czwartek, 20 września 2012

Nowe Życie 1


I tak oto proszę bardzo, 2 część opowiadania "Poznać Prawdę"
Mam nadzieję, że wam się spodoba:) 
Nie zapomnijcie skomentować :) 
A poza tym to mój 100 post na tym blogu :) Widzicie jak długo już z wami jestem? xD haha

 PS: Nie bijcie, pierwszy rozdział nie może być od razu wesoły,,, >_<


Rozdział 1 

Życie toczyło się dalej. Zniknęła jedna dusza, nikt tego nie odczuł, jednak dla bliskich świat się zawalił. W końcu jednak wszystko wróciło mniej więcej na swoje tory. Coraline prosiła by Kamio zamieszkał z nimi. Kilka miesięcy później urodziła syna i dała mu na imię Gabriel.
- Kolejny anioł w rodzinie, oby był taki wspaniały jak jego brat - i rzeczywiście Gabriel był wspaniałym dzieckiem. Z wyglądu podobny do Michaela chociaż w zachowaniu inny. Był taki, jaki ojciec chciał by był Michael... no cóż. Ale nie tylko w tym domu czas płynął.
  Gdzieś w Anglii, blisko wybrzeża w klasztorze chłopiec o niesamowicie niebieskich ufnych oczach dorastał wśród braciszków.  W ciszy i spokoju obserwowany przez demona który tylko czekał aby położyć na nim swe brudne łapska.

Kamio znalazł pracę oczywiście ojciec Mike'a proponował mu posadzę w policji jednak ten się nie zgodził wiedząc ,że za bardzo będzie mu to przypominało o jego ukochanym. Kamio uwielbiał Gabriela, został nawet ojcem chrzestnym, tak więc życie szło nowym torem. Już wiele razy powtarzano mu by w końcu przestał żyć przeszłością i wyszedł do ludzi, zaczął się bawić i poznać kogoś. Najbardziej martwiła się o niego Coraline, jednak i jej Kamio nie posłuchał.

Demon pracował jako wysoko postawiony urzędnik w firmie, często był wysyłany w delegacje gdyż znał sporo języków obcych.
Pewnego jesiennego chłodnego dnia szef wezwał Kamio do siebie i oświadczył, że ten pojedzie do Londynu na rok, gdyż potrzebna mu tam zaufana osoba, firma w której pracował Kamio miała wiele oddziałów w całym świecie jednak główna znajdowała się właśnie tu, w rodzimym mieście chłopca, więc szef musiał zostać na miejscu. Demon zgodził się, jednak zastrzegł,że chce otrzymać wolne by móc odwiedzać rodzinę, szef zgodził się i już dwa dni później Kamio lądował na lotnisku Stansted w Londynie, odebrał go służbowy samochód i zawiózł do ekskluzywnego hotelu.

Od śmierci Mike'a Kamio stał się chłodny, wredny, jedynie w gronie rodziny potrafił się uśmiechać, płakać, wylewać swoje smutki i tęsknoty, tylko przed nimi nie potrafił grać .
  Zaprowadzono go do apartamentu gdzie jego rzeczy zostały rozpakowane a on od razu położył się do łóżka, zasnął od razu. Jednak w środku nocy zerwał się z łóżka, po jego policzkach płynęły łzy.  Śnił mu się jego aniołek , jednak poza tym śnił mu się jakiś nieznany chłopiec. Jednak demon nie miał zamiaru się teraz nad tym zastanawiać położył się z powrotem spać.

Siedem lat. Dokładnie tyle minęło odkąd chłopiec pojawił się w klasztorze. Był naprawdę rozkoszny i wszyscy go lubili. Nie wychodził jednak poza obręb budynku. Śpiewał w chórze, lubił dużo czytać, pisać, lub mówił do siebie odgrywając jakieś sztuki. Dusza artysty zawsze artystą pozostanie, prawda?
  W te siódme urodziny w klasztorze zjawił się nieznany mężczyzna.
- Słyszałem, że przetrzymujecie chłopca, który powinien trafić do Domu Dziecka, nie wyjawię tego ale mam warunek.... Chce go zabrać na wychowanie. Dostanie u mnie prace, w zamian wykształcenie - co mieli zrobić, nie mieli wyboru, zgodzili się. I tak mały bezimienny chłopiec trafił do letniej Londyńskiej rezydencji Mick'a. Na początku było ok. Uczył się, odbywał lekcje śpiewu i tańca oraz gry na instrumencie, w zamian miał sprzątać i gotować. To trwało kilka miesięcy.
 
w chwili gdy Kamio przyjechał do Londynu, także chłopca nawiedził dziwny sen. Ten mężczyzna, przystojny ale jakby przerażający.... Chłopiec narysował kilka jego szkiców, a przedstawiały one właśnie Kamio, chociaż chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy.

Demona coraz częściej nawiedzały sny, a najgorsze było to, że nie śnił mu sie Mike a jakiś obcy chłopiec, chociaż musiał przyznać, że był przeuroczy. Nigdy nic nie mówił w jego snach po prostu stał tam i wpatrywał się w niego niepewnym i niewinnym wzrokiem, na koniec odwracał się i śmiejąc się wesoło uciekał aż w końcu znikał z pola widzenia i właśnie wtedy Kamio się budził. Wiedział, że demonom nie śnią się byle jakie sny, musiał to sprawdzić, natychmiast. Jednak natłok pracy, mu na to nie pozwalał. Co chwile jakieś spotkania, jakieś problemy i wszystko na jego głowie. W końcu gdy dostał kilka dni wolnego, jednak zamiast pojechać do domu został w Londynie.

Nie wiedział nawet od czego zacząć, gdzie szukać bo wiedział ,że ten chłopiec istnieje i nie śni mu się bez powodu. Doskonale wiedział, że ktoś ingerował w jego sny, tylko kto? Nie mógł do tego dojść, jedyne co mu pozostało to chodzenie po całym Londynie, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przeszedł cały Londyn, sprawdził wszystkie zakamarki i mieszkania, oczywiście tak by nikt go nie zauważył. Tracił już nadzieję ,że go znajdzie, nie wiedział nawet ze podczas tych kilku dni nie pomyślał ani razu o Mike'u, za co później dał sobie mentalnego kopniaka. Jednak w końcu wyczuł słabą słodką aurę w pobliżu klasztoru? Zdziwiony udał się tam na następny dzień. Dowiedział się, że owszem był tam taki chłopiec ale został "adoptowany". Demon chcąc wiedzieć więcej wszedł w umysł mnicha i aż się w nim zagotowało. Mick?? Czego on znowu chciał, tym bardziej od niewinnego 7 letniego chłopca?!

Długo nad tym rozmyślał jednak w głowie miał całkowitą pustkę. Jendakże był zadowolony że chociaż udało mu się ustalić gdzie znajduje się chłopiec. Położył się wcześniej, wiedząc że rano czeka go powrót do pracy.

Zarówno na Kamio jak i na chłopca sny zsyłał Samuel, który wciąż żałował swojej decyzji i uległości przed kilku laty. Omijaj przepisy i wiedział że w końcu ta dwójka na siebie trafi. Mężczyzna śnił się chłopcu coraz częściej. Chłopak podświadomie wiedział, że to nie jest jego ojciec. Ani brat. Ani wujek. Żaden krewny. A mimo to czuł się z nim bardzo związany. W końcu pewnego dnia gdy jego opiekuna nie było w domu, mały rysował kolejne szkice nieznajomego ze swoich snów i zasnął nad nimi. Mick wrócił do domu a widząc to aż ryknął.
- Co to jest? Ej gówniarzu skąd znasz tego człowieka! - obudził chłopca i rzucił na ziemię. Zdenerwował się, bo czyżby Kamio jakimś cudem się dowiedział? Och nie...
- Rusz się! Do pokoju i to już! - przestraszony chłopiec uciekł a demon ukrył dom tak jak to kiedyś było z domem Kamio. Nikt tu nie mógł wejść. I nikt też nie wyjdzie.
 
Kamio chodził cały czas rozkojarzony, w końcu powiedział szefowi, że potrzebuje wolnego, a że był najlepszym pracownikiem dostał je bez problemu. Cały tydzień i zamierzał go dobrze wykorzystać. Po długich poszukiwaniach znalazł dom Mick'a, owszem czuł bariery i wiedział, że niestety nie uda mu się tam wejscie. Zaklął siarczyście po czym udał się do najbliższego baru, miał ochotę się po prostu upić. Zapłacił barmanowi z góry , by ten dolewał mu cały czas whisky. Jednak Kamio był demonem, miał mocną głowę i to jak cholera. Nie wiedział już co robić. Te sny doprowadzały go do szału, musiał znaleźć chłopca. W końcu kazał barmanowi przestać, wiedział że jeśli przesadzi to nici z jutrzejszych poszukiwań, a raczej czekania pod domem Micka. O nie, nie zamierzał odpuszczać, czuł się coraz bardziej zmotywowany, pomimo tych małych porażek, mimo wszystko sporo się dowiedział. Jednak dzisiejszy dzień należał także do naprawdę meczących. Szkoda, że chłopiec nie może mu po prostu spaść z nieba pod sam nos.

Widocznie Mick założył bariery w odpowiedniej chwili. Kamio tu dotarł. Czyżby wiedział? Hmmm demon stał się teraz dla chłopca bardzo zły. Miał z tym poczekać jeszcze kilka lat, ale najwidoczniej będzie musiał się pośpieszyć. Tego dnia strasznie chłopca pobił. Krew przerażonych w końcu smakuje najlepiej. Następnego dnia było tak samo i chłopiec zaczął się go bać. Trzeci dzień był już inny. Wszedł do pokoju chłopca i usiadł na łóżku ciągnąc go na swoje kolana. Dotykał go i wyszedł. Jak gdyby nigdy nic zostawiając zaskoczonego i wystraszonego chłopca który kulił się w kącie. Uwielbiał takie zabawy. 


Ta noc dla Kamio nie należała do najlepszych, a przyszłe wskazywały, że będzie jeszcze gorzej. Śnił mu się chłopiec ale tym razem smutny, cały czas płakał. Jednak nie patrzył na niego a na kogoś innego prosząc by ten go zostawił.
 Kamio już wiedział, że chłopcu coś grozi, wiedział, że Mick jest niebezpieczny ale nie sądził, że jest w stanie skrzywdzić siedmioletnie dziecko!? Po szóstej nocy zdenerwowany zerwał się z łózka i wrócił pod dom, tylko jak miał się tam  dostać ?
Stanął pod drzwiami i zaczął się wydzierać Mickowi w myślach, że albo wyjdzie na zewnątrz albo rozwali tę chatę. Dodał także, że wie jak zdjąć bariery wiec albo wyjdzie albo sam do niego wejdzie. Oczywiście kłamał, ale Mick nie musiał o tym wiedzieć.

Tej nocy Mick już posunął się nieco dalej gryząc chłopca jednak gdy pod jego domem zjawił się Kamio, stwierdził że to koniec zabawy. Zdjął częściowo barierę ale tylko tak by Kamio nie mógł wejść a słyszeć wszystko. I tak dało się słyszeć płacz dziecka.
-Kamio! Przyszedłeś po swoją zgubę tak? Samael ci powiedział? Hah wiedziałem, że jemu nie można ufać. Zaraz Ci oddam twoją małą dziwkę - zaśmiał się szyderczo i zdjął czar tak by Kamio poczuł prawdziwy zapach krwi i duszy chłopca . Taki sam zapach jaki kiedyś niósł ze sobą Michael.
 Krzyk i płacz małego stały się głośniejsze gdy demon położył na nim swoje brudne łapska chcąc odebrać mu jego czystość i niewinność.

- C,co ??! o czym ty chrzanisz?? Co Samuel ma z tym wspólnego ? Oh rozumiem,, 
chciałeś chłopca dla siebie ,,, - warknął, w sumie teraz to nie było łatwe.
- Wypuść go Mick, natychmiast !! Jeżeli tkniesz go jeszcze choćby raz zabije cie,, - gdy Mick zdjął bariery i do Kamia dotarł zapach krwi i duszy, aż cofnął się o krok ,to niemożliwe !! Przecież jego Mike nie żyje, ,prawda? Miał mętlik w głowie, nie wiedział co dokładnie się dzieje, ani o co chodzi ale wiedział, że tym bardziej musi tam wejść, jednak z tym już nie było problemu, barierę ściągnął sam Samuel będąc ukrytym i patrząc się z daleka. Po czym wycofał się do podziemi, zostawiając Kamio wolną rękę.

6 komentarzy:

  1. Kamio bierz miecz do ręki i ruszaj na pomoc maluchowi. Utnij Micke głowę, a jeszcze lepiej coś hm...innego. Albo go zamień na przykład w wycieraczkę. Jak będziesz wchodził do domu to za każdym razem go zdeptasz i wytrzesz o niego buty, a kot sąsiadki na niego nasika. Co ty na to? Śmierć to za mało dla tego złodzieja niewinnych duszyczek! I pośpiesz się niemrawy demonie, bo jeszcze nam skrzywdzi chłopca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamiuś najeb mu! pomogę ci! biorę dzidę i idę! ;D
    no przyznam, że początek już mi się podoba ;D
    idę czytać 2 rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku... i co dalejj.. lecee~~



    ~Shiro

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejuniu ;-; Czytając pierwsze zdania tego opowiadania * jakie rymy xD* na powrót chce mi się ryczeć ;-; Nie wiem jak to robisz, ale jesteś genialna~

    OdpowiedzUsuń
  5. MICK TY CHORY DURNIU ON MA SIEDEM LAT!

    love&peace&don't be sad

    OdpowiedzUsuń
  6. Michael czekaj!!!! Książę(Kamio) już idzie cię uratować XD

    ~azusa

    OdpowiedzUsuń