wtorek, 14 września 2021

Omega 2

 Zapraszam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba :) Cieszę się, że tu jesteście i czytacie <3 I tak, prawda. Nigdy nie wiadomo co mi trafi do głowy i co wymyślę xD haha Ale na razie nie jest źle, ktoś kto czytał wcześniej wiedział, że lubię nadużywać słowa " delikatnie" kto wie kiedy trafi się rozdział z tysiącem powtórzeń słowa "delikatnie" xD


OMEGA 2

-Jak się czułeś kiedy się obudziłeś jako Omega i zaczęli się dla ciebie bić? Kiedy obudziłeś się i wystraszyłeś pół szpitala? Jak się poczujesz, kiedy pójdziesz do kina na film i wystraszysz, a potem będzie trzeba sprzątać po masakrze, bo jakiś alfa poszedł na randkę akurat na ten sam seans? - Głos mężczyzny jest cichy, ale nie ma litości. - Im prędzej zrozumiesz, że rzeczywiście robię to zarówno dla ciebie, jak i dla wszystkich innych, tym lepiej.

Chłopiec nic nie odpowiada. Zdawał sobie sprawę, że mężczyzna ma rację, że zagraża nie tylko sobie ale też innym, ale nie umniejszało to ani trochę jego strachu, co więcej bał się jeszcze bardziej. Pakuje się powoli wiedząc, że jest w tym pokoju ostatni raz. Nie miał zbyt dużo rzeczy. Torba ubrań, plecak z kilkoma książkami i skarbami które kupił za wypłatę. - Jestem gotowy - powiedział chłopiec i ostatni raz spojrzał na pokoik, w którym spędził 5 lat. Poprawił torbę na ramieniu , zostawił klucze od mieszkania na blacie w kuchni i wychodzi ze starszym mężczyzną.  Nie miał nawet pojęcia gdzie jadą, czy to daleko? Jednak bał się pytać, z jednej strony nie chciał znać odpowiedzi na te pytania .

-Nie chcesz ich zabrać ze sobą? Możesz trzymać ten pokój jak długo chcesz. Jak już mówiłem zapłaciłem za niego. Dlatego klucze ci się  przydadzą, gdybyś chciał tu przyjechać - wyjaśnia mu łagodnie mężczyzna.

- Wrócę tutaj? Wypuścicie mnie i będę mógł tu wrócić?- Patrzy na niego nieco sceptycznie. Tyle się nasłuchał o Omegach. - Nigdy nie słyszałem by jakaś Omega mieszkała sama. Wszystkie są zamknięte w waszym ośrodku. Nawet w telewizji tak mówiono. Omegi dla bezpieczeństwa mieszkają razem w Willi, gdzie zostają im przydzieleni ochroniarze w postaci Alf - powiedział chłopiec cytując kobietę z wiadomości. - Naprawdę mam uwierzyć, że wrócę tutaj? - przygląda mu się uważnie. - Chcę to na piśmie- mruknął z wahaniem wracając się i biorąc z powrotem klucze. Teraz już mogli jechać.

-Nie jesteśmy więźniami. Kilku z nas mieszka poza willa. Po prostu, większość z nas nie chce. Tam jest wygodnie i mamy wszystko czego chcemy. W końcu możemy wyjeżdżać sobie na kilka dni i wrócić. – Starszy mężczyzna jest cierpliwy gdy tłumaczy mu wszystko. Nie raz miał do czynienia z młodymi Omegami, które były przerażone i reagowały w ten sposób. Prowadzi chłopca do auta i otwiera mu drzwi. Sam pamiętał ten dzień, gdy wyszło, że jest Omegą. Za jego czasów jednak było inaczej. Bez problemu zabrali go rodzicom i zabrali do ośrodka. Jednak na szczęście czasy się zmieniły. Przygląda się chłopcu. Czekało go długie szkolenie. 

Aoi spojrzał na niego ale nie odpowiedział. Wsiadł do auta. Wygląda przez okno starając się zapamiętać gdzie jadą ale stres, strach sprawiły, że przysnął. Obudził go dopiero delikatny dotyk na ramieniu. Przetarł oczy, a gdy dotarło do niego, że to nie był sen spojrzał na mężczyznę. - J...Już jesteśmy? -spytał bojąc się wyjrzeć przez okno.

-Już jesteśmy. Na początek prosimy cię, żebyś nigdzie nie chodził. Nie chcemy, żebyś wpadł na jakiegoś nieprzygotowanego alfę. – Starszy pan poprosił spokojnie.
-Będziesz zawsze miał ze sobą jakiegoś Betę albo Omegę, dopóki nie zaczniesz nad sobą trochę panować. Potem możesz chodzić sam, gdzie zechcesz. A teraz chodźmy, wszyscy czekają by cię w końcu poznać. –Mężczyzna podaje mu dłoń by pomóc wysiąść.

Aoi niepewnie pokiwał głową, bo co miał zrobić? Poza tym jak na razie nie działa mu się krzywda. Prawda? Chwycił jego dłoń i wysiadł z samochodu. Rozejrzał się. Tu było pięknie. Jak się okazuje willa jest całym kompleksem budynków. Od przodu jest piękna fontanna i altanka, alejka topolowa którą musieli podjechać. Ale jak nic się tu zgubi. Obiekt naprawdę był ogromny! Trzyma się krok za nim. Denerwował się strasznie. Pozna inne Omegi ! Nigdy wcześniej nie spotkał Omegi ! Do tego miał tu zostać jakiś czas. Miał w głowie paćkę ze stresu. Jak powinien się zachować? Nic dziwnego że jego hormony znowu zaczęły szaleć a słodki zapach rozniósł się dokoła. On sam nie zdawał sobie sprawy, że każde emocję wydzielają specyficzny zapach dając znak Alfom jak się czuję. Tak to działało u Omeg.

- Spokojnie - Mężczyzna zwraca mu uwagę na to, że rozrzuca hormony. Nie mijają jednak nikogo kto na nie reaguje...

- Oh ... P...Przepraszam- Szepnął chłopiec starając się uspokoić. Nie chciał powtórki ze szpitala. Jednak zaraz wszystko zniknęło gdy tylko zobaczył sypialnię. Zostaje zaproszony do dużej wygodnej sypialni z własną łazienką. Łóżko jest chyba trzyosobowe o ile nie większe, duża szafa, komputer, ogromne okna wychodzące na ogród, puszysty dywan, w którym aż chce się stanąć boso. W tym pokoju jego pokoik w mieście zmieścił by się 4 razy jeśli i nie więcej.

- To... Czy to mój pokój? - Spytał zaskoczony. Rozejrzał się ale w pierwszej kolejności podszedł do łóżka na którym usiadł. Wygodne ! Nigdy nie spał w tak dużym łóżku! - Nie stać mnie, by mieszkać w tak ładnym miejscu. - Powiedział zerkając na mężczyznę. - Kto za to wszystko zapłaci? - Spytał nieco niepewnie. Miał trochę oszczędności ale nie aż tyle.

- Czy już rozumiesz, czemu większość Omeg woli mieszkać tutaj? Nic cię to nie kosztuje. To twój pokój. Jeśli postanowisz wymienić meble, możemy o tym porozmawiać, ale oprócz tego? To twój pokój. Darmowy. –wyjaśnił mężczyzna przyglądając mu się.

Aoi pokiwał delikatnie głową. Rozumiał. On oddał by dusze za samo łózko! A tu miał cały pokój do swojej dyspozycji. Zawahał się po czym spojrzał na mężczyznę.

- Więc to naprawdę... Jestem Omegą - szepnął jakby dopiero teraz to do niego dotarło. Tak mało wiedział o tym świecie. Poza feromonami, hormonami czekał go również Heat. Nie licząc, że pewnego dnia wybierze sobie Alfę by spłodzić potomstwo. Zdecydowanie gdy usłyszy o ostatnim ucieknie gdzie pieprz rośnie.

Nie zamierzają go o tym informować na pierwszej rozmowie, oj nie. Przeciwnie. Będą go informować na spokojnie, krok po kroku, stopniowo, aż przyzwyczai się do wszystkiego. Był kim był... To się nie mogło zmienić

- Mogę dzisiaj zostać w pokoju? - Spytał mężczyzny niepewnie. Nie był w stanie poznawać dzisiaj nikogo, bardzo go to stresowało. - M...Może jutro - Zaproponował chłopiec ale miał zamiar nie wychodzić z pokoju. Czuł się jeszcze bardzo niekomfortowo. To zrozumiałe ale też nie mógł spędzić całego czasu będąc zamkniętym w pokoju, tym bardziej, że miał się nauczyć panować nad swoimi feromonami i emocjami. Zwłaszcza emocjami.

- Możesz robić co chcesz, to twój dom teraz. Możesz też chodzić gdzie chcesz, nie licząc oczywiście prywatnych pokoi należących do innych – Mężczyzna uśmiecha się lekko.
-Jedyne o co proszę, to abyś nie wychodził z pokoju sam. Zadzwoń na 1 jeśli cokolwiek potrzebujesz – Mężczyzna pokazuje mu telefon na biurku - Albo na 33, to mój numer – Wyjaśnił spokojnie starszy pan.

- Zadzwonić? Ale skoro pana numer to 33, to czyj jest nr. 1? - spytał niepewnie. W sumie na razie najbezpieczniej czuł się przy mężczyźnie. Zdążył go troszeczkę poznać. - Czy to nie kłopot, że ktoś będzie musiał ciągle ze mną gdzieś iść i się mną zajmować? - Spytał niepewnie Aoi.

- Nauka. Jak będzie wyglądała nauka? Ja nawet nie rozumiem czemu i jak pojawiają się te feromony. I wtedy w klubie czułem... Zapach tego Alfy. Czułem się dziwnie - Przyznał chłopiec cicho, ale nie był w stanie wyjaśnić co to było za uczucie.

- No więc, po krótce. Nie, nie przeszkadza mi, że będę się tobą zajmować. Wszyscy na początku potrzebujemy kogoś, do kogo możemy się zwrócić. Wybierzesz sobie mentora kiedy poznasz kilka osób, a na razie po prostu dzwoń jeśli potrzebujesz pomocy. Jedynka to ogólny telefon, osoba która odbierze wysłucha co potrzebujesz i przełączy cię dalej – Starszy pan ani razu nie zirytował się na chłopca, spokojnie wszystko tłumaczy. Jest gotowy odpowiedzieć na każde pytanie by chłopiec poczuł się tu komfortowo. W końcu to miał być jego nowy dom.

- Rozumiem. Dziękuje - Powiedział nieśmiało chłopiec. Gdy wszystko zostało wyjaśnione, a mężczyzna wyszedł. Chłopiec wstał i klęknął przy swojej torbie. Zaczyna się rozpakowywać. Musiał czymś się zająć by na moment móc przestać o tym wszystkim myśleć. Czuł się zmęczony. Minęła niecała doba, a przez ten czas tyle się wydarzyło. Czuł jak zaczyna go boleć głowa. Jednak stara się skupić na rozpakowaniu rzeczy. Nie ma ich dużo więc w wielkiej szafie wygląda to trochę zabawnie. Mała kupka ubrań a reszta szafy pusta. Dlatego n wolnych pułkach poukładał swoje skarby i książki, które miał w plecaku. Na koniec wyciągnął z plecaka misia. Wyglądał na starego, ale widać, że chłopiec dbał o maskotkę, i położył go na łóżku. Nie zajęło mu to więcej niż pół godziny.

Ból głowy niestety nie ustępował, a co więcej nasilał się. Położył się do łóżka, kuląc i chowając twarz w poduszce. Nie chciał nikomu przeszkadzać. W końcu samo kiedyś przejdzie prawda? Poza tym nie jadł dzisiaj jeszcze nic nie licząc szpitalnej paćki. Jednak ból głowy zdecydowanie górował nad głodem.

Jakąś godzinę później do drzwi rozlega się ciche pukanie. Nieśmiałe i ostrożne. Jakby nikt nie chciał go obudzić, gdyby spał.
Jak się okazało, przyniesiono mu posiłek. Kilka różnych rzeczy do wyboru. Dania są może i proste, ale wyjątkowo smaczne. Pachną bardzo przyjemnie. Najwyraźniej postanowili nie katować go wymyślnymi potrawami na początek. Przynosi mu je niewiele starszy od niego chłopak i szeroko się uśmiecha.

Aoi niepewnie podnosi się do pozycji siedzącej. Przygląda się chłopcu nieśmiało, jednak zamiast uśmiechu skrzywił się. Ból głowy od kilku godzin jedynie się nasilał. - D...Dziękuje - powiedział cichutko chłopiec widząc tyle jedzenia. Pachniało cudownie. Naprawdę umierał z głodu, ale ten ból głowy go zabijał. - P...Przepraszam c...Czy mogę coś... mhm - spuszcza wzrok - Coś na ból głowy? - Był blady, naprawdę źle się czuł. Sam nie wiedział, czy to przez stres czy może coś innego to powodowało na przykład jego szalejące hormony. Wiedział tylko, że zwariuje jeśli ten ból nie zniknie.


Sięgnął i łagodnie położył mu dłoń na czole. - Mmm, masz lekką gorączkę. Połóż się proszę. Mam na imię Simon, ale mówią do mnie Si. Zawołam do ciebie lekarza dobrze? - pyta łagodnie, przynosząc mu chłodny ręczniczek i kładąc na głowie zanim dzwoni po lekarza. Simon czeka razem z nim na lekarza.
Aoi czuł się okropnie. Jedyne czego chciał to, aby ten ból ustał. Czuł się jakby walec po nim przejechał. Gdy w końcu lekarz wszedł do pokoju chłopiec leżał w pościelili. Mocno się pocił, a było mu strasznie zimno. Gorączka się rozkręcała.

Si siedział obok niego. Trzyma jego dłoń i zmienia mu okłady troskliwie. Odsuwa się odrobinę dopiero gdy lekarz przychodzi i spędza kolejna godzinę pomagając lekarzowi. Widać, że martwi się nowym.
Przez stres i nagły wybuch hormonów organizm chłopca nie wytrzymał. Był osłabiony co spowodowało gorączkę i bóle głowy. Lekarz podał chłopcu kroplówkę i leki na zbicie gorączki i przeciwbólowe. Po tym chłopiec praktycznie od razu im odpłynął. To przez kroplówkę, w której był środek nasenny. Im więcej chłopiec będzie spał tym szybciej wyzdrowieje. Minusem było to, że nic nie jadł, dlatego lekarz poprosił Simona by posiedział z chłopcem i jak się obudzi wmusi w niego chociaż odrobinę jedzenia.

Simon bez wahania zgodził się popilnować młodszego chłopca. Wydawał się taki malutki i kruchy gdy leżał blady w pościeli, cały spocony i rozpalony od gorączki. Po to tu byli. Każdy kiedyś był tym nowym. Każdy wiedział jak to jest. Simon rozumiał jak chłopiec się czuje. Si zasypia w fotelu obok łóżka, trzymając lekko dłoń śpiącego Omegi.

Mijają dobre 4 godziny zanim Aoi się obudził. Stęknął cicho przecierając oczy. Czuł się troszkę lepiej. Widząc śpiącego chłopca w fotelu uścisnął mocniej jego dłoń. Chłopiec zmieniał mu opatrunki, siedział przy nim, Aoi był mu za to bardzo wdzięczny. Po chwili próbuje usiąść powoli. Całe ciało dalej bolało ale na szczęście głowa już nie. Wyciągnął dłoń i sięgnął po szklankę wody. Niestety ta wyślizgnęła mu się z dłoni upadając na podłogę.

Simon podskoczył wyrwany ze snu dźwiękiem tłuczonego się szkła. – Hey. Obudziłeś się? Jak się czujesz ? – Si pyta troskliwie mu się. Podaje zaraz chłopcu drugą szklankę z wodą, ostrożnie obchodząc szkło.


- P...Przepraszam, j...ja nie wiem jak to się stało. Trzymałem szklankę i nagle - zawstydzony spuszcza wzrok.

- L...Lepiej, dziękuje. Siedziałeś przy mnie. Na pewno jesteś zmęczony - Z wdzięcznością przyjmuję szklankę wody. Z jego pomocą wypił wszystko. - Idź się połóż. Poradzę sobie - Szepnął Aoi uśmiechając się nieśmiało. Simon okazał się bardzo miły i ciepły. Aoi od razu go polubił.

- Zrób mi miejsce a na pewno się położę – Simon prezentuje mu szeroki uśmiech w odpowiedzi. Siada na łóżku obok niego swobodnie.
-Ale najpierw, powinieneś coś zjeść, dobrze? Wiem, że jesteś zmęczony i pewnie nawet cię mdli, ale odrobina dobrze ci zrobi – chłopiec zachęca go by coś zjadł.
- Jesteś niemądry. Nie możesz ze mną spać – Aoi mimowolnie zarumienił się delikatnie –Jestem chory, zarazisz się. Powinieneś iść do swojego pokoju spać –Mruknął nieśmiało. Za namową Simon’a zjada trochę zupy i wypija herbatę. – Już nie. Proszę już nie – Aoi pokręcił głową czując, że jeśli zje choćby odrobinę, to zaraz wszystko zwróci. – M…Muszę się położyć – szepnął czując wracające zawroty głowy. – N…Nie chciałem być Omegą – Powiedział cichutko Aoi. – Jeszcze wczoraj byłem Betą –Ciąga cicho noskiem i chowa twarz w poduszce. – Boję się wiesz? – Powiedział Aoi cichutko unikając jego wzroku. Jakoś czuł, że Simon nie zrobi mu nic złego. W końcu zajął się nim, zmieniał okłady, a nawet spał na  fotelu co musiało być bardzo niewygodne.

- Przykro mi, że stało się to wbrew twojej woli –mruczy Si miękko.
- I rozumiem, że się obawiasz. Ale chce wspomnieć, że nic ci tu nie grozi, będzie dobrze. Będę trzymać twoją dłoń gdy będziesz się martwił. Dobrze? – Simon uśmiechnął się i chwycił jego dłoń. – Odpocznij. Musisz dużo spać, by wyzdrowieć. Będę tu gdy się obudzisz. Obiecuje – Si sprawił, że Aoi zasnął spokojnie. Przez sen ściska jego dłoń co sprawia, że Simon nie może się odsunąć, więc był zmuszony spać razem z chłopcem. Aoi czuł się dobrze, bezpiecznie w jego towarzystwie.  Minęło kilka dni, Aoi czuł się o wiele lepiej, Wstawał już z łóżka, ale dalej nie opuszczał pokoju. Jednak posiłki zawsze przynosił mu Simon. Aoi coraz bardziej się przekonywał, że może inni też będą mili i nie ma się czego bać i może zejdzie na dół na obiad dzisiaj?