poniedziałek, 27 maja 2013

Brak motywacji.

Nikt już nie komentuje,,,wstawiłam 2 rozdziały tak jak obiecałam, ale tylko 2 komentarze się pojawiły :(
Czy były aż tak beznadziejne? Nie chce nikogo zmuszać do komentowania, ale komentarze to właśnie coś, co motywuje do dalszego pisania. 
Niedługo zaczyna mi się sesja, chciałam wstawić dla was w tym tygodniu i w następnym więcej rozdziałów, ale cisza.... 

No nic, co do kolejnego rozdziału, powinien się pojawić pod koniec tego tygodnia, chciałam dać wcześniej ale niestety w tym tygodniu pracuje do 22, a potem jestem zbyt padnięta by coś skrobnąć.
Następny rozdział z dedykacją dla Sol i Bianki, bo one zawsze były, są i będą tu ze mną i wiem że zawsze skomentują moje wypocinki ;3 Kocham was;3

piątek, 24 maja 2013

Zagubiony w czasie 27


Rozdział krótki, ale coś w końcu zaczyna się dziać:3
Miłego czytania i komentujcie ;3
Na swoje usprawiedliwienie powiem, że nie mogłam wszystkiego napisać dzisiaj, bo nie chciałam jeszcze kończyć opowiadania... Zostało max 2 rozdziały, zobaczymy. <3
Komentujcie ^^


Rozdział 27



Krzyk Shinji’ego rozniósł się po całym domu. Od razu przybiegli Isamu i Ryu.
-Ciii maleńki, ciii. – Ryu mocno go przytulił.
- On wróci, obiecał – szepnął Isamu.
- O,on zostawił,,, zostawił mnie – łkał w koszule przyjaciela.
- Nie Księżniczko, on cię kocha. Nie martw się, wróci – szepnął Ryu i zanieśli go do sypialni gdzie położyli się wszyscy razem. Shinji zmęczony płaczem w końcu zasnął. Ryu i Isamu spojrzeli ze smutkiem na malca.
-Toru, wracaj jak najszybciej – szepnął Isamu wzdychając cicho. Czekały ich ciężkie dni.


- A więc postanowiłeś w końcu wrócić – stwierdził fakt król Yuto widząc wkraczającego do Sali tronowej syna.
- A gdzie podziali się twoi przyjaciele? Mhm? – spytał król uśmiechając się ironicznie.
- Zamilcz! Wiem co zrobiłeś! Wiem, że chciałeś zabić chłopca! – krzyknął rozjuszony. Nawet strażnicy pouciekali by gniew króla jak i księcia nie dotknął ich.
- Ale na szczęście twój plan zawiódł. Nikogo już nie skrzywdzisz! – warknął. Król Yuto słysząc, że ten smarkacz żyje poderwał się z tronu.

- Co?! Więc ten gówniarz nadal żyje?! – Toru sapnął głośno. Nie sądził, że ojciec się do tego przyzna.
- Więc to prawda?  Próbowałeś go zabić?! – miał ochotę rzucić się na niego tu i teraz.
- Ten smarkacz do niczego nie jest ci potrzebny! Zniszczył ci życie! Spójrz na siebie! Wiesz ile pracowałem byś był taki jak ja?! Byłeś Lodowym Księciem a teraz jesteś zwykłym,.,.. – nie dokończył gdyż zatoczył się, upadając po chwili.
Toru stał nad nim dysząc ciężko. Ręka go bolała od ciosu jaki zadał ojcu, który patrzył się na niego z niedowierzaniem.

- To nie on, a ty zniszczyłeś moje życie. – podniósł go za poły powarkując.
- Być taki jak ty? Nie obrażaj mnie! Jesteś zwykłym tchórzem, draniem bez serca! – spojrzał na niego zimno. Yuto aż zadrżał pod tym spojrzeniem. Nigdy nie widział syna w takim stanie.
- Jutro o wschodzie słońca wszystko rozstrzygniemy! Nie spóźnij się – Książę rzucił go w kąt i wyszedł. Był wściekły, ale nie mógł go teraz zabić. Co jak co, ale tym światem rządziły inne zasady.
~~~~
- Przyprowadź ludzi. Wyruszycie po chłopca natychmiast! – zagrzmiał władca. Był tylko jeden sposób by jego syn wrócił. By znów stał się postrachem kraju. Musiał zabić chłopca.

-  Cieniu! – ryknął Król Yuto. Jak jego syn śmiał podnieść na niego rękę!? Jeśli będzie musiał uwięzi go do czasu aż ten nie zmądrzeje i nie pójdzie po rozum do głowy. Był następcą tronu. Nie było w tym miejsca na sentymenty czy miłostki. Ten gówniarz zawrócił jego synowi w głowie, ale on miał zamiar to naprawić. 

- Tak mój panie? – nie zdążył nawet zareagować a został mocno spoliczkowany.
- Zapewniałeś mnie, że zabiłeś chłopak! A okazało się, że jednak żyje.. Czyżbyś zapomniał mnie o czymś poinformować!? – warknął rozgniewany.

- Jeśli nie chcesz jeszcze dziś zawisnąć na stryczku lepiej zabieraj się do roboty! Jeśli do jutra nie dostanę głowy chłopca wszyscy żołnierze wraz z tobą zostaną powieszeni! A teraz odejdź! – Cień umknął z pomieszczenia. 

Po godzinie 12 żołnierzy i Cień, podeszli do obrazu w zachodnim skrzydle. 


- Co z nim? – spytał cicho Isamu obejmując ukochanego i całując go w czoło.
- Zasnął. Płakał znowu przez kilka godzin… Isa, ja już nie mogę na niego patrzeć – wtulił się w swojego faceta. Nie chciał by jego „braciszek” cierpiał. Jednak dalszą część rozmowy przerwało pojawienie się pierwszego z żołnierzy.
- Ryu natychmiast zabierz stąd Shinji’ego i uciekajcie do babuni! Już! – krzyknął zakrywając własnym ciałem chłopaka.
Ryu pobiegł na górę, obudził malca.
- R,Ryu? – spytał sennie Shinji.
- Nie pora na pytania Księżniczko. Musimy uciekać, straż króla Yuto tu jest. Szybko! Nie mammy czasu – ubrali ciepłe ubrania i wykradli się tylnym wyjściem. Ryu bał się o Isamu. Dlatego szybko oddał go w ręce babuni i wrócił pomóc ukochanemu w walce.
Niestety nie wiedzieli, że byli śledzeni. Cień ukrył się za drzewem obserwując mały domek, w którym w tym momencie znajdowała się jego ofiara.

czwartek, 23 maja 2013

The allies 5


Sporo czasu spędziłam nad tym rozdziałem więc mam nadzieję, że się wam spodoba:) Mam nadzieję także, że liczba komentarzy z czasem zacznie się zwiększać ale to tylko takie małe marzenie waszej Maru ;3
Co do "Zagubionego w Czasie" kolejny rozdział pojawi się jutro. Jeszcze nie wiem czy popołudniu czy wieczorem:) Zaglądajcie a się dowiecie.

Ah i jeszcze raz. Jeśli ktoś chce być powiadamiany o notkach niech poda mi swój numer gg lub e-mail :)
 
No nic nie przedłużam już. Czytajcie i komentujcie :D

PS: Rozdział jest dość długi,,, cieszycie się? ;3



Rozdział 5

Draco miał niezłego kaca ale i tak nieco bardziej kontaktował niż Pansy. Wyrzucił ją z łózka i z pokoju, mimo że mruczała pod nosem, że było jej dobrze. On miał inne sprawy na głowie. Miał iść odczytać list, przy tym miał się zaszyć gdzieś w Pokoju Życzeń i wyleczyć kaca. Blondyn miał wszytko gdzieś, w  Pokoju Wspólnym panował burdel na kółkach, więc minął to wszystko, nawet nie zawiązał krawatu, tylko niedbale zarzucił na siebie ciuchy. Krzywo zapiął koszule i przykrył się peleryną. Młody Malfoy uchylił drzwi i zamarł na chwilę.

 - Potter... - mruknął blondyn wchodząc do pokoju. Draco udał, że nie widzi koperty na stole i tylko usiadł z butelką wody obok czarnowłosego.
- Kacyk? Leczysz sie tutaj? Widzisz nie ty jeden robisz dobry uzytek z tego glupiego pokoju. - wyjaśnił młody Malfoy, a przed nim pojawiła sie kolejna butelka wody i aspirynka. To tak na kaca bo głowa go bolała niemiłosiernie.
Harry widząc wchodzącego do pokoju życzeń Draco Malfoya, nie przejął się tym za bardzo, dalej siedział skulony.

 - Wyglądasz paskudnie. Gorzej niż zazwyczaj. Z kim się biłeś? Czy raczej komu dałeś się pobić...? Ach! nie, czekaj.... już pamiętam. - dodał blondyn przypominając sobie wczorajsze zdarzenia.

  Po chwili zielonooki spojrzał na "towarzysza".
- Jeśli masz zamiar się ze mnie naśmiewać, to proszę bardzo, droga wolna - mruknął cicho. Jednak nie słysząc nic złośliwego ,zerknął na niego ponownie. Na wspomnienie o kacu chłopak tylko wzruszył ramionami.

- Uwierz, nie mam siły nawet na Ciebie dzisiaj wrzeszczeć, wiec daruj sobie komentarze i siedź cicho. Ja tu umieram i chce to zrobić z godnością, jasne? Jak na arystokratę przystało - mruknął Draco przykładając dłoń do skroni.
 
 - Nie masz siły wrzeszczeć? Na mnie? To dziwne, kim jesteś i co zrobiłeś z Malfoy'em ! - powiedział Harry wskazując na niego palcem. Żartował oczywiście, ale też nie miał siły, na krzyki, kłótnie i bijatyki, i tak wystarczająco wszystko go bolało. 
 Przez dłuższy czas Harry w ogóle się nie odzywał zerkając tylko na niego niepewnie. 
- Na prawdę nie masz zamiaru rzucać dzisiaj kąśliwych  uwag? - spojrzał na niego z niedowierzaniem, sądził, że żartuje. Czarnowłosy po chwili  zażyczył sobie gorące kakao, które po chwili pojawiło się przed nim z dużą ilością bitej śmietany. Pij ją powoli. Miał nadzieję, że chociaż to poprawi mu humor. Harry co chwile oblizywał usta ze słodkiej cieczy i zbierał z warg pozostałości po bitej śmietanie. 

 
Draco naprawdę nie miał siły i ochoty się z nim dzisiaj kłócić. Były ciekawsze zajęcia, a on leczył właśnie kaca wodą z cytryną. Na zadane pytanie jedynie coś tam wymruczał pod nosem i przeniósł się na fotel, który pojawił się znikąd, a tuż przed nim kominek - duży, z już rozpalonym ogniem. Malfoy rozsiadł się wygodnie , ale cały czas miał na oku czarnowłosego i tą jego  czekoladę. 
Harry także przyglądał  się Malfoy'owi ukradkiem, jednak gdy Ślizgon go na tym przyłapywał od razu odwracał wzrok. Pił powoli delektując się swoim ulubionym napojem. 

- Podziel się. - dało się słyszeć obojętny, lecz nie znoszący sprzeciwu ton Draco. Typowe dla Ślizgona zachowanie. On nie prosił. On wymagał. Blondyn wyciągnął dłoń w jego kierunku czekając na kubek z czekoladą. Naprawdę miał ochotę na coś słodkiego i starał się nie myśleć o tym, że tam na stole leży list który on bardzo chce przeczytać. Draco chciał wiedzieć czy podobała mu się niespodzianka. 

 - Co?  nie ma mowy, - czarnowłosy przysunął bliżej siebie kubek i pokazał mu język, z nikim się nie dzielił swoją czekoladą nawet z Ron'em i Hermioną, i chciał by tak zostało.
Nie doczekując się kubka Draco sam po niego sięgnął, a raczej przywołał jednym, cichym "Accio". Czekolada i  bita śmietana. Idealny zestaw.
 Blondyna ciekawość  zżerała od środka... wiec zagadnął ot tak.
- Podobno żeś się pożarł z Granger. O co  poszło? Nie dala Ci? Hehehe wiedziałem, że woli tego ofermę Weasley'a... żal mi jej i jego w sumie też. Widziałeś te jej włosy? A te zębiska przednie? Masakra! Ich dzieci naprawdę będą jak wiewiórki.  Rude i zębiaste. Brrr aż mam ochotę skoczyć z Wieży Astronomicznej ... 


 - C,co ? - Harry spojrzał na niego. Już nie wnikał skąd on to wie, w sumie i tak pół szkoły już o tym gadało.
- Miałeś być dzisiaj miły - upomniał go Potter. Chłopak spojrzał na niego i pokręcił delikatnie głową.
 - Uważam że oni do siebie pasują, i nie porównuj ich dzieci do wiewiórek, jeszcze ich nie mają - zgromił go wzrokiem bardziej za to, że zabrał mu czekoladę niż to, że w tym momencie właśnie obraził jego przyjaciół.

 Po chwili jednak Harry zerwał się z miejsca.
 - O Merlinie!! Snape mnie zabije, - szlaban! Przecież miał cholerny szlaban. Zielonooki spojrzał na zegarek. Miał 5 minut by dostać się do lochów.  Nie żegnając się nawet wybiegł z pokoju, jednak w połowie drogi przypomniał sobie o liście i siedzącym tam Ślizgonie. Zdesperowany nie wiedział co robić, po chwili jednak westchnął. Najwyżej ponownie zrobi z siebie pośmiewisko, wzruszył ramionami i poszedł na nieszczęsny szlaban.  Już na wejściu został on przedłużony, za to, że Harry spóźnił się całą minutę.
 Tym razem segregował fiolki i mył podłogę.

Ślizgon tylko na to czekał. Harry wyszedł. Draco szybko się zerwał z miejsca i sięgnął po list by wrócić z nim do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Draco przeszedł od razu do swojej sypialni gdzie czekała na niego naga Pansy.! 
- Won, suko! - blondyn wrzasnął na nią i taką nagą wywalił ją z pokoju robiąc z niej pośmiewisko... Blaise się nią zaopiekował bardzo chętnie.
 Draco zamknął pokój od środka i przeczytał list.
 Podobala mu sie niespodzianka!... Dobrze. Właśnie na to liczył i nawet czarnowłosy zauważył, że wino było dobre i drogie... chociaż właściwie drogie nie było. Draco chwycił pióro i kałamarz i zabrał się za odpisywanie.

  "Lubujący sie w dobrych winach,
to wino z moich prywatnych winnic z południa Francji. Wiem, że dobre bo moja rodzina o to właśnie się stara. Ciesze się, że Ci smakowało. Teraz żałuje, że nie było mnie tam na wieży.... Wiem, że wino natychmiast powoduje wypieki na twarzy, ciekaw jestem jakbyś z nimi Ty wyglądał." - blondyn wyobraził to sobie i mimowolnie się uśmiechnął a potem wrócił do pisania listu - "Co do psikusów, nie udało się, ale bylem na imprezie. Nie wiem jak to się stało, że obudziłem się z dziewczyną w łóżku. Ona myśli, że to coś znaczy, a ja po prostu nic nie pamiętam. Myślisz, że dałem ciała? I to porządnie.... nie powinienem więcej pić. Swoją drogą dzisiaj Snape miał świetny humor. Pewnie dopiecze jakiemuś Gryffon'owi, bo ich strasznie nie lubi. W sumie nie wiem czemu, tak już musi po prostu być.
Shadow" 

Blondyn tym razem zamiast do Pokoju Życzeń schował list do swojej szafy, bo nie miał już jak się tam dostać.


  Zmęczony czarnowłosy chłopak opuścił lochy, nie miał siły wdrapywać się już na 7 piętro by zobaczyć co z listem, jedyne czego teraz chciał to ciepłe łóżko. Nie pocieszało go to, że jutro znowu zaczynają zajęcia, do tego o 8, dwie godziny eliksirów. Padł na łóżko, rzucając szybko zaklęcie wyciszające i od razu zasnął. 


Draco z samego rana zaniósł list.Blondyn zjawił się w klasie, w lochach w świetnym humorze. Uśmiechający się Draco Malfoy? To naprawę rzadkość.  

~~~ 
Harry z samego rana pobiegł do pokoju życzeń widząc jednak nowy list, odetchnął z ulga, czyli jednak Ślizgon go nie zabrał. Potter szedł w stronę lochów czytając po drodze list. Po chwili na jego policzki wkradł się delikatny rumieniec, na wzmiankę jakby wyglądał  z rumianymi policzkami. W takim stanie wszedł do sali gdzie znajdował się już młody Malfoy. Harry widząc Draco skinął mu delikatnie głową nie przestając się uśmiechać. Czytał dalej. Po chwili nawet zachichotał cicho. Oj tak Shadow, zaliczył niezłą wpadkę, gdy skończył czytać złożył starannie list i schował do kieszeni spodni. Spojrzał na Ślizgona , byli sami w sali, do zajęć zostało jeszcze pół godziny. Dopiero teraz zauważył dobry nastrój mieszkańca wrogiego domu.

 - Już po kacu więc szczęśliwy? - czarnowłosy mimowolnie uśmiechnął się delikatnie.
 - A może to zasługa czekolady? -Harry na wspomnienie słodkiego napoju oblizał usta, już wiedział gdzie uda się by odpisać na list. Niestety nie doczekał się na odpowiedź bo równo o 8 do sali wszedł Snape a za nim fala uczniów. 

- A ty Potter co się tak szczerzysz? Skoro tak ci humor dopisuje może powie mi pan jakie zastosowanie ma eliksir o nazwie Amortencja. - Snape spojrzał na niego zimno, Hermiona uniosła wysoko rękę i nieproszona zaczęła odpowiadać. 

- Jest to silny eliksir miłosny. Wystarczy dodać kilka kropel do napoju danej osoby, a zapała ona do nas obsesyjnym uczuciem. Przez wielu bagatelizowany, jednak doświadczeni zielarze ostrzegają przed zgubnym działaniem eliksiru.- wyrzuciła dziewczyna na jednym tchu ale została zignorowana. Harry powiedział cicho, że nie wie i spuścił głowę.

 - Ah nasz wielki zbawiciel nie wie? To może mi pan powie, jakie są potrzebne składniki do przygotowania eliksiru - wyszydził, dziewczyna znowu podniosła rękę, i zaczęła odpowiadać zanim Harry zdążył cokolwiek powiedzieć.  

 - Składnikami potrzebnymi do uwarzenia są w głównej mierze zioła. Najczęściej są to fiołki, astry, jaśminy lub irysy. Najlepiej by były  zebrane w czasie pełni księżyca. Poza tym w kociołku powinny znaleźć się też pomarańcze, korzenie mandragory, werbenie i zarodniki paproci zmieszane z wodą lub dowolnym trunkiem. Znakiem, że wywar się udał jest bijący z niego perłowy blask i para unosząca się w charakterystycznych spiralach. - Snape w końcu zirytował się i spojrzał na dziewczynę.

 - Nie wiedziałem, że nazywa się pani "Potter" , minus 10 punktów za wtrącanie się i przerywanie, oraz 15 punktów za brak wiedzy pana Pottera. - powiedział zimno po czym wrócił do prowadzenia zajęć.

Głupi Potter - pomyślał blondyn. Chociaż i Draco nie wiedział za wiele o tym wywarze. W sumie po co? Napój miłosny? Pfffiii też mi coś. Nie lepiej rzucić zaklęcie Imperiusa? Wprawdzie jest niewybaczalne ale też działa podobnie, można takiej osobie wmówić wszystko..
 Na ostatniej godzinie Snape kazał im uwarzyć właśnie ten przeklęty eliksir. 

  W końcu lekcja dla Draco zakończyła się tym, że blondyn sknocił swój eliksir i jeszcze się poparzył. Nie miał ochoty go robić, myślami był daleko więc stąd ten wybuch. Snape wysłał go do pielegniarki jeszcze przed zakończeniem zajęć ale Draco zamiast do Pani Pomfrey poszedl do lazienki dziewczyn gdzie stacjonowala Marta.

 - Nie musisz już pilnować łazienki. Nie będę ważył tego eliksiru. Znajdę inny sposób na to by ojciec się przyznał i wydał innych Śmierciożerców. Ale to potem, teraz mam ważniejsze sprawy na głowie.
- List do tego "znajomego"?Hm? Ja Ci pomogę! Bazgroli starsznie, pewnie jakiś peirwszak  - szczebiotała Marta.
 - Nie..... raczej nie. Marto załatw mi coś na poparzenia. To nieudany wywar miłosny, wybuchł i... a,,aapsik! - blondyn kichnął i wytarł nos dłonią a wtedy troszkę eliksiru z dłoni dostało mu się do ust i nosa. Nie poczuł jednak różnicy, nie teraz...

~~~
Hary zabrał rzeczy i szybko wybiegł z sali, chcąc zgubić przyjaciół, już miał wejść do Pokoju Życzeń, gdy drogę zastąpiła mu przyjaciółka.

- Harry, przestań nas unikać - powiedział z wyrzutem. 
- Dobrze, przestanę, gdy wy przestaniecie, traktować mnie jak małe dziecko - fuknął.
- Oh i nie mów mi, że się martwicie, Dumbledore jest w szkole więc  nic mi nie grozi - mruknął i nie czekając na odpowiedz wbiegł kilka piętr wyżej, wpadł do łazienki Jęczącej Marty i zmęczony oparł się o ścianę przymykając oczy. 
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie jest sam, jęknął zły, czy nie ma w tej szkole miejsca, gdzie mógłby być sam?
- Malfoy - mruknął spoglądając na niego uważnie.
- Aż tak spodobała ci się Marta, że tu przesiadujesz? - powiedział pogardliwie, nie chciał być niegrzeczny, był po prostu zły. Westchnął cicho.
- Dobra nie odpowiadaj - mruknął. Już chciał wyjść gdy zatrzymała go Marta.  - Oh Harry Potter, znowu mnie odwiedzasz, tęskniłam - jęczał duch, a Harry'ego już od tego głowa zaczynała boleć.

Kogo jak kogo ale Potter'a sie tu nie spodziewał, czy on go sledzi czy jak? 
- Potter łazisz za mną jak wierny piesek, chcesz czegoś ode mnie? -  warknął podchodząc do nieproszonego gościa ale tylko po to by rzucić zaklęcie na Martę by się zamknęła .
 - Wybacz Marto, naszego zbawiciela boli głowa od Twoich krzyków.  - Draco przeprosił ducha całkiem grzecznie jak na niego i Marta schowała się w swojej kabinie. 
 - Dzięki Malfoy - Harry westchnął i spojrzał przepraszająco na Martę.
Draco natomiast wrócił na swoje miejsce, chociaż nie do końca. W chwili gdy Harry wszedł do łazienki, coś go przyciągnęło do niego bliżej. Wprawdzie Harry był pierwszym człowiekiem, którego zobaczył po spróbowaniu eliksiru, który sknocił... 

  - Harry? - blondyn wypowiedział mimowolnie jego imię. Po raz pierwszy nazwał go po imieniu, i nie wiedział czemu. Coś go pchało do Pottera.
- Cholera, tylko nie to... - Draco w połowie zachowywał cząstki swojej świadomości, w drugiej połowie już teraz byłby gotów biegać za czarnowłosym i prosić o chwile uwagi. 

Czarnowłosy już chciał zapytać, co błondyn tu w ogóle robi i wybronić się, że w cale go nie śledzi, gdy nagle usłyszał jak ślizgon wymawia jego imię, nie nazwał go Potterem, użył jego imienia. Zielonooki słysząc swoje imię wymawiane przez Draco Malfoy'a, spojrzał na niego zaskoczony, przez chwilę nie wiedział co odpowiedzieć.
 
- Och nie... - eliksir chyba jedna działał, ale nie tak jak powinien, działał w połowie i to było straszne, bo Draco wiedział, że nie chce a musi do niego podjeść..
- Potter debilu leć po profesora Snape'a i to szybko! - warknął przerażony a po chwili ta druga oczarowana połowa Malfoy'a dodała słodkim głosem.
 - Ale wracaj do mnie szybko, juz tęsknie!- zszokowany i zażenowany uczeń domu węża zasłonił szybko usta dłonią paląc się jak rak ze wstydu. 

  Po chwili coraz bardziej skołowany chłopak stał i wpatrywał się w Draco. 
 - Oh nie? S,,Stało się coś Malfoy? - spytał niepewnie, już miał do niego podejść, gdy usłyszał, że ma zawołać Snape'a,  Już szedł do wyjścia, gdy usłyszał ostatnie zdanie. 
- P,przestań się wygłupiać - szepnął zawstydzony zielonooki i pobiegł po Snape'a który nie był zachwycony, że go widzi, jednak słysząc, że z Draco coś nie tak, kazał się natychmiast zaprowadzić do niego. Harry stał przy drzwiach, gdy Snape podszedł do blondyna i spojrzał na niego uważnie pytając co się stało, chłopak jeszcze nigdy nie słyszał u niego takiej troski.
 - Co ty tu jeszcze robisz Potter? - warknął Snape.
 - Natychmiast wyjdź stąd - spojrzał na niego zimno a po chwili wrócił wzrokiem do Draco, Harry niepewnie się wycofał. Nie rozumiał tego, co się w ogóle stało.  

Draco zaś siedział pod ścianą chowając głowę w kolanach, dwie połówki w nim między sobą walczyły o dominacje, ta która chciała biec za Harry'm i ta która kategorycznie mówiła nie! Ogarnij się idioto! Na szczęście Snape pojawił się bardzo szybko.
- Profesorze ja... ten eliksir na lekcji - Draco chciał wytłumaczyć ale potem dostrzegł Potter'a i uśmiechnął się wesoło, by z dzikim piskiem rzucić sie w jego kierunku by go wyściskać, na szczęście Snape w porę go złapał i zatrzasnął zszokowanemu czarnowłosemu drzwi przed nosem.

Harry nie wiedział co się dzieję. Nie dość, że Ślizgon z niego żartował, to jeszcze coś mu było. Tylko co? Z tą myślą poszedł na zajęcia z Obrony przed Czarną Magią. 


Tym czasem, dalej na 7 piętrze....

- Juz wiem, eliksir zadziałał w połowie. Rozdwojenie jaźni i ta druga zakochana jest w Potterze... zabawne, mogłeś wybrać inną osobę do adoracji - Snape ironicznie uniósł jedną brew.
- Pana? - spytał Draco sarkastycznie.
- Na przykład... - powiedział profesor ironicznie.
-  Wystarczy, że mój ojciec Ci dupy daje... Gdzie Harry? Harry! Harry?!... - druga część jego wewnętrznego "ja" dała o sobie znać, więc Snape uciszył go zaklęciem, unieruchomił i zaniósł do Skrzydła Szpitalnego by pani Pomfrey przeczyściła jego organizm z tego eliksiru. Na szczęście Madame Pomfrey zgadzała się z profesorem i  kategorycznie zabroniła komukolwiek zbliżać sie do szpitala. Oczywiście pielęgniarka robiła to dla dobra chłopca zaś Snape bardziej z tego powodu by Draco nie wypalił czegoś głupiego przy Ślizgonach co zapewne zniszczyłoby mu reputacje.
 
~~~~
Harry idąc na transmutację, słyszał rozmowę Pansy Parkinson, że Draco jest w skrzydle szpitalnym. Zaskoczony zielonooki, poszedł na Zielarstwo, ale nie mógł się na niczym skupić, więc Dean wykonywał wszystko za niego. Na kolacji, Harry cały czas wpatrywał się w stół Slytherinu. Westchnął, przez to zamieszanie nawet nie miał kiedy odpisać na list, ale postanowił, że zrobi to jutro przed śniadaniem.

Gdy w końcu zajęcia się skończyły i nastała cisza nocna, Złoty Chłopiec wymknął się z dormitorium i pod peleryną niewidką ruszył do skrzydła szpitalnego, gdzie leżał blondyn.
Podszedł do łóżka niepewnie i szturchnął go.
- No już obudź się Malfoy - mruknął rozejrzał się po czym odkrył głowę,
Nie wiedział nawet co powiedzieć, po co przyszedł? Sam nie wiedział, po prostu był ciekawy.
- W… więc Malfoy, to nie tak, ja, mhm, -  czarnowłosy odwrócił wzrok,
- Co ci jest ? - wypalił nagle zielonooki patrząc na niego uważnie.

Dopóki nikogo nie było w pobliżu wszystko było ok. Wygrywała wtedy w Draco  ta normalna połowa nie zauroczona wywarem, nie zakochana w Harry'm Potterze. Jednak gdy ktoś się zjawiał, wtedy młody Malfoy  domagał sie tego by zaprowadzono go do zielonookiego. Na szczęście eliksir słabł z każdą chwilą, minutą, godziną... Dlatego też w środku nocy gdy został obudzny i otworzył oczy pokazując wszystkim te szare, zimne tęczówki nie zareagowal zbyt impulsywnie na widok czarnowłosego.
- Potter...odejdź, słyszysz? Napiłem sie wlasnego eliksiry, schrzanionego eliksiru i teraz... - blondyn przerwał i jego twarz zmieniła się. Spojrzał na chłopaka stojącego przed nim z szerokim uśmiechem.

- Mój Harry! Przyszedłeś do mnie, wiedziałem, że przyjdziesz - Draco
  złapał go za rękę i pociągnął na łózko by go przytulić, jednak chwile później znów wróciła do niego normalna natura i przerażony zepchnął Harry'ego z łózka na ziemie. 

- C,,co ty wyprawiasz!! - pisnął czarnowłosy. Eliksir? Dopiero dotarło do niego, no tak eliksir miłosny, Harry wpatrywał się w chłopaka.
Te zmiany zdania, były nieco zabawne, ale widząc jak zły jest Draco, , Moment Draco? Kiedy on zaczął nazywać go po imieniu? W sumie nie ważne. Spoglądał na niego dalej nieco zaskoczony.
 
 - Spadaj Potter, słyszysz? Jeśli Ci życie miłe spierdzielaj stąd nim wezwę Snape'a i przedłuży Ci szlaban - warknął szukając już pod ręką różdżki. Czy akurat on musiał go widzieć w takim stanie? To było okropne....i znów zmiana osobowości.
- Ej przystojniaku, no podejdź tu do mnie, przytul...... Potter znikaj stąd! ..... Ej Haaaaarrrryyyyyyyyy kociaku, chodź do mnie... - i tak raz za razem aż nie wytrzymał i z nadmiaru leków stracił kontakt ze światem i padł na poduszki zasypiając.
 

Harry wiedział, że właśnie naraził się na gniew Draco Malfoy'a, coś czuł, że przyszłe dni, nie będą tak miłe jak ostatnio.
Westchnął cicho i poprawił mu kołdrę, nie wiedział nawet, że blondyn, też jeszcze niedawno, sam był u niego w skrzydle szpitalnym.
- Przepraszam, - wyszeptał Harry, wiedział, że ten go nie słyszy.
- Nikomu nie powiem, - po czym zarzucając pelerynę wyszedł z sali. Sam się dziwił, w końcu to Draco Malfoy, jego wróg numer 1. Ten co zawsze się z niego wyśmiewa, wyzywa jego przyjaciół, ale jakoś po ostatnim czasie, gdy ciągle na niego wpadał, nawet polubił tą jego sarkastyczną stronę. Nie był w stanie ośmieszyć go na forum szkoły. 

Złoty Chłopiec w końcu położył się do łóżka, długo myślał o tym wszystkim, jednak nic nie przychodziło mu do głowy, nie powinien być taki miły dla wroga. Po chwili jego rozważania ,przerwało zmęczenie, które zabrało go w krainę snu.

~~~~
 Draco kiedy obudził się rano nie wiedział co jest gorsze. Poczucie wstydu, że tak wygłupił się przed tym pieprzonym Złotym Chłopcem. Czy ta wściekłość gdy przypomniał sobie, że Potter miał czelność się tu zjawić, a może i zadowolenie, że Harry jedmak sie zjawil by sprawdzic co u niego?..... Nie, te myśl odłożył na bok. Dzisiejszy dzień jeszcze spędził w Skrzydle Szpitalnym, na wszelki wypadek ale wieczorem puścili go już do siebie. Wypłukany z eliksiru siedział w swoim pokoju na wielkim łóżku z kolumnami i zasłonami z zielonego materiału. Wpatrywał się w okno, dało się zauważyć zbierające się za oknem chmury, wprawdzie dopiero zaczynał się listopad a on już wdział pierwsze płatki śniegu. Zapewne jutro stopnieją bo nie było tak zimno by śnieg się utrzymał, dlatego też niewiele myśląc wziął swój płaszcz i wyszedł na Wieże Astronomiczną. Był tu ostatnim razem kilka dni temu gdy szykował niespodziankę dla Potter'a. Malfoy wiedział, że czarnowłosy musiał tu gdzieś schować wino. Wtedy zamówił kilka butelek więc Potter nie miałby gdzie je schować. I znalazł je za obluzowanymi cegłami w murze. Draco wziął jedną butelke do ręki i usiadł na murze spuszczając nogi w dół.
- Za duzo ostatnio pije... - i za dużo myślę o tym czy nowy list się już pojawił - to drugie  powiedzial do siebie tylko w myślach jakby się bał, że ktoś go usłyszy i zdemaskuje.
 
~~~~
Harry całe zajęcia przesiedział patrząc się w okno i myśląc o pewnym ślizgonie. Przez to na transmutacji i na zielarstwie odjęto mu po 10 punktów, jednak Harry się tym nie przejmował, sam nie wiedział czemu.
Podczas kolacji, jak zwykle zaczęła go zagadywać Ginny, w końcu Harry nie wytrzymał, chwycił ją za rękę i wyprowadził z sali co ona raczej na odwrót zrozumiała, uśmiechnęła się wesoło i przytuliła do jego ramienia,poszedł z nią na wieże astronomiczą, nie wiedział, że ktoś tam był, gdyż stali przy samym wejściu.

 Draco schował się słysząc, że ktoś się zbliża, i naprawdę zdziwił się słysząc  ten charakterystyczny dla Potter'a odgłos kroków, zdecydowanych ale jednak troszkę ciapowatych, jakby się miał zaraz potknąć o własne nogi. Stukanie obcasików też rozpoznał, młoda od rudzielców, i nie mylił się. 

 - Ginny posłuchaj mnie uważnie - powiedział Harry patrząc na nią niepewnie.
- Oczywiście Harry co tylko zechcesz - zaćwierkała na co chłopakowi, aż zrobiło się niedobrze.
- Ginny, kocham cię jak siostrę, dlatego zrozum wreszcie, nigdy nie będziemy razem - westchnął.
- Przestań Harry doskonale wiem, że nie masz nikogo na oku, - uśmiechnęła się uroczo, na co zielonooki się skrzywił.
- Zrozum, nie kocham cię w ten sposób, to nie ważnie czy kogoś mam czy nie, - powiedział dobitnie.
- Więc proszę byś przestała ze mną flirtować, - warknął dość niegrzecznie.
- Oh daj spokój, każdy i tak już myśli, że jesteśmy ze sobą, ja nie mam zamiaru ich wyprowadzać z błędu, a może i nie błędu bo my będziemy razem - spojrzała na niego zimno,
- Nie rozumiesz?! Nie chce cię, - warknął,
- Nie potrzebuję, żadnej dziewczyny, - to zabrzmiało dwuznacznie, ale taka była prawda, tak tak, słynny Harry Potter był gejem.
- Jeszcze będziesz mój! - powiedziała zimno i wyszła, czarnowłosy westchnął i oparł się o ścianę, miał dość.

 Draco słuchając ich popijał  wino i starał sie zachowywać jak najciszej. To było takie zabawne.,....i Malfoy oczywiście tę uwagę zrozumiał, te dwuznaczną o tym że Harry nie potrzebuje dziewczyny. Postanowił więc, że wspomni o tym w kolejnym liście by sprawdzić tę sytuacje. Wprawdzie mówił w ostatnim liście, że przespał się z koleżanką i tak dalej. Ale co jeśli Potter nie będzie chciał się przyznać do swojej orientacji? Nie było się czym martwić prawda?  W końcu był Malfoy'em, a Malfoy'owie zawsze dostają to czego chcą. Wiedział jednak, że trudno będzie te informację od niego wyciągnąć... Moment! Stop! Tylko na chu...steczke mu ta wiedza?!
Blondyn poczekał aż Ginny odejdzie i wyszedł z cienia pozwalając sobie na ciche klaska]nie.
- Brawo Potter, łamiesz serca jedno po drugim. Najpierw Granger, Parkinson, a teraz młoda Wesley, pewnie i ten rudzielec, Ronald.... hehe jemu złamiesz więcej niz serce, co? - Draco podszedl do niego podajac mu butelke wina na rozgrzanie, wkoncu bylo juz ciemno i zimno. 
- Oh nie tylko nie ty, - mruknął czarnowłosy słysząc klaskanie, pokręcił delikatnie głową i spojrzał chłodno na nieproszonego gościa.
- A ile ty już ich złamałeś? - mruknął patrząc na niego wyzywająco, po chwili jednak widząc  wino w jego dłoni, przypomniał sobie o Shodow, przecież musi odpisać na list!

- Trzymaj, znalazłem tam pod ścianą, jakiś debil to tu zostawił a jest naprawdę bardzo dobre i wchodzi w nogi. - blondyn zachwiał się lekko podając mu butelkę a gdy go mijał lekko musnął jego dłoń swoją. 
- Jak chcesz tobie też złamie co nieco - mruknął zielonooki i wziął od niego wino upijając spory łyk, mhm, oh tak, wspaniała rzecz.
 - Ach.... jeszcze jedno. Jeśli ktoś się dowie o eliksirze i o tym co wygadywałem, zginiesz marnie. - dodał złowrogo Draco po czym wycofał się. 


Harry westchnął nie odpowiadając, a jedynie spoglądając za odchodzącym Ślizgonem. Czuł to muśnięcie dłoni, czyżby Malfoy się z nim drażnił? No nic, teraz miał ważniejsze rzeczy do roboty.

"Drogi Shadow,
wybacz, że tak długo nie pisałem, ale dużo się działo, więc mam nadzieję, że jeszcze o mnie nie zapomniałeś.
Masz własną winnicę? Wow, to naprawdę fantastycznie, obiecuję, rozkoszować się powoli każdym łykiem, co nie będzie trudne.
Wylądowałeś w łóżku z dziewczyną? Hahaha, no cóż, zarządzam, abstynencję, do końca tygodnia.
Jeszcze raz przepraszam , za brak odpowiedzi, ale miałem na głowie, pewnego Ślizgona i pewną dziewuchę, ah, jak mogłem zapomnieć, i oczywiście, Snape'a, to był długi tydzień. Wiem, ze nie powinienem tego mówić bo obiecałem, ale ty chyba umiesz dochować tajemnicy prawda?
Pewien Ślizgon miał kłopot z eliksirem miłosnym, przez przypadek nie wiem jak, ale zadziałał, z tego co zrozumiałem ,niezupełnie dobrze, ale ta mhm, sympatia była skierowana w moją stronę, na początku się wystraszyłem, ale gdy odwiedziłem go w szpitalu, wydało mi się to nieco zabawne. Jednak, domyślam się, ze to musiało być dla niego straszne, że akurat ja trafiłem mu się pod ręką.
Liczę, że niedługo zobaczę twój kolejny list.
G."
 
Harry zaniósł list do pokoju życzeń, po czym wyszedł na nocny spacer na błonia, nie licząc, że było to zakazane po zapadnięciu zmroku, ale Harry'ego teraz to nie obchodziło, musiał się przejść.