środa, 12 grudnia 2012

Nowe Życie 25


Hey kochani ^^ Zapraszam do czytania i komentowania ;3



Rozdział 25

Kamio nie zważając na jego warczenie i rzucanie się po łóżku zaczął przeczesywać jego włosy.
- Cii, już cii kochanie - szeptał cicho starając się go uspokoić. Nie mogli mu na razie podać żadnego eliksiru, dopiero rano mógł dostać kolejną porcję.
Przesiedział przy nim cała noc zasypiając dopiero nad ranem z głową na łóżku.
 
 
Rano głód tym bardziej przybrał na sile jednak Mike zdołał na tyle zapanować nad nim i swoim ciałem by przestać o tym myśleć. Nie chciał w końcu obudzić Kamio, który już wczoraj wyglądał na zmęczonego... Tak długo przy nim siedzi i się opiekuje... Te myśli pozwoliły mu zachować trzeźwy umysł.
 
Rano pojawił się Samuel. Jednym ruchem nadgarstka przeniósł Kamio do sypialni obok na łózko.
- Niech odpocznie. A ty jak się czujesz? - spojrzał na chłopca i po chwili już poił go krwią tym razem należała do Coraliny. Każdy zgodził się upuścić trochę krwi dla chłopca.
- Leż, wiem, że to już nudne, ale musisz odpoczywać -  Sam westchnął cicho.
- Ale i tak muszę cie pochwalić.  Nieźle sobie radzisz z samokontrolą  - uśmiechnął się.
 
Tym razem ta krew pił już powoli i przy okazji uczył się zapachu wszystkich członków rodziny.
- Nie chce zrobić krzywdy moim bliskim tato. Kamio pewnie umiałby się bronić, ale mama i tata... I Gabryś.... Oni są w niebezpieczeństwie póki nad tym nie panuje. A tęsknię już za nimi... Uwolnij mnie, chce się przytulić. Opowiedz mi bajkę
- poprosił cichutko.

- Wiem kochanie, już niedługo. Jeszcze troszkę - uśmiechnął się ciepło do syna.
- Zobaczysz zanim się obejrzysz znów się z nimi spotkasz. - Samuel nie był w stanie mu odmówić. Zniknęły magiczne więzy i już po chwili tulił do siebie chłopca kołysząc go delikatnie w swoich ramionach i opowiadając bajkę, w której wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

W drugim pokoju Kamio zaczął się wybudzać. Wiedział, gdzie jest. Domyślił się że to Sam go tu przeniósł. Demon zajrzał do pokoju obok i uśmiechnął się ciepło widząc ta rodzinną scenkę. Wycofał się na dół do kuchni, sam także musiał uzupełnić brak krwi w organizmie, dawno się nie posilał.

Zawsze wciąż miał mało tego rodzinnego ciepła i takich chwil a teraz dodatkowo musiał mieć na kimś oparcie by walczyć z własną słabością, własnym głodem. I wkrótce zasnął w ramionach ojca. To było bezpieczne, spać przez większość czasu. We śnie może się skupić nad kontrola własnego ciała. 

Samuel położył chłopca na łóżku i unieruchomił magicznymi więzami. Zszedł do kuchni gdzie zastał Kamio.
- Ty też masz odpocząć, wiesz że dla twojego dobra w końcu wydam ci rozkaz- Kamio westchnął i skinął głową.
- Zgoda. Odpocznę ale teraz chce chwile przy nim posiedzieć... Matko! Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem - Kamio pokrecił głową,
- Myślisz że ile czasu mu to zajmie? Przyswojenie wszystkiego?

- To mój syn, więc ma naturalny talent. Myśli o tym, że nie chce krzywdzić innych. Zajmie mu to jeszcze kilka dni, potem na próbę można tu zaprosić rodzinę. I gdy pokażą się skrzydła i nauczy się je schować, będzie mógł wrócić do szkoły i normalnego życia.
 
Kamio odetchnął
z ulgą i uśmiechnął się .
- Tak się ciesze. Angelo będzie zachwycony, znaczy się Mike,, oh właśnie, mówił że zmieni imię z powrotem. W sumie nie dziwie mu się, że chce to zrobić,- uśmiechnął się do Samuela.
- Ty też idź odpocznij. Wiem i nie zaprzeczaj że całą noc siedziałeś nad eliksirami - uśmiechnął się.
 
- Nie muszę tak często odpoczywać. Za to ty tak. Jutro przyniosę krew Josefa. Obiecał że da. Kamio Michael to mój jedyny syn więc masz się nim zająć , kiedyś wróci do piekła, pokaże swoją siłę, po mnie.

- Tak jest - zaśmiał się, jednak po chwili spoważniał.
- Wiem, nie martw się zajmę się nim, wiesz  że nigdy nie pozwolę by coś mu się stało. Jest dla mnie wszystkim - szepnął.
- Gdy dorośnie chcemy znowu złożyć przysięgę - pokręcił głową.
- Ale  na takie plany przyjdzie czas później,

- Ciekawe co na wasz ślub powie rada siedmiu kręgów piekła. Co powie Lucek. Wiesz że wtedy podskoczysz w hierarchii na najwyższy krąg prawda? Ja wiem, że go kochasz i będę zadowolony jeśli się pobierzecie. Będziesz im musiał jednak udowodnić że nie robisz tego dla statusu a z miłości - powiedział Samuel.

- Wiem ze trudno będzie ich przekonać, ale chociaż ty wiesz jaka jest prawda. Ciesze się że chociaż ciebie mam po swojej stronie - uśmiechnął się.
- Dzięki, tato? - nie wytrzymał i zaśmiał się.
- Nie no ale mi się teść trafił - poklepał Samuela po ramieniu.
- No nic, zajrzę do niego a potem obiecuje położyć się i odpocząć - Kamio uśmiechnął się delikatnie.

- Ale mi się zięć trafił hah. Zostań z nim kilka minut bo muszę wyskoczyć do piekła po książkę. Będę go pilnował, ale sam rozumiesz, kilka rozdziałów mi zostało...- Sam zniknął i niedługo potem wrócił z książka i przysunął sobie fotel do łóżka chłopca siadając tam i otworzył książkę. Co chwilę spoglądał na syna.
 
Kamio skinął głową i poszedł do pokoju chłopca. Pochylił się i pocałował go delikatnie.
- Słodkich snów kochanie - szepnął a gdy pojawił się Sam, Kamio poszedł do sypialni i najzwyczajniej w świecie zasnął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minął już tydzień od przemiany. Z chłopcem było coraz lepiej, Kamio sam był w szoku widząc jakie postępy zrobił w tak krótkim czasie.

Samuel już pozwalał chłopakowi cały dzień robić na co miał ochotę i nawet w nocy już nie wiązali go czarami do łóżka. Michael w dodatku domagał się w końcu spotkania z rodzicami bo wiedział że na ten moment panuje nad sobą na tyle by przynajmniej godzinę z nimi spędzić.

W końcu pewnego ranka gdy chłopiec się obudził siedzieli obok niego Coralina i Josef, oczywiście Gabryś został w domu. On jeszcze o niczym nie wiedział.
- Mike? - zaczęła nieśmiało kobieta i uśmiechnęła się.
- T,to naprawdę ty kochanie?- nie wytrzymała i rozpłakała się przytulając swojego ukochanego synka. Josef położył mu dłoń na ramieniu po czym objął ich.
- Witaj z powrotem...synku - szepnął mężczyzna.

To była dla niego wspaniała niespodzianka, w pierwszej chwili myślał że mu się to śni ale te wątpliwość odeszły na bok mama go przytuliła.
- Ma... Mamusiu... Tatusiu... - przytulił się do nich mocno.

Kamio zajrzał do nich i uśmiechnął się ciepło. Wiedział, że tego chłopcu było trzeba. Po chwili jednak wszedł do sypialni.
- Jak się czujesz kochanie? - Kamio uśmiechnął się czule po czym spoważniał.
- Muszę mu podać porcję krwi. Jeśli mhm.... to może nie być dla was przyjemny widok. Decyzja należy do was, możecie zostać albo wyjść dosłownie na 2 minutki - uśmiechnął się delikatnie i podał chłopcu szklankę z krwią.

Zostali. W końcu musieli już przyzwyczajać się do takich widoków. Mama jednak odwróciła wzrok gdy Michael po wypiciu porcji krwi ze smakiem oblizał usta. To było dla niej stanowczo za dużo ale cóż się dziwić. To raczej mało przyjemny widok.

- No dobrze a teraz wiesz co masz robić - uśmiechnął się a chłopiec wywracając oczami opadł na poduszki. Miał leżeć.
- To zostawię was samych, założę się że musicie porozmawiać - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju zaszywając się jak zwykle w kuchni.

Grzecznie się położył i gdy Kamio wyszedł, chłopak położył głowę na kolanach mamy i trzymał tatę za rękę mocno. Rozmawiali po cichu bardzo szczerze, o tym co się działo co czuli i czują. Michael podziękował im że zajęli się Kamio, że przyjęli go do rodziny. Chyba potrzebowali takiej szczerej rozmowy.

Po 3 godzinach wszedł do sypialni.
- Wybaczcie ale Mike powinien iść spać. Jego ciało jest jeszcze nieco osłabione, a jeśli chce w poniedziałek iść do szkoły musi odpoczywać - puścił oczko chłopcu.
Po chwili pożegnali się a rodzice wyszli mówiąc, że przyjdą jutro albo pojutrze.
- I jak kochanie? - uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie.

Właśnie tego potrzebował. Tego spotkania z rodzicami, ich słów że wszystko jest w porządku że się cieszą że wciąż go kochają i że zawsze mu pomogą. To mu dało naprawdę niesamowitą siłę i uczucie że już wszystko jest tak jak być powinno. Gdy rodzice wyszli, Michael natychmiast rzucił się na ukochanego.
- Dziękuję dziękuję dziękuję!

- Oh kochanie wiesz, że dla ciebie wszystko - demon zaśmiał się i objął go mocno w pasie i pocałował w czoło.
- Wiem, że to już nudne, ale jeszcze kilka dni powinieneś odpoczywać - pogładził jego policzek.
- A wiesz, że akurat wyrobisz się na egzaminy? - spojrzał na niego.
- Są za niecałe 2 tygodnie - pogłaskał go po głowie.

- Na egzaminy? O cholera... Cholera! Przecież ja nic nie umiem Kamio! Książki, notatki, kochanie musisz mi przynieść zeszyty Gabrysia! - Mike zaczął panikować chociaż to nie było konieczne bo w końcu umiał to wszystko już wcześniej.

- Spokojnie kochanie, jak wstaniesz będą czekać na ciebie wszystkie notatki, na razie spij - uśmiechnął rozbawiony.
- Jeżeli nie odpoczniesz nie pozwolę ci się uczyć - pogroził mu palcem po czym pochylił się i pocałował go w czoło.
- Słodkich snów kochanie.

Położył się i zaraz skopał z siebie kołdrę. Zasnął szybko a następnego dnia obudził go głód. Ale nie o krew chodziło. Chyba po raz pierwszy wyszedł z łóżka dość szybko i poszedł prosto do kuchni by przygotować sobie kanapki.

Kamio który spał w pokoju obok słysząc jak chłopiec wstaje zszedł na dół. Oparł się o framugę drzwi i uśmiechnął się.
- Załapie się na filiżankę kawy? - uśmiechnął się i objął go od tyłu sadzając na blacie kuchennym i zaczął robić śniadanie za niego.

Niezadowolony tym faktem Mike zabrał mu wszystko.
- Zostaw kochanie. Dzisiaj ja robię śniadanie. W końcu jestem twoim chłopcem prawda? - najpierw przygotował mu kawę żeby usiadł w spokoju przy stole, i już dokończył śniadanie. Oczywiście kosmicznie dużo jedzenia. Był głodny i to bardzo a jego żołądek wołać jeść.
 
 Rozbawiony demon wycofał się i usiadł przy stole. Gdy dostał kawę zapomniał o bożym świecie.
- Dzięki kochanie - pocałował go w policzek gdy na stole pojawiło się śniadanie.  Zaśmiał się.
- Kochanie powoli, jedzenie nie ucieknie - puścił mu oczko.
- Spokojnie,

- Cichaj, głodny jestem - mruknął Mike sięgając po kolejną kanapkę, aż w końcu odetchnął głośno i sięgnął po herbatę . Najadł się i było mu dobrze.
- Kamio skarbie musisz wezwać Samuela. Niech się postara jako ojciec i zadba o dziecko, a potrzebuje nowych ubrań, wiesz że jestem wyższy i mi się przytyło.

Kamio nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- Kochanie, my z Samuelem już o tym pomyśleliśmy. Jutro idziemy na zakupy, a ty po raz pierwszy wyjdziesz z domu - puścił mu oczko.
- A dzisiaj się trochę pouczysz, mam dla ciebie notatki ah  i Gabryś kazał przekazać, cytuje:

"Powiedz temu idiocie, że za nim tęsknie i jeśli nie zobaczę go w poniedziałek w szkole to zabije"

O tak Gabryś uwielbiał Angelo, a raczej Mike'a. No cóż on jeszcze o niczym nie wiedział, ale to potem.

- Ten idiota niech sam tyłek do mnie ruszy i niech pójdzie z nami na zakupy. Jak już mam wrócić do szkoły to w wielkim stylu... Kamio kochanie beze mnie Gabryś ubrać się nie potrafi. - wywrócił teatralnie oczami i odłożył brudne naczynia do zlewu by zaraz wszystko umyć.
 
- Kochanie, wiesz dobrze że on nie mógł cie odwiedzić. On o niczym jeszcze nie wie - pogłaskał go po głowie i przytulił od tyłu.
- Ale jeśli chcesz jutro może pójść z nami na zakupy ale najpierw tutaj wszystko mu wyjaśnimy - demon pocałował go w policzek.
- Co ty na to?

- Ja bym mu nie mówił. On mnie wykorzysta żeby laski rwać. Ja ci mówię to paskudna bestia - Mike żartował tak sobie przez chwilę i plecami mocno się tulił.
- Dobra to mu powiemy. W końcu będziemy mogli legalnie być braćmi. Kochanie? A będziesz chociaż trochę zazdrosny gdy pójdę do szkoły? Bo nie wiem czy wiesz ale Angelo miał sekretną dziewczynę.
 
- Ż,,Że co proszę!!!?? Dziewczynę? O nie mój drogi! Ja nie pozwalam - mruknął obrażony i odwrócił się do niego plecami jak naburmuszone dziecko.
- Nie wolno, jesteś tylko mój. Żadnej dziewczyny, grrr, mam nadzieje że się nie całowaliście - mruknął pod nosem markotnie demon.

Mike zaczął się głośno śmiać i wskoczył mu na plecy.
- Skarbie Angelo jest za słodki i grzeczny by się całować. Ta dziewczyna mu się podobała i dawał jej swój deser i zdanie domowe - puścił go i stanął teraz przed nim obejmując go za szyję i wskoczył mu na biodra.
- Ja jestem tylko twój...

Mimowolnie Kamio objął go ale dalej mruczał niezadowolony.
- Wstrętna dziewucha tak do mojego kotka się dobierać - mruknął.
- Dalej jestem obrażony - demon spojrzał na niego. No cóż był zazdrosny i to cholernie.

- Hmmm ale Angelo już... Nie ma, a raczej jesteśmy jednością... Kocham cię - chłopiec szepnął to zmysłowym głosem i zaczepnie musnął kącik jego ust.
- Jest tylko twój mąż... Który bardzo cię kocha - coś się w nim obudziło, no w końcu znał kiedyś wiele sztuczek które na Kamio działały. Chłopak językiem przesunął po jego dolnej wardze i cmoknął go w usta.
- Mrrru? - Mike zrobił minę niewiniątka.

Udobruchany demon wpił się delikatnie w jego usta, tak bardzo za tym tęsknił. Objął go mocniej, jednak po chwili oderwał się od niego.
- Jesteś tylko mój- mruknął Kamio.
- Nie pozwalam nikomu....,,kocham cie paskudo -wymruczał i uśmiechnął się zadziornie.

Oj tak mu tych ust brakowało. Tak bardzo za tym tęsknił...
- Jesteś o wiele bardziej grzeczny niż mój stary Kamio, aż trudno uwierzyć że to właśnie ty mnie molestowałeś we śnie - Mike śmiejąc się cicho puścił go i kręcąc kusząco biodrani wyszedł mówiąc że idzie się uczyć.

- Kochanie, masz 15 lat -puścił mu oczko.
- Zaczekaj do 18 urodzin - pokazał mu język.
- Na razie na więcej nie licz - Kamio zaśmiał się po czym zaklął cicho pod nosem widząc te kuszące pośladki.
- Robisz to specjalnie! - demon zawołał za nim rozbawiony.
 
 No hej nawet 15 - latek w tych czasach ma już swoje potrzeby prawda? Właśnie. A ponieważ wiedział że Kamio reaguje na jego gesty, uśmiechnął się zadowolony. Na pewno nie zaczeka do 18 urodzin o nie, ale przez może rok lub więcej będzie się bawił kusząc całym sobą ukochanego. O tak to będzie doskonała zabawa.
 
Rozbawiony Kamio poszedł za nim. Gdy byli już w sypialni podał mu notatki i nadstawił policzek.
- Czekam na nagrodę kochanie,, zasłużyłem - mruknął cicho i uśmiechnął się.

- Nagroda? Mhm może później kotek teraz się uczę - Mike odprawił go z kwitkiem, taka mała nauczka ale to nie było złośliwe tylko tak żeby demon miał ochotę na potem.

- No wiesz? - demon nadął policzki i mruknął jaki to on jest niedopieszczony. Jednak po chwili poczochrał mu włoski i uśmiechnął się.
- Ucz się kochanie, ja będę w salonie - i wyszedł zostawiając chłopca samego.

4 komentarze:

  1. mam czekać jeszcze rok na fapfap ;_; ? czy to kobJeto chcesz mnie zabić? (i osobistości które zaraziłam zboczeniem~)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihihi kręci pupą wredota jedna, a Kamio nie korzysta ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O Mike z całą pewnością wrócił i nieźle sobie z demonem pogrywa. Ciekawe jak długo wytrzyma to kuszenie Kamio. Całuski, kręcenie tyłeczkiem to obosieczna broń. Będą skrzydełka? Bardzo lubię takie dodatki.
    Biednego faceta czeka rok rozkosznych tortur. Nie wiem czy można to uznać za zabawę. W końcu nie wytrzyma i rzuci się na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest tak jak przedtem!!! To kiedy fap fap? :3

    OdpowiedzUsuń