czwartek, 13 września 2012

Poznać Prawdę 23


Hey kochani, wiem, że smutne to wszystko, ale skoro już to napisałam musimy przez to przejść,,,, miłego czytania,,, ,powiem tylko, że możecie znowu ostrzyć noże,, na kolejną osobę w opowiadaniu,,,
Nie zapomnijcie komentować ;3





ROZDZIAŁ 23

Szczerze to tym snem też go bardzo zaskoczył. Taki spokojny przyjemny sen, Kamio stał się taki delikatny, taki kochany, szkoda że to tylko sen. Jeszcze to nadrobią.
Gdy obudził się następnego dnia wcześnie rano, był wypoczęty, rodzice wciąż spali a on przekręcił się na drugi bok robiąc miejsce obok siebie bo chciał za ten sen podziękować, zamknął więc oczy i cicho w myślach wypowiadał imię ukochanego.

Kamio pojawił się przy nim prawie natychmiast.
- Stało się coś kochanie? - spojrzał na niego siadając na skraju łózka, wyciągnął dłoń głaskając go po policzku.
- Tęskniłem za tobą mój malutki, - szepnął demon i pochylił się całując go delikatnie w policzek.
- Wiesz, że muszę zaraz znikać, twoi rodzice mogą wstać w każdej chwili - szepnął nie przestając się uśmiechać.

Mike zrobił mu miejsce przy sobie i pociągnął go na łóżko by się przytulić.
- Wiem. Wiem kochanie. Ale chwilę zostań. Dziękuję za ten sen, był piękny. Czuje się wspaniale... - podniósł się nagle
- Ojciec wstał. Uciekaj - wyszedł z pokoju do taty by sprawdzić czemu wstał tak wcześnie i przy okazji dać Kamio trochę czasu na powrót do pokoju
- Tato? Coś się stało?
- Mike, już nie śpisz? Um nic się nie stało. Idę biegać przed śniadaniem. Połóż się jeszcze. W końcu masz wolne - minął go i wyszedł, naprawdę poszedł biegać przed śniadaniem. Chwilę później wstała też Coraline
- Chłopcy droga wolna. Smok opuścił jamę – zaśmiała się kobieta.

- Dzień dobry - Kamio uśmiechnął się wesoło, podszedł do chłopaka i objął go.
- Aaa nareszcie  - demon zaśmiał się i pocałował kotka na dzień dobry.

- Weź ode mnie te łapy zboczony demonie! - trzepnal go po rękach ale i tak się przytulił do niego.
- Kamio pościel łóżka w naszych pokojach,dobrze? Pomogę mamie przygotować śniadanie.-
przelotnie pocałował go w policzek i podał mamie ramię, razem zeszli do kuchni by przygotować śniadanie. A na śniadanie naleśniki i sałatka owocowa i standardowo mleko dla Michaela^^ 

Demon  puścił mu oczko, a gdy odchodził klepnął chłopaka w tyłek. Wszedł do pokoju chłopca jednym ruchem nadgarstka pościelił łózko po czym tak samo zrobił w pokoju gościnnym. Po kilku minutach zszedł do kuchni i uśmiechnął się.
- Mh, znowu same pyszności - usiadł na krześle i podpił odrobinę mleka od Mike'a pokazując mu język.

- Kamio! Z Tobą to jak z dzieckiem, to moje mleko było... Mamo! Kamio je moje śniadanie! - poskarżył się i tupnął nogą strzelając focha.
- Michaelu sam zachowujesz się jak dziecko. Siadaj już lepiej i pilnuj swojego mleka -
kobieta kończyła naleśniki. Michael usiadł mężczyźnie na kolanach odcinając mu drogę do swojego mleka i wcisnął mu w usta jednego tosta żeby się czymś zajął.

- No już już kochanie ,nie denerwuj się tak, nie fo,, mhm - demon prychnął cicho gdy chłopak wsunął mu do ust tosta.
- Mały diabełek - zaśmiał sie i pstryknął go w nosek.
- Mhm naleśniki pachną cudownie - demon spojrzał na kobietę, nie mogąc się doczekać by skosztować choć jednego. Po chwili pochylił się w stronę Mike'a.
- A ty kotek, uciekaj na swoje miejsce - szepnął mu na uszko. Po czym przekazał w myślach.
- Twój ojciec jest niedaleko domu,  już wraca.

Wraca tak szybko? No buuu... Usiadł na swoim miejscu i w momencie gdy Coraline podała naleśniki, Josef wszedł do domu, kilka minut później dołączył do nich i do śniadania. Zjedli razem a po śniadaniu Michael zaproponował znów spacer by odprowadzili razem ojca do pracy. Coraline poszła się ubrać i zrobić listę zakupów bo Michael i Kamio jej na pewno pomogą. Ojciec przygotował się do wyjścia i niedługo potem zamknęli dom i wyszli do miasta 
K: o tak to swietny pomysl spacer, i pomozemy twojej mamie zrobic zakupy <usmiechnal sie ,zjedli sniadanie i juz niedlugo potem wyszli z domu >
<gdy odprowadzili ojca chlopca do pracy poszli an zakupy, Kamio niosl koszyk a Mike szedl obok niego ladujac mu wszystko do koszyka>
M: Kobieta szła przed nimi żeby im czytać kolejno listę co jest potrzebne, michael wybierał produkty a Kamio z racji tego że ma najwięcej siły nosił ten koszyk po wszystkich sklepach po praktycznie całym mieście bo oczywiście mama miała swoje miejsca które znała i w którym wszystko co najlepsze kiedyś znalazła i mogła w spokoju kupić. Tak więc po tej wycieczce w nagrodę że chłopaki z nią wytrzymali, zabrała ich na lody do swojej ulubionej kawiarni.
 

- Jest pani kochana , ale to ja powinienem zabrać was do kawiarni - demon pokręcił głową.
- Następnym razem wybierzemy się wszyscy razem, na obiad do jakiejś knajpki co pani na to? - Kamio uśmiechnął się.

A właśnie co do następnego razu właśnie Michaela olśniło.
- Właśnie mamo, chcemy jechać z Kamio nad morze na wakacje. I bierzemy ze sobą Kenji'ego i Isei'a i Yukito. Taki męski wypad nad morze. - musiał ją o tym poinformować bo znając mamę pewnie wykorzysta ten czas na wakacje z Josef'em gdzieś we dwoje. Nie będą w końcu w domu siedzieć sami.
- Wspólne wakacje? To nawet świetny pomysł. O ja zabiorę tatę może na wieś do babci. Będzie miło. I kiedyś Kamio powinien poznać resztę rodziny - Michael w tym momencie spuścił głowę i złapał ukochanego za rękę.
- Mamo w najbliższym tygodniu po poniedziałkowej akcji powiemy ojcu o nas... Tylko mała prośba. Przygotujesz go na ta rozmowę? To bardzo ważne. Bo nie zrezygnuje z Kamio jeśli tata go nie zaakceptuje ...- szepnął Mike zerkając na matkę.

Kamio  ścisnął mocniej jego dłoń.
- Spokojnie kochanie, nie zakładaj najgorszego, wiesz, że rodzice są bardzo ważni i cie kochają, na razie zajmiemy się zakupami, potem akcją, a dopiero potem będzie rozmowa - szepnął i objął go delikatnie ramieniem.
- Poradzimy sobie, ja z ciebie także nigdy nie zrezygnuje ,za bardzo cie kocham - szepnął czule gładząc jego dłoń.
- Więc kotek, nie myśl o tym jeszcze, będzie dobrze - starał się go trochę odciąć od tych myśli.

Wiedział to, że nie powinien się martwić na zapas bo obojętnie co się stanie, Kamio zawsze będzie obok. Jednak i tak się martwił. Coraline widząc minę syna, spojrzała na nich zmartwiona.
- Josef nie jest tolerancyjny. Wierzy w stereotypy, które niosła ze sobą ludzka propaganda wymierzona w tych innej orientacji. Wiem że to go osobiście zaboli i uzna to za swoją porażkę i pewnie powie parę słów za dużo ale w końcu to twój ojciec i cię kocha. Kocha takiego jakim jesteś. Więc teraz się faktycznie nie martw. Późno się już robi, nie zdążę z obiadem. Wracamy do domu kochani. -  wzięła mniejszą torbę z zakupami, właściwie to z pomarańczami, chłopcy wzięli resztę i ruszyli do domu.
 
- Twoja mama ma rację, nie myśl o tym, chociaż i tak wiem, że będziesz - demon westchnął cicho.
- Jakoś sobie poradzimy - pocieszał go demon.

Kamio z Mike'em wzięli zakupy i poszli do domu, zostawili kobietę samą w kuchni i poszli do pokoju, od razu demon go przytulił i pocałował w policzek.
- Kocham cie malutki - uśmiechnął się ciepło.
- Zawsze będę przy tobie. Jak myślisz? Co twoja mama szykuje na obiad? - zaczął delikatnie przeczesywać jego włosy.

I znowu to samo, ten miły gest. Michael się uspokoił, wszystkie troski odeszły i zamknął oczy pozwalając mu się tak głaskać, w końcu wylądowali na łóżku i chłopak przytulał policzek do piersi ukochanego.
- To musi być kurczak. Kupiła warzywa ryż i mięso mielone więc to będzie kurczak z nadzieniem na sto procent - potrafił przewidzieć już kuchnię mamy.
- Po obiedzie przenosimy się do Ciebie kotku - szepnął Mike.

Kamio uśmiechnął się delikatnie dalej mocno go tuląc do siebie.
- Wiec na pewno będzie pyszny - szepnął mu na uszko i musnął delikatnie jego szyje.
- Dobrze, pójdziemy odrazu do mnie, a co powiesz na spacer po obiedzie? Mam ochotę dzisiaj się przejść - demon cmoknął chłopca w policzek nie przestając przeczesywać jego włosów. Zaraz dodał czule.
- Jesteś uroczy wiesz? I tylko mój - uśmiechnął się ciepło.

- Kochanie chciałbym się przespacerować po japońskim Harajuku, da się to załatwić? Może nie dzisiaj ale w przyszła sobotę,gdy tam się odbędzie convent - tutaj słodko się do mężczyzny uśmiechnął , wiedział, że Kamio mu to załatwi, że będzie mógł spełnić większość jego marzeń i nie będzie to problem. Mama w końcu zawołała ich na obiad po którym mieli się przenieść do domu demona, więc Michael zaraz po posiłku spakował w plecak potrzebne rzeczy jak ciuchy na zmianę i kosmetyki i teraz  zrobili sobie spacer przez miasto ale tak by nie przechodzić obok komisariatu ojca. 

 Gdy tylko wyszli Kamio chwycił jego dłoń idąc powoli w stronę swojej rezydencji. W końcu dotarli do rezydencji, demon odrazu przyparł go do ściany i namiętnie pocałował.
- Mhm, nareszcie,, - mruknął i uśmiechnął się delikatnie zadowolony.

Mike odetchnął z ulgą gdy w końcu znaleźli się w rezydencji demona. W końcu zostali sami i w końcu Michael mógł przestać nad sobą panować i udawać grzecznego chłopca, teraz miał demona tylko dla siebie. Może to standardowe w pierwszych dniach czy nawet tygodniach związku, że pragnie się ciała tej drugiej osoby a dopiero później uczucie przechodzi na ten wyższy poziom, to raczej była prawda, więc zanim ich związek już trwale zostanie przez wszystkich zaakceptowany, Michael teraz w tej chwili znów pragnął oddać się ukochanemu. 

- Jesteś teraz zdany na moją łaskę i nie łaskę wiesz kochanie? - Kamio mruknął przesuwając ustami po jego szyi, mocniej obejmując go w pasie.
- Na co masz ochotę maleńki? Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko - szepnął mu na uszko delikatnie je podgryzając.
- Więc jak kotek ? Jestem dzisiaj calutki dla ciebie - demon odsunął się od niego usmiechajac się delikatnie.

Chłopak przytulił się całym ciałem jakby wciąż mu było małe jego kochanego demona, objął go mocno za szyję i pocałował go w kącik ust.
- Chciałbym... Tak jak wtedy. Kochanie chce znów to poczuć, ciebie poczuć. Powoli i dokładnie, jesteś o stanie mi to dzisiaj dać? - zapytał szeptem z nutą zmysłowości w głosie i delikatnymi rumieńcami na policzkach.

Demon ponownie objął go mocno i przymknął oczy po czym wpił sie namiętnie w jego usta.
- Jesteś pewien kochanie? - szepnął Kamio i przyłożył czoło do czoła chłopca spoglądając w jego śliczne oczka.
- Mój mały kusiciel - Kamio zaśmiał się cicho i wziął go na ręce zanosząc go do sypialni i kładąc na łóżku. Zawisł nad nim po czym delikatnie i czule pocałował.


 Był tego pewien. Tak jak wcześniej dzisiaj też był pewien, że chce z nim spędzić noc
- Nie oszczędzaj mnie demonie, pokaż tyle swojej prawdziwej natury ile mnie nie zabije -
to chyba masochizm ale w końcu Michael korzystał z tego co życie i los postawiło na jego drodze do śmierci. Kamio jest spełnieniem jego marzeń, jest demonem więc czemu mają się ograniczać do zwykłych zbliżeń?
- Kochaj, gryz, rób ze mną co tylko chcesz - wolał to mu teraz na początku powiedzieć żeby demon już się nie pytał i nie przerywał. Dzisiaj, noc przed poniedziałkiem Michael chciał poznać tą demoniczna naturę mężczyzny.
 
- Ależ malutki, - szepnął i pogłaskał go po policzku.
- Nie mogę tego zrobić, mogę sie nie powstrzymać i wypić całą twoją krew, a żeby cie uratować mogę zrobić tylko jedną rzecz, a wiem, że tego byś nie chciał - Kamio musnął delikatnie jego usta.
- Mam zamiar kochać się dzisiaj z tobą powoli, namiętnie, aż zapomnisz o wszystkim i wszystkich. Będę tylko ja i ty  - szeptał zmysłowo cały czas patrząc mu w oczy.

Ujął w dłonie jego przystojna twarz i leciutko go pocałował.
- Powstrzymasz się, kochasz mnie Kamio i nie zrobisz nic czego bym nie chciał. Powstrzymasz się, jeśli nie... To będzie wspaniały sposób śmierci. Zrób to proszę, chce się przekonać jak to jest, jaki ty naprawdę jesteś - nie bał się bo całkowicie mu ufał i wiedział że Kamio będzie potrafił się opanować. Dlatego tak bardzo na to nalegał.

- Nawet tak nie mów kochanie - mruknal spoglądając mu w oczy.
- Zgoda, ale proszę obiecaj mi, że zastanowisz się nad moją propozycją wyleczenia cie. - szepnął patrząc na niego uważnie.
- Cii - Kamio uciszył go by ten nic nie mówił.
- Nie mówmy o tym teraz po prostu obiecaj, że się zastanowisz- poprosił mężczyzna z nadzieją.

- Ale Kamio... Em no dobrze, zastanowię się - obiecał mu to, to było nawet wygodne, zastanowi się ale nie obiecywał że pozytywnie ta propozycje rozpatrzy. I wilk syty i owca cała jak to mówią, wiedział że tym demona uspokoił. I właściwie siebie też. Wiedział że może na niego zawsze liczyć i gdy przyjdzie taki dzień, że Michael poczuje, że chciałby jednak żyć, Kamio mu to umożliwi.
 
Demon uśmiechnął się i zaczął całować jego szyje dłońmi już błądząc pod koszulką chlopaka.
- Kocham cie malutki- mruknął mężczyzna po czym wpił się w jego usta delikatnie ,czule, zębami skubiąc jego dolną wargę.


Pocałunki demona były tak bardzo podniecające że mogliby nawet na nich się zatrzymać i Michaelowi byłoby dobrze. Demon miał wspaniałe usta którymi naprawdę sprawiał cuda, chłopak z przyjemnością oddawał pocałunki bawiąc się z nim, albo mu uciekał ale wysuwał język i mu przeszkadzał, i cały czas uśmiechał się psotnie jak zadowolony kociak podczas zabawy ze swoim panem, w trakcie której pozbawił Kamio już koszuli i rozpiął mu spodnie.
 

Kamio zaśmiał się rozbawiony i cmoknął go w nosek.
- Spokojnie kochanie, mamy całą noc  - po czym przyssał się do jego szyi, chwycił jego dłonie i unieruchomił je nad jego głową, magią sprawił by czarna tasiemka przywiązała je do ramy łózka.
- Cały mój - szepnął zadowolony demon i zaczął pocałunkami schodzić niżej a gdy dotarł do lini jego spodni, sprawnie je z niego ściągnął zostawiając go w samej bieliźnie.


Cała noc należała do nich, Michael nie był jednak całkowicie bierny. Po pierwszym razie zamienili się miejscami i mimo, że Michael wciąż był uległy to starał się dodać trochę pazura do ich zbliżenia. Rano ledwo żył jednak obudził się dość wcześnie po tej stosunkowo udanej nocy. Poniedziałek... Ech trzeba wstawać.
 - Kamio... - dało się słyszeć cichy głos chłopaka.

To była najlepsza noc w jego życiu, jego kotek był wspaniały. Tak bardzo go kochał , starał się jednak chociaż odrobinę być delikatny.
- 5 minut kochanie - mruknął demon  i przyciągnął go do siebie tuląc mocno, pocałował go zachłannie po czym uśmiechnął się.
- Dzień dobry kochanie, - mruknął jeszcze sennie całując delikatnie jego szyje.
- Mhm, gdyby nie ta akcja zostalibyśmy dziś w domu - westchnął przeczesując dłonią włosy.

