Proszę bardzo, kolejny rozdział eh, ale ja was rozpieszczam, codziennie po jednym rozdziale do obydwu opowiadań :)
Mam nadzieję, że się wam spodoba, komentujcie. I nie martw się Tirea, nie będzie szantażyku, chociaż nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć pod rozdziałem, chociaż 7 komentarzyków,, ale to tylko moje malutkie marzenie.. ;)
Czytajcie i Komentujcie ;3
PS: Przepraszam, że tak krótko, ale ten rozdział już kompletnie mi nie wyszedł :( Więc nie chciałam się dobijać jeszcze bardziej a tym bardziej was..., więc skończyłam w tym momencie...
Rozdział 7
- Nie zrobię tego dopóki, wszystkiego mi nie powiesz. Chce
wiedzieć jak się tu znalazłeś. Na początku trudno było w to uwierzyć, ale to
coś na twojej ręce <zegarek> mówi samo za siebie, nie jesteś z naszych
czasów, tak samo z twoim stylem bycia, nie jesteś też na pewno wieśniakiem. –
książę przyglądał mu się uważnie swoim chłodnym spojrzeniem.
- Mój układ brzmi, Ty za życie twoich przyjaciół, masz
godzinę do namysłu – powiedział Toru i już chciał wzywać straż by zaprowadzili
chłopca do komnaty gdy Shinji mu przerwał.
- Zgadzam się!! Zrobię wszystko co zechcesz tylko proszę
wypuść ich – jego głos brzmiał dość żałośnie, ale nic w tym dziwnego, martwił
się o Isamu i Ryu. A jeśli ceną za ich życie było jego oddanie się w ręce
księcia, to zrobi to. Wiedział, że nigdy by sobie nie wybaczył gdyby z jego
winy ponieśli śmierć.
- Wypuść ich, a zostanę tu i postaram się ci wszystko opowiedzieć
– szepnął spuszczając głowę, bał się, ostatnio za prawdę został spoliczkowany,
co się stanie teraz? Przecież nie miał pojęcia jakim cudem znalazł się w tym
świecie. To było także dla niego niejasne i niezrozumiałe.
- Ale musisz wiedzieć, że dla mnie to także jest bardzo
zawiłe, trudno powiedzieć, co takiego sprowadziło mnie tutaj, ale z czasem może
się dowiem a wtedy ci powiem… W końcu teraz jestem twój – jego głos drżał, był przestraszony,
ale nie miał zamiaru kłaniać się przed nim. Co to, to nie.
- No cóż zgoda, unikną śmierci, tak samo jak i odzyskają
wolność, ale pamiętaj, jeśli skłamiesz… – zaczął zimno Toru zbliżając się
bardziej do chłopca i chwytając boleśnie jego podbródek.
- … To znajdę ich, będą umierać na twoich oczach, czy to
jasne? – powiedział dostojnie, nie zwracając uwagi na coraz bardziej
przerażonego chłopca.
- T,,Tak, j,,ja rozumiem, - szepnął i cofnął się o krok.
- Ale najpierw, chce widzieć jak ich wypuszczasz,,, p,proszę
– Shinji uniósł głowę wpatrując się zaszklonymi oczami w księcia. Przez moment
można by pomyśleć, że mimika twarzy przyszłego następcy tronu złagodniała,
jednak tak szybko jak się zmieniła tak szybko wrócił chłód. Tylko doskonały
obserwator mógł to zobaczyć, ktoś taki jak Shinji, który przez moment gapił się
jak głupi na mężczyznę. Po chwili straże wraz z chłopcem i sam książę we
własnej osobie zeszli do lochów, gdzie w pewnej ciemnej celi znajdowali się
Isamu i Ryu.
Shinji widząc ich całych i zdrowych, wbiegł do środka
rzucając im się na szyje i płacząc głośno. Zdziwieni mężczyźni wpatrywali się
to w ludzi stojących w drzwiach to w chłopca, nie mogli uwierzyć, że ich nie
posłuchał i wrócił po nich, jednak nie dane im było dać mu reprymendy, ponieważ
ich Małec został wyciągnięty z lochów przez Toru.
- Dosyć tych czułości, chłopiec idzie ze mną, a wy ,,
straże! Wypuścić ich i wyprowadzić poza mury zamku. Jeśli jeszcze raz was tu
zobaczę, choćby pod bramą, chłopiec odczuje na własnej skórze karę która
przeznaczona byłaby dla was – powiedział wyniośle książę i chwytając chłopca
ruszył stromymi schodami do swoich komnat.
Isamu i Ryu nie mogąc znieść swojej bezsilności ostatni raz
odprowadzili wzrokiem chłopca, którego obiecali chronić, a jednak polegli. Zawiedli
go i nic nie można było już zrobić. Shinji oddał siebie za ich życie… Obaj
mężczyźni nie mogli tego znieść, Stojąc poza murami zamku wpatrywali się tempo w
zamek gdzie, gdzieś tam, w jednej z komnat był Shinji, zdany na łaskę Lodowego
Księcia.
(…)
Minął już tydzień odkąd chłopiec przebywał w zamku. O dziwo
był traktowany bardzo dobrze, miał swój
pokój, codziennie przychodziła służka ze śniadaniem, miał w szafie mnóstwo
pięknych szat. Jednak najdziwniejsze było to, że od dnia, gdy oddał się w ręce
księcia, nie widział go dotąd ani razu. To nie tak, że jakoś specjalnie chciał
go oglądać, po prostu wydawało mu się to dziwne. Niestety fakt, że mieszkał w
pałacu oraz, że był traktowany jak jakiś panicz, wcale go nie uszczęśliwiało.
Tęsknił za przyjaciółmi, martwił się także o nich i wiedział, że oni o niego
także. Tak bardzo chciałby móc ich zobaczyć…. Jednak wiedział, że to
niemożliwe.
Książę Toru bardzo chciał porozmawiać z chłopcem. Chciał się
natychmiast dowiedzieć o nim wszystkiego. Jednak przez te poszukiwania, narobił
sobie zaległości, które musiał nadrobić. To, że był następcą tronu
zobowiązywało do codziennych lekcji i ćwiczeń. Nie ważne było, że on już
wszystko wie. Rozkaz Ojca, który chciał by jego syn, był idealnym następcą.
Jednak książę Toru przez ostatni tydzień chodził rozkojarzony i zamyślony, co
było dziwne, bo nigdy niczym się nie przejmował i zawsze miał na sobie maskę
zimnego księcia.
- Mój książę, musisz się skupić – powiedział nauczyciel
szermierki, gdy znowu wytrącił mu miecz z ręki. Był to szczupły, wysoki
mężczyzna przed 40, jako jedyny znał prawdziwe oblicze księcia, był jego
jedynym przyjacielem.
- Co się z Tobą ostatnio dzieje mój Książę – westchnął odkładając
miecz i wskazując, żeby usiedli i odpoczęli.
- Czy ma to związek, z tym chłopcem, który od tygodnia
pozostaje w zamku? – Henry był dość ciekawski, ale także był osobą godną
zaufania. Jedną z nielicznych w tym zamku.
- Henry, za dobrze
mnie znasz – na twarzy księcia pojawił się szczery uśmiech. Na co dzień nikt go
nie widział, poza właśnie, tym nauczycielem, nawet władca nigdy nie widział u
swojego syna nic poza zimną maską.
- Tak, masz rację, to ten malec nie daje mi spokoju. Wiem,
że w nim coś jest, coś niezwykłego.. Ja muszę się dowiedzieć, kim on tak
naprawdę jest. Co tu robi… I wiem, że wszystko mi opowie, bo go do tego
zmusiłem – westchnął. Może to dziwne, ale czuł się winny, że tak strasznie
potraktował chłopca, że go tak do siebie zraził, wystraszył go. Ale co innego
mógł zrobić? Był Lodowym Księciem, nie mógł nagle z dnia na dzień odrzucić to,
czym zakrywał się od urodzenia. Ta maska, te przyzwyczajenia… to nie było takie
proste, a jednocześnie nie chciał się ujawniać. Chciał by jego Ojciec był z
niego dumny, a okazując uczucia, prawdziwą twarz, okaże słabość, którą wypierał
z niego Ojciec, przez wszystkie te lata. Nie mógł go zawieść.
- Zakończymy na dzisiaj nasze lekcję mój Książę, idź do
niego, jeszcze wszystko przed Tobą mój Panie, jeszcze uda ci się go do siebie
przekonać – Henry choć nie wyglądał, był bardzo spostrzegawczy, i jako jedyny
umiał odczytać z twarzy obawy Księcia. W końcu uczył go od 14 lat, zdążyli się
dobrze poznać.
- Dziękuje ci Henry, obiecuję, że na następnej lekcji, to ja
pokonam ciebie – i przybierając z powrotem zimną maskę, wstał kierując się do komnat
chłopca.
Niczego nie
spodziewający się chłopiec, siedział na parapecie w oknie wpatrując się w
przestrzeń.
- Isamu,,, Ryu,, Chce was zobaczyć – powiedział szeptem po
czym zasłaniając dłońmi twarz rozpłakał się. Po chwili Shinji drgnął czując
lekki acz stanowczy dotyk na ramieniu. Wystraszony obrócił się, stając z
księciem twarzą w twarz. Nie było sensu ukrywać swojego lęku. Chłopiec nawet nie
miał na to siły.
- Ni,,nienawidzę Cię,,, nienawidzę – szeptał chłopiec
obijając klatkę piersiową księcia. Jednak nie spodziewał się tego co stało się
za chwile. Toru przyciągnął chłopca do siebie mocno go przytulając.
- Ja także,, ja także siebie nienawidzę – powiedział cicho
książę. Zaskoczony malec, pozwolił się tulić, do ciepłego torsu mężczyzny. Nie
było ważne, że to właśnie przez niego tu jest, ważne było to, że potrzebował
czyjejś bliskości, zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Nie myśląc więcej
zacisnął dłonie na szatach Toru wtulił się w niego, płacząc już otwarcie.
Książę coś szybko spuścił z tonu. Nie ma się co dziwić, że jest takim dupkiem skoro tatuś tak go wyszkolił.Niełatwo jest nosić na co dzień taką maskę. Przynajmniej wiemy, że Shinji nie stanie się krzywda.
OdpowiedzUsuńno książę okazał jakieś ludzkie emocje ..
OdpowiedzUsuńno ale nie bd się rozpisywać bo mi rąsie zmarzły xd
nie zgadzam sie na to by książę był z Shinjim x.x
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział:) Ale ja nadal jestem ze czworokątem ( tak się to mówi?) i dobrze ze Shinji nic jednak nie jest może wszystko się ułoży dobrze:) i oczywiście że polecę bo blog jest coraz lepszy
OdpowiedzUsuńCudowne. Jak zwykle. Normalnie muszę se jakieś nowe słowo znaleźć. =.='
OdpowiedzUsuńJa też jestem jak najbardziej za czworokątem. Mi tam pasuje to książątko. A reszta niech się wali, o! xD
Nie wiedziałam, że pan-jestem-zimny-jak-lód-a-nawet-bardziej jest zdolny do takich uczuć i emocji. Zonk o.O
Bardzo mi się podoba. I mimo, że moim faworytem nadal zostaje "Poznać prawdę" to coraz bardziej przekonuję się też do tego. :)
Pisz, pisz dalej, bo się doczekac dalszego ciągu nie umiem.
Strzałka,
~Tirea
Ja chce więcej :D
OdpowiedzUsuń