niedziela, 2 marca 2014

Namiętny Interes 2


Witajcie kochani!!
Mam dla was kolejny rozdział nowego opka:)
Jakoś tak mi się nudziło na zajęciach to napisałam :D Oczywiście to, że napisałam notkę z nudów nie znaczy, że włożyłam w napisanie jej mniej serduszka niż w poprzednie notki. Starałam się jak mogłam <3
Mam nadzieję, że się wam spodoba. 
No nic nie przedłużam już i zapraszam do czytania i zachęcam do komentowania :)

Rozdział zbetowany przez moją kochaną Draco'nkę, która przesyła wam buziaczki <3 ;3;3;3


Rozdział 2 


Dwudziestoletni blondyn wysiadł z taksówki i spojrzał na wieżowiec, którym od dziś miał zarządzać. Był cały oszklony. Ciemne szyby przyjemnie chroniły przed zbyt mocnym słońcem, jednak nie zmniejszały widoczności pracownikom wyglądającym przez nie. 
Matt westchnął cicho, przybierając chłodno-obojętny wyraz twarzy. Niech nie myślą, że będą mogli mu wejść na głowę, bo jest młody. Potrzebował rzetelnych, pracowitych i godnych zaufania pracowników, a nie oszustów próbujących dostać w łapska jak najwięcej pieniędzy.

Od razu po przekroczeniu progu budynku, przywitała go jego sekretarka Mary. Zawsze w pracy miała na sobie szarą garsonkę i grafitową spódnicę. Tak było i tym razem. Choć kobieta dochodziła już 50-tki, dalej była bardzo atrakcyjna.
Chłopak nigdy nie patrzył na wygląd, czy też zainteresowania pracowników. To nie było istotne. Ważne było, by mieli wiedze i potrafili jej użyć. Młody mężczyzna, z autopsji wiedział, że jeśli człowiek nie ma doświadczenia w branży, to nie należy go od razu spisywać na straty. Co więcej, najczęściej właśnie ci pracownicy, byli chlubą ich firmy.

Aby dostać się do MProduction, nie licząc dyplomów ukończenia szkół, staży i kursów, trzeba było jeszcze przejść rozmowę kwalifikacyjną ,i mimo że blondyn miał od tego ludzi, wolał sam zająć się rekrutacją podwładnych.

- Pięćdziesięciu kandydatów czekało pod gabinetem. Dwudziestu pozostałych umówiłam na jutro, w godzinach porannych. Na każdego przypada po 5 minut. - Odezwała się kobieta odruchowo już wkładając długopis za ucho. Jak co dzień swoje długie, czarne włosy upięte miała w figlarny kok. - Oto dzisiejsza poczta, dokumenty do podpisania leżą na pana biurku. Dzwonił pana Ojciec. Powiedziałam, że oddzwoni pan wieczorem. - Powiedziała Mary zerkając do notesu.
Co on by bez niej zrobił? Ta kobieta to istny skarb.
- Dziękuję, Mary. Nie umawiaj na dzisiaj już nikogo. - Weszli do windy, która po chwili ruszyła powoli na 45 piętro. - Gdyby dzwonił Josh to…
- Nie łączyć, jest pan zajęty i nie ma ochoty rozmawiać z takim palantem. - Nie dała mu dokończyć. Już przerabiali te rozmowę, ponieważ brunet dzień w dzień wydzwaniał do niego, lecz Matt nie miał zamiaru z nim rozmawiać.
- Mówiłem już, jak bardzo cię uwielbiam? - Spytał blondyn uśmiechając się łobuzersko. Byli sami w windzie, więc na moment mógł się rozluźnić. Kobieta uśmiechnęła się ciepło kręcąc głową z politowaniem, po czym dała mu delikatnego kuksańca w bok.
- Nie podlizuj się Matty - Zawsze się tak do niego zwracała, gdy byli sami. Niestety, droga dobiegła końca i trzeba było wrócić do oficjalnej rzeczywistości. - Nie martw się, twoja kawa z mlekiem i dwiema kostkami cukru już na ciebie czeka w gabinecie. - Powiedziała rozbawiona widząc, jak mężczyzna patrzy na nią z wdzięcznością.

Zielonooki zmierzył chłodnym wzrokiem przybyłych kandydatów, równie zimnym tonem przywitał wszystkich, po czym zaprosił pierwszego przybyłego.


~~ 3 godziny później ~~


Co do diabła było z tymi ludźmi nie tak ?! Z trzydziestu kandydatów, wybrał jedynie cztery osoby, które  nadawały się, by pomagać mu w zarządzaniu firmą. Zmęczony i zły oparł się wygodnie o fotel. Kawa wystygła już dawno. Miał właśnie poprosić Mary, by zrobiła mu nową, gdy usłyszał podniesione głosy na korytarzu.
Wstał, by sprawdzić co się dzieje. Gdy uchylił drzwi, dostrzegł młodego chłopaka, który błagał jego sekretarkę, by pozwoliła mu na spotkanie z nim. Miał może z 16 lat, z pewnością nie więcej. Ubrany był w jasne jeansy i błękitny podkoszulek. Różnica między nim, a poprzednimi kandydatami była ogromna. 

- Kruszynko, bardzo mi przykro, ale pan Bayen jest bardzo zajęty. - Starała się mu wytłumaczyć. Jej serce jednak miękło z minuty na minutę. Matt to wyczuł i postanowił się w końcu ujawnić.
- Czy mogę wiedzieć, co to za zamieszanie ? - Spytał zimno marszcząc czoło.
- Panie Bayen, ten chłopak chciałby... - Przerwał jej jednak w pół zdania błagalny głos chłopca.
- Zajmę panu tylko chwilkę. Proszę tylko o 5 minut. - W jego oczach widać było upór. Było wiadome, że chłopiec nie odpuści. Matt spojrzał na swoją sekretarkę. Miała ona podobny instynkt. Oboje umieli ocenić, poznać ludzi dosłownie po kilku minutach rozmowy. Widząc błagalny wzrok chłopca i przepraszający wyraz twarzy Mary, skapitulował.
- Masz trzy minuty. Mary, zaparz mi proszę kawę. - Rzekł, po czym obrócił się i zniknął w gabinecie. Chłopiec niepewnie podążył za nim, rozglądając się z zaciekawieniem po pomieszczeniu.
 Matt usiadł w fotelu, wskazując drugi na przeciwko siebie przybyszowi, patrząc na niego wyczekująco.
 Kandydat denerwował się. Już nie był tak pewny siebie, jak przed chwilą. W tym momencie bał się nawet podnieść na zielonookiego wzrok.
Ciekawe. Cóż on ma mi do powiedzenia. - pomyślał Matt.
 - Bo ja... Bo ja chciałem... - Drobny chłopak wyciągnął teczkę zawierającą CV w stronę mężczyzny, by ten mógł się z nim zapoznać. Musiał wziąć się w garść, przecież zależy mu na tym. 
Matt mógł w końcu ponownie dostrzec zacięte spojrzenie chłopca. Jego niebieskie oczy patrzyły hardo na niego tak, jakby mówiły, że bez walki się nie podda.
- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś niepełnoletni ? Nie mogę przyjąć dziecka. - Powiedział spokojnie Matt, spoglądając obojętnie na chłopca. Teczka nie była ważna. Chciał, aby chłopak sam mu powiedział coś o sobie.
- Za 3 miesiące skończę osiemnaście lat. - Odparł cicho chłopak, czym kompletnie zbił z tropu blondyna. Ten jednak nie dał nic po sobie poznać, jedynie uniesiona brew, znaczyła o jego zaskoczeniu.
- Dobrze, na to jeszcze można przymknąć oko. Mam tylko pytanie. Dlaczego chcesz tu pracować i dlaczego uważasz, że powinienem wybrać właśnie ciebie? - Spytał Matt opierając brodę na dłoniach i patrząc na chłopca nieprzeniknionym wzrokiem. 
- Ponieważ ta praca jest dobrze płatna, a ja potrzebuję pieniędzy. - Powiedział blondynek.
Kolejne zaskoczenie. Chłopiec coraz bardziej go zadziwiał. Postawił na szczerość i to był dobry pomysł. Zyskał tym dużego plusa u Bayen'a.
 - Nie będę się zagłębiał w swoją historię, bo nie ma na to czasu, zaś mogę zapewnić, że nigdy niczego nie ukradłem i nie byłem karany. - Powiedział, poprawiając się w fotelu. - Robiłem raz za gońca i znam obsługę komputera i kserokopiarki. Umiem również radzić sobie z innymi ludźmi. - Co rusz zagryzał dolną wargę. Widząc rozbawiony wzrok mężczyzny wiedział, że został przejrzany. Jego policzki zarumieniły się delikatnie. - No dobrze. Średnio sobie radzę z innymi, ale jestem uparty i nigdy się nie poddaję.
Matt pokiwał delikatnie głową. Już wiedział, że zatrudni chłopca. Przyda mu się ktoś taki. Mary go podszkoli i przy okazji będzie miała mniej roboty. No i dzieciak nauczy się czegoś nowego. - No dobrze, Akai. - Powiedział, wertując papiery, które przyniósł chłopiec. - Teraz najważniejsze, bo nie masz tego zawartego w CV. Gdzie mieszkasz? Potrzebny mi również numer twojego telefonu. - Skinął głową dziękując tym samym za kawę, którą postawiła przed nim Mary. O dziwo, przyniosła również szklankę z sokiem dla chłopca. Dla żadnego z wcześniejszych kandydatów nie przyniosła nawet wody. -  Ciekawe. - pomyślał ponownie tego dnia młody prezes. - Skoro Mary go polubiła, musi w nim coś być. Gdy tylko zniknęła za drzwiami, jego wzrok ponownie zwrócił się ku chłopcu. Zaskoczeniem było to, że on znowu zaczął się denerwować i unikał jego wzroku.
 - I co ja teraz zrobię? Mam mu powiedzieć prawdę? Ale przecież wtedy mnie nie przyjmie? Phi, o ile w ogóle cię przyjmie. - Akai bił się z własnymi myślami. Mieszkał w starej kamienicy, która miała zostać zburzona. Jeśli nie dostanie pracy, wyląduje na ulicy. Jednak chłopiec uznał, że kłamstwo nie będzie dobrym pomysłem. Postanowił zaryzykować. - Nie mam telefonu, a kamienica w której mieszkam, za 2 tygodnie zostanie zburzona, a ja zostanę bez dachu nad głową. - powiedział na jednym wydechu, zaciskając dłonie na szklance. - Nie chce trafić na ulicę.
- Chcesz mnie wziąć na litość? - Spytał spokojnie Matt, przyglądając mu się uważnie. Doskonale wiedział, kiedy ludzie kłamali. Malec jednak mówił prawdę. Po prostu to czuł. Ufał swojej intuicji. 
- A czy to działa? - Spytał nieśmiało Akai, ponownie poddając się zabiegowi podgryzania dolnej wargi.
Matt nie wytrzymał i zaśmiał się głośno, patrząc na chłopca ciepło. - Spokojnie. Niczym się już nie martw. Jednak wiedz jedno. - Matt spoważniał nagle. - Nie zatrudniam cię z litości. Jesteś szczery i znasz obsługę komputera. Poza tym, Mary przyda się mała pomoc. Zaczniesz od jutra. Tygodniowy okres próbny powinien wystarczyć.  Moja sekretarka Mary, którą zdążyłeś już poznać wdrąży cię w sprawy firmy. A co do twojego mieszkania…  - Zamyślił się na moment. Może i w pracy był chłodny i oziębły, ale nie pozwoli, by dzieciak trafił na ulicę, ani mieszkał w takiej ruderze. - Jeszcze dziś podpiszemy kontrakt. Na razie na pół roku, potem zobaczymy. Domyślam się, że zanim znajdziesz nowe lokum, minię trochę czasu, więc na ten czas, zamieszkasz u mnie. - Powiedział mężczyzna podnosząc się z fotela, podszedł do fotela i potarfał mu włosy.
 Akai nie wiedział, co powiedzieć.  Miał ochotę płakać ze szczęścia. - B… Bardzo panu dziękuję. Będę się starał. Nie zawiodę pana. - Powiedział, podrywając się z fotela, a w jego oczach znów można było zobaczyć zawziętość. - Ale mieszkanie z panem... - Blondynek spojrzał nieco niepewnie na mężczyznę. Ciekawiło go, co jego nowy pracodawca chciał w zamian. No cóż, życie nauczyło go, że nie ma nic za darmo.
Matt, widząc jego wzrok, pokręcił delikatnie głową i spojrzał na niego nieco urażonym wzrokiem. - Nawet tak nie myśl. Nie jestem jakimś zboczeńcem, ani nie mam zamiaru pobierać opłat za twój pobyt w moim mieszkaniu. Chcę ci po prostu pomóc. Nie musisz się niczym martwić. Jeśli chcesz, zaznaczymy to w umowie. Będziesz się wtedy czuł bezpieczniej? - Spytał łagodnie uśmiechając się do chłopca.
- Niech mi pan nie czyta w myślach. - Mruknął zawstydzony blondynek i spojrzał na szefa uśmiechając się po chwili nieśmiało. - To nie tak, że panu nie wierzę, ale wolałbym, aby to zostało dopisane w umowie.
- Dobrze, a teraz, jeśli pozwolisz, wrócę do pracy. Idź do tej miłej pani, z którą wcześniej rozmawiałeś. Ona wszystkim się zajmie. Kończę pracę za 2 godziny. Niestety, musisz na mnie poczekać. Potem pojedziemy i pokaże ci mieszkanie. - Powiedział blondyn. Chciał dodać coś jeszcze, jednak zadzwonił telefon, a musiało to być coś ważnego, skoro Mary przełączyła rozmowę. Dał chłopcu znak, by zrobił tak, jak go prosił, po czym już służbowym chłodnym głosem odezwał się do słuchawki. - Bayen, słucham? - dzwonił jego doradca. Podobno sekretarka zastępcy dyrektora MSMCity będzie na bankiecie z okazji wprowadzenia nowego produktu na rynek. Sam Dyrektor nigdy się nie pojawiał na takich imprezach. Ba! Podobno nawet jego podwładni nie wiedzieli, jak wyglądał. Ale to nie było teraz ważne. To była jego szansa, by choć odrobinę przybliżyć się do MSMCity. 
Czyli sen musiał poczekać. Powiadomił Mary, że po pracy uda się na bankiet, i poprosił, by ona w tym czasie zajęła się chłopcem. Oczywiście, kobieta zgodziła się od razu. - Smoking będzie gotowy za godzinę i nie martw się, Matty. Zajmę się wszystkim. - W to nie wątpił. Dziękował niebiosom za tę kobietę. 

