środa, 23 stycznia 2013

Mist 10



Oto przedostatni, albo przed przedostatni rozdział tego opowiadania.. jak widzicie na razie nie zapowiada się ciekawie, zwłaszcza dla Jun'a.
No ale nic, czytajcie i komentujcie:)
Kolejny rozdział czegokolwiek... nie wiem jeszcze co wstawię pojawi się ...nie  wiem kiedy, może w przyszłym tygodniu,,, niedawno wróciłam z pracy, padam z nóg i chęci na pisanie także, ale wstawiam rozdział... specjalnie dla was, chociaż zasypiam nad klawiaturą ;3
Postaram się jak najszybciej coś dodać;3
Buziaczki,....
Wasza Maru<3



Rozdział 10



Nic nieświadomy chłopak leżał w pościeli, miał taki piękny sen. Był w domu, pośród rodziców. Kolejny piękny dzień w raju.
Rodzinny obiad, rozmowy, śmiechy. Wszystko to wydawało się takie realne. Podświadomie chłopak wiedział, że nie ma rodziców, że zginęli, ale mając ich teraz obok siebie, nie był w stanie oderwać się od tego, nie chciał już nigdy się obudzić. Czas mijał a chłopak się ni budził, do czasu... Pewnego wieczoru malec powoli wracał do świata żywych, powoli nieco nieobecnym wzrokiem rozejrzał się po pokoju.


 Gdzie ja jestem? - myślał, dopiero po chwili dotarło do niego, gdzie się znajduje i jak się tu znalazł. Przed oczami przeleciał mu obraz w zwolnionym tempie. - Drzwi, schody, upadek, młody chłopiec- kim on był? Co robił w tym domu? Teraz nie było to ważne... Z powrotem był w tym okropnym pokoju, ponownie jest zdany na łaskę a raczej nie łaskę tego przebrzydłego drania.
Kara go nie ominie, czuł to już podświadomie, a sam fakt, że nie jest związany, dało do myślenia chłopcu, że mężczyzna przygotował dla niego pełno niemiłych niespodzianek. Chciał wstać, jednak przy próbie, z jękiem opadł na pościel, głowa pulsowała mu tępym bólem. Widział mroczki przed oczami. Już myślał, przez moment, że znowu straci przytomność.


Po kilku kolejnych próbach w końcu na chwiejnych nogach wstał z łóżka. Podszedł powoli do drzwi, jak się spodziewał były one zamknięte. Westchnął cicho i objął się ramionami, w pokoju było strasznie zimno, dało się to od razu zauważyć gdy wyszło się z łóżka. Powoli poszedł do łazienki, wody,, potrzebował wody. Odkręcił kran, i kolejna niespodzianka, była tylko zimna woda i to mały strumień... dlaczego? Jaki to ma cel? Nie wiedział, gdy zaspokoił pragnienie i załatwił inne potrzeby wyszedł z łazienki.
Co miał robić? Czekać?  To było z tego wszystkiego najgorsze. Chociaż może i nie? Wiedział co się z nim stanie, to było do przewidzenia, po licznych torturach zostanie usunięty,,, mężczyzna go zabije. Miał tylko nadzieję, że chłopiec którego spotkał na dole zdołał uciec. A może on wcale nie był więźniem? Był ładnie ubrany, był zadbany.... widział też szok malujący się na jego twarzy... Różne myśli krążyły mu po głowie, ale było to lepsze niż bezczynne czekanie... przynajmniej myśli i ból ciała sprawiały, że czekanie na koniec stawał się znośny.


Zapomniał o małym Junie jak tylko opuścił poddasze. Schował klucz głęboko na dnie pamięci, wcale nie chciał do niego zaglądać w najbliższym czasie. Niech marznie, głoduje cierpi ból w samotności. Lekarz nie zamierzał więcej mu pomóc, ale nie zamierzał dać mu umrzeć. Zabije go na takich warunkach, jakie sobie wymarzył.Teraz jednak miał inne zmartwienie. Ariela. Gilbert go nie znalazł. Nikt go nie znalazł. Mały rozpłynął się w powietrzu a Gwayne'owi pękało serce. Miał tylko brata. Matkę stracił, kiedy otrzymywał Ariela, niedługo potem tracił ojca. Młody był całym sensem jego istnienia i gdyby nie Ariel, mężczyzna nie udźwignąłby ciężaru, jaki wtedy spadł mu na barki. A teraz zapadł się pod ziemię.
Kiedy zniknął Ariel, mgła przestała się pokazywać.


Gwayne z jednej strony chciał rozpłakać się jak dziecko. Jeśli kogoś kochał, to tylko swojego brata. Teraz mógł być tylko gorszy. Teraz już nie miał nic do stracenia...


Sześć dni później mężczyzna poznał przerażającą prawdę. Ariel, kiedy uciekł, oddalił się w stronę miasta i został napadnięty. Jednak dopiero teraz policja go znalazła. Nie żył. Ach! Jeden raz go nie upilnował! Jeden raz nie był przy nim!
Gwayne stracił wszystko i pękło mu serce. Jeśli dotychczas miał uczucia, to właśnie wszystkie odeszły.


A po tygodniu mgła zalała miasto. Mężczyzna obudził się i tak jak spał, w samych tylko spodniach z lekkiego, czarnego materiały, wyszedł na górę. Prowadził go instynkt, nienawiść i żal. Kiepskie połączenie dla takiego człowieka, jakim sie stawał.
Leżący na łóżku chłopak był dużo chudszy, niż go zapamiętał.
Obudził go ciosem w policzek a po chwili wbił mu w szyję igłę. Utrzyma go w świadomości przez całą torturę, jaką tej nocy mu zafunduje.


Mijał czas, chłopak snuł się po pokoju, rany goiły się, a to wyglądał przez okno, a to leżał i patrzył w sufit. Jeśli chodzi o krzyki, już po pierwszej godzinie zdał sobie sprawę, że nikt go nie usłyszy. Był więźniem obłąkańca, czy może być lepiej?
Jun zaśmiał się z własnej bezsilności, teraz to i tak było mu wszystko jedno, i tak wszystko kierowało się do jednego - śmierć. 


Ale miał też prawo do podjęcia decyzji, może mężczyzna o tym nie wiedział, ale to może i lepiej.
Chłopiec nie liczył minut, godzin, ani dni. Nie chciał bo bał się, że okaże się ich zbyt wiele. Jedyne czym się żywił była woda, lecz pewnego dnia zdecydował. Umrze. Nie przez kogoś, nikt mu życia nie odbierze... jest panem swojego losu. To do niego należy decyzja o życiu i śmierci. To zależy odemnie - pomyślał chłopak.
Przestał pić wodę, jego jedyne źródło pożywienia, dalej snuł się po pokoju zastanawiając się co powinien zrobić. W pokoju nie było ostrych przedmiotów, właściwie w pokoju nie było za wiele rzeczy.
Zostawały mu dwa sposoby na odebranie sobie życia... Utonięcie w wannie, lub uduszenie, mógł owinąć wokół szyi prześcieradło, wspiąć się na mały parapet i zawiązać koniec na końcu kraty na samej górze okna. Przynajmniej byłaby to szybka śmierć. 


Nie chciał już znosić tortur, a wiedział, że długo ich nie wytrzyma, długo się rozwodził,,, za długo.
Pewnego dnia, został obudzony silnym uderzeniem w policzek, otworzył raptownie oczy, ale zanim zdążył coś zrobić poczuł się słabo, brak pokarmu i wody dały o sobie znać, potem poczuł już tylko ukłucie i wiedział, że przegrał... przynajmniej na razie. To będzie ostatnia tortura jaką od niego otrzyma. Sam zadecyduje o swoim losie, sam wybierze sobie dzień śmierci, i na pewno nie zrobi tego ten przebrzydły, chory na głowę drań. Ostatni raz, ostatni raz - powtarzał sobie w myślach.
Już nie będzie więcej bólu, sam przyniesie sobie ukojenie... na pewno... Jutro.

10 komentarzy:

  1. To strasznie dołujące, że wszystko idzie na opak. Nie widzę światełka w tym tunelu. Chciałabym tylko, by doktor nie zginął od jednej kulki w łeb. Przez długie lata zadawał innym cierpienie. Śmierć to byłaby zbyt łaskawa dla niego kara.
    Co do Juna, to myślę, że nawet jak to przeżyje będzie wrakiem człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem tego jak Gwayne może być taki okropny?
    Bardzo żal mi Juna. Tak dużo się wycierpiał...
    Zgodzę się ze strega bianca, że śmierć byłaby zbyt łaskawa kara dla doktora.
    Cóż tu więcej powiedzieć..
    Nie sądzę by Junowi udało się uciec lub by Gwayne nagle stał się dla niego opiekuńczy.
    Więc niechętnie to mówię, ale dla Juna chyba będzie najlepsza śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  3. to opowiadanie jest poprostu prze cudowne^^ chociaz strasznie szkoda mi Juna, bardzo cierpi:( juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że Jun popełni samobójstwo! Świetne opowiadanie i bardzo hm... brutalne ale czasami to taka miła odmiana od słodyczy:) Mam nadzieje, że chociaż o swojej śmierci Jun zdecyduje sam.
    W wolnej chwili zapraszam na mojego bloga poczytać moje grafomaństwo stosowane:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdołowałaś mnie już miałam nadzieje na dobre zakończenie ale chyba nic z tego. Mimo to opowiadanie jest cudowne. Tylko co będzie jak on go dopadnie kurczę oby wszystko szybko się wyjaśniło. Duo duo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jutra to ty kochany nie dożyjesz :(

    OdpowiedzUsuń
  7. nosz... a miałam nadzieję, że Ariel go uratuje... a ten umarl.
    GWAYNE, TY PSYCHOPATO, DOBRZE CI TAK, CIERP CHORE DZIECKO

    love&peace

    OdpowiedzUsuń
  8. Gwaynowi pękło serce? nie ,nie - on nie ma serca :<

    OdpowiedzUsuń