No dobrze, nie mogłam się doczekać i wstawiam drugi rozdział. Możecie podziękować za to dwóm osobom :)
Cherry Bomb - za motywujący komentarz :) Za który gorąco dziękuje.
Oraz Hann, która znalazła dla mnie chwilkę czasu i zbetowała rozdział :) ( chciałam go dla was jak najszybciej dodać) xD
Dziękuje wam bardzo ;3 Buziaczki od Maru;3
A co do "Zagubionego w czasie" kolejny rozdział powinien się pojawić pod koniec tego tygodnia, albo w połowie xD zależy czy znajdę czas:)
No nic zapraszam do czytania i komentowania :)
Rozdział 2
Harry nie wiedział czemu, ale nie zdradził nikomu, że w łazience poza nim i
duchem Marty był jeszcze Malfoy. Wiedział, że ten go ogłuszył, nie wiedział
tylko czemu to zrobił. Czyżby był aż tak żałosny, że nawet jego wróg zaczął się
nad nim litować? Nie chciał teraz o tym myśleć,
po dość długiej i męczącej rozmowie z profesorem Dumbledore'em , w końcu
został sam z panią Pomfrey, która za nic nie chciała go wypuścić do
dormitorium, tak więc w końcu został uziemiony na dwa dni w skrzydle
szpitalnym. Jego przyjaciele mieli przyjść dopiero jutro po obiedzie. Znudzony
chłopak po dłuższej chwili zasnął snem niespokojnym, który obudził
pielęgniarkę. Chciała ona wcisnąć w niego eliksir bezsennego snu ale Harry wybronił
się mówiąc, że to nic takiego, bolą go tylko plecy od upadku. Dostał okropny
wywar by zlikwidować ból. Długo nie mógł
zasnąć, jednak nuda i cisza panująca w sali zmorzyła go. Po chwili spał już
zaciskając mocno dłonie na poduszce.
~~
Draco musiał się upewnić czy nikt za nim nie szedł. Niestety nie posiadał-
tak jak ten nędzowaty Potter- peleryny niewidki, więc trudniej było mu się tu
dostać, ale w końcu sie udało. Pani Pomfrey spała spokojnie w swoim gabinecie
więc Draco dostał sie na główną salę skrzydła szpitalnego i cicho podszedł do
śpiącego Potter’a ze swoim magicznym przedmiotem w dłoni. Pięć metrów dzieliło
go od łóżka i przedmiot znów zaczął Świecić. Więc to jest klucz do rozwiązania
zagadki? Młody Potter? Eh, niech go szlag. Zamknął stary sztylet w pudełku,
zabezpieczonym potężnym zaklęciem i juz miał wychodzić, gdy coś go tchnęło;
podszedł do łóżka Potter’a i przyjrzał mu się uważnie.
- Sorry Potter, że tak mocno Ci
przyłożyłem.... - szepnął i mimowolni uśmiechnął się, w sobie tylko dobrze znany
wredny sposób, jednak po chwili bardziej okrył chłopaka kołdrą i szybko uciekł,
nim ktokolwiek zorientuje się, że nie ma go w dormitorium.
Następnego dnia zjawił się na
zajęciach w lochach by wykonać poprawnie serum prawdy. Jako, że był Malfoy’em i był wyśmienity z
eliksirów, wykonał eliksir bezbłędnie. Musiał tylko jeszcze ukraść jedną z
fiolek. Na szczęście także i to poszło mu bez problemu. Zadowolony z siebie,
zaszył sie w łazience Jęczącej Marty.
Nie podejrzewający niczego Złoty Chłopiec, został obudzony przez panią
Pomfrey. Wlała w niego dwa eliksiry: wzmacniający i przeciwbólowy, po czym
zmierzyła mu jak zawsze temperaturę. Dopiero godzinę później dostał
śniadanie. Na szczęście godzina
szesnasta nadeszła dość szybko i już po
chwili do sali wlała się spora grupa Gryfonów z Georgem i Fredem na czele,
dokuczając po drodze bratu, który czerwieniał albo ze złości albo z
zawstydzenia.
- Harry ! - pierwsza rzuciła się na
niego Hermiona zakrywając mu cały widok swoimi lokami.
- Już dobrze Mionka, nic mi nie
jest, to tylko omdlenie – powiedział, uśmiechając się delikatnie. Wszyscy
śmiali się i rozmawiali. Przyjaciele
zostawili mu mnóstwo słodkości, a bliźniacy Weasley kilka swoich produktów.
Jednak po trzydziestu minutach przyszła pielęgniarka wyganiając ich i
oznajmiając że Pan Potter musi odpoczywać i nie potrzebne tutaj wrzaski, bo to
szpital. Tak więc Harry został sam, miał
teraz czas by porozmyślać o Malfoy’u.
Coraz mniej go rozumiał. Chociaż nie, on nigdy go nie rozumiał. Od
pierwszej klasy jedyne co robili to obrzucali się kąśliwymi uwagami, nie licząc
bójek i rzucanych zaklęć. Mimowolnie na to wspomnienie uśmiechnął się, z tej
perspektywy wydało mu się to dość zabawne, te ich dziecinne bójki. Nie dano mu jednak było długo rozmyślać, gdyż przyszła pani
Pomfrey i wmusiła w niego eliksir bezsennego snu. Harry spał, aż pielęgniarka o szóstej rano
zgoniła go z łóżka i wysłała na śniadanie i
zajęcia.
Czarnowłosy chłopak wszedł na Wielką Salę ziewając szeroko ,mimowolnie jego
wzrok poleciał w stronę stołu Ślizgonów.
Jednak gdy spojrzał na Malfoy’a, który w tym momencie także na niego
patrzył, uciekł wzrokiem i usiadł przy stole Gryfonów, między Hermioną a Ronem.
~~
Draconowi strasznie się nudziło, gdy główny obiekt jego kąśliwych uwag
leżał w szpitalu. Grengerówa nie reagowała na jego docinki. Weasley jedynie
bardziej go denerwował, na niego wystarczyło spojrzeć i już szykował pięści,
głupi mięśniak i tyle. Dlatego też ucieszył się, gdy drzwi Wielkiej Sali
otwarły się i stanął w nich zaspany Potter.
„Widocznie gnida przylazła na śniadanie”
Malfoy mimowolnie się uśmiechnął. Szkoda, że nie mają dzisiaj razem
eliksirów, na transmutacji raczej mu nie dokuczy. W sumie zawsze tak było. Zawsze miał Harry’go za wroga, nie mógł po
prostu bez tego normalnie funkcjonować, dzień bez Potter’a to dzień jak
najbardziej stracony. Zdecydowanie tak. Blondyn po śniadaniu wychodząc z sali
przeszedł sie wzdłuż stołu Gryfonów, niby to chcąc przypomnieć swojemu
partnerowi z eliksirów, który niestety pochodził z Gryffindor’u (oczywiście
byli wymieszani między domami), by przygotował notatki na następne zajęcia.
Draco idąc w stronę drzwi, zahaczył szatą o plecy Harry’go. No co? Musiał mu
dać znak, że żyje, ma sie dobrze, i że walka nadal trwa. Mimo dwóch dni
odpoczynku, on wciąż ma wiele do powiedzenia.
Pół dnia rozmyślał o Harry’m i o tym, jakby głupio wyglądał podczas
święta duchów przebrany za dynie , co blondyn wypominał mu tak często, jak
tylko mógł.
W końcu nadeszły lekcje transmutacji, które mieli razem z Gryffindorem.
Dlaczego dwa najbardziej znienawidzone przez siebie wzajemnie domy musza mieć
razem tyle zajęć? Skandal!
~~
Harry nie jadł, grzebał w swoim
talerzu co jakiś czas, uśmiechając się z wymuszeniem do Ginny, która co chwilę
go zagadywała. Hermiona oczywiście cały
czas prawiła mu morały, że nie powinien się od nich oddalać, bo przecież Ten -
Którego - Imienia- Nie - Wolno - Wymawiać, już nie raz wkradł się do
szkoły. Harry słuchał jej jednym uchem,
znudzony podpierając głowę na dłoni. Po chwili poczuł dotyk materiału i zapach
perfum, jaki miała tylko jedna osoba w całej szkole. Malfoy! Zielonooki mimowolnie obrócił się i
przyjrzał mu się uważnie, po czym posłał lekceważące spojrzenie.
Niestety McGonagall jak zwykle wykończyła ich na transmutacji, dlatego
też większość uczniów niezbyt ochoczo szła na kolejne zajęcia do profesor
Sprout. Harry tym razem był w parze z
Pansy Parkinson, co okropnie mu się nie podobało. Dziewczyna cały czas szydziła
z niego, ale nie ruszało go to. Po
prostu nikt nie jest w tym tak dobry jak Draco Malfoy. Oczywiście Parkinson, musiała coś schrzanić.
Nie słuchała profesor więc nie założyła
opaski na usta i gogli, Co zaowocowało
tym, że opary wydobywające się z Mandragory posłały dziewczynę na łopatki, i to
dosłownie. Spanikowana nauczycielka,
kazała im zostać i nic nie dotykać po czym wyniosła Parkinson na niewidzialnych
noszach do skrzydła szpitalnego.
Draco na szczęście trafił całkiem dobrze, bo jemu do pary przypadł nie kto
inny, jak Zabini. Jego jeszcze jakoś tam
znosił i nudził się niemiłosiernie, do czasu gdy Pansy padła jak długa na
ziemię. Poczekał, aż profesor Sprout wyjdzie z nią z cieplarni numer trzy i
wtedy zaczaił się za grupką Gryffon'ów, którzy obeszli Harry’go ze wszystkich
stron.
- No proszę proszę, ujawniają sie
Twoje mordercze popędy Potter? Czekaj....chciałeś się pozbyć mojej eks, czyli
następny w kolejce będzie...Zabini? - Draco pozwolił sobie na pełen
okrucieństwa śmiech.
- Zapędy na mordercę to masz ty, jak twój ojciec, Malfoy - powiedział
spokojnie zielonooki chociaż w środku cały wrzał. Gdy Draco, lekceważąc wcześniejsze słowa pani profesor
zdjął ochronne rękawice, gogle i opaskę i opuścił cieplarnie, Harry ruszył za
nim, by po chwili przypierać Malfoy’a do muru.
- Jesteś żałosną kreaturą Malfoy - warknął Potter. Nie przejmował się, że
naokoło nich robi się nie małe zbiegowisko,
teraz był tylko on i obślizgły śmierciojad. Harry miał go już serdecznie
dość.
- Wracaj lepiej do swojego Pana i
Władcy – prychnął zielonooki.- Przed nim nie jesteś już taki cwany, prawda? No
dalej Malfoy, oddaj mi pokłon - powiedział Harry, patrząc na niego z zadziornym
uśmiechem.
Draco patrzył bliznowatemu prosto w
oczy, nie bojąc się nawet przez chwile, zaśmiał się cicho i chłodno, nie
odrywając od niego wzroku.
- Pokłon? Przed Tobą? Chyba śnisz! -
warknął i ugryzł go w rękę, a potem odsunął go na „bezpieczną” odległość.
Wszystko co mówił Potter było kłamstwem.
On nic nie wiedział, nic.... ale Draco nie będzie go uświadamiał. Niech
sie pieprzy z tym swoim wszystkowiedzącym małym móżdżkiem. Palant jeden!
- Nie dotykaj mnie! Nie życzę sobie
tego, jasne? - Draco mówił to nad wyraz spokojnie, już bez jadu w głosie.
Blondyn miał wiele na głowie, a na dzisiaj starczy już , podręczy Potter’a
jutro. Teraz nie było na to czasu. Jasnowłosy naprawdę miał już dość
dzisiejszego dnia.....
- Puść mnie i nie wchodź mi w drogę
– dodał Malfoy spuszczając głowę. Minął wszystkich idąc szybko do lochów, do
pokoju wspólnego Slytherinu.
- Draco! -Zabini wpadł tuż za nim do
pokoju i mocno go przytulił.- Draco, nie możesz tak! Bo się zorientują,
rozumiesz? Zachowuj sie jak na Malfoy’a przystało.
- Nie umiem, Blaise! Tu chodzi o mojego ojca rozumiesz?! Ten Potter....
niech on sie cieszy ze nie ma rodziny, przynajmniej nie jest oskarżany o
kontakty z czarnym panem. Nienawidzę go, nienawidzę Potter’a, nienawidzę mojego
ojca...
~~
Zaskoczony Harry wpatrywał się za odchodzącym Malfoy'em. Ten wzrok, ta spuszczona głowa i
rezygnacja. Coraz mniej rozumiał, a im mniej
wiedział, tym bardziej chciał się tego dowiedzieć i nie odpuści, dopóki się tak
nie stanie. Przez cały dzień siedział cicho. Nie rozmawiał z nikim, w czasie
obiadu spojrzał na stół Slytherinu, jednak nie zastał tam młodego Malfoya.
W nocy gdy wszyscy spali, wziął mapę Huncwotów, pelerynę niewidkę i wymknął
się do pokoju życzeń. Zawsze przychodził tu, gdy był już na skraju, gdy miał
ochotę po prostu zasnąć i nigdy się nie obudzić. Co dziwniejsze, dzisiaj czuł
wyrzuty sumienia względem swojego wroga numer jeden. Pokój zawsze wiedział
czego potrzebował chłopak, więc gdy
wszedł do środka, zobaczył wygodną kanapę i dwie butelki Ognistej. Światło było
delikatnie przyciemnione, a na ziemi leżał puszysty biały dywan. Harry z cichym westchnieniem otworzył pierwszą
butelkę i wychylając ją upił spory łyk, zakrztusił się. Paliło w gardło, ale
dobrze, przynajmniej wiedział, że dzisiaj na moment uda mu się o wszystkim
zapomnieć.
~~
Draco nie zjawił się tego dnia już
na żadnych lekcjach. Nie było go też na
obiedzie, ani kolacji. Za to
wieczorem wyjął spod łóżka małą skrzyneczkę, a z niej broń, którą zdobył i ruszył pod osłoną nocy
korytarzami zamku. Musiał to ukryć, bo
było niebezpieczne. Bez tego być może pozwoli sobie nieco się rozluźnić, być
może też wymyśli plan, jak użyć tej broni przeciwko tym, których tak bardzo
nienawidzi. O pokoju życzeń dowiedział się sie kiedyś od Nevilla, w sumie
przypadkowo, on zawsze miał za długi język. Wiedział tez jak sie do niego
dostać. Tego dowiedział się za pomocą zaklęcia, dość czarno magicznego, ale
liglimencja, której nauczył sie od Snape'a była naprawdę przydatną
umiejętnością. Przeszedł się trzy razy
przed wejściem do pokoju, myśląc o miejscu gdzie może coś ukryć. I udało się,
drzwi pojawiły się... nie mógł ich otworzyć, dobijał się, ale wszystko na nic,
ktoś widocznie był juz w środku i to nie w miejscu gdzie coś można ukryć -
grrrr...Jak nie Potter to jeszcze to!
Pomyślał o Harrym no i drzwi sie otworzyły...wszedł do środka a to co
tam zobaczył sprawiło ze stanął jak słup, niepewny czy wejść czy lepiej udać,
że go tu nie było.
Harry Potter siedział na kanapie otwierając właśnie drugą butelkę Ognistej,
niezbyt już kontaktował, nawet zapodział gdzieś swoje okulary. Więc nie
wiedział kto wszedł i po co, w sumie nawet tego nie zauważył, pochłonięty
otwieraniem butelki, gdy odrobina mu się rozlała, zaklął pod nosem i pociągnął
kolejny łyk z gwinta mamrocząc cicho pod nosem. W tym momencie był bezbronny,
jego rzeczy leżały obok na stoliku, ale raczej nie był w stanie by po nie
sięgnąć. Dopiero po chwili mrużąc oczy zauważył stojącą postać, od razu rzuciły
mu się platynowe włosy, tylko jedna osoba takie miała.
- M-mal-foy - wybełkotał i starał
się wstać, ale mu się nie udało.
- Co t -tam, sto..isz j-jak ba-baran - mruknął i uśmiechnął się.
- N-napij s-się ze mną - i po chwili
upił kolejny łyk alkoholu, a na stoliku pojawiła się kolejna butelka.
Podoba mi się jeszcze bardziej niż pierwszy rozdział i już niecierpliwie czekam na resztę:) Jestem bardzo ciekawa po której stronie jest Draco. Dalej pomawiam pytanie o uke i seme. No i zostawiłaś ich przy Ognistej tam się może dużo wydarzyć:)
OdpowiedzUsuńWeny :)
Harry zalał się na amen. Ciekawa jestem, jak będzie się zachowywał. Draco ma chyba niepowtarzalną okazję wyciągnąć kilka rzeczy od niego. Co on tak naprawdę odkrył? Może jakąś broń na Czarnego Lorda. Dziwnie się zachowuje, jakby był rozdarty między dwiema sprzecznościami. Miło by było, żeby zamiast się kłócić o bzdury zaczęli ze sobą współdziałać.
OdpowiedzUsuńHarry się upił~! Lubię bełkoy pianych ludzi. Bo to jesf zabawne~!
OdpowiedzUsuńJesten ciekawa co zrobi Draco. Pewnie,całkiem możliwe,że wyciągnie jakieś informacje od Harry'ego.
Ciekawi mnie co będzie w 3 części/rozdziale.
Zauważyłam, że Draco zrobił się jakiś milszy...Tak. To chyba dobre słowo.
Życzę weny~!
POZDRAWIAM~!
pięknie *.* zawsze coś super wymyślisz XD mimo wszystko, dużo jest diarry, ale nie wiele jest dobrych ;)) weny :***
OdpowiedzUsuńwybacz że nie skomentowałam 1 rozdziału XD
Hahaha, na początku to było urocze. Taki wiesz... Słodkie, że Draco tak ładnie przeprosił Harry'ego, potem go jeszcze przykrył. I następnie na stołówce tak się na siebie patrzeli... Ale wizja pijanego Pottera zwaliła mnie z nóg. Toż to genialnie wymyśliłaś! Matko... Masz świetne pomysły, za które cie kocham, zajebi***, za który kocham cię podwójnie i po prostu... świetnego bloga, lepszego niż wszystkie inne :3 Także życzę powodzonka i wręcz żądam następnego rozdziału jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2kCmgxhmmks
OdpowiedzUsuńpijany Harry, wizja niezwykle rozweselająca xD
OdpowiedzUsuńOstatnie wypowiedzi brzmią jak "Draco czemu jeszcze mnie nie ruchasz?" ;)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńcudny rozdział, tak jak Draco nie pognębi Harrego to dzień stracony, no naprawdę dziwne zachowanie jak na Malfloya...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia