czwartek, 6 grudnia 2012

Drarry Christmas - oneshot



Hey kochani. Oto moja mała niespodzianka dla was z okazji Mikołajek :)
Może nie wyszło mi za dobrze, ale starałam się:)
To mój pierwszy w życiu oneshot >_< Zawsze wiedziałam, że nie nadaje się do krótkich opowieści xD
Ale chciałam spróbować i dać wam malutki prezencik na 6 Grudnia, a nie chciałam zaczynać nowego długiego opowiadania... dlatego napisałam oneshot:)
Mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Czytajcie i komentujcie... chce znać wasze zdanie na temat tego krótkiego opka:)


Wesołego Mikołaja moi drodzy czytelnicy !!! <3




Betowała: Strega Bianca<3 
Dziękuje kochana za pomoc ;3 





Drarry Christmas <3







Jak co roku w Boże Narodzenie Wielka Sala przypominała bardziej zaśnieżony lasek pełen choinek niż jadalnię. Ozdoby mieniły się pięknie, a białe płatki prószyły z sufitu. Dodawały uroku i jakiejś świątecznej atmosfery.
Odbudowa zamku po wojnie z Voldemortem trwała tylko osiem miesięcy. Pomogło w  niej całe czarodziejskie społeczeństwo ogromnie wdzięczne za pokonanie „Czarnego Pana”. Czarodzieje długo świętowali zwycięstwo, czcząc oczywiście swojego bohatera, Harry’ego Potter’a. Sam „uwielbiany”, nie był z tego powodu zbyt zadowolony. Chciał przestać być w centrum uwagi. Marzył o zwyczajnym życiu. Chłopak nie mógł spokojnie wyjść na ulicę, bo zaraz oblegali go paparazzi na czele z Ritą Skiter z „Proroka Codziennego”. Jedynie w Hogwarcie mógł się wyciszyć. Reporterzy nie mieli wstępu do zamku, a uczniom zabroniono przekazywać jakiekolwiek informację na temat Chłopca Który Przeżył.

Harry tego dnia czuł się wspaniale. Uwielbiał Boże Narodzenie! Jednak najważniejsze w tym dniu były radosne wiadomości jakie przekazał mu dyrektor Dumbledore. Po pierwsze: Syriusz został uniewinniony i po załatwieniu wszystkich spraw, wróci na Nowy Rok do domu. Wiązało się z tym wiele zmian. Nie musiał już wracać do Dursley’ów. Od teraz mógł zacząć żyć jak „prawie” normalny nastolatek, razem z kochającą go rodziną.

Draco Malfoy nienawidził świąt. To właśnie w Boże Narodzenie jego matka została zamordowana. Katem okazał się nie kto inny tylko jego ojciec. W dzień rozprawy, Lucjusz mógł pod nadzorem aurorów wrócić do domu, by pożegnać się rodziną. Został uznany za zbrodniarza i skazany na Pocałunek Dementora. Blondyn nie chciał go widzieć. Lucjusz był winny wszystkich problemów jakie spotkały ich rodzinę. To przez niego był torturowany i wypalono mu mroczny znak na ramieniu. Mogli żyć szczęśliwie, razem …ale nie, dla niego to było za mało. Lucjusz uwielbiał władzę. Poświęcał wszystko i wszystkich, by zdobyć to co chciał. Ojciec uważał, że śmierć przez „ Pocałunek” jest dla niego zbyt haniebna, więc postanowił popełnić samobójstwo przebijając sztyletem serce, lecz dlaczego śmierć poniosła także Narcyza? Tego nie wiedział nikt. Choć Draco sądził, stało się tak z powodu kaprysu ojca.

Młody Malfoy nie potrafił wrócić do rezydencji. Wiązało się z nią zbyt wiele złych wspomnień. Choć starał się być silny nie bardzo mu to wychodziło. Najpierw odbywały się tam zebrania prowadzone przez Voldemorta. Później torturowano tam jugoli, aurorów oraz przypadkowych ludzi i czarodziei. Następnie ich dom stał się mieszkaniem dla śmierciożerców. Draco nie miał za dużego wyboru, w jego otoczeniu nie było nikogo bliskiego komu mógłby zaufać… Trafił pod skrzydła Zakony Feniksa, który się nim zaopiekował. Blondyn zakładał, że to tylko dzięki staremu Dropsowi. Oczywiście dumny i zimny Malfoy nie potrzebował niczyjej pomocy. Sam świetnie by sobie poradził. Wywyższał się, narzekał na wszystko i trzaskał drzwiami. Jednak nikt nie wiedział, że to opryskliwe zachowanie było tylko po to, by zamaskować jego rzeczywiste uczucia. W końcu kiedyś byli wrogami, a teraz nagle z nimi mieszka. To oczywiste, że czuł się niepewnie.
Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Do domu Syriusza wpadł Harry Potter! Między nimi wywiązała się kłótnia, a co za tym idzie.. także i bójka.

- Potter – prychnął zimno Draco, lustrując gryfona pogardliwym spojrzeniem. Jeszcze tylko Wybrańca brakowało mu do szczęścia. Oparł się nonszalancko o ścianę, jednak jego spojrzenie pozostało czujne.
- Malfoy – wysyczał z odrazą Harry, zaciskając dłonie w pięści.
- Myślałem, że pozbyłem się ciebie, gdy rozprawiłem się z twoim ojcem – głos bruneta był zimny i nieprzyjemny. Nie miał zamiaru się hamować, nie po tym co przeszedł on i jego bliscy z rąk śmierciożerców. Draco na tę uwagę zmrużył niebezpiecznie oczy. Nie szkoda mu było ojca, ale nie zmieniało to faktu, że został obrażony.
- A więc wracamy do czasów szkolnych Potter? Zawsze to samo. Mój ojciec. Rozmawiasz ze mną, więc nie waż się go wspominać – blondyn roześmiał się chłodno, nie zmienił swojej pozycji, jedynie zaciśnięte w wąską linię usta pokazywały jak bardzo Draco był wściekły. Sama obecność wybrańca niesamowicie go drażniła.
- Powinieneś dołączyć do starego w zimnej klitce w Azkabanie Malfoy! Tak samo jak on zasługujesz na karę! – warknął Harry. Chłopak należał do tych otwartych osób, które nigdy nie ukrywały swoich uczuć. W tej chwili negatywne emocje buzowały w nim, wręcz roznosząc go od środka.
- Karę? Uważasz, że jestem taki sam jak mój ojciec?! – teraz blondyn wpadł w furię. Nienawidził ojca, a to, że został do niego porównany sprawiło, że zrobił krok w stronę bruneta. Ledwo nad sobą panował.
- Jesteś tu tylko dlatego, że Dumbledore wierzy w twoją niewinność, ale ja wiem swoje Malfoy. Gdyby to ode mnie zależało już byłbyś w drodze do Azkabanu! Jesteś nikim innym jak tylko podłym śmierciożercą! Zwykłym mordercą! – mocno przesadził, ale puściły mu wszelkie hamulce. Harry choć nie znosił Malfoy’a, doskonale wiedział, że chłopak nie byłby zdolny do zabójstwa. Przekonał się o tym i to nie raz podczas wojny. Draco wciągnął głośno powietrze. To co powiedział Potter przesądziło sprawę. Potem już sprawy potoczyły się szybko. Blondyn zadał pierwszy cios, Harry nie pozostał dłużny, rozkwaszając mu po chwili nos.
Jakim jednak cudem Draco skończył, wyszlochując swoje żale wtulony w ciepłe ramiona Harry’ego? To było bardzo proste. 

Harry po przyłożeniu mu w twarz i wysłuchaniu jego wersji historii przytulił szarpiącego się blondyna. Trzymał go tak długo, aż ten zmęczony zaczął mu moczyć koszulę łzami. Blondyn sam nie wiedział dlaczego swoje problemy, ból i cierpienie przekazał właśnie Potter’owi. Wystarczyło jedno spojrzenie tych ciepłych, zielonych oczu i każdy potrafił mu zaufać i powierzyć swoje tajemnicę. Draco jak się okazało nie był tu wyjątkiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Harry, gdy tylko dowiedział się o tym, że Malfoy przebywa w kwaterze wyruszył tam niezwłocznie. Prawdę mówiąc miał bardzo złe intencje. Chciał mu przyłożyć i wysłać tak samo jak ojca do Azkabanu. Jednak, gdy tylko go zobaczył wiedział, że coś jest nie tak. Malfoy jak zwykle był dumny i opanowany, lecz coś się w nim zmieniło. Pomimo maski obojętności, którą przywdział, Harry widział zagubionego, samotnego chłopca. Czarnowłosy nie wiedział jeszcze wtedy o śmierci jego rodziców, dopóki on sam mu tego nie wykrzyczał prosto w twarz podczas bójki.

- Nienawidzę cię Potter!  – Draco siedział na nim, okładając gdzie popadnie. Musiał się wyładować, a on był do tego idealny. Harry nie odzywał się zbyt zaskoczony tym wybuchem. Nie wiedział co powiedzieć. Był w stanie tylko zasłaniać się przed ciosami wściekłego chłopaka.
 - To twoja wina! Myślisz, że wielki z ciebie bohater?! Przez ciebie się wszystko zaczęło, a teraz moi rodzice nie żyją – Malfoy krzyczał rozpaczliwie, obijając klatkę piersiową Potter’a. Na wspomnienie matki jego oczy zaszkliły się niebezpiecznie. Po chwili łzy płynęły już ciurkiem po jego policzkach.
- Ojca sam bym zabił, gdybym mógł, ale mama… ona… – głos uwiązł mu w gardle. Nagle wszystkie siły go opuściły. Dłonie, które tak namiętnie okładały Harry’ego, teraz kurczowo zaciskały się na koszuli Gryfona. Harry postąpił instynktownie. Po prostu przyciągnął Draco do siebie i przytulił mocno. Oczywiście szlochający chłopak wyrywał się, gryzł i krzyczał, ale czarnowłosy nie puszczał. Jego uścisk był stanowczy, ale delikatny. To właśnie wtedy Malfoy’owska maska pękła ostatecznie. Pojawił się nowy Draco jakiego nikt wcześniej nie znał.

Od tamtej pory chłopcy spędzali ze sobą dużo czasu. Wychodzili na spacery, na zakupy… Wszystko robili razem. Ron chodził przez miesiąc obrażony na przyjaciela za bratanie się z wrogiem, ale od czego była Hermiona? Dziewczyna zrobiła rudzielcowi takie kazanie, że ten sam poszedł przeprosić Harry’ego. Zastrzegł jednak, że to, że zaakceptował jego przyjaźń z Malfoy’em, nie znaczy, że to mu się podoba.

Zmiany w blondynie następowały stopniowo, jednak w końcu, któregoś dnia Draco zaczął się uśmiechać. Oskarżenia rzucane w jego stronę powoli znikały. Stało się to za sprawą Harry’ego, który wstawił się za Draco. Został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Oczywiście blondyn musiał zeznawać pod wpływem Veritaserum. Wyszły wtedy na jaw wszystkie ciemne sprawy związane z Lucjuszem i Voldemortem. Okazało się także, że blondyn został zmuszony przez ojca i Czarnego Pana do przyjęcia mrocznego znaku. Wreszcie dwa dni po rozprawie, Minister Magii wygłosił oświadczenie, w którym poinformował czarodziejskie społeczeństwo, że Draco Alan Malfoy jest niewinny, a za wszystkie zbrodnie odpowiada jego ojciec, Lucjusz Malfoy.

 <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

A teraz wróćmy do Wielkiej Sali. 


Uczta trwała już od 30 minut. Wszyscy śmiali się i rozmawiali o przyszłości. Panowała naprawdę świąteczna atmosfera. Jedynie pewien zielonooki chłopiec nie mógł oderwać wzroku od drzwi. Hermiona rozbawiona zachowaniem przyjaciela, położyła mu dłoń na ramieniu, chcąc mu dodać otuchy lecz to wcale nie pomogło. Harry nie mógł przestać myśleć o pewnym przystojnym blondynie, który powinien tu być już pół godziny temu!

Wiele razy rozmawiał o tym z Draco. Kilka razy nawet się pokłócili. Ten dzień był bardzo bolesny dla blondyna, ale Harry pragnął to zmienić. Nie chciał by jego przyjaciel spędził samotnie święta w dormitorium. Nie mógł znieść widoku jego smutnej twarzy. Draco tak pięknie potrafił się uśmiechać, a jemu za każdym razem topniało serce. Z tego powodu nie mógł odpuścić. W końcu postawił na swoim i szarooki zgodził się przyjść na ucztę. Gdzie on się podziewał?! Czyżby stchórzył?! Czarnowłosy chciał już wstać i iść go szukać, gdy nagle drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się cicho i stanął w nich Draco Malfoy w odświętnej szacie ze srebrnymi zdobieniami. Jego twarz mówiła wszystko. Chłopak czuł się bardzo niepewnie,trochę wystraszony przestępował z nogi na nogę. Wszystko jednak minęło, gdy tylko dostrzegł szeroki, radosny uśmiech Harry’ego, który właśnie podnosił się z miejsca.

Potter wręcz rzucił się w stronę blondyna, złapał go w ramiona i mocno go przytulił. Był naprawdę bardzo szczęśliwy, że Draco jednak się pojawił.
- Przyszedłeś… - szepnął nie wypuszczając go z objęć. Dalej nie mógł w to uwierzyć.
- Harry puść! Wszyscy się na nas gapią – burknął zawstydzony blondyn.
- Nie chcę, strasznie się bałem, że zrezygnujesz i nie przyjdziesz. Cały czas się martwiłem się. Ale przyszedłeś, tak się cieszę! Draco… Draco proszę, spójrz na mnie. Nie bój się, pamiętaj ja zawsze będę przy tobie… Jj… ja cię…– nie skończył, zabrakło mu odwagi. Harry poczekał, aż te piękne srebrne oczy spotkają się z jego zielonymi. Wtedy zrobił coś, o czym marzył już od dawna. Coś co sprawiło że w całej Sali nastała cisza. Mianowicie Harry, złożył na ustach blondyna czuły pocałunek. Wręcz muśnięcie, jak dotyk skrzydeł motyla. Delikatna pieszczota, a mówiąca tak wiele, przekazująca tyle niewypowiedzianych na głos uczuć. Harry od jakiegoś czasu zdawał sobie sprawę, że spogląda na Draco inaczej niż na zwykłego przyjaciela. Śledził z przejęciem każdy jego ruch. Coraz częściej go przytulał lub miał ochotę pocałować. Młody Gryfon ponownie postąpił instynktownie. Teraz jednak zastanawiał się czy dobrze zrobił. Mógł stracić blondyna na zawsze! Doskonale czuł jak ciało szarookiego się spięło. Po chwili Harry oderwał się od tych kuszących ust spojrzał nieśmiało w te piękne oczy, które prześladowały go już od jakiegoś czasu. Dłonią, z czułością gładził policzek swojego przyjaciela, który stał wpatrując się w niego jakby zobaczył ducha.

-Draco, jja… ja przepraszam. To się więcej nie powtórzy, nie chciałem.. znaczy się chciałem, ale.. – szeptał niepewnie zielonooki. Bał się, że teraz Draco wyjdzie stąd zniesmaczony i nigdy więcej go nie zobaczy. Jednak stało się coś zupełnie innego. Na ustach Ślizgona pojawił się śliczny uśmiech, a jego policzki zarumieniły się słodko. Blondyn przyłożył palec do ust bruneta, chcąc go uciszyć.

- H..Harry ja… - oczy Draco mówiły tak wiele. Tyle uczuć było zawartych w tych pięknych źrenicach. Od szczęścia, przez niepewność i strach, że za raz się obudzi i wszystko okaże się tylko wspaniałym snem. Czyżby święta rzeczywiście były tak magiczne jak zawsze mawiał Dumbledore? Cóż, Draco właśnie na własnej skórze dzisiaj się o tym przekonał. Stał przed nim jego Gryfon, jego osobisty bohater, który rozświetlił mu cały świat. Był jedyną osobą, która mu zaufała, jedyną, która go rozumiała i zawsze trwała przy nim. Ślizgon sam nie wiedział, kiedy to się zaczęło, kiedy jego serce zabiło mocniej. Może wtedy, gdy Harry go objął lub gdy zobaczył jego ciepły uśmiech. Nie miał pojęcia, ale to nie było w tej chwili ważne. Jego największe marzenie właśnie się spełniało.

Teraz to on zawładnął ustami Potter’a, wprawiając chłopaka  w zdumienie, które szybko minęło, a na jego miejscu pojawiła się ulga jak i szczęście, które roznosiło go od środka. Dopiero słysząc oklaski i aplauz oderwali się od siebie. Zupełnie zapomnieli o przebywającym na Sali tłumie.
- Harry ja… obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz i zawsze przy mnie będziesz. – szepnął blondyn wręcz błagalnie, patrząc na ukochanego. - Obiecaj… - poprosił gorąco Ślizgon. Chciał dodać coś jeszcze, ale usta bruneta znowu odebrały mu głos. Pocałunek był krótki, ale pełen oddania i miłości.
- Nigdzie się nie wybieram Draco – powiedział czule brunet. Miał wrażenie jakby stado motyli właśnie buszowało w jego brzuchu. To był najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Osoba, którą pokochał nie odrzuciła go, odwzajemniała jego uczucia.
- Zostanę z tobą na zawsze, nigdy się ode mnie nie uwolnisz… Ja…. Kocham cię Draco – blondyn rzucił się mu na szyję. 

Wszyscy w Wielkiej Sali patrzyli na nich z szerokimi uśmiechami. Dyrektor kiwał zadowolony głową, nawet Snape nie wyglądał na za bardzo zniesmaczonego. W gruncie rzeczy cieszył się, że jego chrześniak w końcu znalazł swoją miłość.
Draco słysząc to wyznanie prawie nie zemdlał z rozsadzającej go radości, a jego serce omal nie wyskoczyło z piersi. Na początku myślał, że się przesłyszał, ale gwizdy i oklaski w Sali utwierdziły go w przekonaniu, że od dzisiaj jest najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Na jego zazwyczaj chłodnej twarzy, pojawił się uroczy uśmiech. Chyba jeszcze nikt nie widział Malfoy’a w takim stanie.
- Harry…. Harry… Ja ciebie też. Najbardziej na świecie – szepnął blondyn. Nie rozpłakał się tylko dlatego, że mieli widownię, gdyby było sami na pewno Draco moczyłby już brunetowi koszulę.

- Chodź Draco – Harry uśmiechnął się i poprowadził go do stołu. Gratulację nie miały tego wieczora końca. Draco i Harry spędzili najpiękniejsze święta otoczeni przyjaciółmi. Nawet Ron, zazwyczaj przeciwny relacjom między nimi uśmiechał się od ucha do ucha, podsuwając blondynowi najlepsze słodycze, których już zdążył skosztować. Po uczcie, gdy uczniowie się rozeszli nasza świeżo upieczona para udała się na wieże astronomiczną. Choć na dworze było zimno ich serca ogrzewały się nawzajem. Nic nie było w stanie zepsuć im tego dnia. Stał się on początkiem nowej drogi dla dwóch zakochanych chłopców. Nie było już w nich ciemności, ani niepewności. Przepełniała ich miłość do drugiej osoby i pewność, że już zawsze będą szczęśliwi, a kiedy przyjdą trudne chwile będą potrafili się nawzajem wspierać.
- Draco… - brunet obejmował swojego chłopaka w pasie.
- Mhm…? – Draco wymruczał pytanie patrząc roziskrzonymi oczami na ukochanego.
- Wesołych Świąt – powiedział całując go w policzek.
- Tak Harry. Wesołych Świąt – szepnął blondyn, wpatrując się z miłością w twarz swojego chłopaka.

To Boże Narodzenie przeszło do historii czarodziejskiego świata. O ich bliskiej przyjaźni w końcu dowiedziała się prasa, a chłopcy nie chcieli tego ukrywać. Teraz byli szczęśliwi, a każde święta spędzali razem z przyjaciółmi. To już nie był smutny okres dla Draco, od pamiętnego dnia, ten czas stał się najwspanialszym w jego życiu. Jego pierwsze święta. Pierwsze radosne święta, które już na zawsze miały takie pozostać.



The End









I jak się wam podobało? Komentujcie! Dajcie znać czy dobrze mi poszło >_<





15 komentarzy:

  1. ale wieeesz, mogłaś napisać scenkę fapfap ;_; . nikt by nie był zły :c [hyhy a mi tylko jedno w głowie XD]

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo drarry *.*
    i like it! ^^
    fajnie wyszło! :D
    ale ja ostatnio mam fazy (MartwyDzemik zaraża fazą na fapfap) i się tego również domagam! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż nie lubię drarry wyszło ci całkiem spoko :).Jestem nową czytelniczką, mówiąc szczerze przeczytałam wszystko co kiedykolwiek napisałaś :D, a no i mam zamiar czytać dalej. powodzenia w dalszym pisaniu pozdrawiam :-* <3 ~Cemira

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama widzisz, że jest całkiem spoko.
    Nie mam jednak pojęcia dlaczego niektórzy w tym przedświątecznym okresie mają TAKIE fazy. To chyba prze ten czerwony kolor.
    Chociaż w sumie Maru, żeby zaskoczyć niektórych czytelników wstaw tu kiedyś to nowe opowiadanie.Po przeczytaniu tego makabrycznego thrilleru nawet MartwyDzemik będzie zadowolony.
    Mnie się podobało, całkiem zgrabnie ci wyszedł ten pierwszy oneshot. Było delikatnie i czule, zresztą jak zwykle u ciebie.To właśnie jest twoją wizytówką i odróżnia cię od innych blogów.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja muszę przyznać, że nie takiego Draco lubię ;> znaczy, jakoś nie przekonuje mnie taki słodki Draco. Bardzo słodko, aż nie wiem czy nie za bardzo... Ale życzę weny i zachęcam do czytania, zebrały czas poprawiać styl :) WESOŁYCH ŚWIĄT! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale życzę weny i zachęcam do czytania, ŻEBY CAŁY czas poprawiać styl ;) i przepraszam za błąd, słownik mi czasem figle płata ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikt by się nie obraził za troszkę Yaoi. Ale i tak jest genialne! ;)
    I. M. L.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pod wrażeniem, chodz nie lubię onestorów lub opowiadań z HP... ale to przebiło wszystko ^^ Naprawdę bosko... chociaż śmiałam się jak Harry pocałował Malfoya, a na sali była cisza, kurcze mama patrzała na mnie jak na wariatkę XD ^^ Proszę cię... dałoby radę, żebyś zaczęła pisać też opowiadanie fanowskie z Malfoy x Harry?? ;) było by super ^^ weny!!!!!!!!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ok, jest co komentować.
    Po pierwsze, przecinki.
    Brakuje ich troszkę, musisz nad tym popracować.
    Drugie, nie ma apostrofów w odmianie Malfoy i Dursley.
    + jest błąd w słowie mugole, na samym początku.
    Kolejna sprawa, Draco ma na drugie Lucjusz.
    Kanoniczność też pozostawia wiele do życzenia. Draco jest taki... Nie Malfoyowski. Ich kłótnia też mi zbytnio nie pasuje. W dodatku to wystapienie przed całą salą... Sama widzisz.
    Sam pomysł był naprawdę OK. Talent masz ale troszkę źle nakierowany.
    Trochę pracy i będzie świetnie.
    Pozdrawiam Plague.
    PS': Wiem, że bardzo szczegółowy komentarz ale uwielbiam drarry. Jeżeli coś Cię uraziło itd, to z góry przepraszam, gdyż nie o to chodziło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W żadnym wypadku mnie to nie uraziło:) Dziękuje za komentarz...
      Wiem, że robię jeszcze wiele błędów i właśnie takie komentarze mnie motywują by pracować o ile się da jeszcze lepiej :)
      Wiem, że Draco był mało Malfoy'owski, ale tak miało być... to on tu robił za zagubionego chłopca:)
      Stracił rodziców, został sam... nie było już ojca który mówił mu co ma robić więc dlatego nie wiedział jak powinien się teraz zachowywać.. no ale nic:) Mam nadzieję, że się poprawię a ty nie raz odwiedzisz mojego bloga:)
      Pozdrawiam ciepło...Maru;3

      Usuń
  10. Poryczałam się jak dziecko szczególnie na wyznaniu. Ogólnie piękne.

    OdpowiedzUsuń
  11. widzę, że Plague pokazała Ci Twoje błędy ;) /a ja miałam ochotkę/ nie jestem pewna, w końcu Harry'ego czytałam jakieś 4 lata temu, ale czy Rita nie miała na nazwisko Skeeter? chociaż mogę się mylić...

    PS Drarry jest miliony razy lepsze od Dramione /bleeeeh/ <3

    love&peace

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę świetne, aż się popłakałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Końcówka nieco przesłodzona, ale co tam - podobało mi się <3 Czytając scenę wyznania, myślałam, że umrę ze wstydu - jestem piekielnie wrażliwa na takie publiczne okazywanie uczuć... ale nie zmienia to faktu, że scena była prze-kochana <3

    OdpowiedzUsuń