~~ Bankiet~~

Matt wszedł na salę , odruchowo odmawiając kelnerowi przyjęcia szampana. Nie miał ochoty na alkohol. Był zbyt zmęczony, a wiedział, że procenty sprawią, że stanie się senny. Miał zbyt ważną sprawę do załatwienia, nie przyszedł się tu bawić. Gdyby nie chodziło o interesy, już dawno leżałby w domu, w łóżku i odpoczywał. 
Dave dokładnie opisał mu sekretarkę zastępcy Dyrektora MSMCity. Rozpoznał ją bez problemu. Starsza kobieta, przed sześćdziesiątką. Jej surowy wyraz twarzy, uniform i wręcz idealnie spięte włosy, od razu mówiły, że tak łatwo mu nie pójdzie. 
- Pani Tamura? - Spytał, podchodząc bliżej. Wyciągnął wizytówkę, podał ją w oburącz i ukłonił się przy tym delikatnie. Długo się uczył o kulturze i zachowaniach w Japonii. Było to bardzo interesujące, więc nauka nie zajęła mu zbyt wiele czasu. Codziennie uczył się czegoś nowego, o tym wspaniałym miejscu.
- Pan Bayen. - Kobieta skinęła delikatnie głową na powitanie. Jak widać, ona również nie zamierzała udawać, że nie wie, z kim ma do czynienia. - Wiem, czego pan chce. Powinien pan wiedzieć, że spotkanie z moim pracodawcą nie jest możliwe. - Powiedziała kobieta, nie spuszczając uważnego wzroku z młodego mężczyzny przed sobą.
- Nie ukrywam, że moim celem jest rozmowa z pani szefem. Doskonale wiem, że to nie łatwe, jednakowoż mamy jedną wspólną cechę. - Uśmiechnął się delikatnie. Nie starał się być czarujący, ani owijać sobie kobiety wokół palca. Takie podchody od razu spełzłyby na niczym, a najgorsze jest to, że straciłby jakąkolwiek nadzieję na spotkanie z Dyrektorem MSMCity. - Jesteśmy zawzięci i dążymy do wyznaczonego celu. Sądzę, że jeszcze nie raz się zobaczymy. - Powiedział Matt ponownie kłaniając się delikatnie, tym razem na pożegnanie. Na razie zależało mu na tym, by zasiać ziarnko ciekawości. Był pewien, że po tej, jakże krótkiej, rozmowie z sekretarką firmy, MProduction zostanie dokładnie przez nich prześwietlone.  Małymi kroczkami do celu. Matt był cierpliwy i wiedział, że to się zawsze opłaca. Zadowolony wrócił z bankietu, po drodze odbierając z domu swojej sekretarki,  nowego, małego pracownika.



PS: Ciekawe jakie komentarzyki mi skrobniecie... Bo skrobniecie prawda? ;3
Wasza Maru;3

21 komentarzy:

  1. Ohayo~ Trafiłam tu przez przypadek, szukając miniaturek drarry- przeczytałam, spodobał mi się Twój styl...i zaczęłam czytać wszystko, od pierwszego postu. Uwielbiam tego bloga! Piszesz tak...ciepło i przyjaźnie, że aż żal, że nie ma więcej notek. Bo skoro już "nadgoniłam" pozostałe czytelniczki, muszę cierpieć w oczekiwaniu na kolejne rozdziały ._. Ale wynagradzasz je takimi cudeńkami ^.^ Co by tu....mam nadzieję, że Wen Cię nie opuści-komentarze karmią Wena i od dziś zamierzam regularnie dostarczać mu posiłków ;P Tak, wyszedł mi dziwny komentarz, pełen emotikon i wielokropków, ale chyba jeszcze śpię XD Następne będą bardziej ogarnięte, obiecuję!
    Pozdrowionka,
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
  2. A to niespodzianka, wygląda na to, że Matt jednak nie skończy na dole...Chyba że masz w zanadrzu kogoś innego dla niego, chociaż ten chłopaczek jest słodki <3 Ciekawe jak się potoczy rozmowa z szefem...Takie krótkie, ale już mi się podoba, czekam na kolejne rozdziały i dzięki za komentarz :D Jak prosiłaś, będę informować o nowych notkach i właśnie wczoraj jedna się pojawiła, zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cód, miód i malina. o3o
    Rozdział świetny, ale to już pewnie wiesz, bo twoje wszystkie opowiadania są wręcz genialne.
    No cóż, nie zostaje mi nic innego jak czekac z niecierpliwością na kolejny rozdział. Niech Cię wena ma w swojej opiece Maru-chan ^U^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieciak jest rzeczywiście miły i uparty, ale jakoś zdziwiło mnie, że Matt dał mu u siebie pokój. W końcu nie zna tego chłopaka, to bardzo naiwne ze trony szefa dużej korporacji, która zapewne ma wiele tajemnic.
    Swoją drogą jestem ciekawa jak ułożą się stosunki między mężczyznami. Niełatwo z kimś mieszkać w jednym domu, a co dopiero w mieszkaniu. Bardzo lubię biurowe romanse i będę ci kibicować.
    Nie każ nam zbyt długo czekać na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cud, miód i cukierki *w*
    Mam takie dziwne wrażenie, że między Matt'em, a tym uroczym dzieciakiem dojdzie do czegoś więcej... Nie wiem, skąd takie wrażenie się u mnie wzięło uwu' I to rzeczywiście trochę dziwne, że tak od razu dał mu u siebie pokój... Zgodzę się ze stregą biancą, że to bardzo naiwne UwU
    Ciekawi mnie jeszcze to, czy Matt spotka się z Josh'em, a jeśli tak, to kieedy~? Jestem ciekawa tej rozmowy, jeśli taka ma nastąpić XD A jestem pewna, że tak będzie... Może nie na 100%, no, ale na jakieś 59% to już tak :D
    Weny życzę~!

    OdpowiedzUsuń
  6. o już? tak się zaczytałam, a tu koniec rozdzialiku T_T
    bosko... ^^
    znalazłam kilka hmm niedomówień, jeśli się mylę to mnie olej ;)
    "Dwudziestu Pozostałych dwudziestu umówiłam na jutro" wydaje mi się że słowo 'dwudziestu' miało być tu raz
    "Smoking będzie gotowy za godzinę i nie martw się, Matty i ja zajmiemy się wszystkim. - W to nie wątpił. Dziękował niebiosom za tę kobietę." ona i Matty się zajmą, czy raczej ona i Akai? smoking jest dla Matt'a dlatego chyba ona z Akai'em się tym zajmą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłam :) Dziękuję, że wskazałaś. Niestety znasz mnie :D Mi się takie małe błędy zdarzają xD
      Dziękuję za komentarz ;3
      Maru;3

      Usuń
    2. To akurat moje bledy, prosze o wybaczenie, zmeczenie daje sie we znaki i machinalnie poprawia sie bledy po pewnym czasie.

      Gomme

      Draco'nka

      Usuń
  7. wszystko, cud, miód i orzeszki, ale ten nagły altruizm Matta jest trochę naciągany, patrząc obiektywnym spojrzeniem na XXI w. Zresztą ja bym nie wpuściła do domu jakiegoś obcego i to po 5 minutach rozmowy, mimo wszystko.
    poza tym Akai uroczy uparciuch, mam nadzieję, że nie stanie się z niego jakiś cukiereczek.
    czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się chociaż i ja inaczej bym rozwiązała sprawę mieszkania. Matt jednak seme ciekawe ciekawe. Chyba że to jeszcze nie wszystkie postacie, Akai uroczy i już się nie mogę doczekać aż zobaczę co jeszcze ma do zaoferowania.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do pisania na nudnych zajęciach. ja wcale a wcale nie uważam, że wtedy to, co sie pisze będzie jakieś nudniejsze, albo włożyło się w to mniej serca. Sama napisałam mnóstwo rzeczy na nudnych wykładach i nie uważam, że są w czymś gorsze. Chyba nawet wręcz przeciwnie im nudniejsze zajęcia, tym bardziej idzie się wczuć w to co się pisze, bo człowiek się w tym "zatraca" a Tobie wyszło to całkiem nieźle.

    Co do opowiadanka, już to sobie wyobrażam... Hue hue... Mały, słodki chłopczyk, wyglądający na nastolatka w mieszkaniu niewiele starszego, ale za to doświadczonego faceta. Hmmm Zastanawiam się, czy jak Matt wróci do mieszkania, to jego młodziutki lokator będzie czekał na niego w łóżku, ups pomyłka, literówka, chodziło mi, że spał w jego łóżku, albo albo, wychodzi spod prysznica, a po jego jasnej skórze delikatnie spływają kropelki wody, włosy wilgotne i roztrzepane, a do teko desperacko próbuje się zakryć skrawkiem ręcznika, gdy Matt na niego patrzy ze szczęką opadniętą niemal do samej podłogi...

    Wiesz, co pisz szybko, bo ja za dużo myślę.
    WENY!

    OdpowiedzUsuń
  10. Potrzebujesz chyba trochę więcej nudnych zajęć, bo wtedy piszesz tak boskie opowianka, że aż słów mi brakuje!! Akai? Serio? Czerwony? Bardziej pretensjonalnego imienia dla uke nie było już w zanadrzu? xD Nie no dobrze jest będzie mi się kojarzyć raczej miło tylko, że ciężko będzie pozbyć się w wyobraźni jego rumieńców. Akai :) W tajemnicy ci powiem, że nazwałam tak kotkę :P Ale to taka mała dygresja ;) Za to Matty *.* Matty, Matty, Matty świetny jest, uwielbiam go, jego wygląd, charakter, nie jest przesłodzony jak to u ciebie się dosyć często zdarza, nie rozpuść go za bardzo, dobrze? A tak na serio to spodziewałam się raczej wielkiego powrotu Josha, który będzie go prześladować, ale najwyraźniej za dużo Sekaiichi się naoglądałam (nie czepiaj się kocham to anime ^^) A tak przy okazji to wydaje mi się, że w tamtym związku Matty był uke, a przecież w takim opowiadaniu główny bohater nie może być uke, dziwie się, że jego ego się jakoś pozbierało po tym jak go Josh brzydko mówiąc w ch.ja zrobił :P Przepraszam już będę grzeczna ;) A teraz Akai... Kurde pisz szybciej, bo się już doczekać nie mogę!!!
    Całuski ;*
    Ciri666

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne nowe opowiadanie skarbie. Czekam na więcej!! :3 No to tyle nie będę się rozpisywać. Życzę weny i czasu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mrrrrrr.... szczerze jak przeczytałam, że chłopak wygląda na 16 lat to w głowie miałam tylko dwa słowa "rozpustnik nieletnich" Xd Jakoś tak mi się wyobraziło. xD

    Mieszać będą razem? Mrauuuu!!! *.* Ile się zdarzy , jeju!! *.*

    Weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    wspaniały rozdział, Akai taki uroczy, ale i uparty... ciekawe co jeszcze ma do zaoferowania... Matt zaproponował mu mieszkanie u siebie, no, no... ciekawe
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Sweeeeeeeeet niemoge się doczekać. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałam twoją nową fanką i jestem z tego dumna :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Na hell-of-fortune nowy rozdział, zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Maru czy jest jakaś możliwość, żeby się z tobą skontaktować? Miałam do Ciebie takie pytanie/prośbę w jednym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne:) złapiesz mnie tutaj: maru20@onet.eu
      lub tutaj: 10136531 :)
      Pozdrawiam
      Maru;3

      Usuń
  18. Maru, kiedy kolejna notka??????/ *.*

    ~ MisaoKuroShi

    OdpowiedzUsuń