piątek, 27 lipca 2012

mój aniołek 20


 Przepraszam za moją nieobecność, ale miałam wiele na głowie, to goście, to brak internetu przez 2 tygodnie, potem znowu goście, miałam 28 osób w domu, nie miałam nawet kiedy siąść.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda.
Dedykacja dla tych wszystkich, którzy skomentowali moją ostatnią notkę, bardzo mnie ucieszyły wasze komentarzyki <3
Jesteście kochani, mam nadzieję, że nie raz jeszcze wpiszecie mi się pod notką <3

10000 buziaczków dla nich: 
 
- Tirea ;3 - tylko nie bij, wiem, że są błędy, ale chciałam jak najszybciej dla was wstawić notkę ;3

- MartwyDzemik - co do mini golfa xD haha, niestety w tym opku już o nim nie usłyszysz, ale będzie jeszcze kilka fajnych akcji z naszą parką ^^

- Pink - bardzo się ciesze, że przeczytałaś i że moje opko przypadło ci do gustu ^^ Nawet nie wiesz jak się ciesze widząc tyle nowych ludków komentujących moje wypocinki ^^









ROZDZIAŁ 20


Wiesz ja też nie grałem, ale Josef nas nauczy, prawda wujku? – Landon podszedł w ślad za chłopakiem. Chwilę później wszyscy wsiadali już do limuzyny Josef'a pod biurem i ruszyli na pole golfowe za miastem.
- oczywiście, że was nauczę, może kiedyś, za jakieś..... 200 lat mnie ogracie, w co wątpię, chociaż osobiście wolę bilard, prawda, Landnon? – Josef mrugnął do niego porozumiewawczo.
- nawet mi nie przypominaj – Landon westchnął wspominając ich ostatnią grę, przegrał wtedy swój samochód.
- a ja na pewno szybko się nauczę grać i ogram o wiele wcześniej może za 2 lata  powiedział chłopiec a Landon zaśmiał się.
- oj kochanie.- przyciągnął go sadzając sobie na kolanach.
- uczę się grac od 50 lat a Josef praktykuje już prawie 800... jest nie do ogrania, paskuda wredna, nigdy nie da się z nim wygrać, wiec nie licz na cud... chociaż znając Ciebie to mnie ograsz na pewno - pocałował go czule w policzek, dojechali na miejsce, wysiedli przed wjazdem na pole, tam czekali już wspomnieni wcześniej ludzie, w strojach golfistów, pffffiii ignoranci, wujek się przywitał i przedstawił ich i poszli na pole, jeden z jego służących niósł za nimi kije i piłki, rozmawiali o interesach zmierzając ku pierwszemu dołkowi, nudne rozmowy.
- nie dziwie się wujkowi że tego nie lubi -szepnął tak by tylko wampir mógł to usłyszeć, jakiś mężczyzna podszedł do Aoi'ego z dziwnym uśmiechem.
- widzę Josef że zatrudniłeś nową sekretarkę, nie za młoda?- Josef uśmiechnął się ale zmroził faceta spojrzeniem mordercy.
- zostaw go Bruce, to chłopak mojego prawie że wnuka, jest nietykalny i raz jeszcze pomyl go z dziewczyną lub dotknij to koniec z naszą umową i Twoja firma pożegna się ze światowym rynkiem - uderzył pierwszą piłkę która wylądowała daleko, prawie przy dołku. 

Gdy podszedł do niego jakiś mężczyzna schował się za plecami Landon'a lekko zarumieniony odetchnął gdy się oddalił, zerknął Josefa uśmiechnął się wesoło. Mężczyźni wciąż rozmawiali po kolei uderzając piłki, już kierowali się do dołka,
- zostańcie na chwile jeśli chcecie, Landon naucz go, dołączę do was gdy skończę z tymi ignorantami - Josef wraz z mężczyznami odeszli grac dalej a Landon przyciągnął chłopaka podając mu kij  i ustawił piłkę. Stanął za nim.
- rozstaw nogi skarbie... o tak, dobrze ,widzisz piłkę? wystarczy ją uderzyć mocno - wraz z nim trzymał kij, stojąc za nim ocierał sie ciałem o jego plecy.
- teraz zamach..... i uderzamy - poprowadził kij trzymając dłonie na jego dłoniach i razem uderzyli w piłkę która poleciała wysoko i daleko.
- świetnie - uśmiechnął się wesoło i pocałował go w policzek.
- to teraz już spróbuj sam - ustawił mu kolejną piłeczkę.

 Aoi trzymając kij rozstawił delikatnie nogi i uderzył piłeczkę która może nie poleciała tak daleko jak za pierwszym razem ale też dość daleko.
- udało się udało się - Landon objął go mocno dumny z niego i to bardzo.
- idealnie, no może nie idealnie ale jak na pierwszy raz było świetnie - skradł mu całusa zabierając kij.
- idziemy dalej, widziałeś gdzie upadla piłeczka? Chyba gdzieś niedaleko mojej - złapał go za rękę i poszli w kierunku swoich piłek by wbijać je dalej.

Landon obejmował go w pasie co jakiś czas muskając jego policzek ustami, doszli do piłek.
- to jest chyba twoja, tak mi się wydaje, powinniśmy je podpisywać - stanął trochę z boku szukając wzrokiem Josef'a, byli niedaleko.
- no już już, Twoja kolej kotku. Aoi ustawił się i uderzył piłeczkę.
- waaa hihi leć leć leć. -Landon zaśmiał się.
- tylko nie za mocno bo dołek przeleci.... - właściwie prawie przeleciała ale jakimś dziwnym sposobem jakby zatrzymała się w powietrzu i spadła na ziemie blisko dołka, uśmiechnął się pod nosem i poszedł do swojej piłki, trafił do dołka za drugim już uderzeniem
- ha who is the winner?! - znów się śmieje.
- pierwsza partia moja, drugie pole? - zawołał do niego wesoło.
- drugi raz nie dam ci wygrać  - Aoi cmoknął go w policzek.
- tak tak chodźmy dalej .
- a założysz się ze dasz? – Landon uniósł brwi cwaniacko i poszli dalej, tym razem tor był mały, wiatrak zasłaniał kolejny dołek, tym razem trzeba było precyzji
- zaczynasz - Aoi uśmiechnął się wesoło ustawił sie i uderzył piłeczkę która niestety nie poleciała za daleko , zrobił smutna minkę
- nie udało się ,, - zerknął na Landon'a.
- teraz ty teraz ty .
- musisz obserwować  dokładnie wiatrak, bo skrzydło piłkę odbije, poza tym, widzisz ten tor? – Landon minął go i ustawił sie na linii szykując piłkę.
- jeśli się w niego trafi, piłka sama trafi prosto do dołka - uśmiechnął się i delikatnie uderzył piłkę która wpadła idealnie do tego toru potoczyła się powoli i.... wpadła do dołka, chociaż mało brakowało a skrzydło wiatraka wybiłoby ją z toru. Aoi przyglądał mu się
- naprawdę? - uśmiechnął się wesoło
- waa,, wspaniale wspaniale ci poszło - chłopiec uśmiechnął się wesoło. Landon uniósł brwi machając do niewidocznej publiczności
- no chodź, teraz Ty raz jeszcze tylko tym razem spokojnie i się skup.- Aoi kiwnął głową.
- dobrze -uśmiechnął się wesoło i podszedł do piłeczki ustawił się i uderzył
- yatta... blisko dołka. - Landon ustawił jeszcze jedną piłeczkę.
- trafisz, - stanął za nim i przytulił się mocno do jego pleców ocierając się o jego pośladki.
- powinniśmy grać w to częściej, wyglądasz świetnie gdy tak się nachylasz... - ugryzł go w uszko i zaśmiał się cicho.
- na pewno trafie – Aoi uśmiechnął się
- m,mhm Landon,, -szepnął i zaśmiał się cicho jęknął cichutko gdy ten ugryzł go w uszko. Dał mu lekkiego kuksańca w bok i wybił delikatnie piłeczkę
- a,aa yatta ,, widziałeś widziałeś? Udało mi się! - zaśmiał sie wesoło.
- brawo kochanie – Landon pochwalił go i odwrócił przodem do siebie, za długo już go nie całował a nie potrafił się powstrzymać, musnął jego usta gładząc jego policzek
- kocham Cie mój Aniołku..... wampirku - uśmiechnął się
- szybko sie uczysz kochanie - i nie miał na myśli golfa ale jego wampirzych umiejętności. Aoi uśmiechnął sie wesoło 
- mhm,- przymknął oczy i oblizał usta
- hih ja ciebie tez kocham ,naprawdę? - Chłopiec podskoczył w gore roześmiany.
- oj kotku nie skacz już tak, i nie ciesz sie bo wciąż umiesz za mało.... słyszysz rozmowę Josefa? bo ja tak, i myśli tego faceta, uwierz mi, gdyby nie to ze jest człowiekiem i że załatwia coś z wujkiem, już by nie żył..... i nie byłoby mi go żal  .
- n,,nie  słyszę - Aoi nadął policzki
- a o czym myśli powiedz powiedz? nie żył? -jeszcze bardziej się zaciekawił. Landon zacisnął szczęki mocno
- myślał o tym... -wpatrzył się w mężczyznę mrużąc oczy
- że gdybyś był dziewczyną zająłby się Tobą... ech czasem lepiej nie czytać w myślach innych - mocno go przytulił
- zaraz skończą, choć, napijemy się czegoś -zabrał kije i zaprowadził go w koniec pola golfowego do malej kawiarenki na sok
- proszę -podał mu
- może jednak będzie Ci smakować a jeśli nie to trochę jednak musimy z tym poczekać.
- o,,oh..-Aoi zarumienił się i zerknął na mężczyznę jak się odwrócił w ich stronę pokazał mu język i przytulił się  do Landon'a.
- tak chodźmy,, m,mhm,-zerknął na sok i upił łyk skrzywił się  i pokręcił głowa
- niedobre, -zerknął na niego
- chyba jeszcze nie ,,
- ech.... no cóż, czyli dzisiaj nie jesz  z nami słynnej zapiekanki Isabelli, żałuj – Landon uśmiechnął się do niego łagodnie i wciągnął go sobie na kolana tuląc mocno
- chyba nigdy nie nauczę się tego, że nie jesteś już taki bezbronny jak kiedyś...
- hihi,, a cio? boisz się mnie ? - Aoi spogląda na niego rozbawiony
- ale nie jestem też aż taki silny, dopiero się uczę, więc masz nade mną przewagę - uśmiechnął się delikatnie wtulając się w niego.
- skarbie zawsze będę mieć nad Tobą przewagę ponad 50 lat doświadczenia..... nadrobisz to - pocałował go w czoło
- ale jednak ta różnica przez kilka lat będzie widoczna
- objął go mocno, czekając na Josefa, który już załatwił wszystkie sprawy i dołączył do nich po chwili
- ja pierdo.... tzn kurcze, gdybyście wiedzieli, na ile milionów Ci idioci chcieli mnie wyrolować, też mi coś, oszukać wampira.... pfffifiiii - widać było że był zły, usiadł przy nich i zamówił sobie szklankę czystej.
- ech Landon dobrze że jednak zrezygnowałeś z kariery biznesmena na rzecz Łowców..... - urwał zmrożony jego spojrzeniem, spochmurniał i spuścił głowę a Landon się zasępił
- wiesz wujku, że już tego nie robię, za dużo krwi przelałem, mama zresztą też, teraz mamy rodzinę i nie chce do tego wracać, już wystarczą Ci, którzy niedawno nas  zaatakowali, nie chce narażać Aoi'ego, mamy... i mojego brata..... - mówiąc to miał nieco nieobecny wzrok, - to było jego życie, tropienie i zabijanie, likwidacja tych złych, lub tych niepotrzebnych...... kiedyś. Teraz zmienił punkt widzenia, chociaż nie do końca, w przeszłości narobił sobie wrogów wsród tych wampirów którzy nie poddali sie cywilizacji i wciąż zyją po to by zabijać
- Aoi.... nie powinieneś  był o tym wiedzieć, wiem że powinienem Ci mówić wszystko, ale proszę.... o to nie pytaj - zakończył temat a Josef westchnął
- szkoda byleś w tym naprawdę dobry...... u mnie zawsze masz prace ,
- pffffiiiiii juz wole się ścigać.....- zapadła cisza, poruszyli za bardzo bolesne tematy.

- proszę nie smuć się już - poprosił Aoi.
- nie lubię gdy masz taka minkę  -  zaczął się bawić końcem swojej koszulki.
- no dobrze, nie będę się już smucił.... a raczej denerwował, nie lubię wracać do przeszłości, a w mojej dużo było krwi, którą przelewałem... – Landon wzdrygnął się
- wiesz co Josef? zawsze mogę Ci robić za ochronę na tych Twoich "Spotkaniach" ale nie zmuszaj mnie już do polowań na nich ... brrrrrr - przyciągnął chłopca tuląc się do niego.
- wracajmy do domu, bo Bells mówi że brakło jej znów czekolady i lodów - słysząc w głowie ponownie głos mamy wybuchnął głośnym śmiechem.
- chodź skarbie - złapał go za rękę i wsiedli do limuzyny, Josef szedł zaraz za nimi. Chwile później już wracali do domu. Aoi tulił sie do niego
- Josef wysadź nas tutaj - powiedział Landon gdy mijali sklep, auto sie zatrzymało.
- zobaczymy sie jutro, na polowaniu, dalej już sie przejdziemy - pożegnał się z wujkiem i wysiedli, zaraz chwycił chłopca za rękę i weszli do sklepu, kupił górę czekoladek rożnego rodzaju, plus lody.  Podal chłopcu lody, był zimniejszy wiec przy nim lody się nie roztopią.
- Tylko nie zjedz po drodze bo Bells  będzie niezadowolona – Landon roześmiał się i szli dalej przez miasto,ludzie już przywykli do ich  widoku, chociaż i tak się odwracali by na nich spojrzeć. Weszli wreszcie do domu,ale wtedy Lanodn prawie potknął się o Kyle'a
- na Wenus Kyle! - zdążył złapać czekoladę by jej nie połamać i przekroczył zwierzaka.
- kotku uważaj na niego, bo się przewrócisz - weszli do kuchni odłożyć zakupy i nim zdążył coś powiedzieć mama weszła do kuchni.

- no nareszcie - uśmiechnęła sie tuląc ich po kolei.
- jak sie czujesz Aoi? - spojrzała na niego z troską  zabierając od niego lody.
- dzień dobry - uśmiechnął się do kobiety i cmoknął ją w policzek
- dobrze,,dziękuje,, a pani?
- aa,,pani ma czekoladę!! - wskazał na nią palcem rozbawiony.
- kochanieńki podzieliłabym sie z Tobą, ale Ty jeszcze nie jesz, prawda? - Aoi przytaknął. 
- schowajcie mi te czekoladę u siebie w pokoju.... jak Kaname ją znajdzie to marny mój żywot - usiadła na stole kładąc dłonie na dość sporym już  brzuszku, Landon podszedł sie przytulić.
- cześć Yukito, stary ale Ty rośniesz szybko - mówił do brzuszka z delikatnym uśmiechem, po czym pocałował mamę w policzek.
- nie powinnaś odpoczywać przypadkiem? Idź na górę, porywam Ci dzisiaj faceta, zostaniesz z Aoi'm, dobrze? - to pytanie skierował również do chłopca.
Chłopiec spojrzał na niego pytająco.
- a gdzie idziecie? A idźcie - podszedł do niego i chwycił go za rękę a po chwili zwrócił się do Bells 
- będziemy się razem świetnie bawić prawda? - uśmiechnął się wesoło do kobiety.

- skarbie mamy z ojcem pewną sprawę do załatwienia wrócimy wieczorem a Ty bądź grzeczny – Landon uśmiechnął się grożąc chłopcu palcem, Bells zaśmiała się 
- oj już przestań synu, on zawsze jest grzeczny, idźcie już a my się sobą zajmiemy - pocałowała syna w policzek.
- tylko nie przesadźcie z tymi zakupami, dobrze? 
- aaaaa Aoi, będziemy malować pokój dla Yukito, pomożesz mi prawda? czekam na Ciebie na górze, będzie miał pokój na tym korytarzy co wy, tam jest wciąż kilka pustych - uśmiechnęła się i poszła na górę się przebrać w coś wygodniejszego i luźniejszego
- kotku, tylko nie pozwól jej wchodzić na drabinę dobrze? i pilnuj jej żeby nie zrobiła sobie i dziecku krzywdy, to szalona kobieta - powiedział do niego i zmierzwił mu włoski.
- wrócimy wieczorem - pocałował go czule na do widzenia.
- kocham Cie skarbie - spojrzał mu jeszcze w oczy z uśmiechem i już po chwili wychodził z ojcem z domu. 

Aoi najpierw pobiegł na górę się przebrać po czym podszedł do kobiety.
- jestem gotowy,,gdzie malujemy ? .
- o jesteś nareszcie – kobieta uśmiechnęła się na jego widok, miała już pędzel w ręce.
- wlasciwie to pomalowałam już pokój wczoraj ale ciiiiii........ - rzeczywiście, pokój pomalowany był w kolorach które wybrał Landon, jedna ściana ciemnogranatowa, druga niebieska i dwie jasno błękitne, ta z oknem i ta naprzeciwko, kobieta wskazała mu tą ciemnogranatową ścianę.
- widzisz to? tutaj chciałam zrobić imitację nieba.... księżyc, chmury, ale tylko trochę i najważniejsze konstelacje, jak orion, niedźwiedzice i inne takie.... pomożesz mi? - uśmiechnęła się rozmarzona kładąc dłoń na dość dużym już brzuszku, podała mu pędzel i biało - szarą farbę.
- i wiesz co? ja pomaluje na dole..... wole nie wchodzić na drabinę...
 

Tymczasem Landon robił z ojcem zakupy, wybrali świetne łózeczko dla małego, ale oczywiście to nie wystarczyło, foteliki, zabawki i wszystkie potrzebne rzeczy do higieny dzieci.
- tato wiesz co? Jak ja byłem mały, to jakoś nie miałem tylu zabawek...... ech ciekawe co mama teraz robi z Aoi'm, pewnie znów mu naopowiada jakichś głupot o mnie . - mruknął rozbawiony.


- aa,, wczoraj?-Aoi zaśmiał sie cicho
- dobrze że Landon o tym nie wie.  Mhm niebo? Tak to świetny pomysł,, a co do drabiny nawet bym pani nie pozwolił na nią wejść - uśmiechnął się i wziął pędzel,  wszedł na drabinę i zaczął malować chmurki i gwiazdki.
- mam nadzieje tylko, że nie popsuje,, - zerknął na nią, starał sie malować dokładnie i musiał przyznać, że nieźle mu to wychodziło.
- oj świetnie Ci idzie – Bells uśmiechnęła się.
- ech....Aoi? wiesz.... wczoraj coś się stało, nie mówiłam tego naszym mężczyznom. ...ale to nie będzie Yukito.... w każdym razie nie tylko Yukito.... - Westchnęła szczęśliwa.
- dlatego też jedna ściana jest jaśniejsza....dla dziewczynki.... 
- naprawdę?- Aoi przygląda jej się zainteresowany po chwili odetchnął z ulgą.
- już się wystraszyłem że stało się coś złego -zaśmiał się.
- bardzo się ciesze - uśmiechnął się szeroko.
- ciekawe co na to chłopaki powiedzą – pokręcił głową rozbawiony.
-  Kaname pewnie dostanie zawału....a Landon sie załamie, bo to będzie Yukito i .... kolejna dziewczynka - uśmiechnęła się wesoło i zabrała się teraz za księżyc.
- znowu bliźniaki....ciekawe co na to powiedzą moje córki.... 

Tymczasem mężczyźni łazili dalej po sklepach.
- powiedz mi po co mamie dwa łóżeczka? -zapytał ojca Landon patrząc na listę zakupów.
- myślisz, że tak od razu Yukito  jedno zniszczy? Ja taki wybuchowy nie byłem.... zepsułem tylko fortepian.

Aoi zaśmiał sie cicho.
- ojj na pewno.. aż nie mogę się doczekać kiedy zobaczę ich miny - zaczął dalej malować gwiazdki.
- mhm,, a córki na pewno też się bardzo bardzo ucieszą - uśmiechając się wesoło maluje dalej.
- powiemy im razem jak wrócą, co Ty na to? to będzie zabawne -zaśmiała sie wyobrażając to sobie.
- wiesz, mam trzy córki  i syna.. i teraz jeszcze dwójka? Ech koniec z ... - urwała i się zarumieniła.
- no wiesz z czym - Aoi  lekko sie zarumienił.
- m,,mhm, rozumiem - uśmiechnął się nieco zawstydzony. Widząc rumieńce chłopca roześmiała się wesoło i skończyła malować księżyc, odłożyła pędzel i się przeciągnęła. Postanowiła, że nie będzie go już dręczyć a tym bardziej wypytywać o ich życie łóżkowe, to ich prywatne sprawy.
- hmmm skończyłeś już? Zejdźmy do kuchni, jestem głodna, a Ty? Poza tym chyba wymyśliłam dla niej imię - Aoi zerknął na nią i uśmiechnął się wesoło
- aha,, już skończyłem - zszedł z drabiny i spojrzał na ścianę.
- hihi ślicznie *-* i tak,, troszkę tak,- zerknął na nią. Zeszli na dół,kobieta wyjęła krew i podgrzała ją nieco, podała mu jeden kubek siadając na stole.
-wiesz że będziesz ich tak jakby wujkiem? A właściwie też bratem - uśmiechnęła  się gładząc brzuszek.
- Yukito i ......Yuriko, w końcu bliźniaki - samochód zaparkował pod domem
- oj, wrócili - Aoi  wziął kubeczek i oblizał usteczka 
-  r,,rodzina,, - szepnął i uśmiechnął się radośnie.
- mhm tak pasuje bardzo ładnie - upił spory łyk krwi  a jego oczy zrobiły sie czerwone.
- mhm? wrócili? - ucieszył się dopił krew i odstawił kubeczek.
- nie,, nie wytrzymam,, hihi,, niech oni już tu wejdą. - powiedział podekscytowany chłopiec.
 - zaraz będą, spokojnie... - nie dokończyła, Landon wszedł do kuchni i wystawił ramiona.
- chodź do mnie kotku, stęskniłem się  - zaraz za nim wszedł Kaname.
- nigdy więcej takich zakupów -przytulił Bells mocno
- dobrze się bawiliście?
- i cali w farbie jesteście, wiecie o tym? - dodał Landon tuląc już swojego aniołka.
- my? Owszem - zachichotał cicho i spojrzał na kobietę.
- w farbie?-dotknął dłonią czoła i policzka 
- gdzie? - spogląda na niego roześmiany.
-  Tutaj... – Landon przejechał dłonią po jego policzku.
- i tutaj... -Szepnął zjeżdżając dłonią na jego plecy.
- i tutaj.... -szepnął z ustami tuż przy jego uszku i wsunął dłonie pod jego koszulkę tuląc go mocno.
-ekh,,,,Landon.... przestań na chwile i daj mi coś powiedzieć -zerknęła na niego kobieta i przytuliła sie do narzeczonego.
- wiec...Yukito..- zrobiła dość długą przerwę.
-... będzie miał siostrę, okazało się ze to będą bliźniaki -powiedziała wprost i czekała na reakcje zagryzając wargę.
- o ja pierdziele! - Landon jest w szoku i się uśmiechnął. Kaname w jeszcze większym szoku mocno ją przytulił.
- to wspaniale mamo – powiedział Landon a Kaname go poparł. Aoi oblizał delikatnie usta i zerknął na Landona.
- m,mhm, La,, - szepnął ale nie dokończył bo głos zabrała kobieta uśmiechnęła sie wesoło
- aha,, będą bliźniaki ,,- spogląda na niego uśmiechnięty.
- będzie dwoje małych ślicznych bobasków*-* aaa .
- matko święta bliźniaki.... -Kaname był naprawdę w szoku, wiec Belss zabrała go na górę skąd po chwili dobiegły ich radosne okrzyki i śmiechy i...no dobra, nieważne .
- wiedziałeś?! i mi nie powiedziałeś?! Aoi ale nas będzie duuuuzo..... i już rozumiem po co mamie były dwa łóżeczka - przytulił go mocniej.
- ech pachniesz jak puszka farby - zmarszczył nos, objął go mocniej i zniknęli z kuchni chwile później zjawiając się w ich pokoju.
- dowiedziałem się dopiero jak byliście w sklepie - przygląda mu sie nie przestając się uśmiechać. Wtulił się w niego zaśmiał sie.
- ejj ,nio przecież malowałem,, hihi,, muszę się wykąpać,,mówiłeś że jestem w farbie -zaśmiał się.
- oj taaaaaaaaak musisz sie koniecznie wykąpać skarbie – Landonowi zaświeciły  się oczka, zdjął mu koszulkę przez głowę i pchnął go lekko w stronę łazienki, o nie, nie, tym razem chłopak idzie sam.
- tylko szybko skarbie, a ja idę obejrzeć te wasze dzieło w pokoju Yukito.... i tego drugiego maluszka.- Aoi  zaśmiał się cmoknął go w policzek 
- dobrze idź idź, mam nadzieje, że ci się spodoba - Aoi napełnił wannę i po chwili zanurzył sie w cieplej wodzie.
- mhm,, - poleżał chwile po czym zaczął się myć nucąc cicho jakąś melodie.

 Landon zagwizdał z aprobatą widząc ich dzieło po czym wrócił do pokoju.
- ślicznie to pomalowaliście kochanie - uśmiechnął  się cały czas słuchając melodii którą śpiewał. Aoi uśmiechnął się wesoło słysząc pochwałę, po chwili wyszedł z łazienki otulony  szlafroczkiem i usiadł na łóżku i przygląda mu się.
- cieszę się że ci sie podoba. - Landon przebrał się, właściwie tylko w bokserki do spania, ech jak on nie lubił takich zakupów, z lista od mamy, no masakra, podszedł do łózka i wszedł zaraz na niego pchając go na poduszki.
- podoba to mało powiedziane, jest prześliczne, braciszkowi się też spodoba - liznął go za uszkiem. Aoi przymknął oczy i westchnął cicho.
- kotku..... - zamruczał Landon mu do uszka, ach na czułości mu się zebrało, w końcu się za nim stęsknił
- wiedziałem że ładnie Ci to wyjdzie, tak delikatna rączka nie mogła nic zepsuć – sięgnął po jego dłoń całując jego małe, drobne paluszki.
- kocham Cie wiesz? I tak strasznie za Tobą tęskniłem.- Aoi uśmiechnął się przez przymknięte oczka.
- hihih dziękuje,, - zerknął na niego westchnął cichutko i oblizał delikatnie usta gdy składał pocałunki na jego paluszkach .
- ja ciebie też i też bardzo bardzo tęskniłem - szepnął.
- bardzo bardzo,, .
- musimy spędzić jutro ze sobą jak najwięcej czasu bo....w środę muszę wyjechać do Francji i wrócę dopiero w weekend – Landon ścisnął mocniej jego rękę i spojrzał mu  w oczy z czułością.
- kocham...... kocham..... - Szeptał mu do uszka drażniąc je językiem, wysunął kły i przejechał nimi po jego szyi.
- będę strasznie tęsknił ,,amhm,,- jęknął cichutko gdy on bawił się jego uszkiem.
Przygryzł delikatnie usta odchylając głowę do tyłu.
- mhm..ja bardziej - szepnął i uśmiechnął sie delikatnie- kocham kocham, .
- to tylko kilka dni skarbie.....wyjeżdżamy z mamą, musimy sprzedać wreszcie dom we Francji, ostatni jej przodek niedawno umarł i wszystko zostało jej, poza tym okazało się, że brat Bells żyje..... musimy go odnaleźć... - pocierał policzek o jego własny i mruczy cichutko.
- na samą myśl tęsknie za Tobą Aniołku, ale wiem że sobie tutaj poradzisz, prawda? dzielny kotek - przez policzek dotarł do jego ust i pocałował go czule muskając jego wargi. 

5 komentarzy:

  1. w następnym rozdziale poproszę o scenę fapfap @.@

    ~MartwyDzemik~

    OdpowiedzUsuń
  2. @MartwyDzemik - spadłam z krzesła przez twój komentarz. xD
    Rozdział świetny, trochę błędów, lecę czytać dalej ;*

    ~Fineya

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne jak reszta rodziałów *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, bliźniaki o tak i co kolejna siostrzyczka w drodze, no ale to chociaż jest i braciszek... a kiedy umiejętności się ukażą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń