niedziela, 25 listopada 2012

Zagubiony w czasie 15


Hey kochani, oto długo oczekiwany... kolejny rozdział  "Zagubiony w czasie" .
Przeprasza za zwłokę, ale jak już wspominałam wcześniej, nie miała czasu by chociaż siąść i coś skrobnąć.
Specjalnie siedziałam dzisiaj do 2 w nocy by to napisać:) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i z niecierpliwością będziecie czekać na kolejną notkę. 
No nic, zapraszam więc do czytania i komentowania <3





Rozdział 15




Ryu wydeptywał właśnie dziurę w podłodze, krążąc po pokoju z kółko. Isamu siedział na sofie wpatrując się w niego. Czekali na Toru, razem mieli postanowić co teraz powinni zrobić. Starszy mężczyzna westchnął cicho i pociągnął Ryu za dłoń sadzając go sobie na kolanach. 

- Kociątko, proszę przestań. Toru za chwilę przyjdzie i ustalimy wszystko – powiedział spokojnie. W tym właśnie czasie do salonu wparował dalej wzburzony książę. Dalej był wściekły po rozmowie z ojcem, ale nie chciał teraz o tym myśleć. Musiał być spokojny, w końcu ta rozmowa dotyczyła Shinji’ego. Oh jak on za malcem tęsknił. Co noc wspominał ich wspólne rozmowy, o tym jak razem pracowali nad rozwikłaniem zagadki jak chłopiec się tu znalazł. Myśleli o tym by spróbować przenieść się przez obraz do świata chłopca. Ale dalej nie byli pewni co się tak naprawdę stało. Dlatego najpierw przeszukali Królestwo. Lecz gdy okazało się, że Shinji’ego nie ma ani w okolicy, ani na granicach, Toru zdecydował, że pora podążyć do świata księżniczki. Jednak nie wiedzieli nic o czasie w jakim żył Shinji. To będzie dla nich zapewne bardzo trudne doświadczenie, ale dla niego, dla tego uroczego maluszka, mężczyźni byli w stanie zrobić wszystko. Nawet zginąć. Toru czuł na sobie wzrok mężczyzn siedzących w salonie, jednak znali go oni na tyle by wiedzieć, że gdy książę myśli, lepiej mu nie przerywać. Jednak Ryu nie miał zamiaru czekać, już zbyt długo czekał. Nie było czasu na wątpliwości ani na myślenie. Trzeba było ruszać za chłopcem. Natychmiast.

- Toru! – powiedział Ryu podnosząc się i podchodząc do niego. Minę miał zaciętą. Nawet Isamu wiedział, że mężczyzna już nie odpuści, że podąży za malcem sam, albo z nimi. Książę spojrzał na niego, nie musiał pytać ani nic mówić. Oczy Ryu mówiły same za siebie. Toru skinął delikatnie głową.
- Spakujcie się w małe torby. Za duży bagaż będzie nam tylko przeszkadzał. Wyruszamy jutro rano, idźcie odpocząć – powiedział Toru i spojrzał na Isamu znacząco. Obaj mężczyźni doskonale zdawali sobie sprawę, że Ryu nie zaśnie wiedząc, że rano wyruszają, do tego był potrzebny Isamu. Jego przyjaciel zawsze wiedział, jak sobie poradzić z Ryu. Jasnowłosy skinął tylko delikatnie głową, po czym wstał chwytając przyjaciela za dłoń.

- Ryu chodźmy do pokoju. Spakujemy się i pójdziemy spać. – powiedział spokojnie, ale tonem nie znoszącym sprzeciwu. Choć Ryu już chciał się kłócić, to słysząc ten ton, wiedział, że nie wygra. Po chwili mężczyźnie opuścili salon i każdy skierował się do własnej sypialni. Ryu i Isamu dzielili ją razem. Toru natychmiast zabrał się za pakowanie. Doskonale pamiętał strój chłopca, dlatego już wcześniej nakazał krawcowi uszycie takiej odzieży. Dla reszty także miał komplet, w który każdy z nich rano założy. Nie chcieli się wyróżniać wśród ludzi, o których kulturze nie wiedzą prawie nic. To mogłoby się dla nich źle skończyć. Dlatego musieli postępować ostrożnie i z wyczuciem.
- Idziemy po ciebie malutki. Zaczekaj jeszcze trochę – powiedział sam do siebie Toru po czym zasnął. Musiał być wypoczęty by poszukiwania szły sprawnie i bez żadnych kłopotów i opóźnień.

…………………………………………………..

Tymczasem w pokoju na początku korytarza, Ryu uparcie nie chciał się położyć, twierdząc, że musi jeszcze raz przejrzeć spakowane rzeczy. Jednakże Isamu wiedział, że to tylko przykrywka, przyjaciel odkąd zniknął Shinji miał kłopoty z zaśnięciem, dlatego zawsze był obok niego. Isamu rozumiał go, ale teraz musiał sprawić by położyć tego uparciucha spać.

- Kociątko, jeśli za 2 minuty nie położysz się do łóżka, obiecuję, że sam cię do niego położę ! – dało się usłyszeć groźbę w wypowiedzianych przez starszego mężczyznę słowach.

- A,,ale Isa – jęknął cierpiętniczo Ryu i spojrzał na niego z wyrzutem. Jak miał niby spać, wiedząc, że przenoszą się do świata chłopca. Nie tylko bał się  o ich księżniczkę, ale także, że sobie nie poradzą, albo zawiodą Shinji’ego, albo im coś się stanie. Nie znali świata malca, nie wiedzieli czy sobie poradzą, a najwięcej wątpliwości miał właśnie Ryu. Oczywiście za chłopcem był gotowy zginąć. Ale ten strach… nie mógł go odgonić. Nie mógł się go pozbyć, po prostu czuł się niepewnie.

- Nie Ryu. Połóż się do łóżka. Natychmiast –  Isamu zbliżył się do młodszego mężczyzny, który zaczął się cofać, aż w końcu natrafił na ścianę.

- Isa, proszę… - czarnowłosy spojrzał na niego błagalnie. Ale to mu nie pomogło. Isamu przytulił go do siebie mocno po czym wziął go na ręce i zaniósł na posłanie. Rozebrał go do bielizny. Widząc rumiane policzki przyjaciela miał ochotę się roześmiać, ale wiedział, że wtedy ponownie musiałby walczyć z Ryu o to by położyć go do łóżka.

- Jeśli chcesz znaleźć księżniczkę, musisz być wypoczęty, inaczej zostaniesz tutaj. Toru mnie poprze i dobrze o tym wiesz – Isamu mówił poważnie. Jeśli dla Ryu okaże się to za wiele. To zostanie on w zamku a on i książę ruszą na poszukiwania. Doskonale zdawał sobie także sprawę, że ten argument i mała groźba, trafią do młodego i ten grzecznie będzie leżał.

- Jesteś okropny! – mruknął ciemnowłosy, ale jak przewidział Isamu, leżał on grzecznie w pościeli. Poddał się. Mężczyzna odetchnął z ulgą i uśmiechnął się do przyjaciela ciepło.

- Nie martw się kociątko. Znajdziemy go – pogładził jego policzek. Ryu intensywnie wpatrywał się w oczy starszego mężczyzny. Od jakiegoś czasu zdawał sobie sprawę, że ten dotyk mu nie przeszkadza, wręcz jest bardzo przyjemny, a każdy pocałunek jaki otrzymał od niego, przyprawiał go o dreszcze przyjemności i palpitację serca. Długo nie mógł odkryć swoich uczuć, a gdy mu się to udało, wolał milczeć. Bał się, że gdy Isamu się dowie, zostawi go. Z każdy dniem jednak zdawał sobie sprawę, że podoba się przyjacielowi. Podobała mu się ta wiedza. 

- Isa.. – szepnął Ryu i zarumieniony uniósł się delikatnie i musnął delikatnie usta przyjaciela. To był pierwszy raz, gdy to on zainicjował pocałunek. Jasnowłosy był tak zaskoczony, że przez moment nie wiedział co się dzieje, ale szybko odzyskał rezon i pochylając się nad przyjacielem? Nie… nad ukochanym, wpił się namiętnie w jego usta. Oh jak on uwielbiał ich smak. A fakt, że to Ryu zrobił pierwszy ruch, sprawiło, że jego serce zabiło szybciej i pojawiła się nadzieja, że jego uczucia mogą być odwzajemnione. Z wielkim ociąganie Isa odkleił się od Ryu i przystawił czoło do jego czoła, patrząc mu w oczy.

- Pora spać, rano musimy być pełni sił – ostatni raz skradł mu pocałunek po czym przytulił młodszego chłopaka do siebie. Przez dłuższy czas gładził jego głowę i przeczesywał włosy, to był słaby punkt chłopaka. Ryu w końcu zasnął, więc Isa mógł także oddać się w ręce Morfeusza.

………………………………………..

Rano, już po śniadaniu i krótkiej naradzie, trzej mężczyźni stanęli przed obrazem, przez który Shinji wrócił do domu. Isamu trzymał dłoń Ryu, który choć nie chciał tego pokazać, był przerażony, i choć przywdział chłodną maskę obojętności, zdradzało go drżenie ciała. 

- Czas ruszać – powiedział poważnie książę. Wszyscy chwycili się za ręce. Nie chcieli ryzykować, że podczas przeniesienia zostaną rozdzieleni. Podeszli bliżej obrazu, otuliło ich jasne światło, które po chwili ich pochłonęło. Znaleźli się w jakiejś rezydencji. Po dokładnym sprawdzeniu pokoi, stwierdzili, że są w domu Shinji’ego. Oczywiście Ryu nie posiadał się z radości. Jednak nie trwała ona długo. Skoro to jego dom? To gdzie się podziewa malec?? Postanowili, że poczekają na niego. Może gdzieś wyszedł?
Jednak prawda była straszna, chłopca nie tylko nie było w domu, ani tym bardziej nigdzie nie wyszedł. Zabrało go pogotowie i choć lekarze długo próbowali ocucić chłopca, nie przyniosło to żadnego rezultatu. Shinji zapadł w śpiączkę. Czy trójka przyjaciół odnajdzie malca? Czy Shinji obudzi się? Czy mężczyznom uda się dotrzeć do ich małej księżniczki? Czas był tu bardzo ważny, a niczego nie spodziewający się mężczyźni czekali w domu chłopca, czekając na jego powrót. Lecz czy on nastąpi?

wtorek, 20 listopada 2012

Nowe Życie 21


 Maru ma nawał wszystkiego, i tak dobrze, że udało mi się dzisiaj siąść i wstawić rozdział specjalnie dłuższy:) Mam nadzieję, że się wam spodoba,, i nie martwcie się niedługo będzie to wasze... "kilka lat później" xD
Czytajcie i komentujcie :3





Rozdział 21
  
Punktualnie o 14 czekał na nich pod szkolą opierając się  o samochód, widząc ich jak wychodzą ze szkoły uśmiechnął się.
- No i jak rozrabiaki ? Byliście grzeczni ? Jak tam pierwszy dzień ?- uśmiechnął się i po chwili już siedzieli w samochodzie.

Angelo w milczeniu oglądał książkę która pożyczyła mu koleżanka. Gabryś natomiast opowiadał o nowych kolegach i buzia mu się nie zamykała aż wyszedł z auta. Angelo wciąż się nie odzywał do końca drogi. W domku się przebrał i złapał Kamio za rękę ciągnąc go do salonu.
- Musisz porozmawiać z naszymi nauczycielami. Oni są straszni i zaczynam się ich bać. - powiedział chłopiec.

- Z nauczycielami ? Stało się coś kochanie? - zmartwiony posadził go sobie na kolanach i przytulił.
- Oh nie martw się, nie mogą być aż tak straszni, kiedy mam do nich iść? Jutro? - spojrzał na niego i pocałował go w policzek.
- A teraz opowiadaj, jak pierwszy dzień w szkole i czemu mam rozmawiać z nauczycielami - uśmiechnął się zachęcająco.

Chłopiec mocno objął go za szyję i przytulił się.
- Bo oni na mnie patrzą i wciąż o mnie mówią... I taka pani podeszła dzisiaj i złapała mnie za policzki i powiedziała że jestem słodki aż chce się mnie schrupać - to było normalne zachowanie jednak Angelo odbierał to inaczej. Nie lubił dotyku i takiego zachowania ze strony obcych ludzi, to ostrożność nabyta jeszcze podczas pobytu i Mick'a. Bał się tego i to strasznie go stresowało.
- Niech oni tak nie robią... - poprosił cicho.

- Oh kochanie,, - szepnął zmartwiony demon.
- Dobrze jutro z nimi porozmawiam dobrze? - spojrzał mu w oczka.
- Nie bój się, oni nie robią nic złego, po prostu jesteś taki uroczy że nie mogą się powstrzymać, oni nie wiedza że tego nie lubisz, - uśmiechnął się ciepło  i mocniej go przytulił.
- Wiesz że nigdy nie pozwoliłbym cie skrzywdzić, tak samo tata, ciocia, wujek  no i Gabryś - zaśmiał się cicho.
- Już dobrze kochanie? - spytał cicho.

- Będzie dobrze jeśli z nimi porozmawiasz... - chłopiec puścił go i zaraz po miział go swoim małym słodkim noskiem po szyi łapiąc go za włoski.
- Co na obiadek? Bo muszę potem lekcje zrobić i chce dzisiaj znów malować - powiedział z uśmiechem malec.

- Dobrze, wiec jutro z nimi porozmawiam, - uśmiechnął się po chwili wziął go na ręce i zszedł na  dół do kuchni sadzając go na blacie.
- A  na co mój kotek ma ochotę? Mhm? - pogłaskał go po głowie.
- Przygotuje wszystko co tylko zechcesz - kusił demon.

- Chce... Chce... Jejku nie wiem co chce. Chce frytki, o! I dużo ketchupu i skrzydełka na ostro - wymyślił sobie takie danie bo miał ochotę na coś bardzo niezdrowego ale raz na jakiś czas to chyba można prawda?

- No dobrze- zaśmiał się.
- Niezdrowe jedzenie raz proszę - uśmiechnął się i zaczął kroić ziemniaki na frytki i przyszykował kurczaka, obtoczył go w panierce.
- No kochanie to troszkę potrwa - uśmiechnął się delikatnie.
- Idź się pobaw,,

Nie chciało mu się. Wolał grzecznie czekać z widelcem w dłoni i tylko śpiewał razem z głosem w radiu i w ten sposób też całkiem dobrze się bawił. Lubił spędzać czas w kuchni.

 
Rozbawiony demon śpiewał razem z nim by niedługo potem podać obiad. Postawił talerze na stole po czym biorąc chłopca na ręce posadził go na krześle.
- No smacznego kochanie - uśmiechnął się i usiadł na przeciwko niego, zjadając z jego talerza dwie frytki,
- Jestem w niebie, dawno nie jadłem tak niezdrowego jedzenia, ale kochanie pamiętaj że tak codziennie nie będzie, ciocia by mnie chyba udusiła, że karmie cie czymś takim, wiec ani mru mru - puścił mu oczko.

Malec sięgnął po frytkę . Nie przejmował się widelcem bo to nie ma uroku wtedy gdy się nie je palcami
- Nie powiem nikomu. Podasz sól? - Angelo już wycisnął na brzeg talerza ketchup i sięgnął po skrzydełko.
- Będziemy robić sobie takie dni raz na jakiś czas? I następnym razem pizza - poprosił ładnie chłopiec.

- No dobrze, raz na miesiąc będziemy mieli taki dzień fast foodów - Kamio uśmiechnął się do chłopca i puścił mu oczko. Po chwili także wziął sobie skrzydełko, cały czas zerkał na chłopca nie przestając się uśmiechać.
- Oj kochanie, - przetarł mu usta chusteczką rozbawiony. Chłopiec był naprawdę przeuroczy.
Gdy zjedli pozmywał i poszedł z chłopcem do salonu.
- No, co tam masz? Dużo masz pracy domowej? Jakbyś miał z czymś kłopot, powiedz - pogłaskał go po głowie i usiadł na kanapie.

- Będę wolał jeśli będę miał problem - Angelo rozłożył się z książkami na dywanie przy kominku i podłożył sobie poduszkę by było mu wygodniej. Rozwiązywał proste zadania z matematyki, przekształcał zdania na pytania i odwrotnie bo to miał na języku angielskim, na literaturze tylko mieli nauczyć się ładnie czytać jakąś bajkę ale chłopiec nie miał problemów z czytaniem. Jeśli o geografię chodzi...
- Kamio? Co to jest Ganges? 

Demon uśmiechnął się i po chwili usiadł po turecku obok niego na podłodze.
- Ganges? Mhm niech pomyśle, ah już wiem, rzeka w południowej Azji przepływająca przez Indie i Bangladesz - uśmiechnął się ciepło, specjalnie dodał więcej informacji bo wiedział, że chłopiec to łatwo zapamięta a poza tym przyda mu się gdy będzie starszy na innych zajęciach.
- A co już macie takie rzeczy?- zajrzał mu przez ramie uśmiechając się,

To zadanie polegało na połączeniu nazw i obrazków i nie wiedział co to Ganges. A obrazek rzeki miał więc połączył.
- Dziękuję. A papirus? Tu jest tyle tych obrazków i o pięć za dużo tak żeby nas zmylić .

- Papirus? To coś jak kartka na której się pisze kochanie - uśmiechnął się ciepło i zaczął delikatnie przeczesywać jego włoski.
- Coś jeszcze tam masz ciekawego kochanie ? - wstał po chwili i przeciągnął się.
- Zrobię nam gorącą czekoladę a ty rób lekcje, jak czegoś nie wiesz zostaw, zaraz wracam - Kamio uśmiechnął się i zniknął w kuchni.

Robił więc kolejne zadania połączone z tym pierwszym które robił. Teraz miał mapkę i wszystkie obrazki czy raczej ich numerki musiał wpisać na mapkę.
- Gdzie był ten Ganges? Azja? Indie? Gdzie są Indie, Kamio? 

Demon zaśmiał się cicho i wrócił do niego podając mu kubek z gorącą czekoladą. Wszystko dokładnie mu wytłumaczył po czym chłopiec sam mógł dokończyć zadanie,
- Świetnie kochanie, szybko się uczysz - pocałował go w policzek, i upił łyk swojej czekolady.
- No po czekoladzie, idź się spakować na jutro  - pogłaskał go po głowie.

Odrobił całe zadanie dokładnie i w końcu schował książki. Wziął swoją czekoladę i książki i wrócił do swojego pokoju. Potem na chwilę stanął na schodach.
- Kamio będę malował, nie ma mnie dla nikogo - powiedział poważnie chłopiec.

Demon skinął głową kręcąc nią rozbawiony.
- Oczywiście kochanie, co tylko zechcesz, ale nawet dla cioci? Dzisiaj ma dzwonić, - Kamio zrobił minę niewiniątka i zaśmiał się.
- Jakby co zawołam cie kochanie, idź malować, - wstał i usiadł na kanapie dopijając czekoladę.

- Dla cioci mogę mieć - potem zamknął się w pokoju i malował jaskinie tuż obok kominka. Jaskinie z jeziorem w którym odbija się światło księżyca wpadające do jaskini przez kilka szczelin w sklepieniu.
 
- A dla mnie to już nie ? - ,mruknął pod nosem rozbawiony i rozłożył się na kanapie czytając starą księgę która nagle pojawiła się w jego dłoniach. Po jakiejś godzinie, może dwóch, nie wiedział ile już tak leżał czytając, zadzwonił telefon.
- Kochanie !! - zawołał.
- Ciocia do ciebie i Gabryś i  wujek, - zaśmiał się widząc pędzącego chłopca.
- Widzisz? Wszyscy się za tobą stęsknili a widzieli cie  rano - podał mu słuchawkę a sam oparł się o ścianę.

Chłopiec złapał słuchawkę w dwa palce bo ręce miał brudne od farby. Wszedł na krzesełko przy stoliku na którym stał telefon i rozmawiał z ciocia jednocześnie przyłożył brudne łapki do policzków mężczyzny zostawiając tam ślady.

Kamio zaśmiał się, a gdy chłopiec skończył rozmawiać z ciocią, wziął go na ręce i zaniósł do łazienki.
- Koniec malowania kochanie na dzisiaj, czas na kąpiel, kolacje i spać - napełnił wannę wodą i po chwili posadził tam chłopca a sam usiadł na skraju wanny i zaczął go myć, dla zabawy dmuchnął w niego pianą którą miał na dłoniach.
- Nie ładnie mnie tak brudzić wiesz? - uśmiechnął się rozbawiony.
Oj tam a Angelo się świetnie bawił brudząc Kamio i gdy już siedzieli w łazience i chłopiec wciąż chciał się bawić, złapał Kamio za rękę i wciągnął go do wody.
- Mogę cię teraz umyć! - pisnął uradowany.

- Mały diabełek - demon zaśmiał się prychając cicho z rozbawienia.
- Jestem teraz cały mokry, - spojrzał na niego po czym zaczął go łaskotać.
- A masz kotek, i co ? Poddajesz się ? - bawili się tak jeszcze chwile po czym umyci i wysuszeni poszli do pokoju a raczej Kamio zaniósł tam chlopca, ubrał go w piżamkę, sam też założył koszulkę i zeszli na dół. Zjedli mala kolacje po czym podał chłopcu eliksir.
- Proszę kochanie, - uśmiechnął się ciepło, gdy było po sprawie, Kamio zgasił światła położył się koło chłopca i delikatnie go przytulając zasnął.

Bawił się świetnie, to był mile spędzony wieczór. Jednak nadeszła pora na Eliksir i sen podczas którego Michael wyszedł z łóżka po czekoladę i wrócił siadając w nogach łóżka z zeszytem w którym zostawił dla Kamio wiadomość:

 
    Kochanie mieliśmy porozmawiać ale spałeś więc cię nie budziłem. Może następnym razem. Kocham cię , 

                                                     Michael. 


Kamio obudził się ponownie koło 6 rano, jednak pierwsze co rzuciło mu się w oczy to zeszyt, leżał nie tam gdzie ostatnio, wziął go do ręki i otworzył. Wciągnął głośno powietrze... Dlaczego musiałem zasnąć,?! - westchnął cicho, ubrał się, przygotował śniadanie i po 30 minutach wszedł do sypialni i zaczął budzić chłopca.
- Kochanie czas do szkoły,, - uśmiechnął się ciepło.
- Musimy jeszcze zajechać po Gabrysia i ja jeszcze idę dzisiaj do szkoły pamiętasz? - pogłaskał go po głowie.

Angelo powoli się budził, przekręcał z boku na bok i w końcu otworzył oczy ziewając głośno.
- Dzień dobry - uśmiechnął się do mężczyzny słodko i podniósł się.
- Daj mi chwilę - wyszedł z łóżka zbierając swoje rzeczy i zamknął się w łazience. Potem już ubrany i spakowany przyszedł do kuchni na śniadanie.
 
Demon skinął delikatnie głowa i wrócił do kuchni, po chwili postawił do śniadania dwa kubki z herbatą, i obok przygotowane drugie śniadanie dla chlopca. Usiedli przy stole i zjedli posiłek, Kamio zerknął na zegarek.
- Mhm mamy jeszcze chwile, - przeciągnął się, delikatnie się uśmiechając  i pijąc powoli swoją herbatę.

Zjadł w spokoju śniadanie i wypił herbatę a drugie śniadanie schował do swojej torby do szkoły. Zawiązał buty i poprawił krawat i dzisiaj wyjątkowo rozpuścił włosy, przez co wyglądał jeszcze bardziej uroczo i niewinnie, po prostu pięknie.
- Kamio gotowy? Możemy jechać... A w weekend pojedziemy do cioci? Obiecuje że lekcje zrobię dzisiaj zaraz po szkole - poprosił chłopiec.

- Oj kochanie nie musisz robić zaraz po szkole, jak będziemy jechać do cioci będziesz mógł zrobić je razem z Gabrysiem - uśmiechnął się ciepło i po chwili już zgarnęli Gabrysia i zawiózł ich do szkoły. Wysiadł z nimi, musiał iść porozmawiać z nauczycielami tak jak obiecał chłopcu.
- No bądźcie grzeczni, ja idę porozmawiać - pocałował obydwu w policzek i poszedł do gabinetu dyrektora.  Wyjaśnił wszystko, mniej więcej, oczywiście nie mówiąc o tym że chłopiec został zgwałcony. Oczywiście dyrektor powiedział że to się nie powtórzy. Kamio zadowolony wyszedł ze szkoły i pojechał na miasto, gdzie spotkał się z Samuelem.

Faktycznie to się już nie powtórzyło, w szkole wszystko było ok, i Gabryś był jak zwykle żywy a angelo grzeczny i cichy. Gabryś jednak potrafił się przy chłopcu uspokoić więc nauczyciele posadzili ich razem w jednej ławce. Samuel już na Kamio czekał, zaprosił go na kawę.
- Coś nie tak? Kończy ci się już Eliksir? Niedługo skończę następna porcję - powiedział Sam.

- Wystarczy mi jeszcze na jakieś 2-3 dni - spojrzał na niego,
- Chłopiec coraz częściej budzi się w nocy, nie tylko pamięta kim był ale i wie kim jest teraz, budzi się na coraz dłuższy czas, rozmawia ze mną, powiem ci że to dla mnie strasznie trudne - westchnął
- Ale z drugiej strony ciesze się że mogę nim porozmawiać - Kamio pokręcił głową.
- Mam nadzieje że to nie znaczy ze eliksir źle działa, - upił łyk kawy, oparł sie wygodnie,
- Nasza praca dopiero się zaczęła, jeszcze, tyle lat zostało, - przeczesał dłonią włosy.
  
- Wydaje mi się że powinieneś być zadowolony że tak się dzieje...skoro Michael to pamięta, musisz przybliżyć mu nieco swoje życie z tych kilku lat, a takie przebudzenia pomogą mu się przyzwyczaić do nowego życia, w nowym ciele, w nowych czasach więc jak dla mnie wszystko jest na dobrej drodze, eliksir działa jak powinien - Samuel spokojnie odpowiedział popijając kawę.

- Tak uważasz? Pewnie masz racje po prostu dalej nie mogę uwierzyć w to co się dzieje, ze to naprawdę on - pokrecil głową.
- Dzięki Sam, gdyby nie ty, nigdy bym do tego nie doszedł, - rozmawiali jeszcze chwile po czym się rozeszli .Samuel na dniach miał wpaść do chłopca w odwiedziny.
Kamio koło 14 już czekał na chłopców przed szkołą, oczywiście zajechali do cioci na obiad.
- Jak tam w szkole? - uśmiechnął się siadając przy stole w kuchni.

Chłopcy byli strasznie głodni więc gdy usiedli przy stole i ciocia podała obiad, zarówno Gabrys jak i Angelo najpierw zaspokoili pierwszy głód a potem zaczęli mówić
- Od przyszłego tygodnia zaczynamy już dodatkowe zajęcia. I będę mógł malować w szkole.
- A my będziemy w piłkę grać! Mamo i będzie wycieczka do zoo... Mogę jechać?
- Właśnie Kamio, podpiszesz mi zgodę? I tatuś się zgodzi? 

- Tak kochanie oczywiście że się zgodzę i tata zapewne też - pogłaskał go po głowie. 
- Podpisze je później jak wrócimy do domu,- powiedział demon.
- Pyszny obiad mamo - uśmiechnął się swoim uśmiechem nr 16 czyli niewinnego chłopca, Coraline wiedziała co to znaczy i śmiejąc się nałożyła mu dokładkę na co Kamio pocałował ja w policzek.

Angelo to widział, zapamiętał i wypróbował, tylko że chłopcu ten niewinny uśmiech wyszedł lepiej i ciocia też dała mu dokładkę i obiecała pyszny deser. Chłopiec stwierdził że ten uśmiech musie też wypróbować na Kamio i na ojcu.

Kamio tylko zaśmiał się głośno, i pokręcił głową,
- To nie fair, to moja sztuczka, nooo - spojrzał na Angelo i pogłaskał go po głowie.
Ale musiał przyznac że minka w wykonaniu chłopca była przeurocza, aż się na niego zagapił, rozbawiony własnym zachowaniem dojadł dokładkę.
- Ale mamo my z tatą też chcemy deser,, - wyszczerzył się.

- Deser tak za darmo a co ja jestem hmmm? - spytała kobieta uśmiechając się wesoło.
- Wróżka chrzestna, mamusiu! ^^ - Gabryś pocałował mamę w policzek, i kobieta też nadstawiła policzek po buziaka od Kamio i od męża i przyniosła im wszystkim po kawałku karpatki. Angelo jednak najpierw zabrał Gabrysia do pokoju by szybko zrobili lekcje razem i dopiero później wrócili na deser.

Kamio zaśmiał się i pocałował mamę w policzek, jak wszyscy. Gdy chłopcy poszli robić lekcje westchnął cicho.
- Mamo, mógłbym jutro zostawić u ciebie po szkole Angelo ? Mam kilka spraw do załatwienia, a nie chce by został sam w domu, -spojrzał na kobiete usmiechajac się ciepło.

- Skarbie oczywiście że go zostaw, jutro mamy iść do josefa do pracy bo obiecał że pokaże synowi jak mężczyźni pracują więc .go zabierzemy żeby się nie nudził.
chłopcy wpadli znów na deser i ciocia natychmiast im powiedziała że dzień jutrzejszy spędza razem , oj to był pisk i radość

Rozbawiony demon zatkał uszy śmiejąc się głośno,
- Co za aria pisków - pokręcił głową, zabrali się za deser. Po 30 minutach pożegnali się i wrócili do domu.
- Widzę że się cieszysz że spędzisz jutro dzień z ciocią i wujkiem - uśmiechnął, się ciepło.
- No to teraz pokaz mi swoje lekcje, sprawdzę je -puścił mu oczko, 
- Ah i daj tą zgodę, podpisze ją - powiedział demon.

Chłopiec posłusznie wyciągnął książki i pokazał mu swoje zadania domowe.
- Sprawdzałem wszystko w słowniku, powinno być dobrze. - Angelo podał mu też zgodę na wyjazd do podpisania.
- A dokąd jutro jedziesz? Wrócisz po mnie?

- Oj kochanie, oczywiście że po ciebie wrócę, - uśmiechnął się ciepło.
- Po prostu mam małą sprawę do załatwienia poza miastem, nie martw się,, - demon sprawdzał mu zadania.
- Wszystko jest dobrze kochanie - oddał mu zadania i po chwili podpisał zgodę.
- Proszę kotek, - posadził go sobie na kolana i pocałował w policzek.

Z chęcią mu chłopiec na tych kolanach usiadł.
- Ciocia zabierze nas do pracy wujka, i zobaczę prawdziwą broń! Fajnie prawda? Kamio... W szkole mam nie mówić o moim tatusiu prawda? Tatuś powiedział że jeśli się ktoś dowie to on będzie musiał mnie zabrać a nadal nie może a koleżanki się pytały o moich rodziców, to trochę przykre... Ale przynajmniej mam wspaniałego tatusia prawda? - pytał cichutko malec.

- Kochanie, masz wspaniałego tatusia plus, masz mnie ciocie wujka i Gabrysia, nie przejmuj się innymi, wiem że to przykre- przytulił go mocno.
- Kochanie, czy jesteś z nami szczęśliwy ? - uśmiechnął się ciepło. Demon wiedział że tak, ale chciał to usłyszeć od chłopca.
- My wszyscy bardzo mocno cię kochamy,

- Czy jestem szczęśliwy... Bardzo... - szepnął i zaraz mocno się go uczepił i tak jakoś łezki stanęły mu w oczach.
- Gdyby nie ty, ciocia Gabryś i wujek pewnie wciąż byłbym tam u pana Mick'a, a nie wiadomo ile by po trwało nim tatuś mógłby mnie zabrać. Też was bardzo kocham, jesteście moją rodziną teraz, tak jakbym znalazł się we właściwym miejscu w końcu. Dałeś mi dom, Kamio... Dziękuję - chłopiec był wręcz rozczulający.


- Kochanie, jesteś moim oczkiem w głowie, bardzo cie kocham tak samo jak inni, - uśmiechnął się ciepło.
- Nie płacz kochanie - otarł jego łezki całując go w po chwili w nosek, objął go mocniej i zaczął przeczesywać jego włoski.
- Cii kochanie, ciesze się że jesteś że mną, że jesteś z nami. Teraz możesz być też z tatą, widywać go - szepnął.
- My nigdy nie pozwolimy cie skrzywdzić.

czwartek, 15 listopada 2012

Nowe Życie 20


Przepraszam, że nie ma dzisiaj "Zagubiony w czasie" niestety pojawi się on dopiero w sobotę albo w niedziele wieczorem, na razie daje to:)
Mam nadzieję, że się wam spodoba... czytajcie i komentujcie ;3

 


Rozdział 20


Chłopcy w tym tłumie trzymali się blisko dorosłych ale w końcu zjawił się wychowawca i zabrał ich do grupy uczniów ich nowej klasy, usiedli na swoich miejscach i dyrektor rozpoczął przemowę, potem przedstawił nowych nauczycieli regulamin i tak dalej aż w końcu nadeszła pora na pasowanie nowych na uczniów.

 Oczywiście Coraline i Kamio skakali wokół nich z aparatem i kamerą chcąc uwiecznić ten moment, a Josef i Samuel, no cóż, mogli zrobić? Z rozbawieniem pokręcili tylko głowami.
- Kochanie wyglądasz  prześlicznie, Gabryś ty też.. no no no, nasze maluchy idą do szkoły - objął mamę ramieniem.

W końcu Samuel zabrał im zabawki czyli kamerę i aparat.
- No już, koniec. Bo dzieci nam straszycie - chłopcy po apelu poszli do klasy z wychowawcą by tam się poznać a pół godziny później już byli wolni. Josef zaproponował obiad na mieście.

Chłopcy nadawali jak katarynki, o nowych znajomych, o nauczycielach o zajęciach, o wszystkim nie dało się ich wyłączyć . Kamio rozbawiony wzruszył tylko ramionami, po czym spojrzał na tatę, musieli porozmawiać, ale teraz przy chłopcach nie było za bardzo możliwości.
- Przeczytałeś tato pamiętniki które ci dałem ? - spytał cicho.

Chłopcy w końcu zajęli się jedzeniem gdy byli już w restauracji a Coraline i Samuel umiejętnie ich zajęli by Kamio i Josef mogli porozmawiać.
- Tak czytałem. Wszystko bardzo dokładnie... O wielu rzeczach nie wiedziałem. Nie zdawałem sobie sprawy... Chociaż Michael mógł oszczędzić sobie kilku szczegółów - mruknął ojciec.

- Wiec teraz mi wierzysz prawda? - pokrecil delikatnie głową.
- Ja sam jeszcze nie mogę tego pojąć,... nasz Mike, że on znowu będzie z nami - spojrzał na mężczyznę.
- Chciałbym znać twoje zdanie na ten temat,,, mój i Mike'a i ogólnie tego co się dzieje. - spojrzał na niego uważnie.

- Cóż...czytając wspomnienia mojego syna zorientowałem się jaki popełniłem błąd jeśli chodzi o was. Wtedy wy nie mieliście prawa bytu... I choroba Michaela.... Ale widocznie los chciał was połączyć na przekór wszystkim. Wierzę że Angelo... Że Michael wrócił tu dla ciebie i ja nie będę w to ingerować. Jesteś już też poniekąd moim synem i wiem że oboje będziecie szczęśliwi jeśli wszystko wróci do normy. Więc Kamio na mnie możesz liczyć. - mężczyzna skinął delikatnie głową.

Kamio odetchnął i uśmiechnął się do Josefa.
- Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, - szepnął demon.
- Dziękuje tato - spojrzał na niego z wdzięcznością.
Po dwóch godzinach rozeszli się i umówili się że jutro Kamio zawiezie chłopców do szkoły.
- I jak Angelo? Jak widzę podobało ci się - objął go delikatnie .

Chłopiec jak zwykle po dniu pełnym wrażeń nie miał już na nic siły
- Było fajnie a jutro zaczynamy lekcje. Od ósmej do czternastej i chyba będę za tobą tęsknił ... - w domku zdołał tylko wejść do salonu i wdrapać się na fotel, poluźnił krawat i tak się położył zmęczony i chyba się chwilę prześpi. Tak postanowił. xD
 
- Chyba? Kochanie ja umrę z tęsknoty- Kamio zaśmiał się a gdy ten położył się na fotelu usiadł na jego oparciu.
- Kochanie nie możesz teraz spać, co będziesz robił w nocy? - zaśmiał się i przeczesał jego włoski.
- Zdejmij chociaż mundurek - uśmiechnął się czule, dalej nie mógł uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Że jego ukochany żyje, miał tylko nadzieję, że wszystko będzie szło w dobrym kierunku.
- Jutro ja was zaworze do szkoły i was odbiorę, cieszysz się ? - pocałował go w czoło. Chłopiec był zdecydowanie zbyt uroczy i jak tu się oprzeć przed tuleniem go?

- Cieszę się. I Kamio naprawdę jestem zmęczony. Rozbierz mnie i idę spać - poprosił i już mu się oczka zamykały. To też wina tego Eliksiru który Kamio mu podał, on sprawiał że umysł musiał odpocząć.

- Już już kochanie - zaniósł go do sypialni i rozebrał go po czym ubrał w piżamkę i przykrył kołdrą i podał porcje eliksiru.
- Śpij  słodko kochanie - pogłaskał go po głowie, uśmiechając się.
- Mam spać z tobą ? Czy iść do siebie ?

- Zostań ze mną, i przytul mocno - chłopiec poprosił robiąc mu miejsce i oczywiście przytulił swojego królika.
- Przytul... - upomniał się chłopiec, już prawie spał. Eliksir znów zaczynał działać, nagle zasnął jakby ktoś rzucił na niego czar. Znów film mu się urwał. I znów wspomnienie Michaela zaczynało wracać, chłopak się budził.

Kamio położył się obok niego i mocno przytulił całując w czoło.
- Słodkich snów kochanie, - tym razem demon nie spał, nie chciał stracić nic z powracających wspomnień Mike'a. Demon cały czas przeczesywał jego włoski uśmiechając się czule.

Wspomnienie które tym razem wróciło było na tyle silne, że utrzymało się dłużej niż poprzednie. Chłopiec otworzył oczy i podniósł się, usiadł na demonie i uśmiechał się tak jak to przeważnie robił Michael gdy czegoś chciał. Jak na przykład tamtego poranka kiedyś, gdy obudził się i miał ochotę... i to był świetny seks od rana na dobry początek dnia.
- ... Hmmm Kamio, kochanie. Kiedy znów mnie dotkniesz? - chłopak ciągnął go za koszulkę uśmiechając się łobuzersko.

-M,,Mike??! - zamrugał kilka razy wpatrując się w niego, widział przed sobą Angelo 7 letnie dziecko, ale tam w środku to był on... jego Mike.
- Kochanie - objął go mocno i pocałował w czoło.
- Dotknę cie jak dorosniesz, nawet nie wiesz jak trudno mi się hamować, ale kocham cię, będę czekał na ciebie, aż wrócisz i dorośniesz, dla ciebie mogę czekać nawet wieczność - puścił mu oczko i mocno przytulił. Choć chciał z nim dłużej porozmawiać wiedział, że to że chłopak teraz nie śpi, odbije się na Angelo, który nie wyśpi się do szkoły.
 - A teraz śpij, jutro idziesz do szkoły, - szepnął gładząc jego policzek.

Chłopak jeszcze nie dał za wygraną, mocno się przytulił i włożył dłonie pod koszule demona.
- Chce być już duży ale teraz jestem słodki i ciekawe czy za kilka lat wciąż będziesz mnie chciał. Ty nie wiesz jak to jest tak tu czekać... Chce znów jechać nad morze kochanie - powiedział chłopak przygaszonym głosem. Oh demon czuł się okropnie, wiedział, że Mike;owi nie jest łatwo tym bardziej, że eliksir wydobywa wszystkie wspomnienia i pieczętuje je.

- Wybacz, choć bardzo za tym tęsknie, nie mogę tego zrobić, teraz masz 7 lat- pocałował go w czoło.
- Pojedziemy nad morze kiedy tylko zechcesz, tak bardzo za tobą tęsknie Mike, kocham cię, zawsze będe - szepnął demon i spojrzał w jego oczy.
- Śpij, to tylko eliksir, rano nie będziesz nic pamiętać- posmutniał. Czekanie było chyba najgorszą rzeczą w tym wszystkim.
- Ale już niedługo, znowu będziemy razem, jak kiedyś, a teraz śpij - szepnął.

- Pamiętam każdą noc kiedy obudziłem się w tym ciele. Boże jestem taki mały... To zabawne - chłopak uśmiechnął się i pocałował go lekko w usta na dobranoc.
- Do następnej nocy kochanie. Jutro też porozmawiamy. Musisz mi tyle opowiedzieć... Siedem lat twojego życia - szepnął sennie.

- Oczywiście mój aniele, a teraz śpij, chyba nie chcesz zaspać do szkoły? - uśmiechnął się czule i po chwili tulił już śpiącego chłopca. Sam nie zasnął, nie mógł,,,, pierwszy raz, eliksir działał tak długo. Może powinien to przekazać Samuelowi ?Pomyśli o tym rano, po czym w końcu zapadł w sen. Koło 6 rano usiadł na skraju łózka i delikatnie dotknął ramienia chłopca.
- Kochanie wstawaj, śniadanie gotowe, musisz jeszcze umyć ząbki i się ubrać - uśmiechnął się ciepło.

Chłopiec spał jak zabity i nie chciało mu się wstawać.
- Nie... Nie chce... Jeszcze chwilę - przekręcił się na drugi bok i spadł z łóżka i wtedy się obudził.
- Ała... To bolało. Kamio pupa mnie boli - poskarżył się i wstał masując pośladki i ruszył do łazienki się umyć i przygotować do szkoły.

- Oh kochanie, - pomógł mu wstać.
- Nic ci nie jest? - pomasował delikatnie jego pośladek po czym klepnął go lekko.
- No, do łazienki kochanie, niedługo musimy jechać po Gabrysia i musisz jeszcze zjeść śniadanie - uśmiechnął się i poszedł na dół do kuchni.

- No już idę idę... - mruknął i ogarnął się w łazience i wszedł do kuchni już ubrany na śniadanie.
- Jestem. Głodny. I chce mi się spać i już nie chce do szkoły. Tak wcześnie trzeba wstać. - marudził zaspany chłopiec co chwile trąc oczka.

- Wiem malutki, przyzwyczaisz się - Kamio uśmiechnął się . Gdy byli gotowi a chłopiec zapakował sobie drugie śniadanie, podjechali po Gabrysia, jak się domyślał, chłopiec nie był jeszcze gotowy, dlatego wolał przyjechać wcześniej. Gabryś widząc go w końcu sam się szybko ubrał i rzucił  się demonowi na szyje.W końcu o 7:30 wyjechali z domu i po chwili byli już pod szkołą.
- No kochani, przyjadę po was o 14:00 macie być grzeczni, Gabryś mówię tu o tobie - puścił mu oczko rozbawiony pocałował obydwu w policzek i pojechał do domu rodziców.

- Będziemy grzeczni. Postaramy się przynajmniej - obiecali i weszli do szkoły. Angelo się wkupił w grupę dziewczyn i kilka nauczycielek szalało już za nim, jak twierdziły to taki słodki uroczy i w ogóle kochany grzeczny chłopiec. Za to Gabryś choć uroczy to mały szatan i niezłe ziółko z niego będzie, ale on także znalazł już pierwszego dnia mnóstwo znajomych. Jednak i tak chłopcy woleli trzymać się we dwóch. Gdy byli blisko wszystko stawało się łatwiejsze. Oraz Gabryś przy Angelo był grzeczniejszy.