Maru ma nawał wszystkiego, i tak dobrze, że udało mi się dzisiaj siąść i wstawić rozdział specjalnie dłuższy:) Mam nadzieję, że się wam spodoba,, i nie martwcie się niedługo będzie to wasze... "kilka lat później" xD
Czytajcie i komentujcie :3
Rozdział 21
Punktualnie o 14 czekał na nich pod szkolą opierając się
o samochód, widząc ich jak wychodzą ze szkoły uśmiechnął się.
- No i jak rozrabiaki ? Byliście grzeczni ? Jak tam pierwszy dzień ?- uśmiechnął się i po chwili już siedzieli w samochodzie.
Angelo w milczeniu oglądał książkę która
pożyczyła mu koleżanka. Gabryś natomiast opowiadał o nowych kolegach i buzia mu
się nie zamykała aż wyszedł z auta. Angelo wciąż się nie odzywał do końca
drogi. W domku się przebrał i złapał Kamio za rękę ciągnąc go do salonu.
- Musisz porozmawiać z naszymi nauczycielami. Oni są straszni i
zaczynam się ich bać. - powiedział chłopiec.
- Z nauczycielami ? Stało się coś kochanie? - zmartwiony posadził go sobie na kolanach i przytulił.
- Oh nie martw się, nie mogą być aż tak straszni, kiedy mam do nich iść? Jutro?
- spojrzał na niego i pocałował go w policzek.
- A teraz opowiadaj, jak pierwszy dzień w szkole i czemu mam rozmawiać z
nauczycielami - uśmiechnął się zachęcająco.
Chłopiec mocno objął go za szyję i
przytulił się.
- Bo oni na mnie patrzą i wciąż o mnie mówią... I taka pani
podeszła dzisiaj i złapała mnie za policzki i powiedziała że jestem słodki aż
chce się mnie schrupać - to było normalne zachowanie jednak Angelo odbierał to
inaczej. Nie lubił dotyku i takiego zachowania ze strony obcych ludzi, to
ostrożność nabyta jeszcze podczas pobytu i Mick'a. Bał się tego i to strasznie
go stresowało.
- Niech oni tak nie robią... - poprosił cicho.
- Oh kochanie,, - szepnął zmartwiony demon.
- Dobrze jutro z nimi porozmawiam dobrze? - spojrzał mu w oczka.
- Nie bój się, oni nie robią nic złego, po prostu jesteś taki uroczy że nie mogą się powstrzymać, oni nie wiedza że tego nie lubisz, - uśmiechnął się ciepło i mocniej go przytulił.
- Wiesz że nigdy nie pozwoliłbym cie skrzywdzić, tak samo tata, ciocia,
wujek no i Gabryś - zaśmiał się cicho.
- Już dobrze kochanie? - spytał cicho.
- Będzie dobrze jeśli z nimi
porozmawiasz... - chłopiec puścił go i zaraz po miział go swoim małym słodkim noskiem po
szyi łapiąc go za włoski.
- Co na obiadek? Bo muszę potem lekcje zrobić i chce dzisiaj
znów malować - powiedział z uśmiechem malec.
- Dobrze, wiec jutro z nimi porozmawiam, - uśmiechnął się
po chwili wziął go na ręce i zszedł na dół do kuchni sadzając go na
blacie.
- A na co mój kotek ma ochotę? Mhm? - pogłaskał go po głowie.
- Przygotuje
wszystko co tylko zechcesz - kusił demon.
- Chce... Chce... Jejku nie wiem co
chce. Chce frytki, o! I dużo ketchupu i skrzydełka na ostro - wymyślił sobie takie danie bo miał ochotę na coś bardzo
niezdrowego ale raz na jakiś czas to chyba można prawda?
- No dobrze- zaśmiał się.
- Niezdrowe jedzenie raz proszę - uśmiechnął się i zaczął kroić ziemniaki na frytki i przyszykował kurczaka, obtoczył go w panierce.
- No kochanie to troszkę potrwa - uśmiechnął się delikatnie.
- Idź się pobaw,,
Nie chciało mu się. Wolał grzecznie
czekać z widelcem w dłoni i tylko śpiewał razem z głosem w radiu i w ten sposób
też całkiem dobrze się bawił. Lubił spędzać czas w kuchni.
Rozbawiony demon śpiewał razem z nim by niedługo potem podać
obiad. Postawił talerze na stole po czym biorąc chłopca na ręce posadził go na krześle.
- No smacznego kochanie - uśmiechnął się i usiadł na przeciwko niego, zjadając z jego
talerza dwie frytki,
- Jestem w niebie, dawno nie jadłem tak niezdrowego jedzenia, ale kochanie pamiętaj że tak codziennie nie będzie, ciocia by mnie chyba udusiła, że karmie
cie czymś takim, wiec ani mru mru - puścił mu oczko.
Malec sięgnął po frytkę . Nie przejmował się
widelcem bo to nie ma uroku wtedy gdy się nie je palcami
- Nie powiem nikomu. Podasz sól? - Angelo już wycisnął na brzeg talerza ketchup i sięgnął po skrzydełko.
- Będziemy robić sobie takie dni raz na jakiś czas? I
następnym razem pizza - poprosił ładnie chłopiec.
- No dobrze, raz na miesiąc będziemy mieli taki dzień fast foodów - Kamio uśmiechnął się do chłopca i puścił mu oczko. Po chwili także wziął sobie skrzydełko, cały czas zerkał na chłopca nie przestając się uśmiechać.
- Oj kochanie, - przetarł mu usta chusteczką rozbawiony. Chłopiec był naprawdę przeuroczy.
Gdy zjedli pozmywał i poszedł z chłopcem do salonu.
- No, co tam masz? Dużo masz pracy domowej? Jakbyś miał z czymś kłopot,
powiedz - pogłaskał go po głowie i usiadł na kanapie.
- Będę wolał jeśli będę miał problem - Angelo rozłożył się z książkami na dywanie przy kominku i podłożył
sobie poduszkę by było mu wygodniej. Rozwiązywał proste zadania z matematyki,
przekształcał zdania na pytania i odwrotnie bo to miał na języku angielskim, na
literaturze tylko mieli nauczyć się ładnie czytać jakąś bajkę ale chłopiec nie
miał problemów z czytaniem. Jeśli o geografię chodzi...
- Kamio? Co to jest Ganges?
Demon uśmiechnął się i po chwili usiadł po turecku obok
niego na podłodze.
- Ganges? Mhm niech pomyśle, ah już wiem, rzeka w południowej Azji
przepływająca przez Indie i Bangladesz - uśmiechnął się ciepło, specjalnie dodał więcej informacji bo wiedział, że chłopiec to łatwo zapamięta a poza tym przyda mu się gdy będzie starszy na innych zajęciach.
- A co już macie takie rzeczy?- zajrzał mu przez ramie uśmiechając się,
To zadanie polegało na połączeniu nazw i
obrazków i nie wiedział co to Ganges. A obrazek rzeki miał więc połączył.
- Dziękuję. A papirus? Tu jest tyle tych obrazków i o pięć za
dużo tak żeby nas zmylić .
- Papirus? To coś jak kartka na której się pisze kochanie - uśmiechnął się ciepło i zaczął delikatnie przeczesywać jego włoski.
- Coś jeszcze tam masz ciekawego kochanie ? - wstał po chwili i przeciągnął się.
- Zrobię nam gorącą czekoladę a ty rób lekcje, jak czegoś nie wiesz zostaw, zaraz
wracam - Kamio uśmiechnął się i zniknął w kuchni.
Robił więc kolejne zadania połączone z
tym pierwszym które robił. Teraz miał mapkę i wszystkie obrazki czy raczej ich
numerki musiał wpisać na mapkę.
- Gdzie był ten Ganges? Azja? Indie? Gdzie są Indie, Kamio?
Demon zaśmiał się cicho i wrócił do niego podając mu kubek z gorącą czekoladą. Wszystko dokładnie mu wytłumaczył po czym chłopiec sam mógł dokończyć zadanie,
- Świetnie kochanie, szybko się uczysz - pocałował go w policzek, i upił łyk
swojej czekolady.
- No po czekoladzie, idź się spakować na jutro - pogłaskał go po głowie.
Odrobił całe zadanie dokładnie i w końcu
schował książki. Wziął swoją czekoladę i książki i wrócił do swojego pokoju.
Potem na chwilę stanął na schodach.
- Kamio będę malował, nie ma mnie dla nikogo - powiedział poważnie chłopiec.
Demon skinął głową kręcąc nią rozbawiony.
- Oczywiście kochanie, co tylko zechcesz, ale nawet dla cioci? Dzisiaj ma dzwonić, - Kamio zrobił minę niewiniątka i zaśmiał się.
- Jakby co zawołam cie kochanie, idź malować, - wstał i usiadł na kanapie dopijając czekoladę.
- Dla cioci mogę mieć - potem zamknął
się w pokoju i malował jaskinie tuż obok kominka. Jaskinie z jeziorem w którym
odbija się światło księżyca wpadające do jaskini przez kilka szczelin w
sklepieniu.
- A dla mnie to już nie ? - ,mruknął pod nosem rozbawiony i rozłożył się na kanapie czytając starą księgę która nagle pojawiła się w jego dłoniach. Po jakiejś godzinie, może dwóch, nie wiedział ile już tak leżał czytając, zadzwonił telefon.
- Kochanie !! - zawołał.
- Ciocia do ciebie i Gabryś i wujek, - zaśmiał się widząc pędzącego chłopca.
- Widzisz? Wszyscy się za tobą stęsknili a widzieli cie rano - podał mu słuchawkę a sam oparł się o ścianę.
Chłopiec złapał słuchawkę w dwa palce bo
ręce miał brudne od farby. Wszedł na krzesełko przy stoliku na którym stał
telefon i rozmawiał z ciocia jednocześnie przyłożył brudne łapki do policzków
mężczyzny zostawiając tam ślady.
Kamio zaśmiał się, a gdy chłopiec skończył rozmawiać z ciocią, wziął go na ręce
i zaniósł do łazienki.
- Koniec malowania kochanie na dzisiaj, czas na kąpiel, kolacje i spać - napełnił wannę wodą i po chwili posadził tam chłopca a sam usiadł na skraju
wanny i zaczął go myć, dla zabawy dmuchnął w niego pianą którą miał na dłoniach.
- Nie ładnie mnie tak brudzić wiesz? - uśmiechnął się rozbawiony.
Oj tam a Angelo się świetnie bawił brudząc Kamio i gdy już siedzieli w łazience i chłopiec wciąż chciał się bawić,
złapał Kamio za rękę i wciągnął go do wody.
- Mogę cię teraz umyć! - pisnął uradowany.
- Mały diabełek - demon zaśmiał się prychając cicho z
rozbawienia.
- Jestem teraz cały mokry, - spojrzał na niego po czym zaczął go łaskotać.
- A masz kotek, i co ? Poddajesz się ? - bawili się tak jeszcze chwile po czym
umyci i wysuszeni poszli do pokoju a raczej Kamio zaniósł tam chlopca, ubrał go
w piżamkę, sam też założył koszulkę i zeszli na dół. Zjedli mala kolacje po czym podał chłopcu eliksir.
- Proszę kochanie, - uśmiechnął się ciepło, gdy było po sprawie, Kamio zgasił światła położył się koło chłopca i delikatnie go przytulając zasnął.
Bawił się świetnie, to był mile spędzony
wieczór. Jednak nadeszła pora na Eliksir i sen podczas którego Michael wyszedł
z łóżka po czekoladę i wrócił siadając w nogach łóżka z zeszytem w którym
zostawił dla Kamio wiadomość:
Kochanie mieliśmy porozmawiać ale spałeś więc cię nie
budziłem. Może następnym razem. Kocham cię ,
Michael.
Kamio obudził się ponownie koło 6 rano, jednak pierwsze co rzuciło mu się w oczy to zeszyt, leżał nie tam gdzie ostatnio, wziął go do ręki
i otworzył. Wciągnął głośno powietrze... Dlaczego musiałem zasnąć,?! - westchnął
cicho, ubrał się, przygotował śniadanie i po 30 minutach wszedł do
sypialni i zaczął budzić chłopca.
- Kochanie czas do szkoły,, - uśmiechnął się ciepło.
- Musimy jeszcze zajechać po Gabrysia i ja jeszcze idę dzisiaj do szkoły pamiętasz? - pogłaskał go po głowie.
Angelo powoli się budził, przekręcał z
boku na bok i w końcu otworzył oczy ziewając głośno.
- Dzień dobry - uśmiechnął się do mężczyzny słodko i podniósł się.
- Daj mi chwilę - wyszedł z łóżka zbierając swoje rzeczy i zamknął się w
łazience. Potem już ubrany i spakowany przyszedł do kuchni na śniadanie.
Demon skinął delikatnie głowa i wrócił do kuchni, po chwili
postawił do śniadania dwa kubki z herbatą, i obok przygotowane drugie śniadanie
dla chlopca. Usiedli przy stole i zjedli posiłek, Kamio zerknął na zegarek.
- Mhm mamy jeszcze chwile, - przeciągnął się, delikatnie się uśmiechając i pijąc powoli swoją herbatę.
Zjadł w spokoju śniadanie i wypił
herbatę a drugie śniadanie schował do swojej torby do szkoły. Zawiązał buty i
poprawił krawat i dzisiaj wyjątkowo rozpuścił włosy, przez co wyglądał jeszcze
bardziej uroczo i niewinnie, po prostu pięknie.
- Kamio gotowy? Możemy jechać... A w weekend pojedziemy do
cioci? Obiecuje że lekcje zrobię dzisiaj zaraz po szkole - poprosił chłopiec.
- Oj kochanie nie musisz robić zaraz po szkole, jak będziemy jechać do cioci będziesz mógł zrobić je razem z Gabrysiem - uśmiechnął się ciepło i po chwili już zgarnęli Gabrysia i zawiózł ich do szkoły. Wysiadł z
nimi, musiał iść porozmawiać z nauczycielami tak jak obiecał chłopcu.
- No bądźcie grzeczni, ja idę porozmawiać - pocałował obydwu w policzek i poszedł do gabinetu dyrektora. Wyjaśnił wszystko, mniej więcej, oczywiście nie mówiąc o tym że chłopiec został zgwałcony. Oczywiście dyrektor powiedział że
to się nie powtórzy. Kamio zadowolony wyszedł ze szkoły i pojechał na miasto,
gdzie spotkał się z Samuelem.
Faktycznie to się już nie powtórzyło, w
szkole wszystko było ok, i Gabryś był jak zwykle żywy a angelo grzeczny i
cichy. Gabryś jednak potrafił się przy chłopcu uspokoić więc nauczyciele
posadzili ich razem w jednej ławce. Samuel już na Kamio czekał, zaprosił go na
kawę.
- Coś nie tak? Kończy ci się już Eliksir? Niedługo skończę
następna porcję - powiedział Sam.
- Wystarczy mi jeszcze na jakieś 2-3 dni - spojrzał na
niego,
- Chłopiec coraz częściej budzi się w nocy, nie tylko pamięta kim był ale i wie kim
jest teraz, budzi się na coraz dłuższy czas, rozmawia ze mną, powiem ci że to
dla mnie strasznie trudne - westchnął
- Ale z drugiej strony ciesze się że mogę nim porozmawiać - Kamio pokręcił głową.
- Mam nadzieje że to nie znaczy ze eliksir źle działa, - upił łyk kawy, oparł
sie wygodnie,
- Nasza praca dopiero się zaczęła, jeszcze, tyle lat zostało, - przeczesał dłonią włosy.
- Wydaje mi się że powinieneś być
zadowolony że tak się dzieje...skoro Michael to pamięta, musisz przybliżyć mu
nieco swoje życie z tych kilku lat, a takie przebudzenia pomogą mu się przyzwyczaić do nowego życia, w nowym ciele, w nowych czasach więc jak dla mnie wszystko jest na dobrej drodze, eliksir działa jak powinien - Samuel spokojnie odpowiedział popijając kawę.
- Tak uważasz? Pewnie masz racje po prostu dalej nie mogę uwierzyć w to co się dzieje, ze to naprawdę on - pokrecil głową.
- Dzięki Sam, gdyby nie ty, nigdy bym do tego nie doszedł, - rozmawiali
jeszcze chwile po czym się rozeszli .Samuel na dniach miał wpaść do chłopca w
odwiedziny.
Kamio koło 14 już czekał na chłopców przed szkołą, oczywiście
zajechali do cioci na obiad.
- Jak tam w szkole? - uśmiechnął się siadając przy stole w kuchni.
Chłopcy byli strasznie głodni więc gdy
usiedli przy stole i ciocia podała obiad, zarówno Gabrys jak i Angelo najpierw
zaspokoili pierwszy głód a potem zaczęli mówić
- Od przyszłego tygodnia zaczynamy już dodatkowe zajęcia. I
będę mógł malować w szkole.
- A my będziemy w piłkę grać! Mamo i będzie wycieczka do
zoo... Mogę jechać?
- Właśnie Kamio, podpiszesz mi zgodę? I tatuś się zgodzi?
- Tak kochanie oczywiście że się zgodzę i tata zapewne też
- pogłaskał go po głowie.
- Podpisze je później jak wrócimy do domu,- powiedział demon.
- Pyszny obiad mamo - uśmiechnął się swoim uśmiechem nr 16 czyli niewinnego
chłopca, Coraline wiedziała co to znaczy i śmiejąc się nałożyła mu dokładkę na
co Kamio pocałował ja w policzek.
Angelo to widział, zapamiętał i
wypróbował, tylko że chłopcu ten niewinny uśmiech wyszedł lepiej i ciocia też
dała mu dokładkę i obiecała pyszny deser. Chłopiec stwierdził że ten uśmiech
musie też wypróbować na Kamio i na ojcu.
Kamio tylko zaśmiał się głośno, i pokręcił głową,
- To nie fair, to moja sztuczka, nooo - spojrzał na Angelo i pogłaskał go po głowie.
Ale musiał przyznac że minka w wykonaniu chłopca była przeurocza, aż się na
niego zagapił, rozbawiony własnym zachowaniem dojadł dokładkę.
- Ale mamo my z tatą też chcemy deser,, - wyszczerzył się.
- Deser tak za darmo a co ja jestem
hmmm? - spytała kobieta uśmiechając się wesoło.
- Wróżka chrzestna, mamusiu! ^^ - Gabryś pocałował mamę w
policzek, i kobieta też nadstawiła policzek po buziaka od Kamio i od męża i
przyniosła im wszystkim po kawałku karpatki. Angelo jednak najpierw zabrał
Gabrysia do pokoju by szybko zrobili lekcje razem i dopiero później wrócili na
deser.
Kamio zaśmiał się i pocałował mamę w policzek, jak
wszyscy. Gdy chłopcy poszli robić lekcje westchnął cicho.
- Mamo, mógłbym jutro zostawić u ciebie po szkole Angelo ? Mam kilka spraw do załatwienia, a nie chce by został sam w domu, -spojrzał na kobiete usmiechajac się ciepło.
- Skarbie oczywiście że go zostaw, jutro
mamy iść do josefa do pracy bo obiecał że pokaże synowi jak mężczyźni pracują
więc .go zabierzemy żeby się nie nudził.
chłopcy wpadli znów na deser i ciocia natychmiast im
powiedziała że dzień jutrzejszy spędza razem , oj to był pisk i radość
Rozbawiony demon zatkał uszy śmiejąc się głośno,
- Co za aria pisków - pokręcił głową, zabrali się za deser. Po 30 minutach pożegnali się i wrócili do domu.
- Widzę że się cieszysz że spędzisz jutro dzień z ciocią i wujkiem - uśmiechnął, się ciepło.
- No to teraz pokaz mi swoje lekcje, sprawdzę je -puścił mu oczko,
- Ah i daj tą zgodę, podpisze ją - powiedział demon.
Chłopiec posłusznie wyciągnął książki i
pokazał mu swoje zadania domowe.
- Sprawdzałem wszystko w słowniku, powinno być dobrze. - Angelo podał mu też zgodę na wyjazd do podpisania.
- A dokąd jutro jedziesz? Wrócisz po mnie?
- Oj kochanie, oczywiście że po ciebie wrócę, - uśmiechnął się ciepło.
- Po prostu mam małą sprawę do załatwienia poza miastem, nie martw się,, - demon sprawdzał mu zadania.
- Wszystko jest dobrze kochanie - oddał mu zadania i po
chwili podpisał zgodę.
- Proszę kotek, - posadził go sobie na kolana i pocałował w policzek.
Z chęcią mu chłopiec na tych kolanach usiadł.
- Ciocia zabierze nas do pracy wujka, i zobaczę prawdziwą
broń! Fajnie prawda? Kamio... W szkole mam nie mówić o moim tatusiu prawda?
Tatuś powiedział że jeśli się ktoś dowie to on będzie musiał mnie zabrać a
nadal nie może a koleżanki się pytały o moich rodziców, to trochę przykre...
Ale przynajmniej mam wspaniałego tatusia prawda? - pytał cichutko malec.
- Kochanie, masz wspaniałego tatusia plus, masz mnie ciocie
wujka i Gabrysia, nie przejmuj się innymi, wiem że to przykre- przytulił go
mocno.
- Kochanie, czy jesteś z nami szczęśliwy ? - uśmiechnął się ciepło. Demon wiedział że
tak, ale chciał to usłyszeć od chłopca.
- My wszyscy bardzo mocno cię kochamy,
- Czy
jestem szczęśliwy... Bardzo... - szepnął i zaraz mocno się go uczepił i tak jakoś łezki
stanęły mu w oczach.
- Gdyby nie ty, ciocia Gabryś i wujek pewnie wciąż byłbym tam
u pana Mick'a, a nie wiadomo ile by po trwało nim tatuś mógłby mnie zabrać. Też
was bardzo kocham, jesteście moją rodziną teraz, tak jakbym znalazł się we
właściwym miejscu w końcu. Dałeś mi dom, Kamio... Dziękuję - chłopiec był wręcz rozczulający.
- Kochanie, jesteś moim oczkiem w głowie, bardzo cie kocham tak samo jak
inni, - uśmiechnął się ciepło.
- Nie płacz kochanie - otarł jego łezki całując go w po chwili w nosek, objął
go mocniej i zaczął przeczesywać jego włoski.
- Cii kochanie, ciesze się że jesteś że mną, że jesteś z nami. Teraz możesz być
też z tatą, widywać go - szepnął.
- My nigdy nie pozwolimy cie skrzywdzić.