poniedziałek, 9 lipca 2012

mój aniołek 18


Rozdział z dedykacją dla mojej kochanej siostrzyczki xd Hany..
Hana ty mały łobuzie, już się odemnie nie odczepisz :)
Jedna z kochanych adminek z fb :  http://www.facebook.com/Yaoisci 


Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania <3

PS: wszystkich rozdziałów tego opka jest 24. Więc już niedługo koniec, a raczej już jutro wieczorem lub w środę rano <3
Potem wstawię resztę opowiadań ze starego bloga i zacznę dodawać nowe rozdziały by moje kochane: Sol i Strega Bianka mnie nie udusiły jak wspominały ostatnio za opóźnienia xD 
Love you <3
 


 Ah,, i przepraszam za błędy,,, nie krzyczeć,, Tirea, to do ciebie kochana >_< hihi.. Będę już grzeczna:3



ROZDZIAŁ 18

  
Aoi obudził się rano i przeciągnął się. Poczuł ból w dolnych partiach ciała i skrzywił się delikatnie.
- auć,,- jednak po chwili uśmiechnął się a na jego policzkach pojawiły się rumieńce na wspomnienie tego co się działo w nocy. Landon zbudził się gdy tylko go usłyszał, od razu się wyprostował siadając na łóżku.
- kochanie coś się stało? - spojrzał na niego tak przytomnie jakby w ogóle przed chwilą  nie spał, z niepokojem.
- wszystko w porządku? - Aoi uśmiechnął się delikatnie.
-  tak tak, po  prostu - zarumienił się.
- bolą mnie troszeczkę dolne partie ciała, ale nic mi nie będzie a poza ty ....- przytulił się do niego.
- dzień dobry - szepnął i spojrzał m uw oczy uśmiechnięty.
- ech wiedziałem, że tak będzie.... – Landon szepnął jakby do siebie.
- przepraszam kochanie, nie chciałem..- a mógł bardziej uważać, co go podkusiło? Tylko sprawił mu ból swoją zachcianką, objął go tuląc do siebie i odwrócił wzrok zawstydzony i zły na siebie.
- ojej,, niepotrzebnie to mówiłem - Aoi przygląda mu się zmartwiony.
- nie przepraszaj - uśmiechnął się.
- kocham cie wiesz? Ale dzisiaj przeleżę w łóżku pół dnia, nie mam siły się ruszyć - zamruczał zadowolony. 
- ojj nio - chłopiec zrobił słodką minkę.
- plosie, nic mi nie jest, uśmiechnij się - poprosił ładnie na co Landon w końcu uśmiechnął się.
- no dobrze kotku, leż jak długo tylko chcesz, proś o co chcesz, jakieś śniadanie....? - spojrzał na zegarek, właściwie to jest nawet wcześnie, śniadanie mu się należy.
- tylko wiesz co, na chwile i tak musisz wstać....- a chłopiec cicho zachichotał.

- kąpiel - Aoi uśmiechnął się wesoło.
 - a,,ale będziesz mnie musiał zanieść,, nie wiem czy dam rade wstać - uśmiechnął sie delikatnie zarumieniony.
- dobrze, spokojnie, ale kąpiel a nie prysznic, i muszę zmienić pościel... trochę nabrudziłeś kochanie - roześmiał się i ostrożnie wziął go na ręce, tuląc do siebie zaniósł go do łazienki, napościł gorącej wody do wanny.
- wskakuj i nie spiesz się, przyniosę Ci śniadanie - zostawił otwarte drzwi do łazienki i szybko zmienił pościel po czym zszedł zrobić mu śniadanie. Aoi wszedł do wanny i przymknął oczy.
- aa,, jak dobrze,,- w cieplej wodzie ból gdzieś zniknął.
- mhm,śniadanko kąpiel,,czuje się jak jakiś król.- zachichotał chłopiec, a Landon słyszał to i uśmiechnął się robiąc mu pożywne kanapki i mleko na śniadanie "nie jak król... to brzmi tak oficjalnie i staro, ale bardziej jak Książę, mój kochany książę". Aoi  zanurzył się prawie cały w wannie i przymknął oczy. Dopiero po chwili zaczął się powoli myć jakoś nie spieszyło mu się żeby wychodzić z wanny. Landon przyszedł do niego ze śniadaniem i przysiadł z tacą na brzegu wanny.
- wygodnie? -dopuścił mu jeszcze cieplej wody.
- nie spiesz sie, naprawdę - przyglądał mu się z zaciekawieniem i uśmiechem. na twarzy.
- zostaw to na chwile, zrelaksuj sie kotku, umyjesz się później, teraz śniadanie. Aoi kiwnął głową.
- dobrze,, - uśmiechnął się delikatnie i wytarł mokre ręce w ręcznik.
- śniadanko umieram z głodu - oblizał usteczka.
- ,dziękuje kochanie  - Aoi wyszczerzył się radośnie na co Landon tylko zaśmiał się.
- nie dziękuj już tylko wcinaj, wszystko co do okruszka -podał mu tacę i przyglądał mu się dalej, wyciągnął dłoń i odgarnął mu włosy z czoła.
- nie przypuszczałem, że się zgodzisz. - Aoi  spojrzał na niego i zarumienił sie 
- n,,no cóż,,zgodziłem sie ,, j,,ja też tego chciałem - szepnął.
- wygląda smakowicie - zmienił temacik i zabrał sie za śniadanie po kilku minutach taca była pusta no prawie nie licząc talerzyka i szklanki hihi.
- ojej,, jestem pełniutki. - Landon  zabrał tace i odstawił ją na ziemi.
- jak pełniutki to dobrze, dzisiaj trochę z Ciebie ubędzie..... pamiętasz, że dzisiaj przychodzi Josef z Mickiem? A potem nad ranem Cie zmieniam wiec..... jejku coś za dużo tego - westchnął cicho i sięgnął po gąbkę, nachylił sie,
- umyje Ci plecy. - Aoi uśmiechnął się.
- ohh masz racje zupełnie zapomniałem, przecież jest sobota - szepnął, po czym zaśmiał się cicho, pochylił się delikatnie by Landon mógł mu omyć plecki przymknął oczka.
- tak..... i przemiana - szepnął.
- to już jutro, rano jak wstaniemy - Landon namoczył  gąbkę i zaczął myć mu plecy i ramiona.
- boisz się.? Zawsze możesz się wycofać, jeszcze nie jest za późno - powiedział to szeptem ale bez emocji w glosie.
- może i troszeczkę się boje, ale nie zrezygnuje,, - spojrzał na niego i uśmiechnął sie delikatnie.
- ja sie nie poddaje - Landon pokręcił głową.
- no tak, zapomniałem, nasz dzielny, zuchwały Aoi - umył mu plecki i spłukał piane z ramion, oddał mu gąbkę.
- dokończysz sam? Musze iść obudzić rodziców - Aoi wziął od niego gąbkę
- dobrze - uśmiechnął się delikatnie  i zaczął się myć nucąc cicho wymyśloną melodie. Landon poszedł szybko do rodziców by opowiedzieć im o wczorajszym spotkaniu dokładnie i o tym o czym rozmawiali z Josefem, myślowo, tak by  nie mógł ich usłyszeć, oczywiście chodziło o Łowców. Szeptali przez chwile po czym chłopak wstał.
- dobrze, już wam nie przeszkadzam,ale wstańcie już lepiej, nigdy nie wiadomo kiedy nas Josef swą obecnością zaszczyci. - wrócił do pokoju i padł na łózko rozmyślając. 
Aoi po kilku minutach wyszedł z łazienki owinięty szlafroczkiem, wszedł do pokoju oparł się o ścianę i przygląda mu się uśmiechając się delikatnie.
Gdyby nie zapach jaki ze sobą wniósł do pokoju chłopiec, Landon  pewnie nawet by go nie zauważył, przerwał rozmyślania i spojrzał an niego, westchnął z zachwytem.
- jak dla mnie mógłbyś tak chodzić po domu bez przerwy, albo w ogóle bez tego szlafroczka. - Aoi zaśmiał się cicho a na jego policzkach pojawił sie delikatny rumieniec.
- nie zapominaj, że będziemy mieli gości - zaśmiał się cicho i podszedł do niego.
- ach no tak.... nie, przy nich tak chodzić nie będzie, nie ma mowy - pokręcił głową i uśmiechnął się.
- ale u nas możesz a nawet powinieneś tak chodzić ,wciąż wyczuć można u ciebie krępacje, gdy Cie całuje i dotykam, to urocze ale nigdy nie wiem czy mogę czy Ty tego czasem nie koniecznie chcesz... - Aoi pokręcił głową.
- ja cie zawsze chce.. uwielbiam się do ciebie przytulać - uśmiechnął się.
- po prostu nie umiem się pozbyć tej mojej nieśmiałości - zarumienił się delikatnie. Landon uśmiechnął się .
- ta nieśmiałość jest bardzo słodka i dodatkowo mnie w Tobie pociąga skarbie, nie zmieniaj sie, nawet gdy będziesz wampirem.... nie zmieniaj się - wyciągnął do niego rękę i przyciągnął go by się przytulic.
- ostatnie kilkanaście godzin gdy jesteś taki cieplutki... ech i zobaczymy się potem dopiero za kilka godzin  gdy odzyskasz przytomność.- Aoi  wtulił się w niego i przymknął oczy i uśmiechnął się.
– wiesz, że się nie zmienię, będę takim samym roztrzepańcem co teraz, tylko parę godzin kochanie, będzie dobrze - Landon pokręcił głową.
- kilka godzin .... kochanie przez te kilka godzin  będziesz praktycznie martwy -zasępił się na chwile i posmutniał, wyobraził sobie jak przez kilka godzin nie będzie go mógł mieć.... straszna perspektywa, mimo iż później będzie miał go już na zawsze.
- boje się... to będzie bolało, nie wiem, bo taki się już urodziłem, ale mama została przemieniona, właśnie przez Josefa i Micka i mówiła, że to nie było przyjemne uczucie... a Ty jesteś tak kruchy, tak delikatny.- Aoi zerknął na niego.
- nic mi nie będzie,, b... będzie bolało,,- szepnął.
- ale potem już przestanie prawda? - uśmiechnął się delikatnie.
- nie jestem aż taki delikatny dam rade, na pewno - przytulił się do niego.
- potem już w ogóle nie będziesz czuł bólu... no może trochę, gdy będziesz musiał z kimś walczyć, ale do tego nie dojdzie bo na to nie pozwolę - musnął jego policzek i kącik ust.
- kotku zostajesz jeszcze w pokoju? Odpoczywaj w spokoju, muszę trochę posprzątać w salonie, Josef ma przyjść, trzeba przygotować wszystko a nie chce żeby Bells się przemęczała, wrócę do Ciebie niedługo, dobrze? A i ... mógłbyś wyczesać tego bydlaka? - wskazał na Kyle'a pod drzwiami.
- niby jest czysty ale zapomnieliśmy go wyczesać i ma taką nieładną  sierść teraz  - Aoi  przymknął oczka.
 -mhm,,tak zostanę jeszcze trochę, dobrze, idź, jasne zaraz go wyczeszę - usmiechnał sie.
 - Kyle chodź tutaj,,hihi,, zobaczysz jak cie wyczesze będziesz jeszcze ładniejszy - zerknął na Landon'a i uśmiechnął się.
- i  tak nie będzie ładniejszy od Ciebie skarbie - mrugnął do niego wesoło i zszedł na dół przygotować wszystko plus coś dobrego do jedzenia, Kaname mu pomagał, oj faceci w kuchni..... do pokoju zakradła sie Bells w chwili gdy Kyle wskakiwał do chłopca na łózko, zapukała cicho
- Aoi kochany można? - Aoi spojrzał na nią i skinął głową.
- ohh tak proszę ,,- uśmiechnął sie wesoło.
- dzień dobry - poczochrał i podrapał Kyle za uszkiem.
- jak sie pani czuje? Piłkarz daje o sobie znać? – zachichotał.
 Kobieta weszła i usiadła na łóżku, a wlasciwie położyła sie w poprzek na plecach obok Kyle'a.
- och dobrze dobrze, nigdy nie czułam sie lepiej, jedyna kobieta w domu i wszyscy za mnie wszystko robią co mnie denerwuje.... naprawdę. - położyła dłonie na brzuszku który już był widoczny.
- chwilowo śpi, chyba sie po treningu zmęczył - uśmiechnęła się czule.
- czeszesz Kyle'a? Mogę Ci pomóc? I proszę nie mów że mam spokojnie leżeć i odpoczywać, z porcelany nie jestem tylko w ciąży. - Aoi zaśmiał sie wesoło.
-  ohh oczywiście,,-zaśmiał się.
- I dobrze nie powiem tego - przyniósł szczotki i podał jej jedna po czym  zaczął czesać Kyle'a. Pogłaskała najpierw zwierzaka i zabrała sie do rozczesywania sierści na jego karku, lubiła to kiedyś robić, wlasciwie już zapomniała jakie to było odprężające.
- Aoi chciałam z Tobą porozmawiać póki Landon jest zajęty. Widzisz jemu zależy na tym żeby wszystko było dobrze.... a on ostatnio jest trochę zazdrosny, o Yukito. Był moim jedynym synem, teraz ma pojawić się drugi, w dodatku Ty się zmieniasz a po zmianie ludzie, a raczej już wampiry często zmieniają sie i to o 180 stopni.... I on nie chce Cie stracić. Mam nadzieje, że to rozumiesz, naprawdę nie wiem już co mam zrobić żeby sie przekonał że to że pojawi się Yukito nie zmieni tego, że Landon też jest moim synem... - spokojnie rozczesywała sierść tygrysa który z zadowolenia mruczał cichutko.
- ciesze sie, że Ty się zjawiłeś, przynajmniej ma poczucie że ktoś go kocha... i tu moja prośba, naprawdę będę miała dla niego miej czasu przy Yukito, bądź przy nim i znoś jego humorki.- westchnęła kładąc dłoń na brzuszku.
- a tak właściwie to chcesz żeby on Cie zmienił prawda? A nie nikt z nas dorosłych? - Aoi spoglądał na nią uważnie, dopiero po chwili się odezwał
- ja nie mam zamiaru sie zmieniać , dalej będę go kochał, tak mocno jak teraz - uśmiechnął sie delikatnie.
- a po drugie, postanowiliśmy z Landonem że będziemy się zajmować małym,,- zerknął na nią czesząc dalej Kyle'a.
- i tak rozumiem bardzo dobrze, postaram się  znosić jego humorki, a jak nie to strzele focha - zaśmiał sie cicho jednak po chwili spojrzał na kobietę.
- wiem że to poważna sprawa..-spoważniał.
- wszystko będzie dobrze.... Będę zawsze przy nim, a co do przemiany, to tak... chce żeby Landon to zrobił- usmiechnał sie delikatnie i podrapał Kyle za uchem.
- co? wy mi chcecie syna wychować? hmmmmm nawet milo z waszej strony, przynajmniej nie będzie taki jak siostry, tylko proszę nie robić z niego świętoszka, dobrze? - wyobraziła to sobie, taki słodziak jak Aoi, i jej niegrzeczny w pewnym sensie syn.... 
- ech i z kogo Yukito będzie brał przykład? No cóż, tak myślałam - zaśmiała się cicho.
- w takim razie ktoś musi przy tym być, on tego jeszcze nie robił, poza tym jak na wampira jest jeszcze dzieckiem, ma zaledwie pół wieku - Aoi  zaśmiał się cicho.
- pani sie nie boi ,, nie rozpieścimy go aż tak,,no możne tylko troszeczkę - po chwili westchnął cicho 
-,mhm,,rozumiem,, słyszałem, że pani też była zmieniona i że to boli. - szepnął
- mam tylko nadzieje, że nie będę za bardzo krzyczał - skrzywił się.
- ale po tym,, nareszcie już będzie po wszystkim i będziemy mogli być razem na zawsze - uśmiechnął sie.
Kobieta uśmiechnęła  się niepewnie do niego siadając teraz po turecku na łóżku
- hmm no tak, to boli... ale tylko przez chwile, może lepiej żebyś wiedział.... Samo ugryzienie jest przyjemne, ale chyba to już wiesz... khem...a potem umierasz wraz z ubytkiem krwi, Landon będzie musiał prawie Cie zabić, a potem da Ci do napicia swojej..... i to boli najbardziej, żywy ogień pali od środka i tak aż do momentu kiedy czuje się że więcej się nie wytrzyma..i wszystko niknie, cichnie i słabnie, potem już tylko trzeba kilku chwil by ciało umarło - mówiąc to miała jakby zamglone oczy.
- to początek nowego życia poprzez śmierć, wiem że to brzmi strasznie i jeszcze gorzej wygląda.... mówię Ci to żebyś wiedział co się z Tobą stanie - Aoi  przyglądał jej sie.
- m,mhm,,, c,,czyli bardzo boli,, tak wiem,ugryzienie jest przyjemne. Czyli dopiero jak napije się jego krwi będzie najbardziej bolało.- przygryzł delikatnie usta i westchnął cicho.
- dam rade,, na pewno dam, ale jak już wiem, to chyba nie dam rady powstrzymać sie od krzyków i płaczu.. najbardziej się martwię że Landon będzie się zamartwiał,, - zerknął na nią smutno.
- to na pewno, to boli.... i jego też będzie bolało, patrzeć na cierpienia ukochanej osoby... postaram się go od Ciebie wtedy odciągnąć, a Ty nie martw się o niego tylko o siebie, musisz być świadom tego wszystkiego, do samego końca - wyciągnęła dłoń w jego kierunku i pogładziła jego policzek.
- ale jesteś  dzielny i na pewno sobie poradzisz - uśmiechnęła sie do niego ciepło.
- ech zawładnąłeś już sercami wszystkich w domu, wiesz? I osobiście tratuje Cie juz jak syna... I tak jak Landon nie chciałabym by coś Ci się stało - powiedziała cicho.

- dziękuje, ale nie wiadomo co do Amy, ona mnie chyba nie lubi - uśmiechnął się chcąc rozładować atmosferę. Kobieta przytuliła go w matczynym geście do siebie śmiejąc sie cicho.
- zacznijmy od tego ze Amy nie lubi nikogo, no może mnie, bo to mój zwierzak, ale i też mnie najwięcej psikusów robi.... przez nią zaginęła nam Severa, nietoperz mojego byłego męża... chociaż mi się wydaje ze po prostu zostala przy nim gdy..... -głos jej sie załamał.
- Landon jest do niego bardzo podobny - westchnęła cicho.
- ech no dobrze, zejdźmy już na dół, przyznam że głodna jestem a nasi mężczyźni już pewnie wszystko przygotowali... niedługo przyjdzie Josef a rano Ty już będziesz w połowie kimś innym - wstała wygładzając czarną sukienkę. Aoi poderwał się z łózka.
- no Kyle wyglądasz teraz przyzwoicie, i tak chodźmy na dól - chwycił delikatnie jej dłoń i uśmiechnął sie ciepło. Bells ścisnęła lekko jego rękę.
- jejku jaka malutka i ciepła, dawno nie dotykałam wlasciwie człowieka.... chyba że na polowaniach ,ech no nic, idziemy - Kyle przecisnął się obok nich i zeszli zaraz za nim do salonu.
- no nareszcie, już myślałem że mi chłopaka podrywasz mamo.- zażartował Landon.
- spokojnie skarbie, nawet gdybym chciała i tak woli Ciebie - uśmiechając sie leciutko popchnęła chłopca w jego stronę a sama przytuliła sie do narzeczonego.
- no no .... nieźle - pochwaliła widząc salon i przede wszystkim stół, wciągnęła powietrze nosem.
- Landon gotowałeś? hmmm ulubiona pieczeń Josefa, oj nie podlizuj się już tak, już się zgodzili i nie musisz - obeszła stół dookoła sprawdzając czy wszystko jest w porządku.
- a kielich Josefa? Ten srebrny? I w ogolę gdzie macie krew?
- mężczyźni spojrzeli po sobie wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.
- kochanie spokojnie, krew jest, wino także, a Josef dostanie swój kielich, uspokój się bo zaszkodzisz małemu - Kaname podszedł obejmując ją od tyłu. Landon tym czasem chwycił swojego anioła za rękę i przytulił delikatnie.
- lepiej sie już czujesz? - szepnął bardzo cicho wprost do jego ucha delikatnie przejeżdżając po jego pośladkach w górę i zatrzymał dłonie na jego plechach.  Aoi przymknął oczy i przygryzł dolną wargę by nie westchnąć cicho
- już dobrze -szepnął i uśmiechnął się do niego wtulając sie mocno.
- a będziesz mógł siedzieć dzisiaj z nami przy stole?- zapytał widocznie rozbawiony z figlarnym uśmiechem na twarzy. Rodzice się chwile przekomarzali, mama jak zawsze dopatrywała się jakiś niedociągnięć, na co ojciec przytakiwał i przyznawał jej racje naprawiając wszystkie błędy.
- skarbie zaraz będzie tutaj jak w restauracji pięciogwiazdkowej....... zostaw już to, Josef nadchodzi - spojrzeli w stronę drzwi i rzeczywiście chwile późnij zjawił sie w nich Josef z Mickiem.
- Josef! Tatku! - kobieta z radosnym okrzykiem i uśmiechem uściskała Josefa i Micka, przyszywanych ojców.
- jejku wieki się nie widzieliśmy.- powiedziała kobieta.
- Nie wieki a dobre 30 lat -sprostował Mick i weszli do środka, przywitali się wszyscy po czym podeszli do chłopca
- Aoi, miło Cie znów widzieć - Aoi zarumienił sie delikatnie.
- mi także milo was znowu widzieć - skłonił się delikatnie po czym uśmiechnął sie wesoło.
- no tak, i znów ten uśmiech, przyznam że gdyby nie Landon to już bym się tobą zaopiekował  - powiedział Josef wprost a Mich przytaknął.
- och zostawcie już chłopca wy wredoty i siadajcie - Bells pognała ich do stołu ale przed tym została porządnie przez nich wytlona.
- córciu nie spodziewałem się że znowu zostanę dziadkiem - powiedział Mick wesoło siadając za stołem.
- gratuluje Kaname, oby to był faktycznie chłopak -powiedział Mick.
- ja tam chciałbym żeby to była dziewczyna.... może mój wnuk by się do niej przystawiał.- rozmarzył sie Josef również siadając.
- i znów powiększylibyśmy nasz ród...wyobrażacie to sobie? Wtedy bylibyśmy już najliczniejsi... chyba w całym wampirzym świecie. - Landon odchrząknął.
- nie zapominajcie że jutro rano również będzie nas już o jednego więcej - powiedział siadając i ciągnąc za sobą Aoi'ego. 
- już jutro rano zmieniam Aoi'ego - spojrzał na nich po kolei.
- ale już o tym chyba wiecie..
- no jasne, tylko wiesz staraj się niczego nie zabrudzić - uśmiechnął się Josef.
- a tak na poważnie to wiesz co musisz robić, w razie czego będziemy w pobliżu.
- oj kochani, nie rozmawiajmy teraz o tym - Bells wstała idąc do kuchni i przyniosła tą sławną pieczeń.
- smacznego życzę, synuś sie jak zwykle postarał, hmmm a czemu Aoi'emu nie nalaliście wina? - sięgnęła po butelkę i nalała odrobinę.
- przecież sie nie upije, a do kolacji tak pasuje, już mu tak nie bron Landon'ie Kuran - matka zwracała sie do niego oficjalnie zawsze wtedy gdy ma mu coś za zle. Aoi przyglądał się wszystkim uśmiechnięty, po chwili utkwił wzrok w Landonie. Dopiero potem na kobietę i zaśmiał sie.
 - dziękuje pani,, - zerknął na Landona i cmoknął go w policzek.
- wiesz że cie kocham- szepnął starając się udobruchać Landona. 
- a gdzie sie podziała dawna Kira, co? Czasem mi jej brakuje..- Powiedział Josef i nim  sie uchylił, dostał widelcem po łapkach.
- była= młoda i dzika.... a teraz tylko dzika... - dodał Mick i też dostał po łapkach. Kaname zainteresował się.
- Kira? kochanie nie mówiłaś mi o tym.- spojrzał na swoją kobietę.
- to było dawno i nie prawda, zaraz po mojej przemianie kochanie... - nie dokończyła, przerwał jej Josef 
- ach te krwawe noce - odezwał się  rozmarzony.
- hmmmm te alkoholowe imprezy na mieście.... - dodał równie rozmarzony Mick.
- Ci wszyscy Łowcy, i te dziewice, a pamiętacie kiedy dzieci Micka były małe? Jak mu spaliły mieszkanie? A nie, czekajcie, Landon był wtedy z nimi , nie chyba go jeszcze nie było - teraz mówili już na zmianę wspominając stare czasu.
-oj cicho tam! Bylem wtedy z Kim i Katy ale to one podpaliły te firanki, nie ja... ja gasiłem ale podpaliło się bardziej i nie wypominajcie , bylem mały..... to było 40 lat temu! - Landon chciał schować sie pod stół ale nie, trzymał sie dzielnie prosto tylko bardziej przysunął się do Aoi'ego.
- nie słuchaj ich skarbie - Aoi przysłuchiwał się wszystkiemu uważnie, spojrzał na Landona rozbawiony.
- żartujesz,?? Takie zabawy nono,, hihi - zaśmiał się, jednak po chwili udał skruszonego.
- no dobrze nie słucham - zatkał sobie uszy udając że nie słucha.
- byleś niegrzeczny - powiedział Aoi szczerząc się. 
- po prostu uczyliśmy się z dziewczynami panować nad darami, tylko wciąż wychodził nam ogień a nie woda i tak jakoś wyszło. -Mick wybuchnął śmiechem.
- nie mam Ci tego za złe, i tak nie podobało mi sie tamto mieszkanie i sąsiedzi przede wszystkim, szkoda mi tylko łózka.... oj wiele wspomnień z nim związanych.  np. ta noc gdy razem spaliśmy i jego żona myślała że coś więcej, przez tydzień musiałem go potem trzymać u siebie bo bał sie do domu wrócić - wtrącił Josef szturchając przyjaciela.
-a to pamiętam! - odezwała sie Bells.
- Coraline była wtedy zła.... a Ty kołkiem wtedy dostałeś, prawda tatku?.
- oj nie przypominaj mi, do dzisiaj na samo wspomnienie mnie skręca, wbiła ten kołek tak głęboko że myślałem że przejdzie na wylot...
- bo przeszedł.... - dodał Josef i oberwał znowu kuksańca w bok - Kaname po chwili wtrącił.
- przebiła Cię kołkiem? - skrzywił się.
- to cholernie boli, doprawdy kobiety bywają okrutne - rzucił swojej kobiecie spojrzenie mówiące "nic nie zrobiłem, nie bij"
- Landon czy mama ma kołki w gdzieś w domu? - pyta niby ściszonym głosem. 
- schowamy je tak jak czekoladę - powiedział Kaname.
- SCHOWAŁEŚ MI CZEKOLADĘ?! GDZIE?! - Spojrzała na nich obojga.
- i Ty synu przeciw mnie? Aoi wiesz coś może o tym? Bez czekolady żyć nie mogę - wszyscy wybuchnęli śmiechem bo znali jej uzależnienie od słodkości. 
- c,c,czekolada? schowana ? oho,, nie daruje ja też uwielbiam czekoladę,, i ja nic niestety nie wiem na ten temat.... Landon ... czekolada,, schowałeś,, - nadął policzki udając złego i obrócił sie od niego plecami puszczając oczko kobiecie..zaraz dostaniemy naszą czekoladę - pomyślał zadowolony Aoi. 
- nie mów im gdzie jest czekolada bo sie obrażę synu.- ostrzegł go ojciec.
-ale ja nie wiem gdzie ona jest, schowałem ją pod łóżkiem u siebie a teraz jej nie ma.... myślałem że ją zabrałeś -spojrzał na ojca pytająco.
- Pod łóżkiem? Była cały czas pod łóżkiem??! A ja jej nie widziałem? Aaa.. - zrobił słodką minkę nadymając policzki.
- miałeś czekoladę i się nie podzieliłeś?.. - zerknął na niego.
- następnym razem chce dostać kawałek czekolady,,prose *-* - Aoi wpatrzył się w Landon'a.
- nie podzielę się bo się uzależnisz tak jak mama, poza tym ja jej teraz nie mam..- i tutaj olśnienie, Bells pisnęła.
- Amy! i Kyle.... no tak, to pewnie oni się do niej dobrali,- ale nikt jej nie słuchał.
- nie uzależnię się - nadął policzki.
- ojj proszę,, tylko kosteczkę, nie to nie ,,- pokazał mu język rozbawiony. Landon nie mógł mu zabronić.
- no dobrze, podzielę się jak ją znajdę  i żebyś wiedział że właśnie Amy mogła to zrobić, nie powinna jeść czekolady ale znając ją to zrobiła... i wlasciwie nie widziałem jej od wczoraj..- Aoi ucieszył się i pocałował go w policzek.
-dziękuje. Amy,?.. oh właśnie, ja też jej nie widziałem, a pani ją widziała? W końcu to pani zwierzątko - uśmiechnął sie, jednak po chwili do głowy wpadła mu pewna myśl.
- aa,, a może ta czekolada co Amy ją wzięła,,- zerknął na kobietę.
-  zwierzątko sie pewnie pani słucha - szepnął i zrobił obrażoną minkę.
- aa i nie podzieliła się pani ze mną,? - pokręcił głową rozbawiony.
- o nie nie nie, Amy nie słucha nikogo, jest moja ale mnie słucha właściwie najmniej, och... nie podzieliłam sie? Bo też dawno nie jadałam, nie mogłam znaleźć a nie chciało mi się iść do sklepu....- marudziła Bells, jednak po chwili wtrącił się jej narzeczony.
- poprawka kochanie, mnie się nie chciało iść do sklepu - powiedział Kanape z delikatnym uśmiechem.
- ach no tak, racja, zapomniałam, że nawet na samotne spacery wyjść nie mogę - wywróciła oczami. Aoi zaśmiał się cicho.
- no cóż, jak będę miał czekoladę, to przyjdę do pani się podzielić - zerknął na Landon'a i uśmiechnął się delikatnie.
- mhm,- stłumił ciche ziewniecie i napił się trochę wina które dostał.
- oho....ktoś tu jest śpiący - zauważył Josef.
- faktycznie już późno jak dla człowieka, muzę mały pójdziesz już spać? Landon możesz też iść jak chcesz, nie musisz udawać dobrze wychowanego - uśmiechnął się do nich.
- hmmm racja, pójdziemy już -wstał od stołu.
- choć kotek - Landon uśmiechnął się delikatnie.
- p,przepraszam,,- Aoi zarumienił się delikatnie.
-a,ale ma pan racje,, jestem troszkę śpiący - zerknął na Landona i skinął głową, wstał i skłonił sie delikatnie.
- dobranoc - uśmiechnął się i pożegnał się ze wszystkimi po czym poszedł za Landon'em  na górę. Na schodach wampir wziął go na ręce i zaniósł go do pokoju, położył go ostrożnie na nim.
- ech i tak długo z nami wytrzymałeś kochanie - zdjął mu buty i koszulkę, poszedł do szafy po ciepły koc. 
- było bardzo fajnie,,t.tylko – Aoi ziewnął przeciągnął się mrucząc cichutko i zerknął na niego i uśmiechnął się delikatnie.
- fajnie, tylko....co? - wampir spojrzał na niego pytająco okrywając go kocem, zdjął z siebie koszulkę i położył się obok przytulając się do niego, odszukał jego rękę i splótł razem ich palce, kciukiem gładził wnętrze jego dłoni.
- wszystko,, te rozmowy,, o tym domu o czekoladzie, wszystko było takie swobodne i miłe - uśmiechnął się wesoło i pocałował go w policzek ścisnął delikatnie jego dłoń wtulając sie w niego.
- szkoda że jestem zmęczony posiedziałbym dłużej - chłopiec ziewnął cichutko.
- ten dom to naprawdę był wypadek, musieli mi to wypomnieć ech,... a jak byli u nas we Włoszech gdy tam jeszcze mieszkaliśmy to pamiętam że z Mickiem zrobili striptiz w jednym z Klubów i sąsiedzi później dziwnie na nas patrzyli.... jak na wariatów - uśmiechnął się do wspomnień.
- skarbie tak jest przecież w rodzinie, pełna swoboda, i Ty do niej też należysz, za te kilka, może kilkadziesiąt lat też usiądziemy razem do stołu wspominając coś co dotyczyć też będzie Ciebie... może Twoje pierwsze polowanie, lub nauka panowania nad darami, ja na pewno wspomnę nasze mycie Kyle'a - na jego twarzy zakwitł uśmiech.
- i pewnie Amy nie raz da nam popalić.. jesteśmy rodziną – powtórzył.
-  wiec niech nie dziwią Cie takie zachowania.... śpiący? Jutro wielki dzień.- Szepnął czule do jego uszka muskając jego policzek ustami. 
- rodzina - Aoi uśmiechnął sie radośnie i spojrzał na niego.
- jak to ładnie brzmi.- szepnął cichutko.
Aoi przymknął oczka czując jego usta na swoim uszku. Landon wsunął sie na niego i położył sie na nim kładąc dłonie po obu stronach jego głowy, spojrzał mu w oczy.
- nie licz na to że pokaże wam gdzie jest schowana reszta czekolady, mama ją znajdzie a potem mi będzie niedobrze... przez tą więź. - pogładził go po policzku i obejrzał mniej więcej jego ciało, miało kilka....malinek i siniaków, skrzywił sie wiedząc dobrze o tym, że to on mu je wczoraj zrobił, ucałował delikatnie kilka z nich na jego ramionach.
- boli? - Aoi oblizał delikatnie usteczka i przymknął oczy i pokręcił przecząco głową.
- nie, nie boli - spojrzał na niego i uśmiechnął sie delikatnie.
- kocham cie wiesz,,? Bardzo bardzo – szepnął Aoi a wampir musnął ustami jego ramię.
Landon wsunął dłonie pod jego plecy i kolano miedzy jego nogi.
- kochasz....? hmmm nie wiedziałem - zgrywa sie z nim i sie uśmiecha.
- a udowodnisz?  - Aoi przymknął oczy i westchnął cichutko.
- jak to nie wiedziałeś? - udał oburzenie po czym zaśmiał się cicho spoglądając na niego.
-  dla ciebie wszystko - spojrzal na niego i wyciągnął dłoń i pogładził go po policzku.
- a jak mam ci to udowodnić? - oblizał delikatnie usteczka. Wampir przytrzymał jego dłoń na swoim policzku i nachylił się nad nim bardziej.
- pocałuj mnie, to może uwierzę..- Aoi  przymknął oczy i pocałował go, po chwili przygryzł delikatnie jego dolną wargę po czym przejechał po niej jerzykiem i wsunął go w jego usta, zaczął tracąc jego język obejmując go mocno za szyje . Landon mruknął cicho pod nosem od razu włączając język w ten pocałunek, chwile później już go zdominował i przejął inicjatywę. Teraz to całował jego pogłębiając pocałunek.
- hmmm i po czymś takim jestem w stanie Ci uwierzyć... - szepnął Landon i znów musnął jego wargi. Wsunął dłonie w jego włosy, zerknął na niego i oblizał usta
-  ciesze się że uwierzyłeś - zasmial się cichutko.
- a ty mnie kochasz? - malec zrobił słodką minkę. Landon udał, ze nad czymś się zastanawia.
- hmmm no cóż, jeśli miłością można nazwać to, że gdy jesteś daleko to czuje się źle, że gdy się smucisz i mi serce pęka, że wciąż Cie pragnę, wciąż chce mieć Cie przy sobie, bronić Cie bo wiem że nie potrafiłbym bym już żyć bez Ciebie to..... tak, kocham Cie mój mały, kocham najbardziej na świecie. - Aoi  wsunął dłonie w jego włosy bawiąc się nimi uśmiechając sie wesoło. Spojrzał mu w oczy
- bardzo bardzo?? - spytał dla pewności jego aniołek.
- oj bardzo bardzo..- trącił nosem jego mały nosek i uśmiechnął się, nachylił sie i przyłożył policzek do jego torsu, uwielbiał gdy bawił sie jego włosami, relaksował sie wtedy..... Przysłuchiwał się już chyba po raz ostatni cichym uderzeniami jego małego serca. 
Aoi zaśmiał się gdy jego facet tracił jego nosek swoim oraz gdy położył glowe na jego torsie przytulił go mocniej nie przestając się bawić jego włosami, pociągnął go delikatnie za uszko po czym zaczął delikatnie masować jego ramiona. Landon zamknął oczy i rozluźnił wszystkie mięśnie które do tej pory jak dopiero zauważył były spięte, od kilku dni chodził strasznie spięty. Wtulił sie w niego ufnie zamykając oczy i słuchał swojej ulubionej muzyki której rytm wybijało jego serce, owionął jego skórę zimnym oddechem obserwując jak wstępuje na nią gęsia skórka i znika już po chwili.
Aoi zadżal czując jego oddech na swoim torsie usmiechnał się delikatnie i wrócił do jego włosów bawiąc sie znowu nimi. Przyglądał mu się uśmiechnięty.
- aaa wyglądasz taaak słodko ..*-* - szepnął Aoi. 
- słodko.....? To chyba w lustro kochanie spojrzałeś, nie na mnie..... - muska ustami jego tors wciąż wsłuchując sie w te ciche życiodajne uderzenia, w końcu już nigdy tego nie usłyszy.....
-  nieprawda - zaśmiał się cicho.
- patrze na ciebie, nie w lustro mhm..- przymknął oczka i westchnął cicho.
- jesteś słodki, jak widać nie tylko ja mogę być uroczy - Aoi pokazał mu język przyglądając mu się dalej.
- eh.... po prostu ze zmęczenia jest ze mnie wrak a nie człowiek... nic mi się nie chce - zsunął się już z niego i podłożył ramie pod jego głowę, objął go drugą ręką w pasie i przyciągnął do siebie a udo zarzucił na jego biodro, lgnąc tak do niego znów zamknął oczy.
- chce mi się spać.... jutro nie mogę stracić kontroli nad sobą kochanie.-  Aoi wtulił się w niego.
- mhm,,dobrze, dobranoc - cmoknął go w nosek i bardziej się w niego wtulił.
- dobranoc - powtórzył cicho i zamknął oczy.
– kocham cie - powiedział chłopiec i po chwili zasnął.
- Też Cie kocham aniołku.... - szepnął już na granicy snu i jawy.




6 komentarzy:

  1. kocham to opowiadanie *o* . mimo iż spotkałam je 4godziny temu... no ale i tak loff *o* . and mam prośbę o więcej scen łóżkowych @.@ .

    ~MartwyDzemik

    OdpowiedzUsuń
  2. NYAAAAAN~!!! KOCHAM TO~!!! *-*
    Ma dusza zapiszczała z radości, gdy skończyła czytać wszystkie rozdziały. ^.^ I zorientowała się, że przez to opowiadanie wyrobi sobie chcicę na zawołanie. O-o No ale jak jej tu nie mieć, skoro to opowiadanie jest takie kawaii? xD Szczególnie, gdy do chodzi do scen w łóżeczku... *sprośne myśli* x3333 Czekam na więcej {i nie chodzi mi tu tylko o erotyzm x33} i motywuję do dalszego pisania, bo masz naprawdę świetny styl!

    Mo~chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham, kocham, KOCHAM!
    nawet nie wiem jak tu sie znalazłam, ale absolutnie nie żałuje, że postanowiłam poszperać po necie w poszukiwaniu czegoś na zabicie czasu!
    emm, uzależniłam sie <3
    Piękne,piękne i jeszcze raz piękne ^^

    a i ps: Bardzo KOCHAM! ;D
    agnieszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie, boskie, boskie...Coś jeszcze miałam powiedzieć, ach tak boskie!
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  5. Za Bardzo przesłodzone to opo... Caly czas zdrabniasz tego sie czasem nie da czytac...
    *ciuszki, ubranka, złożył w kosteczke, psytul mnie" ... ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, Aoi może poczuć teraz, co to znaczy rodzina, nie zaznał nigdy tego ale teraz już wie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń