sobota, 22 września 2012

Nowe Życie 6


Rozdział 6

Kobieta aż usiadła z wrażenia z tego wszystkiego.
- Michael w jego wieku po kryjomu uczył się gotować i malować tak jak on teraz... I Angelo ma siedem lat a siedem lat temu nasz Michael... Ech Kanio mając go tutaj czuje że mój syn wrócił i mówi mi to moje serce matki... Chce go adoptować, wtedy zostanie z nami.
  
- Spokojnie mamo, powoli. Najpierw dokładnie dowiem się o co chodzi, chociaż i tak się domyślam, - spojrzał na nią.
- To prawdopodobnie jest twój syn, a raczej jego dusza która się odrodziła na nowo - pokręcił głową.
- To rzadki przypadek, ale muszę to dokładnie sprawdzić, - objął mamę ramieniem.
- Idź spać mamo, rano porozmawiamy - pocałował ją w policzek.
- Dobrze ale porozmawia o tym z moim mężem. Chce tego chłopca. On coś w sobie ma, i jeśli to jest mój Michael to znaczy że los tak chciał i musi do nas wrócić - przytuliła się na chwilę i życzyła mu dobrej nocy i poszła się położyć. Czuła taki dziwny spokój w sercu. Samuel tej nocy zjawił się w mieszkaniu demona chcąc zostawić jakieś wskazówki ale słyszał wszystko i stwierdził że i tak już wszystko jest jasne więc tylko położył na stole pamiętnik Michaela, w którym pisał, że wróci bo jego dusza nie może już żyć bez Kamio.
 
Kamio niedługo potem położył się spać, przytulił delikatnie chłopca.
- Czy to naprawdę ty ? - demon szepnął zanim zapadł w sen. Rano obudziło go poruszenie na łóżku, uchylił powieki spoglądając na chłopca.
- Oh nie śpisz już ? - Kamio spojrzał na zegarek. Dochodziła 6 rano , usiadł i posadził sobie chłopca na kolanach>
- Zrobię ci śniadanie kochanie, na co masz ochotę? - pogłaskał go po głowie.

Chłopiec przeważnie wstawał wcześnie. O tej porze już powinien dawno robić śniadanie... A tu taka nagła zmian planu dnia. Dobrze że Kamio też już wstał, i chłopiec nie będzie się nudził.
- Nii-chan... Ja ci zrobię dobre śniadanie, dobrze? A ty pilnuj mojego misia. Isei boi się ciemności - tak nazwał tego królika, wyszedł z łóżka prosto do kuchni chcąc tym śniadaniem mu podziękować. Prawdziwy Isei też bał się ciemności. Gdy był mały i nosił takie dwie kitki jak królicze uszka i to imię tak samo mu się nasunęło.
 
Demon nawet nie był w stanie zareagować, wpatrywał się za znikającym chłopcem zaskoczony. Isei ? Przecież tak miał na imię najlepszy przyjaciel Mike'a - pomyślał ,po chwili opanowany już wszedł do kuchni i wziął go na ręce.
- Nie bój się Angelo, twój Isei śpi teraz z Gabrysiem, dobrze? Ja chciałem ci pomóc - Kamio posadził chłopca na blacie stołu.
- Będziesz mi podpowiadał co mam wrzucić do miski, zrobimy naleśniki - dotknął palcem noska chłopca po czym zabrał się do pracy.

Ci najważniejsi zostają w pamięci, tego nie da się skasować. I tak było z chłopcem którego pamięć wracała coraz bardziej
- Jejku Nii-chan! Hihi zostaw - chłopiec śmiał się gdy  mężczyzna tak nagle wziął go na ręce. Cóż nie mógł odmówić.
- Mleko i mąka i jajko i trzeba trochę soli i ja lubię z kawałkami jabłek - nie trzeba chyba dodawać, że to też ulubione naleśniki Michaela.
- I chyba trochę cynamonu można dodać. - to już wiedział sam z siebie, takie naleśniki robiła Coraline i takich nauczył się robić jako Michael.
 
Demon ponownie tego dnia, zastygł na chwile. Z jabłkami? Z cynamonem,? Po chwili jednak uśmiechnął się ciepło.
- Oczywiście malutki, wedle życzenia - demon pogłaskał go po głowie, po dłuższej chwili naleśniki były gotowe. Do kuchni weszła Coraline.
- Oh wiedziałam, że coś pichcicie, tak ładnie pachnie że aż musiałam wstać,,- Coraline zerknęła na naleśniki i uśmiechnęła się.
- Oh Kamio moje ulubione dziękuje,,
- Tak wlasciwie mamo, to Angelo podawał mi przepis ,, z pamięci - spojrzał na nią sugestywnie. Po chwili do kuchni wszedł też zaspany Gabryś i wszyscy zabrali się za pyszne naleśniki.

Coraline zaskoczona coraz bardziej patrzyła na tego chłopca jak na swoje własne kochane małe, swoje dziecko i mówiąc szczerze w to właśnie wierzyła i gdyby to okazało się tylko seria dziwnych zbiegów okoliczności ona wciąż uparcie by wierzyła że to jej syn. Po śniadaniu chłopcy poszli się bawić.
- Kamio? Ja z nimi zostanę i zadzwonię też do Josefa a ty musisz koniecznie odwiedzić ten klasztor i zdobyć informacje. 

- Dobrze, ale mamo, nie wiem czy to dobry pomysł mówić ojcu, że to Mike, wiesz że on w to nie uwierzy, będzie zażarcie mówił, że to zbiegi okoliczności,- szepnął.
- Ale nie powiem mu że to może być Michael, tylko że może przybędzie nam w domu kolejne dziecko. - kobieta wątpiła czy Josef uwierzył by w taka cudowną reinkarnację.
- Jutro przyniosę dokumenty, chociaż w sumie mogę to zrobić dzisiaj. Zajmiesz się chłopcami? - Kamio uśmiechnął się ciepło.
- Dzisiaj wieczorem o tym porozmawiamy. Idź tylko wróć na kolację. I jak nas nie będzie w domu to pewnie w parku. Pójdziemy na spacer póki jest ciepło.- powiedziała mama.
- A co do adopcji, będziemy musieli wieczorem na spokojnie porozmawiać z chłopcem, może jest mały ale on też powinien mieć słowo w naszej dyskusji - pocałował mamę w policzek  po czym rozglądając się czy chlupcy go nie widzą, po czym po prostu rozpłynął się w powietrzu.


Demon wrócił kolo godziny 20 z potrzebnymi informacjami, a raczej ich strzępkami. Gdy chłopcy zasnęli usiadł z kobietą w salonie.
- Nikt nie wie jak się nazywa ten chłopiec, został znaleziony pod  bramą klasztoru razem z matką która prawdopodobnie zmarła z wycieńczenia - demon spojrzał na dokumenty a potem na mamę.
- Niestety, jego dokładnej daty urodzin nie ma, ale zapisano ją jako dzień znalezienia go pod brama czyli - spojrzał na kobietę niepewnie.
- Ten sam, co dzień pogrzebu Mike'a - Kamio szepnął i westchnął cicho.
- Więc jednak. Kamio to na pewno jest on. Zapytaj się o to kogoś kto odpowiada za ludzkie duszę. - powiedziała wręcz błagalnie kobieta.
kobieta instynktownie o to zapytała mając nadzieję że może Kamio kogoś takiego zna.
- Niestety to wszystkie informacje,  i dokumenty, nic więcej o nim nie wiadomo ...
Niestety wróciłem zbyt późno wiec z chłopcem porozmawiamy jutro,,- po chwili jednak poderwał się z kanapy słysząc cichy płacz w pokoju.
- Oj malutki, co się stało, ? Miałeś zły sen ? - szepnął demon i usiadł na łóżku przygarniając go do siebie.
- Już ciii jestem tutaj,,

Mały faktycznie miał zły sen. W zasadzie koszmar ze swojego poprzedniego życia. Śniło mu się że ktoś go zabrał i zrobił zastrzyk.
- Kamio! Ten pan tu przyjdzie i umrę... - szepnął rozpaczliwie.

- Oh oczywiście, że nie kochanie,, jestem tu, ja cie obronie - demon chwycił delikatnie jego twarzyczkę tak by chłopiec na niego spojrzał.
- Nie umrzesz - szepnął.
- Nawet tak nie mów, ze mną nic ci się nigdy nie stanie, pamiętaj o tym. Już nic ci nie grozi maleńki, - uśmiechnął się ciepło gładząc go delikatnie po głowie.
- Chodźmy spać dobrze? - Kamio  wstał tylko jeszcze na chwile by powiedzieć mamie że kładą  się spać.
- Śpij kochanie, - demon objął go przytulając do siebie i głaszcząc delikatnie po głowie,  rzucił jeszcze zaklęcie by chłopiec nie miał problemów z zaśnięciem i żadnych juz koszmarów.

Angelo zasnął natychmiast dzięki tym zaklęciom, mocno przez całą noc przytulał się do mężczyzny i trzymał swojego misia i koszmar już nie wrócił. Następnego dnia wcześnie rano do ich sypialni wszedł Gabryś. Wszedł im do łóżka chcą się też przytulił.
- Kamio, Kamio Nii-san, boli mnie brzuszek przytul mnie - na te słowa Angelo się obudził i przyniósł koledze herbatę i dał mu swojego misia i poszedł po Coraline
- Ciociu bo Gabryś jest u Kamio i boli i brzuszek.

Kamio obudził się chwile przed przyjściem mamy.
- Gabrys? Co się stało malutki? - widząc że boli go brzuch jednym ruchem nadgarstka uleczył go. Przytulił go i pocałował w policzek.
- Oh mamo, z Gabrysiem  już wszystko dobrze,,- uśmiechnął się delikatnie.
Demon wziął po chwili Angelo na ręce.
- Mogłeś mnie obudzić kochanie,, - jego też pocałował w policzek.

- Mogłem ale nie chce z każda sprawa zwracać się do ciebie. Tak nie wolno się komuś naprzykrzać - chłopiec wyjaśnił cicho i odsunął się na bezpieczna odległość, przez ten sen takie przytulanki zaczęły mu przeszkadzać. Coraline wzięła go na ręce i nie oponował, w końcu to była dobra ciocia, a Kamio chcąc nie chcąc był mężczyzna. Coraline stwierdziła że jak na swój wiek chłopiec jest bardzo lekki i blady.
- Kamio powinniśmy iść z nim do lekarza na kontrolę, zrobić wszystkie badania tak dla świętego spokoju. Bo nie ma śladów po szczepieniach, pewnie nikt mu opieki medycznej nie zapewnił. A jak ten facet go czymś zaraził? Angelo wiąż boli cię pupa?
- Tak trochę szczypie tam w środku
- O widzisz może jakieś zarazki czy coś, musimy zrobić badania. 

Demon niechętnie puścił chlopca, wiedział że przed nimi jeszcze długa droga.
- Masz racje mamo, malutki, pójdziesz ze mną do lekarza? - widział jak jego dotyk podziałał na chłopca, wiec chciał się spytać czy woli iść z nim czy z ciocią.
- Nie będę się gniewał, możesz iść z ciocią jeśli chcesz - demon uśmiechnął się ciepło.

Ma gdzieś iść bez swojego anioła Kamio? Nie nie, raczej nie.
- Z tobą ale wejdę z ciocia do pana doktora, dobrze? - Coraline  postawiła go na ziemi.
- Więc idź się umyć kochanie i ubierz. Śniadanie zjemy po badaniach może ci krew będą pobierać.
- Krew... ? - przed oczami chłopca stanął  teraz Mick i jego ogromne kły, potem nieznajomy ze strzykawką z dziwną substancją ze snu. I dobra ciocia chce żeby ktoś mu brał krew?
- Nie! - pisnął cichutko i uciekł tak jak stał w tej piżamce na boso i wybiegł z domu.

- Oh nie ,, malutki stój !! - Kamio wybiegł za nim i szybko go pochwycił i szamoczącego się chłopca zaniósł do domu.
- Już spokojnie malutki,  nikt nie chce cie skrzywdzić - demon wszedł do jego umysłu odganiając wspomnienia o Micku.
- Już dobrze, ciii,,, będzie tam z tobą ciocia, nic ci nie zrobią, - szepnął kołysząc go delikatnie w ramionach.
- No już już,, nie bój się proszę - szepnął i spojrzał wręcz błagalnie w jego oczka.
- Mój malutki, wiesz, że ja nie pozwolę cie skrzywdzić, tak samo ciocia - pogłaskał go po głowie.
- Już dobrze? - demon spojrzał na niego uważnie z delikatnym, ciepłym uśmiechem.

5 komentarzy:

  1. nooo fajnie ;D
    ciekawe czy już nie długo czy po kilku latach dopiero Angelo dowie się, że śnią mu się wspomnienia z poprzedniego życia..

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraline najwyraźniej podziela zdanie Kamio o reinkarnacji Mike. Szkoda, że chce go adoptować. Wolałabym, aby to demon go wychowywał. Z tym lekarzem mają rację. Warto by było przebadać malucha. Będzie z tego awantura, bo chłopiec najwidoczniej boi się strzykawek.
    Swoją droga jestem ciekawa kim była prawdziwa matka Angelo. Pisz szybciutko dalej bo opko jest bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  3. agrlrlr ja ce fapfap T.T ! mam niedobór T.T buu

    OdpowiedzUsuń
  4. Ci najważniejsi zostają w pamięci, tego nie da się skasować. - Boże, uwielbiam to zdanie. ♥ mogę je gdzieś porwać, na opis czy coś? błagam T.T
    matka wszędzie rozpozna swoje dziecko ^^ ale Coraline mogła nie mówić o tym pobieraniu krwi.. młody się wystraszył.
    podoba mi się to, co tu czytam ;D

    lęcę do następnych rozdziałów. :D

    OdpowiedzUsuń