niedziela, 30 września 2012

Nowe Życie 14


Przeprasza, że tak nic się nie dzieję, ale codzienne perypetie też są fajne :)
Chociaż Kamio będzie nieźle zaskoczony, czym? Dowiecie się gdy przeczytacie...
Dziękuje ci Bianca ;3 Kocham cię wiesz? Tylko dzięki tobie nie zwariowałam wczoraj <3



Rozdział 14


 
Chłopiec tylko na to czekał. Przerzucił nogi przez kolana Kamio i przytulił się do jego boku. Jadł swoje kanapki i gdy kończył mleko już całkiem machinalnie zaczął go drapać po brzuszku. Oglądał program i w pewnym momencie niechcący wsunął rączkę pod pod jego koszulkę.
- Ty masz włoski na brzuszku ! Hihi

Kamio spojrzał na niego. Ah ta dziecinna ciekawość.
- Owszem mam - demon zabrał jego rączkę ze swojego brzuszka.
- Ty jak urośniesz też będziesz miał - mężczyzna pstryknął go w nosek.
- I rączek pod koszulkę innym wsadzać nie można - rozbawiony pogroził mu palcem.

Nie wsadził mu rączek pod koszulkę tylko koszulkę podciągnął w górę.
- To wygląda fajnie. Też będę mieć? Hihi to super! I będą tak łaskotać - zachwycony raz jeszcze podrapał demona po brzuszku i odsunął się.
- Już po ósmej, idziemy do cioci? 

- Owszem będziesz miał jak dorośniesz - pokręcił głową rozbawiony.
- No już już, koniec - Kamio chwycił jego rączki i delikatnie je ucałował.
- Nie kochanie, jeszcze nie, Gabryś jeszcze śpi - pogłaskał go po głowie.
- A teraz więcej jedzenia a nie gadania - uśmiechnął się.

- Głupi Gabryś. Chce się bawić a on śpi... - chłopiec mruknął mało zadowolony i położył się na jego kolanach sięgając po jeszcze jedną kanapkę i dalej oglądał program.
- A kiedy Gabryś przeważnie wstaje? Może zadzwonimy? 

- Oj kochanie, nie ładnie tak mówić, po prostu taki z niego mały śpioszek - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Oj nie martw się niedługo pójdziemy do cioci, za godzinkę, akurat zjemy i weźmiemy parę ciepłych rzeczy.

- Ale nie chce czekać... Idę do siebie - w końcu wstał i poszedł do swojego pokoju i tam znalazł węgiel i ołówki i farby i natychmiast zrobił miejsce na jednej ścianie by zacząć szkic

- Ale kotek - demon spoglądał za nim, westchnął cicho i pozbierał rzeczy ze stołu po czym pozmywał. Gdy był czas wyjścia wszedł do jego pokoju.
- Kochanie, zaraz musimy wyjść - pogłaskał go po głowie.
- Co tam rysujesz? - demon zaciekawił się i objął go delikatnie w pasie zaglądając mu przez ramie.

- To tylko szkic. - chłopiec nie wyjaśniał mu co to, bo sam jeszcze nie wiedział co to będzie. Odłożył jednak węgiel i umył ręce szykując się do wyjścia.
- Możemy iść - trzymał już królika więc był gotowy.
 
- No nic chodźmy - uśmiechnął się i już po chwili pukali do drzwi. Otworzył im Josef uśmiechając się delikatnie.
- Coraline wzięła sobie do serca przygotowanie dla was słodkości - zaśmiał się i wpuścił ich do środka.
- Od rana coś pichci i pichci i nikogo do kuchni wpuścić nie chce - powiedział rozbawiony.
- No ale wchodźcie , wypijemy herbatę i możemy iść.

- Cześć wujku. - chłopiec obdarzył mężczyznę największym najbardziej wiosennym ciepłym słodkim uśmiechem i szybko go minął biegnąc do pokoju Gabrysia by już zacząć zabawę.
- Chodź Kamio do środka, rób te swoje kochane oczy ulubionego zięcia i masz zdobyć też ciastko dla mnie bo tu trzeba więcej niż buziaka od męża - Josef pchnął go w stronę kuchni by Kamio zdobył coś słodkiego.

Demon zaśmiał się i wsadził głowę do kuchni.
- Dzień dobry mamusiu - zaczął ale kobieta uciszyła go śmiejąc się.
- Przyznaj się, Joseph cie przysłał? - spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
- Oj mamo, i ty mu się dziwisz? Takie pyszności tu masz i nie chcesz się podzielić,,,,, proszę  - Kamio zrobił minę zbitego szczeniaka a to zagranie zawsze działało, kobieta zaśmiała się tylko i dała mu na talerzyku kilka ciastek.
- Dla każdego po jednym i żebym was więcej nie widziała w kuchni, - i wypchnęła Kamio z kuchni.
- Zwycięstwo !! Chłopcy, tato!! Mamy ciastka - demon zaśmiał się podnosząc talerzyk do góry.

Ciastka mamy - to hasło działało. Josef wziął jedno dla siebie, chłopcy też wzięli dla siebie, jednak Gabryś biegnąc po schodach przewrócił się i ciastko mu wypadło i całe się pokruszyło. Angelo natychmiast pomógł mu wstać i pocałował go w czoło by nie płakał. Oddał mu swoje ciastko.
- Proszę . Idź na górę zaraz wrócę - chłopak wrócił się do kuchni ciągnąć ciocie za fartuszek.
- Ciociu... ? Bo zrobiliśmy bałagan. Gdzie jest jakaś miotełka? Zaraz to posprzątam  - Angelo wpatrywał się w ciocię.
 
Kamio widząc to chciał zając się Gabrysiem ale widząc, że zrobił to Angelo uśmiechnął się ciepło.
- Ten maluszek jest wspaniały - szepnął i poszedł za nim do kuchni.
- Mamo, coś mi się zdaje że nasz mały Angelo zasługuje na drugie ciasteczko, oddał swoje Gabrysiowi bo się przewrócił - Kamio wyjaśnił i wziął chłopca na ręce.
- A bałaganem się nie przejmuj kochanie, ja się tym zajmę a ty idź się baw  z Gabrysiem - pocałował go w policzek.

Kiedy dostał to drugie ciasteczko, przełamał je mniej więcej na pół i gdy wrócił do Gabrysia dał mu połowę no bo dostał ciastko ekstra i to tak nie wypada się nie podzielić. Chłopcy pakowali teraz do małego plecaka zabawki i gry jakie będą im potrzebne i zabrali wszystko do samochodu bo Josef obiecał, że zabierze ich na ten piknik za miasto. Gabryś nawet wziął kredki i blok bo wiedział, że jego przyjaciel lubi rysować.
- Tatusiu! My już będziemy czekać w samochodzie! - niecierpliwi chłopcy wpakowali się już do auta.
 
- No cóż nie pozostaje nam nic innego jak już jechać - zaśmiał się Josef a jego żona przytaknęła. Zapakowali wszystko do bagażnika i wsiedli do samochodu, oczywiście wcześniej zapinając chłopców w foteliki . Po 30 minutach zajechali w końcu do parku.
Josef i Kamio rozłożyli koc i wyjęli wszystko z bagażnika, demon spojrzał na chłopców.
-  Skarby wy moje, tylko się za bardzo nie oddalajcie - uśmiechnął się ciepło.

Chłopcy już właśnie mieli biec już nad rzekę by tam się bawić jednak słysząc Kamio wzięli tylko piłkę i biegali za nią Bardzo blisko koca i dorosłych żeby tak w razie czego nie byli źli że się oddalają. Bawili się grzecznie i w końcu ustawili dwa misie jako słupki bramki i na bramce postawili wujka.

Kamio zaśmiał się widząc że Josef robi za bramkarza po chwili  sam do nich dołączył.  Gdy byli już cali wytarzani w trawie i zdyszani wrócili na koc robiąc maślane oczka do Coralie by dała im coś do picia.

Dzieciaki nie miały nawet siły siedzieć więc się położyli i Coraline dała im ciastka i mężczyznom też niech już im będzie.
- Ciociu i teraz ty z nami grasz. W jakąś grę - chłopcy rozłożyli plansze i pionki dla każdego, Angelo miał całą buzię w kremie.

Dzień mijał im wspaniale, śmiali się, grali, a Kamio nie mógł przestać się uśmiechać widząc radość na twarzy Angelo, plus krem na jego buzi, rozbawiony wziął chusteczkę i wytarł mu buzie.
- Kochanie, sam wyglądasz teraz jak ciasteczko, jeszcze ktoś nam cie zje - Kamio pogłaskał go po głowie.
Gdy zaczęło się ściemniać a chłopcy przysypiać zapakowali rzeczy do samochodu i ruszyli w drogę powrotną.

To był naprawdę wspaniały dzień pełen wrażeń i gdy wrócili do domu Angelo padł na łóżko ledwo żywy. Wakacje minęły im przyjemnie, chłopiec i czuł się wspaniale z nową rodziną i przyjaciółmi. Ciocia i Kamio zapisali go wraz z Gabrysiem do szkoły. Nie mogli się już doczekać pierwszego dnia w szkole.

Kamio położył chłopca spać, przebrał go w piżamkę  i przykrył kołderką całując w czoło.
- Śpij kochanie, ja niedługo też się położę - demon pogłaskał go po głowie i wyszedł do salonu, pochował jedzenie które dostali od Coraliny i wziął długi prysznic by w końcu płożyć się spać.
 Trochę się denerwował tym że chłopiec idzie do szkoły, no cóż ,po prostu się martwił, ale do tego jeszcze kilka dni.

(......)

- Kamio a musimy kupić książki i zeszyty ... - któregoś dnia tak właśnie chłopiec zaczął siadając mu na kolanach.
- Pójdziemy do miasta...? Bo muszę mieć książki do szkoły i... I mundurek i to znów będzie dużo pieniążków i mogłeś mnie zapisać do zwykłej publicznej szkoły - powiedział nieśmiało chłopiec.

- Kochanie - demon westchnął i obrócił go przodem do siebie i objął w pasie.
- Po pierwsze, wiem że bardzo chcesz chodzić do szkoły - uśmiechnął się ciepło.
- A po drugie jesteś moim skarbem - mężczyzna dotknął palcem jego noska.
- Chce dla ciebie jak najlepiej, a poza tym, w tej szkole są dodatkowe zajęcia z rysunku ,, a wiem że masz talent i powinieneś go szlifować. Tu nie chodzi o pieniążki kochanie, ja jestem no cóż,,,,, jestem bardzo bogaty, gdybym chciał mógłbym kupić całe to miasto i jeszcze by mi zostało- zaśmiał się.
- A ja chce cie rozpieszczać, i proszę nie martw się wydatkami, ciesze się że mogę zrobić coś  dla ciebie - Kamio pogłaskał go po głowie.

Chłopiec i tak już robił postępy, potrafił prosić o mniejsze rzeczy które dostawał natychmiast jednak większe sumy to już co innego.
- Ja... Dziękuję - chłopiec złapał go za policzki i słodko go pocałował, tak mocno a potem się przytulił.
- Może jutro pójdziemy na zakupy dobrze? - uśmiechnął się uroczo malec.

- Nie dziękuj, to dla mnie przyjemność - demon uśmiechnął się ciepło.
- Oj kochanie jesteś taaaki uroczy, uważaj na siebie w szkole i nie daj się nikomu schrupać  - pogroził mu palcem i pogłaskał go po głowie mocno do siebie tuląc.
- No dobrze wiec jutro zakupy ale zajdziemy na coś słodkiego prawda? - Kamio spojrzał na niego prosząco, po czym zaśmiał się.

- Dobrze możemy iść na coś słodkiego. Idę malować! Hihi, zawołaj mnie na kolację - malec
  zsunąłsię z jego kolan i uciekł do swojego pokoju i tam się zamknął i kończył szkic bo jeszcze nie wypełniał tego malowidła na ścianie kolorami. Do tego musiałby mieć specjalne farby .

Kamio zaśmiał się i skinął głową, zabrał się za swoje sprawy, jednak po godzinie zajrzał do niego do pokoju.
- Kochanie, masz ochotę na mały lunch ? - demon oparł się o ścianę.
-  Zrobiłem sałatkę owocową - puścił mu oczko.
- Skusisz się ?

Chłopiec przerwał pracę i odłożył węgiel na bok wybierając ręce, odwrócił się przodem do mężczyzny.
- Tak ale nie tu. Zjemy w kuchni bo nie chce tu nic obrodzić. Co masz dla mnie dobrego?

Demon puścił mu oczko i uśmiechnął się wesoło.
- Zobaczysz, do sałatki mamy coś jeszcze - zaśmiał się i wziął go nagle na ręce i zaniósł go do łazienki i umył mu ręce po czym biorąc go na barana zaniósł do kuchni.
- Proszę, nasz kolejny przystanek, kuchnia - demon zdjął go biorąc go na ręce i zaczął go łaskotać. Po chwili posadził go na krześle.
- No siadaj kotek- uśmiechnął się i podał mu sałatkę.
- Mamy jeszcze pudding truskawkowy - mężczyzna usiadł obok niego.

- Jesteś czarodziejem w kuchni tak jak ciocia - chłopiec trzymał się go mocno aż w końcu zajął miejsce przy stole w kuchni.
- A ja bardzo lubię banany - przyznał jednak zaraz dodał że truskawki też ale bardziej banany. W czasie gdy chłopak zajął się jedzeniem w salonie zjawił się Samuel zajmując swoje ulubione miejsce w fotelu.

- Sam? Co ty tu robisz? - Kamio spojrzał na niego wchodząc szybko do salony i podszedł bliżej.
- Stało się coś? Jakieś komplikacje ? - wystraszony przyjrzał mu się
uważnie.
Kamio obejrzał się czy chłopiec jest dalej w kuchni.
- Angelo może cie zobaczyć,, - szepnął cicho.
- Nie powinno cie tu teraz być - syknął.

- Wiem że może. Przyniosłem ci te eliksiry - Samuel wskazał na pudełko na stoliku obok fotela. Chłopiec słysząc głosy wytarł szybko buźkę i cichutko stanął za Kamio by sprawdzić kto to jest co to za gość. Samuel uśmiechnął się do chłopca a Angelo pisnął.
- Tatuś! - natychmiast podbiegł do demona i wskoczył mu na kolana by zaraz mocno się przytulić.
 
- Eliksiry ? Już gotowe? Dzięki Samuel - demon uśmiechnął się i odetchnął z ulgą, jednak za chwile aż musiał usiąść z wrażenia.
- T,tatuś??!! T,,Ty!! Jesteś jego ojcem ?! - Kamio spojrzał na niego z wyrzutem.
- Jak mogłeś nic mi nie powiedzieć? - musiał się uspokoić, nie chciał straszyć chłopca.
- Dobrze, a teraz kochanie - Kamio spojrzał ciepło na chłopca.
- Idź do swojego pokoju, ja muszę porozmawiać, z ,, z twoim tatą - uśmiechnął się delikatnie po czym spojrzał chłodno na Sam'a.
- Powiesz mi o co tu chodzi!? - warknął zdenerwowany Kamio.

sobota, 29 września 2012

Nowe Życie 13


Przepraszam za błędy i za to, że nie wstawiałam od tych dwóch dni żadnych rozdziałów, ale niestety znowu mam smutne dni, "MAŁA" sprzeczka z rodzicami... Taaa, jak to miło jest się słuchać, jak to jest im całe życie wstyd za mnie,, taa jestem do niczego ,,, wybaczcie, ,, nieważne,, :(

Czytajcie i komentujcie,,, 



Rozdział 13

Coraline całą trójkę wysłała do łazienki by chociaż trochę się ogarnęli i w końcu wszyscy razem usiedli przy stole by zjeść obiad.
- Ciociu, Kamio zabrał nas do pana Isei'a dzisiaj i wiesz on naprawdę ładnie maluje -
nawet nie bał się wujka Josefa przy stole. To mąż cioci więc nie na czego się bać.

Coraline tylko uśmiechnęła się ciepło.
- Oh to wspaniale ,- kobieta pogłaskała chłopca po głowie. W końcu po chwili odezwał się Josef.
- Co powiecie na to by wybrać się jutro na piknik ? Oczywiście razem z Isei'em i resztą ? - mężczyzna uśmiechnął się ciepło do chłopca chcąc by ten się do niego przyzwyczaił.  

  
Chłopiec mile zaskoczony tą propozycją odłożył widelec i usiadł mężczyźnie na kolanie.
- To bardzo dobry pomysł wujku. I ty pójdziesz z nami i będziemy w piłkę grać.
- Tato naprawdę możesz iść? Będziesz miał jutro wolne? - Gabryś doskoczył do drugiego kolana i przytulił się do ojca.

Kamio z Coraliną zaśmiali się i wymienili ciepłe spojrzenie. Wszystko będzie dobrze, powoli, pomalutku - myślał demon.
- No cóż teraz raczej szybko się od nich nie uwolnisz - demon zaśmiał się patrząc na Josef'a rozbawiony.
-  Tak tak, mam jutro wolne i pojutrze też - zaśmiał się mężczyzna i objął chłopców delikatnie.
- I owszem będziemy razem grac, oczywiście w nagrodę ciocia Coralina przygotuje dla nas trochę słodkości,, prawda kochanie ? - puścił żonie oczko.
- Oj tak wspaniale,! Będziemy grać w piłkę! - pisnął Angelo.
- Kya... Ciocia zrobi coś słodkiego! - chłopiec nie posiadał się ze szczęścia, tak samo Gabryś. Piski brzmiały tak jeszcze jakiś czas aż w końcu chłopcy poszli się bawić a Coraline sprzątała po obiedzie.
- Kamio ten twój dom to jest gdzieś tutaj niedaleko prawda? Bo będziesz mógł małego tu do nas przyprowadzać jak będziesz potrzebował chwili dla siebie.

- Dzięki mamo - objął ją i pocałował w policzek.
- I tak, nowy dom znajduje się niedaleko chociaż mój ówczesny jest nieco dalej ale wiesz, - rozejrzał się, czy nie ma nikogo.
- Lepiej na razie go tam nie zaprowadzać i tak za wiele już widział  - demon pokręcił głową.
- Ah i mamo nie zapomnij, by jego pokój był zamknięty, no nic pójdę do nich - Kamio dołączył do chłopców i zaczął się z nimi bawić.
Coraline uważała że nowy dom dla chłopca daleko od wspomnień starego życia będzie dla niego idealnym wyjściem. Dlatego też wiedząc, że chłopiec lubi jej kuchnię już teraz zrobiła im coś na obiad na jutro i spakowała to by dać Kamio gdy zabierze chłopca do domu. Dzieci po tym dniu pełnym wrażeń bardzo szybko zrobiły się zmęczone i zaczęły już wołać o łóżko
- No cóż czas na nas, kochanie, pożegnaj się z ciocia, wujkiem i Gabrysiem - demon widząc smutną minkę chłopca uśmiechnął się i wziął go na ręce.
- Nie smuć się , za kilka dni znowu odwiedzimy ciocie albo ciocia nas zgoda?  - Kamio dotknął placem jego noska a po chwili postawił go na ziemi by mógł się pożegnać.
Demon wziął od mamy jedzenie i pocałował ją w policzek dziękując.
Po 15 minutach już szli w stronę nowego domu, oczywiście był już urządzony.
- I jak ci się podoba ? - mężczyzna uśmiechnął się przepuszczając go przodem a sam położył  torby pod ścianą.

Gdyby Kamio go nie zapewnił że tu wrócą to Angelo pewnie mocno złapałby się cioci żeby nigdzie nie iść jednak w końcu się pożegnał i ruszył z mężczyzną do nowego domu. Był strasznie zmęczony ale gdy wszedł do środka natychmiast pobiegł obejrzeć wszystkie pokoje i zauważył że Kamio ma swoją sypialnie a Angelo będzie miał swój pokój... To mu się nie podobało. Pokój mógł mieć ale spać chciał z mężczyzna więc wskoczył na to duże łóżko szykując się szybko do spania.
 
Kamio rozbawiony oparł się o framugę drzwi.
- Nie podoba ci się twój pokój malutki? - usiadł na skraju łózka i pogłaskał go po głowie delikatnie.
- Jeśli chcesz możemy zmienić meble i pomalować je na inny kolor - pomógł chłopcu przebrać się w piżamkę.
- Oj mój kotek jest śpiący - szepnął rozbawiony i objął go delikatni. 

- Pokoik jest bardzo ładny i bardzo mi się podoba i będę się tam grzecznie bawił ale spać chce z tobą
już ubrany do snu usiadł mu na kolanach i dał mu buziaka a potem położył główkę na jego ramieniu
- Połóż się ze mną i chociaż poczekaj aż zasnę - poprosił cicho chłopiec.

 
Kamio uśmiechnął się ciepło i objął go po chwili kładąc go na poduszkach i samemu kładąc się obok niego.
- Oczywiście że poczekam aż zaśniesz, dla ciebie wszystko malutki - demon pogłaskał go po głowie po czym przytulił.
- Śpij kochanie, jutro mamy piknik z wujkiem i ciocia musisz być wyspany - puścił mu oczko.

Chłopiec zasnął bardzo szybko z dwóch powodów. Bo był strasznie zmęczony i nie mógł doczekać się jutrzejszego dnia. Coś mu się śniło, coś ładnego bo uśmiechał się przez sen cały czas. Do drzwi ktoś zapukał. Samael chciał sprawdzić czy wszystko u nich jest ok więc się zjawił. Nie mógł wejść do domu gdy chociaż raz nie został tam zaproszony. Głupie zasady piekła.
 
Kamio od razu wyczuł jego obecność pod domem. Powoli by nie obudzić chłopca wysunął się z jego objęć i poszedł go wpuścić.
- Witaj Samuelu, - spojrzał na niego wpuszczając go do środka.
- Co cie do ,mnie sprowadza? Mam nadzieje że nie masz żadnych złych wieści - Kamio spojrzał na niego uważnie.

Mężczyzna wszedł do środka jak gdyby nigdy nic idąc do salonu i usiadł w fotelu a w dłoni pojawił mu się kielich wina.
- Kamio ty się uspokój. Wszystko jest ok przyszedłem tylko na kontrolę czy wszystko jest ok. Jak mały się czuje? Robię w zamku Eliksiry dla niego by wstrzymać mu pamięć ale to jeszcze trochę potrwa. Ładnie urządziłeś ten dom. Pamiętaj że trzeba ostrożnie przyzwyczajać go do luksusu.

Kamio westchnął i opadł na fotel.
- Wiem o tym doskonale, i dzięki za pomoc Sam - zerknął na niego.
- Na razie jest wszystko dobrze,, ale gdy byliśmy u Isei'a zobaczył moje zdjęcie z Mike'em, pytał się kto to, ale jak na razie wygląda na to że już nie myśli o tych zdjęciach - westchnął.
- Wiem, że się starasz ale musisz się pospieszyć z eliksirami, jego pamięć dość szybko wraca chodź on sam nie ma o tym pojęcia, to przez sny, nie mam nad nimi kontroli - Kamio pokręcił głową.


- Staram się i robię co mogę ale to wymaga czasu i odpowiednich składników. Będą gotowe w ciągu tygodnia. Staraj się do tego czasu nie pokazywać mu miejsc czy ludzi związanych z jego przeszłością. Napij się - podał mu kielich wstając.
- Pójdę na niego spojrzeć, spokojnie nic mu nie zrobię - Samuel wszedł cicho do pokoju i stanął przy łóżku.
- Słodki, malutki hm - uśmiechnął się i pocałował go w czoło, zaraz szybko wyszedł by chłopak się nie obudził .

- Wiem, że to wymaga czasu, i wiem co mam robić jednak od jego rodziców nie mogę go odseparować, nie teraz- westchnął, skinął głową że może do niego zajrzeć, wcześniej biorąc od niego kielich opróżniając go jednym haustem, jednak nie miał zamiaru pić więcej, nie chciał by chłopiec wyczuł od niego alkohol. Odstawił kielich i spojrzał na Samuela, wstał i pożegnali się . Kamio wrócił do chłopca i przysiadł na łóżku.
- Mój mały Mike - szepnął  i pogłaskał go po policzku, wstał i wzial szybki prysznic by po 20 minutach już zasypiać tuląc do siebie swój największy skarb.

Następnego dnia wcześnie rano chłopiec wstał pełen energii i zaczął skakać po łóżku
- Kamio Kamio! Wstań ! Idziemy do cioci i wujka! - oj tak. Miał być piknik i to nic że była szósta rano i wszyscy jeszcze spali.

Demon otworzył oczy i widząc go zaśmiał się głośno i usiadł od razu łapiąc go w pasie i przyciągając do siebie.
- Spokojnie kochanie, jest dopiero - Kamio spojrzał na zegarek i jęknął cierpiętniczo.
- 6 rano - spojrzał na chłopca rozbawiony.
- Jesteś głodny malutki ?- demon uśmiechnął się ciepło.
- Ale najpierw kąpiel, wczoraj wieczorem nie mieliśmy chyba siły na kąpiel co ?- pocałował go w czoło i wziął na ręce niosąc do łazienki.

No i zapomniał o kąpieli wczoraj. Oj niegrzeczny z niego chłopiec. Angelo zamachał w powietrzu nóżkami i śmiał się wesoło.
- Tak! Będziemy się myć i zrobisz mi dużo piany dobrze? I Isei! Zabierzmy też Isei'a do łazienki , chce się bawić. - pisnął chłopiec zadowolony.

 
- Ależ oczywiście kochanie, będzie piana i będziemy się bawić - demon zgarnął po drodze króliczka i posadził chłopca na pralce i rozebrał go, nalewając wcześniej cieplej wody do wanny. Posadził go w wannie.
- Tyle piany wystarczy ?- oczywiście po całej łazience latały banki mydlane, odrobina magii ale jak cieszy prawda? Kamio zaśmiał się widząc radosną minę chłopca.
Chłopiec był szczęśliwy i zadowolony. Małymi gąbkami rzucał w te banki latające po całej łazience i oczywiście woda i piana już pokrywała podłogę w łazience. Chłopiec się bawił i śpiewał i śmiał się aż w końcu woda zrobiła się zimna a brzuszek chłopca zaczynał domagać się chwili uwagi
Rozbawiony demon po 30 minutach wyjął chłopca z wanny i postawił na chodniczku, opatulił go puszystym ręczniczkiem i dokładnie wytarł po czym ubrał go i zaniósł jak księżniczkę do salonu i posadził na kanapie ,włączył kanał z kreskówkami i uśmiechnął się delikatnie.
- poczekasz tu chwile grzecznie kochanie? Przygotuje śniadanko, chcesz kakao  czy herbatkę? - Kamio kucnął przed nim nie przestając się uśmiechać.

I chłopiec tak jak księżniczka się czuł . I lubił to. Angelo wziął do ręki pilot bo nie lubił tych głupich kreskówek. Wolał pogromców mitów na d.science bo przynajmniej jest zabawne i uczy.
- Kakao jeśli mogę prosić i zjemy tutaj razem - wystawił mu stópkę pod nosek uśmiechając się uroczo . 

Kamio zaśmiał się i połaskotał go po nóżce.
- Oczywiście wszystko dla mojej małej księżniczki - demon puścił mu oczko i poszedł do kuchni wcześniej wręczając mu pluszaka.
Kamio wrócił po 15 minutach z talerzem kanapek i kakao dla chłopca i herbatą dla siebie.
- Proszę kochanie - po czym usiadł obok niego z delikatnym uśmiechem.

czwartek, 27 września 2012

Nowe Życie 12


Rozdział 12

Chłopiec oprawił jeszcze koszulkę, nikt nigdy go nie ubierał i szybko musiał stać się samodzielny dlatego dzisiaj pozwolił sobie na coś takiego. I w dodatku Kamio naprawdę potrafił się nim zająć. A co najważniejsze, zwracał mu dzieciństwo które chłopiec stracił. Trzymał się blisko mężczyzny gdy przechodzili do pokoju Gabrysia i instynktownie poszedł do swojego byłego pokoju ale był zamknięty więc wszedł do tego obok. Gabryś już nie spał tylko leżał i jeszcze się lenił.
- Gabryś! Gabryś pójdziemy z Kamio na spacer tylko musisz wstać. Pomogę ci się ubrać, Kamio-chan zrobisz śniadanie? 

Kamio zaśmiał się, widząc zaspanego Gabrysia który po chwili już uśmiechał się wesoło i skakał po łóżku krzycząc "spacer".
- No dobrze, kochani moi,, no już już, - zaśmiał się i pocałował Gabrysia w czoło.
- Dzień dobry śpioszku, no dobrze, pomożesz mu kochanie?- demon położył dłoń na głowie Angelo.
- Dobrze a na co macie ochotę na śniadanie, ?- Kamio spojrzał na chłopców ale jego wzrok zatrzymał się na dłużej na Angelo i uśmiechnął się zachęcająco.

Wiedział co ten wzrok oznaczał. To Angelo miał wybrać, by nauczył się prosić jeśli czegoś potrzebuje.
- Kanapki z sałatą i pomidorem. I parówki. Może być? - Gabryś był za, wybrał sobie coś do ubrania i Angelo pomógł mu założył koszulkę, zapiąć spodnie i zawiązać buty. Jak starszy brat. W sumie był tych kilka miesięcy starszy.
 
Demon uśmiechnął się do niego wesoło i skinął głową.
- Oczywiście kochanie, wiec, grzecznie tutaj i zejdźcie za 10 minut na śniadanie, ah nie zapomnijcie umyć rączek - pogroził im palcem nie przestając się uśmiechać i wyszedł do kuchni przygotować śniadanie.
Po chwili na stole stały już kanapeczki z sałatą i pomidorem a na drugim talerzyku parówki i 3 herbatki.
- Maluszki ! - zawołał ich mężczyzna.
- Chodźcie, śniadanie gotowe - zaśmiał się słysząc ciche piski i śmiechy z pokoju.

Chłopcy wybiegli z pokoju krzycząc teraz głośno i biegali wokół stołu aż w końcu Angelo schował się za Kamio a zmęczony Gabryś usiadł przy stole oddychając szybko.
- Kamio nii-chan będziemy jeść teraz, siadaj z nami - Angelo czekał aż Kamio usiądzie i usiadł mu na kolanie bo Gabryś nie miał nic przeciwko.
 
Demon nic nie powiedział tylko uśmiechnął się i objął go delikatnie w pasie gdy chłopiec usiadł mu na kolanach.
- No to smacznego maluszki - uśmiechnął się i potargał Gabrysiowi włoski, który siedział obok nich.
- Ma być wszystko zjedzone z talerza co do okruszka - pogroził palcem Gabrysiowi.
- To samo tyczy się ciebie - dotknął palcem noska Angelo.

Nie oponowali tylko zabrali się za jedzenie natychmiast. Byli strasznie głodni i wszystko bardzo szybko zniknęło z talerza. Na koniec Angelo przekręcił się na kolanach Kamio tak by siedzieć bokiem i pocałował go w policzek.
- Dziękuję, to było pyszne. - Gabryś też podszedł bliżej.
- A może pójdziemy dać wujkowi Isei'owi prezent? - spytał z szerokim uśmiechem Gabryś.

- Oh nie ma za co - Demon uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał go po głowie.
- C,co? do Isei'a?- demon zamyślił się.
- Kochanie... - Kamio spojrzał na Angelo.
- Chcesz odwiedzić i poznać moich przyjaciół? - kucnął przed nim i spojrzał na niego usmiechajac sie ciepło.
- Możesz zabrać swojego króliczka. Isei na pewno się ucieszy że nazwałeś go takim samym imieniem - powiedział z delikatnym uśmiechem.

Chłopiec chwilę zastanawiał się nad ta propozycja poznania w końcu przyjaciół Kamio. A co jeśli go nie zaakceptują? Nie ... Skoro to przyjaciele mężczyzny to muszą być tak wspaniali jak on . Angelo poszedł więc po swojego misia królika i był gotowy do wyjścia. Nawet cieszył się że będzie mógł poznać nowych ludzi.

Kamio uśmiechnął się i skinął głową.
- A wiec dobrze, postanowione, <poglaskal ich obu po główkach >
- Idźcie założyć jakieś sweterki, nie jest za ciepło a ja w tym czasie posprzątam po śniadaniu,, no już już, zmykajcie - demon puścił im oczko i uśmiechając się delikatnie zabrał się za zmywanie.

Chłopcy przygotowali się do wyjścia, Angelo przytulał do siebie swojego królika, Gabryś odnalazł prezenty dla wujków i wszystko przyniósł do przedpokoju. Angelo pomógł chłopcu założyć i zapiąć kurtkę i czekali już tylko na Kamio.
 
Po chwili już szli w stronę domu Isei'a , oczywiście wcześniej zostawił notkę mamie i tacie gdzie idą. Po krótkim spacerku już witali sie z Isei'em i Kaname który u niego był.
- A to kto ? - spytał Isei kucając przed Angelo który nieśmiało chował się za Kamio.
- Oh to jest Angelo ,opiekuje się nim, jestem jego opiekunem, - demon dał mu znak, że pogadają o tym później.
- A poza tym mam dla was prezenty z Londynu - puścił im oczko.

Chłopiec jak zwykle w nowym miejscu trochę się bał więc trzymał się cały czas nogi Kamio i nie puszczał. Isei wydawał się być sympatyczny i Kaname również. Gabryś i Kenji już biegali w ogrodzie za piłka, oni mieli naprawdę dużo energii.
- Proszę pana bo Gabryś mówił mi że potrafi pan ładnie rysować... - odezwał się cicho Angelo ale wciąż trzymał rękę Kamio.
 
Isei uśmiechnął się zachęcająco do Angelo a Kamio pogłaskał go po głowie.
- Nie bój się malutki , to moj przyjaciel, i widzisz? Mówiłem że jest bardzo miły, - uśmiechnął się Kamio. Angelo po chwili podszedł do Isei'a.
- Choć Angelo, pokaże ci moje rysunki, nie bój się ,Kamio może iść z nami - Isei uśmiechnął sie ciepło, nie poganiając go.

Ostrożnie puścił rękę Kamio i szybko podbiegł do Isei'a tak by blondyn wziął go na ręce i razem poszli do jego pokoju by Angelo mógł zobaczyć te rysunki.
- A wiesz ja też rysuje. Rysowałem Kamio . Kamio podobały ci się moje rysunki? - Angelo oglądał wszystkie te szkice, na ścianie nad łóżkiem wisiało duże zdjęcie znad morza i chłopak się nim zainteresował. Wskoczył na łóżko by lepiej widzieć.
- Co to za chłopiec przy Kamio? 

Isei tylko zaśmiał się cicho i wziął chłopca na ręce niosąc go do pokoju.
- Oh no cóż,, - Isei spojrzał na Kamio który po chwili odezwał sie niepewnie.
- To mój największy skarb malutki, był dla mnie bardzo ważny jak ty teraz i Gabryś ,tak samo był dla mnie wszystkim, ale niestety jego już nie ma - demon objął go delikatnie, no cóż przy Isei'u nie mógł nic powiedzieć, przy chłopcu z reszta też.
- I jak ? - Kamio zmienił temat.
- Widzisz? Mówiłem ci, że Isei świetnie rysuje, ah i wiesz Isei, że Angelo nazwał twoim imieniem swojego pluszaka? - uśmiechnął się.

- To twój chłopiec był? A gdzie teraz jest? Wyjechał? - chłopiec widział jednak że Kamio tego tematu unika więc również temat zmienił .
- Bardzo ładnie rysuje. Też tak chce kiedyś rysować... Właśnie proszę pana, mój króliś też ma na imię Isei! Śnił mi się kiedyś taki słodki Isei i królik tak został nazwany jak go dostałem i do pana też to imię pasuje - do pokoju wpadła piłka, Angelo ją złapał i uciekł do ogrodu się bawić. Isei poprawił zdjęcie na ścianie bo wisiało minimalnie krzywo.
- Żywy z niego chłopiec. To zabawne ale mówi tak jak Michael gdy był mały. Chociaż wiele dzieci tak ma. Kamio tęskniliśmy tu za tobą i tak jak prosiłeś wymienialiśmy kwiaty na grobie.
 
Gdy Angelo wypadł z pokoju z piłką opadł ciężko na łóżko i spojrzał na Isei'a.
- Dziękuje - demon uśmiechnął się ciepło.
- Jestem naprawdę bardzo wdzięczny,, b,bardzo za nim tęsknie, i tak, masz racje, - powiedział cicho Kamio.
- Angelo jest bardzo do niego podobny - nawet nie wiesz jak pomyślał i pokręcił delikatnie głową.
- Wiesz,,,, jak widzisz on się trochę boi. Zostal zgwałcony - spojrzał na przyjaciela.
- Zabrałem go od tego mężczyzny i teraz ja sie nim zajmuje, Coraline chce go adoptować, ale na razie, chcemy by się tu aklimatyzował, i by sam podjął decyzję - szepnął.

Isei aż usiadł z wrażenia przy mężczyźnie na łóżku i widocznie był w szoku.
- Matko kochana jak to zgwałcony? Przecież to jeszcze dziecko! Co za bydlę mu to zrobiło... Kamio nie martw się, przy nas nie musi się bać. I to byłoby wspaniałe gdyby został tu w mieście. Ciocia Coraline chce go adoptować? Mam nadzieję, że mały się zgodzi. Pójdziemy z nimi zagrać? - zmienił temat Isei i uśmiechnął się delikatnie kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Tak niestety tak, byliśmy z nim u lekarza i stwierdził, że gwałt był i to nie raz - szepnął. 
- Dalej muszę go smarować maścią ale wiesz dotyk w tym miejscu, mimo że to ja, rozumiem, że się obawia - pokręcił głową.
- Dlatego postanowiłem, że nie pozwolę nigdy więcej by cierpiał,,, Mhm? Tak, masz racje chodźmy do nich - Kamio z chęcią przystał na propozycję, uśmiechając się do przyjaciela z wdzięcznością.

- Kamio jesteś naprawdę wspaniałym mężczyzna i bardzo cieszę się że jesteś częścią naszej rodziny, naszej paczki. - wyszli by bawić się z dziećmi które w końcu padły zmęczone na trawę wraz z Kenji'm. Coraline wysłała Kamio wiadomość że są już w domu i że ma z dziećmi też wracać bo niedługo obiad będzie gotowy.

Kamio uśmiechnął się tylko, widząc śmiejące się dzieci i Kenji'ego, zaśmiał się razem z Isei'em i dołączyli do gry. Gdy dostał wiadomość klasnął w dłonie.
- No cóż chłopcy, zbieramy się. Gabryś, Angelo, chodźcie, Coraline każe nam wracać na obiad - mężczyzna uśmiechnął się ciepło.
- A ty Isei, odwiedźcie nas niedługo, - Kamio puścił mu oczko i przytulił delikatnie.
- Szczerze mówiąc przyda mi się wasze wsparcie - szepnął i uśmiechnął się smutno.
Po 20 minutach śmiejąc się weszli  do domu. Coraline widząc ich takich roześmianych, uśmiechnęła się czule i pocałowała każdego w czoło, nawet Kamio.