Rozdział 6
Kobieta aż usiadła z wrażenia z tego
wszystkiego.
- Michael w jego wieku po kryjomu uczył się gotować i malować
tak jak on teraz... I Angelo ma siedem lat a siedem lat temu nasz Michael...
Ech Kanio mając go tutaj czuje że mój syn wrócił i mówi mi to moje serce
matki... Chce go adoptować, wtedy zostanie z nami.
- Spokojnie mamo, powoli. Najpierw dokładnie dowiem się o
co chodzi, chociaż i tak się domyślam, - spojrzał na nią.
- To prawdopodobnie jest twój syn, a raczej jego dusza która się odrodziła na nowo - pokręcił głową.
- To rzadki przypadek, ale muszę to dokładnie sprawdzić, - objął mamę ramieniem.
- Idź spać mamo, rano porozmawiamy - pocałował ją w policzek.
- To prawdopodobnie jest twój syn, a raczej jego dusza która się odrodziła na nowo - pokręcił głową.
- To rzadki przypadek, ale muszę to dokładnie sprawdzić, - objął mamę ramieniem.
- Idź spać mamo, rano porozmawiamy - pocałował ją w policzek.
- Dobrze ale porozmawia o tym z moim
mężem. Chce tego chłopca. On coś w sobie ma, i jeśli to jest mój Michael to
znaczy że los tak chciał i musi do nas wrócić - przytuliła się na chwilę i życzyła mu dobrej nocy i poszła
się położyć. Czuła taki dziwny spokój w sercu. Samuel tej nocy zjawił się w
mieszkaniu demona chcąc zostawić jakieś wskazówki ale słyszał wszystko i
stwierdził że i tak już wszystko jest jasne więc tylko położył na stole
pamiętnik Michaela, w którym pisał, że wróci bo jego dusza nie może już żyć bez
Kamio.
Kamio niedługo potem położył się spać, przytulił
delikatnie chłopca.
- Czy to naprawdę ty ? - demon szepnął zanim zapadł w sen. Rano obudziło go poruszenie na łóżku, uchylił powieki spoglądając na chłopca.
- Oh nie śpisz już ? - Kamio spojrzał na zegarek. Dochodziła 6 rano , usiadł i posadził sobie chłopca na kolanach>
- Zrobię ci śniadanie kochanie, na co masz ochotę? - pogłaskał go po głowie.
- Czy to naprawdę ty ? - demon szepnął zanim zapadł w sen. Rano obudziło go poruszenie na łóżku, uchylił powieki spoglądając na chłopca.
- Oh nie śpisz już ? - Kamio spojrzał na zegarek. Dochodziła 6 rano , usiadł i posadził sobie chłopca na kolanach>
- Zrobię ci śniadanie kochanie, na co masz ochotę? - pogłaskał go po głowie.
Chłopiec przeważnie wstawał wcześnie. O tej porze
już powinien dawno robić śniadanie... A tu taka nagła zmian planu dnia. Dobrze
że Kamio też już wstał, i chłopiec nie będzie się nudził.
- Nii-chan... Ja ci zrobię dobre śniadanie, dobrze? A ty pilnuj mojego misia. Isei boi się ciemności - tak nazwał tego królika, wyszedł z łóżka prosto do kuchni chcąc tym śniadaniem mu podziękować. Prawdziwy Isei też bał się ciemności. Gdy był mały i nosił takie dwie kitki jak królicze uszka i to imię tak samo mu się nasunęło.
- Nii-chan... Ja ci zrobię dobre śniadanie, dobrze? A ty pilnuj mojego misia. Isei boi się ciemności - tak nazwał tego królika, wyszedł z łóżka prosto do kuchni chcąc tym śniadaniem mu podziękować. Prawdziwy Isei też bał się ciemności. Gdy był mały i nosił takie dwie kitki jak królicze uszka i to imię tak samo mu się nasunęło.
Demon nawet nie był w stanie zareagować, wpatrywał się za znikającym chłopcem zaskoczony. Isei ? Przecież tak miał na imię najlepszy przyjaciel
Mike'a - pomyślał ,po chwili opanowany już wszedł do kuchni i wziął go na ręce.
- Nie bój się Angelo, twój Isei śpi teraz z Gabrysiem, dobrze? Ja chciałem ci pomóc - Kamio posadził chłopca na blacie stołu.
- Będziesz mi podpowiadał co mam wrzucić do miski, zrobimy naleśniki - dotknął palcem noska chłopca po czym zabrał się do pracy.
- Nie bój się Angelo, twój Isei śpi teraz z Gabrysiem, dobrze? Ja chciałem ci pomóc - Kamio posadził chłopca na blacie stołu.
- Będziesz mi podpowiadał co mam wrzucić do miski, zrobimy naleśniki - dotknął palcem noska chłopca po czym zabrał się do pracy.
Ci najważniejsi zostają w pamięci, tego
nie da się skasować. I tak było z chłopcem którego pamięć wracała coraz
bardziej
- Jejku Nii-chan! Hihi zostaw - chłopiec śmiał się gdy mężczyzna tak nagle wziął go na ręce. Cóż nie mógł odmówić.
- Mleko i mąka i jajko i trzeba trochę soli i ja lubię z kawałkami jabłek - nie trzeba chyba dodawać, że to też ulubione naleśniki Michaela.
- I chyba trochę cynamonu można dodać. - to już wiedział sam z siebie, takie naleśniki robiła Coraline i takich nauczył się robić jako Michael.
- Jejku Nii-chan! Hihi zostaw - chłopiec śmiał się gdy mężczyzna tak nagle wziął go na ręce. Cóż nie mógł odmówić.
- Mleko i mąka i jajko i trzeba trochę soli i ja lubię z kawałkami jabłek - nie trzeba chyba dodawać, że to też ulubione naleśniki Michaela.
- I chyba trochę cynamonu można dodać. - to już wiedział sam z siebie, takie naleśniki robiła Coraline i takich nauczył się robić jako Michael.
Demon ponownie tego dnia, zastygł na chwile. Z jabłkami? Z cynamonem,? Po
chwili jednak uśmiechnął się ciepło.
- Oczywiście malutki, wedle życzenia - demon pogłaskał go po głowie, po dłuższej chwili naleśniki były gotowe. Do kuchni weszła Coraline.
- Oh wiedziałam, że coś pichcicie, tak ładnie pachnie że aż musiałam wstać,,- Coraline zerknęła na naleśniki i uśmiechnęła się.
- Oh Kamio moje ulubione dziękuje,,
- Tak wlasciwie mamo, to Angelo podawał mi przepis ,, z pamięci - spojrzał na nią sugestywnie. Po chwili do kuchni wszedł też zaspany Gabryś i wszyscy zabrali się za pyszne naleśniki.
- Oczywiście malutki, wedle życzenia - demon pogłaskał go po głowie, po dłuższej chwili naleśniki były gotowe. Do kuchni weszła Coraline.
- Oh wiedziałam, że coś pichcicie, tak ładnie pachnie że aż musiałam wstać,,- Coraline zerknęła na naleśniki i uśmiechnęła się.
- Oh Kamio moje ulubione dziękuje,,
- Tak wlasciwie mamo, to Angelo podawał mi przepis ,, z pamięci - spojrzał na nią sugestywnie. Po chwili do kuchni wszedł też zaspany Gabryś i wszyscy zabrali się za pyszne naleśniki.
Coraline zaskoczona coraz bardziej
patrzyła na tego chłopca jak na swoje własne kochane małe, swoje dziecko i
mówiąc szczerze w to właśnie wierzyła i gdyby to okazało się tylko seria
dziwnych zbiegów okoliczności ona wciąż uparcie by wierzyła że to jej syn. Po
śniadaniu chłopcy poszli się bawić.
- Kamio? Ja z nimi zostanę i zadzwonię też do Josefa a ty musisz koniecznie odwiedzić ten klasztor i zdobyć informacje.
- Kamio? Ja z nimi zostanę i zadzwonię też do Josefa a ty musisz koniecznie odwiedzić ten klasztor i zdobyć informacje.
- Dobrze, ale mamo, nie wiem czy to dobry pomysł mówić ojcu, że to Mike, wiesz że on w to nie uwierzy, będzie zażarcie mówił, że to zbiegi okoliczności,- szepnął.
- Ale nie powiem mu że to może być Michael, tylko że może przybędzie nam w domu kolejne dziecko. - kobieta wątpiła czy Josef uwierzył by w taka cudowną reinkarnację.
- Jutro przyniosę dokumenty, chociaż w sumie mogę to zrobić dzisiaj. Zajmiesz się chłopcami? - Kamio uśmiechnął się ciepło.
- Jutro przyniosę dokumenty, chociaż w sumie mogę to zrobić dzisiaj. Zajmiesz się chłopcami? - Kamio uśmiechnął się ciepło.
- Dzisiaj wieczorem o tym porozmawiamy. Idź tylko wróć na
kolację. I jak nas nie będzie w domu to pewnie w parku. Pójdziemy na spacer
póki jest ciepło.- powiedziała mama.
- A co do adopcji, będziemy musieli wieczorem na spokojnie porozmawiać z chłopcem, może jest mały ale on też powinien mieć słowo w naszej dyskusji - pocałował mamę w policzek po czym rozglądając się czy chlupcy go nie widzą, po czym po prostu rozpłynął się w powietrzu.
- A co do adopcji, będziemy musieli wieczorem na spokojnie porozmawiać z chłopcem, może jest mały ale on też powinien mieć słowo w naszej dyskusji - pocałował mamę w policzek po czym rozglądając się czy chlupcy go nie widzą, po czym po prostu rozpłynął się w powietrzu.
Demon wrócił kolo godziny 20 z potrzebnymi
informacjami, a raczej ich strzępkami. Gdy chłopcy zasnęli usiadł z kobietą w salonie.
- Nikt nie wie jak się nazywa ten chłopiec, został znaleziony pod bramą klasztoru razem z matką która prawdopodobnie zmarła z wycieńczenia - demon spojrzał na dokumenty a potem na mamę.
- Niestety, jego dokładnej daty urodzin nie ma, ale zapisano ją jako dzień znalezienia go pod brama czyli - spojrzał na kobietę niepewnie.
- Ten sam, co dzień pogrzebu Mike'a - Kamio szepnął i westchnął cicho.
- Nikt nie wie jak się nazywa ten chłopiec, został znaleziony pod bramą klasztoru razem z matką która prawdopodobnie zmarła z wycieńczenia - demon spojrzał na dokumenty a potem na mamę.
- Niestety, jego dokładnej daty urodzin nie ma, ale zapisano ją jako dzień znalezienia go pod brama czyli - spojrzał na kobietę niepewnie.
- Ten sam, co dzień pogrzebu Mike'a - Kamio szepnął i westchnął cicho.
- Więc jednak. Kamio to na pewno jest on.
Zapytaj się o to kogoś kto odpowiada za ludzkie duszę. - powiedziała wręcz błagalnie kobieta.
kobieta instynktownie o to zapytała mając nadzieję że może Kamio kogoś takiego zna.
kobieta instynktownie o to zapytała mając nadzieję że może Kamio kogoś takiego zna.
- Niestety to wszystkie informacje, i dokumenty, nic więcej o nim nie
wiadomo ...
Niestety wróciłem zbyt późno wiec z chłopcem porozmawiamy jutro,,- po chwili jednak poderwał się z kanapy słysząc cichy płacz w pokoju.
- Oj malutki, co się stało, ? Miałeś zły sen ? - szepnął demon i usiadł na łóżku przygarniając go do siebie.
- Już ciii jestem tutaj,,
Niestety wróciłem zbyt późno wiec z chłopcem porozmawiamy jutro,,- po chwili jednak poderwał się z kanapy słysząc cichy płacz w pokoju.
- Oj malutki, co się stało, ? Miałeś zły sen ? - szepnął demon i usiadł na łóżku przygarniając go do siebie.
- Już ciii jestem tutaj,,
Mały faktycznie miał zły sen. W zasadzie koszmar ze
swojego poprzedniego życia. Śniło mu się że ktoś go zabrał i zrobił zastrzyk.
- Kamio! Ten pan tu przyjdzie i umrę... - szepnął rozpaczliwie.
- Kamio! Ten pan tu przyjdzie i umrę... - szepnął rozpaczliwie.
- Oh oczywiście, że nie kochanie,, jestem tu, ja cie
obronie - demon chwycił delikatnie jego twarzyczkę tak by chłopiec na niego
spojrzał.
- Nie umrzesz - szepnął.
- Nie umrzesz - szepnął.
- Nawet tak nie mów, ze mną nic ci się nigdy nie
stanie, pamiętaj o tym. Już nic ci nie grozi maleńki, - uśmiechnął się ciepło gładząc go delikatnie po głowie.
- Chodźmy spać dobrze? - Kamio wstał tylko jeszcze na chwile by powiedzieć mamie że kładą się spać.
- Śpij kochanie, - demon objął go przytulając do siebie i głaszcząc delikatnie po głowie, rzucił jeszcze zaklęcie by chłopiec nie miał problemów z zaśnięciem i żadnych juz koszmarów.
- Chodźmy spać dobrze? - Kamio wstał tylko jeszcze na chwile by powiedzieć mamie że kładą się spać.
- Śpij kochanie, - demon objął go przytulając do siebie i głaszcząc delikatnie po głowie, rzucił jeszcze zaklęcie by chłopiec nie miał problemów z zaśnięciem i żadnych juz koszmarów.
Angelo zasnął natychmiast dzięki tym
zaklęciom, mocno przez całą noc przytulał się do mężczyzny i trzymał swojego
misia i koszmar już nie wrócił. Następnego dnia wcześnie rano do ich sypialni
wszedł Gabryś. Wszedł im do łóżka chcą się też przytulił.
- Kamio, Kamio Nii-san, boli mnie brzuszek przytul mnie - na te słowa Angelo się obudził i przyniósł koledze herbatę i dał mu swojego misia i poszedł po Coraline
- Ciociu bo Gabryś jest u Kamio i boli i brzuszek.
- Kamio, Kamio Nii-san, boli mnie brzuszek przytul mnie - na te słowa Angelo się obudził i przyniósł koledze herbatę i dał mu swojego misia i poszedł po Coraline
- Ciociu bo Gabryś jest u Kamio i boli i brzuszek.
Kamio obudził się chwile przed przyjściem mamy.
- Gabrys? Co się stało malutki? - widząc że boli go brzuch jednym ruchem nadgarstka uleczył go. Przytulił go i pocałował w policzek.
- Oh mamo, z Gabrysiem już wszystko dobrze,,- uśmiechnął się delikatnie.
Demon wziął po chwili Angelo na ręce.
- Mogłeś mnie obudzić kochanie,, - jego też pocałował w policzek.
- Gabrys? Co się stało malutki? - widząc że boli go brzuch jednym ruchem nadgarstka uleczył go. Przytulił go i pocałował w policzek.
- Oh mamo, z Gabrysiem już wszystko dobrze,,- uśmiechnął się delikatnie.
Demon wziął po chwili Angelo na ręce.
- Mogłeś mnie obudzić kochanie,, - jego też pocałował w policzek.
- Mogłem ale nie chce z każda sprawa
zwracać się do ciebie. Tak nie wolno się komuś naprzykrzać - chłopiec wyjaśnił cicho i odsunął się na bezpieczna odległość, przez
ten sen takie przytulanki zaczęły mu przeszkadzać. Coraline wzięła go na ręce i
nie oponował, w końcu to była dobra ciocia, a Kamio chcąc nie chcąc był mężczyzna.
Coraline stwierdziła że jak na swój wiek chłopiec jest bardzo lekki i blady.
- Kamio powinniśmy iść z nim do lekarza na kontrolę, zrobić wszystkie badania tak dla świętego spokoju. Bo nie ma śladów po szczepieniach, pewnie nikt mu opieki medycznej nie zapewnił. A jak ten facet go czymś zaraził? Angelo wiąż boli cię pupa?
- Tak trochę szczypie tam w środku
- O widzisz może jakieś zarazki czy coś, musimy zrobić badania.
- Kamio powinniśmy iść z nim do lekarza na kontrolę, zrobić wszystkie badania tak dla świętego spokoju. Bo nie ma śladów po szczepieniach, pewnie nikt mu opieki medycznej nie zapewnił. A jak ten facet go czymś zaraził? Angelo wiąż boli cię pupa?
- Tak trochę szczypie tam w środku
- O widzisz może jakieś zarazki czy coś, musimy zrobić badania.
Demon niechętnie puścił chlopca, wiedział że przed nimi
jeszcze długa droga.
- Masz racje mamo, malutki, pójdziesz ze mną do lekarza? - widział jak jego dotyk podziałał na chłopca, wiec chciał się spytać czy woli iść z nim czy z ciocią.
- Nie będę się gniewał, możesz iść z ciocią jeśli chcesz - demon uśmiechnął się ciepło.
- Masz racje mamo, malutki, pójdziesz ze mną do lekarza? - widział jak jego dotyk podziałał na chłopca, wiec chciał się spytać czy woli iść z nim czy z ciocią.
- Nie będę się gniewał, możesz iść z ciocią jeśli chcesz - demon uśmiechnął się ciepło.
Ma gdzieś iść bez swojego anioła Kamio?
Nie nie, raczej nie.
- Z tobą ale wejdę z ciocia do pana doktora, dobrze? - Coraline postawiła go na ziemi.
- Więc idź się umyć kochanie i ubierz. Śniadanie zjemy po badaniach może ci krew będą pobierać.
- Krew... ? - przed oczami chłopca stanął teraz Mick i jego ogromne kły, potem nieznajomy ze strzykawką z dziwną substancją ze snu. I dobra ciocia chce żeby ktoś mu brał krew?
- Nie! - pisnął cichutko i uciekł tak jak stał w tej piżamce na boso i wybiegł z domu.
- Z tobą ale wejdę z ciocia do pana doktora, dobrze? - Coraline postawiła go na ziemi.
- Więc idź się umyć kochanie i ubierz. Śniadanie zjemy po badaniach może ci krew będą pobierać.
- Krew... ? - przed oczami chłopca stanął teraz Mick i jego ogromne kły, potem nieznajomy ze strzykawką z dziwną substancją ze snu. I dobra ciocia chce żeby ktoś mu brał krew?
- Nie! - pisnął cichutko i uciekł tak jak stał w tej piżamce na boso i wybiegł z domu.
- Oh nie ,, malutki stój !! - Kamio wybiegł za nim i szybko go pochwycił i szamoczącego się chłopca zaniósł do domu.
- Już spokojnie malutki, nikt nie chce cie skrzywdzić - demon wszedł do jego umysłu odganiając wspomnienia o Micku.
- Już dobrze, ciii,,, będzie tam z tobą ciocia, nic ci nie zrobią, - szepnął kołysząc go delikatnie w ramionach.
- No już już,, nie bój się proszę - szepnął i spojrzał wręcz błagalnie w jego oczka.
- Mój malutki, wiesz, że ja nie pozwolę cie skrzywdzić, tak samo ciocia - pogłaskał go po głowie.
- Już dobrze? - demon spojrzał na niego uważnie z delikatnym, ciepłym uśmiechem.
- Już spokojnie malutki, nikt nie chce cie skrzywdzić - demon wszedł do jego umysłu odganiając wspomnienia o Micku.
- Już dobrze, ciii,,, będzie tam z tobą ciocia, nic ci nie zrobią, - szepnął kołysząc go delikatnie w ramionach.
- No już już,, nie bój się proszę - szepnął i spojrzał wręcz błagalnie w jego oczka.
- Mój malutki, wiesz, że ja nie pozwolę cie skrzywdzić, tak samo ciocia - pogłaskał go po głowie.
- Już dobrze? - demon spojrzał na niego uważnie z delikatnym, ciepłym uśmiechem.
nooo fajnie ;D
OdpowiedzUsuńciekawe czy już nie długo czy po kilku latach dopiero Angelo dowie się, że śnią mu się wspomnienia z poprzedniego życia..
Coraline najwyraźniej podziela zdanie Kamio o reinkarnacji Mike. Szkoda, że chce go adoptować. Wolałabym, aby to demon go wychowywał. Z tym lekarzem mają rację. Warto by było przebadać malucha. Będzie z tego awantura, bo chłopiec najwidoczniej boi się strzykawek.
OdpowiedzUsuńSwoją droga jestem ciekawa kim była prawdziwa matka Angelo. Pisz szybciutko dalej bo opko jest bardzo ciekawe.
agrlrlr ja ce fapfap T.T ! mam niedobór T.T buu
OdpowiedzUsuńCi najważniejsi zostają w pamięci, tego nie da się skasować. - Boże, uwielbiam to zdanie. ♥ mogę je gdzieś porwać, na opis czy coś? błagam T.T
OdpowiedzUsuńmatka wszędzie rozpozna swoje dziecko ^^ ale Coraline mogła nie mówić o tym pobieraniu krwi.. młody się wystraszył.
podoba mi się to, co tu czytam ;D
lęcę do następnych rozdziałów. :D
Słodziutko *o*
OdpowiedzUsuń