środa, 31 października 2012

Nowe Życie 17


Rozdział 17 



Josef był w szoku na szczęście Coraline zadbała o to by nic nie mówił, by nie przeszkadzał i wysłuchał do końca Kamio. Przy okazji dowiedziała się nowej rzeczy.
- Więc wróci mu pamięć? Och to fantastycznie! Odzyskam syna... Gabryś będzie miał brata... Kochanie to cudowne prawda? - kobieta przytuliła się do męża który milczał cały blady. Niby ciężko mu było w to uwierzyć i pewnie nie uwierzy gdy na własne oczy się o tym nie przekona.
- Pamiętniki, Kamio masz pamiętniki Michaela? Pokaż je, może Josef uwierzy.
 
- Pamiętniki mam w swojej rezydencji musiałem je trzymać z dala od Angelo, ale, - wykonał jeden ruch nadgarstka a na stole pojawiło się kilka pamiętników.
- W tych znajdują się najważniejsze rzeczy, - podał pamiętniki Josefowi.
- Josef,, ,,tato, wiem że trudno w to  uwierzyć, ale ja naprawdę chce pomóc Angelo, wy musieliście się w końcu tego dowiedzieć, przecież nie mógłbym go trzymać z dala od was, gdy wróci mu pamięć, załamał by się - szepnął demon.
- Jak już mówiłem mamie, za żadne skarby nie wolno go wpuszczać do jego pokoju, ja od  dzisiaj będę podawał eliksiry by za szybko nie wróciła mu pamięć  - pokręcił głową i wyjaśnił.
- Inaczej Mike zostanie uwieziony w ciele 7- latka a to by było bardzo niebezpieczne i bardziej niż możliwe, Angelo by wpadł w depresje i zamknął się w sobie .. a tego nie chce, i myślę że wy także.

Josef wziął do ręki kilka pamiętników i otworzył je.
- To naprawdę nie możliwe... Demon i mój syn... Angelo to Michael? Och to straszne, nie można pozwolić by coś sobie teraz przypomniał - czytał te pamiętniki i naprawdę zaczynał w to wszystko wierzyć .
- Muszę się z tym chyba przespać. A co jeśli szybko odzyska pamięć?Co wtedy? Nasz syn w tym drobnym ciele dziecka... Kamio ty będziesz potrafił się nim zająć. Zawsze potrafiłeś - powiedział mężczyzna z ciepłym ale niewyraźnym uśmiechem.

- Spokojnie, na razie mam wszystko pod kontrolą - uśmiechnął się delikatnie,
- W sumie najbardziej bałem się rozmowy z tobą - pokręcił głową.
- Nie martw się, zajmę się nim, Samuel mi pomaga,to właśnie on przygotował  eliksiry - spojrzał na mamę i na tatę i czuł, że ogromny ciężar spadł mu z serca, nie chciał ich nigdy okłamywać ale musiał, sam się wiele razy zastanawiał, co by było gdyby nie spotkam Mike'a,.....jego życie wtedy nie miałoby sensu. Nie przejmował się tym, że się zmienił, że stał się strasznie uczuciowy , nie był już taki jak kiedyś zimny, władczy, chociaż to drugie zależy kiedy .
- Pójdę do chłopców, coś za cicho u nich, pewnie coś kombinują,- uśmiechnął się i poszedł do chłopców.

Michael nigdy nie narzekał na te zmiany jakie w demonie zaszły bo były to zmiany pozytywne, jak pisał w pamiętniku który właśnie Josef czytał, tylko jedno się nie zmieniło. Kamio w łóżku był bogiem panem i władcą, to czytając, odłożył pamiętnik. Chłopcy byli cicho bo grzecznie kolorowali zwierzęta które narysował im Isei.

Kamio miał nadzieję , że nie dostanie mu się zbyt duża bura za to o czym dowiedział się Josef a mianowicie o ich życiu seksualnym .Demon westchnął i usiadł obok chłopców.
- Oh ślicznie wam to wychodzi - pogłaskał obydwu po główce.
Musiał wymyślić jak podać chłopcu wieczorem eliksir, usiadł na skraju łóżka zamyślony, tyle się dzisiaj wydarzyło, a Kamio miał wiele spraw do przemyślenia.

Gabryś ładnie tak wypełniał kolorami zwierzęta ale Angelo to lepiej robił. W końcu Gabryś zrobił się strasznie zmęczony i padł a ciocia wzięła go na ręce.
- Kamio my będziemy się zbierać już ,mały musi się położyć.
- Dobranoc chłopcy - pożegnali się i wyszli a Angelo posprzątał po tej zabawie i poszedł się wykąpać.
 
Kamio podszedł do chłopca i wziął go na ręce gdy ten wyszedł z łazienki.
- Kochanie, trzeba było poczekać na mnie pomógłbym ci tu sprzątać, skoro już jesteś czyściutki, idź do swojego pokoju, - postawił go i po chwili wszedł do jego pokoju ze szklanką z czerwonym płynem, usiadł na skraju łóżka.
- Kochanie, proszę, wypij to - demon uśmiechnął się zachęcająco.
- Wiem że nie pachnie ani nie smakuje za dobrze, ale proszę zrób to dla mnie - pogłaskał go po głowie.

Angelo  ubrał się do snu oczywiście w koszulkę Kamio żeby w niej potem spać. Już gotowy był do snu gdy nagle Kamio podał mu to coś do wypicia. Nie pytał co to. Wiedział już że wszystko co Kamio robi i mu podaje, to wszystko jest dla jego dobra więc zamknął oczy i wypił wszystko.
- To nie było dobre... Chce buziaka i idziemy spać - mruknął cicho.

Kamio uśmiechnął się i pocałował go w obydwa policzki, w czoło a  na koniec w nosek.
- Dobrze, a teraz spać - rozebrał się do bielizny i wsunął się pod kołdrę przytulając chłopca. Bawił sie jego włoskami usmiechajac się.
- I jak się dzisiaj bawiłeś kochanie.? - spojrzał na niego.

Zaraz się mocno przytulił aż w końcu położył się na nim i przytulił policzek do jego piersi
- Było wspaniale i musimy kiedyś iść do tej kawiarni ale na coś innego niż galaretkę... Kamio spać mi się chce, pogłaszcz mnie jeszcze po plecach - powiedział sennie chłopiec.

Demon zaśmiał się i spojrzał na chłopca.
- Mój mały pieszczoch - błądził delikatnie dłońmi po pleckach malca.
- Śpij kochanie, jutro musimy rano wstać, musimy iść do szkoły ,wiesz, trochę papierów do podpisania - uśmiechnął się ciepło.
- No i oprowadzę cie trochę po szkole, byś się potem nie zgubił,,,, no nic, a teraz spać malutki - cmoknął go w nosek.

I chłopiec zasnął natychmiast. Jednak w nocy... Eliksir zaczął działać. Wszystkie wspomnienia powoli wracały by magia mogła je zamknąć gdzieś głęboko w jego świadomości. Chłopiec spał ale się obudził... Nie jako Angelo ale Michael. Otworzył oczy i ujrzał przed sobą twarz ukochanego
- Kamio... - pocałował go w usta i uśmiechnął się, potem znów zasnął i rano nic z tej nocy nie pamiętał. Te wspomnienia zostały zakopane.
 
Demon nie spał całą noc zamartwiając się jak będzie działał ten eliksir, jednak nie spodziewał się czegoś takiego, słysząc głos Angelo, nie,, to nie on, to był Mike. Demon bał się nawet poruszyć, może mu się to śni? Jednak czując usta chłopca na swoich wiedział już że to nie był sen. Uchylił powieki wpatrując się w chłopca który ponownie spokojnie spał.
- Mike - szepnął Kamio.
- Mój kochany - objął go mocniej by z delikatnym uśmiechem na twarzy zasnąć, wiedział, że Mike w ciele 7 latka nie powinien tego robić ale domyślał się że Angelo się nie dowie. Oj będzie musiał poinformować Samuela o tym wydarzeniu.

Następnego dnia chłopiec obudził się wcześnie i podniósł się.
- Kamio... - na dzień dobry pocałował go w nos i wstał.
- Kamio mamy iść do szkoły obiecałeś... - przypomniał mu, nie pamiętał co działo się w nocy. Ubrał się i przyniósł wstążkę siadając na łóżku
- I zrobisz mi warkocz?

- Już kochanie, już wstaje - przekręcił się na bok i usiadł przeciągając się.
- Dzień dobry kochanie, jak spałeś? - spojrzał na niego, zastanawiając sie czy coś pamięta czy nie. Objął go i pocałował w policzek.
- Oczywiście że zrobię, a teraz choć, idziemy zjeść śniadanie potem masz ładnie umyć ząbki  i ładnie się ubierzemy i pójdziemy do szkoły - pogłaskał go po głowie i wziął go na ręce niosąc do kuchni.

Chłopiec zamachał w powietrzu nogami żeby Kamio go puścił.
- Najpierw ząbki, potem śniadanko. Zaraz wrócę - mądry chłopiec. Uciekł mu do łazienki by się przygotować do szkoły, umyć i ubrać. Tym czasem w kuchni robiło się śniadanie, znaczy się Samuel robił śniadanie bo wpadł sprawdzić jak im idzie.

Rozbawiony demon zszedł na dół a widząc Samuela przywitał się lekkim skinieniem głowy i uśmiechnął się delikatnie, jednak po chwili spoważniał.
- Nie wiem czy to ważne, ale gdy wczoraj dałem mu eliksir - spojrzal na niego uważnie.
- To przebudził się w nocy jako Mike, przez moment nie wiedziałem co robić ale to trwało kilka sekund a potem znowu  zasnął, wygląda na to, że nic z tego nie pamięta - oparł się o kant stołu i westchnął.
- Myślisz, że to dobrze? Że ma takie przebłyski a potem nagle mu to ulatuje? Może eliksir jest za mocny? - przeczesał włosy i spojrzał na starszego demona.

- No właśnie dlatego tu jestem. Chciałem wiedzieć jak na niego ten Eliksir zadziała.
przełożył jajka na talerz i teraz też chleb piekł na patelni
- Eliksir jest w sam raz. Tak miał działać, zbierać jego wspomnienia w jedną całość i zamknąć. Wczoraj pewnie nawet nie wiedział że już dawno nie żyje i jest w innym ciele. Trzeba tak zebrać i uporządkować jego wspomnienia. I wtedy istnieje szansa że nie zwariuje gdy wróci mu pamięć.- powiedział poniekąd spokojnie, ale sam także się martwił.
 
- To świetnie już się bałem, że coś jest nie tak - odetchnął z ulgą i uśmiechnął się.
- A poza tym dzięki za śniadanie, idziemy dzisiaj właśnie do szkoły muszę podpisać papiery i przy okazji oprowadzę go po niej - obrócił się słysząc tupot na schodach.
- To go zaskoczysz - pokręcił głową rozbawiony,

wtorek, 30 października 2012

Zagubiony w czasie 14


Oto obiecany poprawiony rozdział "Zagubionego w czasie"..
zapraszam do czytania i komentowania, mam nadzieję, że w takiej wersji bardziej się wam spodoba,, może końcówka jest nieco, mhm ,,sami zobaczycie,, ale zastrzegam. To jeszcze nie koniec :)
Jeszcze wiele śmiesznych chwil spędzicie razem z chłopakami ;3


Nie zapomnijcie komentować ;3




PS: kolejny rozdział "Nowe Życie" już wieczorem ;3



Rozdział 14





Od tamtego dnia minął równo miesiąc, i choć została postawiona na baczność cała straż i wojsko… chłopca nie udało się odnaleźć. Długi czas minął zanim Ryu ponownie odezwał się do Isamu. W końcu mu obiecał prawda? Mieli iść do chłopca za raz jak tylko się obudzą, wszystko będzie dobrze…. Kłamstwo! Jego maleństwo, ich księżniczka zniknęła i nikt nie wiedział co się stało. Trójka mężczyzn starała się nie tracić nadziei na odnalezienie Shinji’ego. Najgorzej to wszystko przeżywał Ryu, malec był dla niego jak młodszy braciszek którego nigdy nie miał, a teraz,,,, teraz on zaginął i nie był w stanie nic zrobić. Często zaszywał się w komnacie chłopca i płakał całą noc tuląc twarz do poduszki. Tak też było tej nocy… 

