poniedziałek, 7 stycznia 2013

Mist 8

 Kolejna notka pojawi się dopiero w przyszły poniedziałek ze względu na moje praktyki i egzaminy w ten weekend. Mam sporo nauki i obowiązków, plus poszukuję pracy, więc trochę się u mnie dzieje:) Mam nadzieje, że nie będziecie źli za tak długie czekanie...
A teraz zapraszam do czytania i komentowania :)




Rozdział 8

Gdy mężczyzny przysunął się bliżej chciał się odsunąć, uciec, lub chociaż zapaść się pod ziemię, ale czując jak dłoń nieznajomego wsuwa się pod kołdrę wstrzymał oddech a jego serce biło szybko jakby przebył jakiś maraton. Nie mógł się poruszyć, strach go wręcz sparaliżował. Mógł jedynie patrzeć i czekać na to co za chwilę zrobi mężczyzna. 

- N,nie- szepnął ściśniętym z emocji głosem czując dotyk na swojej szyi, drgnął i odwrócił wzrok jakby siłą woli chcąc odgonić natrętny dotyk. Jednak najgorsze przyszło po chwili czując język oprawcy na swojej skórze nie wytrzymał, z jego pięknych, błękitnych oczach pojawiły się łzy. Nie chciał tego czuć. W końcu dotarł do ust, chciał go odepchnąć, uderzyć, jednak związane ręce mu to uniemożliwiły. Zaplątany w pościel chłopiec nawet nie mógł się przesunąć, uciec. Pocałunek!! Język w jego ustach, kolejny niechciany dotyk! 

To było gorsze niż cały ten gwałt, usta były przeznaczone dla osoby którą się kocha, a nie dla kogoś takiego. Oh jak bardzo chciałby móc cofnąć czas, by to wszystko nie miało miejsca. Chciał coś zrobić zareagować, przerwać pocałunek, ale czuł się taki bezwładny, pokonany.. bo co on mógł zrobić prawie dwa razy większemu od siebie mężczyźnie? Nie miał nawet jak się bronić, nie miał takiej możliwości.

- M,mhm nnee - stęknął wprost w usta mężczyzny mimowolnie bardziej je uchylając, chciał go ugryźć, ale wiedział, że nie uszłoby mu to płazem, a możliwość kary od niezrównoważonej osoby, była zbyt przerażającą opcją.
Gwayne nie wierzył w miłość. Może tylko w braterską, bo w końcu miał młodszego brata. Ale w żadną inną. Pocałował go, bo akurat miał taką zachciankę, jednak nie spieszyło mu się z przerwaniem tego, czując strach młodzieńca.
Prawą dłoń wysunął spod kołdry, z biodra młodzieńca na jego serce, by jeszcze lepiej czuć jego przyspieszony rytm. Im wyraźniej czuł lęk chłopaka, tym chciał go więcej, tym mocniej pragnął go zatrzymać. Tylko dla siebie.

Całował go długo i namiętnie, lewą dłonią drażniąc młodą skórę. Lęk, niechęć a nawet obrzydzenie chłopaka stanowiły tylko kolejne części jego siły napędowej, dzięki której chciał go więcej i więcej.- A może spróbowałbyś tak dla odmiany być posłuszny? - zaproponował szeptem, chociaż tak naprawdę nie oczekiwał posłuszeństwa. Chciał tego buntu, chciał, żeby chłopak się bronił. Gdyby stał się nudny, Gwayne musiałby go usunąć, by inna zabawka zajmowała jego wolny czas.

Duża dłoń mężczyzny, nadal leżąca na sercu, zataczała przy okazji kółeczka palcem wokół sutka chłopaka. Mężczyzna chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego ruchu.
W końcu powoli przesunął dłoń niżej. Na brzuch, a potem na podbrzusze chłopaka, przez jego szczupłą nogę do wewnętrznej strony ud, gdzie pieścił jego delikatną skórę niebezpiecznie blisko krocza. 
Ta zabawa podniecała mężczyznę, ale nie na tyle, by znów go zgwałcić. Ale nie potrafił sobie darować, nie umiał przerwać, tak wyraźnie czując jego lęk. 
Czarne włosy oprawcy opadły na twarz chłopaka, łaskocząc jego skórę. Lewa dłoń trzymała związane ręce chłopaka nad jego głową. Trzymał go za związane ze sobą nadgarstki, palcem wskazującym łaskocząc wewnętrzną stronę jednej z dłoni chłopca.

Dobrze się bawił. Być może Jun stanie się jego ulubioną zabawką. Taką, którą bawi się możliwie najczęściej. 
Nie,,nie nie NIE!! Niech to się wreszcie skończy! Gdyby odbyło by się to w innych okolicznościach może i czułby przyjemność, ale teraz.. jedyne co czuł to obrzydzenie, nie tylko do mężczyzny ale też do samego siebie. Choć jego ciało, zdradliwe ciało, reagowało na te delikatne pieszczoty starał się to powstrzymać, coraz bardziej był zły na siebie, że dłonie psychopaty, zboczeńca,,, dotyk który należał do kogoś kogo nienawidził, sprawiał mu nikłą przyjemność. Szarpał się ile mógł, nie miał za dużego pola manewru. Każdy ruch, każde muśnięcie skóry na jego ciele... drżał, ze strachu i jednocześnie z przyjemności, to było takie inne, delikatne w porównaniu z tym co się stało 2 dni temu. Psychika chłopca po prostu łaknęła czułości. Nie mógł się poddać, nie chciał, tak nie mogło być!
Jednak z jego ust wyrwało się ciche, zdradliwe westchnienie. Oznaka, że z jednej strony podobał mu się dotyk. 

Zdając sobie sprawę, z tego co się dzieje, szarpnął dłońmi, wierzgnął nogami. Chciał go odepchnąć. Zranić tak samo jak on zranił jego. Ale czy tak naprawdę był do tego zdolny? Czy potrafiłby się odegrać za to co zostało mu zrobione? Za ten ból, strach?
Nie... choć bardzo by chciał, był niestety zbyt bojaźliwy, nawet mając w dłoni nóż, pistolet, jakąkolwiek broń, nie umiał by zadać bólu, samemu znając jego smak. To tym bardziej sprawiało, że był idealnie bezbronny, niewinny i kruchy.
Chciał jedynie zaznać w życiu odrobiny szczęścia, stanąć o własnych siłach po śmierci rodziców, zacząć żyć na nowo... Ale wygląda na to, że nie dane mu było wrócić do ludzi, nigdy już nie wyjdzie na świeże powietrze... Zginę prawda? - pomyślał, zaskoczony, że to słowo nie robi na nim większego wrażenia... Śmierć - tak blisko, a tak daleko, trzymająca go na krawędzi bólu i niepewności.

Kiedy to się stanie? Czy wyznaczony jest już dzień i godzina? Jak długo jeszcze pożyje? Ile czasu mu zostało? Jun miał ochotę złapać się za głowę, z każdą chwilą było coraz więcej pytań a żadnej odpowiedzi. Czy już tak właśnie będzie? Czy już do końca będzie musiał żyć w niepewności i strachu? NIE! Nie chciał tego. Ponownie podjął próbę wyrwania się, szamotał się kotłując pościel. Starając się oderwać jego dłonie od siebie, jego usta.. wszystko. W końcu zaryzykował, zacisnął zęby na języku mężczyzny. Poczuł metaliczny posmak, jednak poza zranieniem, nie zrobił mu nic, nie odgryzł tego organu chociaż miał na to wielką ochotę. 

Czuł niemal mały zalążek satysfakcji.... w końcu to on zadał ból... oh nie, czy stawał się taki sam jak jego oprawca?
Nie to niemożliwe.. w końcu tylko się bronił prawda? Stąd ta radość...
Wyraźne podniecenie chłopaka, całkowicie go rozbawiło. Dobrze wiedział, że jak znów zacznie go męczyć, młody będzie sobie pluł w brodę za swoje podniecenie, ale teraz właściwie mógł się na to godzić, mógł pozwolić, by młodemu na chwilę było dobrze. Później zada mu wystarczająco dużo bólu.

10 komentarzy:

  1. Maru zakończ te męki, bo nas wykończysz. Niech ktoś wreszcie kropnie tego doktorka, albo ja tam wejdę i sama go zamorduję własnymi rękami.
    Niech ten mały ucieknie, a lepiej utnie doktorkowi jajca. Może wtedy by mu się w łepetynie przejaśniło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram komentarz wyżej! Ja nie mogę patrzeć na męki Juna! Zakończ je! niech ten mały choć na chwilę przed śmiercią zazna szcześcia... choć trochę. Ja się wykończe przy tym opowiadaniu! Zamorduję doktorka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z komentarzami powyżej.
    Nie wiem czy starczy mi nerwów na przeczytanie dalszego ciągu kiedy widzę jak to wszystko toczy się teraz.
    Oszczędź Juna, niech juz będzie szczęśliwy bo nie zniosę juz dluzej jego bólu.
    A ren doktorek niech się opanuje bo razem z przedmowczyniami przemowię mu do rozsądku.

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdzial oraz weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Męczysz ma|ego i męczysz nas. A|e wychodzi ci to nadzwyczaj dobrze, aż się dziwie bo wszystkie twoje poprzednie opowiadania by|y raczej s|odkie. Mimo to sukces i |ubię to czytać. Dużo dużo weny:) PS. Daj im jeszcze trochę szczęścia

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskooo ! ;3

    No ale doktorek nie czuje bólu.. eh trochę szkoda, mógł chociaż odrobinę to poczuć..
    Pewnie zauważy krew na języku.. wkurzy się, o niee.. nie krzywdź Juna !

    Weny i chęci <3

    ~Shiro

    OdpowiedzUsuń
  6. jesteś strasznaaa! ;( Jak tak można noo ? ;( on się nie zmieni! ;( Dalej będzie zabijał i sprawiał ból.... weny czekam na rozdzialikiiii ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa czy braciszek doktorka się w końcu zorientuje, że ten jest świrem x/ No cóż... Poczekamy - zobaczymy . Poprzednie opowiadania których nie komentowałam - bo mi się nie chciało - bardzo mi się podobały, miały coś w sobie :) Mimo chcę przeczytać kolejny rozdział Zagubiony w Czasie . Jestem też ciekawa czy będzie kontynuacja Kamio x Mike. Zastanawiam się czy Gabryś też woli chłopców ;> Eeeh... wszędzie się gejów dopatruję - hihi :>> Lecę czytać dalej . Trochę smutne to opko, ale może się coś zmieni.

    ~¤ AKEMI-CHAN ¤~

    OdpowiedzUsuń
  8. już się boję bo doktorek zrobi Jun'owi za to ugryzienie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne, ale straszne. nie mowie o torturach ale opisach uczuc ta niepewność, strach, obrzydzenie, nienawisc siebie ...i nadzieja.
    No nic lece czytac dalej z nadzieja ze ta pokojowka albo ktos uratuje juna a doktorka spala na stosie... a moze chcialabym syndrom sztokholmski(jakkolwiek sie to pisze)
    Pozdrawiam
    Jula :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mi się to wszysyko cholernie podoba.Szukałam czegoś takiego. Psychopatyczne i nienormalne postacie są przeze mnie uwielbiane *^* szkoda mi tylko Juna... tyle już się wycierpiał. btw. zawsze jak o nim czytam wyobrażam sobie Ciela, tak jestem nienormalna >.< gratuluję talentu

    OdpowiedzUsuń