wtorek, 18 września 2012

Poznać Prawdę 30



Rozdział 30


Michael miałby się czegoś bać? Niedoczekanie! Spojrzał na swojego misia jakby urażony
- No wiesz co? Tu jest wspaniale! - cieszył się, że założył wygodne buty, pomógł mężczyźnie wszystko z auta wypakować, zaraz też rozbili namiot a cenne rzeczy zostawili w samochodzie. Chłopak zabrał bluzę bo w takich grotach jest przeważnie wilgotno i chłodno, zabrał też latarkę i był gotowy na ta ekspedycję.

Kamio zaśmiał się tylko cicho i wypakował resztę rzeczy. Objął go delikatnie po czym założył mu przez głowę sweter.
- No kotek, bierz latarki i idziemy pozwiedzać pierwszą grotę - puścił mu oczko.

W tym swetrze było mu gorąco więc go zdjął i założył go dopiero gdy dotarli do pierwszej jaskini, schodziła dość stromo w dół, Michael włączył latarkę i złapał swojego mężczyznę za rękę. Nie bał się, natychmiast wciągnął Kamio do środka z uśmiechem na ustach i z zafascynowaniem oglądał wszystkie te formy skalne.
 
Demon uśmiechał się delikatnie i ostrożnie prowadził chłopaka przez grotę. Nad ich głowami przeleciały dwa nietoperze.
- I jak kochanie? Podoba ci sie takie zwiedzanie?

Mike lekko się poruszył bo w końcu nietoperze wydawały z siebie takie dziwne dźwięki, i zaraz też założył kaptur na głowę tak dla ochrony.
- Żartujesz? Podoba się! Tu jest świetnie, kochanie ja uwielbiam takie właśnie miejsca -
znalazł nagle jakąś wąska szczelinę. Tak wąska że wszedł do połowy i dalej nie mógł a widział tam światło, tam coś było.
- Kotuś przenieś nas tam. Tam dochodzi światło, tam coś jest.... Chce zobaczyć..
 
- Co tam znalazłeś kochanie? - Kamio spojrzał tam gdzie on.
- Faktycznie, masz racje - sam również był zaciekawiony ,objął go i przenieśli się na drugą stronę.

Znaleźli się w grocie. Dość dużej i oddzielonej od reszty skalną ścianą więc z zasadzie nikt nie mógł tu wejść i pewnie też nikt tu wcześniej nie był. Ze ściany wypływał strumień tworząc pośrodku groty małe jezioro a w suficie przez kilka szczelin przedostawało się światło które pięknie odbijało się w gładkiej tafli jeziora. Michael usiadł na brzegu i zanurzył dłoń w ciepłej wodzie.
- Kochanie to jakieś gorące źródło jest - powiedział podekscytowanym głosem Mike.

- No pięknie kochanie, odkryłeś gorące źródła.  Wypróbujemy je?  - demon zdjął z siebie bluzę.
- Skoro i tak już tu jesteśmy - uśmiechnął się delikatnie.

Był jak najbardziej za wypróbowaniem tej wody. Powoli więc zdjął ubranie i położył je na brzegu po czym ostrożnie wszedł do środka. Woda była przyjemnie ciepła, chłopak uważał tylko by nie zamoczyć włosów i potem z mokra głową nie wychodzić na powietrze bo źle mogłoby się to skończyć. Cały makijaż z niego spłynął w tym momencie ale Michael się już tym nie przejął tylko przytulił się do pleców demona całując go w ramię.

- Wiesz kochanie, jesteś wspaniały nawet ja nie odkryłem tego miejsca a przychodziłem tu bardzo często  - mężczyzna pokręcił głową rozbawiony, jednak po chwili  spojrzał na niego uważnie, a w jego oczach pokazała się nagana.
- Kochanie czy ty chcesz mi coś powiedzieć? - spojrzał znacząco na sińce pod oczami i na to jaki jest blady.
- Wiec? Słucham,,,,, jak mogłeś mi nie powiedzieć, że źle się czujesz? Kochanie, powinieneś mi o tym powiedzieć.


Odkrył go, no nic, do końca wiec zmył już ten makijaż.
- Nie wyspałem się po prostu , nie martw sie kochanie -  zarzucił mu ręce na szyje i spryciarz skradł mu słodkiego buziaka a potem już pod wodą oplótł go nogami w pasie i mocno się przytulił. Taka mała małpeczka wtulona w swojego misiaczka.
- Szkoda, że nie zabraliśmy aparatu, to miejsce godne jest udokumentowania, o wiem! Opisze to w pamiętniku!

- Mała przylepa - powiedział rozczulony demon, jednak po chwili spoważniał.
- Kochanie, wybacz ale i tak nie odciągniesz mnie od tego tematu i doskonale wiem, że to nie z powodu niewyspania - spojrzał na niego karcąco i mocno go objął.
- Wiesz, ze mnie nie musisz okłamywać - szepnął patrząc na niego.

Chłopak odwrócił twarz i odetchnął głośno
- Pamiętasz moje wyniki kochanie? Tam była też informacja od mojego lekarza -
spojrzał mu w oczy, teraz widać było że się boi, mimo że wcześniej udawał że wszystko jest ok.
- Góra trzy miesiące. W zależności od tego czy będę żył zdrowo... Zostały mi góra trzy miesiące . Dlatego nie chciałem przekładać tego wyjazdu, naprawdę chce te ostatnie tygodnie spędzić z najbliższymi. - powiedział cicho i spuścił głowę.

- T,,trzy miesiące!?? - demon spojrzał na niego, był wręcz przerażony.
- Kochanie, proszę pozwól mi,,,,,pozwól mi cie uzdrowić,, - poprosił, patrząc na niego błagalnie.
- Wiesz ze ja bez  ciebie nie dam rady - mężczyzna objął go mocno po czym zachłannie wpił się w jego usta.
- Chciałem dzisiaj z tobą bardzo poważnie porozmawiać ale przełóżmy tę rozmowę na jutro - powiedział cicho.

- Powiedziałem już że nie chce. A ty jesteś silny kochanie, zajmiesz się mamą i moim bratem i wiem, że będę z ciebie dumny - nadal się mocno do niego przytulał, tak było dobrze, tak było bezpiecznie.
- A o czym chciałeś porozmawiać kochanie? - Mike puścił go w końcu i usiadł na brzegu robiąc mu obok siebie miejsce.
- Zrobimy sobie ognisko i porozmawiamy. To jedna z niewielu okazji tu nad morzem kiedy możemy być sami.
 
- Ale kochanie ..... - westchnął i spojrzał na niego, 
- Dobrze to twoja decyzja i  postaram się to uszanować, ale ja po prostu tak bardzo cie kocham, - szepnął zrozpaczony.
- No cóż kochanie, - wymusił delikatny uśmiech.
- Jest to coś o czym myślałem już od kilku tygodni, - powiedział patrząc na niego uważnie.
- Niech będzie, zrobimy ognisko - ucałował jego policzek.
- Ja będę mówił a ty będziesz słuchał- widać było, że demon się czymś denerwuje.

Chłopak zainteresował się, łatwo go było zainteresować ale Kamio robił to zawodowo, chłopak wiernie przytulił się bardziej i spojrzał na niego z dołu tymi swoimi kocimi oczętami.
- Buuu mam nic nie mówić? Wiesz że to będzie trudne? Przeważnie dużo mówię ale mogę teraz posłuchać chociaż nie daje gwarancji że się nie odezwę więc jeśli ci przerwę to przepraszam - mówił to wszystko na jednym wydechu i na koniec obdarzył ukochanego ciepłym uśmiechem.
- Mów teraz, zamieniam się w słuch  - szepnął.


- No cóż chciałem by było nieco bardziej romantycznie ale skoro nalegasz,,,- demon spojrzał mu w oczy i nieco niepewnie chwycił jego dłoń.
-  Mike, kocham cie najbardziej na świecie - szepnął patrząc mu w oczy.
- Jak już wiesz nie mogę bez ciebie żyć,,,, Czy ty,, - demon wziął głęboki wdech.
- Zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem ? - Kamio cały czas  się w niego wpatrywał po chwili pochylił się i z kieszeni spodni które leżały obok wyjął małe pudełeczko które uchylił.

To akurat było miejsce idealne. Takie magiczne, ich własne gdzie nikt nie ma prawa wstępu. Michael był zaskoczony ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W oczach zebrały mu się łzy i nie wiedział co powiedzieć. Właściwie to wiedział co chce powiedzieć ale tak bardzo się wzruszył... Gdy Kamio otworzył pudełeczko, natychmiast rzucił mu się na szyję.
- Ty głupi... Głupi demonie! - Mike szepnął, trząsł się cały ale nie z zimna tylko tych wszystkich emocji.
- Tak... Tak. Oczywiście że tak ...

Kamio uśmiechnął się jak nigdy dotąd i mocno go objął.
- Nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca, tak bardzo się ciesze. Tak bardzo cie kocham - szepnął i po chwili już całował go zachłannie wcześniej wsuwając mu delikatnie pierścionek na palec.
- Mój, tylko mój, - szeptał pomiędzy pocałunkami. Jego dłonie błądziły po ciele chłopaka.
- Taki idealny - szepnął,

Mike uczepił się go mocno i tak wczuł się w te pocałunki.
- Twój, ty mój kochanie... Dziękuję - szepnął i nagle zaniósł się okropnym kaszlem. Odsunął się szybko i na już prawie suche ciało założył swoje ciuchy, spojrzał na pierścionek i uśmiechnął się.
- Zimno mi już tu. Wracajmy do namiotu kochanie - złapał jego rzeczy i przytulił się by Kamio przeniósł ich do namiotu. Chłopak był naprawdę szczęśliwy, ten dzień na długo zapamięta. Właściwie już na zawsze.
 
- K,,kochanie wszystko dobrze? - mężczyzna wystraszył się.
- Wybacz, powinienem to przewidzieć, - objął go, wcześniej się szybko obierając i przenieśli się do namiotu, odrazu opatulił go grubym kocem i przytulił do siebie delikatnie przeczesując jego włosy.
- Jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem,- powiedział z delikatnym uśmiechem Kamio.
- Mam ciebie,, - szepnął dalej nie mogąc uwierzyć, że kotek się zgodził.
- Myślisz, że kiedy możemy stanąć na ślubnym kobiercu? Co jak co, ale twoją mamę mam zamiar zaprosić - mężczyzna pogłaskał go po policzku.
- Oczywiście ojcu też wyślemy zaproszenie,, - po chwili jednak mężczyzna zmienił temat.
- Kochanie, rozmawiałeś już z mamą o ,cc,horobie? - szepnął.
- Ona wie?

Przytulony do narzeczonego już myślał o tym ślubie. Nie ważne kiedy jak i gdzie. Ważne że z tym jednym jedynym. Chociaż nie ukrywa, chciałby pobrać się z nim tu na plaży.
- Ojciec raczej mnie do ołtarza nie zaprowadzi... Ale mama będzie szczęśliwa jeśli jej to zaproponują - założył bluzę ukochanego.
- Myślę, że powinna wiedzieć chociaż teraz gdy jest w ciąży lepiej jej nie denerwować ale sądzę, że ona także chciała by spędzić z tobą trochę czasu - spojrzał na niego.
To jest właśnie problem. Nie chce jej martwić by nie zaszkodzić dziecku- powiedział cicho Mike.
- Rozpal ogień kochanie. Zjemy coś. I... Mama nie zna moich ostatnich wyników i niech ich nie pozna  - powiedział patrząc w bok.
- Oh tak już kochanie - demon jednym ruchem dłoni rozpalił  przed namiotem spore ognisko.
- Na co masz ochotę kochanie? Może kurczak, kiełbaski ,pianki? -  uśmiechnął się czule.


Mike usiadł przy ognisku szykując talerzyki papierowe i termos z kawa
- Kurczaka najpierw. I możemy kiełbaski też zrobić - dawno nie był na takim wypadzie. Z namiotami i z ogniskiem. Zaczynało się już powoli ściemniać, chłopak czekał na jedzenie i bawił się pierścionkiem.
- Nie wierzę... Nie wierzę. Kochanie spełniłeś dzisiaj moje największe marzenie - szepnął.


- Spełniłem twoje marzenie? Ależ kochanie, to było moje marzenie - zaśmiał się i przyprawionego kurczaka zaczął czarami obracać nad ogniskiem.
- Kocham cie kociaku ,,


 Chłopak nie chciał się od ukochanego w ogóle odczepić jakby się bał, że to wszystko był jakiś głupi żart albo, że zaraz się obudzi i zniknie ognisko, zniknie Kamio i pierścionek...
- Kochanie... On wygląda na bardzo drogi. Nie potrzebnie tyle wydałeś na ten pierścionek, a jak go zniszczę bądź zgubie? - powiedział chłopiec po czym dostał w końcu tego kurczaka i ostrożnie paluszkami sobie mały kawałek skubał. W końcu warunki polowe prawda? 

- Oj kochanie daj spokój, dla ciebie wszystko, nie ważna cena, ważne, że tobie się podoba - uśmiechnął się czule i pocałował go w policzek.  Zaraz zaśmiał się widząc jak Mike je, sam też wziął sobie kawałek i trzymając go na kolanach jadł swoją porcję kurczaka.
- I nie martw się, jestem przecież demonem, znalazłbym go w parę sekund - puścił mu oczko>

- O mój bohater - Mike uśmiechnął się do niego słodko i w końcu zamiast jedzeniem zajął się ukochanym.
- Skarbie... ? A poprzytulamy się troszkę? A jutro jak wrócimy do domu to zrobimy z chłopakami imprezę z okazji naszych zaręczyn. I wiesz co? Chce żeby Isei był moim świadkiem. Będzie szczęśliwy jak się dowie.- klasnął w dłonie by po chwili zacząć oblizywać palce po kurczaku.

- Mhm ciebie mogę przytulać 24 godziny na dobę kochanie- demon wyszczerzył się.
- Przyjecie? Oh to świetny pomysł, znam wspaniałe miejsce na nasze przyjecie - musnął delikatnie jego usta.
- Isei? Mhm on cie zadusi ze szczęścia gdy się dowie - Kamio zaśmiał się.
- To ja wezmę Kaname - powiedział zamyślony demon.
- Niech przynajmniej będą świadomi, że to oni mogą być następni ..,

Po tej naprawdę pysznej kolacji Michael zabrał ukochanego do namiotu by położyć się z nim pod kocem, naprawdę kaszel zaczynał go męczyć więc schował się pod ciepłym kocem w gorących ramionach ukochanego.
- Kamio? Chce żeby ślub odbył się na plaży. Tu jest pięknie a i tak będzie tylko kilku przyjaciół i mama. I mój doktor i może babcia. Dom nadaje się do tego idealnie. Co ty na to? - Mike spojrzał na niego wręcz błagalnie.

Kamio obejmował go mocno acz delikatnie, co jakiś czas całując delikatnie jego czoło.
- Tak kochanie? Ślub na plaży? - zamyślił się.
- W sumie to spory dom każdy miałby gdzie spać - cmoknął go w policzek.
- Myślę, że to wspaniały pomysł kochanie, a właśnie, data ślubu - musnął delikatnie jego usta i spojrzał na niego pytająco.

- Ślub... Za miesiąc? Wiem, że to szybko kochanie. Ale nie mam czasu by czekać ... Sam rozumiesz - zamknął oczy i mocno się przytulił.
- Po powrocie do domu pojedziemy do moich rodziców dobrze? Ja... Ojciec musi wiedzieć... Chce powiedzieć im o ślubie gdy będą razem... - w końcu Mike zasnął w połowie zdania.

 
Kamio objął go mocno, a widząc jak zasnął uświadomił sobie jak słaby jest Mike. Co chwile czule muskał ustami jego czoło.
- Tak bardzo cie kocham, - oczywiście demon zgodził się na to by poinformować również jego ojca osobiście. Ułożył go w na pościeli i sam położył się obok niego. Nie spał, wpatrywał się w niego czule.
-  Mój malutki,,

Chłopaka przez całą noc męczył kaszel ale za to miał naprawdę przyjemne sny. Z Kamio w roli głównej i wcale nie były to sny typowo erotyczne. Obudził się rano cały blady, na szczęście nie było tego widać tu w namiocie.
- Kochanie nie śpisz już ? Czy nie spałeś? Kamio... Tak nie można. Dzisiaj impreza z okazji naszych zaręczyn, musisz mieć siłę na zabawę całą noc. Zbieramy się kochanie. 

- Mną się nie przejmuj kochanie, dam rade - mężczyzna pocałował go na dzień dobry.
- Wrócimy ale najpierw zjemy śniadanie i weźmiesz lekarstwa dobrze? - pogłaskał go czule po policzku.
- Kocham cie ty mój demonku - powiedział cicho. Chciał by chłopiec nigdy o tym nie zapomniał.

- Ale mi się nie chce jeść ... Ech no dobra, leki na pusty żołądek to nie najlepszy pomysł raczej - Mike przebrał się i wyszedł z namiotu, znalazł pojemnik z sałatką i wczorajszego kurczaka więc usiadł na kocu i rozłożył wszystko szykując śniadanie dla nich obojga.
- Kochanie czy możesz jakoś podgrzać herbatę? 

- Oczywiście kochanie - Kamio jednym ruchem nadgarstka podgrzał całe jedzenie  i herbaty.
- Proszę - usiadł obok niego i cmoknął go w kark dłońmi obejmując go od tyłu w pasie. 


Michael i tak w końcu usiadł po swojemu między jego nogami i talerzyk położył na swoich kolanach, kawałki kurczaka podawał mu z ręki prosto do buzi i za każdym razem lekko całował go, a to w kącik ust bądź też w szczękę, dzielił się z nim każdym kęsem. Na koniec oblizał palce i dopił herbatę przytulony do jego szerokiej piersi.
- Wracajmy już. Nie mogę się doczekać miny chłopaków - powiedział uśmiechnięty Mike.

Rozbawiony demon pozwolił się karmić czując malutkie całusy objął go mocniej by na koniec pocałować mocno, zaborczo. By po chwili oderwać się od niego.
  Pozbierał rzeczy i zapakował wszystko do samochodu, po niecałych 2 h byli z powrotem w domu.

Michael podejrzewał że wszyscy mogą jeszcze spać bo pewnie każdy w nocy imprezował. Dlatego wszedł do salonu, potem do połowy schodów i krzyknął.
- Wstawać dzieciaki! Rodzice w domu i mają wam coś do powiedzenia! - Mike zabrał rzeczy by je rozpakować podczas gdy w pokojach ludzie już zaczęli się budzić. Standardowo pierwszy zjawił się Isei i zaraz za nim Kaname. Czekali jeszcze na Yukito i Kenji'ego i ich dziewczyny.


Gdy wszyscy już byli złapał kotka za rękę i spojrzał po zgromadzonych.
- Wiec jak już wiecie mamy wam coś do powiedzenia. Kochanie, ty powiesz czy ja mam to zrobić? - zaśmiał się.

- Ja powiem! Całą drogę się napalałem na to, więc pozwól mi to powiedzieć.
- Ale co? Michael streszczaj się bo chce nam się spać - powiedział Kenji trąc oczy.
- Ok już. W przeciągu miesiąca jeszcze tu nad morze wrócimy ponieważ wczoraj Kamio ... Oświadczył mi się! I ślub weźmiemy tu na plaży - pisnął i podskoczył do góry podekscytowany tym wszystkim. W sumie ktoś zareagował podobnie do Mike'a.
Isei pisnął głośno i rzucił się na nich by im pogratulować. Dziewczyny też a chłopcy uśmiechnęli się, też się cieszyli, tylko Kaname nie wiedział skąd ten pośpiech
- Jakiś okres buntu Michaelu? Rozumiem że się kochacie ale żeby tak szybko? Wkurzysz rodziców. - powiedział Kaname, ale zaraz Isei go zamknął buziakiem.
- Ciiii kochanie, potem ci wyjaśnię - szepnął.
 
- To jeszcze nie koniec- ciągnął Michael.
- Isei... Chce żebyś został moim świadkiem - powiedział patrząc na niego.

- A poza tym Kaname mam nadzieję, że masz jakiś ładny garniak bo ty zostaniesz moim świadkiem - spojrzał na niego rozbawiony ale i pytająco.
- Co ty na to Kaname ? I widzę, że świetnie wam się układa - puścił oczko Isei'owi.
- A skoro już nie śpicie , idźcie się ubrać, a ja przygotuje śniadanie - Kamio zaśmiał się.

9 komentarzy:

  1. Wszystko pięknie się układa, ale i tak cię nie lubię. Zaręczyny,ślub, a potem pewnie pogrzeb? Obawiam się reakcji ojca Mike na wieść o ślubie. Ciekawe czy rodzice przyjdą na ślub.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam podejrzenia co do tego w jakim ciele Mike bd gdy umrzy T.T , jednakże nie powiem, gdyż mam nadzieję iż się mylę T.T (agr jak możesz go zabić!? T.T )

    OdpowiedzUsuń
  3. kyaaaaaaaaaaa będzie ślub! *.*
    ale ja chciałam też opisik Iseia i Kaname jak sb romansują ...
    nie wiem czemu, ale do głowy mi wpadło takie coś, że Mike umrze, a Kamio wyjedzie gdzieś załamany i za kilkanaście lat wróci i się bójnie w bracie Mike..
    Mikuuś żyj dobra? T^T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaeru jak możesz myśleć jak ja ? T.T

      Usuń
  4. No normalnie nie uwierzycie! tuż przed oczami, cudowne rozmnożenie!! I to JA mogłam to teraz przeczytać! Zazdrośćcie mi wszyscy, którzy nie mogliście, albowiem nie wiecie co tracicie.
    Skomentuje tutaj wszystkie te dodane dzisiaj (AAA!) rozdzialiki. Wiesz, że nie lubię się rozdrabnieć na kilka, jak je wszystkie przeczytałam za jednym zamachem. No więc (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od 'więc' :D) zaczynam.
    Przyjechał sobie Kaname (zawsze, ale to zawsze jak tylko przeczytam, czy usłyszę to imię - momentalnie mam przed oczami Wampire Knight. Normalnie jakiś radar. Słyszę: Kaname! i cyk! Już mi się to anime przed oczami przewijna)
    Dupa. Okazało się, że rzadnych snów nie trzeba, bo Kanamuś już jest szaleńczo i na zabój zakochany w naszym maluszku. SZkoda. To znacze, ee, dla mnie. No nie sądze, że to Isuś się przejmował. xD
    Michuś się zrobił niegrzeczny! Oj szty ty diabełku! Ale się z ciebie zrobił perwersyjny erotoman. Podobała mi się scena, kiedy to Michuś był seme, a ten dominujący, pewny siebie, przewodniczący stada - ale to głupio brzmi =.=' - tak poprostu się mu oddał. Ech...normalnie im zazdroszczę. Tak się kochać, by zrobić dla siebie wszystko i jeszcze więcej. No chwalić, chwalić to uczucie!
    A teraz. A teraz mam zamiar Cie opierdzielić. Więc się przegotuj. Już? To jadę.
    CZEMU, DO JASNEJ CHOLERY, CZEMU ON ZARAZ MI TU UMRZE?! CZEMU, JA SIĘ PYTAM?! PRZECIEŻ JAK ON UMRZE, TO SIĘ OPOWIADANIE SKOŃCZY! JA CHCĘ CZYTAĆ I CZYTAĆ I CZYTAĆ I CZYTAĆ!!! JA NIE CHCE JESZCZE UMIERAĆ! JESTEM ZA MŁODA! Michuś też, ale to inne bajka. A DO TEGO DOJDZIE NA PEWNO, JEŚLI TO OPKO SIĘ SKOŃCZY. Znaczy, no, yyy, Michuś - nie bierz sobie tego do serca. Nie miałam zamiaru Cię dobijać. Tak wiemy, że zaraz umrzesz, ale ty najwyraźniej jesteś na to przygotowany! Mimo, że się boisz! A ja nie mam pojęcia co zrobię, jak ta historyja się skończy! I kto tu ma większy dramat?! Tak, wiem, że ty, ale cii...
    Oglądali sobie wschód słońca. Nie, żebym się czepiała, ale czy przepadkiem nie ogląda się ze swoją drugą połówka zachodu słońca? o.O No, ale mniejsza o to. Słodko. Nie uważcie? Słoneczko świeci, trawka, znaczy morze jest zielone, (czy tam niebieskie. Jeden kit.) Michuś w kocyku, Kamiuś w koszuli i tak stojo i sie gapio. Słodko. Myślę, że Michulek tego potrzebował, nie sądzicie?
    CDN.

    OdpowiedzUsuń
  5. (Normalnie Internet nie chciał tego zaakceptować w jednym. xD)
    Pojechali na wycieczkę. I znaleźli grotę. A w niej zajebiste miejsce do pieprz...yy...do składania sobie deklaracji miłości. Tak lepiej?! No. Chociaż ja nie wiem czy bym w takie gorące źródła wlazła. Bo ja wiem czy tam nie ma jakichś drobnoustrojów, bakteriów, wirusów czy innych cholerstw. Choć kusiłoby niemożliwie. *rozmarzona*
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ^^ Będą sie żenić! Dobra - wychodzić za mąż. Cholerne literówki. Ale to nie zmienia, że będzie ślub. I szczerze to jakoś na niego nie czekam. I czemu, moja droga Maru mam wrażenie, że ten owy ślub to będzie to ostatnie 'marzenie duszy' czy jak Ty to tam nazwałaś? Hmmm? Dołujące. No, ale mówi się trudno i płynie się dalej. Och! To będzie wspaniała śmierć, nie sądzicie?! Wiedząc, że wszystko czego kiedykolwiek chciałaś właśnie się spełniło. Że nie ma już nic czego pragnęłabyś/-ąłbyś bardziej. Co i tak jest dość egoistyczne, jak się tak na to z drugiej strony popatrzy. On kopnie w kalendarz, a im wszystkim zostanie zrobienie pogrzebu. I pomijając ogólnie przyjęte fakty typu: smutek i przygnębienie, rozpacz i wielki ból (tutaj mam na myśli przede wszystkim Kamio i mamuskę) to wiecie ile za taki pogrzeb trzeba zapłacić!? No masakra mówię wam. Tak wiem jestem okropna.
    3 miesiące to mało. Za mało dla człowieka, który praktycznie miał przed sobą cały świat. Uważam jednak, że Kamio za szybko dał sobie z tym spokłój. Ja rozumiem, że chce uszanować jego zdanie, ale MOIM zdaniem powinien walczyć do końca. Wtedy będzie wiedział, że zrobił wszystko i sumienie będzie miał (w miarę) czyste. A tak? Przecież go wyrzuty zjedzą, bo może gdyby zapytał jeszcze raz to Michuś by się zgodził. Ech...
    Bardzo mnie ciekawi reakcja ojca na wiadomość o zaślubinach jego,hm...człowieka związanego więzami krwi, o. Martwię się, że może zrobić coś, czego nie będzie mógł potem cofnąć i może przez to stracić nie tylko syna, ale i żonę. Oby przejrzał na oczęta, bo marnie to widzę.
    To chyba tyle. Ja pierdole, jakie to dłuuuuugie jest. To jest raczej mój nowy rekord. Tak, wiem, ten komentarz jest okropny. Najwyraźniej jakiś taki dzień mam. I nic na to nie poradzę. Przepraszam, że rozpisałam się tak, ,że nawet początku nie widzę. Mam na dzieję, żę nie jesteś zła. Choć w sumie - nie masz za co. xP
    I serio mam nadzieję, że Michuś jeszcze trochę pożyje. Tak mi się smutno robi jak pomyślę, że jest chory i to tak nieuleczalnie. *ślurp*
    Cóż...nie męczę Cię już dłużej. xP
    Druga tura wysłana. To wyrzej to ja. Tak, żeby nie było wątpliwości.
    Strzałka,
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie trochę długi ten komentarz, ale to szczegół. Ja też mam tak że jak słyszę imię Kaname to kojarzy z Vampire Knight... taki jest los. Bo Bóg tak chciał. Gommene że nie komentowałam wcześniej. Wybaczysz Maru? T.T ~Kasumi san

      Usuń
  6. POETCZAŁAM SIĘ PRZY MOMENCIE O 3 MIESIĄCACH. ;__;

    ~Meggu~

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja smutna, boją się, że Michael umrze, ale fajna akcja z zaręczynami i tym ślubem. Mam tylko nadzieję, że uratujesz Michael, bo będzie foch XD
    Nana

    OdpowiedzUsuń