sobota, 8 września 2012

Poznać Prawdę 21


Rozdział 21


Wszystko? Może to lepiej gdyby powiedział mu prawdę... Na pewno będzie mu lżej na sercu. Odwrócił się do niego plecami i objął kolana chowając w nich głowę
- Dwa lata temu gdy kończyłem liceum, Layla była moją dziewczyną. Po rozdaniu świadectw zabrała mnie na imprezę. Już wtedy nie podobało mi się jej towarzystwo. Miałem zamiar iść do szkoły aktorskiej, ćwiczyć śpiew i taniec - wyjaśnił mu to cicho teraz już patrząc w ogień jakby widział tam tamte zdarzenia
- Nie wiem co to była za impreza. Dostałem od niej wodę. I tam był jakiś środek... Nie pamiętam nic z tamtej nocy. Znaleziono mnie potem na ulicy. Miałem ślady od zastrzyków na rękach. Layla mówiła, że wyszedłem wcześnie bo źle się czułem i odprowadzał mnie znajomy z klasy. To on wstrzyknął mi narkotyk. - podniósł wzrok na ukochanego
- Wtedy zmieniłem decyzję i dostałem się na studia prawnicze i teraz chce iść na kryminalistykę. Tamtego znajomego zamknęli na dwa miesiące. Gdy wyszedł, zaćpał się na śmierć. 

Kamio słuchał uważnie każdego słowa chłopca.  Ścisnął delikatnie jego dłoń i mocniej objął, nie sądził, że ktoś mógłby coś takiego zrobić, wstrzyknąć komuś narkotyk? Mógł go przecież zabić!  Demon pokręcił delikatnie głową.

- Malutki - szepnął i obrócił go przodem do siebie.
- Ciesze się, że powiedziałeś mi prawdę, zobaczysz  poradzimy sobie z tą bandą, i uratujemy Layle,  a co do twoich studiów, kto powiedział, że nie możesz zrobić dwóch kierunków? A jeśli nie , możesz śpiewać wszędzie ,w domu, w klubie, oprócz nauki i pracy w policji możesz ćwiczyć,,,, wszystko da się rade pogodzić - uśmiechnął się delikatnie.
-  A ja ci w tym pomogę,, wiesz, że dla ciebie wszystko.


Mike uśmiechnął się smutno, i w tym uśmiechu widać też było gorycz. Spojrzał na mamę która posłusznie wyszła by na tą chwilę zostawić ich samych. Michael przytulił się mocno do demona .
- Nie wystarczy mi siły i czasu by zająć się wszystkim na raz. Wybrałem powinność, coś co pomoc może innym a nie coś co uszczęśliwi mnie - cóż, taki już był. Tamto wydarzenie go zmieniło zupełnie. Wybrał i za tym wyborem teraz podąża.
- Jestem chory, Kamio. Nie odczułeś tego bo jesteś kim jesteś, ciebie choroby nie dotykają. Tamtego dnia zarażono mnie wirusem. Mam Aids które postępuje naprawdę bardzo szybko.
 
- C,co ??! - spojrzał na chłopca.
- Mój malutki, j,jak to? Powiedz, że to nie dzieje sie naprawdę - szepnął demon i mocno go przytulił.
- Nie martw się, jestem demonem, pomogę ci. Wyleczę i będziemy razem na zawsze - szepnął.

Chłopak pokręcił głową na boki i schował twarz bardziej w jego ramionach.
- Nie. Nie będziemy zmieniać natury. Jestem człowiekiem i moim przeznaczeniem jest w końcu umrzeć. Wcześniej czy później. Kamio proszę zrozum mnie - dotknął jego policzka, już pogodził się ze swoim losem, teraz Kamio będzie musiał się do tego też przyzwyczaić.
 
- Wieczność... Ludzie nie są stworzeni do wieczności. Chce żebyś pamiętał mnie takiego jakim jestem teraz, nie chce żebyś za kilkanaście lat się ze mną męczył i nudził bo nic nie trwa wiecznie. Więc proszę zaakceptuj moja decyzję, dobrze? 

- Po co mi wieczność  jeżeli nie będzie cie obok mnie, - szepnął Kamio i schował twarz w jego szyi.
- Ja bez ciebie nie przeżyje - pokręcił głową.
- Życie bez ciebie nie będzie takie same. Proszę pozwól mi, to zmienić - spojrzał mu w oczy błagalnie.
- Jeśli nie, umrę z tobą, dokładnie o tej samej porze tego samego dnia, z tobą - szepnął.
- Proszę nie rób mi tego Mike... Tak bardzo Cie kocham ..

- Kochasz? Nigdy mi tego nie powiedziałeś - mimo wszystko te słowa chociaż piękne i sprawiły że serce zabiło mu szybciej, chłopak nie zmienił swojego zdania
- Kocham Cię Kamio i jeśli ty kochasz mnie, zaakceptujesz moja decyzję - pocałował go w policzek delikatnie i teraz to on jak wcześniej mama bawił się włosami demona.
- I jeśli ktoś tam na górze lub ten na dole tak zadecyduje, moja dusza w przyszłym życiu na pewno Cię odnajdzie, jeśli cierpliwie na mnie poczekasz ...

- Tak malutki kocham cie najbardziej na świecie - powiedział cicho demon.
- Proszę nie każ mi tego robić - spojrzał na niego smutnym wzrokiem.
- Eh mamy czas, jeszcze namówię cie do zmiany zdania,,, muszę,,  a na razie, chodźmy do kuchni podkraść trochę smakołyków twojej mamy - uśmiechnął się ciepło i wstał ciągnąc go za sobą, nie chciał żeby chłopak na razie o tym myślał.

- Kamio. Już dotarło to do mnie i decyzji nie zmienię. Za to będę miał do Ciebie prośbę. Chce żebyś zajął się potem moją mamą. Nie pokazuje tego ale się martwi więc zajmiesz się nią gdy mnie zabraknie? - posłał mu już całkiem spokojny uśmiech i złapał go za rękę . Jakoś przeszli tą rozmowę, to najważniejsze. Weszli do kuchni, mama faktycznie przygotowała jakieś słodkości. Kochana z niej kobieta.
 
- Mamo jak zdam te egzaminy to zrobisz mi tort? Z owocami i płytką bezową? ^^ Kamio ci pomoże - szturchnął demona w bok i usiadł na kuchennym blacie jak to miała w zwyczaju jego mama, z ciastkiem w dłoni i szklanka mleka.

- Oczywiście, że pomogę - Kamio uśmiechnął się delikatnie.
- Torcik? Mhm uwielbiam torty, tym bardziej z bezą - objął ramieniem chłopak.

Mike za chwilę zmienił jednak miejsce i usiadł mu na kolanie, tu było wygodniej.
- Tobie takie słodkości już teraz w boczki idą. Masz szlaban na słodycze. Zaraz będziesz bardziej przypominał niedźwiedzia - podciągnął mu koszulkę w górę i pomasował mu brzuszek.
- Spójrz jak się kończy kuchnia mojej mamy. Ale nie martw się, też to przechodziłem. Utrzymałem linie, ty też utrzymasz - zabrał mu ciastko które sam zjadł. Po tym mleku mógłby już spać więc objął ukochanego za szyję.
- Ktoś mnie do snu utuli? 

- Mhm ja cie utulę - demon mruknął mu na uszko.
- To my już pójdziemy się położyć ,kotek mi tu usypia - zaśmiał się.

- Zostawię wam jakieś ciastka na jutro. Albo od rana zrobię wam świeże. - powiedziała kobieta i podeszła do nich i każdego obdarzyła buziakiem na dobranoc.
- Śłodkich snów szczeniaki moje kochane. Kamio dopilnuj tylko żeby Michael nie spał w ubraniach i przebrał się do snu. - Michael już wisiał na szyi demona dając mu do zrozumienia, że Kamio ma go do pokoju zanieść. Przebrał się jak mama prosiła i padł na łóżko.
- To prawo mi czasem bokiem wychodzi, zobaczysz że na egzaminie zamiast odpowiadać zacznę mu wszystko śpiewać. Kamio? Co powiesz na to żeby kupić mamie psa? Żeby miała się czym zająć i kim opiekować. Bo gdy ojciec wychodzi do pracy a ja na uczelnie lub gdzieś z Tobą to ona tak sama zostaje w domu...

Kamio też rozebrał się do bielizny i położył obok niego.
- Psa? Myślisz o jakiejś szczególnej rasie? Czy może kundelek? Chcesz kupić czy ze schroniska? - demon przygląda mu sie zaciekawiony a po chwili musnął jego usta.
- Mój mały pieszczoch - mruknął Kamio i zjechał ustami na jego szyje całując ją delikatnie.
- No koniec na dzisiaj,,, spać malutki -mruknął demon z delikatnym uśmiechem.


- Myślałem o jakimś szczeniaku byle później był duży. Nie lubimy z mamą małych zwierząt, mieliśmy kiedyś psa, kundel duży i kochany. - schował się prawie cały pod kołdrę a głowę wcisnął pod ramię mężczyzny .
- Po egzaminie pójdziemy do schroniska. I po tej całej akcji gdy wszystko się uspokoi. - wolał zakończyć najpierw kilka spraw by spokojnie zabrać się za kolejne. Zamknął teraz oczy i złapał ukochanego za rękę po czym cichutko zaśpiewał swoją ulubioną piosenkę która już raz przy nim śpiewał w samochodzie gdy jechali do Los Angeles.
- "Close your eyes and give me your hand, darling.
Do you Feel my heart beating, do you understand. Do you Feel the same am I only dreamen... ? "- chwilę później z uśmiechem na twarzy już spał. 


Demon uśmiechnął się czule , zgadzał sie z chłopakiem, najlepiej najpierw zakończyć rozpoczęte sprawy, musnął delikatnie jego czoło. Za chwilę jednak zaśmiał się rozbawiony, ale musiał przyznać, że chłopak ma niezwykły głos.
Gdy chłopak zasnął demon miał w końcu szanse pomyśleć, ale niestety naszły go straszne myśli. Nie wyobrażał sobie, że dowie się czegoś takiego. Nie miał zamiaru z tego powodu zostawić chłopca, o nie nie. Naprawdę bardzo go kochał, ale nie mógł znieść myśli, że ,, że on,, Te słowo nawet nie chciało mu przejść przez usta. Miał nadzieje, że chłopak jednak da się namówić. Kamio jako demon mógł zdjąć z niego chorobę, nie było to skomplikowane,  leczenie trwałoby 3 dni. Najpierw musiałby wypić 3/4  krwi chłopaka by potem podać  lekarstwo, które musi być przygotowane w dniu przyjęcia leku, inaczej nie zadziała. Kamio spojrzał na swojego chłopca i przeczesał jego włosy.
- Mój malutki, nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham - szepnął po czym przytulił go mocniej i także zasnął.

 Niech demon na to nie liczy, Michael miał już plan co do reszty swojego życia i miał zamiar ten plan w pełni zrealizować z nadzieją, że na wszystko wystarczy mu czasu. Poza tym była też jeszcze jedna sprawa co do wiecznego życia. Musiałby patrzeć na śmierć rodziców i też ukrywać przed nimi swoją nieśmiertelność a to nie byłoby fair. Nie chciał tak. Znał swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym. Ludzie umierają, to naturalne. 
 
Następnego dnia obudził go wspaniały zapach domowej jajecznicy z cebulą i na boczku. Coś wspaniałego i o ile go nos nie mylił, mama piekła właśnie bułeczki. Otworzył oczy jakby niesiony tym zapachem.
- Kamio skarbie czujesz to co ja? 

Kamio mruknął cicho i uchylił oczy przeciągając się.  Pierwsze co zrobił to zamknął mu usta pocałunkiem.
- Najpierw, to dzień dobry kochanie - zaśmiał się i usiadł na łóżku.
- Jak spałeś? - przygarnął go do siebie i pocałował ponownie.
- Mhm oczywiście, że czuje mhm, nie wiem jak ty ale zaraz idę na dół do kuchni - zaśmiał się cicho demon.


- Tak tak dzień dobry a teraz z drogi kotek idę zdobyć coś do jedzenia - żeby go zmylić pocałował go mocno i zaraz zarzucił mu na głowę kołdrę, dodał do tego wszystkie poduszki.  W biegu złapał i założył koszule demona bo sięgała mu idealnie za tyłek, i wpadł do kuchni.
- Mamo! Śniadanie albo psikus - pocałował mamę w policzek na dzień dobry za co dostał kubek mleka do którego Coraline wrzuciła mu dwie kostki czekolady.
- A Kamio jeszcze śpi?


- Oh ty mały - Kamio zaśmiał się czując jak zarzuca na niego kołdrę i poduszki.
- Mały spryciarz, - po dłuższej chwili wyplatał się z pościeli i zszedł na dół. Uśmiechnął się przepraszająco.
- Dzień dobry i przepraszam ale ten mały diabełek ukradł mi koszule, niestety innej nie mam, - pstryknął go w nosek.
- Mały złodziejaszek -Kamio  zaśmiał się, zabrał chłopakowi kubek i upił łyk mleka by po chwili mu oddać.
  
- Oj nie wstydź się i od czasu do czasu pokaż trochę ciała, zrób mi te przyjemność skarbie - patrzył teraz na niego jak na Boga, podobnie patrzyła na niego Coraline więc Michael w końcu zdjął koszule i oddał ją mężczyźnie by się ubrał.
- Mamo masz męża, ogarnij się - zasłonił ukochanego całym sobą by nic nie było widać a kobieta podała im w końcu śniadanie
- Smacznego moje kochane^^ 

 Demon zaśmiał się i założył koszule.
- No kotek ale teraz ty uciekaj się ubrać, chyba nie chcesz się przeziębić?, -pokręcił rozbawiony głową.
- No w sumie możesz się ubrać po śniadaniu - cmoknął go przelotnie w policzek po czym usiadł do stołu.
- Mhm, Mike ma racje pani mnie utuczy - demon uśmiechnął się i zabrał się za jedzenie.

Mike nie chciał mu przeszkadzać w śniadaniu więc nie usiadł mu na kolanach, dostał swoją porcję i jadł ją z zadowoleniem.
- Mamo nie musisz się tak starać, wiem, że przez żołądek do serca ale Kamio to zboczony pedofil, pederasta w dodatku więc nie masz szans..
 - Mike czemu tak się brzydko wyrażasz? - usiadła przy nich z kawą i patrzyła jak chłopcy jedzą, dla matki zawsze był to przyjemny widok gdy dzieci jadły to co się im przyrządzi, zwłaszcza że Coraline już zaakceptowała Kamio jako swojego drugiego syna.
 
Kamio pogroził Mike'owi palcem i pstryknął go w nos.
- Właśnie kochanie, nie ładnie tak mówić, a zwłaszcza o mnie,, No wiesz? Obrażam się - udał, że czuje się urażony. lecz po chwili z delikatnym uśmiechem, zerknął na chłopca.
- A poza tym, mój malutki, - Kamio puścił mu oczko.
- Należy mi się całus na przeproszenie - mężczyzna zaśmiał się i skończył jeść.
- Pójdę wziąć prysznic jeśli to nie kłopot, a ciebie widzę za chwile ubranego - uśmiechnął się i potargał mu włosy.
- Dziękuje za śniadanie, było pyszne, -  poszedł do łazienki.

- Nie dostaniesz buziaka. Ty byś tylko buziaki chciał. Za dużo tych czułości kochanie -
i tak klepnął go w tyłek gdy demon obok niego przechodził a potem odprowadził go wzrokiem i z nieco zamglonym spojrzeniem spojrzał w okno.
- Ach... Boski jest. - mruknął rozmarzonym głosem chłopiec.
- Dobrze wybrałeś kochanie. Nadal nie mogę uwierzyć ,że jednak mężczyzna ale cieszę się z Twojego wyboru. Za dwie godziny wraca ojciec bo dzwonił....
- Um... no tak, tata.
- Zdążymy wyjść. Dziękuję za śniadanie. A zrobisz mi kanapki do szkoły? - kanapki już dawno były gotowe, mama myślała jak zawsze o wszystkim. Michael poszedł w końcu do siebie by się ubrać i przygotować materiały na zajęcia.

Po 20 minutach, Kamio wyszedł całkowicie ubrany z łazienki, wszedł do kuchni i usiadł na krześle czekając na chłopaka. Dopił swoją herbatę i przeciągnął się usmiechajac się delikatnie,  jednak po chwili zamyślił się, wpatrując się w jakiś punkt na ścianie.

16 komentarzy:

  1. (wbija nóż w biurko) jak to chory!? i do tego na Aids X.X (wbija kolejny nóż). jeśli to sie skończy śmiercią to wbije w cb pare noży @.@

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawi mnie jedna rzecz.. bo mama Mike nie wie, że Kamio jest demonem.. i nie zastanawiała się, że Mike mógłby go zarazić?..
    i kurde, aż mi się płakać zachciało.. Mike i AIDS? :( mam nadzieję, że Kamio podoła zadaniu i go zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cię wypitraszę! Ty okrutna kobieto chcesz zabić Mike!Pozwól go wyleczyć demonowi. Nieśmiertelność nie jest przecież taka zła.Jak się chłopak nie zgadza, to niech Kamio zrobi to siłą. Nie morduj nam głównego bohatera. Jakby co to wsiadam na miotłę i jadę cię szukać.Ja do Krakowa mam niedaleko, więc zacznij się bać!Zbuntowana czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  4. To przykre.
    Biedny Mike. Naprawdę mi go szkoda. Takie przeżycia. Jest naprawdę silnym facetem. Udało mu się nie załamać i jeszcze do tego pogodził się z wizją śmierci w najbliższej przyszłości. Smutno.
    Kamio, boroku, jak ty przeżyjesz? Przecież to go załamie i to kompletnie. Chociaż z drugiej strony nie chcę, by Michuś został przemieniony. To może być trochę dziwne, ale jakoś tak naprawdę nie podoba mi się wizja nieśmiertelnego Mike'a. Wszystko mi jedno co z nim zrobisz. Możesz go uratować i będzie pięknie, albo możesz pozwolić mu umrzeć i niech Kamio troszkę poczeka, a zjawi się kolejne jego wcielenie. Co ty na to?
    Ach, no i mama. Ciekawe jak ona da radę. Naprawdę się martwię. Ten piesek napewno się przyda. I coś mi się wydaje, że nie tylko podczas nieobecności obu jej panów w domu. Przyjaciel jest potrzebny.
    Layla! Ty zniewieściała dziwko! To przez ciebie Michuś jest chory! Idę ją zamordować. A noże mam naostrzone...idzie ktoś ze mną?
    Chociaż wiesz co... jakoś mi się wydaje, że i tak zrobisz tak, by był Happy End. W Twojej twórczości ZAWSZE jest szczęśliwe zakończenie. Nie, żeby mi to przeszkadzało. ^^
    Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Zszokowałaś mnie kobieto. A o to u mnie nie jest łatwo. Oczywiście, żeby nie było, jestem w szoku, ale pozytywnym. Rozwijasz się nam tutaj kochanie! ^*^ Jeszcze trochę, a popwiadania będą tylko dla VIP-ów. xP
    Czekam na ciąg dalszy.
    Strzałka,
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idę z tobą wezmę tylko mopa, chyba może być mop? Noże jakoś mi nie pasują.Załatwimy tą Laylę na amen.

      Usuń
    2. ja też z chęcią zabije Layle @.@

      Usuń
    3. Wyruchać w dupę rozgrzana prostownicą i wykastrować żelazkiem T.T Kara adekwatna do zbrodni xD

      Usuń
    4. Mio przerażasz mnie... idę z wami xp ~Kasumi

      Usuń
  5. Tego się nie spodziewałam:( To bardzo smutne, ale mam nadzieje że jakoś z tego wybrniesz bo u ciebie wszystko kończy się dobrze i mam nadzieje że tak zostanie, inaczej się nie godzę i już. Czekam więc na ciąg dalszy z zaciśniętymi kciukami

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAA.. ale jak to? ; o


    Lece dalej~~


    ~Shiro

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm wiesz, że skoro Mike ma Aids, to teraz Kamio może mieć hiv? Nawet jeśli jest demonem i może go to nie dotyczyć to powinnaś to wyjaśnić w opowiadaniu :P

    OdpowiedzUsuń
  8. :O Mike jest chory?! I to jeszcze na AIDS?! Biedaczek :( Ta jego przyjaciółka to zasługuje na niezłe lanie. No nic, lecę czytać dalej...

    OdpowiedzUsuń
  9. On nie może umrzeć nooo! Lece czytać i on ma nie umrzeć!
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  10. a kiedy będzie coś o Mickuu? bo ja wiem, cmok cmok amciu amciu no ale trochę zazdrości Kamio by się przydało... ;) idę czytać dalej

    love&peace

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG wszyscy śpią a ja placze xd Po prostu nie można sie powstrzymac jak on umrze to bedzie masakra :'(

    /Sinon

    OdpowiedzUsuń
  12. Maru! Jak możesz ;-; Choć w sumie spodziewałam się tego, ta sielanka była zbyt piękna :< Ale zeby AIDS? :c No dobra... Jakoś się z tym pogodze jezeli w opowiadaniu nie będzie śmierci Mike'a bo jeśli mi go zabijesz to.. grr >.<

    ~Nats

    OdpowiedzUsuń