Uaaaa O_O Ale się rozpisałam ,,,, jakoś tak wyszło. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Trochę mi zajęło napisanie tego, a że emocję biorą nademną górę to przepraszam jeśli wyszło dramatycznie lub nieskładnie xD
Miłego czytania i zachęcam do komentowania... Czeka nas jeszcze ostatni rozdział "Zagubionego w czasie".. kiedy? Nie wiem...teraz idę spać bo jestem po nocce a dzisiaj znowu na 22 do pracy ;3
~Oyasuminasai ~
PS: Komentujcie ;3
Rozdział 19
- Tak nie może być Toru! – krzyknął Isamu.
Byli właśnie w szpitalnej stołówce na małym posiłku. Książę nie spał, nie jadł,
w ogóle gdyby nie wyciągnęli go stamtąd siłą siedziałby tam bez przerwy. Teraz
nie tylko martwili się o Shinji’ego ale i o Toru. Wyglądał on strasznie, te
cienie pod oczami, zszarzała od zmęczenia twarz i te smutne spojrzenie, w
których powoli gasła nadzieja, że księżniczka się obudzi. Książę nawet nie
słuchał przyjaciela był myślami daleko stąd. Cały czas myślał o tym co by było
gdyby…. Jednak przez to jeszcze bardziej pogrążał się w rozpaczy i złości. Miał
ochotę coś roztrzaskać, lecz powstrzymywało fakt, że musi być cały czas przy
chłopcu. Musi być przy tym jak się obudzi. Musi…
- Wykańczasz się! Zobacz co z sobą
zrobiłeś! Chcesz by Shinji martwił się zaraz po przebudzeniu?! Doskonale wiesz
jaki on jest… Zamiast wracać do zdrowia
będzie przygnębiony! A co jeśli mu się pogorszy?! – Isamu już nie panował nad
sobą. Nie przejmował się gapiami. Musiał w końcu dotrzeć do tego upartego osła.
Ryu siedział cicho mieszając smętnie w jajecznicy. Jeszcze nigdy nie widział
przyjaciela w takim stanie. Bał się odezwać, i choć ten wybuch nieco go
wystraszył uważał, że Isa miał rację.'
- Do jakiego stanu musisz się
doprowadzić by zauważyć jak bardzo jesteś słaby!! Niedługo to ty tu będziesz
leżał… i nie zobaczysz nawet jak Księżniczka się budzi! Zastanów się … - nie
dokończył bo przerwał mu Ryu. Miał dość tych krzyków, sam ledwo co nerwowo i
psychicznie nie wytrzymywał a jeszcze to.
- DOŚĆ! – wstał od stołu mało nie
przewracając krzesła. W jego oczach były łzy. Mężczyźni kłócili się już od
kilku dni, lecz dzisiejsza kłótnia przelała czarę.
- Jesteście obaj okropni! Wiem, że
masz rację Isa, i wiem też jak się czuje Toru… ale w niczym kłótnie nam nie
pomogą! – teraz to on krzyknął. Zaskoczony był nawet Toru, który w końcu
zwrócił uwagę na to co się dzieje przy stole.
- Myślicie, że Shinji chciałby
żebyśmy się kłócili? Albo tym bardziej, aby nam się coś stało? Oczywiście, że
nie… – teraz mówił cicho, ale obaj doskonale go słyszeli. Siedzieli teraz ze
spuszczonymi głowami.
- Ty – wskazał na Isamu – Przestań
krzyczeć i także odpocznij, myślisz, że nie widzę jak w nocy wstajesz i stoisz
przy oknie? Robisz to samo co Toru.. wykańczasz się – chłopak otarł oczy.
- A ty – teraz zwrócił całą uwagę na
księcia. – Natychmiast masz się położyć, załatwiłem ci możliwość spania w
pokoju Shinji’ego. Więc jak się obudzi pierwszy się o tym dowiesz. – jego mina
mówiła, że nie żartuje i jeśli któryś ma zamiar się kłócić a tym bardziej nie
zgodzić się z tym co powiedział to miał zamiar zabronić im nawet odwiedzin.
Miałby poparcie lekarza, który sam widział jak mężczyźnie wyglądają.
- Ależ kociątko… - powiedział Isamu
po dłuższej chwili ciszy. Teraz to on był zaskoczony. Ale to podziałało. Obaj
wymienili z księciem wręcz skruszone spojrzenia.
- Wybacz nam Ryu, zachowaliśmy się
naprawdę nieodpowiedzialnie i dziecinnie. – powiedział książę z cichym
westchnieniem.
- Tak Toru ma rację, przepraszam
Kociątko, wiemy, że dla ciebie to również jest trudne a my tylko cię bardziej
martwimy – objął go ramieniem i posadził z powrotem na krześle.
- Zgadzamy się, zrobimy jak
powiedziałeś i dziękuje – książę w końcu uśmiechnął się ciepło. Zadowolony Ryu
otarł szybko oczy i odwzajemnił uśmiech.
- Uparte stare osły – mruknął
rozbawiony za co po chwili dostał kuksańca od Isamu.
- Kto tu niby jest stary? – zaśmiał
się mężczyzna patrząc po chwili na księcia. Jego Kociątko dokonało
niemożliwego. Od 2 tygodni siedzieli przy malcu w dzień w dzień, byli
przygnębieni i zmarnowani psychicznie lecz dzięki Ryu na ich twarzach chociaż
na chwilę zagościł uśmiech. Dawało im to większą siłę na czuwanie przy chłopcu
i nadzieję, że niedługo się obudzi. Jednak szczery uśmiech pomaga na wszystko.
Tak uśmiechniętych zobaczyła ich babunia, która przyszła jak co dzień.
Odetchnęła z ulgą, bardzo się o nich martwiła, ale wolała się nie wtrącać do
ich kłótni, lecz teraz na szczęście wszystko się jakoś ułożyło.
- Nareszcie widzę uśmiechy na
waszych twarzach – powiedziała zadowolona kobieta i nie zważając na ich zawstydzenie
wszystkich trzech ucałowała w czoło. Byli teraz dla niej jak rodzina. Oni
wszyscy tak samo martwili się o Shinji’ego i oni także byli mu jak rodzina.
- Babuniu – uśmiechnął się Ryu i
przyniósł dla nie niej krzesło by mogła usiąść.
- Oh ja już wiem czego ty chcesz –
zaśmiała się dobrodusznie. Wyciągnęła z torby zapakowane ciepłe bułeczki z
cynamonem. Stołówkowe jedzenie nie umywało się do wypieków babuleńki.
- Jesteś
kochana! – wszyscy razem, choć byli po śniadaniu zabrali się za zajadanie pysznych
bułeczek.
Po skończonym posiłku, babuleńka
zostawiła ich samych zostawiając ich zapas jedzenia na wieczór. Toru choć z
ociąganiem położył się do łóżka. Jedynie pocieszał go fakt, że mógł zostać na
noc z chłopcem. Isamu i Ryu spali w Sali niedaleko. No cóż, jak widać pieniądze
mogą wszystko. Bo wszyscy trzej nie zamierzali opuścić szpitala dopóki Shinji
się nie obudzi.
Jednak zaśnięcie nie było takie
łatwe. Ale Ryu już to zadbał, od lekarza
dostał lek nasenny, który dodał im do herbaty. Toru z zaskoczeniem zauważył, że
czuje się coraz bardziej senny a jego oczy w końcu zamknęły się pozwalając mu w
pełni odpocząć.
<3<3<3<3<3<3
Tymczasem w pokoju obok. Isamu
spojrzał zaskoczony na chłopaka ale i z naganą. Bo jak on mógł uciec się do
takiego podstępu.
- P,,przepraszam, ale musiałem, to
dla waszego dobra – szepnęło Kociątko całując obrażonego mężczyznę.
- Dobranoc – tylko tyle zdążył
usłyszeć Isa zanim oddał się w ręce Morfeusza. Ryu uśmiechnął się smutno. Wiedział,
że jutro czeka go niezłe kazanie od obu mężczyzn, ale nie miał wyboru. Obaj z
dnia na dzień wyglądali coraz gorzej, potrzebowali tego snu. Kociątko w końcu
także pozwoliło sobie na odpoczynek. Zasnął w objęciach „przyjaciela”. Jednak w
środku nocy obudziło go dziwne przeczucie, że musi zajrzeć do Sali chłopca.
Wstał zarzucając na siebie szlafrok i po cichy by pielęgniarki go nie zauważyły
prześlizgnął się do pokoju gdzie leżała księżniczka.
Ryu przystanął przy łóżku patrząc w
spokojną twarz braciszka, kucnął chwytając delikatnie jego dłoń. Już tyle
czekają na to by Shinji się obudził, on także powoli tracił nadzieję na
cokolwiek…. Aż do dzisiaj.
W pewnym momencie poczuł ruch, a
dokładnie delikatny uścisk na dłoni. Zaskoczony szybko spojrzał na twarz malca.
Jego powieki delikatnie drgały a na buzi pojawił się grymas. Wystraszony ale i
ucieszony jakimkolwiek znakiem życia ze strony chłopca, wypadł z Sali
poinformować lekarza dyżurnego.
- Co…coś się dzieje,,, S,,,Shinji
,on… musi pan zobaczyć… s,szybko on – zdyszany Ryu nieskładnie zaczął wyjaśniać
co się wydarzyło. Lekarz szybko dotarł do Sali i zbadał chłopca, sprawdzając
reakcję jego źrenic na światło.
- To niemożliwe.. – szepnął lekarz.
Chłopak był w ciężkim stanie, śpiączka była bardzo poważna i głęboka.
- O,.,on się wybudza – spojrzał na
Ryu, który mały nie zemdlał ze szczęścia. Lekarz nakazał szybko pielęgniarkom
zmienić leki. W ciągu kilku dni, albo nawet godzin,,, kto wie… Ich księżniczka
się obudzi.
………………….
Następnego dnia rano gdy obaj mężczyźni
wstali od razu naskoczyli na Ryu który zamiast uciekać przed kazaniem rzucił im
się na szyje płacząc rzewnie i jednocześnie się śmiejąc. Zaskoczeni mężczyźni
przez moment myśleli, że Ryu już naprawdę zwariował.
- Budzi się… Shinji się budzi! –
krzyknął uradowany. Obaj stężeli wpatrując się w szoku w uśpioną twarz
Shinji’ego.
- Ależ kociątko o czym ty mówisz? –
i tak jeszcze raz Ryu opowiedział to co stało się w nocy i o tym co powiedział
mu lekarz. Toru ze szczęścia chwycił kociątko i okręcił się z nim wokół własnej
osi, wyglądało to przezabawnie w jego wykonaniu. Nie mogli uwierzyć w to co się
dzieje! To była wspaniała nowina. Gdy tylko babunia przekroczyła próg szpitala
rzucił się na nią Ryu mocno ściskając i mówiąc jak najęty co się stało.
Teraz już nie było możliwości by
poszło coś nie tak. Musieli tylko poczekać jeszcze trochę… jeszcze tylko trochę
i ich księżniczka do nich wróci.
<3<3<3<3<3<3
Nasi radośni bohaterowie wracali
właśnie ze stołówki gdy zobaczyli mnóstwo pielęgniarek przy pokoju chłopca.
Zaniepokojeni wparowali do środka nie słuchając nikogo. A tam czekał na nich
nieco zdezorientowany Shinji. Siedział na łóżku przerażony, nie wiedział co się
dzieje. Obudził się i nagle jest tu otoczony przez lekarzy i pielęgniarki.
Jednak największe zaskoczenie przyszło gdy pojawiły się przed nim trzy
postacie. Zrozpaczony chłopiec myślał, że znowu ma halucynację.
- N,,nie,, o,odejdźcie… t,to nie wy…
- szepnął Shinji kuląc się na łóżku. Radość mężczyzn uszła z nich jak z
pękniętego balonika. Co się stało? Czyżby Shinji nie chciał ich widzieć?
;3;3;3;3;3;3;3
Shinji siedział właśnie na polanie
czekając na swoich przyjaciół. Mieli razem spędzić ten dzień. Lecz po chwili
wszystko zniknęło.. pojawiła się pustka. Wystraszony nie wiedział co zrobić, co
się dzieje… Nagle pojawiła się przed nim
postać Ryu.
- Musisz już wracać, nie możesz tu
zostać – powiedział oddalając się po chwili.
- N,,Nie! R,,Ryu zaczekaj! N,,Nie
zostawiaj mnie ! – po jego policzkach popłynęły łzy przez które prawie nic nie
widział. Ponownie stanęła przed nim jakaś postać, tym razem był to Isamu.
- Oni na ciebie czekają Księżniczko,
na ciebie już czas - po czym jak
poprzednik zaczął się oddalać aż zniknął. Zdezorientowany i wystraszony malec
zaczął panikować.
- Nie chce! Nie zostawiajcie mnie…
c,,chce być z wami ! – krzyczał w przestrzeń lecz postacie nie zawróciły. Gdy
Shinji myślał, że to już koniec, pojawił się przed nim Toru.
- Kochanie, to nie twoje miejsce,
ani nie twój czas… Musisz wrócić – książę mówił cicho, spokojnie, patrząc czule
na klęczącego zapłakanego malca.
- N,,nie nie nie !! Nie możecie, nie
chce! Proszę Toru nie… n,nie zostawiajcie mnie samego… - płakał krztusząc się
łzami. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego zabierają mu najważniejsze osoby w
jego życiu?! Czy to jakaś kara?
- Idź już maleńki, oni wszyscy
bardzo się martwią – szepnął po czym także zniknął. Pustka zaczęła znikać a
zaczęła się pojawiać biała, szpitalna sala. Tak zapłakanego i spanikowanego
chłopca zobaczyła pielęgniarka, która od razu zawiadomiła lekarza.
- Nie,.,, nie.. ja chce wrócić! Nie
chce tu być! – zaczął się szarpać wyrywając się i nie pozwalając pielęgniarkom
dotknąć się do siebie. W końcu wyrwany z szoku Toru podszedł do łóżka i mocno
przygarnął do siebie chłopca.
- To my kochanie, to naprawdę my. Przyszliśmy
po ciebie – spojrzał w zdezorientowane oczy chłopca.
- Czekaliśmy na ciebie – powiedział
Isamu trzymając Ryu by ten czasem nie rzucił się na chłopca, w końcu malec był
osłabiony.
- Shinji! Shinji! W,,Wróciłeś do nas
– Ryu wyrywał się i płakał chcąc dostać się do braciszka. Lekarz dał znak by
zostawić ich samych, chłopiec nieco się już uspokoił. Dalej był
zdezorientowany, a teki tłum na pewno nie zdziała nic dobrego.
- T..to naprawdę wy? Prawdziwi wy? – szeptał
malec nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Ale jak? Dlaczego? W końcu zostawił ich
bez słowa wyjaśnienia. A oni po niego wrócili?
- Tak maleńki, to my. Naprawdę, to
żaden sen – powiedział Toru. On także nie był w stanie powstrzymać płynących
łez. Stał się cud. Malec się obudził. Oczywiście zaraz została zawiadomiona
babunia. Shinji widząc ją, uwierzył, że naprawdę oni wszyscy tu są. To nie sen.
Gdyby nie środki nasenne podane przez pielęgniarkę, Shiniji nigdy nie puścił by
dłoni Toru ani Isamu. Bał się, że gdy znowu się obudzi ich nie będzie.
- N,,Nie zostawiajcie mnie więcej …
- szepnął zasypiając.