środa, 19 września 2012

Poznać Prawdę 31


Rozdział 31


Kaname oczywiście się natychmiast zgodził.
- Kotuś może niech oni pójdą jeszcze spać i wstaną na obiad? W końcu dzisiaj wychodzimy - zaproponował Michael i chłopcy poparli.
- A dokąd znowu wychodzicie? - zapytał Isei.
- Wszyscy wychodzimy uczcić te zaręczyny i zapraszamy was gdzieś. - zaraz wszyscy poszli spać a Isei tłumaczyć Kaname co jak i dlaczego. A młodzi narzeczeni zostali sami.
- Zadzwonię do mamy, chodź ze mną dobrze? Chce sprawdzić jak się czuje. 


- Oczywiście, stęskniłem się za twoją mamą i jej wypiekami - Kamio rozmarzył się.
  Poczekał aż Mike wystuka numer, objął go od tyłu.

Musieli przejść do swojej sypialni i stamtąd w spokoju mogli rozmawiać. Chłopak nie pozwolił żeby Kamio chociaż na chwilę po puścił i tak razem padli na łóżka i Michael włączył na głośnomówiący.
- Hej mamo! - powiedział Mike uśmiechając się wesoło.
- Mike kochanie już myślałam że nie odezwiesz się do mamy - powiedziała rozbawiona kobieta.
- Mamuś no coś ty! Słuchaj tu nad morzem jest naprawdę świetnie wiesz? Nie mogę się doczekać aż wrócimy tu z tobą. Jak się czujesz? Wszystko dobrze z tobą i dzieckiem?
  
- Dzień dobry pani - Kamio zawołał do słuchawki uśmiechając się delikatnie.Coraline przywitał się z Kamio ale za chwilę zaskoczona  spytała:
- Jak to wrócimy tam razem,?  Kochanie sama nie wiem, no cóż perspektywa odwiedzenia ciebie i takiego miejsca,,,,, no dobrze, bardzo chętnie.

Demon uśmiechnął się wesoło i cmoknął Mike'a w policzek.
- A teraz kochanie, najważniejsza cześć , ty mówisz? - szepnął mu na uszko.

- No co Ty głupi? Kochanie takich rzeczy się przez telefon nie załatwia. Mamo włącz komputer, zaraz zadzwonię - rozłaczyl się i otworzył laptopa, włączył Skype i zadzwonił do mamy.
- Oj kobieto jak ty wspaniale wyglądasz no promieniejesz - Mike wyszczerzył się do mamy.
- Tak jak ty Synku coś się stało? - Michael zbliżył dłoń z pierścionkiem do kamery
- O boże... Czy to... O boże skarbie pobieracie się! Kamio ty stary łobuzie czemu ja o tym nic nie wiem? Jak wrócicie to koniecznie zrobię tort. Kiedy ślub?
- Za... Może dwa lub trzy tygodnie - spojrzał na ukochanego i pocałował go w policzek.
- Chcemy się pobrać tu nad morzem...
 

- Oj tam zaraz łobuz - demon zaśmiał się cicho.
- Nie moja wina, że pani syn zawrócił mi w głowie . - puścił jej oczko.
- I zgadzam się wygląda pani znakomicie ..
- Oczywiście jeszcze wyślemy zaproszenie i mamy zamiar porozmawiać z panią i z pani mężem - Kamio zerknął na ukochanego.
- Może on tego nie popiera ale to w końcu ojciec Mike'a powinien wiedzieć...

- Tylko mamo nie mów mu. Za kilka dni wracamy z wakacji i powiemy mu to prosto w oczy bo tak wypada. Wybrałaś już imię dla mojego brata? - chłopak zmienił temat.
- Nie ale jeszcze nad tym myślę - chwilę jeszcze tak rozmawiali i w pewnym momencie chłopakowi zaczęła lecieć krew z nosa na szczęście mama tego nie widziała.
- Muszę do łazienki mamo już kończymy bo zaraz wychodzimy na imprezę. Kocham cię -
pożegnał się szybko i uciekł do łazienki.
Kamio spoglądał na ukochanego zmartwiony ale nie chciał martwić jego mamy.
- Zadzwonimy do pani jutro - uśmiechnął się i po chwili rozłączył się. Pobiegł  do łazienki i objął go.
- Kochanie wszystko dobrze?
- Jak się czujesz? Przynieść ci coś? - szeptał zaniepokojony mężczyzna.
- Mam nadzieję, że wziąłeś leki- spojrzał na niego uważnie.

Już opanował sytuację i położył sobie na nos woreczek żelu chłodzącego i już było ok.
- Już dobrze skarbie. To z tych emocji chyba. Brałem leki. Mieliśmy zrobić obiad prawda? - odwrócił się przodem do niego i pocałował go w czubek nosa.
- Dziękuję, że tak się mną opiekujesz. Teraz trzeba się tamtymi dzieciakami zaopiekować i dać im jeść. - Mike trzymał go mocno za rękę i zabrał go do kuchni. Usiadł na kuchennym blacie.
- Ty się baw w kucharza. Ja wole nie. - powiedział cicho.

Demon westchnął cicho i pocałował go delikatnie w czoło.
- Pamiętaj, że masz mi wszystko mówić , dobrze? - uśmiechnął się czule. Kamio pozwolił się zaciągnąć do kuchni. Zrobił jajecznice na boczku, sałatkę z pomidorami i kanapeczki plus dla każdego herbatę.
- Wiesz  co kotek? Idź ich obudzić - mężczyzna puścił mu oczko i obejmując go zdjął go z blatu. Zanim go puścił pocałował go namiętnie. 
- Mhm mój przyszły mały mąż - powiedział rozbawiony.

- Mój duży przyszły mąż. Mrrr kochanie będę ci robił śniadania do łóżka a ty mnie będziesz zabierał z uczelni i wieczorami z pieskiem wychodzić będziemy na długie spacery po parku... Hmmm - Mike rozmarzył się na samą myśl i taki w siódmym niebie poszedł po te paskudy. W przeciągu piętnastu minut wszyscy już usiedli w salonie przy stole i Isei pomógł Kamio podać ten późny obiad.

- Mam nadzieje, że dobrze wypoczęliście bo wynająłem klub na całą noc plus cały alkohol jest już opłacony wiec możecie pić ile chcecie, tak samo jest z jedzeniem, obok będzie druga sala gdzie będą jeszcze inni wiec możemy się potem tez do nich dołączyć.. - powiedział Kamio popijając herbatę.

- Kochanie jak zwykle myślisz o wszystkim - chłopak przytulił się do boku narzeczonego by mogli jeść znów wspólnie z jednego talerza. Po śniadaniu dziewczyny wrobiły Kenji'ego i Yukito w sprzątanie by one i Isei no i Michael mogli zamknąć się w łazience i zrobić na bóstwa przed tą imprezą.
 
Kamio zaśmiał się tylko i pomógł nieco chłopakom w sprzątaniu po czym ulokował się z Kaname w salonie pijąc kawę.
- Coś mi się zdaje, że nasi chłopcy dadzą nam dzisiaj popalić, znowu się robią na bóstwo, jakby nie byli wystarczająco śliczni - demon zaśmiał się zerkając na Kaname.
- I znowu będę zazdrosny jak nic - zaśmiał się.

- Dobrze że mamy osobną salę i nikt ich raczej nie zobaczy. - Kaname poniekąd był do Kamio podobny. Tak jak Isei do Michaela tylko że Isei był bardziej słodki. Mike miał charakterek. Długie godziny zajęło im przygotowanie się i zgodnie wszyscy dzisiaj ubrali się na biało. Dziewczyny białe spódniczki, chłopcy białe spodnie i koszule i kapelusze. Zjedli jeszcze tylko obiad i po kolejnej godzinie wszyscy byli gotowi do drogi.
- Jesteśmy gotowi. Możemy iść - powiedzieli w końcu pokazując się na dole.


Wyszykowanie nie zajęło mu długo, po chwili  jechali już wynajętym samochodem. Weszli do dość ekskluzywnego klubu gdzie przywitał ich właściciel ,w sumie był on znajomym Kamio.
- I jak wam się podoba? Chodźcie, mam ochotę na dobrego drinka. - powiedział Kamio.

Wyglądali jak jakaś elita, wszyscy się na nich spojrzeli gdy właściciel prowadził ich do ich sali a potem drzwi się zamknęły i znaleźli się w naprawdę wspaniałym miejscu. Za barem stało dwóch barmanów gotowych spełnić każde ich marzenie, więc usiedli przy barze i każdy zamówił sobie to na co miał ochotę. Tylko Michael sok bo brał silne leki.
Kamio uśmiechnął się delikatnie i pocałował go w policzek.
- Kochanie prezent dostaniesz w naszej sypialni - mruknął mu na uszko po czym pocałował go  w drugi policzek. Demon pił powoli swojego drinka, wszyscy wesoło rozmawiali ,śmiali sie.
- Kochanie ,zatańczymy ? - mężczyzna chwycił jego dłoń ciągnąc go na parkiet.

- Prezent obustronny kochanie - Mike poprawił go i dał się zaciągnąć na parkiet. Zaraz za nimi Isei i Kaname i w końcu pozostali też. Tańczyli, śmiali się i pili a bracia wciąż wznosili toast za Kamio i Michaela. W końcu chłopak podszedł zmęczony do baru i oparł się o niego prosząc o szklankę wody.
Kamio podszedł do niego i objął go od tyłu w pasie.
- Wszystko dobrze kochanie? - przygląda mu się, po czym pocałował go czule w policzek, usiadł na stołku i posadził go sobie na kolanach i po chwili podał szklankę z wodą.

Mike usiadł mu na kolanach i mocno się przytulił.
-Boli mnie głowa - przyznał i sięgnął po szklankę jednak ręce tak mu się trzęsły, że szklanka wypadła mu z rąk.
- Prze... Przepraszam - chłopak schylił się po to szkło żeby pozbierać i stracił równowagę spadając z kolan ukochanego. Tak strasznie kręciło mu się w głowie. Było tak duszo. Kolory zlały mu się w jedną całość aż w końcu stały się czarne i Michael stracił przytomność. To chyba resztki jego odporności próbowały walczyć z przeziębieniem, stąd ta nagłą reakcja i osłabienie organizmu.
 
- Mike ? Co się dzieje ? Mike?!! Mike!!!  - krzyknął potrząsając nim delikatnie, wziął go na ręce i czym prędzej zawiózł do szpitala, reszcie powiedział, że albo niech zostaną w klubie lub wracają do domku, jakby co samochód cały czas stoi z kierowcą na zewnątrz.
W szpitalu powiedział wszystko lekarzom i co dolega chłopcu, oddał go w ich ręce, jednak nie mógł wytrzymać, musiał do niego wejść. Jednak zatrzymał go lekarz.
- Co pan wyprawia? Niech mnie pan puści! Ja muszę do niego iść, muszę pomoc - szeptał Kamio. Nie chciał go tracić wiedział, że mu to obiecał, że nie będzie ingerował ale nie potrafił.
- To mój narzeczony, !! - warknął w końcu demon patrząc wrogo na młodego mężczyznę.

Lekarze podawali mu wciąż leki, podłączyli do aparatury by uratować mu życie. Isei zadzwonił do ojca by ten skontaktował się z Kamio i z lekarzem który teraz jest przy chłopaku. Pielęgniarki wyrzuciły Kamio z sali.
- Proszę wyjść! Podajemy mu leki i niedługo powinien się obudzić. To tylko lekka zapaść. 

Kamio zanim wyszedł z sali do poczekalni, odebrał telefon i podał go lekarzowi. Nie wiedział już o czym rozmawiają bo siedział już w poczekalni. Zasłonił twarz dłońmi, tak bardzo się denerwował, tak bardzo się bał.
- Mike nie rób mi tego - szepnął sam do siebie.
- Wiesz, że bez ciebie nie dam rady, - Kamio zagryzł wargę, po chwili zdziwiony zauważył, że po jego policzkach spływają łzy.
- C..co?!  - zaskoczony otarł mokry policzek, pierwszy raz w życiu płakał, nie sądził, że jest do tego zdolny ale w końcu to Mike, jego pierwsza miłość.

W przeciągu godziny zjawiła się też reszta żeby być tu przy Kamio i go wspierać. Lekarze już opanowali sytuację a jeden z nich wyszedł na korytarz.
- Pan jest narzeczonym jak pan mówił tak? I nie ma tu nikogo z rodziny? Lekarz prowadzący chłopaka prosił żeby Michael znalazł się w swoim rodzinnym mieście bo takie było życzenie chłopaka. Może pan do niego wejść. Już powoli się budzi ale proszę założyć maskę. I uważać kiedy kaszle krwią bo może się pan zarazić. 

- Rod...rodzinne miasto? C...czyli że on,,, że,, - demon zająknął się. Jednak po chwili wziął się w garść. Chciał zobaczyć swojego kotka.  Posłusznie założył maskę chociaż i tak wiedział, że nic mu nie będzie.
- Hey kochanie - szepnął i chwycił delikatnie jego dłoń.
- Jak się czujesz? W,,wybacz głupie pytanie - westchnął.
- Słyszałem, że chcesz wrócić do domu, oczywiście, co tylko zechcesz,, - szepnął, pochylił się i pocałował go  w czoło.
- Kochanie, tak bardzo cie kocham - Kamio zagryzł wargę, nie chciał płakać przy nim, więc uśmiechnął się delikatnie.

Mike nie miał siły mówić ale przecież mogli się porozumiewać w myślach prawda?
- Chce do domu kochanie... Do rodziców. Chce porozmawiać z ojcem i z moim pokoju jest coś co chce odzyskać. 

- Oczywiście malutki, co tylko zechcesz  - szepnął cały czas trzymał jego dłoń co jakiś czas muskając ja ustami.
- Jak tylko lekarz cie wypisze pojedziemy do domu,,
- Przepraszam to moja wina, powinniśmy zostać w domu - szepnął drżącym głosem.
- A ja wyciągnąłem cie na to przyjecie - pokręcił głową. Miał wyrzuty sumienia.

- Kochanie to była bardzo ważna dla nas impreza i było naprawdę świetnie. Niech mnie tylko wypuszcza i to powtórzymy co nie? - chłopca humor  nie opuszczał. Nie chciał by ktokolwiek był smutny zwłaszcza, że to jeszcze nie koniec. Jeszcze nie spełniły się jego marzenia.
- T..tak kochanie, pójdziemy tam jeszcze nie raz zobaczysz,,- szepnął i uśmiechnął się czule.
- Dla mnie ty jesteś najważniejszy - powiedział demon wpatrując się w niego uważnie.
- Tak bardzo się wystraszyłem - odwrócił wzrok.

- Um przepraszam... Nie chciałem cię przestraszyć. Tak bardzo mi przykro - w oku stanęła mu łza bo naprawdę nie chciał tak ranić ukochanego.
- Jestem zmęczony... Chce mi się spać. Bądź przy mnie,
- Oczywiście,  że będę, nie płacz kochanie - starł mu łzę z policzka.
- Śpij kochanie - szepnął.
- Pamiętaj, ja zostanę z tobą na zawsze 
- chłopiec trzymał go mocno za rękę i bardzo szybko zasnął. Wciąż miał podawane leki. I tak przez całą noc. Lekarz w końcu poprosił demona na rozmowę.
- Panie Kamio. Lekarz chłopaka prosił żeby go zabrać do domu ale podczas podróży nie będzie z wami lekarza dlatego dostanie pan kilka dawek leku . Potrafi pan robić zastrzyk dożylnie? - spytał poprawiając okulary.
- Tak , oczywiście, że umiem - demon skinął głową.
- Dobrze się nim zajmę... Nie musi się pan martwić, zadzwonimy jak tylko dojedziemy do  szpitala. - lekarz położył mu dłoń na ramieniu.
- Niech pan będzie silny, dla niego. - szepnął lekarz po czym odszedł korytarzem w stronę swojego gabinetu.

(...) 
 
Tym czasem w piekle... 

 
- Samaelu! - Mick stanął przed obliczeń anioła śmierci.
- Czego chcesz? - powiedział zimno Samuel.
- Jesteś mi winien przysługę Samaelu. Wiesz czego chce. Chce tego chłopaka. Jest czysty ale związek z demonem Kamio po śmierci sprowadzi go do ciebie. Chce zarezerwować jego duszę. Musisz go oznaczyć na mojego żebym rozpoznał go podczas jego ponownych narodzin. I Kamio ma go nie znaleźć. Przynajmniej nie kiedy ja go będę miał.
- Yare yare... Jesteś kłopotliwy. Ale zgoda. Chłopak jest twój ale jego czas jeszcze nie nadszedł. Kilka dni... Chłopiec narodzi się w Anglii. Tam go szukaj za kilka dni. 


(...)
 
Tym czasem niczego nie spodziewający sie demon właśnie siedział przy swoim ukochanym. Lekarz powiedział, że wypisze chłopca z samego rana, chciał przetrzymać go jeszcze na obserwacji.
Kamio nie zmrużył oka.  Gdy nastał ranek, ubrał Mike'a i ostrożnie zapakował do samochodu, oczywiście jechał z nimi jeszcze Isei a reszta wracała z Kaname,

6 komentarzy:

  1. A zaczęło się tak pięknie - śniadanko,telefon do mamy,imprezka. Szkoda gadać. Potem już tylko łzy i zgrzytanie zębów. Nie spodziewałam się, że pogorszenie zdrowia Mike nastąpi tak szybko.
    I co ten paskudny Mick wyprawia! Jak śmie rezerwować dla siebie duszę chłopaka. Kamio musi się o tym dowiedzieć i mu to wybić z głowy. Najlepiej ręcznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. wybacz brak komentarzy wcześniej. Najpierw im serwujesz zaręczyny. I piękne plany na przyszłość. Ten rozdział tak świetnie się zaczął a ty robisz coś takiego:(. No i ta scena w piekle czyżby jakieś inne kłopoty? Dobrze że jednak się odrodzi bo jeszcze się spotkają. Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. pod koniec stanęły mi świeczki w oczach.. nie to nie może się tak skończyć.. no patrz już płaczę.. T^T ja tak nie chcę bo będę płakać no ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie, nie!!!!!!!!!!! On nie ma umrzeć, a jeśli tak to ma się potem spotkać z Kamio, a nie z jakimś Mickiem....AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! Cholera, lece czytać dalej...
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  5. 24 year-old VP Sales Malissa Shadfourth, hailing from Langley enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Gaming. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta. tutaj jest jego komentarz

    OdpowiedzUsuń