piątek, 14 września 2012

Poznać Prawdę 24


ROZDZIAŁ 24



Mike nie okazywał po sobie jakiejś tam wielkiej rozpaczy, raczej było mu przykro .
- Mój ojciec i jego ojciec i dziadek ojca, wszyscy służyli w wojsku w jednostkach specjalnych, ojciec jak jego przodkowie prowadzili drzewo genealogiczne z którego wynika że pochodzimy z jakiejś tam ważnej rodziny, ojciec jest strasznie konserwatywny, zawsze był przeciwko mojemu zamiłowaniu muzyka i malarstwem, i powiedział mi w twarz że cieszy się że zostałem zakażony bo to sprawiło że w końcu idę w jego ślady. Wątpię czy zmieni kiedykolwiek sposób myślenia
puścił się go i padł na łóżko, już wcześniej był zmęczony, teraz tylko marzył o tym żeby zamknąć oczy i zasnąć.
- Widzisz... Mama też byłaby na zagrożonej pozycji gdyby nie dziecko. Byłby w stanie wyrzucić ją tak jak mnie mówiąc że to jej wina że wydała na świat takie a nie inne dziecko. To się już w naszej rodzinie zdarzało... - przekręcił się na bok i złapał go za rękę.
- Miałem mieć brata bliźniaka z zespołem Downa, ojciec zapłacił za operacje by mojego brata usunąć w wczesnym okresie ciąży. To są sprawy o których się w domu nie mówi i założę się, że mi mnie teraz wyrzuci z serca, będzie liczył na to, że jego trzecie dziecko będzie normalne. Szkoda mi tylko mamy... 


Kamio słuchał go uważnie i był w szoku, co to za ojciec, który karze usunąć jedno dziecko, wyrzuca drugie z domu, a matka może jedynie żyć w strachu co przyniesie kolejny dzień i czy jej nie wyrzuci.
- Czyli każdy musi mieć takie poglądy jak on tak? I jak śmiał powiedzieć, że to dobrze że zostałeś zarażony?!!
- Niech uważa, czeka go jeszcze rozmowa ze mną, ale teraz śpij, - demon położył się obok niego mocno go przytulając, czarami zdjął z niego ciuchy zostawiając go w samej bieliźnie. To samo stało się z jego ciuchami, które wylądowały złożone na krześle. Kamio jeszcze pocałował go w czubek głowy.
- Staraj się na razie o tym nie myśleć, niedługo wyjedziemy na wakacje, - powiedział cicho mężczyzna.
- Wiem, że to niewiele, ale masz mnie, a ja cie nigdy nie opuszczę. Dla mnie jesteś wszystkim, oddałbym całe życie tylko dla ciebie.

- Problem w tym, że mimo wszystko mama naprawdę go kocha. Gdyby nie to, oraz fakt, że mnie utrzymywali, już dawno bym się wyprowadził. Nie mogłem dostać żadnej dorywczej pracy w knajpie i w ogóle nigdzie, przez to że jestem chory. Kotuś... Pamiętaj że obiecałeś zająć się moją mamą. Teraz już wiesz dlaczego to takie ważne. Wierzę, że dotrzymasz tej obietnicy. - chłopiec zamknął oczy i schował się w jego ramionach. Przy nim wszystkie smutki odchodziły gdzieś daleko, mógł spokojnie zasnąć. Boże dobrze, że pojadą na te wakacje, przyda im się odpoczynek , nie tylko od szkoły. Coraline w domu czekała aż Josef zaśnie i wysłała synowi wiadomość, że postara się uspokoić ojca i że wszystko będzie dobrze. I życzyła chłopcom szczęścia i będzie dawać znać kiedy ojca nie będzie w domu by mogli ją odwiedzać. 

Kamio odpisał na wiadomość, i życzył jej spokojnej nocy, dodał że na pewno będą się odzywać i będą ją odwiedzać. Mężczyzna  spoglądał na śpiącego chłopca cały czas, głaskał go po głowie przeczesując delikatnie jego włoski.
- Mój malutki, mój kochany.... To wszystko moja wina, gdyby nie ja, - demon westchnął.
- Gdyby nie moja zachcianka krwi, nigdy nie musiał byś się wynosić z domu, tak bardzo cie przepraszam - szepnął Kamio wpatrując się w śpiącego chłopca.

Gdyby Michael słyszał jakie głupoty pieprzy Kamio, pewnie demon dostałby poduszka w twarz. To, że spotkał tego mężczyznę było jedynym uśmiechem szczęścia od losu w jego stronę. Mike przez całą noc mocno trzymał ukochanego za rękę i spał prawie do południa. Obudził go głód. W końcu nie zjadł kolacji wczoraj, i przypomniało mu się czego nie zabrał z domu. Dokumentów i karty kredytowej, w końcu miał stypendium i miał za co żyć. 

Demon jakimś cudem wydostał się z objęć chłopca rano, gdy tylko ten otworzył oczy czekało na niego śniadanie.
- Dzień dobry kochanie - Kamio uśmiechnął eis delikatnie  i pocałował go czule.
- Głodny? Też tak myślę - demon spojrzał na burczący brzuch chłopca.
- Proszę kochanie, ja już jadłem, nie wstawaj, dzisiaj odpuść sobie zajęcia - pocałował go w policzek.
- Ja idę wziąć kąpiel, chyba, że mam poczekać na ciebie - Kamio usiadł na skraju łózka. W tym pytaniu nie było żadnego podtekstu seksualnego. Chciał by kotek nie myślał o przykrych sprawach.

Mike spojrzał na to śniadanie czując, że robi się jeszcze bardziej głodny. Więc nawet bez buziaka na dzień dobry,  sięgnął po kanapkę i kubek herbaty by zaspokoić chociaż pierwszy głód. Mike słysząc o kąpieli, zatrzymał go trzymając go za rękę.
- Nie zostawiaj mnie samego, poczekaj na mnie,,,, proszę... - utkwił w nim to swoje nieco zaszczute spojrzenie wielkich brązowych, prawie czarnych oczu i przełknął kawałek kanapki. Dokończył szybko śniadanie, nie puszczając reki ukochanego, w końcu odstawił pusta tace na bok, buziakiem dziękując za posiłek i uczepił się go mocno obejmując Kamio udami w pasie i ramionami za szyje. Nie zrobił się tulaśny ani nic z tych rzeczy, po prostu się bał, że i Kamio go zostawi, mimo że demon zapewniał go wiele razy że tak się nigdy nie stanie. Cóż, to już ostrożność.

Kamio  widząc go w tym stanie miał ochotę mocno go przytulić i nigdy nie puszczać. Wiedział co chłopakowi chodzi po głowie, objął go mocno i zaniósł do łazienki, posadził go na pralce i napościł  wodę do wanny. Po czym jednym ruchem pozbył się z niego ciuchów, i z siebie też. Podszedł do chłopca i objął go podnosząc do góry.
- Kocham cie - szepnął demon.
- Tak bardzo cie kocham, - musnął delikatnie jego usta po czym posadził go w wannie i usiadł za nim obejmując go i delikatnie zaczął jeździć dłońmi po jego ramionach starając go nieco uspokoić. Chciał żeby chłopak się rozluźnił, zaczął delikatnie muskać ustami jego kark.
- Nigdy cie nie zostawię , jesteś całym moim światem, pamiętaj to- szepnął demon.

W teorii Mike to wiedział,,, wiedział że Kamio go nie zostawi. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej, potrzebował tych ciągłych zapewnień, aż do znudzenia, ale naprawdę ich potrzebował. Cud sprawił, że on ocalał w łonie matki ale potem wszystko już szło nie tak. Wyrzucony ze społeczności dzieciaków na osiedlu, bo nie biegał za piłką, tylko śpiewał, wyłączony ze społeczności ludzi , pracodawców, bo nikt nie chciał u siebie chorego na Aids. Wyłączony z rodziny, bo był gejem, tylko Kamio akceptował go takiego jakim jest i mimo wszystko go kochał.
  Ciepła woda, dłonie i usta ukochanego podziałały jak balsam na jego rany, nie te na ciele, a na duszy, odetchnął kilka razy głęboko.
- Nic się nie stało, żyjmy tak jakby nic się nie stało, trzeba umówić się z chłopakami gdzieś na mieście, przygotować do wakacji, do końca tygodnia odpuszczamy sobie już wykłady i w końcu wakacje.

- Dobrze kochanie, jeszcze dzisiaj do nich zadzwonimy, i umówimy się za dwa dni na mieście i omówimy wszystko. Jutro rano odwiedzimy twoją mamę, zapewne się martwi o ciebie, wiec musimy z nią porozmawiać - szepnął demon po czym zaczął go delikatnie myć.
- I uważam, że to dobry pomysł, egzaminy masz zaliczone, wiec masz prawo do dłuższych wakacji - powiedział  mu na uszko delikatnie je podgryzając.
- Wszystko będzie dobrze kochanie, będziemy razem na zawsze-  objął go mocniej bardziej w siebie wtulając.

- Na zawsze....mhm... - Mike zamknął oczka i odchylił głowę do tyłu. Mógłby tak spać w tej pozycji, w tej ciepłej wodzie z ukochanym, jednak tyle jeszcze było do zrobienia...Im dłużej odpoczywał, tym więcej myśli a myślenie wychodzi mu na złe. Dlatego też zabrał się w końcu do mycia.  Sprawnie i szybko, potem opatulił się w ręcznik, przebrał pościel w sypialni, pootwierał okna, przejrzał lodówkę, zajął się obiadem i w miedzy czasie robił listę potrzebnych rzeczy na ten wypad nad morze.
- Musze jutro zabrać dokumenty z domu, trzeba to zapisać bo zapomnę. Kochanie Ty nie masz auta, prawda? Wiec chłopcy będą musieli je zabrać, bo nie przenosimy się tylko jedziemy autem, takie podróże są przeważnie zabawne. - zadecydował chłopak.

- Kochanie, ja bym się tym wszystkim zajął - Kamio objął go w pasie od tyłu i pocałował w policzek.
- Pomógłbym ci przy obiedzie - mruknął cicho kręcąc głową.
- No dobrze. Wiesz, pójdziemy po obiedzie do twojej mamy, z tego co wiem dzisiaj będą przesłuchiwać, dilera wiec twój ojciec wróci późno, wiec możemy bez problemu odwiedzić twoją mamę - szepnął demon mocno go przytulając. Po chwili demon parsknął śmiechem.
- Ależ kochanie, oczywiście, że mam samochód. To, że jestem demonem nie znaczy że nie mam prawa jazdy - Kamio puścił mu oczko rozbawiony.

- Jestem tu wiec obiad mogę zrobić, w końcu obiecałem, że Ci coś ugotuje, prawda? Ostatnio za tłusto jedliśmy, czas na jakąś zupkę - zdecydował Mike wrzucając do garnka kilka przypraw w odpowiedniej ilości. Zaraz jednak zerknął na niego unosząc jedną brew w geście zdziwienia.
- Masz autko? A będę mógł poprowadzić je w drodze powrotnej? Musze tylko prawko z domu zabrać - chłopak napalił się na podroż samochodem, a znając demona to pewnie jakieś porządne i szybkie oraz niesamowicie wygodne autko i Mike bardzo chciał się nim przejechać.

Kamio na takie zachowanie chłopca, oraz jego myśli, zaśmiał się tylko cicho i skinął głową. - No cóż kochanie jeśli będziesz grzeczny to zgoda, dam ci poprowadzić, ale wiesz, zależy ile osób będzie jechać, może wyjdzie tak, że będziemy musieli wziąć dwa samochody. Jeden mogę prowadzić ty a drugi ja ,co ty na to kochanie? - demon obrócił go w swoją stronę i pocałował delikatnie.

- To masz dwa auta? Jedzie nas chyba 10 osób, bo chłopcy biorą dziewczyny wiec na pewno pojedziemy na dwa auta. Ale ja chce jechać w jednym z Tobą bo będę się nudził... -
zarzucił ręce na szyje demona i przylgnął do niego nieznacznie oddając pocałunek i zaraz zainicjował kolejny. Jednak oderwał się szybko gdy usłyszał, że w garnku zaraz zacznie bylgotać. Zdjął zupkę z ognia, dorzucił kolejne warzywka.
- Kamio nakryj do stołu, zjemy w domu żeby nie przeszkadzać mamie, chciałem z nią jeszcze porozmawiać, poza tym jest w ciąży, nie wolno się jej przemęczać.

- Oczywiście kochanie,- Kamio cmoknął go w policzek i poszedł nakryć do stołu po czym wrócił do niego do kuchni.
- Kochanie jestem głodny, - demon objął chłopca od tyłu z cichym jękiem, nie mogąc się doczekać jedzenia.
- Nakarm mnie, - mruknął mu zmysłowo na uszko.

Mike strzelił go po łapkach, nosz paskuda mu przeszkadza w tej chwili.
- Kamio przestań bo upuszczę - pokręcił głową i wyłożył z szafy wazę do zupy, którą napełnił po brzegi. Na talerz wyłożył też po kawałku gotowanego mięsa i marchewki, nie będą dzisiaj jeść tłusto, i żeby kotek mu nie narzekał że jest głodny, z piekarnika wyjął cztery gorące bułeczki, właściwie to pieczywo czosnkowe i taki zestaw podał do stołu.
- Smacznego kochanie - poczekał aż demon usiądzie i zajął miejsce na jednym jego kolanie. 

Kamio zaśmiał się i usiadł do stołu, objął go jedną dłonią w pasie i zaczął jeść.
- Mhm kochanie to jest pyszne  - demon pocałował go w policzek.
- Kupię ci taki ładny fartuszek i już nigdy nie wyposzczę cie z kuchni - zaśmiał się i wrócił do jedzenia.

- A idź Ty zboczony demonie pedofilu panie zły i władco. Chcesz ze mnie zrobić swojego niewolnika... ? A w sumie mi pasuje, za trzy ciepłe posiłki dziennie wspólne kąpiele i łóżko i chociaż raz w tygodniu coś więcej niż pocałunek, wtedy mogę Ci gotować do końca świata co tylko zechcesz - Mike zaczął od zupy, gęstej pełnej warzyw, bardzo dobra, a zrobił jej tyle, że i na jutro wystarczy a jutro będzie lepsza gdy tak najdzie wszystkimi potrawami. Potem się zabrał za gotowaną pierś którą się z ukochanym podzielił.
- Weźmiemy coś na drogę nad morze, a lodówkę uzupełnimy na miejscu, ale kochanie nie będę codziennie gotował, też chce mieć coś z tych wakacji. - mruknął chłopiec nadymając policzki.

Demon już chyba setny raz tego dnia zaśmiał się głośno i pocałował go mocno ale krótko.
- To na wakacjach ja ci będę gotował, albo pójdziemy do knajpki na imprezę i na  obiad, mają tam pyszne jedzenie - mruknął mu na uszko demon.
- Ale w nocy to ja zjem ciebie, jesteś taki mhmr  - Kamio podgryzł delikatnie jego uszko.
- Schrupie cie nawet teraz  - pocałował jego szyję.


- Ale jedzenie z knajpki nie jest zdrowe. Kenji będzie też gotował. - Mike mimowolnie odchylił głowę w bok by dać mu dostęp do jakże wrażliwego miejsca jakim była szyja.
- Zalatuje Ci mięsem kotek czy jak? Hihi dziwne masz gusta smakowe... O może dlatego ci moja kuchnia smakuje - zszedł z jego kolan i z lodówki wyjął mały bonus niespodziankę. Dwa ciacha z galaretka.
- To tak w nagrodę że ze mną tak długo wytrzymujesz kochanie. Jest jeszcze jedno, dla mamy. 

- Oh kotek rozpieszczasz mnie - mruknął i pocałował go delikatnie widząc ciastka.
- Wyglądają pysznie , mhm ale może zabierzmy to ciasto i zjemy razem z twoją mamą - Kamio i objął go delikatnie. Uwielbiał mieć go blisko siebie.
- A poza tym to przyjemność móc się z tobą użerać - demon rozbawiony potargał mu włosy.
- Kocham cie i uwielbiam twoje towarzystwo, - powiedział z powagą demon.

- Może faktycznie masz rację. Weźmiemy ciastka do mamy - Mike spakował je, i odłożył na bok. Po obiedzie chłopak wręczył ukochanemu płyn do mycia naczyń
- Ja ciebie też bardzo kocham^^ Ty zmywasz. Muszę jeszcze zrobić listę zakupów -
i tak chodził po domu, od szafy z ubraniami przez kuchnię po łazienki i zapisywał to wszystko czego mu brakowało. Zaznaczał też co zostawił w domu i powinien zabrać i tak zeszła prawie godzina aż w końcu dostał wiadomość od mamy, że ojciec właśnie wyszedł do pracy, teren czysty więc spokojnie mogą tam się zjawić. 

Kamio objął chłopca i z zapakowanymi rzeczami pojechali do domu Mike’a, oczywiście wcześniej demon upewnił się, że rzeczywiście teren jest czysty, gdy tylko weszli do domu,  Mike rzucił się w ramiona matki.

Michael oczywiście musiał się mocno z mama przytulić, cieszył się że tak szybko mogli się zobaczyć, widział, że kobieta nie spała o czym świadczyły cienie pod oczami i bladą twarz . Coraline nim zaprosiła ich do środka, wystawiła ręce do Kamio i jego też mocno przytuliła.
- Wiedziałam, że się zajmiesz Michaelem, dziękuję Ci Kamio. Jesteś prawdziwym aniołem zesłanym nam do pomocy - Mike uśmiechnął się, gdyby mama znała prawdę... heh. Weszli standardowo do kuchni, kobieta przygotowała herbatę a Mike podał ciastka
- Mamo dobrze się czujesz? Tata Ci nie dokuczał? Mówił coś?
- Zabronił mi wspominać o Tobie kochanie i zajął się dzieckiem jakby było jego pierwszym... 

Kamio delikatnie przytulił kobietę, a słysząc co mówił ojciec chłopaka miał na końcu języka niezbyt pochlebną obelgę ale zachował to na razie dla siebie, nie chciał denerwować jego matki, usiedli w kuchni a Kamio wziął Mike'a na kolana.
- Niedługo wyjeżdżamy na tydzień, może dłużej, mówiliśmy pani o tych wakacjach, oczywiście będziemy dzwonić - mężczyzna uśmiechnął się ciepło.
- Jak się pani czuje? - spytał cicho.

- Jedziecie jednak na te wakacje? I bardzo dobrze. Przyda się wam odpoczynek -
jeszcze chwaliła syna za ciasto, prowadzili całkiem normalną rozmowę, tak jak zwykle to wyglądało.
- Czuje się świetnie kochanie, to miłe, że się martwisz. Mike nie wziąłeś kilku rzeczy prawda? Spakowałam Ci je... Musicie mi kiedyś pokazać jak się urządziliście- powiedziała zaciekawiona kobieta.

- Oczywiście że pokażemy, zaraz jak wrócimy z wakacji, zapraszamy na obiad do nas prawda Mike? - objął go delikatnie i pocałował w policzek.
- Tylko trochę sie martwię - demon westchnął.
- Bądź co bądź, to jest ojciec Mike'a, nie podzielam jego poglądów i chętnie ostro bym mu przygadał, ,eh nie wiem co robić, nie chce Mike'a rozdzielać z rodziną - szepnął tuląc mocno do siebie swój największy skarb.

- Kamio nie mów tak, w końcu Mike to dorosły facet i to normalne, że się w końcu musiał z domu wyprowadzić i zacząć normalne życie jako dorosły, prawda? Nie rozdzielasz go z rodziną, wciąż oboje do rodziny należycie, a Josef może sobie swoje filozofię wsadzić głęboko. - kobieta teraz przytuliła się do ramienia syna mocno.
- Naprawdę się cieszę kochanie że ułożyłeś sobie życie. Tak powinno być.
- Ale o Ciebie mamuś też trzeba zadbać. Kiedy masz wizytę u lekarza? Mogę pójść z Tobą? 


- Dziękuje, jest pani naprawdę wspaniała  - powiedział Kamio nieśmiało. Należał do rodziny? Sam nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, to było wspaniałe uczucie, móc znowu mieć rodzinę - demon objał ich obydwoje i przytulił delikatnie.
-  Właśnie, kiedy ma pani wizytę? Dotrzymamy pani towarzystwa... Wiadomo już czy to chłopiec czy dziewczynka?- zaciekawiony spojrzał mimowolnie na brzuch kobiety.

- Jeszcze nie wiadomo... A na wizytę miałam się umówić w przyszłym tygodniu. Więc pójdziemy jak wrócicie z wakacji. Jedliście obiad? Zrobiłam zapiekankę, właściwie sama nie wiem po co tak dużo gotuje tylko dla siebie - uśmiechnęła się wstając. Cała mama z nudów wciąż siedzi w kuchni i gotuje. Gdy pojawi się dziecko, nie będzie miała na nic czasu... Oj wtedy brat i jego partner wkroczą do akcji, będą maleństwo bawić żeby mama mogła odpocząć.
 
- Oh no cóż jedliśmy, ale chętnie skubnę odrobinkę, uwielbiam pani  kuchnie ,- uśmiechnął się delikatnie i posadził sobie kotka na kolanach.
- Kochanie też zjesz troszkę co ? - mruknął mu na uszko lekko je podgryzając. Zaraz jednak zaśmiał się cicho i położył głowę na jego ramieniu.

- Mamo nie przyzwyczajaj mi faceta do takiej kuchni bo w końcu mu się zgrubnie.
- Ale to zapiekanka z mięsem i ryżem kochanie....
- A to ja też poproszę - w końcu kto normalny odmawia zapiekanki z ryżem z kuchni własnej mamy?
- Wiesz mamo tak sobie myślałem, że możesz zrobić z mojego pokoju pokój dla dziecka. Jest taki w sam raz, oczywiście jak już będzie większe. 

- A widzisz kochanie, sam też się skusiłeś, a poza tym nie przytyjemy, spalimy wszystko na wakacjach - demon puścił mu oczko.
- Pokój dla dziecka? - Kamio zamyślił się. 
- Jakby co mogę pomoc przy remoncie, chociaż nie wiem czy oprócz pani ktoś wpuści mnie do domu - mimowolnie skrzywił się, ale zaraz na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Tym bardziej, że po powrocie lub przed wyjazdem mam zamiar zamienić parę słów z pani mężem.

- Męża i tak prawie wcale nie ma w domu. Możesz przychodzić i pomoc kiedy tylko chcesz - kobieta podała im dwa wielkie talerze z gigantycznymi porcjami zapiekanki. Dla siebie też wzięła, plus sok cytrynowy zaczynają się chyba zmieniać jej gusta smakowe. Michael nie chciał już rozmawiać z ojcem. Sytuacji jednak pogorszyć się nie da więc nie zabraniał mężczyźnie rozmawiać z ojcem.
- Tak właściwie kotek po po chcesz z nim jeszcze rozmawiać? 

6 komentarzy:

  1. Ojciec Mike jest gorszy niż myślałam. To jakiś potwór. Mógłby straszyć w horrorach. Jego motto to idealne dziecko za każdą cenę. Kamio powinien się nim zająć żeby maluszek, który się urodzi miał nieco lepsze życie niż chłopak i był naprawdę kochany. Mama strasznie rozpieszcza Kamio. Utuczy go jak nic i Mike będzie miał mięciutką podusię.No chyba że zapewni demonowi odpowiedni trening nocami.

    OdpowiedzUsuń
  2. ojca Mike powiesiłabym za jaja z latarni -.-
    ale rozdział fajny i taki spokojny ;)
    ciekawią mnie wakacje chłopaków ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. jeśli na wakacjach nie bd fapfap to cie znajdę i dodam tą przez wszystkich wyczekiwaną scenę @.@ buahahahah

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie to się zrobiło bardzo słodko-gorzkie całkiem inne od innych Twoich opowiadań ale jest wciąż świetne:) Ojca to ma strasznego nie spodziewałam się na prawdę. Ale mama dalej jest świetna i bardzo pozytywna jak oni się dziwnie dobrali. Mike ma szczęście że jest z demonem bo ten nigdy go nie zostawi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. O jaka to jest słodka parka ^^ Niech on nie umiera!
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech... Rozumiem Mike'a, mam podobnego ojca i matkę, ale myślę, że dało by się ojcu wszystko wytłumaczyć gorzej z matką. Współczuje naszej uroczej parce. Dobra, idę czytać dalej ;)

    ~Azusa

    OdpowiedzUsuń