środa, 19 grudnia 2012

Nowe Życie 28 - Koniec


Hey kochani.... niestety was zawiodę, to ostatni rozdział, niestety bez fap fap - jakby gto określił Martwy Dzemik. Wiem, że zawaliłam na całej linii ale jakoś nie umiem zakończyć tego opowiadania sexem.... wybaczcie ale ta scena jakoś mi tutaj w tym momencie nie pasuje....  
Ale mam dla was niespodziankę, jutro pojawi się nowe opko z drastycznymi scenami.... mam nadzieję, że to was udobrucha... jeśli nie... to mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczycie i nie uciekniecie odemnie. 

Miałam dopisać dla was scenę z sexem w następnym rozdziale i miał on być wtedy ostatni,,, ale jakoś nie chce... Nie o to mi chodziło gdy pisałam to opowiadanie.....
Chodzi tutaj o wielką miłość którą przezwyciężyła nawet śmierć... wiem, że niektórzy widzą to inaczej.... Ale w zakończeniu chodziło mi o zapewnienie na szczęśliwe życie naszych bohaterów, a  stosunek w tej czułej końcówce mi się niezbyt podoba.... 
EH, no dobrze, koniec gadania.... mam nadzieję, że mnie nie ubijecie,,, wiem że zapewne zrobiłam sporo błędów, ale jak wiecie nie mam bety.... ale staram się jak najlepiej, wiem, że to czasem nie wystarcza ale tak już ze mną jest.... piszę szybko to co podpowiada mi głowa a potem nie umiem poprawić.....

Jeszcze raz bardzo przepraszam, ale takie zakończenie napisałam rok temu i chce by takie zostało, mam nadzieję, że to uszanujecie....

PS: Tylko nie krzyczcie za bardzo na mnie dobrze? W końcu niedługo  święta,,,, 
Ah i nie zapomnijcie na krzyczeć na mnie w komentarzach ... 
Miłego czytania......





Rozdział 28


- Świetnie wyglądasz kochanie - pocałował go w policzek. Sztuczka chłopaka niestety nie podziałała. Kamio nie powiedział nic, nawet nie podjął wyzwania.
- Tylko nie podrywaj mi tam w szkole nikogo -puścił mu oczko. Po 20 minutach podjechali po Gabrysia i Kamio wysadził ich pod szkolą, po czym wrócił do mieszkania.... jednak w końcu przeniósł się do rezydencji, gdzie opadł w swój ulubiony fotel. Przysłonił dłonią oczy, po chwili westchnął.
- Wyjdź Sam i tak wiem że tu jesteś - Kamio pokręcił głową rozbawiony.
-  Wiesz doskonale, że wyczuwam twoja aurę.


Chłopcy zrobili w szkole furorę. Nikt nie wiedział, że Angelo wraca, a wrócił odmieniony ciągnąc za sobą świetnie ubranego Gabrysia i był szał ciał, pisk i gwizd. Działo się.
 
 Samuel natychmiast pokazał się w rogu pokoju i opadł na fotel tuż obok fotela Kamio.
- Wiesz dobrze, że Mike mi kazał. Martwi się o Ciebie...powiedz mu prawdę. Chociaż nie rozumiem czemu masz wyrzuty sumienia. Jesteś demonem, każdy z nas ma swoją czarną przeszłość.

- Ja wiem Sam ale... - Kamio westchnął.
- Nie ma co się nad tym rozwodzić - powiedział demon.
- Samuelu, pozbawisz mnie skrzydeł - Kamio patrzył hardo w oczy władcy piekieł. Podjął już decyzję.
- Wiesz, że nie potrafię...  Nie chce ich widzieć, są okropne. Dobrze wiesz co się działo... ile krwi - demon pokręcił głową.
- Wiesz że kiedyś były prawie białe a teraz? Od lat o nich nie pamiętałem ale nagle ... ja...eh. - Kamio nie chciał o tym mówić, chciał to mieć już za sobą. Nie zasługiwał na skrzydła.

- Miales najpiękniejsze skrzydła w swoim roczniku i kilka dekad później też - Sam 
  uśmiechnął sie do wspomnień.
- Wiem Kamio. Każde czarne piórko to jedna martwa dusza i ciało.... wiem jak wyglądały Twoje piórka po tym wszystkim. Wiesz Mike ma po mnie tą czerń..... w końcu jestem Aniołem śmierci. Dla niego nie robi różnicy kolor bo on nie wie co to oznacza, ale wiem że Ciebie to boli - Samuel złapał go za obie ręce i pociągnął go do pokoju do lustra uśmiechając się do swoich myśli. Wiedział nieco więcej niż Kamio.
- Rozłóż je. To rozkaz - w tym momencie Sam nie prosił, to był czysty rozkaz.

 
- Wiem że on tego nie rozumie i właśnie nie chce żeby wiedział. Sam byłem mordercą! - Krzyknął Kamio. Mężczyzna opierał sie gdy ten ciągnął go w stronę lustra.
- Nie Samuelu! Nie rób mi tego.... Nie każ mi - spojrzał na niego wręcz rozpaczliwie. Kamio wiedział, że rozkaz musiał wykonać. Westchnął ciężko i zamknął oczy. Po chwili pojawiły się jego skrzydła.
- Proszę.... Zadowolony? Mogę je schować - szepnął Kamio nawet na nie patrząc. Cały czas miał zamknięte  oczy. Jednak uczucie że są sprawiło, że przeszedł go dreszcz.
- Sam proszę cie,, - Powiedział Kamio zdesperowanym głosem.

- Nie krzycz, gdyby tu było dziecko wystarczyłbyś je - Sam upomniał go i stanął tuż za nim dotykając zadowolony jego piór. Od pleców, u nasady można było poczuć mięciutki puch nowiutkich piórek. Te stare czarne właśnie swobodnie opadały na ziemie. Oczywiście nowych białych piór nie było dużo, zajmowały może z 1/8 całej powierzchni, ale były.
- To przez Twoje bycie z Michaelem, za znalezienie rodziny, za opiekę nad Gabrysiem. Za ponowne uratowanie Angelo. Za to ze kochasz. To jeszcze potrwa....ale Kamio, byleś mordercą, tego nie zapomnisz ale wciąż możesz odpokutować żyjąc tak jak żyjesz w tej chwili. Otwórz oczy i sam zobacz. - tym razem to nie był rozkaz a prośba.

Kamio niepewnie uchylił powieki i nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Co otwierał to zamykał usta.
- Jak to możliwe!? Nigdy nie słyszałem o tym,, j,a,, - osunął się na kolana wpatrując się dalej w lustro jak zahipnotyzowany. Kamio dotknął palcem delikatnie białych puchów.
- To moje? - szepnął demon. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nie mógł tego opanować. Rozpłakał się.

Zadowolony, że to zrobiło na nim wrażenie, kucnął przy nim i objął go ramieniem.
- Istnieje naprawdę niewiele demonów które potrafią tak kochać jak ty, które żałują tego co zrobiły. Nie będą do końca białe, w końcu nie jesteś aniołem, ale myślę, że przez jakiś jeszcze czas powinny zmieniać kolor - powiedział Sam z delikatnym uśmiechem.

- Sam ale ja i tak nie chce mu mówić. Boje się tego co o mnie pomyśli. Nie ważne czy powie to na głos,,, dobrze wiesz, że wyobrazi sobie mnie w roli kata. Mordercy! Nie chce by mnie takiego widział.  Nie chce by się mnie bał - szepnął i wstał powoli chowając skrzydła.
- Jeszcze długo ich nie zobaczę ponownie, dobrze wiesz o tym - szepnął Kamio ale uśmiechnął się delikatnie.

- Wiem że tak będzie. Ale Kamio wiesz też dobrze że Michael nie odpuści i będzie naciskał
- dodał Sam podając mu koszulkę.
- Mogę Ci pomoc przygotować obiad dla syna? I deser. Wczoraj porozumiał się ze mną, w nagrodę chciałem pomoc - powiedział demon.

- Wiem, Mike to uparty zawodnik - Kamio mimowolnie się uśmiechnął.
- Ale proszę Sam nie teraz, daj mi trochę czasu. Sam muszę jakoś do tego przywyknąć - szepnął. Powie mu.... ale nie teraz.
- Chodźmy, za godzinę muszę jechać po chłopców wiec lepiej zabierzmy się za gotowanie teraz - po chwili przenieśli się z rezydencji do domku gdzie od razu wzięli się za przygotowywanie obiadu.

Gdy Kamio pojechał po chłopców, Sam ułożył sztućce i talerze i czekał na nich. Chłopcy czekali pod szkoła. Michael siedział na murku, Gabryś obok niego i opowiadali zabawne historię. Gabryś opowiadał, Michael tylko uśmiechał się i od czasu do czasu dodawał coś od siebie.
- Hey, jedziemy ? - Kamio oparł się o samochód  i uśmiechnął się delikatnie.
- Chodźcie ah i mamy gościa więc zachowujcie się - puścił im oczko po czym pojechali  do domu.
- Już jesteśmy - zawołał Kamio i wszedł do salonu.

Michael odetchnął z ulgą gdy Kamio w końcu się zjawił. Wiedział kto może być w domu i czuł zapach ojca gdy stanęli pod domem.
- Tatuś! - przywitał się i mocno się przytulił.
- Dlaczego czuje takie pyszności i czekoladę? Jakieś święto mamy? 

- Żadne, czy już nie mogę wpaść i przygotować czegoś dla mojego synka? - spojrzał na niego i potargał mu włosy.
- No już siadajcie - przed każdym pojawiło się pyszne danie. Kamio sam nie wiedział, że Sam tak świetnie gotuje.
-  Chyba cie tu zatrzymamy - demon zaśmiał się patrząc na przyjaciela.

No i Michael zaczynał być zazdrosny o własnego ojca. Zabawnie nadmuchał policzki wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie.

- Też potrafię tak gotować i niedługo skarbie zacznę ci tak gotować niech tylko wakacje się zaczną. Tata nie będzie potrzebny - mruknął Mike.

Kamio zaśmiał się i spojrzał na Samuela który zaskoczony zaczął sie dopiero po chwili śmiać.
- No ja rozumiem o co wam chodzi, ja biedny niedługo sobie pójdę - puścił synowi oczko.
- A poza tym i tak muszę się zbierać, Kamio poda wam deser - po czym po prostu rozpłynął się w powietrzu.

Mike natychmiast usiadł swojemu mężczyźnie na kolanach i mocno go pocałował a Gabryś się odwrócił.

-Chyba nigdy nie przywyknę do tego widoku. Mój brat i jego mąż. Niepełnoletni brat i stary facet mąż  - zaśmiał się Gabi.
- Ej! Kamio nie jest stary! Przynajmniej nie wizualnie - powiedział Mike, który także po chwili się zaśmiał.

- Gabrys jak możesz tak mówić do swojego ukochanego Kamio - nadął policzki po czym zaśmiał się razem z nimi.
- No już, jemy deser i jedziemy do Coraliny- zabrali się za jedzenie deseru by po 30 minutach wchodzić już do domu rodziców.

- Mamo jesteśmy!
- weszli do domu. Josefa nie było, jeszcze siedział w pracy. Chłopcy dopadli kobietę by opowiedzieć jej co dzisiaj się działo. Gabryś siedział jej na kolanach, Michael trzymał za rękę i też opowiadał kładąc głowę na jej ramieniu.

Kamio zaśmiał się i pocałował mamę w policzek.
- Jakby co dopiero jedliśmy - opadł na kanapę w salonie i przymknął oczy, dobrze że chłopcy byli zajęci, mogli w spokoju pomyśleć.
Dalej nie mógł uwierzyć, że wypadły mu pióra i rosną nowe, wiedział że trochę to potrwa ale sam fakt że było kilka białych. Schował twarz w dłoniach. Nigdy by nie pomyślał, że on. Demon ! A do tego morderca, kiedykolwiek znowu będzie miał okazję zobaczyć białe piórka u siebie.

- Kamio kochanie coś nie tak? - Coraline usiadła przy nim i objęła go mocno ramionami całując w policzek.
- Taki jakiś nie swój jesteś -  chłopcy na gorze chyba przemeblowanie jakieś robili, bo odsuwali krzesła, stoły i tak dalej, aż w końcu Mike wziął klucz i wszedł do swojego byłego pokoju by się rozejrzeć.

 
Kamio spojrzał na mamę i uśmiechnął się delikatnie.
- Po prostu mam ostatnio za dużo myśli - westchnął cicho demon.
- Tych z przeszłości jeszcze zanim poznałem was i Mike'a- odwrócił wzrok.
- Byłem inny, nigdy bym się kiedyś nie posądził że zakocham się w śmiertelniku... że przestane.... - zaciął się. Nie mógł tego powiedzieć, chociaż traktował ją jak matkę bał się że ona także się od niego odwróci.
- To nic takiego - uśmiechnął się wymuszenie po czym odwrócił wzrok.

- Kamio czytałam pamiętniki. Rozmawiałam z Michaelem gdy żył jeszcze w tamtym ciele, w tamtym życiu. Mówił mi że niezłe z Ciebie ziółko, że na początku się Ciebie bał. Wiem że jesteś demonem i podejrzewam że potrafię sobie wyobrazić na co Cie stać...
- ujęła jego policzki w dłonie i po matczynemu cmoknęła go w czoło.
- Ale to nie jest ważne. Mike Cie pokochał. Ty się zmieniłeś. My Cie pokochaliśmy i nawet po jego śmierci nie wróciłeś do starych przyzwyczajeń. Spójrz na Josef'a, poniekąd on też był draniem, a zmienił się. Każdy w końcu dostaje szanse na zmianę. Ty z niej widocznie bardzo dobrze skorzystałeś..... synku naprawdę nie interesuje mnie, czy raczej nie obwiniam Cie za Twoją demoniczną naturę i to ile krwi i ludzkich dusz możesz mieć na sumieniu - kobieta mówiła szczerze. Demon nawet nie musiał czytać jej w myślach, widział to w jej oczach.

Kamio zagryzł dolną wargę i przytulił kobietę.
- Dziękuje mamo, nawet nie wiesz jak bardzo mnie uspokoiłaś. Tak bardzo się bałem, że mnie znienawidzicie - szepnął demon.
- Samuel mówi, że powinienem powiedzieć wszystko Mike'owi, że on zrozumie, ale ja się po prostu boję - tylko jej mógł bez żadnych krępacji powiedzieć wszystko. Była jego matką, tak ją traktował i wiedział, że był dla niej synem.
- Jest jeszcze jedna rzecz, m,moje skrzydła, ale to na razie nie ważne. Dziękuje,,, ja was też bardzo mocno kocham - powiedział cicho.
Kamio nigdy nie miał kogoś z kim mógłby porozmawiać. Gdy był mały był szkolony na morderce. Nie było tam czasu na sentymenty, płacze i inne uczucia, a teraz nagle ma rodzinę, która go akceptuje takiego jakim jest. Może z nimi porozmawiać i czuć że jest kochany po raz pierwszy w życiu.

- Mike zrozumie, w końcu jesteś jego życiem. Jedynym celem istnienia dla którego w końcu wrócił.- 
raz jeszcze pocałowała go w czoło i w końcu go puściła.
- W grupie siła. Pamiętaj! A rodzina powinna trzymać się razem - kobieta uśmiechnęła się ciepło.
- Mamo! mamo mamo maaaaaaamoooooo! - rozległy się  z piętra Gabryś i Mike właśnie ją wołali.
- Mamusiu w moim pokoju jest ogromny pająk! Mogę go zatrzymać?! - krzyknął Mike.

 
Kobieta poderwała się  i wbiegła na górę.
- W żadnym wypadku!! Żadnych pająków, tym bardziej ogromnych, wynieście go natychmiast na dwór! Nie chce go w domu - panikowała mama a chłopcy po jękach zawodu wynieśli pająka na dwór.
Kamio siedział w salonie i wręcz umierał ze śmiechu. No tak cali oni.
- Kochanie nie wolno tak straszyć mamy - demon pogroził mu palcem.

Obaj chłopcy nadęli policzki, w dodatku w taki sam sposób.

- Ale ja chciałem sobie wyszkolić takiego pajączusia.... - Gabryś siedział obok niego i oboje się fochali.
- Mamo!? A może szczurka pozwolisz mi mieć? Będzie w pokoju Mike'a bezpiecznie siedział - prosił Gabryś.
- Mamo.!? - Michael uśmiechnął się słodko.
- A może zrobimy z mojego pokoju taki domek dla zwierzątek? Szczurek, albo parka, ale chłopcy żeby się nie rozmnożyli i jakiś gekon, wąż lub jaszczurka? Hm?- Mike starał się przekonać mamę, oczywiście w niezbyt skuteczny sposób.

Coralina pobladła. Na szczęście z ratunkiem przyszedł jej Kamio.
- Kochanie żadnych zwierzaków , nie widzisz że wystraszyliście mamę? Nie ładnie chłopcy - pogroził im palcem rozbawiony demon.
- Żadnych gadów, płazów, szczurów czy pająków - Kamio pokręcił delikatnie głową.
- Jeśli coś takiego zobaczę w pokoju. Nie ważne którym zabieram zwierzaka. Rozumiemy się? - kobieta spojrzała na chłopców uważnie.

- Ale mamuś ty nie zabierzesz zwierzaka bo ich do reki nie weźmiesz... - podsunął dość błyskotliwie Gabryś za co dostał poduszką przez głowę.
- Buuuu...... Mike? Kupisz sobie zwierzaka i będzie u Ciebie w domu, co Ty na to?
- Mmmm... nie wiem, Kamio, czy mogę? Zapytam się jeszcze taty. W ogóle to Kamio my się zbierajmy. Jest coś na mieście co chce dzisiaj z tobą załatwić.

- Na razie koniec tematu  - uciął dyskusje Kamio.
- Na miasto? A co takiego chcesz na mieście kochanie? - pożegnali się i po chwili Kamio szedł z chłopcem na miasto.
- Wiec? Co robimy na mieście? - uśmiechnął się ciepło.

- Oprócz tego że chce zwierzaczka, ale on może poczekać, na niego namówię cie następnym razem to dzisiaj chce....
- chłopak zaciągnął go do salonu kosmetycznego, obok był też mały salon tatuażu i ....
- Chce mieć kolczyk. Ale jestem niepełnoletni i potrzebuje kogoś kto mnie za łapkę potrzyma gdy mi go będą robić kuku - poprosił ładnie Mike robiąc słodką minkę.

- Ale kochanie? Kolczyk?Jesteś pewien?- demon przygląda mu się.
- No dobrze ale nie przesadzaj, to że teraz się zgadzam nie znaczy że zgodzę się następnym razem, wiec w miarę przyzwoitości - demom załatwił wszystko i po chwili chłopiec siedział już na fotelu.

Mike wybrał sobie dwa piękne kolczyki. Jeden w uchu który szybko się w nim znalazł, a drugi...

- Na języku - Mike wystawił język gotów na znieczulenie, żeby tak nie bolało. Mocno złapał Kamio za rękę bo troszkę się bał chociaż nie miał czego.

 

Kamio tylko pokręcił głową, Coralina go zabije.
- No dobrze, możemy już wracać? - zaśmiał się.
- Ah i kochanie, teraz będziesz jadał papki - zaśmiał się i poszli do domu.

Nie za bardzo mógł po znieczuleniu mówić bo język miał strasznie sztywny ale przyznać musiał, że kolczyk wyglądał zajebiście. W domku więc pierwsze co zrobił, gdy znieczulenie zaczęło puszczać, wziął do buzi kostki lody i odetchnął z ulgą.

"Jak nie mama to Gabryś mnie zabije, bo jutro słowa nie wypowiem" - pomyślał.

- Oj kochanie kochanie, mnie Coralina zabije, jutro przecież idziesz do szkoły - demon pokręcił głową.
- Kotek, wiesz doskonale że nie umiem ci odmówić niczego, ale obiecaj mi że więcej kolczyków robić nie będziesz, nawet jak dorośniesz jasne? - Kamio uśmiechnął się.

- "A tatuaż mogę? Twoje imię na nadgarstku, albo o tu na szyi" - Mike wskazał miejsce za uszkiem pod kaskadą ciemnych włosków i uśmiechnął się słodko.Rozmowa w myślach była bardzo pomocna tym bardziej przy jego spuchniętym języku. Wyjął sobie z lodówki jogurt bo zgłodniał a taki zimny jogurt będzie idealny na język.
- "A całowałeś kiedyś kogoś z kolczykiem na języku? Wiesz, że to podobno przyjemne? Ale jak Ci się nie spodoba to będę go wyjmował, dla Ciebie"

- Oj kochanie, kochanie, żadnego  tatuażu. Chcesz żeby mnie Josef zakatrupił?
- I nie, nie całowałem się z taką osobą, ale jak widać mam teraz możliwość - demon puścił mu oczko.

- "Tata nic Ci nie zrobi... i nie dostaniesz teraz buziaka, teraz mnie boli i musi się goić"
-
  wywalił język i ze swoim jogurtem poszedł do swojego pokoju, by zrobić lekcje. Potem zawołał Kamio. Oczywiście w myślach.
- "Kocie! Weź pędzle i jesteś potrzebny. Mam jedno puste miejsce na ścianie, tak w rogu wysoko"

I
jak tu nie kochać tego malca? No właśnie, nie da się.
- Idę kochanie - rozbawiony demon wziął o co go Mike prosił i poszedł do niego do pokoju.
- Do usług kotek, więc co mam zrobić?

Mike już stał na krześle by sięgnąć do tego rogu. Skrzydeł nie chciał rozkładać bo by przeszkadzały.

- "Namalujemy tu tło, znaczy się ja namaluje i tak sobie pomyślałem, że gdzieniegdzie można by namalować kilka piór, tak zęby był ten akcent i kropelki krwi, albo plamki krwi na ścianie, o!" - ta wizja bardzo się chłopcu spodobała.

- Brzmi nieźle, ale co ja mam robić? Wiesz, że nie umiem malować aż tak dobrze jak ty kochanie - demon  zaśmiał się  przyglądając mu się z zaciekawieniem.

- "Ale piórka możesz gdzieniegdzie namalować. To nie jest trudne przecież. Poza tym coś od siebie musisz też w ten pokój włożyć. To kawałek naszej historii ze starego życia. Właściwie cała nasza historia w skrócie. Musisz też coś dać od siebie skarbie" - Mike zrobił proszącą minkę.

- Już dobrze dobrze - Kamio pokręcił głową i zabrał się za malowanie piórek i robienia kleksów z krwi oczywiście farbą.
Pracowali tak 2 godziny.

- Kochanie myślę, że wystarczy. Co myślisz? - demon spojrzał na niego.
Mike był bardzo zadowolony z efektów ich pracy. Dodał też kilka kolorowych piórek. Białe i czarne były by zbyt nudne, kilka czerwonych i złotych też się znalazło. W końcu chłopak odłożył paletę i pędzle na krzesło i przyjrzał się ich pracy.
- "Jest idealnie skarbie.... i wiesz powinniśmy wynieść stad to małe łózko. Ale nie dzisiaj, remont przy okazji. Jeśli chcesz mnie wciąż to na stale przeprowadzam się do Twojej sypialni."

Demon podszedł i objął go od tyłu mocno przytulając.
- Nie wiem czy dalej będziesz chciał ze mną być gdy się czegoś dowiesz- Kamio szepnął po czym odsunął się od niego i przysiadł na skraju łóżka ze spuszczoną głową.
- Rozmawiałem dzisiaj z mamą ale najbardziej boje się to powiedzieć tobie Mike- zerknął na chłopaka niepewnie.

Mhm wiec czas na poważną rozmowę. Chłopak usiadł na skraju łóżka przy ukochanym łapiąc go za rękę. Spojrzał na niego sugestywnie dając mu znak by zaczął mówić. Może mu w końcu powie co go tak trapi.

- Pamiętasz nasz wypad na polankę? Gdzie uczyłeś się latać? - spytał cicho Kamio.
- Wtedy przypomniało mi się kim jestem, a raczej byłem - demon spojrzał na niego.
- Może tego nie wiesz ale każde czarne pióro oznacza jedną duszę i osobę którą zabiłem - zagryzł wargę.
- Od ponad dwustu lat nie latałem. Nie chciałem patrzeć na nie. Są okropne... prosiłem nawet Samuela by mnie ich pozbawił. - westchnął cicho spuszczając wzrok.
- U ciebie jest inaczej. Masz czarne skrzydła bo Sam jest twoim ojcem, ale ja,, Boże!! Byłem zwykłym krwiożerczym mordercą. Zabijałem dla zabawy, dla krwi - Kamio zasłonił dłońmi twarz.
- Jednak stało się coś nieprawdopodobnego. Wczoraj pokazał mi to Sam. Zmusił mnie do rozłożenia skrzydeł - szepnął drżącym głosem.
- Moje pióra ...  większość powypadała ale to nie jest ważne. Na ich miejscu rosną nowe i... - Kamio pokręcił głową. Sam dalej nie mógł w to uwierzyć.
- Sporo z nich jest białych - szepnął demon.

- To nic w porównaniu z całymi skrzydłami, ale nie sądziłem że jeszcze kiedykolwiek zobaczę u siebie białe piórka - powiedział i westchnął głośno.

Mike słuchał go uważnie i w skupieniu. Widział i czuł, że to co Kamio mówi jest bardzo ważne. Dla niego, dla nich i cieszył się że demon przed nim się odsłonił, że powiedział mu to co ukrywał przez dłuższy czas. Wysłuchał go do samego końca a potem bez słowa usiadł za nim ściągając jego koszule. Położył dłoń między jego łopatkami. Robił to instynktownie, skrzydła Kamio same się pokazały. Jako syn Samuela miał tą władze nad innymi demonami. Nie wiedział o tym ... to był impuls, instynkt. Mike obejrzał jego piękne piórka, w końcu z cichym westchnięciem pełnym zachwytu wtulił twarz w te białe piórka obejmując go od tyłu. Nie musiał nic mówić, a w ten sposób dał mu do zrozumienia, że wszystko jest ok.

 
Kamio zaskoczony drgnął czując dotyk na łopatkach. Jednak jakie było jego zdziwienie gdy jego skrzydła się pokazały. Demon zagryzł dolną wargę, czując jak chłopak się do niego przytula. Tak... słowa nie były im potrzebne. Kamio czuł jak ogromny ciężar spadł mu z serca. Teraz już na pewno wszystko będzie dobrze. Kamio obrócił się i objął go całując delikatnie.
- Dziękuje ... tak bardzo ci dziękuje -szepnął.

I tak coś tam wymruczał chowając usteczka i tylko przelotnie musnął jego szyję. Język wciąż go bolał no.

  Zarzucił jednak ręce na jego kark i mocno się przytulił a dłonią sięgnął do jego pięknych skrzydeł wpatrując się w nie jak w obrazek, pełen zachwytu. Były piękne, wspaniale. Mike potarł lekko noskiem o jego policzek zaczynając się już łasić. Mhm chyba Mike był senny i teraz tulaśny.

- Mój mały pieszczoch - demon uśmiechnął się i wziął go na ręce. Położył go na łóżku i rozebrał.
- Śpij malutki - Kamio przysiadł na skraju łóżka delikatnie przeczesując jego włoski. Przyglądał mu się z miłością. Oj jak on bardzo kochał tego małego potworka . Był całym jego życiem i teraz wszystko było już dobrze. Miał rodzinę, jego mąż wrócił i teraz już nic ich nie rozdzieli. Teraz mogli już żyć długo i szczęśliwie. Już zawsze...
Kamio uśmiechając się delikatnie pochylił się i ucałował czoło chłopca. Jego chłopca.

KONIEC

14 komentarzy:

  1. Piękne zakończenie:) Masz rację nie trzeba tu sexu bo ta część opowiadania wcale o tym nie jest. Podobała mi się rozmowa Sama i Kamio :) No i że w końcu wyjaśnił ukochanemu o skrzydłach:) Mike z kolczykiem... bardzo bardzo ciekawe i na pewno wspaniale wygląda.
    Ogólnie słodkość tego opowiadania jest po prostu urzekająca i na pewno będę wracać do niego gdy będę mieć zły humor:)
    Dużo weny na nowe opowiadanko i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba nie muszę mówić jak mnie zawiodłaś? ;_;
    i jeszcze nowe opo ma być "drastyczne"... jeśli też tak bd wybac ale nie przeczytam go ;_; .
    tak czy owak mam nadzieję iż jednak nie bd to tak drastyczne jak sb wyobrażam T.T
    i żeby wgl fapfap nie było... T_T

    OdpowiedzUsuń
  3. nie było fapfap? T^T
    ale i tak zakończenie piękne ^^
    i czekam na nowe opko :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo piękna ta historia o skrzydłach. Wspaniały motyw czarnych i białych piór. Mnie tam się zakończenie bardzo podobało. Myślę, że scena fapfap nie była tu wcale konieczna. Było bardzo romantycznie.
    Po jakie licho ten mały drań Mike ten kolczyk na języku sobie zrobił? Kamio, ty głupi demonie, jeszcze się nie ożeniłeś, a już jesteś pantoflarzem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe.
    I wspaniałe jest to że mimo tego co powiedział mu Kamio , Mike i tak go kocha. (▰˘◡˘▰)
    To jest za piekne TT^TT
    I w ogóle takie słodziachne *-*
    Mam andzieje , że będzie jeszcze coś dotyczące tego opowiadanie , bo nie wiem dlaczego lecz czuje niedosyt po takim zakonczeniu . (。◕‿◕。)
    Lecz mimo to bardzo mi sie podobało.(ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧
    Dużo weny życze (´・ω・`)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ale jazda!! jestem w niebie! ^^ Albo racze w piekle z Samem. ;) Wiesz co... chce drugą część tego opowiadania!!! ;P Jak Mike jet duży i ma zająć miejsce Sama! ^^ Jakie będą się z tym wiązały problemy, żeby się dowiedzieć z kim będzie Gabryś i wgl jak potoczy się ich życie ^^ WENY!!!! DO INNYCH OPOWIADAŃ TEŻ :********

    OdpowiedzUsuń
  7. Od początku obu serii skometnowałam może ze trzy razy i chciiałabym cię za to przeprosić. Ta genialna fabuła o prostu za bardzo mnie wciągnełą. Muszę przyznać, że jesteś pierwszą osobą, której udało się wydusić moje łzy przy czytaniu odpowiadania. Poryczałam się jak sobie wszystko przypominał... Tak ze szczęścia xD Życzę ci weny tak dużo, jak tylko będziesz mogła udźwignąć albo i jeszcze więcej. Kocham cię Maru-chan i twoje opowiadania oczywiście też <3
    Twoja fanka

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zawiodłaś mnie,scenka fap, fap by tylko wszystko zepsuła, tak jest lepiej. Moje jak dotąd ulubione opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Maru po przeczytaniu tego opka jestem w niebowzieta jestes genialna zycze ci duzo weny i powodzenia w nastepnych opowiadaniach oczywiscie bede dalej czytac twoje opowiadania i czekac na nowe

    ~Tetsu-chan~

    OdpowiedzUsuń
  10. Podczas czytania tego opowiadania ani razu nie myslalam o fapfap. Wczesniej na samym poczatku chcialam bardzo takich scen, ale w pewnym momencie (chyba po 3 rozdziale) przestalam o tym myslec. Opowiadanie te bylo cudowne, i pomimo ze nie bylo fapfap to i tak jest moim ulubionym opowiadaniem (a czytalam baaaaaardzo duzo roznych opo. yaoi)

    PS. Sorry za brak polskich znakow, ale moj telefon na internetach polskie znaki wylacza. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  11. BORZE SZUMIACYYYYYYYYYYYYYYYY <3
    aż normalnie mam ochote narysować Majka. szkoda tylko, że z tego zrezygnowalam...
    ONI SA TACY CUDOWNIIIIIIIIII<3
    zagoi mu sie ten jezyk?
    I BEDA RAZEM FOREWAAAAAAAAH <3
    a bedzie cos jeszcze kiedys o Lajli? szkoda mi jej i chcialabym wiedziec, ze nic jej sie nie stalo, ze po akcji z narkotykami jest wszystko ok
    AMG JA CHCE TRZECIA CZEEEEEEEESC <3
    no i co z ta miloscia Gabryysia? moze o nim tez cos napiszesz?
    BOSZE MARU PRZECZYTAM JESZCZE KILKA OPOWIADAN I CHYBA CI SIE OSWIADCZE I KIT Z TYM ZE JESTEM NIEPELNOLETNIAAAAAAAA <3
    jak czytam Twoje opowiadania to chce byc facetem zeby moc byc gejem :C wiem to chore ale no
    IDE CZYTAC DALEJ AMG KOCHAM CIEEEEEE <3

    love&peace

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem tak , te opowiadanie też jest świetne , a zakończenie doskonale uzupełnia całość .
    Bardzo mi się podoba ten pomysł z skrzydłami ...
    A i dziękuje za uśmiercenie tego ( i tu się już nie wyrażę ) Micka :) .
    No cóż lecę czytać inne opowiadania twojego autorstwa ( przez ciebie znów zarwę nockę )

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie świetne!! Cudnooowne!
    Ale chyba teraz mój humor za przeproszeniem będzie 'ch*jowy'....
    Głowa od płaczu już mnie boli....
    Pocieszaj mnie teraz!!
    I najlepiej daj mi 24h spokojnego snu, bo noc zarywam tu żeby to wszysto tu przeczytać!! No i wreście koniec i co? RYCZEE!
    Dziękuję za świetne opowiadanie i dalszych tak cudnownych opowiadań życzy twoja fajna z 'ch*jowym' humorem i bolącą głową :)
    ~Mi

    OdpowiedzUsuń