No dobrze, małe info przed rozdzialikiem...
niedługo zaczynam praktyki i zajęcia,, więc rozdziały nie będą się pojawiać aż tak często jak przez te kilka dni, ale nie bójcie się nie opuszczę was, postaram się wstawiać jeden albo dwa rozdziały w tygodniu, może nawet częściej, to zależy też od tego czy znajdę pracę,,<a przydałoby się>
Więc gdy trochę zwolnię z dodawaniem mam nadzieję, że mnie nie opuścicie...
No nic, to tyle, zapraszam do czytania,,
ah i Tirea...matko, kochana ty moja, ty mnie po prostu rozwalasz.,,:)
Lovciam cię i nie mogę się doczekać twoich kolejnych komentarzyków ;3
PS: ale za to dodam wam dzisiaj jeszcze jeden rozdzialik ;3
Komentujcie :)
Rozdział12
Mike z ulga
przyjął to że Kamio zabrał go do domu.
- ale za
dwie godziny mnie obudź,muszę normalnie wrócić do domu żeby rodzice
niczego nie podejrzewali - najchętniej zasnął by tak na tydzień by mieć to
wszystko za sobą no ale cóż niech będzie jak jest. Dwie godziny później
musieli się przenieść chociaż na ulice obok by Michael mógł wrócić do domu jak
gdyby nigdy nic.
- Mike przyjdź do mojego gabinetu po obiedzie
- dobrze tato. - ojciec chciał wiedzieć czy
zaczął już działać. Musiał go okłamać, że
niczego się jeszcze nie dowiedział i wrócił do pokoju.
-Kamio? Słyszałeś, że Layla nas widziała. Myślę że powinieneś mnie odprowadzać do szkoły, będę bardziej wiarygodny w towarzystwie starszego mężczyzny. Mogę mówić, że mi dostarczasz prochy bo chcesz się tu wbić na rynek, będziesz konkurencja więc na pewno się ujawnia. I wiesz co? Wyjdźmy gdzieś dzisiaj wieczorem razem... Niesłużbowo a prywatnie. Do klubu czy obojętnie gdzie – poprosił.
Gdy znaleźli
się z powrotem w pokoju chłopca, schował się w cieniu, gdyż pojawił się
jego ojciec .Demon wiedział po co ten go wzywa, wiec gdy tylko chlopak
wrócił objął go i przytulił delikatnie.
- tak
słyszałem, mhm myślę, że to dobry pomysł - uśmiechnął się.
- w razie
czego zrobię za ochroniarza, bo z ukrycie wiesz, że za dużo zrobić
nie mogę -
pokręcił głową.
- mhm? -
zaskoczony spojrzał na niego, wyjść? prywatnie? Demonowi od razu poprawił
się humor.
-
oczywiście, że wyjdziemy co tylko zechcesz, - uśmiechnął się i wpił się delikatnie w
jego usta.
Michael
właśnie zaprosił demona na coś w rodzaju randki i Kamio się zgodził,
super. W
końcu jakaś rozrywka
-ale ty mnie
gdzieś zabierasz nie ja Ciebie - zastrzegł natychmiast i objął go za szyję
zamykając oczy. Ech cholerny demon, te pocałunki sprawiają, że Michael ma
nogi jak z waty, miękniesz Mike, nie daj się złapać na jego urok osobisty co
to to nie.
- puść mnie już... Muszę się przygotować więc wynos się z pokoju natychmiast
słowa ostre
ale w połączeniu z czułym i niewinnym uśmiechem zabrzmiały łagodnie,
Mike chciał się odprężyć przed tym spotkaniem i ładnie ubrać - i wiesz...
Możesz wejść drzwiami, może przedstawię Cię rodzicom, powiem ojcu że
jesteś moim ochroniarzem. Mama raczej nie będzie pytań zadawać.
Kamio mruknął
zadowolony czując jak chlopak odwzajemnia pocałunek po chwili
mruknął niezadowolony, że musi go już puścić ,uśmiechnął się delikatnie i z udawanym
oburzeniem złapał się za serce.
- już mnie
wyganiasz? no wiesz? - zaśmiał się i objął go całując go mocno i
krótko.
- teraz mogę
iść,,mhm - zlustrował chłopaka wzrokiem.
- dla mnie
możesz iść nawet nago - puścił mu oczko.
- na pewno
będę zadowolony cokolwiek włożysz -zaśmiał się.
- a wiec
twój ochroniarz pojawi się punkt 7 u twoich drzwi - spojrzał na niego
rozbawiony
po czym rozpłynął się w powietrzu.
Musiał
jeszcze powiadomić rodziców że będzie miał gościa. Zszedł więc do
salonu.
- tato mam
swojego ochroniarza, to... Przyjaciel Mick'a , przyjdzie dzisiaj o
siódmej i
wychodzimy razem. Tak się rozejrzeć.
- no dobrze,
jeśli to ochroniarz to ok. Tylko i tak staraj się późno nie wracać – obiecał,że
będzie grzeczny i wrócił do siebie, najpierw kąpiel, potem starannie
ułożył włosy, dobrał odpowiednie ubranie by wyglądać elegancko ale i na luzie tak
jak na imprezę w dobrym klubie. Poprawiał jeszcze włosy i zastanawiał
jakich perfum użyć by spodobały się mężczyźnie gdy wybiła już godzina
siódma wieczorem, po domu rozchodził się wspaniały zapach
ciastek które robiła mama chłopaka, czuł je nawet tutaj w pokoju
mimo że
drzwi miał zamknięte. Patrzył tak chwilę w swoje odbicie w lustrze.
- szykuje
się długo jak kobieta... A przecież zawsze tak robiłem, kurcze może od
zawsze byłem inny? Hah Mike kiedyś powiesz mamie, że nie doczeka się wnuka to
się załamie …uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na zegarek. Na bogów to
będzie jego pierwsza w tym roku randka.
Demon
spędził w łazience tyle czasu, że sam nigdy by się o coś takiego nie
posadził, potem był kolejny kłopot, kwestia ubrań, z tym było gorzej, spędził dwie
godziny wybierając ciuchy, wybrał czarne przylegające spodnie, białą zwykła
koszulkę i na to czarna koszulę której rękawy delikatnie podwinął,
był w końcu gotowy. Punktualnie stawił się przed drzwiami, w ręce trzymał
butelkę wina, z jego czasów, ludzie oddaliby miliony by mieć choć jedną taką
butelkę, rocznik 1486, a poza to, że oni wychodzą nie znaczy że rodzice
maja się nudzić w domu, zawsze to jakieś mile urozmaicenie, tak na
milo
współprace, a możne po prostu chciał się przypodobać? kto go tam wie,zapukał
do drzwi i poczekał aż ktoś mu otworzy.
że niby który rocznik!? 1486?! daaaj @.@
OdpowiedzUsuńczyli już nas tak rozpieszczać nie będziesz?! ;_;
OdpowiedzUsuńahh.. i tak Cię wielbię Maru-chan
~shiro
Kolejny świetny rozdział, mogłabym czytać twoje opowiadania cały czas bez przerwy. Cholernie wciągają ^ ^
OdpowiedzUsuń~Satoko
Znalazłam tego bloga nie dawno i mnie strasznie wciągną. Czytam od początku i kocham cię i tego bloga i butelkę wina z rocznikiem 1486 ;-;
OdpowiedzUsuń~azusa