piątek, 3 sierpnia 2012

Zakochany 6


Tadam,,, kolejny rozdzialik i za chwilę jeszcze jeden, ostatni już,
Mam nadzieję, że pod każdym dodanym dzisiaj rozdziałem zobaczę komentarzyki,, byłoby miło xD
 




ROZDZIAŁ 6



Arai siedział w salonie na kanapie , obejmował kolana ramionami, Alan wyszedł mówiąc, że ma coś do załatwienia ,ale nie było go dobrych parę godzin ,westchnął cicho, czyżby znowu miał przed nim jakaś tajemnice? Posmutniał,miał nadzieje, że się myli i że Alan niedługo wróci, Nagle rozległ się huk, otwieranych drzwi które aż uderzyły o ścianę, chłopak zerwał się z kanapy chcąc sprawdzić, co się stało, myślał, że to Alan,ale widząc nieznajomego cofnął się o krok.
- k,kim pan jest, p,proszę stad wyjść natychmiast, b,,bo, -zająknął się chłopak.
- zadzwonię na policje,- nieznajomy zrobił krok w stronę chłopca na co ten rzucił się w stronę telefonu ale nie zdążył, nieznajomy chwycił go i przygwoździł do podłogi .Arai zaczął się szarpać i krzyczeć, był tak przerażony że krzyknął nawet imię Alana na co nieznajomy się zaśmiał.
- on ci nie pomoże,-szepnął zimno.
- teraz, będziesz należał do mnie – wampir nie mówiąc nic więcej pochylił się i przytrzymując mocno chłopaka wbił kły w jego szyje. Arai krzyknął zaskoczony a tym bardziej z bólu, nieznajomy nie był tak delikatny jak Alan, po jego policzkach popłynęły łzy.
 – z,zostaw,- szepnął czując, że robi mu się słabo , jego opór słabł, po chwili stracił przytomność. Nieznajomy wziął go na ręce i już miał wychodzić z domu, gdy Alan wpadł do mieszkania, był cały we krwi, także własnej,
- zostaw go Kouro – warknął podchodząc do niego.
- jeszcze jeden krok a go zabije,, - uśmiechnął się złowrogo Kouro przykładając szpony do szyi chłopca .Alan bojąc się o chłopca przystanął.
- oddaj go, a być może cie oszczędzę – warknął Alan. Drugi wampir zaśmiał się
– nie rozśmieszaj mnie  i lepiej odejdź, ten mały teraz należy do mnie, jeśli podążysz za mną, mały zginie – powiedział obojętnie i ruszył w stronę wyjścia. Alan zacisnął dłonie w pieści w geście bezradności.

Arai obudził się w obcym dla niego miejscu, leżał związany na łóżku, szarpnął się chcąc się uwolnić ale tylko tym podrażnił sobie nadgarstki.
- widzę, że się obudziłeś, to dobrze, - podszedł do niego Kouro,
- teraz należysz do mnie, -uśmiechnął się szyderczo, na co chłopak wystraszony chciał się odsunąć ale był taki slaby.
- jestem od dziś twoim panem masz być mi posłuszny jeśli nie, będę cie torturował , ja nie będę taki miły ja twój Alan, nie zawaham się cie zabić .-warknął na co chłopak zadrżał, postanowił, że na razie będzie grzeczny a gdy tylko nadarzy się okazja ucieknie stad,
- d,dobrze –szepnął odwracając wzrok. Wampir skinął głową.
- grzeczny chłopiec, -powiedział siadając na nim okrakiem, chłopak przeraził się nie na żarty, czy on chce mnie zgwałcić ? Pomyślał ,spojrzał na niego wystraszony a Kouro tylko uśmiechnął się wrogo, przejechał pazurem po koszulce chłopca rozrywając ją i tym samym zostawiając krwawy ślad na torsie i brzuchu chłopaka który wrzasnął z bólu, wampir pochylił się i zaczął zlizywać krew .

Tymczasem Alan szamotał się po salonie zastanawiając się jak odbić chłopca i zabić Kouro, byli oni kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, to właśnie Kouro zmienił go w  wampira, był od niego o 200 lat starszy, i silniejszy wiec tak łatwo nie będzie, miał nadzieje że Arai to przeżyje .

Kouro zlizywał krew z ciała Arai’ego tworząc co rusz nowe rany , Arai w pewnym momencie nie wytrzymał utraty krwi i zemdlał ,ale wampir  nie przejmował się tym spijał krew z ciała chłopaka .Gdy mu się to znudziło zaczął goić jego rany, nie interesowała go śmierć chłopaka, miał taką słodką krew, nie odda go nikomu.
Gdy Arai obudził się ponownie było już ciemno, usiadł na łóżku rozglądając się ,nie był związany ,odetchnął z ulga i pomału wstał. Kręciło mu się w głowie, ale musiał stąd uciec, chciał wrócić do Alana, a właśnie ,dlaczego Alan go nie ocalił,?? Co takiego się stało? Miał nadzieje, że nic złego mu się nie stało. Otworzył drzwi wyglądając na korytarz, na paluszkach zszedł na dół szukając wyjścia, słyszał krzyki na dole, zajrzał przez dziurkę od klucza do jednego z pokoi. Koura właśnie rozszarpywał a raczej torturował jakąś kobietę spijając tak samo jak z niego krew . Odetchnął z ulga ,miał szanse póki wampir był zajęty.Skierował się do drzwi otworzył je i wybiegł ,nie oglądał się za siebie po prostu biegł przed siebie jednak był zbyt osłabiony po kilku minutach zatrzymał się czując zawroty głowy, jednak nie poddając się zaczął iść przed siebie znał tą dzielnice był jakiś kilometr od domu, małymi kroczkami próbował dotrzeć do domu ,był już prawie przed domem gdy usłyszał szyderczy głos.
– tu jesteś malutki, za tą zniewagę, będziesz błagał o śmierć – warknął łapiąc chłopaka za szyje  i podnosząc do góry. Arai zaczął się dusić. Szamotał się, gdy nagle coś odrzuciło Kouro a chłopak upadł na ziemie.Ostatnie co zobaczył zanim stracił przytomność był Alan który rzucił się na  Kouro ,potem nastała ciemność.

8 komentarzy:

  1. miałam cichą nadzieje na gffałt <o<

    ~MartwyDzemik~

    OdpowiedzUsuń
  2. uff już myślałam, że go zgwałci..
    powiesić porywacza za jajca do wiatraka! hehe ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ho ho ho *_____* czaddd !

    Podoba mi się to! (chyba jestem ukrytą sadystką ) xD

    Mógł dłużej się z mim pobawić =3

    ~shiro

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam sie z shiro ^^
    100% true <3

    czcze Cie kobito ^.^
    agnieszka ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. @MartwyDzemik kur... ty zboooku! xD Uwielbiam twoje komentarze... takie.. takie przepełnione chęcią gwałtu! ^^
    @Shiro NIEEE! Ty też?! Załóżmy klub Anonimowych Zboczonych Sadystów! YEAH!

    By The Way. Kręci mnie twoje opowiadanie i jak widzę innych też ♥
    Kocham, uwielbiam itd. ;P

    ~Fineya

    OdpowiedzUsuń
  6. To się nazywa nagły zwrot akcji. O błędach, które wychwyciłam, już ci pisałam, więc tylko krótko przypomnę. DUŻA LITERA, KROPKI. Poza tym końcówka, pod względem pisowni, była bardzo dobra.
    Pozdrawiam
    Inza

    OdpowiedzUsuń
  7. MartwyDzemiku ja też miałam ^^
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, biedny nasz malec, ale na szczęście Alan się zjawił na czas...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń