niedziela, 2 września 2012

Zagubiony w czasie 7


Proszę bardzo, kolejny rozdział eh, ale ja was rozpieszczam, codziennie po jednym rozdziale do obydwu opowiadań :) 
Mam nadzieję, że się wam spodoba, komentujcie. I nie martw się Tirea, nie  będzie szantażyku, chociaż nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć pod rozdziałem, chociaż 7 komentarzyków,, ale to tylko moje malutkie marzenie.. ;)

Czytajcie i Komentujcie ;3

PS: Przepraszam, że tak krótko, ale ten rozdział już kompletnie mi nie wyszedł :( Więc nie chciałam się dobijać  jeszcze bardziej a tym bardziej was..., więc skończyłam w tym momencie...
 



Rozdział 7


- Nie zrobię tego dopóki, wszystkiego mi nie powiesz. Chce wiedzieć jak się tu znalazłeś. Na początku trudno było w to uwierzyć, ale to coś na twojej ręce <zegarek> mówi samo za siebie, nie jesteś z naszych czasów, tak samo z twoim stylem bycia, nie jesteś też na pewno wieśniakiem. – książę przyglądał mu się uważnie swoim chłodnym spojrzeniem.
- Mój układ brzmi, Ty za życie twoich przyjaciół, masz godzinę do namysłu – powiedział Toru i już chciał wzywać straż by zaprowadzili chłopca do komnaty gdy Shinji mu przerwał.
- Zgadzam się!! Zrobię wszystko co zechcesz tylko proszę wypuść ich – jego głos brzmiał dość żałośnie, ale nic w tym dziwnego, martwił się o Isamu i Ryu. A jeśli ceną za ich życie było jego oddanie się w ręce księcia, to zrobi to. Wiedział, że nigdy by sobie nie wybaczył gdyby z jego winy ponieśli śmierć.
- Wypuść ich, a zostanę tu i postaram się ci wszystko opowiedzieć – szepnął spuszczając głowę, bał się, ostatnio za prawdę został spoliczkowany, co się stanie teraz? Przecież nie miał pojęcia jakim cudem znalazł się w tym świecie. To było także dla niego niejasne i niezrozumiałe.
- Ale musisz wiedzieć, że dla mnie to także jest bardzo zawiłe, trudno powiedzieć, co takiego sprowadziło mnie tutaj, ale z czasem może się dowiem a wtedy ci powiem… W końcu teraz jestem twój – jego głos drżał, był przestraszony, ale nie miał zamiaru kłaniać się przed nim. Co to, to nie.
- No cóż zgoda, unikną śmierci, tak samo jak i odzyskają wolność, ale pamiętaj, jeśli skłamiesz… – zaczął zimno Toru zbliżając się bardziej do chłopca i chwytając boleśnie jego podbródek.
- … To znajdę ich, będą umierać na twoich oczach, czy to jasne? – powiedział dostojnie, nie zwracając uwagi na coraz bardziej przerażonego chłopca.
- T,,Tak, j,,ja rozumiem, - szepnął i cofnął się o krok.
- Ale najpierw, chce widzieć jak ich wypuszczasz,,, p,proszę – Shinji uniósł głowę wpatrując się zaszklonymi oczami w księcia. Przez moment można by pomyśleć, że mimika twarzy przyszłego następcy tronu złagodniała, jednak tak szybko jak się zmieniła tak szybko wrócił chłód. Tylko doskonały obserwator mógł to zobaczyć, ktoś taki jak Shinji, który przez moment gapił się jak głupi na mężczyznę. Po chwili straże wraz z chłopcem i sam książę we własnej osobie zeszli do lochów, gdzie w pewnej ciemnej celi znajdowali się Isamu i Ryu.
Shinji widząc ich całych i zdrowych, wbiegł do środka rzucając im się na szyje i płacząc głośno. Zdziwieni mężczyźni wpatrywali się to w ludzi stojących w drzwiach to w chłopca, nie mogli uwierzyć, że ich nie posłuchał i wrócił po nich, jednak nie dane im było dać mu reprymendy, ponieważ ich Małec został wyciągnięty z lochów przez Toru.
- Dosyć tych czułości, chłopiec idzie ze mną, a wy ,, straże! Wypuścić ich i wyprowadzić poza mury zamku. Jeśli jeszcze raz was tu zobaczę, choćby pod bramą, chłopiec odczuje na własnej skórze karę która przeznaczona byłaby dla was – powiedział wyniośle książę i chwytając chłopca ruszył stromymi schodami do swoich komnat.

Isamu i Ryu nie mogąc znieść swojej bezsilności ostatni raz odprowadzili wzrokiem chłopca, którego obiecali chronić, a jednak polegli. Zawiedli go i nic nie można było już zrobić. Shinji oddał siebie za ich życie… Obaj mężczyźni nie mogli tego znieść, Stojąc poza murami zamku wpatrywali się tempo w zamek gdzie, gdzieś tam, w jednej z komnat był Shinji, zdany na łaskę Lodowego Księcia.
(…)
Minął już tydzień odkąd chłopiec przebywał w zamku. O dziwo był traktowany bardzo  dobrze, miał swój pokój, codziennie przychodziła służka ze śniadaniem, miał w szafie mnóstwo pięknych szat. Jednak najdziwniejsze było to, że od dnia, gdy oddał się w ręce księcia, nie widział go dotąd ani razu. To nie tak, że jakoś specjalnie chciał go oglądać, po prostu wydawało mu się to dziwne. Niestety fakt, że mieszkał w pałacu oraz, że był traktowany jak jakiś panicz, wcale go nie uszczęśliwiało. Tęsknił za przyjaciółmi, martwił się także o nich i wiedział, że oni o niego także. Tak bardzo chciałby móc ich zobaczyć…. Jednak wiedział, że to niemożliwe.
Książę Toru bardzo chciał porozmawiać z chłopcem. Chciał się natychmiast dowiedzieć o nim wszystkiego. Jednak przez te poszukiwania, narobił sobie zaległości, które musiał nadrobić. To, że był następcą tronu zobowiązywało do codziennych lekcji i ćwiczeń. Nie ważne było, że on już wszystko wie. Rozkaz Ojca, który chciał by jego syn, był idealnym następcą. Jednak książę Toru przez ostatni tydzień chodził rozkojarzony i zamyślony, co było dziwne, bo nigdy niczym się nie przejmował i zawsze miał na sobie maskę zimnego księcia.
- Mój książę, musisz się skupić – powiedział nauczyciel szermierki, gdy znowu wytrącił mu miecz z ręki. Był to szczupły, wysoki mężczyzna przed 40, jako jedyny znał prawdziwe oblicze księcia, był jego jedynym przyjacielem.
- Co się z Tobą ostatnio dzieje mój Książę – westchnął odkładając miecz i wskazując, żeby usiedli i odpoczęli.
- Czy ma to związek, z tym chłopcem, który od tygodnia pozostaje w zamku? – Henry był dość ciekawski, ale także był osobą godną zaufania. Jedną z nielicznych w tym zamku.
-  Henry, za dobrze mnie znasz – na twarzy księcia pojawił się szczery uśmiech. Na co dzień nikt go nie widział, poza właśnie, tym nauczycielem, nawet władca nigdy nie widział u swojego syna nic poza zimną maską.
- Tak, masz rację, to ten malec nie daje mi spokoju. Wiem, że w nim coś jest, coś niezwykłego.. Ja muszę się dowiedzieć, kim on tak naprawdę jest. Co tu robi… I wiem, że wszystko mi opowie, bo go do tego zmusiłem – westchnął. Może to dziwne, ale czuł się winny, że tak strasznie potraktował chłopca, że go tak do siebie zraził, wystraszył go. Ale co innego mógł zrobić? Był Lodowym Księciem, nie mógł nagle z dnia na dzień odrzucić to, czym zakrywał się od urodzenia. Ta maska, te przyzwyczajenia… to nie było takie proste, a jednocześnie nie chciał się ujawniać. Chciał by jego Ojciec był z niego dumny, a okazując uczucia, prawdziwą twarz, okaże słabość, którą wypierał z niego Ojciec, przez wszystkie te lata. Nie mógł go zawieść.
- Zakończymy na dzisiaj nasze lekcję mój Książę, idź do niego, jeszcze wszystko przed Tobą mój Panie, jeszcze uda ci się go do siebie przekonać – Henry choć nie wyglądał, był bardzo spostrzegawczy, i jako jedyny umiał odczytać z twarzy obawy Księcia. W końcu uczył go od 14 lat, zdążyli się dobrze poznać.
- Dziękuje ci Henry, obiecuję, że na następnej lekcji, to ja pokonam ciebie – i przybierając z powrotem zimną maskę, wstał kierując się do komnat chłopca.
 Niczego nie spodziewający się chłopiec, siedział na parapecie w oknie wpatrując się w przestrzeń.
- Isamu,,, Ryu,, Chce was zobaczyć – powiedział szeptem po czym zasłaniając dłońmi twarz rozpłakał się. Po chwili Shinji drgnął czując lekki acz stanowczy dotyk na ramieniu. Wystraszony obrócił się, stając z księciem twarzą w twarz. Nie było sensu ukrywać swojego lęku. Chłopiec nawet nie miał na to siły.
- Ni,,nienawidzę Cię,,, nienawidzę – szeptał chłopiec obijając klatkę piersiową księcia. Jednak nie spodziewał się tego co stało się za chwile. Toru przyciągnął chłopca do siebie mocno go przytulając.
- Ja także,, ja także siebie nienawidzę – powiedział cicho książę. Zaskoczony malec, pozwolił się tulić, do ciepłego torsu mężczyzny. Nie było ważne, że to właśnie przez niego tu jest, ważne było to, że potrzebował czyjejś bliskości, zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Nie myśląc więcej zacisnął dłonie na szatach Toru wtulił się w niego,  płacząc już otwarcie.

6 komentarzy:

  1. Książę coś szybko spuścił z tonu. Nie ma się co dziwić, że jest takim dupkiem skoro tatuś tak go wyszkolił.Niełatwo jest nosić na co dzień taką maskę. Przynajmniej wiemy, że Shinji nie stanie się krzywda.

    OdpowiedzUsuń
  2. no książę okazał jakieś ludzkie emocje ..
    no ale nie bd się rozpisywać bo mi rąsie zmarzły xd

    OdpowiedzUsuń
  3. nie zgadzam sie na to by książę był z Shinjim x.x

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry rozdział:) Ale ja nadal jestem ze czworokątem ( tak się to mówi?) i dobrze ze Shinji nic jednak nie jest może wszystko się ułoży dobrze:) i oczywiście że polecę bo blog jest coraz lepszy

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne. Jak zwykle. Normalnie muszę se jakieś nowe słowo znaleźć. =.='
    Ja też jestem jak najbardziej za czworokątem. Mi tam pasuje to książątko. A reszta niech się wali, o! xD
    Nie wiedziałam, że pan-jestem-zimny-jak-lód-a-nawet-bardziej jest zdolny do takich uczuć i emocji. Zonk o.O
    Bardzo mi się podoba. I mimo, że moim faworytem nadal zostaje "Poznać prawdę" to coraz bardziej przekonuję się też do tego. :)
    Pisz, pisz dalej, bo się doczekac dalszego ciągu nie umiem.
    Strzałka,
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń