sobota, 15 września 2012

Poznać Prawdę 26


Rozdział 26


Mike założył zaraz bokserki i wybrał odpowiedni numer. Zadzwonił do Isei'a
- Hej piękny, zwołaj wszystkich i spotkamy się w południe w naszej studenckiej knajpce. Wyjazd już w piątek więc trzeba ustalić parę spraw. - taka krótka rozmowa. Zaraz założył spodnie i odwrócił się przodem ukochanego.
- Śniadanko? Na co mój misio ma ochotę? Oprócz na mnie^^ 

- Isei? piękny? - demon mruknął pod nosem ale po chwili objął go i cmoknął w policzek.
- No cóż mam ochotę na jajecznice i herbatkę, mhm, a ciebie na deser - mruknął mu na uszko.

- Isei to nasze słoneczko wiesz? Jest kochany słodki taka nasza maskotka i dbamy a niego jak o młodszego braciszka. Jest rok młodszy od nas. Kenji i Yukito to jego bracia, Kenji w sumie to brat bliźniak ale w ogóle nie są podobni. - wytłumaczył mu chłopak i ucałował te kuszące usta.
- Mój kochany, chodź do kuchni - uśmiechnął się słodko i weszli do kuchni. Michael na szybko zrobił ciasto na bułki i wstawił do piekarnika, jajecznice na boczku i z cebulka podał na ładnych talerzach i do tego te gorące bułki
- Kochanie muszę wyjść dzisiaj i spotkamy się dopiero w południe w knajpce. Muszę się z mamą spotkać. 


Kamio siedział w kuchni, rozbawiony patrząc ja jego kotek krząta się robiąc śniadanie.
- W południe?  No cóż dobrze, w tej co byliśmy wtedy ?- upewnił się demon.
- Albo wiesz pójdziemy razem, jak będziesz wychodził od mamy daj znać,- uśmiechnął się czule i zabrał się za śniadanie.
- Czyli postanowione, nie wypuszczam cie z kuchni - zaśmiał się demon.

- Dokładnie ta sama knajpka. Ty kochanie jedź z autem na przegląd, przed wyjazdem trzeba dopilnować technicznych rzeczy i z mamą chce się spotkać sam. - zaznaczył siadając przy stole i chwilę patrzył jak jego kochanie je ze smakiem, po chwili też zabrał się za jedzenie. Był głodny.
- Cieszę się, że Ci smakuje skarbie. To zwykła jajecznica... 

- Ale ty ją zrobiłeś wiec jest pyszna, mhm nasz racje wezmę samochód na przegląd  - uśmiechnął się. Po chwili wstał od stołu.
- Podrzucić cie do mamy ?  - Kamio zerknął na niego opierając się o blat.


- Jeśli możesz, będę wdzięczny skarbie - Mike z pokoju wziął tylko teczkę z potrzebnymi dokumentami i wynikami.  Założył szybko buty i zmienił koszulkę. W garażu faktycznie stały dwa auta. Jedno sportowe szybkie, drugie większe takie rodzinne i wygodne. Idealne na długi wyjazd więc do tego auta wsiadł i zapiął pasy.
 
Demon tylko uśmiechnął się delikatnie i wsiadł do samochodu. Gdy zajechali pod dom, pochylił się i pocałował go delikatnie.
- To do zobaczenia o 12 - szepnął mężczyzna.
- Ucałuj odemnie mamę - uśmiechnął się a gdy chłopak wysiadł, odjechał i pojechał na przegląd.

- Hej mamo! - wszedł do domu i przywitał się z kobietą i oczywiście ucałował ją od swojego mężczyzny.
- Kochanie cieszę się że jesteś, a gdzie Kamio?
- Pojechał na przegląd. Nie chciałem żeby z nami jechał. Muszę się przebadać przed wyjazdem, mamo. Wiesz zmiana klimatu a odporność mam coraz gorszą. Będę musiał raczej leki zabrać. - kobieta przyjrzała mu się uważnie i westchnęła. Pół godziny później siedzieli już w gabinecie lekarza który prowadził Michaela podczas całej jego choroby. Pobrał mu krew do badań i przepisał leki, i w razie czego chemię w tabletkach gdyby źle się czuł.
- Wyniki będą w czwartek wieczorem. Lub piątek od rana
- Piątek... ? Hmmm no dobrze... Tylko że w piątek wyjeżdżam. - zaczął Mike.
- Zadzwonię. Będziemy w kontakcie i pokaż się jeszcze przed wyjazdem Mike.
- Dobrze, obiecuje. I dziękuję. - wykupili leki które chłopak schował głęboko w swojej torbie i mama podrzuciła go do knajpki studenckiej kilka minut po dwunastej. Yukito już czekał. Bliźniaki się spóźniali. 

Kamio wszystko z samochodem miał w porządku, wiec zajechał o równej 12 pod klub, skinął glowa mamie chłopca a gdy ten wysiadł objął go delikatnie .
- Hey kochanie, co tak długo ?- uśmiechnął się szeroko.
- Zdążyłem się stęsknić - cmoknął go w czoło.
- Aż tak długo rozmawialiście? - Kamio przyjrzał mu się.
- Aż się boje pytać o czym - objął go mocniej.


Bardzo nie lubił okłamywać tych których kocha niestety czasami musiał ukrywać prawdę.
- Musiałem jeszcze coś ważnego załatwić. Chodźmy do środka. - tuż za nimi weszli bliźniaki z dwoma dziewczynami. Isei usiadł z boku i przywitał się. Yukito zaraz wciągnął na kolana swoją dziewczynę a Kenji usiadł przy swojej. Michael zaraz zabrał się za ustalanie listy rzeczy które zabierają.
- Po pierwsze to Kamio bierze auto. Wy bierzecie drugie. Isei możesz jechać z nami i weźmiemy większość bagaży bo wiem Kenji że auto masz idealne na cztery osoby ale już bez bagaży. Spotkamy się u was przed 4 rano w piątek, do południa dojedziemy na miejsce, nawet wcześniej. 

Kamio słuchał uważnie i tylko potakiwał głową usmiechajac się delikatnie. Siedział obejmując ramieniem swojego kotka. Gdy wszystko było ustalone pogadali jeszcze chwile o głupotach po czym rozeszli się do domów.
- Kochanie jedziemy do domu czy chcesz gdzieś zajechać?

Chłopiec chciał już jechać do domu, posiedzieć przed kominkiem, może napić się wina i wspólnie spędzić miły wieczór bo jutro zakupy i pakowanie przed wyjazdem... Poza tym wciąż zastanawiał się co pokażą wyniki badań i koniecznie chciał przestać o tym myśleć.
- Wracamy do domu kochanie, włączymy film i też będzie przyjemnie.
 
- Dobrze kochanie  - Kamio uśmiechnął się i ruszyli do domu, na miejscu Kamio rozpalił w kominku robiąc miłą atmosferę. Mężczyzna usiadł na fotelu i posadził sobie na kolanach kotka.
- Mhm 4 rano? Kochanie ale nas ustawiłeś, za kare będziesz musiał mnie obudzić - zaśmiał się cicho.


Mike zdjął buty i skarpetki i usiadł w fotelu przy kominku z kieliszkiem wina
- Nie przesadzaj, po prostu jutro pójdziemy wcześnie spać i jakoś się wstanie. I wiesz dobrze że Isei jedzie z nami autem. Mam takie dziwne wrażenie że maleństwo nasze chce o czymś porozmawiać ale braci się wstydzi.

- Też tak myślę, odrazu widać, że coś go gryzie, siedział cicho przez prawie całe spotkanie - demon pokręcił głową.
- Kochanie wino? No wiesz .,, a ja ?  - mruknął i zabrał mu kieliszek. Upił łyk po czym pocałował go podając mu wino swoimi ustami.

Trochę tego mocnego płynu poleciało im obu po brodach ale Michael szybko się tym zajął i zaraz pociągnął demona na siebie i się przytulił.
- Isei akurat zawsze jest taki cichy... Skarbie wiesz nigdy jeszcze nie byłem nad morzem. To będzie pierwszy raz - pocałował go w skroń.
- Spełniasz moje kolejne marzenia.
 
- Bardzo mnie to cieszy kochanie, dla ciebie wszystko. Dam ci nawet gwiazdke z nieba jesli sobie tego zażyczysz,- musnął jego nosek i pogłaskał po głowie.
- Kocham cie, oh mogę ci to mówić 24 godziny na dobę.

- To świetnie bo ja mogę tego słuchać dwadzieścia cztery godziny na dobę - dokończył wino w kieliszku i jakoś sięgnął po koc którym ich okrył.
- Zostańmy dzisiaj tutaj... Skarbie, nim zapomnę, udostępnisz mi jutro laptopa, tylko mi przypomnij, że miałem sprawdzić pocztę - ostatnio coraz szybciej chodził spać, wcześniej tłumaczył się tym że się uczy po nocach, teraz że tyle ma na głowie. Prawda była taka, że jego organizm potrzebował coraz więcej odpoczynku by normalnie funkcjonować i tak Michael nawet nie wiedział kiedy zasnął.

- Dobrze kochanie, oczywiście, przypomnę - demon uśmiechnął się delikatnie  i zaczął przeczesywać jego włosy. Kamio spoglądał na niego, wiedział, że coś jest nie tak. Objal go mocniej i pocałował w czoło.
- Kocham cie Mike, tak bardzo cie kocham - mężczyzna nie spał całą noc tuląc go do siebie.

Chłopak w nocy miał lekką gorączkę, ale szybko mu przeszło, bo miał koc i ogień w kominku i ciepłe ciało demona, więc gdy rano się obudził, wszystko było ok.
- Kamio... ? Godzina. Która godzina? - zapytał jeszcze sennie przecierając oczy i przeciągnął się jak kot.
- Wstajemy? Na bogów kochanie całą noc na fotelu? Wygodnie ci było? 

Zmartwiony demon,  przyłożył do jego czoła dłoń i uśmiechnął sie czule. Nie miał już gorączki.
- Oh dzień dobry, spokojnie kochanie ,jest jeszcze wcześnie, a o mną się nie martw. Miałeś w nocy gorączkę  - szepnął zerkając na niego ze zmartwieniem. Zaraz wstał i wziął go na ręce.
- Spędzisz ten dzień w łóżku i nie chce słyszeć żadnego ale,,- zaniósł chłopca do sypialni.

- Co? Ale ja się dobrze czuje skarbie, a muszę się spakować. I zakupy... Kotek no ..- marudził aż w końcu znalazł się w łóżku i już wolał nie dyskutować.
- Ech... No dobrze więc otwórz szafę i powiem ci co masz spakować. 

- Na razie, cii, nie bój się zdążymy się spakować, - przysiadł na łóżku.
- Kochanie powiedz szczerze, dobrze sie czujesz? Tylko nie kłam, dobrze wiem kiedy to robisz  - demon spojrzał na niego uważnie.
  
 Nie kłamał, naprawdę się świetnie czuł, wszystko było z nim w porządku. Ale skoro miał gorączkę w nocy...
- Wszystko jej ok. Tylko witaminy c potrzebuje tak zapobiegawczo. I na wszelki wypadek, kochanie nie wrzucaj mnie do wody jak będzie zimno, i spakuj mi ciepły sweter, najlepiej Twój bo musi pachnieć Tobą skarbie - poprosił i przekręcił się na bok chowając się pod kołdrę. Nie potrafił tak bezczynnie leżeć cały dzień w łóżku. Tym bardziej nie wtedy gdy miał coś do zrobienia. 

- W moim swetrze? Mhm aż tak mnie chcesz?  - mruknął Kamio i pochylił się całując go w policzek.
- Oczywiście kochanie, nie wrzucę, nie wrzucę - uśmiechnął się czule.
- Ale teraz leż - szepnął.

Mike nadmuchał policzki wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie ale wolał się z nim nie targować bo demon i tak postawi na swoim
- Przecież leże... - wywrócił oczami i westchnął. Tak właściwie to zjadł by coś.
- Kupisz mi jogurt kochanie? I płatki. Już nie ma a sprawdzałem. I przy okazji zrobisz zakupy. I nie patrz tak na mnie jak na święte jajko czy coś. Mówiłem już że nic mi nie jest - chłopiec uśmiechnął się do niego ciepło. 

- No już dobrze dobrze, załóżmy, że nic ci nie jest, ale przeleżysz dzisiaj dzień w łóżku,
jak wrócę i zobaczę, że cie tu nie ma, to cie normalnie uduszę kochanie. Ja się po prostu martwię, wiec, jakby co, wiesz jak mnie zawołać  - Kamio wyszedł do sklepu, kupił parę słodkości na drogę, plus napoje i zapas jogurtu i płatków. Wrócił do domu i zaniósł zakupy do kuchni.

Słodkości na drogę ok ale będą jechali nad to może minimum sześć godzin więc coś normalnego do jedzenia też im się przyda. Więc Michael czekał na kotka i gdy słyszał, że wrócił, założył ciepły szlafrok i wszedł do kuchni.
- Kochanie przygotuje jednak onigiri na drogę. Chłopcy nie wiedzą co to ale Isei bardzo lubi a mam przepis od mamy na takie dobre onigiri... 

- Kochanie, co ja ci mówiłem? Miałeś nie wstawać,, - demon westchnal i pokręcił głową.
- Dobrze, zgoda, ale jeśli tylko źle się poczujesz, natychmiast marsz do łózka - objął go i pocałował w czoło.
- Pójdę nas spakować, nie bój się wezmę wszystko - uśmiechnął się delikatnie. Za chwilę jeszcze dodał.
- Jakby co wołaj - wyszedł z kuchni, zostawiając chłopca samego.

5 komentarzy:

  1. eh biedny Mike i ta jego choroba :(
    i do tego Kamio widzi, że coś jest nie tak i się zamartwia...
    ciekawi mnie co gryzie młodzika i czy powie to podczas jazdy do Mike i Kamio ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że Kamio porozmawia z ojcem Mike przed wyjazdem. Nie rozumiem po co oni tam jadą skoro najwyraźniej chłopak nie najlepiej się czuje. Taka długa podróż to dla chorego duży wysiłek. Mimo tych wszystkich kochanie i buzibuzi smutek wyziera z każdego kąta.

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie zabijaj go Maru T.T . cesz żebym ryczała potem przez tydzień T.T ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta nowa postać i mnie zaciekawiła. Ale oni nie powinni jechać, bo z Mikem nie jest dobrze:( Nie zabijaj go. Już jest tak okropnie smutno:( Czekan niecierpliwie na next:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutnawo, że on chory niooo!
    Nana

    OdpowiedzUsuń