- Ryu.. proszę porozmawiaj ze mną – szepnął Isamu wchodząc do pokoju i siadając na skraju łóżka. Jednak odpowiedziała mu cisza i ciche pociąganie nosem. Starszy mężczyzna westchnął cicho i położył się obok niego przytulając się do pleców przyjaciela.
- Kociątko proszę, obiecuję ci, że go znajdziemy… - zaczął ale przerwał mu Ryu.
- Obiecujesz? – prychnął cicho i spojrzał na niego z bólem w oczach.
- Tak samo jak obiecałeś, że nic się nie stanie gdy pójdziemy spać…. A teraz,,, teraz on. – zająknął się ponownie po jego policzkach spłynęły łzy. Isamu także cierpiał, ale podwójnie…. Z powodu zaginięcia Shinji’ego i stanu w jakim był Ryu.
- Nikt nie mógł tego przewidzieć, nie wiemy co się stało, ale uwierz mi – chwycił w dłoń podbródek chłopaka by ten na niego spojrzał.
- Choćbym miał zginąć, znajdę go … Nie ważne ile to zajmie czasu odnajdę go …. Obiecuję ci to – szepnął cicho Isamu. Ryu spojrzał na niego i mocno się w niego wtulił.
- Tak się boję, a jak coś mu się stało? Przecież sam nie opuściłby zamku.. – powiedział cicho młodszy mężczyzna.
- Nie odszedł by bez pożegnania prawda? Nasza księżniczka by tak nie zrobiła – pokręcił delikatnie głową. Isamu już nie wiedział jak go uspokajać i zapewniać, że wszystko będzie dobrze… nie chciał znowu stracić jego zaufania. 

 .........
Tymczasem Toru miotał się po całej Sali tronowej.
- Jak to nie użyczysz mi swoich wojsk ?! Potrzebuję większej ilości ludzi, jeśli ktoś go porwał potrzebni mi żołnierze na granicy – warknął patrząc zimno na ojca.
- Ten bachor zniknął, dobrze się stało … Może w końcu sobie przypomnisz kim jesteś i czego od ciebie wymagam! – król Yuto podniósł głos.
- Jeśli… Jeśli maczałeś w tym palce, to uwierz mi, to że jesteś moim ojcem nie stanie mi na przeszkodzie by cię zabić – powiedział zimno po czym obrócił się i wyszedł zostawiając zaskoczonego władcę samemu sobie. Yuto nigdy nie posądził by o to swojego syna, nie o to, że przeciwstawi mu się.

___________________________________________________________________________________

Miesiąc wcześniej...

Shinji podszedł do obrazu, który zaczął emanować jasnym światłem i nagle wszystko ustało.
Poderwał głowę i rozejrzał się dokoła. Znajdował się w swojej rezydencji. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na oczyszczony obraz który leżał na stoliku przed nim. Czy to był tylko sen? Jeśli tak, to bardzo realistyczny.  Jednak odczuwał też ogromną tęsknotę, tak tęsknił za przyjaciółmi... za Ryu, Isamu, Toru...
Jeśli to był tylko sen to chce zasnąć i już się nie obudzić, byleby tylko znowu ich spotkać.
Ale im więcej o ty myślał, tym bardziej uważał, że zwariował. Czyżby śmierć rodziców aż tak wpłynęła na jego psychikę? Tego nie wiedział.  Snuł się codziennie samotnie po domu. Od tamtej pory ani razu nie odwiedził strychu. Bał się? Może... Tylko co było przyczyną tego strachu? Nie,,, to wszystko było dla Shinji'ego za trudne. Zaczynał wariować, dlatego postanowił w końcu wyjść do ludzi. A po tygodniu nawet wrócił do szkoły, chodził na zajęcia, ale nie rozmawiał z nikim, choć bardzo chciał... po prostu nie umiał. Nie wiedział o czym miałby z nimi rozmawiać. Sądził, że wyjść do ludzi mu pomoże, ale pomylił się, nawet w szkole coraz częściej myślał o chłopakach. O tym jak Ryu go znalazł, jak został porwany przez żołnierzy Lodowego Księcia, który później stał mu się bardzo bliski... A także o Isamu który tak samo jak pozostała dwójka dbała o niego, za każdym razem stawali w jego obronie. Kochał ich wszystkich.
Za każdym razem widział też młodego mężczyznę który miał wykonać wyrok nadany przez okrutnego króla Yuto.
Czas mijał, przewijał się powoli a chłopiec nie mógł, nie umiał zapomnieć. Czy sen mógł aż tak wpłynąć na jego życie? Dlaczego? Pytania na które niestety nie uzyskał odpowiedzi, choćby nie wiadomo jakby się starał.
Obraz leżał dalej na stoliku w pokoju, przechodząc tamtędy, miał ochotę wiele razy go wyrzucić, spalić, cokolwiek,... Ale gdy tylko dotykał ramki, jego ciało ogarniało tak znajome ciepło miłości, że nie był w stanie tego zrobić. Nie był w stanie zniszczyć czegoś co dawało mu jedyne poczucie bezpieczeństwa.
Co noc płakał w poduszkę, nie umiał zasnąć, nie samemu..dlaczego nie było ich teraz przy nim? Dlaczego nie może ich znowu przytulić,, poczuć, że jest kochany. Tęsknota coraz bardziej odbijała się na zdrowiu malca. Praktycznie nic nie jadł, wykonywał wszystko rutynowo, wręcz obojętnie. Wstawał rano, mył się, szedł na zajęcia, wracał do domu, robił lekcję, mył się i szedł spać...
Czy było z nim coś nie tak? Dlaczego życie musiało się tak nad nim znęcać? Dlaczego nie umarł razem z rodzicami? Nie musiałby się teraz męczyć i cierpieć w samotności. Za co? Czym zawinił by spotkał go taki los? Kolejne pytania i brak odpowiedzi... Coraz większa rozpacz, osłabienie organizmu, aż wreszcie,,,, pewnego jesiennego dnia trafił do szpitala. Diagnoza - silna anemia, osłabienie organizmu, brak witamin.
Lekarze przez wiele miesięcy próbowali doprowadzić jego ciało do normy, zmusić go do jedzenia lub nawet do wyjścia na dwór... Nic. Zero reakcji. Nikt nie wiedział już co mają robić. Chłopak często leżał bez ruchu na łóżku szpitalnym, aż w końcu gdy jego kondycja mniej więcej wróciła do normy wysłali go do domu, jednak 2 razy w tygodniu miał wizyty lekarza i pielęgniarki.
Czy to był dobry pomysł by ponownie zostawić go samego sobie? Odpowiedzcie sobie sami...
Shinji właśnie zamykał drzwi po wizycie jego lekarza domowego i pielęgniarki... Czuł się coraz gorzej, nie tyle co fizycznie a psychicznie.. Pewnego dnia nie wytrzymał, chciał zasnąć, chciał ponownie zobaczyć Ryu, Isamu i Toru...
- Już niedługo znowu się zobaczymy - szepnął chłopiec połykając garść tabletek i popijając je wodą, prawie natychmiast osunął się na łóżko zasypiając.





poniedziałek, 29 października 2012

Informacja o notkach.

Witajcie kochani, bardzo was przepraszam za te opóźnienia i brak notki. Jutro mam wolny dzień więc na pewno możecie się spodziewać poprawionego rozdziału "Zagubionego w czasie" i nowy rozdział z "Nowego Życia".
Jeszcze raz bardzo was przepraszam, wybaczycie biednej Maru?
Mam nadzieję, że kiedyś tak, a teraz proszę was tylko o jeszcze jeden dzień czekania...
Obiecuję, że tak długa rozłąka więcej się nie powtórzy, a jeśli coś mnie zatrzyma na dłuższy czas, od razu was poinformuję.

Wasza Maru ;3

wtorek, 23 października 2012

Informacja !!!!

Hey kochani, przepraszam za brak notki, ale miałam urwanie głowy....
Ale nie o tym teraz chciałam mówić... Rozdział 14 - "Zagubiony w czasie" zostanie usunięty, chce poprowadzić historię inaczej, no ale jak, może dowiecie się dziś wieczorem, ale niczego nie obiecuje.
Uważam, że ten rozdział był okropny, i nic nie wnosił, wręcz odwrotnie,,,, no po prostu nie podoba mi się.
Mam nadzieję, że ci co czytają mojego bloga dalej tutaj są i czekają na notki :)
Wiem, że was ostatnio zaniedbałam, ale jak już mówiłam, miałam powód. Ale wracam, będę może miała trochę czasu na napisanie notki :)
Więc poczekajcie jeszcze troszkę :) Ah  i mam nadzieję,że nie macie mi za złe, że chce zmienić losy Shinji'ego... Bo nie wyląduje on w innym królestwie, nie pozna nowych przyjaciół.... będzie całkowicie inaczej.... No kochani moi :) Zaglądajcie... coś niedługo się pojawi ;3

Wasza Maru ;*

środa, 17 października 2012

Nowe Życie 16


Rozdział 16


Całkiem dobrze bawił się przymierzając swój szkolny mundurek. To była super okazja by w końcu być w centrum uwagi. Potem bardzo długo i starannie wybierał farby i potem już tylko supermarket.
- Dużo owoców Kamio. Musimy dużo owoców kupić, dzisiaj jemy zdrowo- powiedział chłopiec entuzjastycznie.

Kamio kupił wszystkie potrzebne książki, zeszyty ołówki długopisy i nowe węgielki dla chłopca i kilka bloków.
- Oczywiście kochanie, dzisiaj zdrowo, ale skoro jedliśmy już sałatkę owocową to zjedzmy dzisiaj sałatkę warzywną a owoce będą na podwieczorek - demon uśmiechnął się ,w końcu tak wyszło że wyjechali ze sklepu z pełnym wózkiem ale Kamio nie narzekał bawił się świetnie.
- To tak, rzeczy do samochodu ah i kawiarni ci nie odpuszczę, wiesz kochanie jak uwielbiam słodkości - Kamio uśmiechnął się prosząco.

- I pójdzie ci to w brzuszek wszystko i będziesz duży misio którego będę co noc tulić -
najpierw zakupy przenieśli do auta żeby nie chodzić z tym wszystkim po mieście i potem chłopiec już zdał się na mężczyznę żeby wybrał kawiarnie.
- I myślę że jedno ciacho przy zdrowym śniadaniu wyrówna rachunek - chłopiec powiedział z powagą.

- Tylko jedno? No dobrze, ty tu rządzisz kochanie - puścił mu oczko i po chwili weszli do zwykłej kawiarni ale urządzonej bardzo przytulnie, gdzie po prostu chciało się zostać na dłużej.
- Kochanie na co masz ochotę? Chyba nie myślałeś że ja sam będę jadł, jesteś moim skarbusiem i nie pozwolę ci rezygnować ze słodkości, zagramy potem w piłkę żeby to spalić zgoda? - Kamio kusił.

- Nie bo mieliśmy zrobić obiad dla cioci i wujka. Spaliny te zbędne kalorie w kuchni - chłopiec usiadł mu na kolanach i sięgnął po menu czytając powoli ale dokładnie wszystko i tym razem nie patrzył na cenę jego już zdołał się nauczyć.
- Chce... Galaretkę z owocami i bitą śmietaną - powiedział z uśmiechem malec.

- Ah faktycznie, obiad, widzisz kochanie? Gdyby nie ty, zapomniałbym - pocałował go w policzek i objął delikatnie w pasie by nie spadł z jego kolan.
- Dobrze, dla mnie to samo proszę - demon skinął kelnerowi po czym uśmiechnął się ciepło do chłopca.
- Wiesz kochanie, jak znam życie ciocia coś dla nas pysznego upichci, jak wrócimy do domu zadzwonisz do cioci i zaprosisz ich na obiad dobrze? Na pewno się ucieszy - po chwili dostali swoje zamówienie.

- Zginiesz beze mnie albo w końcu nauczysz się zapisywać ważne rzeczy
pocałował go w policzek tuż przed jedzeniem i oczywiście jak to miał w zwyczaju dzielił się z nim i wyjadał mężczyźnie z pucharka. mimo że mieli takie same desery.


Po niecałej godzinie wracali już do domu, Kamio rozpakował wszystkie zakupy a rzeczy chłopca zaniósł mu do pokoju by mógł sobie sam ułożyć jak będzie chciał.
- Kochanie !!- zawołał Kamio.
- Chodź tu do mnie malutki, zadzwonimy do cioci - uśmiechnął się delikatnie.

Angelo musiał wszystkie swoje farbki zanieść do pokoju i gdy Kamio go zawołał chłopiec natychmiast zjawił się w kuchni z telefonem i już wybierał numer do cioci
-ciociu ciociu! Bardzo mi tęskno i Kamio nie wie co to francuz! Ale ja nie o tym, zapraszamy ciebie wujka i tego łobuza na obiadek - powiedział wesoło chłopiec.


- Oh Angelo kochanie, - powiedziała kobieta i uśmiechnęła się do siebie.
- Na obiad? Ależ  bardzo chętnie a kiedy na ten obiad? Oh upichcę coś pysznego - już zaczęła ciocia podekscytowana że znowu będzie miała możliwość coś pysznego i słodkiego upiec.

- Zaraz zaczniemy się bawić w kuchni więc obiad na piętnastą powinien być gotowy i ciociu zrób coś z owocami. Może francuskie gorące ciastka z owocami? Będą idealnie pasować do lodów i niech Gabryś książkę mi odda bo zostawiłem ostatnio u was - powiedział malec.

- Hai hai kochanie, oczywiście, bardzo chętnie znowu upiekę takie pyszność, a więc o 15 u was do zobaczenia kochaniutki - po czym rozłączyli się.
- I co kochanie? Zadowolony ? - położył dłoń na jego głowie czochrając delikatnie jego włoski.
- Chodźmy , mamy jeszcze trochę roboty w kuchni - puścił mu oczko.


No pracy w kuchni naprawdę trochę było jednak w końcu gdy dania już dochodziły Angelo nakrył do stołu i nawet kwiatki do wazonu złożył a potem w oknie siedział i czekał na ciocie. Gdy się zjawili, wybiegł po nich i zaraz pomógł cioci schować surowe wciąż ciastka po trzeba je było upiec i na ciepło podać.
 
Kamio przyglądał się z uśmiechem chłopakowi, ten jego entuzjazm i niecierpliwość były naprawdę zabawne.
- Witaj mamo, tato oh i hey malutki - wziął Gabriela na ręce i pocałował go w czołu.
- Wiec zapraszamy do stołu, Angelo nakrył i pomógł mi gotować- uśmiechnął się ciepło.
  Wziął od mamy ciastka i wstawił je do piekarnika.

Wszyscy usiedli przy stole i Angelo dumnie zbierał pochwały za to że pomagał i że wszystko jest takie pyszne. Nie przypisał sobie zasługi ale potwierdził ze pomagał jak tylko potrafił najlepiej.
- Ale pachnie... Ciociu chyba twoje ciastka dochodzą - powiedział Angelo.


Oczywiście jak na zawołanie chłopcy zerwali się z krzeseł i pobiegli do kuchni a za nimi poszła Coralina.
- No już już robaczki, odejdźcie bo się poparzycie - wyjęła ciastka i odłożyła je by ostygły.
- A a ,a o nie nie, ciasteczka po obiedzie, chodźcie, bo stygnie nam pyszny obiadek - uśmiechnęła się i zasiedli z powrotem do stołu.


- Ale ciociu... No ciociu no...
- Mamusiu... - kobieta jednak nie dała się przekonać więc wrócili dokończyć grzecznie obiad i nawet pomogli po nim ładnie posprzątać a potem grzecznie usiedli w salonie na kolanach wujków czekając na te pyszności.

 
Kamio trzymał na kolanach Gabrysia a Josef trzymał Angelo.
- No już jeszcze chwila - zaśmiał się widząc niecierpliwość chłopców, chociaż sam też nie mógł się doczekać, uwielbiał wypieki Coraliny.
Po chwili weszła ona do salonu i postawiła talerz z ciasteczkami oraz sałatkę owocową którą zrobił Angelo z Kamio. Oczywiście były one z bitą śmietaną i polane czekolada<
- No to smacznego - zaśmiał sie kobieta stawiając przed każdym miseczkę z sałatką.

Cóż można powiedzieć? Ciastka Coraline były idealnym dopełnieniem do sałatki na słodko. Coś pięknego jak to mówią. Chłopiec tym razem karmił wujka ale i do Kamio sięgał łyżeczką.
- Szkoda że tatusia z nami nie ma... Kamio? Poproś go żeby był na rozpoczęciu roku szkolnego i ślubowaniu ucznia klasy pierwszej...- poprosił malec.


- Kochanie, jesteś pewien ? No dobrze, porozmawiam z nim, na pewno się ucieszy - Kamio skinął głową i uśmiechnął się ciepło do chłopca, widząc jednak pytające spojrzenia reszty domowników dał znak że porozmawiają o tym później ,najlepiej jak chłopcy pójdą się bawić albo spać.
- Mamo ,pyszne ciasteczka, jak zawsze oczywiście - Kamio uśmiechnął się delikatnie. Zmiana tematu była konieczna.


- I potem mu pokaże jak wujek Isei mnie uczył malować. Gabryś! Pokaże ci coś! - Angelo
szybko zabrał swoje ciastka i uciekli do pokoju chłopca się bawić. Coraline zaraz zmieniła miejsce siadając w fotelu z kawą.
- Ojciec? Kamio o czym nie wiem? - spytała kobieta.


Kamio westchnął gdy zostali sami , zerknął znacząco na Coraline.
- Owszem, niedawno, zjawił się tu ojciec chłopca, jest tak jakby moim znajomym - dodał z naciskiem na "znajomy" no cóż, Samuel także był demonem.
- Nie martw się , nie chce mi odebrać Angelo, chce go tylko odwiedzać i spędzać czas , zgodziłem się - westchnął cicho Kamio.
- Sam odwiedzał, Angelo jeszcze gdy ten był w klasztorze, ale niestety nie mógł go stamtąd zabrać - Kamio znał powody ale nie mógł tego powiedzieć przy Josefie.

