Rozdział 7
Angelo długo się wyrywał i płakał głośno
chcąc uciec jednak silne ramiona mężczyzny mu to uniemożliwiły. I dobrze, bo
w końcu się uspokoił jednak swoim krzykiem zdążył przestraszyć Gabriela który
uciekł do mamy pytać się co się właśnie dzieje i dlaczego Angelo płacze. Chłopak w końcu przestał bo brzuch go rozbolał. Zdołał wyplatać się z uścisku Kamio i usiadł pod ścianą ze swoim królikiem
- Ale nie wezmą mi dużo krwi? Nic mi nie zrobią? - zachowywał między nimi ten dystans jednak z każda chwilą przybliżał się do demona ostrożnie
- Isei może z nami też iść?
- Ale nie wezmą mi dużo krwi? Nic mi nie zrobią? - zachowywał między nimi ten dystans jednak z każda chwilą przybliżał się do demona ostrożnie
- Isei może z nami też iść?
- Tak kochanie, oczywiście, Isei pójdzie z nami, jeśli
chcesz możemy cie nawet trzymać za ręce - uśmiechnął się ciepło, a widząc jak chłopiec z powrotem nieco się do niego przybliża, wyciągnął do niego ręce zachęcająco.
- Tylko troszeczkę kochanie, nie pozwolę zrobić im krzywdy, oni ci pomogą, - demon uśmiechnął się ciepło.
- Chodź do mnie malutki, pójdziemy wszyscy razem a potem zajdziemy na lody zgoda?- Kamio uśmiechnął się zachęcająco.
- Założę się, że potem ciocia pozwoli ci byś jej pomógł upiec ciasteczka - pogłaskał go po głowie.
- Zgoda malutki? - spytał cicho.
- Tylko troszeczkę kochanie, nie pozwolę zrobić im krzywdy, oni ci pomogą, - demon uśmiechnął się ciepło.
- Chodź do mnie malutki, pójdziemy wszyscy razem a potem zajdziemy na lody zgoda?- Kamio uśmiechnął się zachęcająco.
- Założę się, że potem ciocia pozwoli ci byś jej pomógł upiec ciasteczka - pogłaskał go po głowie.
- Zgoda malutki? - spytał cicho.
- Myślisz że ciocia mi pozwoli? To zrobię takie
specjalne dla Ciebie - chłopiec wskoczył szybko w te wyciągnięte ramiona i wetknął główkę w
zagłębienie jego szyi przytulając się mocno.
- Ładnie pachniesz, też tak chce... Wykąpiemy się? Pan doktor nie będzie chciał badać brudnego chłopca... - zauważył całkiem sprytnie i trzymając go za ręce zaprowadził go do łazienki i usiadł na toalecie czekając aż napuści wody do wanny. Przy okazji też zrobił siusiu był jeszcze mały więc kto powiedział że musi to robić jak facet na stojąco?
- Ładnie pachniesz, też tak chce... Wykąpiemy się? Pan doktor nie będzie chciał badać brudnego chłopca... - zauważył całkiem sprytnie i trzymając go za ręce zaprowadził go do łazienki i usiadł na toalecie czekając aż napuści wody do wanny. Przy okazji też zrobił siusiu był jeszcze mały więc kto powiedział że musi to robić jak facet na stojąco?
- Dziękuje kochanie, jesteś naprawdę przeuroczy - rozbawiony wziął go na ręce, uśmiechnął się po chwili uspokajająco do
mamy i pogłaskał Gabrysia po głowie.
- No cóż, ty pachniesz o wiele ładniej malutki wiesz? No dobrze,, czas na kąpiel - demon napuścił wodę do wanny i po chwili wsadził chłopca do ciepłej wody. Oczywiście dodał płynu i nieco czarów by bańki wręcz latały po całej łazience.
- No cóż, ty pachniesz o wiele ładniej malutki wiesz? No dobrze,, czas na kąpiel - demon napuścił wodę do wanny i po chwili wsadził chłopca do ciepłej wody. Oczywiście dodał płynu i nieco czarów by bańki wręcz latały po całej łazience.
Chłopiec znów był tą wesołą i szczęśliwą
wersją siebie, tamten humor zniknął i wszystko było już ok. Nawet zaczął się
bawić jakimś dinozaurem który zostawił Gabryś w łazience i znowu zaczął nucić.
Coraline przygotowała odpowiednie papiery chłopca które zdobył Kamio by też
załatwić dla niego dokumenty bo na ta chwilę nie wpisany w żaden rejestr,
chłopiec nie istniał.
Demon tylko uśmiechał się delikatnie delikatnie, dokładnie umył mu głowę po czym spłukał.
- To jak wychodzimy? - po chwili już opatulał go puchatym ręcznikiem.
- No to ,,, będziesz grzeczny u lekarza? - mężczyzna spytał cicho.
- Obiecuje, że będziemy tam wszyscy z tobą - poglaskał go po mokrych włoskach. Gdy już chłopiec był wysuszony i ubrany weszli do salonu.
- Możemy już jechać - skinął głową na mamę i na Gabrysia.
- To jak wychodzimy? - po chwili już opatulał go puchatym ręcznikiem.
- No to ,,, będziesz grzeczny u lekarza? - mężczyzna spytał cicho.
- Obiecuje, że będziemy tam wszyscy z tobą - poglaskał go po mokrych włoskach. Gdy już chłopiec był wysuszony i ubrany weszli do salonu.
- Możemy już jechać - skinął głową na mamę i na Gabrysia.
W przychodni Angelo cały czas siedział
Kamio na kolanach, bal się i podświadomie szukał bezpieczeństwa jednak u
mężczyzny. Tak było bezpieczniej. No i wygodniej. Zarejestrowali się i czekali
chwilę w poczekalni. W końcu nadeszła ich kolej i weszli do środka całą ekipa. Gabryś
usiadł na kozetce, Angelo trzymał wciąż Kamio za rękę i stał przy jego krześle.
Kobieta podała lekarzowi wszystkie dokumenty i spojrzała na Kamio.
- Musisz chyba lekarzowi wszystko opowiedzieć. Trzeba by mu założyć kartę
- Musisz chyba lekarzowi wszystko opowiedzieć. Trzeba by mu założyć kartę
Kamio zgodził się z mamą i po zabiegach i badaniach oczywiście tych na pupci też, lekarz przypisał lekarstwa i maść oraz kazał się zgłosić za 2 tygodnie na kontrole. Gdy wychodzili z gabinetu Kamio został
jeszcze na chwile by wyjaśnić jak i w jakich okolicznościach trafił do niego Angelo
i co mu się przydarzyło. Gdy wszystko było załatwione wyszedł na korytarz i przykucnął przy chłopcu.
- Wszystko dobrze kochanie? Jak się czujesz? - Kamio spoglądał na niego uważnie z troską w oczach.
- Wszystko dobrze kochanie? Jak się czujesz? - Kamio spoglądał na niego uważnie z troską w oczach.
A jak miał się czuć? Znów ktoś dobrał
się do jego krwi, znów ktoś go dotykał tam gdzie nie powinien i czuł się
wykorzystany i zdecydowanie już tu nie wróci. Objął Kamio mocno za szyję i nic
nie mówił tylko się przytulił. Gabryś prosił żeby poszli na lody by poprawić mu
humor.
Zanim wyszli demon jeszcze uśmiechnął się delikatnie do
Angelo.
- Wiesz co malutki? Jestem z ciebie bardzo dumny, ciocia też i Gabryś też. Byleś bardzo dzielny aniołku - pogłaskał go po policzku po czym biorąc go na ręce ruszyli do kawiarni znajdującej się niedaleko. Zamówili sobie wszyscy po dużych pucharkach lodów z bitą śmietaną i czekoladą. Kamio chciał poprawić chłopcu humor, nie lubił gdy był smutny.
- Wiesz co malutki? Jestem z ciebie bardzo dumny, ciocia też i Gabryś też. Byleś bardzo dzielny aniołku - pogłaskał go po policzku po czym biorąc go na ręce ruszyli do kawiarni znajdującej się niedaleko. Zamówili sobie wszyscy po dużych pucharkach lodów z bitą śmietaną i czekoladą. Kamio chciał poprawić chłopcu humor, nie lubił gdy był smutny.
Chłopak milczał jednak przyznać musiał
że te słowa na niego działały. Był dzielny i Kamio był dumny, to poprawiło mu
humor co nie zmieniło faktu, że bolały go ręce po pobieraniu krwi i siedział
cicho cały czas uparcie na kolanach mężczyzny żeby mu czasem nigdzie nie
uciekł. Jadł swoje lody i dzielił się nimi z Kamio podając mu trochę na
łyżeczce prosto do ust.
Kamio uśmiechał sie czule do chłopca pozwalając się karmić.
- Mój malutki - szeptał cichutko. Gdy zjedli lody postanowili wrócić do domu by pozwolić chłopcu odpocząć. Kamio zaniósł go do łóżka i posadził go na nim po czym sam usiadł na jego skraju.
- Jak się czujesz kochanie? Bardzo boli? - chwycił jego rączkę i delikatnie pocałował miejsce wkłucia.
- Teraz już nie będzie bolało - demon uśmiechnął się delikatnie.
- Mój malutki - szeptał cichutko. Gdy zjedli lody postanowili wrócić do domu by pozwolić chłopcu odpocząć. Kamio zaniósł go do łóżka i posadził go na nim po czym sam usiadł na jego skraju.
- Jak się czujesz kochanie? Bardzo boli? - chwycił jego rączkę i delikatnie pocałował miejsce wkłucia.
- Teraz już nie będzie bolało - demon uśmiechnął się delikatnie.
Onieśmielony tym gestem chłopiec zabrał
ręce i położył się na boku tyłem mężczyzny.
.............................................
Kilka dni minęło już spokojnie i
całkiem normalnie aż w końcu szef Kamio dzwonił że jest już pilnie potrzebny i
że to oznacza koniec urlopu.
- Kamio kochanie możesz wracać do pracy ja zajmę się chłopcami - i faktycznie kolejny tydzień radzili sobie we trójkę całkiem dobrze a wieczorem gdy Kamio wracał do domu, Angelo czekał w oknie i gdy tylko go widział, wybiegał z domu i stęskniony wskakiwał mu na biodra i całował w policzek i szybko streszczał mu cały swój dzień i pytał się jak było w pracy.
- Kamio kochanie możesz wracać do pracy ja zajmę się chłopcami - i faktycznie kolejny tydzień radzili sobie we trójkę całkiem dobrze a wieczorem gdy Kamio wracał do domu, Angelo czekał w oknie i gdy tylko go widział, wybiegał z domu i stęskniony wskakiwał mu na biodra i całował w policzek i szybko streszczał mu cały swój dzień i pytał się jak było w pracy.
No cóż
co dobre szybko się kończy, musiał wrócić do pracy jednak chłopiec czekający na
niego co dzień streszczając mu jak spędził dzień, sprawiał, że choć był zmęczony zawsze wysłuchiwał opowieści do końca, zawsze znalazł czas dla rodziny a tym bardziej dla małego Angelo.
- Oh malutki, żałuje, że nie mogłem by tu z wami, - uśmiechnął się ciepło ,oczywiście wynagradzał mu stracony czas bawiąc się z nim wieczorami i czytając bajki na dobranoc. Kamio długo się zastanawiał, w sumie był ustawiony do końca życia i to dosłownie. No cóż, nie obchodził się z tym ale mógłby kupić to całe miasto a nawet kilka. Postanowił rzucić prace i zając się chłopcem i tak też się stało, ale musiał teraz porozmawiać z chłopcem, bo mężczyzna chciał się przeprowadzić bliżej rodziny. Chciał znać jego zdanie, w końcu to dotyczy także jego.
- Kochanie - Kamio posadził go sobie na kolanach w salonie.
- Co powiesz byśmy przeprowadzili się bliżej Gabrysia? Byście mogli się codziennie widywać bo jak wiesz ciocia i Gabryś nie zostaną tu na zawsze - demon spojrzał na niego, czekał cierpliwie na odpowiedz. Nie poganiał go. Uśmiechał się tylko ciepło.
- Chciałbyś malutki?
- Oh malutki, żałuje, że nie mogłem by tu z wami, - uśmiechnął się ciepło ,oczywiście wynagradzał mu stracony czas bawiąc się z nim wieczorami i czytając bajki na dobranoc. Kamio długo się zastanawiał, w sumie był ustawiony do końca życia i to dosłownie. No cóż, nie obchodził się z tym ale mógłby kupić to całe miasto a nawet kilka. Postanowił rzucić prace i zając się chłopcem i tak też się stało, ale musiał teraz porozmawiać z chłopcem, bo mężczyzna chciał się przeprowadzić bliżej rodziny. Chciał znać jego zdanie, w końcu to dotyczy także jego.
- Kochanie - Kamio posadził go sobie na kolanach w salonie.
- Co powiesz byśmy przeprowadzili się bliżej Gabrysia? Byście mogli się codziennie widywać bo jak wiesz ciocia i Gabryś nie zostaną tu na zawsze - demon spojrzał na niego, czekał cierpliwie na odpowiedz. Nie poganiał go. Uśmiechał się tylko ciepło.
- Chciałbyś malutki?
*.* słoooodko *.*
OdpowiedzUsuńaż ślinka mi się w ustach zebrała hehe ;D
taaak *o* przeprowadźcie sie bliżej *o* i niech bd w końcu fapfap T_T
OdpowiedzUsuńWspaniale sobie poradzili z przestraszonym dzieckiem. Z Kamio jeszcze będzie dobry tatuś he he. Pomysł z zamieszkaniem w pobliżu Coraline jest świetny. Skoro demon nie musi pracować to jeszcze lepiej. Będą mogli razem spędzać czas.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że powinnam częściej pisać o dzieciach, bo świetnie ci wychodzi. Widać, że dobrze je rozumiesz.
MrtwyDżemik-bo pomysle ze jestes podefilem ze chcesz sceny erotyczne z 7latkiem haha :D
OdpowiedzUsuńSłodko, a fap fap niech będzie jak mały będzie duży a nie MartwyDżemiku Xd
OdpowiedzUsuń