Rozdział 28
Młody mężczyzna zacięcie odpierał atak
ludzi króla Yuto. Jednak nie ważne jak bardzo chciałby wygrać w tym momencie,
choć był jednym z najlepszych szermierzy jednak 12 na 1 przesądziło sprawę.
Został pojmany i związany. Szóstka ludzi
poszła szukać pozostałych "uciekinierów" a sześciu pozostałych
została w domu zajęta przesłuchiwaniem jeńca.
-Gadaj natychmiast gdzie ten smarkacz! -
mocne uderzenie w twarz. Isa już od godziny nie odezwał się ani słowem. Z jego
ust nie padł ani jeden jęk bólu choć z łuku brwiowego i z wargi leciała mu
krew, przynajmniej jedno żebro zostało złamane a tępy ból głowy świadczył o
mocnym uderzeniu lampą.
Dla Isamu nie było ważne co się z nim
stanie, ważne było by dwaj najbliżsi dla niego chłopcy byli bezpieczni. Mówił
poważnie, że odda za nich życie, zawsze będzie o nich walczył. Miał tylko
nadzieję, że udało im się umknąć i schować u babuni. Nie wybaczyłby sobie gdyby
coś mu się stało.
Jednak jedno nie dawało mu spokoju. Jakim
cudem żołnierze przedostali się tutaj? Skąd wiedzieli? Doskonale wiedział, że
to nie jest sprawka Toru. Książę za bardzo kochał malca by narazić go na
niebezpieczeństwo. Król Yuto musiał w jakiś sposób dojść do tego jak chłopiec
znalazł się w ich krainie.
Tymczasem.....
- Nie oglądaj się za siebie. Jeszcze
trochę, dasz radę - Ryu mocno trzymając dłoń chłopca biegł w stronę małej
chatki babuni.
- A,,ale Isamu został... - Shinji chciał
zaprotestować jednak wiedział że nie byłby przydatmny w walce, raczej plątałby
się tylko pod nogami. Spojrzał na przyjaciela. Wiedział że ten też nie może
sobie darować ucieczki. Tym bardziej, że musiał zostawić Isamu.
- D,,da sobie radę,,, musi - szepnął Ryu
i uśmiechnął się wymuszenie. W końcu dotarli do domku kobieciny i nie pukając
wpadli do domu.
- Babuniu! - zawołał Ryu ryglując drzwi.
- Oh kruszynki,, co się dzieję? -
przytuliła roztrzęsionego malca.
-Później, teraz trzeba położyć go spać -
Ryu wskazał na Shinji'ego.
- Nie ma mowy! Jak mam spać gdy Isamu.,
g,,gdy on walczy,,, - w jego oczach stanęły łzy. Babunia dała znać Ryu, że ona
się tym zajmie. Zaparzyła mu zielonej herbaty wcześniej dosypując skruszoną
tabletkę na sen.
Gdy zostali w końcu sami a Shinji spał na
kanapie, mogli w końcu porozmawiać.
-Musze tam iść. Ludzie króla nas znaleźli,
chcą zabrać Księżniczkę - powiedział Ryu. Sam ledwo panował nad sobą. Jego Isa,
jego ukochany był tam sam. Nie mógł go tak zostawić i się chować.
- Proszę zajmij się nim. - kobiecina
przytuliła go mocno do siebie i ucałowała w czoło.
- Uważaj na siebie kruszyno. - dała mu
jeszcze w dłoń sztylet, który był przekazywany u niej w rodzinie z pokolenia na
pokolenie.
- Przynajmniej tak mogę pomóc - szepnęła i
gdy tylko Ryu wyszedł zamknęła wszystkie drzwi i okna.
Ryu wpadł do domu Shinji'ego rzucając się na
pierwszego z żołnierzy. Niestety widok złapanego ukochanego nieco go rozproszył
i po chwili już leżał obezwładniony przez trzech mężczyzn.
Cień cierpliwie czekał na odpowiednią
chwile by wkroczyć do akcji.
Bez problemu dostał się do domu i do salonu
gdzie spał chłopiec. Powoli zbliżając się do kanapy wyjął sztylet. Już miał to
zrobić, już miał zadać śmiertelny cios ale jego dłoń zawisła w powietrzu razem
z mocno zaciśniętym w dłoni sztyletem.
Nie mógł tego zrobić! Owszem zabijał
ludzi, ale zawsze jego zlecenia obejmowały innych morderców. Teraz gdy miał
zabić niewiele młodszego od siebie chłopca, do tego niewinnego... nie był
w stanie... Upuścił sztylet osuwając się na kolana. To nie Shinji powinien być
jego ofiarą a Król Yuto. To on powinien zginąć.
Nie myśląc za wiele minął wystraszoną
babunię i wyskoczył przez okno znikając w ciemnościach.
Biegł przed siebie, by znowu znaleźć
się w rezydencji malca.
- Znalazłeś go ? - zapytał jeden z
żołnierzy, jednak nie powiedział nic więcej bo Cień poderżnął mu gardło. Szybko
przeciął więzy krępujące dłonie Isamu i rzucił mu szpadę. Ryu warknął cicho
lecz jego Isamu nie uwolnił. Przewrócił go razem z krzesłem chowając za kanapę.
- Siedź cicho - musnął jego czoło. Wstał i
podszedł do Cienia.
- Jest bezpieczny, nie martw się- szepnął
mu i ruszył do ataku. Isamu nie wiedział co się dzieje, ale to nie było ważne.
Tym razem szansa na wygraną była większa. Po dwóch kwadransach obaj ciężko
dysząc spojrzeli na siebie.
- Czemu mi pomogłeś? Doskonale wiem kim
jesteś - mężczyzna sam kiedyś był jak Cień. Było o nim głośno.
- Myślałem ,że pracujesz dla Króla Yuto,..
- spojrzał na niego niecierpliwie.
- Nie,.. już nie.. Koniec jego rządów.
Teraz to on będzie moją ofiarą. - warknął i nie mówiąc nic więcej przeszedł
przez obraz wracając do Yasminum.
Isamu słysząc powarkiwania przypomniał
sobie o Ryu.
- Kochanie! - rozwiązał go i mocno do
siebie przytulił.
- Po co wróciłeś?! Mogło ci się coś stać -
po krótkich wybuchu jego głos złagodniał.
- N,nie mogłem,.. n ie mogłem cię zostawić.
Tak bardzo się martwiłem - Ryu rzucił się na niego.
- Tak się ciesze, że nic ci nie jest -
szepnął Ryu trzymając się go kurczowo.
- Co z Księżniczką? - spytał Isamu biorąc
go na ręce i sadzając sobie na kolanach.
- Śpi, babunia podała mu tabletkę na sen.
Do rana się nie obudzi - westchnął cicho.
~~~~
W tym samym momencie Cień przemierzał
korytarze teraz spowite w ciemnościach. Wpadł do sali tronowej gdzie siedział
władca popijając wino.
- Już wróciłeś Cieniu? Mam rozumieć, że
chłopiec nie żyje - uśmiechnął się zimno władca.
- Nie wykonam już żadnego twojego rozkazu -
powiedział chłodno Cień zbliżając się ze sztyletem w dłoni w stronę Yuto.
- Zdradziłeś mnie ! - warknął władca
podnosząc się z tronu.
- Straż! Natychmiast do mnie! - Cień szybko
doskoczył do króla i podcinając go usiadł na nim przystawiając mu sztylet do
gardła.
- Twoi ludzie mnie nie powstrzymają. Zanim
się pojawią zginiesz - warknął Cień. To wszystko przez niego! To on zabił jego
rodziców, a brata uwięził w lochach w zachodniej części zamku. Gdyby to była
zwykła cela wyciągnąłby go bez problemu, lecz to nie były kraty, a ciężkie
mosiężne drzwi z małą szparą na jedzenie.
Kenji nie miał już zamiaru tego tolerować.
Odzyska brata a potem zabiję władcę.
Do drzwi zaczęli się dobijać strażnicy.
- Odwołaj ludzi bo zginiesz! - warknął
mocniej dociskając sztylet do szyi władcy.
- Odejdźcie. Wszystko w porządku -
powiedział zimno Yuto. Żołnierze bez szemrania się rozeszli. Z królem nikt
nigdy się nie spierał. Nawet w takich kwestiach jak jego bezpieczeństwo.
- A teraz pójdziesz ze mną do lochów i
wypuścisz mojego brata - wstał powoli dalej mając sztylet w pogotowiu.
- Doskonale wiesz, że ucieczka nie ma
sensu. Jeśli spróbujesz jakichkolwiek sztuczek, to znajdę cię i zabije -
warknął idąc z nim w stronę lochów.
Yuto szedł korytarzem klnąc na czym
świat stoi. Jak dał się podejść temu gówniarzowi?
Nie ważne, nie był mu już potrzebny,
wiedział już co zrobi by jego syn już nigdy nie spotkał się z chłopcem, że też
on nie wpadł na to wcześniej.
Otworzył mosiężne drzwi. Cień wepchnął
władcę do celi.
- Nie ruszaj się - warknął. Po czym
skieorwał wzrok na małą postać skuloną w kącie.
- Kiichi, braciszku - Kenji czuł gulę w
gardle. Jego młodszy braciszek musiał przeżyć piekło przez tego okrutnego
władcę.
- Już dobrze. To ja, Kenji -szepnął. Mała
postać drgnęła i uniosła wzrok. Malec był przerażony ale po chwili podszedł do
brata wtulając się w niego.
Kenji wyprowadził go z celi i szybko zatrzasnął
drzwi zamykając je na klucz.
- Teraz ty poczujesz na własnej skórze jak
to jest żyć w zamknięciu - warknął i wyprowadził brata z lochu nie zważając na
krzyki króla.
Yuto doskonale zdawał sobie sprawę, że to
już koniec.Jego plan nie miał już najmniejszego znaczenia. Tę część lochów znał
tylko on. Nikt nie miał tu wstępu. Nikt nawet nie wiedział, że coś jest w
zachodniej części zamku. Zaśmiał się głośno z nutką histerii. Więc taka śmierć
go czekała? Wpadł w szał, uderzył pięścią w mosiężne drzwi by po chwili osunąć
się w dół. To był jego koniec.
Kenji zamknął główne mosiężne drzwi ukryte
za ogromnym obrazem.
- Kiichi, braciszku - przytulił go mocno i
najzwyczajniej w świecie się rozpłakał. Malec jednak nie powiedział ani słowa
tylko mocno się wtulił.
- Chodźmy, tu nie jesteśmy bezpieczni,
musimy uciekać... - powiedział i zamarł. Przed nim stał sam Lodowy Książę.
Kenji schował brata za swoimi plecami i trzymając sztylet przed sobą warknął.
- Odejdź, jeśli nie chcesz ginąć - mała
postać za nim drżał, nagle osunęła się na podłogę. Cień nie myśląc za wiele
upuścił sztylet i klęknął koło brata.
- Kiichi? Oh nie,, nie zamykaj oczu
braciszku.. – malec miał straszną gorączkę.
Książę nie wiedział co się dzieje lecz w
tym momencie ważniejsze było dziecko.
- Zanieśmy go do mojej komnaty. - widząc
nieufny wzrok drugiego chłopca westchnął.
- Jeśli chcesz by przeżył zanieś go do
mojej komnaty a ja wezwę medyka. Już! - Cień wziął chłopca na ręce i szybko
zaniósł go do komnaty księcia. Po chwili zjawił się medyk.
- Chłopiec jest bardzo osłabiony, do ran
wdały się zakażenia stąd gorączka. Wezwałeś mnie panie w ostatnim momencie.
Widać, że choruje już od dawna. Na szczęście jestem w stanie go wyleczyć- Cień
słysząc to osunął się na kolana nie mogąc ustać na drżących nogach. Dzięki
Niebiosom!
Gdy zostali sami Toru podszedł do niego.
- A teraz powiesz mi co się wydarzyło i
dlaczego chcieliście uciekać - Kenji wstał i spojrzał zimno na księcia.
- Dlaczego? Twój ojciec zabił całą moją
rodzinę a brata uwięził w lochu! Kiichi spędził tam 3 lata! To wszystko wina
twojego ojca! Lecz teraz to nie ważne. Zapłaci za swoje czyny! - warknął.
Toru spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Często schodziłem do lochów i nie
widziałem tam twojego brata - powiedział powoli książę.
- Więc nawet ty nie wiesz? - zaśmiał się
ironicznie Cień.
- Kiichi był zamknięty w zachodniej części
lochów. Tylko twój ojciec o nich wiedział. Twój ojciec... - nie dokończył bo
usłyszał cichy jęk od strony łóżka.
- Kiichi? Braciszku - maska od razu
opuściła jego twarz a pojawiła się troska.
- Już dobrze. Jestem tu - ucałował spocone
czoło brata. Malec niestety po chwili zasnął ponownie.
- Zaprowadź mnie tam. Do tych lochów -
powiedział książę.
- Nie martw się. Razem z bratem jesteście
bezpieczni. Nic wam z mojej strony nie grozi. - powiedział poważnie.
Kenji spojrzał na śpiącego brata i
skinął głową.
- Tylko się nie zdziw gdy wejdziemy do
środka - powiedział zimno Cień.
Po odsunięciu obrazu otworzył mosiężne
drzwi i zeszli krętymi schodami w dół.
Toru rozglądał się zaskoczony. Dlaczego
ojciec mu nie powiedział o tych lochach? I dlaczego więził tu małego chłopca.
To było miejsce dla prawdziwych zbrodniarzy, nie dzieci. Oh jak on go
nienawidził.
- Ten drań,,, zamknął tu twojego brata? -
warknął książę. Jego ojciec był tyranem.
- Toru? - dało się słyszeć głos i książę
spojrzał na mosiężne drzwi.
- O,Ojcze?! - Książę spojrzał na chłopaka
ale ten tylko zmrużył gniewnie oczy.
- Wypuść mnie synu. Mieliśmy się
pojedynkować jutro. Nasza tradycja ... - król łapał się ostatniej deski
ratunku.
Toru poczuł jak wzbiera w nim złość.
- Nie. Śmierć od szpady to za mała kara za
twoje wyczyny. Teraz może zrozumiesz jak kończą tacy tyrani jak ty. Chodźmy
stąd - powiedział szybko. Nie chciał tu być ani minuty dłużej. Jeszcze
długo niósł się za nim pełen złości krzyk ojca.
Oparł się o ścianę przymykając oczy.
Zasłużył sobie, zasłużył - powtarzał sobie w myślach Toru. Nigdy nie miał w
nim oparcia, nigdy nie mógł go tak naprawdę nazwać ojcem. To go bolało, ale
musiał za to odpokutować.
- Ty i twój brat zostaniecie w zamku.
Domyślam się, że nie macie się gdzie podziać. A klucz.... - spojrzał na niego.
- Wyrzuć go tak by nikt go nie znalazł -
powiedział książę i poszedł do komnaty należącej niegdyś do Shinji'ego. Położył
się w pościeli.
I co on miał teraz zrobić? Chciał wrócić do
chłopca, ale miał teraz całe królestwo, którym musiał się zająć.
No kochani i jak? Powiem wam, że czeka was jeszcze jeden rozdział z tego opka:) Ostatni rozdział... mhm nie wiem kiedy się pojawi. Postaram się jak najszybciej. ;3
Komentujcie :3
Wii~! Nowy rozdział~!
OdpowiedzUsuńA wiedziałam, ze Cień go nie zabije. Ma zbyt dobre serduszko. Kiichi słodkie imię. Nie ma to jak tabletka na sen dla nie posłusznego malca ^.^ Ryu, tak martwić się o Isamu = para doskonała. Wydaje mi się, że Shinji zamiast martwić się o siebie, martwi się o innych.
Król Yuto zasłużył sobie, na zamkniecie w lochach. Gdybym tam była pewnie siedział by bez oczu. Kiichi jest uroczy. Taki malutki (chyba). Toru am teraz przed sobą trudny wybór. Ale na pewno wybierze ten właściwy. ^.^
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^U^ Maru, podałabyś swoje gg?
Czekam na ostatni rozdział 'Zagubionego w czasie' iiii następny rozdział' The allies'.
Pozdrawiam~!
Kimi~
jak to został 1 rozdział? D: ja się nie zgadzam T.T
OdpowiedzUsuńPodobało mi się bardzo. I cieszę się że król już im nie namiesza. Tu bardzo się przyda szczęśliwe zakończenie:)
OdpowiedzUsuńI Cień nie okazał się nie być zły. I mamy nowego malca:) Super czyżbyś może planowała 2 część tego opowiadania?
Dużo dużo weny:)
O Boże, to było piękne...takie kochane.
OdpowiedzUsuńKról dostał sprawdiedliwą karę. Więzić małego chłopca? Co za..za..potwór.
Niech Toru razem z Shinjim zapanują nad królestwem. Taka słodka z nich para<3
Nie moge doczekać się kolejnego, ale z drugiej strony nie chcę żeby był to koniec.
WENY, pozdrawiam.
Kathi
Został tylko jeden rozdział zagubionego w czasie?
OdpowiedzUsuńSzkoda ,bo bardzo mi się to opowiadanie spowodowało.
I moge ci pogratulować ponieważ robisz coraz mniej błędów *-*
~~~ megii
Ostatni rozdział? Tak szybko?! Podobało mi się, że chłopcy wyłączyli Shinji z akcji, tylko by im przeszkadzał, bo przecież żaden z niego wojownik. Cień wyszedł ci trochę nienaturalnie, za szybo jakoś zmienił zdanie. Trochę za mało napisałaś o powodach zmiany jego decyzji.
OdpowiedzUsuńZostawili króla by umarł z głodu? Bardzo okrutna kara, ale chyba na nią zasłużył.Toru powinien najpierw powiadomić przyjaciół co się wydarzyło. Nie zajmie mu to przecież dużo czasu.W dodatku liczę na jakąś gorącą scenkę, pomiędzy Shinji a Toru.
Aha, zapisałaś ładnie dialogi i chwała ci za to.:))
Ech co? On ma wrócić! Toru ruszaj ten leniwy tyłek do swojej księżniczki!
OdpowiedzUsuń_________________________________
http://opowiadaniayaoi-nany.blogspot.com/