Mike na tą chwilę jeszcze się przytulił do niego jednak to zdenerwowanie nie pozwoliło mu na zbyt długie zaleganie w pościeli wciąż pachnącej seksem
- Musimy wstać. Głodny jestem... Zrobisz mi jakieś kanapki? - pocałował go jeszcze w czoło i zabrał swoją torbę do łazienki by się ogarnąć i przygotować do wyjścia
- Kochanie! Pamiętaj, że mam zabrać Layle, miałeś plan co do niej, chce żeby została czysta.

 - Pamiętam kochanie pamiętam, nie bój się Layla będzie czysta, ale potem wiesz, że będzie musiała zeznawać przeciwko dilerowi - demon stanął w drzwiach łazienki.
- Zorbie śniadanie.  Ah kochanie i pamiętaj... Idziemy do szkoły od razu bierzesz Layle i idziecie do domu - zamiast do łazienki poszedł do kuchni i zrobił śniadanie.

- Dobrze, tylko masz załatwić wszystko i wracamy kochanie. - po śniadaniu pojechali na komendę by tam Kamio dostał podsłuch, Josef też był za tym by to Kamio a nie Michael uczestniczył w tej akcji. Policja oczywiście utajniona pojechała przodem, oni poszli spacerem do szkoły. Tam Michael zadzwonił do Layli i resztę zostawił już ukochanemu.
 
Gdy dotarli na miejsce objął zaborczo Mike'a i pocałował w policzek, musieli na początku grać. Zaraz demon szepnął chłopcu do ucha:
- Zamknij pokój na klucz i nagraj ją na telefon gdzie będziesz ją prosił by zeznawała przeciwko dilerowi, jakby nie chciała iść do sądu, będzie nagranie - gdy pojawił się diler demon skinął chłodno głową.
- Spóźniłeś się - warknął demon mrużąc groźnie oczy. Nie muszę chyba mówić, że wyglądał wtedy przerażająco.
- Ja nie lubię czekać...


Mike zrobił tak jak Kamio kazał. Zabrał przyjaciółkę do domu i w swoim pokoju wszystko jej powiedział. Layla płakała prosząc by jej pomógł i obiecała, że będzie zeznawać. 
 
Diler wyglądał na zdenerwowanego.
- Nie pierdol tylko dawaj kasę, gonią mnie terminy a muszę zapłacić dostawcom - powiedział gruby mężczyzna wlepiając w demona swoje świńskie ślepka.
- Kasa? - prychnął Kamio.
- Najpierw pokaż towar, nie interesują mnie twoje terminy,, - warknął podchodząc krok bliżej. Zaśmiał się duchu gdy diler cofnął się automatycznie do tyłu.
- Mam nadzieje, że nie podrabiany - spojrzał na niego zimno. Gdy właśnie dochodziło do transakcji wpadła policja i aresztowali dilera, a Kamio pojawił się przed domem chłopaka. Wszedł do salonu i skierował się do pokoju gdzie zapukał czekając aż chłopak mu otworzy.
- Mike, to ja , już po wszystkim - uśmiechnął się i gdy chłopak otworzył, wszedł do pokoju, spojrzal na dziewczynę.
- Nie bój się ,wszystko będzie dobrze, wyciągniemy cie z tego - powiedział z delikatnym uśmiechem chcąc uspokoić drżącą ze strachu i z głodu narkotykowego dziewczynę.


To była szybka i udana akcja, bardzo cicha tak że mało kto miał pojęcie o tym co się stało. Tak właśnie działać powinna policja. W domu Layla płakała wciąż przytulona do poduszki na łóżku przyjaciela.
- Dzięki Bogu jesteś już . Zaczynałem się martwić. Layla chce zeznawać więc diler już nie ucieknie - przytulił się do ukochanego mocno i odetchnął z ulgą.
- W końcu spokój, nareszcie...Ah i Mick wysłał wiadomość do mnie. Że mnie obserwował i że dobrze się spisałem. 

- C,,Co!? Obserwował cie? - jak ten stary pryk w ogóle śmiał śledzić jego chłopaka. Demon wiedział, że nie wyniknie z tego nic dobrego.  Może i Mick był jego starym znajomym, i wiedział, że jego kotek wpadł mu w oko, ale przykro mi. Kamio nie miał zamiaru go oddać w łapy tego starego zboczeńca.

- Proszę cie malutki uważaj na niego i nie spotykaj się z nim sam na sam dobrze?- poprosił uśmiechając się delikatnie. Zaraz jednak Kamio spojrzał na dziewczynę , po czym szepnął chłopcu na ucho.
- Nie zostawiaj jej samej nie wiadomo co może jej strzelić do głowy gdy będzie na głodzie, i niech nie zamyka się w łazience, wiem, że to twoja przyjaciółka kochanie, ale może się nawet pociąć lub połknąć leki, wiec miej na nią oko, idę teraz porozmawiać z policją i eh,,, uważajcie na siebie - szepnął demon po czym wyszedł.

Chłopak tylko na początku bał się Mick'a. Teraz już mu to wisi, demon go nie dotknie ze względu na Kamio.
- Będziemy grzeczni kochanie. Tylko wiesz może lepiej po jej rodziców zadzwonię. Tak będzie bezpieczniej - i tak też zrobił. Zawiózł przyjaciółkę do domu, Layla poszła spać a on opowiedział jej rodzicom co się stało, obiecali nie spuszczać z niej oka i dopilnują by stawiała się na wezwania policji i kuratora. Michael wrócił do domu. Padł na kanapę i zamknął oczy. Jedną sprawę mają już za sobą. Zostało już tylko jedno, rozmowa z ojcem. I potem będą mogli jechać na wakacje. 

Demon podszedł do niego i usiadł na kanapie  i przeczesał jego włosy.
- Nie zasypiaj malutki zaraz przyjdzie tu twój ojciec, - szepnął po czym szybko go pocałował i  wstał. Tak jak mówił po chwili wszedł ojciec chłopaka i usiadł na fotelu z cichym westchnieniem.

Chłopak nie miał dzisiaj już siły na jakiekolwiek rozmowy z ojcem. Chciał odpocząć zwłaszcza że dzisiejszej nocy mało spał a na ciele wciąż nosił ślady ich zabaw. Malinki, ślady ugryzień, zadrapania i siniaki pokrywały całe jego zmęczone ciało. Zamknął oczy gdy ojciec się zjawił.
- Tato jutro Ci wszystko opowiem. Nie mogłem wam powiedzieć o Layli, przepraszam. Taki był plan...
- Ten plan obejmował też to że zrobiono z ciebie dziwkę? Diler tak mówił, prócz tego, że jego ludzie cię dopadną, mówił że Ty i Kamio...
- Udawaliśmy parę? Hm. Jutro Ci to wyjaśnię. Jestem zmęczony. 

- Mike, idź się połóż ja porozmawiam z twoim ojcem - skinął delikatnie głową by szedł.
- Niech pan siada, co do tego, że udawaliśmy parę, tak było lepiej, gdyby się dowiedzieli że jest wspólnikiem czy kimś takim ,zaczęli by na niego polować już od początku, jednak gdy oni myślą, że jest, że tak powiem "moją własnością" nie ruszą go, i może być pan tego pewien, to było dla bezpieczeństwa Mike'a wiem jak to jest miedzy dilerami i w transakcjach, to nie była moja pierwsza taka akcja, w tym wypadku jeśli rzucą się na kogoś to na mnie, jak pan to powiedział "dziwki" nie ruszą, bo będą myśleć, że jako ważna osobistość zabawiam się z każdym - demon zerknął na mężczyznę uważnie.
- A diler blefował, mogę to powiedzieć z ręką na sercu, był zdesperowany i zaskoczony że został złapany, gdy zawieźliście go na komisariat już nawet nie pamiętał co mówił.. - Kamio  przeczesał dłonią włosy.
- Wiec proszę się nie denerwować, nikt nie nazwie Mike'a dziwką, no chyba, ze ten diler, ale on trafi za kratki i szybko stamtąd nie wyjdzie.
- Mike jest bardzo szanowany wśród sąsiadów i przyjaciół, których zdążyłem poznać, wiec proszę się uspokoić.


To z jednej strony było dobre, żeby uspokoić ojca. Z drugiej strony Kamio zaprzeczając kłamał. Wkońcu na początku to było udawanie, potem naprawdę Byli razem. Nadal są... No trudno. Ojciec teraz wiedzieć nie musi. Wrócił więc do swojego pokoju, wiedział, że Josef zaraz Kamio wyprosi bo ich zachowanie uważa za okropne, jak można udawać takie rzeczy? W dodatku z mężczyzna... Josef patrzył dość gniewnie na Kamio .
- Rozumiem, że chciałeś go chronić ale nie musieliście psuć mojemu synowi opinii dobrej partii, dla każdej dziewczyny w mieście a znam kilka idealnych kandydatek na żonę dla niego, jestem tu głównym szefem policji. I nie chce by ludzie myśleli że mój syn jest gejem. To mój jedyny syn! 

- Kandydatek? Chce pan go wydać  za kandydatkę którą sam mu pan wybierze? - demon spojrzał  na niego zaskoczony i jednocześnie coraz bardziej zły.Jednak wziął wdech i zaczął ponownie, spokojnie.
- A poza tym proszę się nie bulwersować, to że jest pan szefem policji nie znaczy, że musi pan układać życie własnego syna. Mike jest dorosły, wiem że jest pan znany i szanowany, Mike też, a co do homoseksualistów, chce pan powiedzieć, że nie kochał by pan własnego syna gdyby był gejem? Co w tym złego? To normalne w tych czasach, i właśnie, że to pana jedyny syn powinien mu pan dać wolną rękę, - Kamio spojrzał na mężczyznę, naprawdę trochę się zdenerwował, ale nie chciał się kłócić z jego ojcem i przysparzać chłopakowi zmartwień.
- Jeśli pan ma na uwadze tylko to co powiedzą inni ludzie na temat pana rodziny czy syna, uważam, że to kiedyś zrani kogoś z was, sam się pan o tym kiedyś przekona. Udając przed ludźmi, stwarza pan sztuczną rodzinę, zero emocji, a teraz proszę wybaczyć, pójdę już, i niech pan się zastanowi nad tym co powiedziałem. Jeśli kocha pan swoją rodzine, niech pan stanie się bardziej otwarty na ludzi i nowości, a teraz dobranoc- wstał żegnając się z mężczyzną.
 - To mój jedyny syn w dodatku umiera, a ja chce wnuka, chce żeby Michael zostawił coś po sobie, ale ty tego nie zrozumiesz, dobranoc.- ojciec chłopaka opadł na kanapę warcząc pod nosem. A Kamio jak powiedział tak zrobił wychodząc z domu. Wziął głęboki wdech starając się uspokoić.


Michael słyszał całą rozmowę i zrobiło mu się strasznie przykro, mama też to słyszała .
- Michaelu... Tylko się nie denerwuj. Ojciec o niczym nie wie, niech tak zostanie
przytuliła go mocno jednak Mike delikatnie ją odepchnął.
- To błąd, że o niczym nie wie, powiem mu. I ty też powiedz o ciąży, będzie miał swoje kochane zdrowe dziecko i niech to maleństwo o wnuka prosi.
- Ale... Skąd ty wiesz że... Jestem... - kobieta była zaskoczona bo nic nikomu nie mówiła. Michael widział to od kilku dni, to było widać. Zamknął się w pokoju i spakował swoje rzeczy. Po chwili demon mógł usłyszeć w swojej głowie głos chłopca.
- Kamio! Szykuj miejsce w szafie, czuje że będziesz musiał zapewnić mi nocleg na dzisiaj. 

Kamio wiedział, że źle zrobił ale wychodząc z domu musiał to zrobić. Trzasnąć drzwiami. Gdy usłyszał głos swojego kotka, zdziwił się.
- Jak to?! Nie mów, że wyrzucił cie z domu ?! - demon wystraszył się.
- Powiedziałeś mu ? - spytał Kamio w myślach.
- Jakby co dobrze wiesz, że dla ciebie w moim domu zawsze jest miejsce wiec szafa tez jest. Przyjść po ciebie ? - zmartwiony demon, jednak zawrócił, czekał za rogiem, by nie denerwować jeszcze bardziej ojca chłopaka.

- Jeszcze mu nie powiedziałem. Ale zamierzam. Jakby co to czekaj na mnie. - zostawił swoje dwie walizki przy schodach i razem z mama weszli do salonu.
- Tato muszę ci coś powiedzieć... - zaczął Mike, ale przerwała mu matka kładąc dłoń na ramieniu syna.
- Ja zacznę- kobieta weszła mu w słowo i podeszła do męża.
- Jestem w ciąży kochanie. Znów będziesz ojcem - Josef był w szoku ale był szczęśliwy, przez kilka dłuższych chwil przytulał żonę a Michael stał z boku. W końcu ni z gruszki ni z pietruszki wypalił.
- Życzę szczęścia w wychowywaniu syna na hetero lub córki tak żeby ci dała twoje upragnione wnuki, ojcze. Słyszałem twoja rozmowę z Kamio. To bolało... Widzisz, Kamio jest moim mężczyzna. I kocha mnie tak jak ja kocham jego. Tak tato, jestem gejem i nic na to nie poradzisz... -powiedział patrząc ojcu w oczy.
- Żartujesz... - Josef zaskoczony wpatrywał się w chłopaka przed sobą.
- Nie żartuje tato - Mike zagryzł niepewnie dolną wargę ale nie odwrócił wzroku. Długo tak na siebie patrzyli aż w końcu Josef odwrócił się do niego plecami.
- Wynoś się. - to nie był krzyk ale cichy aczkolwiek stanowczy nakaz, na który chłopak był przygotowany. Wziął więc swoje walizki, uśmiechnął się smutno do mamy i wyszedł. 

