ROZDZIAŁ 13
Tymczasem Landon ścigał Łowcę, już dawno miał załatwić te sprawę, ale nie był wtedy w
najlepszej formie.... teraz tak...Dopadł go a raczej ich, bo było ich dwóch, gdzieś na polanie i walka się rozpoczęła, rozległo się kilka strzałów, któe słychać było w całym lesie, potem głośny ryk, nawet w domu można było to wszystko słyszeć. Aoi krążył po
pokoju wystraszony.
- Landon - szepnął ,wyglądał cały czas przez okno, jednak po chwili podszedł do zwierzaka.
- Kyle –
szepnął i przytulił sie delikatnie do niego i pociągnął noskiem.
- Nic mu nie będzie prawda?- Tygrys zamruczał by go uspokoić i polizał go po
policzku.
"Nic mu nie będzie, jest silniejszy" - ale chlopak nie mógł
tego usłyszeć, jeszcze nie był wampirem. Dobiegł ich kolejny krzyk, tym
razem dłuższy i przeraźliwszy, taki jaki wydaje umierająca w bólu osoba, a
potem....wszystko nagle ucichło, nawet powietrze stało się dziwnie ciężkie. Jedno bylo pewne, walka została rozstrzygnięta. Aoi przytulił się bardziej do tygrysa zacisnął mocno powieki.
- Landon, wracaj już, proszę - bał się ,bardzo się bał.
- Tylko niech nic mu nie będzie, proszę.- Kyle'owi zjeżyła się sierść na karku, napiął wszystkie mięśnie i zaskamlał żałośnie, wyskoczył przez okno i pobiegł w
las do swojego pana. Amy wskoczyła na okno by czasem i chłopak nie zrobił czegoś głupiego. Minuty mijały a oni nie wracali, wreszcie na skraju lasu zjawił się
Kyle niosąc na plecach swojego pana.. całego we krwi, nie tylko Łowcy. Aoi
spojrzał na Amy błagalnie.
- Puść mnie - podszedł do okna, gdy ich zobaczył dopadł do drzwi
i biegiem mało nie przewracając się na schodach zbiegł na dól, wypadł z domu i podbiegł do nich.
- Landon, Landon - po policzkach spływały mu łzy. Gdy Kyle wniósł
go do domu położyli go na kanapie w salonie. Aoi pobiegł do łazienki i zaczął
mokrymi ręcznikami wycierać go z krwi .Landon gdyby nie to, że naboje były srebrne
i znajdowało się w nich płynne czyste srebro teraz nic by mu nie było. Tymczasem
srebrzysta ciecz zainfekowała jego krew, nawet nie był wstanie mówić choć czuł, widział i słyszał wszystko.
"Kule.... wyjmij te kule."
Aoi
nie wiedział co robić zaczął powoli panikować, gdzie się wszyscy podziali,- pomyślał. Spoglądał na niego zdjął z niego koszulkę i otworzył szeroko oczy.
- Ohh,,- teraz
to dopiero zaczął panikować.
- Kyle'a pomóż mi jakoś co? - pisnął chłopiec. Landon przekazał mu w myślach. "Są w lesie ścigają już resztę." - zacisnął mocno powieki i
zwinął się z bólu, jeśli do serca dojdzie więcej srebra on zginie, jest za młody żeby się na nie uodpornić.
Kyle wybigl do kuchni i przyniósł mu mały i cienki nożyk, wcisnął mu go w dłonie wyraźnie pokazując, że musi wyłożyć te kule.
- J... ja? - chłopiec spojrzal na nóż przerażony a potem na Landona.
- Dobrze, -nie wiedział jakim cudem, że ręce przestały mu się trząść i wsunął ostrze w pierwszy
otwór wyciągając powoli kule.
- Przepraszam przepraszam, wiem, że to boli - szepnął-
wytrzymaj.
Wyjął pierwszą kule i odetchnął nawet nie zauważył gdy przestał oddychać ,zaczął wydłubywać drugą i trzecią kule, gdy pozbył się już wszystkich osunął się podłogę i zaczął płakać. Po
chwili jednak się opanował , uspokoił się i zabrał się za oczyszczanie
ran. Landon o mały włos nie zemdlał, ból był przeraźliwy. Z ulgą jednak odliczał
wszystkie powoli wyjmowane kule, a gdy nie było już żadnej otworzył szeroko oczy
przytomnie i chciał się wyprostować ale jeszcze nie mógł. Chwycił chłopca za to mocno
za rękę i spojrzal na niego z szeroko otwartymi oczami.
-A..Aoi.- westchnął.
"Aoi przepraszam i dziękuję.."- odsunął od ran jego ręce
pozwalając krwi swobodnie płynąc, nie potrzebował w swoim ciele skażonej krwi. Leciała strumieniem na podłogę, miał tylko nadzieje, że chłopak się nie wystraszy, już nie raz tak kończył, zawsze przez Łowców, których na szczęście było coraz mniej. Trzymał mocno jego ręce słabnąc, bez krwi był bezbronny i jednocześnie silniejszy bez srebra. Kyle wymknął się i przyniósł z kuchni
woreczek z krwią na czarną godzinę, taką jak teraz.
- Ohh n,,nic ci nie jest - po
policzkach chłopca płynęły łzy,
przestraszył się ale nie widoku tak dużej ilości krwi ale tego, że tak dużo krwi wypłynęło z niego.
- Krew.- szepnął - wykrwawisz się - przygryzł usto już chciał się pochylić by
go ugryzł ale zjawił się Kyle z woreczkiem krwi. Wziął od niego woreczek
i podał Ladnon'owi, pomógł mu pic. Wampir chciwie pił przegryzając prawie woreczek, świeża krew sprawiała cuda, rany się zasklepiły same, oczy powoli wracały do
swojego normalnego czarnego koloru, nawet kły z powrotem się wsunęły, zamknął
oczy czując przyjemne ciepło zalewające falą jego ciało i odetchnął głęboko.
Aoi osunął się na podłogę i usmiechnał się delikatnie, po chwili wstał i założył dłonie na biodra.
- Ty sobie wyobrażasz co ja przeżywałem!!? - krzyknął.
- Wiesz jak się o ciebie bałem? – szepnął, przygryzł usto by się nie rozpłakać, jak on się
cieszył, że mu nic nie było, że już wszystko dobrze, nogi odmówiły mu posłuszeństwa osunął się z powrotem. Siedział
na podłodze.
Landon przyglądał mu się ciesząc, że może go zobaczyć, wyciągnął do
niego lodowatą dłoń i pogładził go po policzku.
- Kotku musiałem, on by nas znalazł, w domu... mógłby zrobić Ci krzywdę.... - spojrzal na niego z czułością w oczach.
- A na to nie moglem pozwolić, kocham Cie. - Aoi spojrzał na
niego poderwał się z podłogi i przytulił się do niego, po policzkach zaczęły spływać mu łzy.
- J... ja rozumiem, ale ja,...Tak się bałem - szepnął.
- Bałem się, że coś ci się stanie i się stało,, ale
na szczęście już dobrze,- pociągnął noskiem.
- Ja ciebie też kocham i to bardzo
bardzo..- szeptał chłopiec.
- Nie takie rany już odnosiłem - uśmiechnął się słabo obejmując go i przycisnął go mocno do
siebie.
- Na Wenus, ile tu krwi.- rozejrzał się, on cały we krwi, kanapa, podłoga i Aoi, nawet futerko Kyle'a było czerwone.
-To nic ja to posprzątam a ty
odpoczywaj dobrze?- Aoi wytarł oczy i uśmiechnął się delikatnie.
Landon pokręcił głową.
- Nie będziesz potrafił, krew będzie czuć, śmierdzi Łowcą - wzdrygnął się nieznacznie i uniósł się na łokciach odsuwając go nieco
na bok. Chwile później krew na podłodze stała już w płomieniach wypalając się i
nie zostawiając śladu po sobie. Kanapa niestety będzie musiała zostać wywalona.
- A my musimy się umyć, nie jestem zmęczony, bardziej zdenerwowany.- wstał i przyciągnął
go wąchając nieco jego skore.
- Śmierdzisz łowcą, idziemy na gorę - ciągnie go za
sobą do pierwszej lepszej łazienki.
- D... dobrze - idzie zanim do łazienki.
- Zdenerwowany? naprawdę śmierdzę łowcą? - pociągnął kilka razy noskiem.
- Ja nic nie
czuje poza krwią,- zerknął na niego.
- Nie rozróżniasz tego zapachu, gdy
będziesz wampirem zobaczysz jak to śmierdzi... zdradą i śmiercią - Znów się
wzdrygnął, wciągnął go pod prysznic, w ciuchach i wszedł za nim, zaraz puścił wodę i odetchnął głęboko.
- Oprócz tego, chyba ich przywódcy była jeszcze
czwórka.... a rodzice wciąż nie wrócili - szczęka mu lekko drżała, wiedział, że żyją bo wyczuwał to, ale nie wiedział co się teraz działo z nimi. Przyparł go do ściany i mocno się do niego przytulił.
- Przepraszam Aniołku.... mogłem Ci tego
wszystkiego oszczędzić, nie spodziewaliśmy się tu Łowców Wampirów, nigdy tu
nie byli widywani.
- Cii, przestań, już
dobrze, mi nic nie jest tylko się martwiłem, ,tobie też nic nie
jest,tylko twoi rodzice,,- szepnął zmartwiony.
Landon wtulił sie w niego zamykając
oczy, woda spływająca po ciałach jakoś go uspokoiła na tyle by mógł znów zacząć
racjonalnie myśleć, posłał myśli w las daleko szukając rodziców, znalazł
ich...... Mama zabijała właśnie ostatniego Łowcę, nic im nie było, parę zadrapań, małemu, w brzuszku mamy też nic nie było. Odetchnął z ulgą.
- Wszystko
jest już w porządku, już jest dobrze - uśmiechnął się lekko uspokojony i powoli zaczął go rozbierać, ciuszki będą do wyrzucenia, tego zapachu nigdy się nie
spierze.
- Wszystko dobrze? Naprawdę? – Aoi odetchnął z ulga i uśmiechnął się.
-
ohh tak sie ciesze,- Aoi pozwolił się rozebrać przymykając oczy wystawiając twarz na strumień wody.
- nie daliby się takim Łowcom, nie oni.... zbyt silni są...- Landon zdjął z niego ciuszki i wyrzucił je z kabiny na podłogę, ze swoimi zrobił to samo i oprał sie plecami o ścianę podając mu jakiś żel pod prysznic.
- nie daliby się takim Łowcom, nie oni.... zbyt silni są...- Landon zdjął z niego ciuszki i wyrzucił je z kabiny na podłogę, ze swoimi zrobił to samo i oprał sie plecami o ścianę podając mu jakiś żel pod prysznic.
- Zmyj ten
zapach dokładnie, wciąż go czuje - mruknął marszcząc nos. Aoi uśmiechnął się wesoło mocno rozbawiony gdy chłopak zmarszczył nos.
- Już już ,- wziął od niego żel i namydlił się cały, zaczął rozcierać żel na ciele nucąc wymyśloną melodie .
Landon'owi ręce wciąż się trzęsły, wolał już go nie dotykać wiec stał spokojnie opierając się o ścianę i unikając strumienia cieplej wody. Chłopak gdy umył sie dokładnie spłukał piane i spojrzał na niego.
- I jak ? Już? Czy jeszcze mam jego zapach? - przechylił delikatnie głowę na bok przyglądając mu sie.
- Już jest dobrze – wampir potwierdził
wciągając powietrze nosem, przybliżył się i musnął delikatnie jego wargi i leciutko wypchnął go z
kabiny.
- Idź do pokoju, czekaj na mnie i .....nie ubieraj się - zamknął się w
kabinie puszczając lodowatą wodę, zimno bylo mu teraz potrzebne.
Aoi zarumienił się delikatnie i spojrzał na niego pytająco ale nic nie powiedział. Cieszył się, że wszystko jest dobrze i że Landon jest przy nim nie przeżyłby gdyby coś
mu się stało. Poszedł do pokoju i usiadł na skraju łózka.
- Aaa,, nie mogę tak siedzieć - zarumienił sie złapał kant kołdry i się zakrył aż po czubek głowy. Gdy Landon brał prysznic Kaname i
Isabella wrócili do domu "Wszystko w porządku synku?" głos jego matki pełen troski odezwał sie w jego głowie "Taaaaaak..... żyje, Aoi tez, a
wy?"
"Nic nam nie jest" - powiedział już jego ojciec.
"Ale mama
musi odpocząć, bądźcie cicho, jeden z Łowców zadrapał jej brzuch,ale dziecku nic się nie stało.... rano wywali się te kanapę, strasznie śmierdzi "- zniknęli
w swojej sypialni.
Landon zakręcił wodę i wyszedł, ciuchy wyrzucił do kosza a sam poszedł do swojego pokoju gasząc za sobą wszystkie światła.
- Zimno Ci? - zapytał widząc
go owiniętego w kołdrę i przysiadł za nim na łóżku, objął go w pasie i wtulił go
w swój tors mając go między swoimi nogami, oparł głowę na jego ramieniu.
- Nie jest mi zimno - zerknął na niego po czym wtulił
sie w niego.
- Po... po prostu trochę się dziwnie czułem tak siedząc tu
nie ubrany, a jakby ktoś wszedł? Na przykład Ami?
- Amy nie wejdzie, na pewno nie dzisiaj, nie po
tym co się działo....Kyle'a umyjemy jutro, dziś już nie mam siły, a teraz leż już spokojnie - powiedział cicho niskim glosę kładąc go na łóżku, nie odkrywał go by chlopak nie czul skrępowania, tylko podciągnął kołdrę w górę
ukazując jego uda, wysunął kły zbliżając się.
- zaboli ale tylko trochę, potem będzie przyjemnie, jak podczas pierwszego gryzienia -nie mówił mu dlaczego to robi, po prostu to zrobił, zatopił kły w jego udzie dość
wysoko, po wewnętrznej stronie, wciąż był roztrzęsiony i potrzebował świeżej
krwi, wolał teraz niż gdyby miał się na niego rzucić nagle w nocy. Dłonie
wsunął pod jego plecy przyciągając go bardziej i ssał krew z jego uda... Dlaczego stąd? Bo taki miał kaprys, bo chciał go spróbować i to go po prostu kręciło.
Aoi przymknął oczy zaciskając dłonie na pościeli czekając na ugryzienie, starał się leżeć spokojnie i nie ruszać gdy chłopak przebił jego skórę, mocniej zacisnął dłonie lecz po chwili rozluźnił się. Poczuł już
znane mu przyjemne dreszcze i ciepło rozchodzące się po jego ciele ,trudno było się nie ruszać gdy czuło się coś takiego lecz zacisnął dłonie na pościeli i
nie poruszył się, wymykały mu się tylko ciche westchnięcia.
Landon pozwolił strużce krwi spłynąć po jego udzie i
nim spadła na pościel zlizał ją chłodnym językiem, oblizywał już teraz ranę
czując zaspokojenie... ale tylko krwi. Językiem trącał jego skórę a dłonie z
jego pleców wsunął pod jego pośladki. Językiem znaczył drogę jaką powoli pokonywał od miejsca ugryzienia w górę aż do pachwiny chłopca i nim zdążył zaprotestować musnął językiem czubek jego członka.
- mhm,ah – Aoi jęknął cichutko
gdy przejechał językiem po jego udzie, nie wytrzymał i poruszył sie a z jego ust wymknęło się głośne westchnienie ale gdy musnął językiem jego członek jęknął głośno.
- L..Landon..- szepnął zarumieniony. Landon tylko na niego zerknął całując teraz jego podbrzusze i co jakiś czas językiem znów trącał jego męskość, nazbierało się w nim dziś tyle, że gdzieś wybuchnąć musiało... najpierw
ta krew... i już się nie powstrzymał, chciał go posmakować, na kolejny już
sposób. Wampir koniuszkiem języka podrażnił męskość chłopca, przejeżdżając po całej długości, na końcu ssąc czubek, złożył jeszcze kilka czułych pocałunków na jego podbrzuszu i
wewnętrznej stronie ud i wsunął go sobie do ust ssąc lekko.
Aoi pojękiwał głośno wiercąc się na łóżku, gdy wziął go do ust przygryzł mocniej usta a jego biodra same uniosły sie do
góry. Landon drażnił go językiem wciąż ssąc i co jakiś czas wsuwając i wysuwając
z powrotem z ust, jedną dłoń zacisnął na jego pośladku przyciągając jego
biodra, chociaż nie musiał bo chlopak sam je unosił. Drugą natomiast sięgnął po
jego rękę i splótł ich palce razem. Aoi oblizał usta po czym znów je przygryzł.
- Aahh jaa,, ja ,,- po chwili jęknął głośno i doszedł, zerknął na niego zawstydzony. Landon na to czekał, gdy chlopak doszedł połknął wszystko i oblizał usta, chwile jeszcze oblizywał też jego członka.
- Aahh jaa,, ja ,,- po chwili jęknął głośno i doszedł, zerknął na niego zawstydzony. Landon na to czekał, gdy chlopak doszedł połknął wszystko i oblizał usta, chwile jeszcze oblizywał też jego członka.
- Pyszny jesteś, na trzy sposoby, jesteś pyszny - szepnął i pocałunkami przejechał przez jego brzuch, do torsu i
szyi, po czym musnął delikatnie jego słodkie usteczka.
- Kocham Cie mój mały
- szepnął z ustami tuż przy jego wargach.
Aoi oddychał szybko, objął go za szyje przyciągając bliżej do siebie.
- Ja ciebie też -szepnął.
- Bardzo bardzo - oblizał
delikatnie usta zahaczając delikatnie językiem o jego usta.
Landon przytknął czoło do jego czoła uśmiechając się.
Landon przytknął czoło do jego czoła uśmiechając się.
- Oddychaj kotku,
spokojnie. -to, że wywołał u niego takie reakcje bardzo mu się podobało, zsunął sie z niego by chłopak ochłonął i położył się na boku podpierając głowę
na dłoni, wpatrywał się w niego rozanielony z góry opuszkami palców błądząc po
jego torsie i brzuszku w gore i w dol. Aoi przymknął oczy i zamruczał cicho,
powoli się uspokajał. Zerknął na niego zarumieniony spod przymrożonych
powiek ,wyciągnął dłoń i przyłożył ja do
jego policzka. Landon przytrzymał jego dłoń na swoim policzku.
- Zmęczony.....? Odpoczywaj kochanie, jestem tutaj z Tobą przez cały czas - wsunął dłoń pod jego głowę i kolano między jego nogi, jak już mu to weszło w zwyczaj odkąd śpią
razem i przytulił go do siebie całując w czoło i w policzek z czułością. Aoi zamknął oczy uśmiechając się delikatnie.
- Dobranoc
- szepnął i musnął delikatnie jego usta po chwili wtulił się bardziej w niego zasypiając i mrucząc coś przez sen niezrozumiale, na jego ustach pojawił się
delikatny uśmiech.
- Dobrej nocy mój słodki aniołku... – wampir tuli go mocno do
siebie zasypiając chwile później.
Oh... Jak miło. Jeszcze nikt nie dedykował mi rodziału. ^^
OdpowiedzUsuńKolejny piękny rozdział. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do przemiany Aoi'ego, bo nie wiem czy wytrzymam tak długo.;P
A teraz mniej miła sprawa. Mianowicie - błędy. A było ich sporo. Ogólnie rzecz biorąc to interpunkcja poszła się paść na zieloną trawkę. I zgubiła w lesie, gdy wracała do domu. Naprawdę, przydało by się byś po napisaniu kolejnego rozdziału, przeczytała go jeszcze raz.
Zdarzyły się też błędy typowo logiczne, jak nie napisanie jakiegoś słowa. Możliwe, że o tym słowie myślałaś i wiedziałaś co chcesz napisać lecz, czytelnik nie wie i może się pogubić.
Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział. Lubię to opowiadanko i nie mogę się doczekać przemiany Aoi'ego. Tak mi się wydaję, czy Landon liczy na coś więcej? I tak myślę, że planuje to na po przemianie. Chyba. Nic, czekam na next.
Weny i chęci.
~tirea
Witaj. Niedawno trafiłam na Twojego bloga. Właśnie zakończyłam czytanie tego i jestem zachwycona. Aoi to po prostu wyśniony, uroczy chłopczyk/wampir. Uwielbiam go. Co do seme to nic dodać nic ująć. Świetny, troskliwy... Kocham takich. Fabuły się nie przyczepie, bo nie była zła. Trochę rzygam tęczą, ale spoko. Weny życzę i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://obsession-yaoi-yuuki.blogspot.com/
Maru!
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie trafiło w moje serce :) Trafiłaś w sedno ! Czytam je już 10 raz. A Landon jest genialny ! Lubię takie wampiry :) Weny Ci życzę i zapraszam do mnie:
http://shuukoyaoi.blogspot.com :)
Też mam o wampirach itp :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak teraz pomyślałam że może Aoi pochodzi z klanu łowców, tylko no zaginął a oni szukają bo właśnie słowa Landona ze nie byli w tej okolicy nigdy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka