Przepraszam za moją nieobecność, ale miałam wiele na głowie, to goście, to brak internetu przez 2 tygodnie, potem znowu goście, miałam 28 osób w domu, nie miałam nawet kiedy siąść.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda.
Dedykacja dla tych wszystkich, którzy skomentowali moją ostatnią notkę, bardzo mnie ucieszyły wasze komentarzyki <3
Jesteście kochani, mam nadzieję, że nie raz jeszcze wpiszecie mi się pod notką <3
10000 buziaczków dla nich:
- Tirea ;3 - tylko nie bij, wiem, że są błędy, ale chciałam jak najszybciej dla was wstawić notkę ;3
- MartwyDzemik - co do mini golfa xD haha, niestety w tym opku już o nim nie usłyszysz, ale będzie jeszcze kilka fajnych akcji z naszą parką ^^
- Pink - bardzo się ciesze, że przeczytałaś i że moje opko przypadło ci do gustu ^^ Nawet nie wiesz jak się ciesze widząc tyle nowych ludków komentujących moje wypocinki ^^
ROZDZIAŁ 20
Wiesz ja też nie grałem, ale Josef
nas nauczy, prawda wujku? – Landon podszedł w ślad za chłopakiem. Chwilę
później wszyscy wsiadali już do limuzyny Josef'a pod biurem i ruszyli na pole
golfowe za miastem.
-
oczywiście, że was nauczę, może kiedyś, za jakieś..... 200 lat mnie ogracie, w
co wątpię, chociaż osobiście wolę bilard, prawda, Landnon? – Josef mrugnął do
niego porozumiewawczo.
- nawet mi
nie przypominaj – Landon westchnął wspominając ich ostatnią grę, przegrał wtedy
swój samochód.
- a ja na
pewno szybko się nauczę grać i ogram o wiele wcześniej może za 2 lata
powiedział chłopiec a Landon zaśmiał się.
- oj
kochanie.- przyciągnął go sadzając sobie na kolanach.
- uczę się
grac od 50 lat a Josef praktykuje już prawie 800... jest nie do ogrania,
paskuda wredna, nigdy nie da się z nim wygrać, wiec nie licz na cud... chociaż
znając Ciebie to mnie ograsz na pewno - pocałował go czule w policzek,
dojechali na miejsce, wysiedli przed wjazdem na pole, tam czekali już
wspomnieni wcześniej ludzie, w strojach golfistów, pffffiii ignoranci, wujek
się przywitał i przedstawił ich i poszli na pole, jeden z jego służących niósł
za nimi kije i piłki, rozmawiali o interesach zmierzając ku pierwszemu dołkowi,
nudne rozmowy.
- nie dziwie
się wujkowi że tego nie lubi -szepnął tak by tylko wampir mógł to usłyszeć,
jakiś mężczyzna podszedł do Aoi'ego z dziwnym uśmiechem.
- widzę
Josef że zatrudniłeś nową sekretarkę, nie za młoda?- Josef uśmiechnął się ale
zmroził faceta spojrzeniem mordercy.
- zostaw go
Bruce, to chłopak mojego prawie że wnuka, jest nietykalny i raz jeszcze pomyl
go z dziewczyną lub dotknij to koniec z naszą umową i Twoja firma pożegna się
ze światowym rynkiem - uderzył pierwszą piłkę która wylądowała daleko, prawie
przy dołku.
Gdy podszedł
do niego jakiś mężczyzna schował się za plecami Landon'a lekko zarumieniony
odetchnął gdy się oddalił, zerknął Josefa uśmiechnął się wesoło. Mężczyźni
wciąż rozmawiali po kolei uderzając piłki, już kierowali się do dołka,
- zostańcie
na chwile jeśli chcecie, Landon naucz go, dołączę do was gdy skończę z tymi
ignorantami - Josef wraz z mężczyznami odeszli grac dalej a Landon przyciągnął
chłopaka podając mu kij i ustawił piłkę. Stanął za nim.
- rozstaw
nogi skarbie... o tak, dobrze ,widzisz piłkę? wystarczy ją uderzyć mocno - wraz
z nim trzymał kij, stojąc za nim ocierał sie ciałem o jego plecy.
- teraz
zamach..... i uderzamy - poprowadził kij trzymając dłonie na jego dłoniach i
razem uderzyli w piłkę która poleciała wysoko i daleko.
- świetnie -
uśmiechnął się wesoło i pocałował go w policzek.
- to teraz
już spróbuj sam - ustawił mu kolejną piłeczkę.
Aoi
trzymając kij rozstawił delikatnie nogi i uderzył piłeczkę która może nie
poleciała tak daleko jak za pierwszym razem ale też dość daleko.
- udało się
udało się - Landon objął go mocno dumny z niego i to bardzo.
- idealnie,
no może nie idealnie ale jak na pierwszy raz było świetnie - skradł mu całusa
zabierając kij.
- idziemy
dalej, widziałeś gdzie upadla piłeczka? Chyba gdzieś niedaleko mojej - złapał
go za rękę i poszli w kierunku swoich piłek by wbijać je dalej.
Landon
obejmował go w pasie co jakiś czas muskając jego policzek ustami, doszli do
piłek.
- to jest
chyba twoja, tak mi się wydaje, powinniśmy je podpisywać - stanął trochę z boku
szukając wzrokiem Josef'a, byli niedaleko.
- no już
już, Twoja kolej kotku. Aoi ustawił się i uderzył piłeczkę.
- waaa hihi
leć leć leć. -Landon zaśmiał się.
- tylko nie
za mocno bo dołek przeleci.... - właściwie prawie przeleciała ale jakimś
dziwnym sposobem jakby zatrzymała się w powietrzu i spadła na ziemie blisko
dołka, uśmiechnął się pod nosem i poszedł do swojej piłki, trafił do dołka za
drugim już uderzeniem
- ha who is
the winner?! - znów się śmieje.
- pierwsza
partia moja, drugie pole? - zawołał do niego wesoło.
- drugi raz
nie dam ci wygrać - Aoi cmoknął go w policzek.
- tak tak
chodźmy dalej .
- a założysz się ze dasz? – Landon uniósł brwi cwaniacko i poszli dalej, tym razem tor był
mały, wiatrak zasłaniał kolejny dołek, tym razem trzeba było precyzji
- zaczynasz
- Aoi uśmiechnął się wesoło ustawił sie i uderzył piłeczkę która niestety nie
poleciała za daleko , zrobił smutna minkę
- nie udało się ,, - zerknął na Landon'a.
- teraz ty
teraz ty .
- musisz
obserwować dokładnie wiatrak, bo skrzydło piłkę odbije, poza tym, widzisz
ten tor? – Landon minął go i ustawił sie na linii szykując piłkę.
- jeśli się
w niego trafi, piłka sama trafi prosto do dołka - uśmiechnął się i delikatnie
uderzył piłkę która wpadła idealnie do tego toru potoczyła się powoli i....
wpadła do dołka, chociaż mało brakowało a skrzydło wiatraka wybiłoby ją z toru.
Aoi przyglądał mu się
- naprawdę?
- uśmiechnął się wesoło
- waa,,
wspaniale wspaniale ci poszło - chłopiec uśmiechnął się wesoło. Landon uniósł
brwi machając do niewidocznej publiczności
- no chodź,
teraz Ty raz jeszcze tylko tym razem spokojnie i się skup.- Aoi kiwnął głową.
- dobrze
-uśmiechnął się wesoło i podszedł do piłeczki ustawił się i uderzył
- yatta...
blisko dołka. - Landon ustawił jeszcze jedną piłeczkę.
- trafisz, -
stanął za nim i przytulił się mocno do jego pleców ocierając się o jego
pośladki.
- powinniśmy
grać w to częściej, wyglądasz świetnie gdy tak się nachylasz... - ugryzł go w
uszko i zaśmiał się cicho.
- na pewno
trafie – Aoi uśmiechnął się
- m,mhm
Landon,, -szepnął i zaśmiał się cicho jęknął cichutko gdy ten ugryzł go w
uszko. Dał mu lekkiego kuksańca w bok i wybił delikatnie piłeczkę
- a,aa yatta
,, widziałeś widziałeś? Udało mi się! - zaśmiał sie wesoło.
- brawo
kochanie – Landon pochwalił go i odwrócił przodem do siebie, za długo już go
nie całował a nie potrafił się powstrzymać, musnął jego usta gładząc jego
policzek
- kocham Cie
mój Aniołku..... wampirku - uśmiechnął się
- szybko sie
uczysz kochanie - i nie miał na myśli golfa ale jego wampirzych umiejętności. Aoi
uśmiechnął sie wesoło
- mhm,-
przymknął oczy i oblizał usta
- hih ja
ciebie tez kocham ,naprawdę? - Chłopiec podskoczył w gore roześmiany.
- oj kotku
nie skacz już tak, i nie ciesz sie bo wciąż umiesz za mało.... słyszysz rozmowę
Josefa? bo ja tak, i myśli tego faceta, uwierz mi, gdyby nie to ze jest
człowiekiem i że załatwia coś z wujkiem, już by nie żył..... i nie byłoby mi go
żal .
-
n,,nie słyszę - Aoi nadął policzki
- a o czym
myśli powiedz powiedz? nie żył? -jeszcze bardziej się zaciekawił. Landon
zacisnął szczęki mocno
- myślał o
tym... -wpatrzył się w mężczyznę mrużąc oczy
- że gdybyś
był dziewczyną zająłby się Tobą... ech czasem lepiej nie czytać w myślach
innych - mocno go przytulił
- zaraz
skończą, choć, napijemy się czegoś -zabrał kije i zaprowadził go w koniec pola
golfowego do malej kawiarenki na sok
- proszę
-podał mu
- może
jednak będzie Ci smakować a jeśli nie to trochę jednak musimy z tym poczekać.
-
o,,oh..-Aoi zarumienił się i zerknął na mężczyznę jak się odwrócił w ich stronę
pokazał mu język i przytulił się do Landon'a.
- tak
chodźmy,, m,mhm,-zerknął na sok i upił łyk skrzywił się i pokręcił głowa
- niedobre,
-zerknął na niego
- chyba
jeszcze nie ,,
- ech.... no
cóż, czyli dzisiaj nie jesz z nami słynnej zapiekanki Isabelli, żałuj –
Landon uśmiechnął się do niego łagodnie i wciągnął go sobie na kolana tuląc
mocno
- chyba
nigdy nie nauczę się tego, że nie jesteś już taki bezbronny jak kiedyś...
- hihi,, a
cio? boisz się mnie ? - Aoi spogląda na niego rozbawiony
- ale nie
jestem też aż taki silny, dopiero się uczę, więc masz nade mną przewagę -
uśmiechnął się delikatnie wtulając się w niego.
- skarbie
zawsze będę mieć nad Tobą przewagę ponad 50 lat doświadczenia..... nadrobisz to
- pocałował go w czoło
- ale jednak
ta różnica przez kilka lat będzie widoczna
- objął go mocno, czekając na Josefa, który już załatwił wszystkie sprawy i dołączył do nich po chwili
- objął go mocno, czekając na Josefa, który już załatwił wszystkie sprawy i dołączył do nich po chwili
- ja
pierdo.... tzn kurcze, gdybyście wiedzieli, na ile milionów Ci idioci chcieli
mnie wyrolować, też mi coś, oszukać wampira.... pfffifiiii - widać było że był
zły, usiadł przy nich i zamówił sobie szklankę czystej.
- ech Landon
dobrze że jednak zrezygnowałeś z kariery biznesmena na rzecz Łowców..... -
urwał zmrożony jego spojrzeniem, spochmurniał i spuścił głowę a Landon się zasępił
- wiesz
wujku, że już tego nie robię, za dużo krwi przelałem, mama zresztą też, teraz
mamy rodzinę i nie chce do tego wracać, już wystarczą Ci, którzy niedawno nas
zaatakowali, nie chce narażać Aoi'ego, mamy... i mojego brata..... -
mówiąc to miał nieco nieobecny wzrok, - to było jego życie, tropienie i
zabijanie, likwidacja tych złych, lub tych niepotrzebnych...... kiedyś. Teraz
zmienił punkt widzenia, chociaż nie do końca, w przeszłości narobił sobie
wrogów wsród tych wampirów którzy nie poddali sie cywilizacji i wciąż zyją po
to by zabijać
- Aoi....
nie powinieneś był o tym wiedzieć, wiem że powinienem Ci mówić wszystko,
ale proszę.... o to nie pytaj - zakończył temat a Josef westchnął
- szkoda
byleś w tym naprawdę dobry...... u mnie zawsze masz prace ,
-
pffffiiiiii juz wole się ścigać.....- zapadła cisza, poruszyli za bardzo
bolesne tematy.
- proszę nie smuć się już - poprosił Aoi.
- nie lubię
gdy masz taka minkę - zaczął się bawić końcem swojej koszulki.
- no dobrze,
nie będę się już smucił.... a raczej denerwował, nie lubię wracać do przeszłości, a w mojej dużo było krwi, którą przelewałem... – Landon wzdrygnął
się
- wiesz co
Josef? zawsze mogę Ci robić za ochronę na tych Twoich "Spotkaniach"
ale nie zmuszaj mnie już do polowań na nich ... brrrrrr - przyciągnął chłopca tuląc się do niego.
- wracajmy do domu, bo Bells mówi że brakło jej znów
czekolady i lodów - słysząc w głowie ponownie głos mamy wybuchnął głośnym śmiechem.
- chodź skarbie
- złapał go za rękę i wsiedli do limuzyny, Josef szedł zaraz za nimi. Chwile później już wracali do domu. Aoi tulił sie do niego
- Josef wysadź nas
tutaj - powiedział Landon gdy mijali sklep, auto sie zatrzymało.
- zobaczymy
sie jutro, na polowaniu, dalej już sie przejdziemy - pożegnał się z wujkiem i
wysiedli, zaraz chwycił chłopca za rękę i weszli do sklepu, kupił górę
czekoladek rożnego rodzaju, plus lody. Podal chłopcu lody, był zimniejszy wiec przy
nim lody się nie roztopią.
- Tylko nie
zjedz po drodze bo Bells będzie niezadowolona – Landon roześmiał się i
szli dalej przez miasto,ludzie już przywykli do ich widoku, chociaż i tak się odwracali by na nich spojrzeć. Weszli wreszcie do domu,ale wtedy Lanodn prawie potknął się
o Kyle'a
- na Wenus
Kyle! - zdążył złapać czekoladę by jej nie połamać i przekroczył zwierzaka.
- kotku uważaj na niego, bo się przewrócisz - weszli do kuchni odłożyć zakupy i nim zdążył coś powiedzieć mama weszła do kuchni.
- no
nareszcie - uśmiechnęła sie tuląc ich po kolei.
- jak sie
czujesz Aoi? - spojrzała na niego z troską zabierając od niego lody.
- dzień
dobry - uśmiechnął się do kobiety i cmoknął ją w policzek
-
dobrze,,dziękuje,, a pani?
- aa,,pani ma czekoladę!! - wskazał na nią palcem rozbawiony.
- aa,,pani ma czekoladę!! - wskazał na nią palcem rozbawiony.
-
kochanieńki podzieliłabym sie z Tobą, ale Ty jeszcze nie jesz, prawda? - Aoi
przytaknął.
- schowajcie
mi te czekoladę u siebie w pokoju.... jak Kaname ją znajdzie to marny mój żywot
- usiadła na stole kładąc dłonie na dość sporym już brzuszku, Landon
podszedł sie przytulić.
- cześć
Yukito, stary ale Ty rośniesz szybko - mówił do brzuszka z delikatnym
uśmiechem, po czym pocałował mamę w policzek.
- nie
powinnaś odpoczywać przypadkiem? Idź na górę, porywam Ci dzisiaj faceta,
zostaniesz z Aoi'm, dobrze? - to pytanie skierował również do chłopca.
Chłopiec
spojrzał na niego pytająco.
- a gdzie
idziecie? A idźcie - podszedł do niego i chwycił go za rękę a po chwili zwrócił
się do Bells
- będziemy się razem świetnie bawić prawda? - uśmiechnął się wesoło do kobiety.
- skarbie
mamy z ojcem pewną sprawę do załatwienia wrócimy wieczorem a Ty bądź grzeczny –
Landon uśmiechnął się grożąc chłopcu palcem, Bells zaśmiała się
- oj już
przestań synu, on zawsze jest grzeczny, idźcie już a my się sobą zajmiemy -
pocałowała syna w policzek.
- tylko nie
przesadźcie z tymi zakupami, dobrze?
- aaaaa Aoi,
będziemy malować pokój dla Yukito, pomożesz mi prawda? czekam na Ciebie na
górze, będzie miał pokój na tym korytarzy co wy, tam jest wciąż kilka pustych
- uśmiechnęła się i poszła na górę się przebrać w coś wygodniejszego i
luźniejszego
- kotku,
tylko nie pozwól jej wchodzić na drabinę dobrze? i pilnuj jej żeby nie zrobiła
sobie i dziecku krzywdy, to szalona kobieta - powiedział do niego i zmierzwił
mu włoski.
- wrócimy
wieczorem - pocałował go czule na do widzenia.
- kocham Cie
skarbie - spojrzał mu jeszcze w oczy z uśmiechem i już po chwili wychodził z
ojcem z domu.
Aoi najpierw
pobiegł na górę się przebrać po czym podszedł do kobiety.
- jestem
gotowy,,gdzie malujemy ? .
- o jesteś
nareszcie – kobieta uśmiechnęła się na jego widok, miała już pędzel w ręce.
- wlasciwie
to pomalowałam już pokój wczoraj ale ciiiiii........ - rzeczywiście, pokój
pomalowany był w kolorach które wybrał Landon, jedna ściana ciemnogranatowa,
druga niebieska i dwie jasno błękitne, ta z oknem i ta naprzeciwko, kobieta
wskazała mu tą ciemnogranatową ścianę.
- widzisz
to? tutaj chciałam zrobić imitację nieba.... księżyc, chmury, ale tylko trochę
i najważniejsze konstelacje, jak orion, niedźwiedzice i inne takie.... pomożesz
mi? - uśmiechnęła się rozmarzona kładąc dłoń na dość dużym już brzuszku, podała
mu pędzel i biało - szarą farbę.
- i wiesz
co? ja pomaluje na dole..... wole nie wchodzić na drabinę...
Tymczasem
Landon robił z ojcem zakupy, wybrali świetne łózeczko dla małego, ale
oczywiście to nie wystarczyło, foteliki, zabawki i wszystkie potrzebne rzeczy
do higieny dzieci.
- tato wiesz
co? Jak ja byłem mały, to jakoś nie miałem tylu zabawek...... ech ciekawe co
mama teraz robi z Aoi'm, pewnie znów mu naopowiada jakichś głupot o mnie . -
mruknął rozbawiony.
- aa,,
wczoraj?-Aoi zaśmiał sie cicho
- dobrze że
Landon o tym nie wie. Mhm niebo? Tak to świetny pomysł,, a co do drabiny
nawet bym pani nie pozwolił na nią wejść - uśmiechnął się i wziął pędzel,
wszedł na drabinę i zaczął malować chmurki i gwiazdki.
- mam
nadzieje tylko, że nie popsuje,, - zerknął na nią, starał sie malować dokładnie
i musiał przyznać, że nieźle mu to wychodziło.
- oj
świetnie Ci idzie – Bells uśmiechnęła się.
-
ech....Aoi? wiesz.... wczoraj coś się stało, nie mówiłam tego naszym
mężczyznom. ...ale to nie będzie Yukito.... w każdym razie nie tylko Yukito....
- Westchnęła szczęśliwa.
- dlatego
też jedna ściana jest jaśniejsza....dla dziewczynki....
- naprawdę?-
Aoi przygląda jej się zainteresowany po chwili odetchnął z ulgą.
- już się
wystraszyłem że stało się coś złego -zaśmiał się.
- bardzo się
ciesze - uśmiechnął się szeroko.
- ciekawe co
na to chłopaki powiedzą – pokręcił głową rozbawiony.
-
Kaname pewnie dostanie zawału....a Landon sie załamie, bo to będzie Yukito i
.... kolejna dziewczynka - uśmiechnęła się wesoło i zabrała się teraz za
księżyc.
- znowu
bliźniaki....ciekawe co na to powiedzą moje córki....
Tymczasem mężczyźni łazili dalej po sklepach.
- powiedz mi
po co mamie dwa łóżeczka? -zapytał ojca Landon patrząc na listę zakupów.
- myślisz, że
tak od razu Yukito jedno zniszczy? Ja taki wybuchowy nie byłem....
zepsułem tylko fortepian.
Aoi zaśmiał
sie cicho.
- ojj na
pewno.. aż nie mogę się doczekać kiedy zobaczę ich miny - zaczął dalej malować
gwiazdki.
- mhm,, a
córki na pewno też się bardzo bardzo ucieszą - uśmiechając się wesoło maluje
dalej.
- powiemy im
razem jak wrócą, co Ty na to? to będzie zabawne -zaśmiała sie wyobrażając to
sobie.
- wiesz, mam
trzy córki i syna.. i teraz jeszcze dwójka? Ech koniec z ... - urwała i
się zarumieniła.
- no wiesz z
czym - Aoi lekko sie zarumienił.
- m,,mhm,
rozumiem - uśmiechnął się nieco zawstydzony. Widząc rumieńce chłopca roześmiała
się wesoło i skończyła malować księżyc, odłożyła pędzel i się przeciągnęła.
Postanowiła, że nie będzie go już dręczyć a tym bardziej wypytywać o ich życie
łóżkowe, to ich prywatne sprawy.
- hmmm
skończyłeś już? Zejdźmy do kuchni, jestem głodna, a Ty? Poza tym chyba
wymyśliłam dla niej imię - Aoi zerknął na nią i uśmiechnął się wesoło
- aha,, już
skończyłem - zszedł z drabiny i spojrzał na ścianę.
- hihi
ślicznie *-* i tak,, troszkę tak,- zerknął na nią. Zeszli na dół,kobieta wyjęła
krew i podgrzała ją nieco, podała mu jeden kubek siadając na stole.
-wiesz że
będziesz ich tak jakby wujkiem? A właściwie też bratem - uśmiechnęła się gładząc brzuszek.
- Yukito i
......Yuriko, w końcu bliźniaki - samochód zaparkował pod domem
- oj,
wrócili - Aoi wziął kubeczek i oblizał
usteczka
-
r,,rodzina,, - szepnął i uśmiechnął się radośnie.
- mhm tak
pasuje bardzo ładnie - upił spory łyk krwi a jego oczy zrobiły sie
czerwone.
- mhm?
wrócili? - ucieszył się dopił krew i odstawił kubeczek.
- nie,, nie
wytrzymam,, hihi,, niech oni już tu wejdą. - powiedział podekscytowany
chłopiec.
-
zaraz będą, spokojnie... - nie dokończyła, Landon wszedł do kuchni i wystawił
ramiona.
- chodź do
mnie kotku, stęskniłem się - zaraz za nim wszedł Kaname.
- nigdy więcej takich zakupów -przytulił Bells mocno
- dobrze się
bawiliście?
- i cali w farbie jesteście, wiecie o tym? - dodał Landon tuląc już swojego aniołka.
- i cali w farbie jesteście, wiecie o tym? - dodał Landon tuląc już swojego aniołka.
- my? Owszem
- zachichotał cicho i spojrzał na kobietę.
- w
farbie?-dotknął dłonią czoła i policzka
- gdzie? -
spogląda na niego roześmiany.
- Tutaj... – Landon przejechał dłonią po jego
policzku.
- i tutaj...
-Szepnął zjeżdżając dłonią na jego plecy.
- i
tutaj.... -szepnął z ustami tuż przy jego uszku i wsunął dłonie pod jego koszulkę tuląc go mocno.
-ekh,,,,Landon....
przestań na chwile i daj mi coś powiedzieć -zerknęła na niego kobieta i
przytuliła sie do narzeczonego.
-
wiec...Yukito..- zrobiła dość długą przerwę.
-... będzie
miał siostrę, okazało się ze to będą bliźniaki -powiedziała wprost i czekała na
reakcje zagryzając wargę.
- o ja
pierdziele! - Landon jest w szoku i się uśmiechnął. Kaname w jeszcze większym
szoku mocno ją przytulił.
- to
wspaniale mamo – powiedział Landon a Kaname go poparł. Aoi oblizał delikatnie
usta i zerknął na Landona.
- m,mhm,
La,, - szepnął ale nie dokończył bo głos zabrała kobieta uśmiechnęła sie wesoło
- aha,, będą
bliźniaki ,,- spogląda na niego uśmiechnięty.
- będzie
dwoje małych ślicznych bobasków*-* aaa .
- matko święta bliźniaki.... -Kaname był naprawdę w szoku, wiec Belss zabrała go na
górę skąd po chwili dobiegły ich radosne okrzyki i śmiechy i...no dobra, nieważne .
- wiedziałeś?! i mi nie powiedziałeś?! Aoi ale nas będzie duuuuzo..... i już
rozumiem po co mamie były dwa łóżeczka - przytulił go mocniej.
- ech
pachniesz jak puszka farby - zmarszczył nos, objął go mocniej i zniknęli z
kuchni chwile później zjawiając się w ich pokoju.
-
dowiedziałem się dopiero jak byliście w sklepie - przygląda mu sie nie
przestając się uśmiechać. Wtulił się w niego zaśmiał sie.
- ejj ,nio
przecież malowałem,, hihi,, muszę się wykąpać,,mówiłeś że jestem w farbie
-zaśmiał się.
- oj
taaaaaaaaak musisz sie koniecznie wykąpać skarbie – Landonowi zaświeciły się oczka, zdjął mu koszulkę przez głowę i
pchnął go lekko w stronę łazienki, o nie, nie, tym razem chłopak idzie sam.
- tylko
szybko skarbie, a ja idę obejrzeć te wasze dzieło w pokoju Yukito.... i tego
drugiego maluszka.- Aoi zaśmiał się cmoknął go w policzek
- dobrze idź idź, mam nadzieje, że ci się spodoba - Aoi napełnił wannę i po chwili zanurzył sie w cieplej wodzie.
- mhm,,
- poleżał chwile po czym zaczął się myć nucąc cicho jakąś melodie.
Landon
zagwizdał z aprobatą widząc ich dzieło po czym wrócił do pokoju.
- ślicznie
to pomalowaliście kochanie - uśmiechnął się cały czas słuchając melodii
którą śpiewał. Aoi uśmiechnął się wesoło słysząc pochwałę, po chwili wyszedł z
łazienki otulony szlafroczkiem i usiadł na łóżku i przygląda mu się.
- cieszę się
że ci sie podoba. - Landon przebrał się, właściwie tylko w bokserki do spania,
ech jak on nie lubił takich zakupów, z lista od mamy, no masakra, podszedł do
łózka i wszedł zaraz na niego pchając go na poduszki.
- podoba to
mało powiedziane, jest prześliczne, braciszkowi się też spodoba - liznął go za
uszkiem. Aoi przymknął oczy i westchnął cicho.
- kotku.....
- zamruczał Landon mu do uszka, ach na czułości mu się zebrało, w końcu się za
nim stęsknił
- wiedziałem
że ładnie Ci to wyjdzie, tak delikatna rączka nie mogła nic zepsuć – sięgnął po
jego dłoń całując jego małe, drobne paluszki.
- kocham Cie
wiesz? I tak strasznie za Tobą tęskniłem.- Aoi uśmiechnął się przez przymknięte
oczka.
- hihih dziękuje,, - zerknął na niego westchnął cichutko i oblizał delikatnie usta gdy składał pocałunki na jego paluszkach .
- ja ciebie
też i też bardzo bardzo tęskniłem - szepnął.
- bardzo
bardzo,, .
- musimy
spędzić jutro ze sobą jak najwięcej czasu bo....w środę muszę wyjechać do
Francji i wrócę dopiero w weekend – Landon ścisnął mocniej jego rękę i spojrzał
mu w oczy z czułością.
-
kocham...... kocham..... - Szeptał mu do uszka drażniąc je językiem, wysunął
kły i przejechał nimi po jego szyi.
- będę
strasznie tęsknił ,,amhm,,- jęknął cichutko gdy on bawił się jego uszkiem.
Przygryzł delikatnie usta odchylając głowę do tyłu.
Przygryzł delikatnie usta odchylając głowę do tyłu.
- mhm..ja bardziej - szepnął i uśmiechnął sie delikatnie- kocham kocham, .
- to tylko
kilka dni skarbie.....wyjeżdżamy z mamą, musimy sprzedać wreszcie dom we
Francji, ostatni jej przodek niedawno umarł i wszystko zostało jej, poza tym okazało się, że brat Bells żyje..... musimy go odnaleźć... - pocierał policzek o
jego własny i mruczy cichutko.
- na samą myśl tęsknie za Tobą Aniołku, ale wiem że
sobie tutaj poradzisz, prawda? dzielny kotek - przez policzek dotarł do
jego ust i pocałował go czule muskając jego wargi.
w następnym rozdziale poproszę o scenę fapfap @.@
OdpowiedzUsuń~MartwyDzemik~
Piękny komentarz! ^^
Usuń@MartwyDzemik - spadłam z krzesła przez twój komentarz. xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, trochę błędów, lecę czytać dalej ;*
~Fineya
To jest świetne jak reszta rodziałów *-*
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, bliźniaki o tak i co kolejna siostrzyczka w drodze, no ale to chociaż jest i braciszek... a kiedy umiejętności się ukażą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka