Przepraszam za to małe opóźnienie, ale Maru był chora... no nic nie przedłużam :)
Miłego czytania,, i ah <3 Nie zapomnijcie skomentować :)
Czy zobaczę 7 komenatrzyków? Byłoby miło ;3
Rozdział 15
Draco siedział na brzegu i
obserwował bruneta. Przygotowywał też na szybko eliksir przemiany, aż w końcu
podszedł do Harry’ego i mu go podał zabierając na chwile kij. Draco stanął obok
Kociaka, widząc jakąś rybę jednym, silnym uderzeniem nabił ją na patyk wyjmując
w wody.
- Mała, ale takie też mogą być na tę
ucztę. Wypij kociaku na brzegu – trzymając bruneta za rękę blondyn wyszedł z wody i tam
poczekał, aż Harry wypije eliksir i zmieni się w kotka.
Harry wyszedł za nim na brzeg i
wziął do rąk eliksir niepewnie. Miał się przemienić? Przecież był tylko małym
kociakiem, westchnął i na raz wypił eliksir.
Powoli jego postać zmniejszyła się aż zginęła w ubraniach.
Dało się słyszeć ciche miauknięcie i czarny kociak z intensywnie zielonymi
oczkami wygrzebał się z ubrań.
Mały czarny kociak stanął przed nim
więc Draco kucnął i podrapał go za uszkiem.
- Myśl o tym, że chcesz być człowiekiem, wyobraź sobie siebie jako człowieka i
próbuj w to włożyć odrobinę mocy, poczujesz ją, jak się zbiera, musisz ją tylko
dobrze pokierować i nie oddalaj się, dobrze? – poprosił Draco wchodząc z
powrotem do wody i raz za razem wyciągał z niej większe i mniejsze ryby.
Jednak zamiast się przemienić Harry zagapił się na Draco.
Starał się skoncentrować by wrócić do rzeczywistej postaci. Gdy znowu usłyszał
łamanie gałązki, ale nikt nie nadchodził.
Nie oglądając się podszedł bliżej lasu rozglądając się i nasłuchując.
Harry wyczuwał obecność kogoś, a najgorsze było to, że nie wiedział kogo. Harry
mimowolnie cofnął się zerkając na Draco.
Jednak ciekawość wzięła górę wszedł niepewnie w gęsty las nasłuchując, stąpał
ostrożnie.
Nic, pustka. Nagle to coś, po prostu zniknęło, kociak już nie wyczuwał jego
aury.
Na szczęście po zapachu wiedział jak wrócić na brzeg, usiadł na tylnych łapkach
i wrócił do ćwiczeń.
Siedział już ponad godzinę w kociej formie. On wiedział, wiedział, że nie jest
w stanie tego zrobić.
Miauknął żałośnie i położył po sobie uszka. Czyli jednak był do niczego.
Draco na chwile stracił go z oczu
ale nie przejmował się, bo wiedział, że Potter to takie dziecko szczęścia i
mimo niebezpieczeństwa zawsze jakoś udaje mu się zwiać w jednym kawałku. Teraz
mógł go w końcu poobserwować jak siedzi na brzegu i się załamuje. Mhm, nigdy
nie nauczy się tego jeśli nie będzie skoncentrowany. Musi znaleźć siebie, tam w
środku, znaleźć swój cel, jednak to było trudne, teraz wszyscy od niego
wymagają za dużo i chłopak sam nie wie co powinien robić.... długa przed nim
droga. Drao wyłowił już wiele koszyków ryb i wyszedł w końcu na brzeg , gdzie
usiadł biorąc w ręce kociaka i kładąc go na swoich kolanach. Blondyn zaczął
drapać go za uszkiem, podał mu nawet jedną maleńką rybkę, w razie gdyby
był głodny, Draco też często polował w swojej formie na surowe mięso i
nie narzekał.
Harry spojrzał z wdzięcznością na
Draco, zanim zjadł rybkę polizał go po ręce.
- Harry... zastanów się, pomyśl o tym co cie potrafi uspokoić, czego najbardziej
chcesz, znajdź swój wewnętrzny spokój, takie sacrum, święte miejsce, gdzie
jesteś tylko ty i to co cie uszczęśliwia. To o wiele więcej niż ćwiczenia do
obrony przed dementorami, musisz mieć to miejsce, by sprowadzić na siebie
równowagę ducha. Z czasem gdy wzmocnisz ciało, trzeba będzie przesunąć też
granicę równowagi ducha, może wtedy przybierzesz nieco bardziej rozwiniętą
formę kota..... Teraz skup się na czymś takim, słyszysz ? To nie jest trudne. -
blondyn
przez cały czas delikatnie drapał Harry’ego za uszkiem, po brzuszku i
grzbiecie.
Harry zastrzygł uszkami wpatrując się w niego. To czego najbardziej chce,, jego
szczęście i to co daje mu spokój?
Przecież to takie oczywiste, zamachał wesoło ogonkiem wpatrując się w niego.
Oj tak Draco ,jesteś genialny. Harry'emu nie chciało się schodzić z jego kolan.
Przymknął oczka, myśląc o ciszy spokoju, o tym co, lub kto daje mu szczęście.
10 minut później na kolanach Draco, nie siedział już mały kociak, a Harry
tylko, że z dodatkami.
Zarumienił się mocno i położył głowę na jego ramieniu.
- Co teraz? Niech to zniknie, wyglądam ,, wyglądam okropnie – mruknął
brunet i mimowolnie zastrzygł uszkami.
Nie wiedział co robić, czuł się zawstydzony.
Draco nie spodziewał się że tak
szybko mu się to uda . Już chciał mu pogratulować, gdy spostrzegł te uszy i ten
koci ogon... Blondyn wybuchnął głośnym śmiechem, jednak po chwili się opanował
i spojrzał na te resztki eliksiru jakie zostały we flakoniku, powąchał go i
skrzywił się.
- Harry, ja Cie przepraszam. – szepnął Draco zsuwając go ze swoich kolan
i podniósł się mocząc flakonik w wodzie, która zabarwiła się na fiolet.
- Chyba użyłem do eliksiru liści z nie tego drzewa..... one tu wyglądają
podobnie! Zwłaszcza te dwa, musiałem zerwać inny gatunek albo co gorsza nie o
tej porze i eliksir nie wypalił. - blondyn podrapał się po głowie nie wiedząc
co teraz.
- Takane będzie wiedziała co z tym zrobić. Weź te dwa kosze z rybami, wracamy
do wioski. - Draco wziął pozostałe kosze i ruszył przodem, było mu głupio, że
tak schrzanił eliksir.Takane go wyśmieje... a Harry ma ogon... ogon! Jakkolwiek
by to było zabawne, to jest też tragiczne.
- T,,to nic, na pewno da się to
jakoś naprawić – Harry zamachał mimowolnie ogonkiem. Jednak gdy weszli do
wioski czuł się obserwowany przez wszystkich. Mimowolnie położył po sobie uszka zawstydzony. Westchnął cicho, w sumie to było nawet
zabawne. Harry spojrzał na swój ogon i pokręcił głową.
- Idę do naszego szałasu, już i
tak jestem w centrum zainteresowania, -
brunet uśmiechnął się rozbawiony.
- Nie martw się, wiem, przecież, że nie zrobiłeś tego
specjalnie – Harry cmoknął Drao w policzek i zaszył się w szałasie. Leżał na
łóżku patrząc się w sufit. Gdy nagle
ktoś wpadł do szałasu.
- Kociątko, do twarzy ci w tym – uśmiechnął się Odważny
Tygrys i podszedł do niego siadając na skraju posłania.
-
Przestań, wcale mi nie pasują – zaśmiał się brunet zerkając na syna
wodza sceptycznie.
- Mhm masz jakąś sprawę, ? – spojrzał na niego Harry, a jego uszka jak
na komendę stanęły czekając na to co powie chłopak.
- Owszem, chciałem cię zaprosić na tańce po dzień po
pełni - O. Tygrys spojrzał na niego uważnie.
- T,,tańce? – spytał niepewnie
Harry.
- Ale ja,, ja nie,, - jednak nie
dane mu było skończyć, bo chłopak wstał i wyszedł machając mu na pożegnanie.
- No pięknie – mruknął Harry i
opadł z powrotem na łóżko.
Tymczasem w innym szałasie....
Draco oczywiście dostał niezłą
zjebkę od Takane, i to taką, że cała wioska słyszała.
- Jak mogłeś tak sknocić eliksir?! Uczyłam cie przecież! – krzyczała
dziewczyna.
- No tak ale.... wtedy wyszedł idealny, a teraz nie wiem i... – powiedział
niepewnie blondyn. Krzycząca Takane, to niebezpieczna Takane.
- Smoku ja cie zastrzelę i pióra powyrywam! – dziewczyna szybko ruszyła do
szałasu Hogwarckiej parki, by obejrzeć Harry’ego. Minęli sie po drodze z
Tygrysem, który miał minę jakby wygrał na loterii.
- Kociaku jak się czujesz? Postaram się naprawić to co ten idiota zepsuł, ale
nie wiem czy dam rade. Musiałbyś raz jeszcze przejść przemianę ale eliksir
zrobię dopiero po pełni, bo muszę zebrać nowe składniki..... i naprawdę Ci do
twarzy z tym, wiesz? – powiedziała nagle Takane uśmiechając się delikatnie.
Draco też tak uważał, usiadł na skraju łóżka drapiąc go za uszkiem, tak
zabawnie uciekały od dotyku, by po chwili same się nadstawiać na więcej.
- Nie krzycz na Draco, chciał mi
tylko pomóc w ćwiczeniach - Harry uśmiechnął się ciepło, a po chwili mimowolnie
przymknął oczy mrucząc cicho.
- D,,Draco, nie rób - Brunet zarumienił się, no cóż koty są znane z tego, że
lubią pieszczoty,
- Spokojnie, po prostu, może dzięki temu łatwiej złapie rybę - wyszczerzył się Gryffon.
- Po co był tu Tygrys? – spytał nagle Draco zerkając na bruneta.
- Tygrys? Oh.., - brunet nagle
położył po sobie uszka.
- N,no bo po pełni podobno są jakieś tańce i,,i on mnie zaprosił, -
westchnął cicho Harry.
- Chciałem odmówić, ale on po prostu wyszedł i nie wiem co robić, a po za tym
ja nawet nie umiem tańczyć - mruknął Harry mimowolnie pokazując małe kiełki.
Nie chciał iść z Tygrysem.
- Zaprosił cie na imprezę.....?
Ale...ale ja chciałem iść z tobą.....- mruknął blondyn zabierając ręce od jego
uszek i odsunął sie, potem napiął wszystkie mięśnie i zdjął koszulkę.
- Och nie, Draco chyba nie zamierzasz.... możesz iść ze mną przecież... –
zaczęła dziewczyna widząc co się szykuje.
- Nie, Takane. Nie puszcze Harry’ego na tańce z synem wodza, bo wiesz, że
wszyscy pomyślą o nich jak o parze. Harry, wybacz, ale idę bronić swojego i też
twojego honoru, bo Tygrys zabierając cie na tańce chce wszystkim pokazać, że
ciebie wybrał, będziesz jego zabawka.... przepraszam, muszę. – Draco wyszedł z
szałasu wołając do siebie syna wodza. Takane wywróciła oczami i usiadła na
posłaniu bok kociaka.
- Faceci... lepiej nie wychodź Harry, oni będą się teraz bić – westchnęła cicho
zerkając z politowaniem w stronę wyjścia z szałasu.
Harry patrzył zdezorientowany za
wychodzącym blondynem. Nic z tego nie rozumiał. Honor?
- Jak to bić ? - pisnął, zaskoczony
brunet. Przecież to niedorzeczne!- pomyślał.
- Ale, dlaczego? O,,o mnie? - wstał nagle z posłania, a jego ogon nerwowo
obijał się o jego uda. Harry był zły.
- Nie będzie żadnej bójki, nie jestem rzeczą, żeby się o mnie bić, to i tak nie
zdecyduje kogo wybiorę by iść na tańce- mruknął brunet.
Nie pozwoli im się bić, nikt nie będzie traktował go ja zabawkę.
- Kociaku nie możesz się wtrącać,
Smok się postara wygrać i wtedy będziesz mógł zadecydować, inaczej Tygrys cie
zmusi, jest synem wodza i jemu wszystko wolno. Jest miłym chłopakiem, wszyscy
go lubią ale jest typem zdobywcy.....kiedyś wybrał Smoka, białogłowy wie co to
znaczy być na każde skinienie Tygrysa i nie chce tego dla ciebie, wiec nie bądź
na niego zły... – tłumaczyła spokojnie dziewczyna. Bała się, że gdy Kociak
zainterweniuje to i jemu coś się stanie. Jedyne co pozostało to liczyć na to,
że to Draco wygra.
Tymczasem Draco wyzwał Tygrysa na pojedynek. Wałczyć mieli na pięści i małe
nożyki, zrobione z zaostrzonych kamieni, na arenie do tego przeznaczonej. Tam
pojedynkowano się dość często, o byle głupoty. Draco był zdecydowany na tę
walkę, obojętnie czy Harry się wścieknie czy nie, wygra i nie pozwoli Tygrysowi
zabrać go na tańce bez wyraźnej zgody Harry’ego
- A,,ale, ja, - pokonany przytulił
się do dziewczyny. Nie chciał by Draco walczył.
- A jak coś mu się stanie? To z mojej winy, gdybym pobiegł za Tygrysem i się
nie zgodził, ,ale ja nie wiedziałem, że to oznacza bycie jego własnościa -
szepnął cicho Harry.
- Nie mogę na to pozwolić, wybacz, ale nie interesują mnie w tym momencie prawa
waszej wioski, nie pozwolę, by coś stało się Draco - nie patrząc na nic brunet
pobiegł na arenę, widział ich.
- Stać!! - krzyknął Harry i podszedł do nich, był wściekły, i to bardzo.
- Macie natychmiast przestać, nie zgadzam się na walkę - spojrzał na nich mrużąc oczy, jego ogon drgał nerwowo.
- Nie pójdę z nikim na tańce, nie pozwolę wam się bić. - Harry stał pomiędzy
nimi.
- Harry... - Draco nie chciał
przerywać walki, teraz to już była sprawa honoru, a wiadomo, że jego arystokratyczna duma nie pozwalała mu
na najmniejszą plamkę na honorze.
- Harry kociaku proszę cie, zejdź z areny, dokończymy pojedynek, tobie nic do
tego – powiedział spokojnie blondyn patrząc groźnie na rywala.
- Kociaku i tak pójdziesz ze mną na te tańce – zapewnił pewnym głosem Tygrys.
- On nigdzie nie pójdzie jeśli nie wyrazi na to zgody – warknął blondyn
zaciskając dłonie w pięści.
- Zachowujesz się jak jego pan – powiedział rozbawiony Tygrys. To przelało
czarę, gdyby nie Harry, to blondyn już rzucałby się na przeciwnika.
- Jak to mnie nie dotyczy? -
powiedział cicho Harry. To bolało. Czyli, ze co... był nikim ważnym?
- Mam was dość - krzyknął brunet.
- Jak jego przyjaciel! I nie pozwolę ci z niego zrobić swojego niewolnika. –
krzyknął Draco kipiąc ze złości. Kłócili się tak jeszcze i w końcu jeden do
drugiego doleciał i walka się rozpoczęła.
- Róbcie co chcecie, skoro to i tak mnie to nie dotyczy - Harry obrócił się na
pięcie i pobiegł przed siebie.
Jego oczy niebezpiecznie się zaszkliły, otarł szybko oczy i wpadł w gęsty las.
Potykał się co jakiś czas, ale biegł dalej. Zatrzymał się w końcu zmęczony, gdy
doszedł do siebie rozejrzał się niepewnie.
Nie miał pojęcia gdzie jest, a i zapach wioski tutaj nie docierał, nie do
niego, bo teraz był tylko w połowie kotem.
Położył po sobie uszka, słysząc chrzęst łamanej gałęzi. Nie patrzył pod nogi,
lecz gdyby to zrobił może udałoby mu się uniknąć pułapki, wpadł w sidła, kolce
mocno zacisnęły się na jego nodze, krzyknął z bólu chwilę się szarpał co tylko
potęgowało ból więc przestał. Skulił się słysząc , że ktoś idzie.
Zobaczył ludzi podobnych do tych z wioski, ale to nie byli oni.
Ci wyglądali groźnie i coś sądził, że nie są przyjaźnie nastawieni,
Niezbyt delikatnie został uwolniony i jak worek kartofli zaniesiony do ich
osady. Szarpanie nic nie dało, gryzienie też. Po chwili dostał w czymś w głowe
i stracił przytomność, gdy się obudził był w jakimś szałasie, leżał związany
nie mogąc się ruszyć.
Miał ochotę dać sobie kopniaka za swoją głupotę.
Chłopcy dokończyli walkę i Draco
oczywiście wygrał ratując swój honor ale nawet nie został tam na arenie, by
odebrać pochwały od innych, pobiegł do szałasu przeprosić Harry'ego za
wszystko, za to że go tak źle potraktował, nie chciał tego...ale Pottera
nigdzie nie było.
- Takane! Widziałaś kociaka? - spytał Draco rozglądając się naokoło.
- Nie...wybiegał z wioski do lasu, płakał wiec mu nie przeszkadzałam -
powiedziała dziewczyna. Cholera....
- W którą stronę pobiegł?! - Draco nie czekając na odpowiedz skoczył w
powietrze zmieniając się w wielkiego, białego ptaka- orzeł, wystrzelił w górę. Takane w swojej
formie Białej Pumy również ruszyła za nim w las by zwęszyć jakiś trop, on
wyglądał na wszystko z góry, doskonały wzrok potrafił dostrzec wiele miedzy
gęstwiną drzew. Takane w końcu znalazła ślady krwi wiec i Draco wylądował.
"To nie są nasze pułapki, to sąsiednie plemię, musieli go złapać.
Takane, Harry miał uszka i ogon, a co jeśli pomyślą, że to ta bestia która
zabija ludzi? Zrobią mu krzywdę...." - Draco przekazał w myślach
przyjaciółce. Był przerażony. Oby Kociakowi nic się nie stało.
Harry został wyniesiony na zewnątrz
gdzie popchnięty upadł na ziemie, spojrzał na otaczających go ludzi i zadrżał.
- Wypuśćcie mnie - poprosił Harry kładąc po sobie uszka za co tylko krąg
zacieśnił się wokół niego.
Czarnowłosy nawet nie wiedział co oni mówią, nie rozumiał ich.
Draco ratuj mnie - jęknął w myślach brunet.
Krąg się rozsunął przepuszczając wodza plemienia. Był ogromny, ale nie to było
ważne, tylko to, że zbliżał się do niego z nożem
Spanikowany kociak zaczął się czołgać jak najdalej od niego. Umrę -
pomyślał. Już nigdy nie zobaczę Draco.
Harry zamknął oczy, i myślał o Draco, po jego policzkach popłynęły łzy.
Jego postać nagle rozbłysła
niebieskim światłem.
Zielonooki poczuł, że się kurczy, zmienił się ! Jednak teraz nie było czasu na
myślenie, biegł ile tylko sił w małych nóżkach.
Utrata krwi osłabiła go, więc będąc już w lesie niezdolny biec dalej stracił
przytomność.
Draco nie wiedział czy miał
urojenia, czy nie, ale usłyszał gdzieś daleko ciche błaganie o pomoc, rozpoznał
w nim głos Potter’a.
"Takane, za mną!" –
rozkazał blondyn wzbijając się znów w powietrze i w końcu wzleciał nad osadę
wrogiego plemienia dając im znak, że będzie wałczył jeśli skrzywdzili jego
kociaka. Tak, jego kociaka. Draco
nikomu nie chciał go oddawać i koniec kropka. Blondyn swoim lotem odwrócił
uwagę tubylców, a Takane idąc po śladach znalazła kociaka gdzieś w krzakach.
Chwyciła jego futerko na karku między zęby i pobiegła już w kierunku wioski.
"Smoku zajmij się ewentualnym
pościgiem, zaniosę go do wioski i wyleczę "
"Dziękuje Takane, już ich gubię" – całe szczęście kociak się
znalazł!
Troszkę czasu blondynowi zajęło zgubienie pościgu ale w końcu się udało.
Draco wrócił do osady lądując niedaleko szałasu, Takane właśnie zajmowała się
nieprzytomnym kociakiem.
Harry nie wiedział gdzie jest, czuł
się jakby ktoś zrobił mu kogiel mogiel w głowie.
Poruszył się, ale to tylko sprawiło, że pisnął głośno z bólu, łapka strasznie
go bolała.
Jego mętny wzrok rozglądał się po pomieszczeniu nie mogąc z niego nic
wyczytać,, czy był w niebie? Oby nie ,bo skoro nie ma tu Draco, to nie
zamierzał tu zostawać..
Dopiero godzinę później, Harry nieco pewniej otworzył oczy i spojrzał na
dziewczynę, zastrzygł delikatnie uszkami, a więc żył,, żył.
Po chwili jego wzrok prześlizgnął się na Draco. Oh jak on bardzo
chciał sie teraz do niego przytulić. Tak bardzo się bał,.. że już nigdy go nie
zobaczy.
Dziewczyna opatrzyła wszystkie
mniejsze i większe rany Kociaka. Zadbała o to, by usztywnić mu złamaną łapkę i
ogonek u nasady. Draco natomiast zrobił dla niego miejsce na posłaniu, wygodne,
by Harry czuł się komfortowo. Blondyn obserwował go przez cały czas, gotów być
na każde jego zawołanie, skinienie.
- Kociaku nie ruszaj się, będzie
bolało, słyszysz? Naprawdę nie ruszaj się kotku... - Draco delikatnie pogłaskał go po głowie i podał mu pod pyszczek miseczkę z mlekiem.
- Proszę, straciłeś dużo krwi i płynów, bo wdało się zakażenie, trzeba było ci
jeszcze krwi upuścić.... ale już wszystko wraca do normy – wyjaśnił Draco, by
po chwili uśmiechnąć się ciepło.
- Harry sam zmieniłeś się w kotka. –
powiedział czule gładząc jego łepek.
Harry miauknął desperacko, i
poruszył się niespokojnie, chciał Draco, chciał go teraz, chciał się przytulić.
Gdy podsunięto mu mleko pił powolutku co jakiś czas pomiaukując z bólu.
Leżał taki skulony wlepiając swoje zielone oczka w Draco. Wiedział, że będzie
sprawiał blondynowi tylko kłopoty, plus nie wiadomo co z ludźmi z drugiego
plemienia.
Jak znajdą go w tej wiosce mogą zaatakować a tego by nie chciał.
Tak ,udało mu się zmienić, i znowu dzięki Draco, czarnowłosy wszystko mu
zawdzięczał.
Z tym plemieniem nie będzie
problemu, to silni wojownicy ale nie obejdą barier tutejszych szamanów nigdy w
życiu, chociaż wypadałoby te granice i bariery nieco przestawić, by ludzie
mogli bezpiecznie wychodzić na polowania i żeby zbierać owoce, zioła, korzenie.
Wszystko było dobrze, mieszkańcy już zdążyli się ubezpieczyć i wszystko
załatwili jak należy, by nikt w wiosce nie ucierpiał, poza tym wszyscy bardzo
martwili się o Kociaka i wyczekiwali na jakieś wiadomości od Draco bądź
Takane. W końcu dziewczyna im
powiedziała, że Kociak się obudził, że wciąż pozostaje w swojej pełnej kociej
formie i lepiej żeby tak został, bo szybciej dojdzie do siebie. W tym czasie
Draco doglądał cały czas Harry'ego.
- Lepiej się już czujesz? Eh Harry.... wiedziałem, że z tobą się nie będę
nudzić ale w takim tempie w jakim
wpadasz w tarapaty, nasz trening się przedłuży - blondyn
położył się obok Harry’ego i pogłaskał go po brzuszku. Kamień spadł mu z serca,
gdy Takane powiedziała, że Kociakowi nic nie jest i szybko wróci do zdrowia.
Kociak skinął głową po czym spojrzał
na niego przepraszająco i liznął jego nosek po czym spuścił łepek.
Było mu głupio,że tak zareagował, ale poczuł się jak jakaś rzecz. Był tak
traktowany od małego, nawet Dumbledore mówi mu co ma robić, chciał o tym
zapomnieć i po prostu dzisiaj to wybuchło.
Miauknął cichutko, chciał się zmienić, ale wiedział, że zniszczył by pracę
dziewczyny. Musiała by mu jeszcze raz zakładać opatrunki.
Nagle Harry poczuł się senny - zapewne przez leki podane przez Takane. Wtulając
się w blondyna delikatnie zwinął się w kłębek i zasnął.
Brunet obudził się dopiero następnego dnia tyle, że w swojej rzeczywistej
wersji, leżał na Draco krzywiąc się, noga dalej bolała.
Spojrzał na blondyna i musnął jego usta.
- Wybacz Draco. Sprawiam ci tylko same problemy - szepnął brunet i ponownie
wtulił się w blondyna.
W nocy Draco wyczuł ten ciężar na
sobie, wiec domyślił się, że Harry znów się zmienił, wiec nie obudził się. Nie
przeszkadzało mu to. Dopiero nad ranem, tuż po tym słodkim pocałunku, Książę
Draco otworzył łaskawie swoje szare oczy i jęknął.
- Kociaku, wbijasz mi kolano w tyłek... – Draco poruszył sie i przekręcił tak
żeby wydobyć spod siebie jego kolano, zaraz jednak przerzucił udo przez biodra
Harry'ego i przycisnął go mocniej do siebie.
- Cicho, jeszcze pięć minutek pośpimy – poprosił Draco i już automatycznie
ucałował jego czoło , teraz jednak zrobił coś nowego, Draco sięgnął po dłoń
bruneta, splótł ich palce razem i podłożył pod swój policzek.
- Dobrze 5 minut, ale potem wiesz, że muszę wstać i wracać do treningu -
chociaż bolała go noga nie chciał opóźniać treningu. Harry zastrzygł
uszkami,, moment co??
Jednak zostały? Myślał, że skoro udało mu się odmienić z małego kociaka dodatki
zniknął, ale w sumie, był kociakiem Draco.
- B..bardzo jesteś na mnie zły "? - szepnął niepewnie Harry, chowając
twarz w jego torsie.
- Przepraszam, nie powinienem był się tak zachowywać, n,nie zrobiłeś nic złego,
broniłeś mnie a ,,a ja,, - zająknął się brunet.
- Przepraszam,, - mruknął cichutko brunet nie patrząc na Draco jakby się bojąc,
że ten zacznie na niego krzyczeć tak samo, gdy zabarykadował się w
sexroomie Zabini'ego.
I nici z pięciominutowej drzemki.
Draco już się rozbudził słysząc te pytania i już automatycznie pociągnął go za
to kocie uszko. Blondyn cieszył się, że jednak jeszcze zostały, pasowały
Harry'emu idealnie, chociaż to mogło się wydawać dziwne.
- Harry, ja tez Cie przepraszam, na chwile się zapomniałem. Wiem że nie lubisz
gdy się za ciebie decyduje, a broniąc cie również za ciebie zadecydowałem, nie
chciałem tego. Nie chciałem cię skrzywdzić, anie urazić - Draco podniósł się do
pozycji siedzącej i przeciągnął się.
- Koniec tematu, było minęło, ważne, że tu jesteś cały i prawie zdrowy.
Wyjdziemy dzisiaj sami nad rzekę, bo myśliwi potrzebują ochrony wiec rybacy tez
wychodzą z nimi ...pomogę ci się skoncentrować, żebyś w koniu coś upolował. Nie
polegaj na kocim instynkcie, bo nie będziesz jeszcze potrafił tego kontrolować.
Mówię ci to - Draco uśmiechnął się delikatnie.
- Draco ! - Harry uśmiechnął
się i pomimo bólu w nodze rzucił mu się na szyje całując go w policzek,
- Dziękuje, i nie przepraszaj, - Harry pokręcił głową z delikatnym uśmiechem.
- Kąpiel i możemy iść łapać,te przeklęte ryby - mruknął brunet, miał nadzieję,
że w końcu mu się uda.
Ale będzie z nim Draco, więc prędzej czy później zrobi to, złapie w tej
przeklęty kij tą przeklętą rybę.
Wstał niepewnie i kulejąc i krzywiąc się złapał czyste ubrania.
- No rusz się ty moja księżniczko, musimy iść - Harry uśmiechnął się i zamachał
ogonkiem.
- Eh baranie, gdybyś był do końca
sprawny... to byś mnie musiał tam zanieść, przez te wczorajsze loty mnie głowa
boli, za szybka zmiana ciśnienia i wysokości ah, och hmmmm- Draco musiał
ponarzekać, bo nie byłby sobą. W końcu jednak naciągnął na tyłek spodenki i tak
właśnie wyszedł z szałasu na półnago, bo tak było wygodniej, wziął tylko kilka
owoców do worka, tak na śniadanie i wyszli razem nad rzekę. Draco wprowadził
Harry'ego do wody, ale bez kija i stanął za nim.
- Teraz mnie słuchaj. Zamknij oczy –
szepnął Draco. Blondyn swobodnie obejmował go ramieniem.
- Musisz wyciszyć wszystkie głosy w swojej głowie. Tak na początek wsłuchaj się
tylko w to co cie otacza, ptaki, woda i szelest liści, ignoruj mój głos,
słuchaj tylko tego co na pierwszy rzut oka czy raczej ucha jest niesłyszalne. –
Draco instruował dokładnie Kociaka. Wiedział, że dzięki temu Harry szybciej się
nauczy. Czasami dobrze było mieć kogoś do pomocy.