- Sam? Znaczy się Samael? To on jest jego ojcem? - Coraline miała pamięć do imion i twarzy i dlatego tak szybko go skojarzyła.
- Samael? Co za dziwne imię... Takie biblijne co nie? Hah to coś jak upadły anioł, czy tam demon... To naprawdę dziwne od początku wiedziałem że ten chłopak jest dziwny, i ma dziwna rodzinę i w ogóle o co tu chodzi? - Josef jak na glinę przystało był strasznie podejrzliwy.
- Pamiętam że Michael szukał kiedyś informacji o wojnach w niebie i o aniołach, miał na to straszną fazę przed tą akcją z narkotykami w szkole, stąd kojarzę to imię - powiedział Josef spokojnie.


Kamio spojrzał na Coraline nie wiedząc czy może powiedzieć czy nie, jednak skoro Josef sam już do aż tak wielu rzeczy doszedł , chyba nic się nie stanie jeśli mu powie, plus mama dowie się kolejnej rzeczy o Angelo.
- Dobrze tato, powiem ci wszystko, ale musisz obiecać że nie przerwiesz mi póki będę mówił i  postarasz się nie panikować ani tym bardziej denerwować zgoda? - gdy mężczyzna skinął głową Kamio westchnął i zaczął mówić.
- Jestem demonem - Kamio spojrzał na mężczyznę a widząc jak ten otwiera usta dał mu znak dłonią  by mu nie przerywał w końcu obiecał.
- Wiem że to brzmi nieprawdopodobnie ale Coraline może potwierdzić, ona wie wszystko już od miesiąca - szepnął.
- Owszem Mike interesował się tymi  rzeczami ale tylko dlatego że wtedy próbował się dowiedzieć kim jestem - oczywiście nie miał zamiaru mówić jak to molestował w snach chłopca bo Josef by go chyba własnoręcznie zabił.
- Samuel także jest demonem , i teraz najważniejsze, Angelo to Mike, Samuel ,,,on, - demon pokręcił delikatnie głową.
- Dusza Mike'a jest w ciele Angelo, i chłopiec za kilka lat odzyska całkowitą pamięć, będzie wiedział kim był i kim jest teraz i będzie wiedział że jesteście jego rodzicami - spojrzał na mężczyznę niepewnie.
- Dlatego musimy go wspierać i mu pomagać, Angelo jest pół demonem, gdy wróci mu całkowita pamięć będę zmuszony go zmienić całkowicie, inaczej, nie przeżyje - szepnął na zakończenie Kamio.

sobota, 13 października 2012

Nowe Życie 15


Przepraszam za moją nieobecność :( Miałam swoje powody, jak każdy miałam taki okres czasu, że miałam za dużo na głowie xD
Ale teraz już jestem i zapraszam na kolejny rozdział NŻ.
Nie zapomnijcie komentować ;3





Rozdział 15


Samuel mocno przytulił chłopca i Angelo też nie chciał go puszczać. W końcu jednak mały posłuchał Kamio i grzecznie wyszedł gdy Samuel mu obiecał że nigdzie nie pójdzie.
- To bardzo proste Kamio. Umieściłem duszę Michaela w ciele mojego syna. Ludzkie kobiety zazwyczaj umierają podczas porodu dziecka demona, zrobiłem to by mieć jakąś władze nad chłopakiem. Gdyby nie to, nie mógłbym ingerować... Ty nigdy byś się nie dowiedział że Michael żyje a ja musiałbym zabić własnego syna. Dobrze wiesz że pół-demony to rzadkie zjawisko, bo dzieci i matki giną natychmiast, matka z wycieńczenia a dziecko z braku duszy. 

Kamio opadł na kanapę i spojrzał na niego.
- Czyli Angelo jest demonem ? Jakim cudem tego nie wyczułem? Czemu mi nie powiedziałeś? Czemu to ukrywałeś? - zasłonił dłońmi twarz.
- Z jednej strony ciesze się, że w końcu wiem kto jest jego ojcem, ale przynajmniej teraz już wiem, czemu czasem nie mogłem widzieć jego myśli, ale Sam, co zrobisz gdy on się domyśli, że nie jest człowiekiem? A jeśli sobie z tym nie poradzi ? Wiesz doskonale że zazwyczaj dzieci demonów są uczone kontrolować swoje zdolność od małego, on ma już 7 lat Sam,, - Kamio spojrzał na niego zmartwiony.
- Co zamierzasz? - spytał wzdychając cicho.

- Jest pół - demonem dlatego nie mogłem go zabrać do domu do piekła. Zablokowałem jego moce na piętnaście lat w chwili jego narodzin. Najpierw odzyska wspomnienia A potem dowie się reszty. Ty go zmienisz w pełnego demona. Na pewno sam cię o to poprosi - powiedział spokojnie Samuel.

- Co?!! Oszalałeś? - Kamio podniósł głos.
- Wiesz doskonale że przemiana jest niebezpieczna, chłopak będzie dochodził do siebie przez miesiąc - spojrzał na niego jak na wariata.
- Wiesz że mogę się nie powstrzymać przy jego przemianie, wiesz jak ona działa na nas, ta krew ,, tym bardziej pijąc ją przy przemienię,, - młodszy demon pokręcił głową.
- Nie wiem już sam co robić....

Kamio zaczynał panikować więc Samuel mocnym liściem ściągnął go na ziemię.
- Kurwa weź się uspokój. To pół demon i dla niego pełna przemiana będzie ratunkiem. Poza tym... Ty musisz to zrobić. Kochasz go i nie chcesz go stracić po raz drugi prawda? Ja też go kocham, to mój jedyny syn - Samuel warknął cicho.

Kamio nie był zły za uderzenie, był raczej wdzięczny.
- Dzięki Sam, i wybacz, po prostu, boję się że wszystko schrzanię, a poza tym nikt nie powiedział że Angelo musi się ponownie we mnie zakochać - spojrzał na niego uważnie.
- No ale tu nie chodzi o to prawda? Tylko o to by był szczęśliwy,- szepnął Kamio.
- Ale teraz to nie ważne, wybacz,, eh,,,,,, czyli będziesz nas częściej odwiedzał? W sumie to dobrze..
- Nawet jeśli Angelo cię nie pokocha, zrobi to Michael gdy wróci. - tego starszy demon był pewny.
- Chyba powinienem po niego pójść, pewnie chce z tobą chwile posiedzieć, - Kamio uśmiechnął się i poszedł po Angelo, mówiąc, że tata czeka na niego w salonie a sam poszedł do sypialni.

Chłopiec wrócił na kolana ojca.
- Tatusiu ale ty mnie nie zabierzesz od Kamio, prawda?
- Nie, tylko przyszedłem sprawdzić jak sobie radzicie. Idziesz do szkoły, jestem z ciebie bardzo dumny
- A... A będziesz mnie odwiedzał?
- Oczywiście kochanie. Wciąż nie mogę zabrać cię do domu
- Ale tu jest mój dom. Z Kamio...
- Hmmm... Tak. Dokładnie. Tu z Kamio masz swój dom - szepnął z uśmiechem Sam.

Kamio wiedział, że Mike go kochał, ale to jakby było ich dwóch Angel i Mike, nie można zmusić kogoś do kochania. Westchnął i opadł na poduszki, specjalnie został w sypialni, nie chciał im przeszkadzać, po chwili nawet nie zauważył kiedy zasnął.
 Dawno nie śnił mu się Mike, w śnie widział wszystko: ich pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek ,wakacje, ślub. Wszystko. Kręcił się niespokojnie na łóżku wymawiając cicho jego imię.
- Mike,,

Tylko że Angelo to Michael. Michael to Angelo. Angelo to Mike bez tych wspaniałych wspomnień związanych z demonem które kiedyś odzyska. Chłopiec też był już zmęczony i chciał się położyć z Kamio ale Samuel wiedział że jak mały usłyszy że Kamio woła przez sen innego chłopca zrobi mu się przykro.
- Zostań ze mną dzisiaj. Raz z ojcem mógłbyś spać bo ja się nigdzie dzisiaj nie wybieram - powiedział z uśmiechem Samuel.

Najgorsze było to że sam już nie wiedział czy chce się obudzić czy nie. Wszystkie ich wspólne szczęśliwe chwile, wszystkie problemy, przeleciały mu jak w przyspieszonym filmie. Lecz po chwili już nie było tak kolorowo, widział dokładnie krok po kroku jakby stał obok jak z jego kotka ulatnia się życie. Zerwał się z łózka, spocony, zdezorientowany rozejrzał się.
- Angelo - szepnął i zajrzał do jego pokoju, jednak widząc go śpiącego z Samuelem odetchnął i poszedł wziąć zimny prysznic, resztę nocy spędził bezsennie.

Chłopiec tej nocy nie spał za dobrze. Niby miał przy sobie ojca ale tata to nie jego Kamio, to nie to samo i Angelo czuł ta różnice. I obudził się wcześnie rano i uciekł do Kamio się przytulić. Samuel to rozumiał, uśmiechnął się tylko i zniknął podczas gdy chłopiec już kładł się na kolanach Kamio.
 
- Kochanie,? - demon spojrzał na niego zaskoczony.
- Nie spisz już? - objął go delikatnie i schował twarz w w jego włosach.
- Dzisiaj mamy duże zakupy, połóż się jeszcze - Kamio uśmiechnął się ciepło  i objął go mocniej i po chwili już kładł go na poduszkach.
- Czemu uciekłeś od taty? Stęsknił się za tobą - pogłaskał go po główce.

Chłopiec trzymał mocno mężczyznę za koszulkę i nie puszczał go więc gdy Kamio układał Angelo na poduszkach, ten pociągnął go na siebie.
- Tatuś obiecał że niedługo znów mnie odwiedzi a ja nie miałem ładnych snów jak ciebie blisko nie było - Angelo objął go mocno za szyję i wtulił się a chwilę później spał już uśmiechając się przez sen.
 
- Oj kochanie - demon nie mógł się nie uśmiechnąć, cieszył się że Angelo do niego przyszedł, objął go mocniej, sam także potrzebował trochę snu.
- Słodkich snów mój aniołku - szepnął i ucałował jego  czoło, po czym zapadł w sen, tym razem spokojny.
Koło godziny 10 obudził go telefon, przymiarka mundurku, za 2 godziny. Gdy się rozłączył opadł z powrotem na poduszki.
- Kochanie - szepnął Kamio uśmiechając sie delikatnie.
- Pora wstać malutki - pogłaskał go po włoskach.

Wstawać? Już teraz? Nie... On nie chce... Przekręcił się na brzuszek i cały schował się pod kołdrę udając że go tu nie ma.
- Jeszcze chwilą... Taki sen... Słodki, chce jeszcze - mruknął sennie chłopiec.

Rozczulony tym widokiem demon , wsunął się pod kołdrę tak by stykać się z chłopcem czołem.
- A co takiego ci się śni kochanie? - przytulił go delikatnie i wplótł dłoń w jego włoski przeczesując je.
- Wiem, że nie chcesz wstać ale dzwonił pan, za dwie godzinki masz przymiarkę mundurku do szkoły- uśmiechnął się ciepło.

- Woda mi się śni ... Woda! - chłopiec wstał nagle odpychając go od siebie i pobiegł do swojego pokoju i natychmiast na pustym miejscu na ścianie nakreślił kilka linii.
- Kamio! Skończyłem szkic . Kupisz mi dzisiaj farbki? - krzyknął malec już kompletnie rozbudzony.

- Dobrze kochanie - zaśmiał się rozbawiony.
- Ale czemu rysujesz na ścianie? Chcesz ją jakoś pomalować?- objął go od tyłu i podniósł go do góry.
- To mój pokój i chce żeby mnie przypominał - wyjaśnił chłopiec i objął go mocno za szyję. 
- Chodź malutki, pora na śniadanie - pocałował go w czoło i zaniósł go do kuchni.
- Na co masz ochotę kochanie?- malec dał się nieść, a w kuchni wskazał na pomidorka i ser feta.
- Sałatkę z tego i pietruszkę ale szczypiorek bo Gabryś mówił że jestem gruby a w telewizji mówili że lepiej zjeść pomidora więcej niż biały chleb bo to są te no... Węgle wodoru... - zająknął się chłopiec. Chodziło mu o węglowodany.

- Oczywiście kochanie, nie mam nic przeciwko, może nawet jak będziesz chciał  to ci pomogę pomalować - pogłaskał go po głowie.
- Co? Ty gruby? -demon zaśmiał się.
- Co też nasz Gabryś wygaduje. Kochanie, ty jesteś za chudy, sama skóra i kości, musimy cię z ciocią trochę podtuczysz - Kamio pokręcił rozbawiony głową.
- I nie węgle wodoru a węglowodany kochanie - uśmiechnął się czule.
- Ale dobrze sałatka dzisiaj będzie - demon zabrał się za przygotowanie wszystkiego ,pokroił pomidory, sałatę i dorzucił ser feta, po chwili już położył mu na stole sałatkę i oczywiście herbatkę i kilka kanapek.

- Nie, to sam chce malować. To dzieło mojego życia - wyjaśnił malec całkiem poważnie i zabrał się za jedzenie.
- A jak będę już gruby to mnie zjesz jak baba jaga chciała zjeść Jasia? To ja będę Małgosia i będę dbał o moje kościste paluszki a ty i tak mnie będziesz kochał hihi a Gabryś też będzie przymierzał mundurek ?

Kamio rozbawiony tym co mówi chłopiec, puścił mu oczko.
- Ja kochanie już teraz mógłbym cie schrupać, jesteś taki kochany.  I nie bój się, nie utuczymy cie jak baba jaga Jasia - Kamio zaśmiał się cicho.
- Ah Gabryś? On już ma mundurek, dzisiaj się z nim nie zobaczysz, ale  mhm - zamyślił się na moment.
- Kochanie mam pomysł..... Co ty na to by zaprosić ciocię, wujka i Gabrysia do nas na obiad? Razem coś ugotujemy, zrobimy deser - uśmiechnął się wesoło.
- Co ty na to malutki? Pomożesz mi ? - Kamio wpatrywał się z uwagą i czułością w twarzyczkę maluszka.

Oczywiście pomysł przypadł mu do gustu chociaż będzie musiał zrezygnować z malowania dzisiaj . Mówi się trudno.
- Dobrze ale po przymiarkach pójdziemy do plastyka po farby a potem po coś do jedzenia... Zrobimy coś dobrego - po śniadaniu, chłopiec posprzątał po sobie i poszedł się ubrać a potem przyniósł mu niebieską wstążkę.
- Zrobisz mi francuza? - spytał z delikatnym uśmiechem chłopiec.


- Co ? Francuza? Mam ci związać włoski wstążką? Wybacz kochanie ale nie rozumiem - demon kucnął przed nim z delikatnym uśmiechem.

Chłopiec zawsze się denerwował gdy ktoś go nie rozumiał ale nie był zły, tylko się denerwował że nie potrafi się wysłowić i z tych nerwów zapominał języka w buzi i miał łzy w oczach.
- Francuz... Ciocia mi robiła... No włoski... - malec pociągnął za dłuższy kosmyk i warga mu już lekko drżała od powstrzymywanego płaczu.

- Oh kochanie , proszę nie płacz malutki - wziął go na ręce i przytulił do siebie.
- To może zadzwonimy do cioci i spytamy się ? - demon z ciepłym uśmiechem przeczesał jego włoski.
- A może chcesz zajechać na chwile do Gabrysia to ciocia ci zrobi "francuza " co ?
- powiedział patrząc na niego uważnie.
- Tylko proszę kotek, nie plącz,, zaraz będziesz miał ładnie zrobione włoski - dotknął palcem jego noska.

Angelo musiał na chwilę się  przytulić i uspokoić. Bo kiedyś dostawał kary gdy nie potrafił się wypowiedzieć jednak w końcu wziął głęboki oddech i wytarł oczy.
- To warkocz. Docierany... Francuz tak powiedziała ciocia - w końcu znalazł odpowiednie słowa i spuścił główkę.
- Przepraszam... - wyszeptał cichutko, jakby bojąc się kary.

- Oh tak, warkocz - demon uśmiechnął się ciepło i pogładził jego policzek.
- Kochanie nie przepraszaj, jesteś jeszcze mały, masz czas by się wszystkiego powoli nauczyć. Ja też nie wiem wszystkiego - Kamio puścił mu oczko.
- Umiem zrobić warkocza, chodź, splączemy te twoje włoski - wziął go na ręce i zaniósł go do łazienki.
- Tylko kochanie nie płacz już, nie lubię gdy się smucisz,, - uśmiechnął się delikatnie po chwili zrobił mu małego dobieranego warkoczyka i zawiązał wstążką.
- Proszę kochanie, i jak ci się podoba? - spytał nie przestając się uśmiechać.

- Umiesz? To dobrze... - Angelo usiadł grzecznie i czekał aż Kamio mu zrobi fryzurę, obejrzał się i zaraz pocałował go w policzek mocno.
- Dziękuję, o to mi właśnie chodziło - teraz założył tylko sweter i buty i gotowy był do wyjścia.
- Chce kwiatka. Stokrotkę... - powiedział malec.

- Stokrotkę? Kupimy cały bukiecik - dotknął palcem jego noska.
- Ale najpierw kochanie, na przymiarkę mundurka - po chwili już siedzieli w samochodzie i jechali do centrum. Weszli do sklepu gdzie przywitał ich sam właściciel, który wziął chłopca w obroty. Kazał mu założyć mundurek a potem były już tylko poprawki. Po jakiejś godzinie wyszli ze sklepu z mundurkiem i odpowiednimi butami do tego.
- Dobrze kochanie, teraz książki, zeszyty i inne przybory a kwiatki i kawiarnia na koniec - Kamio objął go ramieniem uśmiechając się delikatnie.