niedziela, 5 maja 2013

The allies 2

No dobrze, nie mogłam się doczekać i wstawiam drugi rozdział. Możecie podziękować za to dwóm osobom :) 
 
Cherry Bomb - za motywujący komentarz :) Za który gorąco dziękuje.
Oraz Hann, która znalazła dla mnie chwilkę czasu i zbetowała rozdział :) ( chciałam go dla was jak najszybciej dodać) xD


Dziękuje wam bardzo ;3 Buziaczki od Maru;3

A co do "Zagubionego w czasie" kolejny rozdział  powinien się pojawić pod koniec tego tygodnia, albo w połowie xD zależy czy znajdę  czas:)
No nic zapraszam do czytania i komentowania :)






Rozdział 2

Harry nie wiedział czemu, ale nie zdradził nikomu, że w łazience poza nim i duchem Marty był jeszcze Malfoy. Wiedział, że ten go ogłuszył, nie wiedział tylko czemu to zrobił. Czyżby był aż tak żałosny, że nawet jego wróg zaczął się nad nim litować? Nie chciał teraz o tym myśleć,  po dość długiej i męczącej rozmowie z profesorem Dumbledore'em , w końcu został sam z panią Pomfrey, która za nic nie chciała go wypuścić do dormitorium, tak więc w końcu został uziemiony na dwa dni w skrzydle szpitalnym. Jego przyjaciele mieli przyjść dopiero jutro po obiedzie. Znudzony chłopak po dłuższej chwili zasnął snem niespokojnym, który obudził pielęgniarkę. Chciała ona wcisnąć w niego eliksir bezsennego snu ale Harry wybronił się mówiąc, że to nic takiego, bolą go tylko plecy od upadku. Dostał okropny wywar by zlikwidować ból.  Długo nie mógł zasnąć, jednak nuda i cisza panująca w sali zmorzyła go. Po chwili spał już zaciskając mocno dłonie na poduszce. 

~~

Draco musiał się upewnić czy nikt za nim nie szedł. Niestety nie posiadał- tak jak ten nędzowaty Potter- peleryny niewidki, więc trudniej było mu się tu dostać, ale w końcu sie udało. Pani Pomfrey spała spokojnie w swoim gabinecie więc Draco dostał sie na główną salę skrzydła szpitalnego i cicho podszedł do śpiącego Potter’a ze swoim magicznym przedmiotem w dłoni. Pięć metrów dzieliło go od łóżka i przedmiot znów zaczął Świecić. Więc to jest klucz do rozwiązania zagadki? Młody Potter? Eh, niech go szlag. Zamknął stary sztylet w pudełku, zabezpieczonym potężnym zaklęciem i juz miał wychodzić, gdy coś go tchnęło; podszedł do łóżka Potter’a i przyjrzał mu się uważnie. 

 - Sorry Potter, że tak mocno Ci przyłożyłem.... - szepnął i mimowolni uśmiechnął się, w sobie tylko dobrze znany wredny sposób, jednak po chwili bardziej okrył chłopaka kołdrą i szybko uciekł, nim ktokolwiek zorientuje się, że nie ma go w dormitorium.
 Następnego dnia zjawił się na zajęciach w lochach by wykonać poprawnie serum prawdy.  Jako, że był Malfoy’em i był wyśmienity z eliksirów, wykonał eliksir bezbłędnie. Musiał tylko jeszcze ukraść jedną z fiolek. Na szczęście także i to poszło mu bez problemu. Zadowolony z siebie, zaszył sie w łazience Jęczącej Marty.
Nie podejrzewający niczego Złoty Chłopiec, został obudzony przez panią Pomfrey. Wlała w niego dwa eliksiry: wzmacniający i przeciwbólowy, po czym zmierzyła mu jak zawsze temperaturę. Dopiero godzinę później dostał śniadanie.  Na szczęście godzina szesnasta  nadeszła dość szybko i już po chwili do sali wlała się spora grupa Gryfonów z Georgem i Fredem na czele, dokuczając po drodze bratu, który czerwieniał albo ze złości albo z zawstydzenia.

 - Harry ! - pierwsza rzuciła się na niego Hermiona zakrywając mu cały widok swoimi lokami.
 - Już dobrze Mionka, nic mi nie jest, to tylko omdlenie – powiedział, uśmiechając się delikatnie. Wszyscy śmiali się i rozmawiali.  Przyjaciele zostawili mu mnóstwo słodkości, a bliźniacy Weasley kilka swoich produktów. Jednak po trzydziestu minutach przyszła pielęgniarka wyganiając ich i oznajmiając że Pan Potter musi odpoczywać i nie potrzebne tutaj wrzaski, bo to szpital.  Tak więc Harry został sam, miał teraz czas by porozmyślać o Malfoy’u.  Coraz mniej go rozumiał. Chociaż nie, on nigdy go nie rozumiał. Od pierwszej klasy jedyne co robili to obrzucali się kąśliwymi uwagami, nie licząc bójek i rzucanych zaklęć. Mimowolnie na to wspomnienie uśmiechnął się, z tej perspektywy wydało mu się to dość zabawne, te ich dziecinne bójki.  Nie dano mu jednak  było długo rozmyślać, gdyż przyszła pani Pomfrey i wmusiła w niego eliksir bezsennego snu.  Harry spał, aż pielęgniarka o szóstej rano zgoniła go z łóżka i wysłała na śniadanie i  zajęcia. 
Czarnowłosy chłopak wszedł na Wielką Salę ziewając szeroko ,mimowolnie jego wzrok poleciał w stronę stołu Ślizgonów.  Jednak gdy spojrzał na Malfoy’a, który w tym momencie także na niego patrzył, uciekł wzrokiem i usiadł przy stole Gryfonów, między Hermioną a Ronem. 

~~

Draconowi strasznie się nudziło, gdy główny obiekt jego kąśliwych uwag leżał w szpitalu. Grengerówa nie reagowała na jego docinki. Weasley jedynie bardziej go denerwował, na niego wystarczyło spojrzeć i już szykował pięści, głupi mięśniak i tyle. Dlatego też ucieszył się, gdy drzwi Wielkiej Sali otwarły się i stanął w nich zaspany Potter.  „Widocznie gnida przylazła na śniadanie”  Malfoy mimowolnie się uśmiechnął. Szkoda, że nie mają dzisiaj razem eliksirów, na transmutacji raczej mu nie dokuczy. W sumie zawsze tak było.  Zawsze miał Harry’go za wroga, nie mógł po prostu bez tego normalnie funkcjonować, dzień bez Potter’a to dzień jak najbardziej stracony. Zdecydowanie tak. Blondyn po śniadaniu wychodząc z sali przeszedł sie wzdłuż stołu Gryfonów, niby to chcąc przypomnieć swojemu partnerowi z eliksirów, który niestety pochodził z Gryffindor’u (oczywiście byli wymieszani między domami), by przygotował notatki na następne zajęcia. Draco idąc w stronę drzwi, zahaczył szatą o plecy Harry’go. No co? Musiał mu dać znak, że żyje, ma sie dobrze, i że walka nadal trwa. Mimo dwóch dni odpoczynku, on wciąż ma wiele do powiedzenia.  Pół dnia rozmyślał o Harry’m i o tym, jakby głupio wyglądał podczas święta duchów przebrany za dynie , co blondyn wypominał mu tak często, jak tylko mógł.
W końcu nadeszły lekcje transmutacji, które mieli razem z Gryffindorem. Dlaczego dwa najbardziej znienawidzone przez siebie wzajemnie domy musza mieć razem tyle zajęć? Skandal!

~~

 Harry nie jadł, grzebał w swoim talerzu co jakiś czas, uśmiechając się z wymuszeniem do Ginny, która co chwilę go zagadywała.  Hermiona oczywiście cały czas prawiła mu morały, że nie powinien się od nich oddalać, bo przecież Ten - Którego - Imienia- Nie - Wolno - Wymawiać, już nie raz wkradł się do szkoły.  Harry słuchał jej jednym uchem, znudzony podpierając głowę na dłoni. Po chwili poczuł dotyk materiału i zapach perfum, jaki miała tylko jedna osoba w całej szkole.  Malfoy! Zielonooki mimowolnie obrócił się i przyjrzał mu się uważnie, po czym posłał lekceważące spojrzenie.

Niestety  McGonagall  jak zwykle wykończyła ich na transmutacji, dlatego też większość uczniów niezbyt ochoczo szła na kolejne zajęcia do profesor Sprout.  Harry tym razem był w parze z Pansy Parkinson, co okropnie mu się nie podobało. Dziewczyna cały czas szydziła z niego, ale nie ruszało go to.  Po prostu nikt nie jest w tym tak dobry jak Draco Malfoy.  Oczywiście Parkinson, musiała coś schrzanić. Nie  słuchała profesor więc nie założyła opaski na usta i gogli,  Co zaowocowało tym, że opary wydobywające się z Mandragory posłały dziewczynę na łopatki, i to dosłownie.  Spanikowana nauczycielka, kazała im zostać i nic nie dotykać po czym wyniosła Parkinson na niewidzialnych noszach do skrzydła szpitalnego.

Draco na szczęście trafił całkiem dobrze, bo jemu do pary przypadł nie kto inny, jak Zabini. Jego  jeszcze jakoś tam znosił i nudził się niemiłosiernie, do czasu gdy Pansy padła jak długa na ziemię. Poczekał, aż profesor Sprout wyjdzie z nią z cieplarni numer trzy i wtedy zaczaił się za grupką Gryffon'ów, którzy obeszli Harry’go ze wszystkich stron.
  - No proszę proszę, ujawniają sie Twoje mordercze popędy Potter? Czekaj....chciałeś się pozbyć mojej eks, czyli następny w kolejce będzie...Zabini? - Draco pozwolił sobie na pełen okrucieństwa śmiech.

- Zapędy na mordercę to masz ty, jak twój ojciec, Malfoy - powiedział spokojnie zielonooki chociaż w środku cały wrzał. Gdy Draco,  lekceważąc wcześniejsze słowa pani profesor zdjął ochronne rękawice, gogle i opaskę i opuścił cieplarnie, Harry ruszył za nim, by po chwili przypierać Malfoy’a do muru.
- Jesteś żałosną kreaturą Malfoy - warknął Potter. Nie przejmował się, że naokoło nich robi się nie małe zbiegowisko,  teraz był tylko on i obślizgły śmierciojad. Harry miał go już serdecznie dość.
 - Wracaj lepiej do swojego Pana i Władcy – prychnął zielonooki.- Przed nim nie jesteś już taki cwany, prawda? No dalej Malfoy, oddaj mi pokłon - powiedział Harry, patrząc na niego z zadziornym uśmiechem.
 Draco patrzył bliznowatemu prosto w oczy, nie bojąc się nawet przez chwile, zaśmiał się cicho i chłodno, nie odrywając od niego wzroku.
 - Pokłon? Przed Tobą? Chyba śnisz! - warknął i ugryzł go w rękę, a potem odsunął go na „bezpieczną” odległość. Wszystko co mówił Potter było kłamstwem.  On nic nie wiedział, nic.... ale Draco nie będzie go uświadamiał. Niech sie pieprzy z tym swoim wszystkowiedzącym małym móżdżkiem. Palant jeden!

- Nie dotykaj mnie!  Nie życzę sobie tego, jasne? - Draco mówił to nad wyraz spokojnie, już bez jadu w głosie. Blondyn miał wiele na głowie, a na dzisiaj starczy już , podręczy Potter’a jutro. Teraz nie było na to czasu. Jasnowłosy naprawdę miał już dość dzisiejszego dnia.....
 - Puść mnie i nie wchodź mi w drogę – dodał Malfoy spuszczając głowę. Minął wszystkich idąc szybko do lochów, do pokoju wspólnego Slytherinu.

 - Draco! -Zabini wpadł tuż za nim do pokoju i mocno go przytulił.- Draco, nie możesz tak! Bo się zorientują, rozumiesz? Zachowuj sie jak na Malfoy’a przystało.
- Nie umiem, Blaise! Tu chodzi o mojego ojca rozumiesz?! Ten Potter.... niech on sie cieszy ze nie ma rodziny, przynajmniej nie jest oskarżany o kontakty z czarnym panem. Nienawidzę go, nienawidzę Potter’a, nienawidzę mojego ojca...  

~~

Zaskoczony Harry wpatrywał się za odchodzącym Malfoy'em.  Ten wzrok, ta spuszczona głowa i rezygnacja.  Coraz mniej rozumiał, a im mniej wiedział, tym bardziej chciał się tego dowiedzieć i nie odpuści, dopóki się tak nie stanie. Przez cały dzień siedział cicho. Nie rozmawiał z nikim, w czasie obiadu spojrzał na stół Slytherinu, jednak nie zastał tam młodego Malfoya. 

W nocy gdy wszyscy spali, wziął mapę Huncwotów, pelerynę niewidkę i wymknął się do pokoju życzeń. Zawsze przychodził tu, gdy był już na skraju, gdy miał ochotę po prostu zasnąć i nigdy się nie obudzić. Co dziwniejsze, dzisiaj czuł wyrzuty sumienia względem swojego wroga numer jeden. Pokój zawsze wiedział czego potrzebował chłopak,  więc gdy wszedł do środka, zobaczył wygodną kanapę i dwie butelki Ognistej. Światło było delikatnie przyciemnione, a na ziemi leżał puszysty biały dywan.  Harry z cichym westchnieniem otworzył pierwszą butelkę i wychylając ją upił spory łyk, zakrztusił się. Paliło w gardło, ale dobrze, przynajmniej wiedział, że dzisiaj na moment uda mu się o wszystkim zapomnieć.

~~

 Draco nie zjawił się tego dnia już na żadnych lekcjach. Nie było go też na  obiedzie, ani  kolacji. Za to wieczorem wyjął spod łóżka małą skrzyneczkę, a z niej broń,  którą zdobył i ruszył pod osłoną nocy korytarzami zamku.  Musiał to ukryć, bo było niebezpieczne. Bez tego być może pozwoli sobie nieco się rozluźnić, być może też wymyśli plan, jak użyć tej broni przeciwko tym, których tak bardzo nienawidzi. O pokoju życzeń dowiedział się sie kiedyś od Nevilla, w sumie przypadkowo, on zawsze miał za długi język. Wiedział tez jak sie do niego dostać. Tego dowiedział się za pomocą zaklęcia, dość czarno magicznego, ale liglimencja, której nauczył sie od Snape'a była naprawdę przydatną umiejętnością.  Przeszedł się trzy razy przed wejściem do pokoju, myśląc o miejscu gdzie może coś ukryć. I udało się, drzwi pojawiły się... nie mógł ich otworzyć, dobijał się, ale wszystko na nic, ktoś widocznie był juz w środku i to nie w miejscu gdzie coś można ukryć - grrrr...Jak nie Potter to jeszcze to!  Pomyślał o Harrym no i drzwi sie otworzyły...wszedł do środka a to co tam zobaczył sprawiło ze stanął jak słup, niepewny czy wejść czy lepiej udać, że go tu nie było.

Harry Potter siedział na kanapie otwierając właśnie drugą butelkę Ognistej, niezbyt już kontaktował, nawet zapodział gdzieś swoje okulary. Więc nie wiedział kto wszedł i po co, w sumie nawet tego nie zauważył, pochłonięty otwieraniem butelki, gdy odrobina mu się rozlała, zaklął pod nosem i pociągnął kolejny łyk z gwinta mamrocząc cicho pod nosem. W tym momencie był bezbronny, jego rzeczy leżały obok na stoliku, ale raczej nie był w stanie by po nie sięgnąć. Dopiero po chwili mrużąc oczy zauważył stojącą postać, od razu rzuciły mu się platynowe włosy, tylko jedna osoba takie miała.

 - M-mal-foy - wybełkotał i starał się wstać, ale mu się nie udało.
- Co t -tam, sto..isz j-jak ba-baran - mruknął i uśmiechnął się.
- N-napij s-się ze mną - i po  chwili upił kolejny łyk alkoholu, a na stoliku pojawiła się kolejna butelka.

9 komentarzy:

  1. Podoba mi się jeszcze bardziej niż pierwszy rozdział i już niecierpliwie czekam na resztę:) Jestem bardzo ciekawa po której stronie jest Draco. Dalej pomawiam pytanie o uke i seme. No i zostawiłaś ich przy Ognistej tam się może dużo wydarzyć:)
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry zalał się na amen. Ciekawa jestem, jak będzie się zachowywał. Draco ma chyba niepowtarzalną okazję wyciągnąć kilka rzeczy od niego. Co on tak naprawdę odkrył? Może jakąś broń na Czarnego Lorda. Dziwnie się zachowuje, jakby był rozdarty między dwiema sprzecznościami. Miło by było, żeby zamiast się kłócić o bzdury zaczęli ze sobą współdziałać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry się upił~! Lubię bełkoy pianych ludzi. Bo to jesf zabawne~!
    Jesten ciekawa co zrobi Draco. Pewnie,całkiem możliwe,że wyciągnie jakieś informacje od Harry'ego.
    Ciekawi mnie co będzie w 3 części/rozdziale.
    Zauważyłam, że Draco zrobił się jakiś milszy...Tak. To chyba dobre słowo.
    Życzę weny~!
    POZDRAWIAM~!

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie *.* zawsze coś super wymyślisz XD mimo wszystko, dużo jest diarry, ale nie wiele jest dobrych ;)) weny :***

    wybacz że nie skomentowałam 1 rozdziału XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha, na początku to było urocze. Taki wiesz... Słodkie, że Draco tak ładnie przeprosił Harry'ego, potem go jeszcze przykrył. I następnie na stołówce tak się na siebie patrzeli... Ale wizja pijanego Pottera zwaliła mnie z nóg. Toż to genialnie wymyśliłaś! Matko... Masz świetne pomysły, za które cie kocham, zajebi***, za który kocham cię podwójnie i po prostu... świetnego bloga, lepszego niż wszystkie inne :3 Także życzę powodzonka i wręcz żądam następnego rozdziału jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  6. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2kCmgxhmmks

    OdpowiedzUsuń
  7. pijany Harry, wizja niezwykle rozweselająca xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnie wypowiedzi brzmią jak "Draco czemu jeszcze mnie nie ruchasz?" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    cudny rozdział, tak jak Draco nie pognębi Harrego to dzień stracony, no naprawdę dziwne zachowanie jak na Malfloya...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń