wtorek, 28 sierpnia 2012

Poznać Prawdę 6

Rozdział 6





Czyżby aż tak obraził demona, że naprawdę sobie poszedł? To dziwne ale... zrobiło mu się przykro. Nie czuł już obecności demona przy sobie, tak pusto. Ech.
- dziękuję raz jeszcze za pomoc - pożegnał się z detektywem i został sam. Żadnych głosów w głowie, oddechu na karku i tej irytującej obecności. Czuł się taki niepełny. Nie przypuszczał, że to będzie tak proste i tak smutne jednocześnie. Zamówił sobie kawę i lody i stwierdził, że skoro już jest w LA no i jest wolny to czemu nie może się zabawić? Demon się żegnał więc i tak nie ma po co dzisiaj kłaść się spać. Udał się więc na imprezę żeby jakoś odreagować. Usiadł przy barze i zamówił sobie drinka tak na początek. Hmmm a może by tak... Zwrócił uwagę na drugiego samotnego chłopaka przy barze. Skoro podobał mu się mężczyzna we śnie to czy jest w stanie spróbować z innym chłopakiem? Chciał to sprawdzić. 



Demon w tym czasie miotał się po salonie swojej rezydencji, sam nie wiedział czemu jest aż tak bardzo zły, chłopak miał być jego pożywieniem, specjalnie go odwiedzał,przebywał z nim, ale musiał przyznać, że spodobało mu się przebywanie z chłopakiem,chociaż ta gra, nie musiała być aż tak miła dla niego, westchnął ciężko, musiał się napić, o tak i to porządnie, także postanowił się zabawić a skoro dawno nie był w klubach w LA postanowił odwiedzić jeden z nich ,był  ubrany w skórzane dopasowane spodnie i czarną koszule, był tajemniczy i chłodny, przyciągał spojrzenia kobiet jak i mężczyzn,ale nie interesowało go to, szedł właśnie do baru gdy zauważył chłopaka do tego flirtującego z innym siedzącym obok, o nie!! Nawet nie ma mowy, podszedł szybko do baru i chwycił go za rękę i ciągnąc na parkiet przytulił go i zaczął się kołysać w rytm piosenki, widział szok i zdezorientowanie na twarzy chłopca. Demon był wściekły,jak on śmiał flirtować z jakimś innym facetem?! Przecież on jest tylko jego,warknął cicho w jego ucho.



Rozmowa szła mu całkiem gładko aż dziwił, się że potrafi w tak perwersyjny sposób rozmawiać z chłopakami. Był już tak blisko pocałunku bo jego towarzysz był widocznie chętny gdy nagle ktoś siłą zaciągnął go na parkiet. Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna, przystojny i dobrze ubrany. I taki władczy. To mu zaimponowało i z przyjemnością zaczął z nim tańczyć jednak po pewnym czasie zaczęło mu przeszkadzać to że mężczyzna tak go do siebie przyciska jakby chciał go zniewolić. I jeszcze warczał... Tak znajomo... W pewnym momencie zatrzymał się i utkwił w mężczyźnie wzrok. Nie, to nie możliwe... Nie może być. Sięgnął zaraz po rękę mężczyzny i tak jak przypuszczał, na jednym palcu widniał ten pierścień który widział we śnie.
- to Ty... - puścił jego dłoń i zrobił krok do tylu, i jeszcze jeden, w końcu odwrócił się szybko i uciekł .



Kamio spoglądał za nim i westchnął, po co w ogóle do niego podchodził? Teraz demon czuł się jeszcze gorzej, domyślał się, że chłopak nim gardzi, ale, że się boi? Widocznie dobrze to ukrywał bo nie dał tego po sobie poznać wcześniej,. Kamio, nie miał ochoty wracać do domu, wyszedł na ulice i przeniósł się do starego parku, chciał pobyć sam, odchylił głowę do tylu.
- co się ze mną dzieje do cholery,, to tylko dzieciak., czemu w ogóle się przejmuje? - westchnął głośno i przymknął oczy, ten dzień nie zaliczał się do udanych.
- a więc żegnaj na zawsze - mruknął zawiedziony demon, wiedział, że zaszokuje chlopca podchodząc do niego, ale nie sadził, że ten ucieknie.



Jak miał zareagować? Przecież właśnie spotkał się z demonem, który mówiąc wprost go prześladuje. Miał go uściskać? Może jeszcze sięgnąć po nóż i zrobić sobie krzywdę żeby mógł się najeść? To było nagłe. Uciekł bo nie wiedział co zrobić jak się zachować. Teraz siedział w swoim samochodzie z myślami które nie pozwoliły mu spać. Nie mógł wrócić do domu bo pił. Całą noc spędził w aucie i wrócił do domu następnego dnia w południe po kilku godzinach drogi. I znów został sam. Powinien się cieszyć prawda? Pusty pokój, zero głosów a jednak to już nie było to samo
- Kamio... - wypowiedział cicho imię demona siedząc na parapecie w oknie i patrzył na ulice jakby spodziewał się ze demon tam się zaraz pojawi
-przepraszam Cię, Kamio .



Demon siedział w domu, w salonie pijąc 3 kieliszek wina gdy usłyszał w głowie głos chłopca,zdziwił się, w końcu nie łączył się z nim telepatycznie, ale bardziej zaskoczony był tym, że chłopak go przeprasza, a to przecież on powinien to zrobić, westchnął ciężko, i przeniósł się do pokoju chłopca, stał za nim więc Mike go jeszcze nie zauważył.
- mały? - spogląda na niego uważnie starając się zachować maskę obojętności.
- czyżbyś właśnie wymawiał moje imię? To mnie przywołało do ciebie - przygląda mu się krzyżując ramiona na piersi. Patrzył się na chłopaka, sam nie wiedział co powiedzieć, miał go przeprosić a tu co? Pierwszy raz był w takiej sytuacji,nie mógł sklecić żadnego sensownego zdania w głowie, westchnął nie spuszczając wzroku z chłopaka.
- skoro jednak to nie ty, to ja znikam,, żegnaj - odwrócił się do niego plecami, szepcząc słowa do przeniesienia go z powrotem do domu.



Był również zaskoczony tym, że to podziałało, że demon się zjawił, więc tak to będzie działać? Wypowie jego imię i Kamio go usłyszy? Czyli, że będzie mógł z nim porozmawiać? Istniał na to cień szansy i ta myśl sprawiła że Michael uśmiechnął się. Kamio jednak się odwrócił i miał zamiaru znowu zniknąć, na to pozwolić nie mógł. Nie teraz.
-zaczekaj! Czemu znów uciekasz? - uczepił się mocno jego ramienia nie pozwalając mu nigdzie odejść.
-nie odchodź proszę - szepnął tak jakby mu na tym zależało naprawdę. Ale na czym mu zależało dokładnie, nie wiedział .
-jesteś... Jesteś mi winien wyjaśnienie, prawda? Miałeś tyle okazji by dostać to tego, czego chcesz, jeśli chciałeś mnie poznać, wystarczyło podejść i się przedstawić, powiedzieć coś w stylu słuchaj młody jestem demonem daj mi się ugryźć czy coś w tym stylu, ja bym uciekł ty byś mnie złapał i byłoby po sprawie .

4 komentarze:

  1. "Powiedzeić coś w stylu słuchaj młody jestem demonem daj mi się ugryżć czy coś w tym stylu, ja bym uciekł ty byś mnie złapał i byłoby po sprawie." - zakwikałam się na śmierć! No i nie mogę przestać się śmiać! Co ty ze mną zrobiłaś?! Ostatnie zdanie jest perełką. Boru zielony! Genialne!
    Więcej takich tekstów poproszę.
    :)
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam to jeszcze raz. I zleciałam z krzesła. Poprostu nie mogłam się powstrzymać przed uchachaniem się na śmierć. Aż rodzinka wpadła do pokoju sprawdzić, czy wszystko ze mną okej, czy już mają dzwonić po lekarza - tak głośno się chichrałam. Masakra. :)
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahahaha Tirea.. no nie mogę. haha

    Nie dość, że samo w sobie mnie to rowaliło to jeszcze twoje komentarze =3


    ~shiro

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakończenie boskie ^^
    Nana

    OdpowiedzUsuń