Nowe opowiadanie pierwszy rozdział.... eh,,,, co za okropny dzień.,,,
Miłego czytania...
Rozdział 1
Mgła otuliła miasto jeszcze przed wieczorem. Kiedy dwie
godziny później czarnowłosy wyszedł z firmy, odczuwał przede wszystkim głód i
zmęczenie. Ale było coś jeszcze. Pożądanie. Odkrył to już dawno, wchodził wtedy
w nastoletni wiek. I od tamtej pory od czasu do czasu pozwalał temu pragnieniu
wychodzić na światło dzienne. Zwykle to dziwne uczucie nasilało się własnie
wtedy, kiedy gruba kołdra z mgły otulała miasto. Nigdy nie było to erotycznie
pożądanie. To było łaknienie. Mrok uzależnił go od siebie, od czasu do czasu
Gwayne oddawał się swoim rytuałom. Jesień była okresem, w którym był
szczególnie podatny na ich działanie.
Czarny Mercedes klasy S powoli przesuwał się przez mgłę. Chociaż
wiedział, że mógł jechać szybciej, bo znał tę drogę na pamięć, chciał mieć
pobocza w zasięgu wzroku. Polował. Czarne oczy mężczyzny natrafiły w końcu na
samotnego wędrowca. Był drobny, szczupły. Gwayne nie miał wątpliwości, że to
bardzo młoda osoba. Ale nie miał skrupułów. Otworzył schowek w nadziei, że
jeszcze jedna strzykawka ze środkiem usypiającym się w nim znajdzie. I miał
szczęście, bo się nie przeliczył. Był lekarzem, wiedział, co robi. - Mógłbyś mi pomóc? - zapytał, uchylając
szybę. Wracał z ważnego spotkania, miał na sobie swój najlepszy, szyty na miarę
garnitur i ułożone, surowo zaczesane do tyłu włosy. Łagodne spojrzenie
fałszywie zachęcało do rozmowy. Jeśli chciał, umiał być miły, mimo swojej
wycofanej natury. Kiedy chłopak podszedł, szybko się wychylił i przytrzymał go,
i wbił mu igłę w szyję. Patrzył, jak młode ciało opada na trawę przysypaną
barwnymi liśćmi. Wrzucił go na tyle siedzenie samochodu i przykrył swoją
marynarką. Zabrał też wszystkie rzeczy swojej ofiary, nie było świadków, gęsta
mgła dawała mu wolną rękę. Mgła była po jego stronie. Zawsze.
[...]
Ogromny dom
wybudowany w wiktoriańskim stylu górował nad miastem. Posiadłość Crawfordów
stała na wzniesieniu poza granicami miasta. Mgła była poniżej rezydencji, która
przypominała samotny statek dryfujący po bezkresnym oceanie bieli. Pokojówka,
Laura i jej brat Gilbert, byli przyzwyczajeni do podwójnego życia swojego
gospodarza. Uratował im życie, kiedy mieli kłopoty, zaoferował schronienie i
bezpieczeństwo. Milczeli wiedząc, że może im wszystko tak samo szybko
odebrać. Mężczyzna zaniósł chłopca do
jednej z sypialni. Na poddaszu. Okna były zakratowane, a ściany i podłogi tak
spreparowane, by nie przepuszczały dźwięków. Ułożył drobne, delikatne ciało na
ogromnym łożu i otulił go szkarłatną, aksamitną pościelą. Duża dłoń mężczyzny
przesunęła się wprawnie pod koszulką chłopca, dotykając jego ciepłej skóry,
zostawiając na niej zimny ślad swojej dłoni. Przerwał nagle i odsunął się
gwałtownie, jakby przypomniał sobie, co ma jeszcze zrobić. Do rzeźbionych,
dębowych filarów na czterech rogach łóżka przywiązał młodzieńca. Jego nogi do
dolnych, po jednej do każdego, jego ręce - do górnych, w taki sam sposób. Kiedy
był pewien, że mały się nie uwolni, wyszedł, zamykając za sobą drzwi na
klucz. Zszedł na dół. Był głodny i
zmęczony, a miał pewność, że ofiarę czeka jeszcze długi sen. Mógł odpocząć,
zanim zacznie się z nim naprawdę bawić.
Młody chłopak po raz
kolejny z wymuszonym uśmiechem odebrał zamówienie od natrętnych klientów. Był
już bardzo zmęczony, a fakt, że miasto było otulone mgłą wprawiało go w
wisielczy nastrój. Zawsze tak było, nienawidził jesieni, było wiele powodów,
jedne mniejsze drugie większe, ale czy to ważne? Owszem jeden powód był dla
niego bardzo ważny, jesień była okresem gdy stracił swoich rodziców. Okres gdy
dotychczas szczęśliwy chłopiec, który był otoczony miłością, ciepłem rodzinnego
spokoju, stracił to dosłownie w kilka sekund, które w tamtym dniu były wręcz
dla niego wiecznością.
Październik, jego największa zmora. Deszczowe dni, pełne tych przeklętych kolorów, ludzi na ulicy którzy cieszyli się życiem. To wszystko sprawiało, że jego samotne, żałosne życie stawało się jeszcze gorsze. A jeśli doliczyć do tego dzień 14 października, kolejna już rocznica wypadku i tragicznej śmierci, świat chłopca walił się wtedy doszczętnie. Zawsze tego jednego dnia w roku żałował, że żyje. Dlaczego dane było mu przeżyć? Dlaczego nie mógł dołączyć do rodziców? Dlaczego nie mógł ponownie poczuć tego ciepła i miłości?
Tak jesień zdecydowanie należała do rzeczy których nienawidził.
Październik, jego największa zmora. Deszczowe dni, pełne tych przeklętych kolorów, ludzi na ulicy którzy cieszyli się życiem. To wszystko sprawiało, że jego samotne, żałosne życie stawało się jeszcze gorsze. A jeśli doliczyć do tego dzień 14 października, kolejna już rocznica wypadku i tragicznej śmierci, świat chłopca walił się wtedy doszczętnie. Zawsze tego jednego dnia w roku żałował, że żyje. Dlaczego dane było mu przeżyć? Dlaczego nie mógł dołączyć do rodziców? Dlaczego nie mógł ponownie poczuć tego ciepła i miłości?
Tak jesień zdecydowanie należała do rzeczy których nienawidził.
.....
Kolejny męczący dzień w pracy i kolejne narzekania szefa. Jednak był do tego przyzwyczajony, co dzień ta sama śpiewka.
Z ulgą powitał świeże powietrze, gdy dane mu było wyjść z zatłoczonej i dusznej kawiarni. Jednak gdy tylko dostrzegł gęstą mgłę która wręcz brała w objęcia każdego przechodnia, który odważył się wyjść o tej godzinie. Czuł wręcz jak owija się wręcz dookoła niego wbijając w jego ciało mroźne igiełki. Wszystko dzisiejszego dnia sprawiało, że miał ochotę po prostu skulić się w kącie i zostać już tak na zawsze.
Jun przerzucił torbę na drugie ramię i westchnął cicho. Czekała go długa droga do domu. Do pustego domu. Ostatni autobus odjechał ponad godzinę temu. Dlaczego los musiał być dla niego aż tak okrutny? Ale to już dawno przestało być ważne. Egzystował tylko dlatego, że wykonywał wszystko rutynowo, wręcz z zimną obojętnością. Bał się zbliżyć do kogokolwiek, odezwać się... Bał się, że gdy znajdzie kogoś na kim będzie mu zależało, odejdzie, i znowu będzie zostawiony sam sobie.
Myślał sobie - kolejny nudny, monotonny dzień tygodnia- jednak zmieniło się to gdy obok niego zatrzymał się samochód.
Jun nieco niepewnie podszedł do samochodu, już chciał się spytać, "co się stało" gdy nieznajomy przyciągnął go bliżej. Był zbyt zaskoczony tym co się działo by nawet zauważyć strzykawkę. Potem już nie było nic, spowiła go ciemność.
"Czy ja umarłem?"- takie myśli krążyły po jego głowie.
(...)
Chłopak powoli zaczął się budzić. "Jak wygodnie i ciepło"- myślał. Ale moment! Jego łóżko na pewno nie było tak miękkie, a ta pościel! Chciał się przeciągnąć ale, jego ruchy były ograniczone. Spanikowany otworzył raptownie oczy i rozejrzał się.
- G..gdzie ja jestem? - szepnął wystraszony. Jego umysł zasnuty jeszcze mgiełką snu budził się powoli pozwalając chłopcu spekulować nad tym, co się właściwie stało, jednak nic nie pamiętał. Jedynie ciemność jaka go ogarnęła.
To jest takie inne od twoich poprzednich opowiadań. I mam nadzieje że zakończysz go szczęśliwie:) Prolog bardzo mi się podobał i okropnie zaciekawił aż nie mogę się doczekać co dalej:) Nawet postacie chociaż o nich mało są ciekawe a zwłaszcza ten doktorek. Dużo dużo weny i chęci. No i nie przejmuj się jak ktoś ci coś mówi nie każdy ma obsesje na punkcje jednego:)
OdpowiedzUsuńWoah... jestem w szoku. Jak już zauważyła Sól, to jest... takie inne od Twoich dotychczasowych historii. Jest w tym coś co przyciąga, tworzy taką aurę tajemniczości... Czekam na kolejny rozdział. Weny ;3
OdpowiedzUsuń*sol
OdpowiedzUsuńWybacz, wady pisania z telefonu .__.
Opowiadania zaczyna się bardzo ciekawie, jak naprawdę mroczny thiler. Przykre jest to, że Jun mający tyle swoich problemów wpada na kogoś takiego jak ten psychopatyczny doktor, jeżdżący po mieście ze strzykawką z narkotykiem.
OdpowiedzUsuńCo do zachowania służby lekarza to brak mi po prostu słów. Wiedzą o tym co wyprawia ich pracodawca i mogą spokojnie żyć u jego boku. Jak nisko trzeba upaść, żeby być tak nieczułym na cierpienie innych.
Historia zdecydowanie na plus. Gdzie się podziała nasza słodka Maru. Na pewno ktoś ją podmienił i teraz się podszywa. :))
no już się ciekawie robi ^^
OdpowiedzUsuńTak dla smaczku inaczej mniam =3
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ^^
~Shiro
Opowiadanie juz tu zaczyna sie robic ciekawe ;3
OdpowiedzUsuńJestes wspaniala pisarka i zazdroszcze Ci tego talentu : /
Powodzenia w dalszym pisaniu.
Z pozdrowieniami Shi Nda :)
to pierwszy odcinek a Ja już mam ochotę nie odrywać się od telefonu i przeczytać całe opowiadanie za jednym razem... Ta historia jest owiana nutką tajemniczości ad tylko bardziej mnie przyciąga :) lecę czytać kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuń