sobota, 11 maja 2013

The allies 4

Obiecany kolejny rozdział,,,, przepraszam za błędy, ale chyba.. mhm za dużo wina xD hihi... mhm,, a jeszcze trochę go jest,, więc idę je dopić a wy czytajcie i komentujcie,,,
Błędy na razie zignorujcie,,, poprawię je jutro xD
;3 Kocham was ;3



Rozdział 4 


"Chłopcze, który pakuje się w kłopoty, 
 życie zawsze wybiera za nas na początku, ale to kim jesteśmy i jacy jesteśmy, to kim będziemy, wybieramy już sami. Ktoś wybrał za Ciebie ten jeden raz, ale czy naprawdę musisz iść tą drogą? Zło jest złe ale nie ma zła którego nie dałoby się pokonać. Wierze, że są sposoby na to by w tunelu znaleźć  to światło, które wskaże właściwą drogę. Ludzie otaczają nas zewsząd, nie ma wśród nich prawdziwych przyjaciół jeśli my dla nich tacy nie jesteśmy. Ale w dzisiejszych czasach trudno się otworzyć. Każdy ma swoje ideały o które walczy. Dobro, mniejsze zło, rodzina.... nie zważaj na słowa innych, rób co uważasz za słuszne. 
Shadow" 

 Blondyn list jednak zdołał zanieść do Pokoju Życzen dopiero późnym wieczorem gdy wracał z kolacji. Tym razem Draco położył się wcześnie bo poniedziałek zaczynają eliksirami, wolał być przytomny.


   
Harry nie mógł  w nocy spać, zastanawiał się czy Shadow odpisze, i najważniejsze, czy list trafi w jego ręce. Następnego dnia, zerwał się rano z łóżka i po szybkim prysznicu wyszedł na korytarz, było tak wcześnie, że nawet Hermiona jeszcze spała. Gdy dotarł do Pokoju Życzeń mimowolnie się uśmiechnął widząc kopertę. A tytuł listu rozbawił go. Chłopak czytając list zapomniał nawet o tym, że za godzinę ma 2 godziny eliksirów ze Ślizgonami i ze Snape'm. Po chwili chwycił pióro i zabrał się za odpisywanie. 

" Drogi Shadow, nie powiesz mi chyba, że ty nigdy nie wpadłeś w tarapaty? No cóż zapewne nie tak często jak ja, ale powoli się do tego przyzwyczajam. Brzmi to trochę nieprawdopodobnie, światełko w tunelu,, marzę by je zobaczyć, niestety, z każdym dniem, coraz mniej wierzę, że mam jeszcze jakikolwiek wybór. Czy ja proszę o tak wiele? Chciałbym, być sobą, nie takim jakim widzą mnie inni, ani też mieć brzemienia na ramionach, z którym borykam się na co dzień, proszę cie, nie lituj się nade mną, nie chce tego, szczerze mówiąc, już za dużo osób to robi. Gdyby to było możliwe chciałbym się urodzić od nowa, zacząć od początku, pragnę by moimi jedynymi problemami, był młodzieńczy pryszcz, czy też zerwanie z dziewczyną, czy chłopakiem, jak kto uważa. Niestety, nawet zmieniacz czasu mi w tym nie pomoże, jestem stworzony by umrzeć. Wybacz, że wprowadziłem taki grobowy nastrój, ale czuję, że jesteś jedyną osobą która mnie rozumie.  A teraz pytanie do ciebie Shadow. Opowiedz mi jedną ze swoich wpadek, obiecuje, że odwdzięczę się tym samym. Na tym kończę, muszę biec na eliksiry bo Snape mnie zlinczuje, jeszcze bardziej niż zazwyczaj. 
Chłopiec, który pakuje się w kłopoty."  

 Harry w ostatniej chwili zdążył na eliksiry, w drzwiach zderzył się z Draco Malfoy'em, mruknął szybkie przepraszam, co było dziwne, ale spłynął jakoś na niego dobry nastrój. Który niestety zmalał gdy Snape, zaczął pytać, właśnie jego z ostatniej lekcji. 


Draco zastanawiał się czy będzie możliwość, że Harry szybko odpowie mu na list i już miał zamiar zajrzeć do Pokoju ale zderzył się z Potter'em w drzwiach do lochów w których już zaszył się profesor Snape. 
Lekcja minęła całkiem zabawnie bo Snape wymęczył Potter'a jak tylko się dało. Jednak pod koniec lekcji Draco zrobiło się strasznie przykro bo Snape zawsze kręcił na boku z Czarnym Panem, z jego ojcem a teraz tak gnębi Potter'a... Blondyn po lekcji chciał sie wymknac do Pokoju Życzeń ale nie było mu to dane. Zbliżało się święto duchów, a co za tym idzie? Wszyscy wciąż coś od niego chcieli. W piatek mieli wyjście do Hogsmeade  na cały weekend, więc większość ludzi umawiała sie kto, jak, gdzie i z kim.  Draco tym razem nie bardzo chciał iść do miasteczka. Nie miał po co... Więc wykręcił się złym samopoczuciem i chyba zbliżającą się chorobą.
 Przez kilka tych dni nie miał jak zajść do Pokoju, ale w dzień wyjazdu do miasteczka gdy zamek opustoszał, na spokojnie wybrał się na przechadzkę do pokoju po list, który otworzył dopiero na błoniach i tam go przeczytał.... Znów się roześmiał rozbawiony i zabrał się za odpisywanie.   

"Nie dziwie Ci sie ze tego nie chcesz. wiesz zawsze możesz po prostu wypiąć się na wszystkich, zrobić sobie dzień wolny od życia, zwiać albo upić..."  - Draco przypomniał sobie tamtą noc gdy znalazł zalanego Pottera.."albo upić się z kimś z kim pogadasz szczerze. Chcesz wiedzieć coś o mnie...? He he, dobre sobie, ale dobrze w drodze wyjątku... 
Była taka sytuacja, do naszego zamku zawitali mugole. Mały chłopak, ja też byłem wtedy mały. Do dzisiaj wymieniam z nim korespondencje, wyjaśniłem mu dlaczego za pomocą sowy. Nauczył mnie grać w baseball.... taka mogolska gra. I kiedyś jeden list wpadł w ręce mojego ojca. Tak się wydarł, że wystraszył wszystkie skrzaty domowe i przez tydzień sam musiał prac sobie skarpetki. Nigdy nie widziałem takiego upokorzenia na jego twarzy,...bawiło mnie to.  Snape...  mhm... lubie go, naprawdę. Jest inny niż wszyscy, potrafi dogryzać. 
Zbliża się święto duchów. Zamierzasz zrobić komuś psikusa?"  

Draco takie pytanie postawił na sam koniec i zaadresował kopertę, na której podpisał się jako "Shadow".

 ~~~~
 Harry, nie chciał iść do Hogsmeade, a poza tym nie mógł, miał szlaban ze Snap'em. Miona mu cały dzień mówiła że zasłużył, bo nie powinien się kłócić z nauczycielem, ale chłopak zbył ją wzruszeniem ramion. Gdy wszyscy wyszli zielonooki ruszył z miną wisielca w stronę lochów. Dwie godziny ze Snap'em w pracowni, to nie to o czym marzył, do tego, te wszystkie kociołki które musiał wymyć i doskonałe docinki nietoperza. 
Harry już pod koniec zgrzytał zębami, a gdy katorga w końcu się skończyła, był zmęczony i spocony. Pierwsze co zrobił to zajrzał do Pokoju Życzeń, widząc kopertę, humor od razu mu się poprawił. Wziął kąpiel z bąbelkami, którą zgotował mu pokój po czym już przebrany, otworzył list. Czarnowłosy zdał sobie sprawę, że ze zniecierpliwieniem oczekuje na każdy list nieznajomego. A gdy nie odpisywał przez tak długi czas, chodził jak struty. Potrafił kilka razy dziennie zaglądać do pokoju, ale nic nie znajdywał, do dzisiaj. Właśnie zabrał się za odpisywanie, był tym tak pochłonięty, że nie usłyszał, gdy w drzwiach pojawiła się Hermiona. Hermiona stała nad Harrym, który, zawzięcie  pisał. Chłopak na początku jej nie zauważył, jednak słysząc jej chrząknięcie, szybko zasłonił kartkę i spojrzał na nią.

 - Oh Mionka, j,już wróciliście ? - uśmiechnął się wymuszenie. W tym momencie chciał tylko odpisać na list.
- Co tam piszesz Harry? - spojrzała na niego uważnie, No tak, ona wszystko zauważy. Dobrze,  że dopiero zdążył tylko napisać wstęp.
 - D,do znajomego - powiedział wymijająco. Słysząc po chwili kazanie od przyjaciółki, że przecież poza nimi nie ma nikogo, więc ma przestać kłamać, zerwał się i spojrzał na nią zimno.
- Może ja także czasem chciałbym dostać od kogoś list co ? A gdy tak się zdarza ty masz pretensje- nie panował nad sobą, krzyczał już otwarcie.
 - Harry ja się tylko martwię - powiedział dziewczyna.
 - Czemu akurat mną? Nie masz swoich problemów? Zostawcie mnie wszyscy w spokoju ! - krzyknął i wybiegł z pokoju. Nie wiedział gdzie biegnie, gdy nagle znalazł się na Wieży Astronomicznej. Tam usiadł pod ścianą i wrócił do pisania. 

" Shadow,
upić się, eh, chętnie bym to dzisiaj zrobił. Mam dosyć tego, że każdy wciska nos w moje życie, mogli by mi chociaż dać jeden dzień odpocząć to chyba niewiele prawda? A co do twojej wpadki, musiało być wtedy nieciekawie, ale miło, że dalej ze sobą korespondujecie. Tak szczerze, jesteś pierwszą osobą, od której, będąc w Hogwarcie dostałem list, to bardzo miłe. Właśnie przed chwilą nakryła mnie moja przyjaciółka, o ile dalej nią jest. Zakazała mi do ciebie pisać, odmówiłem, pokłóciliśmy się. Ona nie rozumie, że ja też potrzebuje innych ludzi poza nimi. Są dla mnie ważni, ale nie mogę przecież zawężać znajomości do nich. 
Lubisz Snape'a?! No cóż zapewne, jesteś dobry z eliksirów i najważniejsze nie jesteś mną, albo Gryffon'em, zazdroszczę ci wiesz? Jesteś z Ravenclaw' u? Musisz być mądry skoro nie zalazłeś Snapo'owi za skórę. Co do psikusów, sam nie wiem, nigdy nie byłem dobry w robieniu kawałów, zawsze albo ktoś mnie przyłapał, albo trafialiśmy całą grupką do pani Pomfrey, a ty coś szykujesz? Pochwal się.
  G." 

Harry wrócił się pod Pokój Życzeń, a widząc, że jest pusty, szybko zostawił tam list i poszedł na kolację. Dalej był zły na przyjaciółkę.


 Draco po list poszedł późno w nocy, dość późno bo tylko Filch gdzieś się szlajał po korytarzach. Blondyn zastanawiał się po co on to w ogóle robi? To miał być żart a teraz chodzi po te listy.... to straszne, że tak na nie czeka, ale naprawde pisanie z Potter'em bylo przyjemne. Jedyne co było w tym zle to to, że Draco wiedział z kim pisze, Harry nie. Bał się, że jak to wyjdzie na jaw to skończy się ta miła wymiana zdań, ale nie zamierzał mu nic mówić.... To nie byłby dobry pomysł.
 Kiedy młody Malfoy znalazł list, odczytał go na miejscu. No tak.... nie powinien podawać takich informacji by Harry nie domyślił się kim jest. Zabrał list ze sobą do swojego dormitorium, ale nie odpisał. Położył sie i zasnął z listem w kieszeni.

 Następnego dnia nasz zaspany blondyn pospieszył szybko na śniadanie, usiadł gdzieś na boku. Święto duchów to czas zabawy, a jego,...przyjaciele pewnie szykowali popijawę w dormitorium, więc usiadł sam przy stole z dyniowym ciastkiem i zastanawiał się czy to w ogóle jest możliwe by nędzowaty Potter miał inne wnętrze niż pokazuje tak naprawdę.  Po śniadaniu, gdy po raz kolejny lekkim dotykiem szat dał  młodemu Gryffon'owi o sobie znać. No co? Dawno się nie sprzeczali prawda ?Draco udał się do łazienki na trzecim pietrze.
  - Marto.... nie jęcz, pomóż mi odpisać na list.  
 - Od kogo to....? - zapiszczała podlatując do niego i razem usiedli na parapecie w oknie.
 - Od.... znajomego, który ma problem ze sobą. - mruknął wymijająco.
"Ulubieniec Snape'a"zaczął tym żartem i kontynuował-  "dzisiaj święto duchów, to dzień kiedy możesz naprawdę odpocząć, upić się i być z dala od tego wszystkiego. Wiesz każdy świętuje na swój własny sposób. Co powiesz by to święto spędzić w miłym towarzystwie?"  - Napisał to...? O cholera...  - "Przyjdź dzisiaj po kolacji na wieżę astronomiczną" - list wprawdzie był krotki a to tylko dlatego, że napisał zaraz drugi.

 "G,
 wydaje mi się, że nie powinienem z Tobą rozmawiać.  Pokłóciłeś się z przyjaciółką która chce dla Ciebie dobrze, nigdy nie wiesz komu możesz zaufać. Wprawdzie cieszę się, że jestem pierwszym który do Ciebie napisał. Zawsze to jakieś wyróżnienie, ale sekretne rozmowy to nie to samo co pogawędka dwojga ludzi. Nie zdziw się jednak jeśli odpowiem na Twoje pytanie, które na pewno w tym momencie pojawiło się w Twojej głowie.... Nie spotkam się z Tobą. Nie teraz, ale to prezent ode mnie, żebyś zrozumiał, że za współczuciem i litością kryje się troska o Ciebie" 

Malfoy przygotował na Wieży Astronomicznej koc i poduszkę, na niej właśnie położył ten drugi list oraz butelkę dobrego wina wraz z kielichem i ciastem, a obok prezent a w nim ramka na zdjęcie z podpisem "moi przyjaciele" i to tak zostawił po czym udał się jak gdyby nigdy nic na kolacje do wielkiej sali.Szlak! Nigdy nic dla nikogo nie przygotował, a tym bardziej nie dał prezentu, nie licząc rodziców w święta. Co się ze mną dzieje?! 

~~~~
  Harry z samego rana, pobiegł do Pokoju Życzeń, nie licząc, że po drodze o dziwo wpadł na Draco Malfoy'a, już drugi raz w tym tygodniu,  nie mówiąc nic i nie czekając na obelgi jakie zawsze towarzyszyły przy ich spotkaniach ,szybko ruszył na 7 piętro, do Pokoju Życzeń. Widząc list, uśmiechnął się delikatnie i zabrał za czytanie, na początku myślał, że w końcu pozna tajemniczego "Shadow". Niespodzianka?  Harry postanowił, że odpisze wieczorem po niespodziance. Schował list do kieszeni i pobiegł na śniadanie, cały dzień szczerzył się i żartował z bliźniakami Weasley. Jedynie Miona się do niego nie odzywała obrażona, ale nie przejmował się tym teraz. Nie mógł się doczekać wieczora. Gdy w końcu wybiła godzina 8, poszedł na Wieżę Astronomiczną, a to co tam zastał, sprawiło, że jego uśmiech o ile to możliwe stał się  jeszcze większy. Usiadł wygodnie na poduszkach i okrył się kocem, nalał wina do kieliszka. Było wyborne, zielonooki nie znał się na winach, ale po etykietce mógł powiedzieć, ze było bardzo drogie. Po chwili przeczytał drugi list, poczuł rozczarowanie, że niestety "Shadow" się nie ujawni, ale sam fakt, że przygotował to dla niego było bardzo miłe. Po chwili  czarnowłosy zabrał się za odpisywanie. 


 "Drogi Shadow, 
niespodzianka była wspaniała, a raczej jest, piszę ten list popijając wino, muszę powiedzieć, że znasz się na rzeczy, jest fantastyczne. I nawet nie myśl, by przestać pisać, nie zniósłbym tego. Więc obiecaj mi, że nie przestaniesz przysyłać listów inaczej znajdę cię i zmuszę do napisania kolejnego.  I masz racje, sekretna konwersacja listowna to nie to samo, co rozmowa twarzą w twarz, a mam nadzieję, że kiedyś taką odbędziemy. Daj znać jak ci minął dzień duchów, wywinąłeś komuś jakiś kawał ? Szkoda, że w wyborze prezentów nie jestem tak dobry jak ty. Do tego, to wino musiało kosztować majątek ! Po tym jak znasz się na winach sądzę, że nie jesteś w Ravenclaw'ie, mam nadzieję, że cię nie uraziłem jeśli jednak jesteś z tego domu. Jeszcze raz dziękuje, za niespodziankę i prezent. Szkoda, tylko, że tego wina nie możemy wypić razem, ale kto wie, może kiedyś ? 
G." 

Harry długo jeszcze siedział na wieży po czym dopiero koło 1 w nocy, zaniósł koc i poduszki do Pokoju Życzeń, gdzie położył to wszystko na sofie która się pojawiła. Na paluszkach ruszył w kierunku wieży Gryffon'ów, tak się spieszył aby zobaczyć niespodziankę, że zapomniał z dormitorium peleryny niewidki. Już był niedaleko, jeszcze tylko dwa zakręty i schody i będzie na miejscu, jednak nie udało się, wpadł na Zabini'ego, który z Goyl'em, nieśli każdy po dwie butelki ognistej, a widząc po nich, było ich dużo więcej.

 - Oho, kogo tu mamy. Potter!  Zachciało ci się szlajać po korytarzach ? - zaśmiał się Zabini a jego towarzysz mu zawtórował, Odłożył butelki na bok i gdy Harry chciał się przemknąć przywarł go do ściany i się zaczęło. Harry nawet nie miał jak się bronić, po pierwsze nie miał różdżki, a po drugie, Zabini był większy i silniejszy. A Harry? Takie chucherko. Po dwóch ciosach w twarz i jednym w brzuch którego nie zdążył zasłonić zsunął się po ścianie na ziemie, oddychając ciężko.
 - Tylko na to cię stać ? - warknął Potter, wiedział, że nie ma szans, ale nie miał zamiaru też siedzieć cicho i pozwalać na to. Po chwili poczuł kolejne uderzenie w twarz. Ze złamanego nosa, rozciętej wargi i łuku brwiowego leciała krew.
 - Jesteś żałosny Zabini  - powiedział czarnowłosy, nie miał już nawet sił się podnieść.

 ~~
  Draco ten wieczor miał spedzic na naporawde neizlej balandze z slizgonami w dormitorium, chwile jeszcze myslal o tym czy Harrem,u spodoba sie niespodzianka na wiezy astronomicznej, mial nadzieje ze tak. a potem juz zaczal sie zastanawiac gdzie podzial sie Goyle i Blaise.... mieli przynisc wiecej wodki a oni zagineli. 

 - Pansy, widziałaś ich może?  - spytał Draco.
- Nie, ale mogę ich poszukać...   
-  Nie trzeba. Sam to zrobię. Tobie nie wolno chodzić po korytarzu a ja jestem Prefektem. - blondyn wyszedł z lochów idąc już odruchowo pod Pokój Życzeń ale po drodze dosłyszał dziwne odgłosy.... Jakieś ciosy....słyszał śmiech Zabini'ego i coś jakby pies się dławił...to Goyle się śmiał. Ruszył powoli w tamtym kierunku, a to co zobaczył sprawiło, że fala wściekłości zalała całe jego ciało. Nie wyszedł jednak zza rogu, wyjął tylko różdżkę i... .

 - Drętwota, drętwota - szepnął szybko i cicho, trafiając w Ślizgonów, którzy padli na ziemie. Chwile później wyszedł zza rogu korytarza i stanął przed Potter'em.
- No proszę....jednak nie trafiłem, ciesz się, że piłem Potter i nie za bardzo wiem w co trafiam. - młody Malfoy zabrał tylko butelki z wódką i szybko odszedł do pokoju Wspólnego Ślizgonow

 - Oni wrócą za jakiś czas, mieli drobny...wypadek. - Oświadczył Draco ale przed oczami miał wciąż zakrwawioną twarz Potter'a. Będzie siniak jak nic.... aaaauuć....ale to wyglądało paskudnie, doprawdy paskudnie.... W Pokoju Wspólnym bawił się jednak do rana zapijając się jak tylko się dało, aż w końcu wylądował w łóżku z Pansy. Musiał nie być tego świadomy, ale stało się. Trudno.   

 Harry zaskoczony wpatrywał się dwaj domownicy węża padają na ziemie, od razu rozpoznał to zaklęcie, widząc jednak Malfoya, zaskoczony zamrugał kilka razy. Jakoś nie wyobrażał sobie, żeby sam Draco Malfoy nie trafiłby w niego, nie wnikał w to jednak, im szybciej oddalił się, gdy w końcu był bezpieczny w łazience Gryffonów, oczywiście wcześniej rzucił zaklęcie wyciszające. Spojrzał w lustro i aż jęknął, gorzej to już chyba być nie mogło. Oczyścił rany, jednak zadrapania i opuchlizna zostały, westchnął i położył się do łóżka, wszystko go bolało, jednak po niedługim czasie udało mu sie zasnąć. Rano jak zawsze wstał pierwszy, jednak gdy wychodził z łazienki czekał na niego Ron.
 - Harry, co się stało?! - krzyknął podrywając się z łóżka. Miał zadać inne pytanie ale widząc go w takim stanie w parę sekund o tym zapomniał. 

- To nic, mała mhm różnica zdań, nie przejmuj się, - mruknął odwracając wzrok. 
- Harry !! Jesteś moim przyjacielem, jak mam się nie martwić ? Mionka też się martwi, co się z tobą dzieje? - powiedział Ron podniesionym głosem. 
- Nic!! Po prostu ostatnio nie mam ochoty na towarzystwo, wiesz doskonale, że przez gazety i innych nie mam czegoś takiego jak prywatność !! Przez tą bliznę! Przez Voldemorta, !! Mam wszystkiego dość!  Mam dość waszej litości! nie jestem dzieckiem, dam sobie radę, a wy robicie mi awanturę nawet jeśli zniknę wam z oczy na 5 minut !! - krzyczał Harry. 
- Po prostu, nie chce być tym cholernym chłopcem, który przeżył - szepnął, Ron nie wiedział co powiedzieć, zielonooki minął go i zszedł na śniadanie, uczniowie widząc go zaczęli szeptać, a po chwili już podeszła do niego opiekunka domu.

 - Panie Potter! Czy może mi pan to wyjaśnić? - zapytała spokojnie ale z dozą chłodu.
 - T,to nic, pani profesor, n,nie uważałem, i spadłem ze schodów - szepnął i mimowolnie spojrzał an stół Ślizgonów, jednak po chwili już wpatrywał się w swój talerz. Profesor Mcgonagall niezbyt zadowolona odeszła siadając przy stole nauczycielskim. 

  Harry siedział jak najdalej od innych, nic nie mówił, a to co włożył na talerz zostawił wychodząc po chwili z Wielkiej Sali. Zaszył się w pokoju życzeń gdzie skulił się na kanapie.

6 komentarzy:

  1. Takie drobne kroczki w kierunku przyjaźni. Chciałabym, żeby Harry w końcu się dowiedział kto do niego pisze. Chyba bardzo potrzebuje chwili odprężenia od całej tej wojny. Ron i Hermiona są strasznie nachalni, ale specjalnie się im nie dziwię. Zwyczajnie się o niego boją. Harry sprawia wrażenie, jakby był na skraju załamania nerwowego.Dlaczego nikt z dorosłych, którzy są za niego odpowiedzialni tego nie widzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo będą przyjaciółmi. Zresztą tak mi się tylko wydaje.
    Ciekawa jestem co by się stało, gdyby Harry dowiedział się z kim pisze.
    Harryś nie załamuj się.
    Masz jeszcze swoje listy, o.
    Według mnie Hermiona i Ron powinni być, przynajmniej odrobinkę, mniej nachalni.
    Pozdrawiam~! i weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie..rozdział genialny..czekam na następny..mam nadzieje że Harry się dowie że to Malfoy pisze. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ta wymiana listów. Stają się sobie coraz bliżsi ale mimo to nie całkiem. Też mam nadzieje że Harry w końcu się dowie z kim pisze. Harrego to szkoda bo jak zwykle nie ma lekko więc liczę na Draco.
    Dużo dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda mi Harry'ego... Ta całą historia z pobiciem mnie wkurzyła ale Draco poprawił mi humor xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    rozdział naprawdę świetny, Draco zaczyna wypatrywać tych listów od Harrego, mimo że miał to być na początku tylko żart... zjawił się w samą porę, szkoda tylko, że nadal wredny...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń