej śpisz dzisiaj na zewnątrz "- i ten argument podziałał, tygrys się pozbierał i grzecznie człapał się do lasu a Landon - wilk za nim.
 "idziesz kotku?"- zerknął na chlopca przez ramie. Aoi spoglądał na nich rozbawiony, na początku się wystraszył ale gdy zobaczył, że tak naprawdę sie nie gryzą odetchnął z ulga.
- ohh tak tak ja też idę - podszedł do niego i podrapał go za uchem. Landon odruchowo zamruczał, ah te zwierzęce odruchy. Szedł przy jego boku jak ochroniarz jeżąc sierść na karku, przed nimi Kyle już spokojnie i grzecznie szedł prowadząc ich nad rzekę, ominęli specjalnie szerokim łukiem miejsce gdzie wczoraj doszło do walki, bo przypomniał sobie, że zapomniał spalić ciała, nie był wstanie....wreszcie znaleźli się przy rzece, zwierzak wskoczył od razu by się wypłukać. Aoi uśmiechnął się gdy doszli na miejsce, usiadł przy brzegu i zanurzył dłoń w wodzie. Po chwili zerknął na niego i wyciągnął do niego ręce.
- ja chce się przytulic - zrobił słodką minkę. Landon pokręcił głową rozbawiony.
- tul sie, kto Ci broni?"- podszedł i trącił go noskiem po ręce, polizał palce po czym zrobił śmiały krok na przód wpychając go do wody "tez musisz się opłukać"- wyjaśnił śmiejąc się w wilczy sposób. Sam stał spokojnie na brzegu przyglądając się i jednemu i drugiemu z rozbawieniem. Aoi zaśmiał się i potrząsnął głową.
- poczekaj no tylko, - spogląda na niego rozbawiony zaczął go chlapać.
- a masz za swoje - ubranie które miał przylgnęło do jego ciała opinając je kusząco. Landon  miał uniknąć wody, ale.... wpatrzył się w niego, w ciuchy klejące sie do jego ciała i zamurowało go, ach wspaniały widok, stał jak wryty przyglądając mu się, wreszcie zrobił kilka kroków zmieniając się już w człowieka i rzucił sie na niego namiętnie go zacałowując. 
-,aa,, - pisnął śmiejąc sie  po czym objął go mocno za szyje odwzajemniając pieszczotę. Landon pogłębił pocałunek i oderwał sie po chwili od niego.
- wybacz - wysapał uśmiechając się.
- nie moglem się powstrzymać - zmierzwił mu włoski.
- oj za dużo dzisiaj tej wody...... Kyle umyty?- zerknął na niego.
- wracamy do domu? Przeziębisz się jeszcze.
Aoi zaśmiał się.
 - nie mam co wybaczać - musnął delikatnie jego usta po czym uśmiechnął się szeroko, pstryknął go w nosek śmiejąc sie wybiegł na brzeg.
- będę pierwszy w domu - zaczął biec w stronę domu - zatrzymał się  na moment. - idziecie czy nie? - Landon ruszył za nim z Kyle'm.
- ja będe pierwszy! - zawołał za chłopcem po czym przekazał w myślach tygrysowi: "Kyle pilnuj żeby dotarł spokojnie do domu" - i po prostu rozmył sie w powietrzu, w tej samej chwili pojawiając się w domu, w kuchni. Aoi biegł w stronę domu śmiejąc sie wesoło, po kilku minutach był na miejscu.
- aahh - usiadł na schodku zmachany, wziął kilka głębokich wdechów po czym wszedł do domu. 
Landon krzątał się w kuchni nucąc pod nosem i śmiejąc jednocześnie.
- co tak długo? Starości się zdążyłem doczekać - zawołał wesoło z kuchni.
- idź się przebierz, jesteś mokry i zejdź na dół na kolacje. - W między czasie przez pokój przeszła Isabella, cała zielona i bledsza niż zawsze a za nią Kaname.
- spokojnie kochanie, tylko traf do toalety.... o Aoi - uśmiechnął się na jego widok.
- już nie przeszkadzamy, tylko mój Anioł.... - nie dokończył bo Bells pobiegła do łazienki, zrobiło jej się niedobrze.
- ech sam rozumiesz, ta ciąża - spojrzał na niego przepraszająco i poszedł za swoją narzeczoną do łazienki. 
- dzień dobry - przywitał się grzecznie
- t,,tak rozumiem - uśmiechnął sie delikatnie po chwili pobiegł na górę, wziął suche rzeczy po czym wpadł do łazienki. Niedługo potem zbiegł na dól do kuchni jedynie włosy miał jeszcze mokre.
- co powiesz na wieczór z dobrym filmem w moim skromnym towarzystwie? - Landon uniósł brwi pytająco, popcorn w mikrofalówce właśnie się robił.
- taaak,, to świetny pomysł - uśmiechnął się wesoło.
- w takim razie idź do salonu i wybierz jakiś film, ojciec wstawił już nową kanapę, na szczęście. Aoi po chwili już siedział na dywanie przeglądając filmy. Po chwili wszedł wampir z popcornem.
- wybrałeś już coś kochanie? Tu gdzie patrzysz są same horrory, na półce na dole mam jakieś komedie romantyczne, a raczej mama ma...  Aoi spojrzał na niego.
- chce komedie - wstał z kanapy  i odłożył film zerknął na dolną półkę.
Aoi nie mógł się zdecydować więc w końcu to Lanodn wybrał co będą oglądać.
Landon włączył film gasząc światło i wsunął się pod niego układając na poduszkach, pociągnął go na siebie, na swój tors i tuląc  sięgnął po popcorn.
- hmmmmm wiesz co? Ten Ashton Kutcher to nawet niezłe ciacho - wampir uśmiechnął się sprawdzając jego reakcje drażniąc sie z nim.
Aoi mruknął niezadowolony.
- widziałeś ten kanciasty łeb? Brzydal.. - wziął garstkę popcornu i włożył do ust.,Zerknął na niego po czym znów zerknął na ekran. Lanodon podzielał jego zdanie, Ashton, plastikowa gwiazdka, nie lubił takich, ale drażnił się z nim dalej.
- nie podoba Ci się? Wszyscy na niego lecą... w końcu został chyba najseksowniejszym aktorem Hollywood, wygryzł Brada Pitta - patrzył na niego pytająco obserwując też to co działo się na ekranie. Aoi skrzywił się.
- on? blee.. musieli mu chyba pół tapety wylać na twarz - wzdrygnął sie.
- to Brad Pitt powinien zostać ogłoszony najseksowniejszym aktorem,, jest 100 razy lepszy od Kutchera ot co - włożył sobie trochę popcornu do ust.
- ja wole Pitt’a – Aoi wzruszył ramionami.
- ahaaaaaa....- Landon zmarszczył czoło, Pitt rzeczywiście był niczego sobie, te męskie rysy... nie jego typ, ale jednak...
- naprawdę podoba Ci się Brad? - zdał sobie sprawę z tego, że w ogolę nie jest do tej aktorzyny podobny....Westchnął sięgając po popcorn. Aoi spojrzał na niego i zaśmiał sie wesoło i pstryknął go w nosek.
- dla mnie najseksowniejszym mężczyzną na świecie jesteś ty -uśmiechnął się wesoło.
- a Pitt'a lubię,, ale filmy z nim i tyle - znów spojrzał na ekran. Landon musiał przyznać, że był świetnym aktorem.
- w " wywiadzie z wampirem" zagrał idealnie,wiesz że jest wielbicielem kłów? pewien wampir go gryzie... dlatego wiedział jak zagrać wampira - pozwolił sobie na uśmiech tuląc go mocno.
- jestem najseksowniejszy...? hmmmm - mruknął zadowolony i znów sięgnął po popcorn.
- poczekaj chwile.... - spod poduszki wyjął czekoladę i połamał w kostki, podał mu jedną.
- weź to, niech rozpuści się na języku a potem spróbuj popcornu – zachęcił.
Aoi oblizał usteczka i wziął kostkę i włożył do ust. Przymknął oczy, po chwili włożył do ust trochę popcornu.
-aaah,, pyszne *-*
Landon  uśmiechnął sie i też zmieszał czekoladę z popcornem.
- kolejny wymysł Isabelli, jednak podczas ciąży ma sie niezłe pomysły, nieprawdaż? - kciukiem przejechał po jego wardze ścierając czekoladę i oblizał palec, znów go przytulił, Kutcher na ekranie właśnie został wystawiony.
- ach i w takich chwilach zaczynam doceniać kobiety. Aoi zaśmiał się wesoło i oblizał usta.
- o tak dobrze mu tak dobrze dobrze,, tak trzymać baby,,- zaśmiał sie ,ogląda film i co jakiś czas zerkając na niego. Uśmiech nie znikał z twarzy Landon'a widząc jak dziewczyna traktuje Kutchera.
- kotku..... mam takie niedyskretne pytanie.... od zawsze wolałeś chłopców? Aoi  zerknął na niego.
- chyba tak,, nie przypominam sobie żebym oglądał sie za jakimiś dziewczynami owszem uważam, że niektóre są ładne ,ale jakoś ,, nie lubię ich w ten sposób,, tak chyba od zawsze – spojrzał na niego pytająco.
- uuuffff..... czyli piękniejsza polowa świata wyeliminowana, nie muszę być zazdrosny – Landon westchnął z ulgą teatralnie, i tak będzie zazdrosny, to u niego normalne, pogłaskał chłopca po włoskach przeczesując je palcami. Aoi zaśmiał się - nie musisz być zazdrosny kocham tylko ciebie -usmiechnał sie wesoło- to ja powinienem być zazdrosny jak byliśmy w sklepie wszyscy sie na ciebie patrzyli jakby chcieli cie schrupać - nadal policzki. Landon pokręcił głową rozbawiony
- patrzyli na Ciebie aniołku, nie na mnie - pstryknął go w nosek.
- a na mnie pewnie dlatego, że zazdrościli mi Ciebie - podkurczył nogę w kolanie zmuszając go tym samym by bardziej wtulił sie w niego leżąc między jego nogami.
- nieprawda patrzyli na ciebie ,- Aoi wtulił sie bardziej w niego.
-  a jak ktoś mi ciebie zabierze? A niech się tylko ktos zbliży to uduszę -mruknął tuląc sie mocno.
Landon zaśmiał się.
- oł.... kotek pokazuje pazurki - uniósł brwi rozbawiony i spokojnie, uspokajająco gładzi jego plecki.
- film się niedługo skończy, czas spać paskudo, jutro będziesz mi potrzebny od samego rana - szepnął mu do uszka a na ekranie Kutcher znów dostał kosza, tak definitywnie. Aoi uśmiechnął się delikatnie i przymknął oczy.
- mhm,, tak,,spać,, chodźmy już, Aston dostanie jeszcze ze 20 takich koszy-zaśmiał się.
- i dobrze mu tak - przeciągnął sie mrucząc cicho.
- spijmy tutaj,dobrze? Na górze mama wciąż biega do toalety a drzwi skrzypią, poza tym oni nie śpią, zostańmy tutaj..-zaproponował Lanodn, napisy końcowe obwieściły koniec filmu, westchnął wyłączając telewizor.
- swoją drogą świetny był ten film - sięgnął po koc otulając go mocno, w pokoju było całkiem ciemno gdy wyłączył telewizor wiec machnął ręką a kilka świec na stoliku zapaliło się.
- mhm,,dobrze,,możemy spać tutaj- Aoi uśmiechnął się.
- tak świetny, ahh widzieć  w ciągu godziny tyle koszów co dostał Kutcher, bezcenne - zaśmiał się i przymknął oczy .- nie wiem dlaczego ale uwielbiam naśmiewać się z przystojnych... khem.... aktorów – Landon zmrużył zabawnie oczy śmiejąc się cicho.
- słodkich snów kochanie, i niech Ci się nie śni nikt kto nie jest mną - ucałował go w oba policzki.
- bo zginie marnie - Aoi zachichotał cicho i zerknął na niego przytulił się, po chwili jednak przymknął ponownie oczy.
- to samo tyczy się ciebie a po drugie mi nie śni się nikt poza tobą - ziewnął cichutko.
- jak to nikt? – Landon mówił cicho, usypiał go delikatnym, choć niskim i seksownym głosem.
- a moja siostra rzucająca jedzeniem? - Aoi uśmiechnął się sennie.
- t... taak siostra,, - szepnął.
- ale najbardziej ty , - poruszył sie bardziej się w niego wtulając, oblizał usteczka by już po chwili zasnąć. Landon przyglądał mu się z czułością, tak słodko spał, w dodatku przez sen tak kusząco rozchylał usteczka. Wampir bawił się kosmykiem jego włosów przez całą noc, napawając się jego zapachem i tym jak blisko był.

wtorek, 19 czerwca 2012

Smutne wieści :(

Witajcie moi kochani....
Niestety padł mi komputer, muszę go oddać do naprawy, a co za tym idzie,, wszystko mi wykasują,, łącznie z wszystkimi opowiadaniami :(  T_T jestem zrozpaczona, nie wiem co robić i kiedy będę miała komputer z powrotem, więc wybaczcie, ale najbliższa notka, pojawi się  dopiero 1 lipca najpóźniej...mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie i dacie mi troszkę czasu na napisanie nowych rozdziałów...
:( Buuuu Maru chce się płakać,,,chociaż chyba nie mam już czym, gdy dotarło do mnie co się stało popłakałam się ....Chociaż pewnie każda z was słysząc, że ich opowiadania nad którymi tak pracowały poszły w ,,,,świat, załamałybyście się,, :( Więc mam nadzieję, że mnie  zrozumiecie i dacie mi trochę czasu....

Wasza zrozpaczona Maru .....

wtorek, 12 czerwca 2012

mój aniołek 13



ROZDZIAŁ 13



Tymczasem Landon  ścigał Łowcę, już dawno miał załatwić te sprawę, ale nie był wtedy w najlepszej formie.... teraz tak...Dopadł go a raczej ich, bo było ich dwóch, gdzieś na polanie i walka się rozpoczęła, rozległo się kilka strzałów, któe słychać było w całym lesie, potem głośny ryk, nawet w domu można było to wszystko słyszeć. Aoi krążył po pokoju wystraszony.
- Landon - szepnął ,wyglądał cały czas przez okno, jednak po chwili podszedł do zwierzaka.
- Kyle – szepnął i przytulił sie delikatnie do niego i pociągnął noskiem.
- Nic mu nie będzie prawda?- Tygrys zamruczał by go uspokoić i polizał go po policzku.
"Nic mu nie będzie, jest silniejszy" - ale chlopak nie mógł tego usłyszeć, jeszcze nie był wampirem. Dobiegł ich kolejny krzyk, tym razem dłuższy i przeraźliwszy, taki jaki wydaje umierająca w bólu osoba, a potem....wszystko nagle ucichło, nawet powietrze stało się dziwnie ciężkie. Jedno bylo pewne, walka została rozstrzygnięta. Aoi przytulił się bardziej do tygrysa  zacisnął mocno powieki.
- Landon, wracaj już, proszę - bał się ,bardzo się bał.
- Tylko niech nic mu nie będzie, proszę.-  Kyle'owi zjeżyła się sierść na karku, napiął wszystkie mięśnie i zaskamlał żałośnie, wyskoczył przez okno i pobiegł w las do swojego pana. Amy wskoczyła na okno by czasem i chłopak nie zrobił czegoś głupiego. Minuty mijały a oni nie wracali, wreszcie na skraju lasu zjawił się Kyle niosąc na plecach swojego pana.. całego we krwi, nie tylko Łowcy. Aoi spojrzał na Amy błagalnie.
- Puść mnie - podszedł do okna, gdy ich zobaczył dopadł do drzwi i biegiem mało nie przewracając się na schodach zbiegł na dól, wypadł z domu i podbiegł do nich.
- Landon, Landon - po policzkach spływały mu łzy. Gdy Kyle wniósł go do domu położyli go na kanapie w salonie. Aoi pobiegł do łazienki i zaczął mokrymi ręcznikami wycierać go z krwi .Landon gdyby nie to, że naboje były srebrne i znajdowało się w nich płynne czyste srebro teraz nic by mu nie było. Tymczasem srebrzysta ciecz zainfekowała jego krew, nawet nie był wstanie mówić choć czuł, widział i słyszał wszystko.
"Kule.... wyjmij te kule."

Aoi nie wiedział co robić zaczął powoli panikować, gdzie się wszyscy podziali,- pomyślał. Spoglądał na niego zdjął z niego koszulkę i otworzył szeroko oczy.
- Ohh,,- teraz to dopiero zaczął panikować.
- Kyle'a pomóż mi jakoś co? - pisnął chłopiec. Landon przekazał mu w myślach. "Są w lesie ścigają już resztę." - zacisnął mocno powieki i zwinął się z bólu, jeśli do serca dojdzie więcej srebra on zginie, jest za młody żeby się na nie uodpornić.

 Kyle wybigl do kuchni i przyniósł mu mały i cienki nożyk, wcisnął mu go w dłonie wyraźnie pokazując, że musi wyłożyć te kule.
- J... ja? - chłopiec spojrzal na nóż przerażony a potem na Landona.
- Dobrze, -nie wiedział jakim cudem, że ręce przestały mu się trząść i wsunął ostrze w pierwszy otwór wyciągając powoli kule.
- Przepraszam przepraszam, wiem, że to boli - szepnął- wytrzymaj.

Wyjął pierwszą kule i odetchnął nawet nie zauważył gdy przestał oddychać ,zaczął wydłubywać drugą i trzecią kule, gdy pozbył się już wszystkich osunął się podłogę i zaczął płakać. Po chwili jednak się opanował , uspokoił się i zabrał się za oczyszczanie ran. Landon o mały włos nie zemdlał, ból był przeraźliwy. Z ulgą jednak odliczał wszystkie powoli wyjmowane kule, a gdy nie było już żadnej otworzył szeroko oczy przytomnie i chciał się wyprostować ale jeszcze nie mógł. Chwycił chłopca za to mocno za rękę i spojrzal na niego z szeroko otwartymi oczami.
 -A..Aoi.- westchnął.
"Aoi przepraszam i dziękuję.."- odsunął od ran jego ręce pozwalając krwi swobodnie płynąc, nie potrzebował w swoim ciele skażonej krwi. Leciała strumieniem na podłogę, miał tylko nadzieje, że chłopak się nie wystraszy, już nie raz tak kończył, zawsze przez Łowców, których na szczęście było coraz mniej. Trzymał mocno jego ręce słabnąc, bez krwi był bezbronny i jednocześnie silniejszy bez srebra. Kyle wymknął się i przyniósł z kuchni woreczek z krwią na czarną godzinę, taką jak teraz.
- Ohh n,,nic ci nie jest - po policzkach chłopca płynęły  łzy, przestraszył się ale nie widoku tak dużej ilości krwi ale tego, że tak dużo krwi wypłynęło z niego.
- Krew.- szepnął - wykrwawisz się  - przygryzł usto już chciał się pochylić by go ugryzł ale zjawił się Kyle z woreczkiem krwi. Wziął  od niego woreczek i podał Ladnon'owi, pomógł mu pic. Wampir chciwie pił przegryzając prawie woreczek, świeża krew sprawiała cuda, rany się zasklepiły same, oczy powoli wracały do swojego normalnego czarnego koloru, nawet kły z powrotem się wsunęły, zamknął oczy czując przyjemne ciepło zalewające falą jego ciało i odetchnął głęboko.

Aoi osunął się na podłogę i usmiechnał się delikatnie, po chwili wstał i założył dłonie na biodra.
- Ty sobie wyobrażasz co ja przeżywałem!!? - krzyknął.
- Wiesz jak się o ciebie bałem? – szepnął, przygryzł usto by się nie rozpłakać, jak on się cieszył, że mu nic nie było, że już wszystko dobrze, nogi odmówiły mu posłuszeństwa osunął się z powrotem. Siedział na podłodze.

Landon przyglądał mu się ciesząc, że może go zobaczyć, wyciągnął do niego lodowatą dłoń i pogładził go po policzku.
- Kotku musiałem, on by nas znalazł, w domu... mógłby zrobić Ci krzywdę.... - spojrzal na niego z czułością w oczach.
- A na to nie moglem pozwolić, kocham Cie. - Aoi spojrzał na niego poderwał się z podłogi i przytulił się do niego, po policzkach zaczęły spływać mu łzy.
- J... ja rozumiem, ale ja,...Tak się bałem - szepnął.
- Bałem się, że coś  ci się stanie i się stało,, ale na szczęście już dobrze,- pociągnął noskiem.
- Ja ciebie też kocham i to bardzo bardzo..- szeptał chłopiec.
- Nie takie rany już odnosiłem - uśmiechnął się słabo obejmując go i przycisnął go mocno do siebie.
- Na Wenus, ile tu krwi.- rozejrzał się, on cały we krwi, kanapa, podłoga i Aoi, nawet futerko Kyle'a było czerwone.
-To nic ja to posprzątam a ty odpoczywaj dobrze?- Aoi wytarł oczy i uśmiechnął się delikatnie.

Landon pokręcił głową.
- Nie będziesz potrafił, krew będzie czuć, śmierdzi Łowcą - wzdrygnął się nieznacznie i uniósł się na łokciach odsuwając go nieco na bok. Chwile później krew na podłodze stała już w płomieniach wypalając się i nie zostawiając śladu po sobie. Kanapa niestety będzie musiała zostać wywalona.
- A my musimy się umyć, nie jestem zmęczony, bardziej zdenerwowany.- wstał i przyciągnął go wąchając nieco jego skore.
- Śmierdzisz łowcą, idziemy na gorę - ciągnie go za sobą do pierwszej lepszej łazienki.
- D... dobrze - idzie zanim do łazienki.
- Zdenerwowany? naprawdę śmierdzę łowcą? - pociągnął kilka razy noskiem.
- Ja nic nie czuje poza krwią,- zerknął na niego.
- Nie rozróżniasz tego zapachu, gdy będziesz wampirem zobaczysz jak to śmierdzi... zdradą i śmiercią - Znów się wzdrygnął, wciągnął go pod prysznic, w ciuchach i wszedł za nim, zaraz puścił wodę i odetchnął głęboko.
- Oprócz tego, chyba ich przywódcy była jeszcze czwórka.... a rodzice wciąż nie wrócili - szczęka mu lekko drżała, wiedział, że żyją bo wyczuwał to, ale nie wiedział co się teraz działo z nimi. Przyparł go do ściany i mocno się do niego przytulił.
- Przepraszam Aniołku.... mogłem Ci tego wszystkiego oszczędzić, nie spodziewaliśmy się tu Łowców Wampirów, nigdy tu nie byli widywani.
- Cii, przestań, już dobrze, mi nic nie jest tylko się martwiłem, ,tobie też nic nie jest,tylko twoi rodzice,,- szepnął zmartwiony.

Landon wtulił sie w niego zamykając oczy, woda spływająca po ciałach jakoś go uspokoiła na tyle by mógł znów zacząć racjonalnie myśleć, posłał myśli w las daleko szukając rodziców, znalazł ich...... Mama zabijała właśnie ostatniego Łowcę, nic im nie było, parę zadrapań, małemu, w brzuszku mamy też nic nie było. Odetchnął z ulgą.
- Wszystko jest już w porządku, już jest dobrze - uśmiechnął się lekko uspokojony i powoli zaczął go rozbierać, ciuszki będą do wyrzucenia, tego zapachu nigdy się nie spierze.
- Wszystko dobrze? Naprawdę? – Aoi odetchnął z ulga i uśmiechnął się.
- ohh tak sie ciesze,- Aoi pozwolił się rozebrać przymykając oczy wystawiając  twarz na strumień wody.
- nie daliby się takim Łowcom, nie oni.... zbyt silni są...- Landon zdjął z niego ciuszki i wyrzucił je z kabiny na podłogę, ze swoimi zrobił to samo i oprał sie plecami o ścianę podając mu jakiś żel pod prysznic.
- Zmyj ten zapach dokładnie, wciąż go czuje - mruknął marszcząc nos. Aoi uśmiechnął się wesoło mocno rozbawiony gdy chłopak zmarszczył nos.
- Już już ,- wziął od niego żel i namydlił się cały, zaczął rozcierać żel na ciele nucąc wymyśloną melodie . 

Landon'owi ręce wciąż się trzęsły, wolał już go nie dotykać wiec stał spokojnie opierając się o ścianę i unikając strumienia cieplej wody. Chłopak  gdy umył sie dokładnie spłukał piane i spojrzał na niego.
- I jak ? Już? Czy jeszcze mam jego zapach? - przechylił delikatnie głowę na bok przyglądając mu sie.
- Już jest dobrze – wampir potwierdził wciągając powietrze nosem, przybliżył się i musnął delikatnie jego wargi i leciutko wypchnął go z kabiny.
- Idź do pokoju, czekaj na mnie i .....nie ubieraj się - zamknął się w kabinie puszczając lodowatą wodę, zimno bylo mu teraz potrzebne.

Aoi zarumienił się delikatnie i spojrzał na niego pytająco ale nic nie powiedział. Cieszył się, że wszystko jest dobrze i że Landon jest przy nim nie przeżyłby gdyby coś mu się stało. Poszedł do pokoju i usiadł na skraju łózka.

- Aaa,, nie mogę tak siedzieć - zarumienił sie złapał kant kołdry i się zakrył aż po czubek głowy. Gdy Landon  brał prysznic Kaname i Isabella wrócili do domu "Wszystko w porządku synku?" głos jego matki pełen troski odezwał sie w jego głowie "Taaaaaak..... żyje, Aoi tez, a wy?"

"Nic nam nie jest" - powiedział już jego ojciec.
 "Ale mama musi odpocząć, bądźcie cicho, jeden z Łowców zadrapał jej brzuch,ale dziecku nic się nie stało.... rano wywali się te kanapę, strasznie śmierdzi "- zniknęli w swojej sypialni. 

Landon zakręcił wodę i wyszedł, ciuchy wyrzucił do kosza a sam poszedł do swojego pokoju gasząc za sobą wszystkie światła.
- Zimno Ci? - zapytał widząc go owiniętego w kołdrę i przysiadł za nim na łóżku, objął go w pasie i wtulił go w swój tors mając go między swoimi nogami, oparł głowę na jego ramieniu.  

- Nie jest mi zimno - zerknął na niego po czym wtulił sie w niego.
- Po... po prostu trochę się dziwnie czułem tak siedząc tu nie ubrany, a jakby ktoś wszedł? Na przykład Ami?
-  Amy nie wejdzie, na pewno nie dzisiaj, nie po tym co się działo....Kyle'a umyjemy jutro, dziś już nie mam siły, a teraz leż już spokojnie - powiedział cicho niskim glosę kładąc go na łóżku, nie odkrywał go by chlopak nie czul skrępowania, tylko podciągnął kołdrę w górę ukazując jego uda, wysunął  kły zbliżając się.
- zaboli ale tylko trochę, potem będzie przyjemnie, jak podczas pierwszego gryzienia -nie mówił mu dlaczego to robi, po prostu to zrobił, zatopił kły w jego udzie dość wysoko, po wewnętrznej stronie, wciąż był roztrzęsiony i potrzebował świeżej krwi, wolał teraz niż gdyby miał się na niego rzucić nagle w nocy. Dłonie wsunął pod jego plecy przyciągając  go bardziej i ssał krew z jego uda... Dlaczego stąd? Bo taki miał kaprys, bo chciał go spróbować i to go po prostu kręciło.

Aoi przymknął oczy zaciskając dłonie na pościeli czekając na ugryzienie, starał się leżeć spokojnie i nie ruszać  gdy chłopak przebił jego skórę, mocniej zacisnął dłonie lecz po chwili rozluźnił się. Poczuł już znane mu przyjemne dreszcze i ciepło rozchodzące się po jego ciele ,trudno było się nie ruszać gdy czuło się coś takiego lecz zacisnął dłonie na pościeli i nie poruszył się, wymykały mu się tylko ciche westchnięcia.
 Landon  pozwolił strużce krwi spłynąć po jego udzie i nim spadła na pościel zlizał ją chłodnym językiem, oblizywał już teraz ranę czując zaspokojenie... ale tylko krwi. Językiem trącał jego skórę a dłonie z jego pleców wsunął pod jego pośladki. Językiem znaczył drogę jaką powoli pokonywał od miejsca ugryzienia w górę aż do pachwiny chłopca  i nim zdążył zaprotestować musnął językiem czubek jego członka.

- mhm,ah – Aoi jęknął cichutko gdy przejechał językiem po jego udzie, nie wytrzymał i poruszył sie a z jego ust wymknęło się głośne westchnienie ale gdy musnął językiem jego członek jęknął głośno.
- L..Landon..- szepnął zarumieniony. Landon tylko na niego zerknął całując teraz jego podbrzusze i co jakiś czas językiem znów trącał jego męskość, nazbierało się w nim dziś tyle, że gdzieś wybuchnąć musiało... najpierw ta krew... i już się nie powstrzymał, chciał go posmakować, na kolejny już sposób. Wampir koniuszkiem języka podrażnił męskość chłopca, przejeżdżając po całej długości, na końcu ssąc czubek, złożył jeszcze kilka czułych pocałunków na jego podbrzuszu i wewnętrznej stronie ud i wsunął go sobie do ust ssąc lekko.

Aoi  pojękiwał głośno wiercąc się na łóżku, gdy wziął go do ust przygryzł mocniej usta a jego biodra same uniosły sie do góry. Landon drażnił go językiem wciąż ssąc i co jakiś czas wsuwając i wysuwając z powrotem z ust, jedną dłoń zacisnął na jego pośladku przyciągając jego biodra, chociaż nie musiał bo chlopak sam je unosił. Drugą natomiast sięgnął po jego rękę i splótł ich palce razem. Aoi oblizał usta po czym znów je przygryzł.
- Aahh jaa,, ja ,,- po chwili jęknął głośno i doszedł, zerknął na niego zawstydzony.  Landon na to czekał, gdy chlopak doszedł połknął wszystko i oblizał usta, chwile jeszcze oblizywał też jego członka.
- Pyszny jesteś, na trzy sposoby, jesteś pyszny - szepnął i pocałunkami przejechał przez jego brzuch, do torsu i szyi, po czym musnął delikatnie jego słodkie usteczka.
- Kocham  Cie mój mały - szepnął z ustami tuż przy jego wargach. 
Aoi oddychał szybko, objął go za szyje przyciągając bliżej do siebie.
- Ja ciebie też -szepnął.
- Bardzo bardzo - oblizał delikatnie usta zahaczając delikatnie językiem o jego usta.
Landon przytknął czoło do jego czoła uśmiechając się.
- Oddychaj kotku, spokojnie. -to, że wywołał u niego takie reakcje bardzo mu się podobało, zsunął sie z niego by chłopak ochłonął i położył się na boku podpierając głowę na dłoni, wpatrywał się w niego rozanielony z góry opuszkami palców błądząc po jego torsie i brzuszku w gore i w dol. Aoi przymknął oczy i zamruczał cicho, powoli się uspokajał. Zerknął na niego zarumieniony spod przymrożonych powiek  ,wyciągnął dłoń i przyłożył ja do jego policzka. Landon przytrzymał jego dłoń na swoim policzku.
- Zmęczony.....? Odpoczywaj kochanie, jestem tutaj z Tobą przez cały czas - wsunął dłoń pod jego głowę i kolano między jego nogi, jak już mu to weszło w zwyczaj odkąd śpią razem i przytulił go do siebie całując w czoło i w policzek  z czułością. Aoi zamknął oczy uśmiechając się delikatnie.
- Dobranoc - szepnął i musnął delikatnie jego usta po chwili wtulił się bardziej w niego zasypiając i mrucząc coś przez sen niezrozumiale, na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Dobrej nocy mój słodki aniołku... – wampir tuli go mocno do siebie zasypiając chwile później.