Gdy tylko chłopak wyszedł szybko go objął i po chwili już byli w jego rezydencji, demon przyciągnął go do siebie biorąc go na ręce. Poszedł z nim do sypialni i posadził sobie na kolanach mocno go przytulając.
- Kochanie, mój malutki, - szeptał.  Był wściekły na ojca chłopaka, w końcu to jego syn! Bardziej zależy mu na pozycji społecznej niż na własnym synu?! Ale Kamio nie chciał się unosić, nie przy Mike'u, w końcu to co się stało przed chwilą musiało go nieźle przybić.
- Kochanie, d,dobrze sie czujesz? - spytał cicho Kamio, chociaż doskonale znał odpowiedz.
- Może się połóż, prześpij się - mężczyzna pogłaskał go po głowie, jednak dalej nie wypuszczał go z objęć.

8 komentarzy:

  1. Pozwolisz, że najpierw sobie strzelę z łuku. Kupiłam taki z dalekim zasięgiem. Już. Zanim moja strzała do ciebie doleci, to wyjaśnię ci dlaczego zaraz zginiesz.Jak mogłaś przerwać taką gorącą noc. Zapowiadałaś ją od dwóch rozdziałów. Nakręciłaś mnie. A twój opis to ,,Cała noc należała do nich - poniedziałek". Wrrr...! Mam nadzieję, że ta strzała trafi cię w czułe miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przerwa w takim momencie nie ładnie:( I ten jego ojciec nie dość że jego syn umiera to ten jeszcze się martwi reputacją no nie mogę... Ale rozdział dobry tylko to wszystko jest coraz smutniejsze niestety. Nie rób tego:( Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jam być b. b. b. niezadowolona z tego fapfap które w sumie sie do fapfap nie zalicza <o< .

    OdpowiedzUsuń
  4. ten rozdział i poprzedni ojejku jak miło mi się czytało ;D
    cieszy mnie, że sprawa z narkotykami się powiodła, ale ojciec Mike się nie w porządku zachowywał.. w końcu to jego syn i do tego został mu jakiś czas życia, który powinien przeżyć jak najlepiej, a tamten go wyrzuca -.-
    bardzo cieszę się z twojego powrotu ;)
    tak więc czekam jeszcze na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się wydaje, że coraz bardziej pokręcone to się robi. Serio. Ledwo się mogłam połapać @.@ Normalnie zdezerterowałam. ^^
    Tak samo jak poprzedniczki jestem zawiedziona z tak nikłego i ledwie widocznego opisu nocki u demonka. Ubolewam nad tym bardzo i czekam na rekompensate. >.^
    Ty! Ojciec! Chcesz posmakować swojej krwi?! Nie?! To odpierdol się od Michusia!!!Normalnie tak mu spiorę tą jego stereotypową dupę, że przez miesiąc na niej nie usiądzie!!! Ughhh...
    To jest coraz bardziej dołujące i smutne. Normalnie jak tak se pomyśle, że nam Michuś u..., że się "wyloguje" to mam ochotę płakać. Za niego i za Kamio. Przecież to go zabije. Mam jednak nadzieję, że tatuś sobie przypomni o synu i zobaczy swoje błędy zanim nasz kochać będzie wąchał kwiatki od spodu. No, chyba, że go uratujesz.
    To chyba na tyle dzisiaj.
    Strzałak,
    ~Tirea
    PS. Trzymaj się tam. A jak się nie będziesz trzymać to my Cię złapiemy za łapki i będziemy trzymać za Ciebie. ^*^

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie.. ci faceci i ich podejście do gejów ...

    Tekst Mike co do wychowania hetero dziecka boski xD


    ~Shiro

    OdpowiedzUsuń
  7. Nienawidzę tego jego ojca!!! Ci faceci! Ale ogólnie opowiadanie zarąbiste :3
    Misa

    OdpowiedzUsuń
  8. JAK MOGŁAŚ MARU PRZERWAĆ TĘ GORĄCĄ NOC. Cofałam sie dwa razy by sprawdzić czy może nie przegapiłam czegoś :< No ale, cały czas boję się ze zakończenie nie bedzie cholernie smutne.. :/ Ja dalej liczę na happy end. <3

    ~Nats

    OdpowiedzUsuń