sobota, 5 października 2013

The allies 14

Hey kochani :) 
Oto obiecany rozdział :) Na szczęście wyrobiłam się przed północą :D
Siedziałam nad nim cały dzień i mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Miłego czytania ...
Mam nadzieję, że zobaczę przynajmniej 7 komentarzyków pod postem.... ;)

Rozdział dedykuję Strega Biance <3 Bo to ona zawsze najmocniej mnie dopingowała. Nie szczędziła języka, by mi pomóc lub na mnie nakrzyczeć  haha:) 
Zawsze mi pomagałaś i dalej to robisz :) Zachęcasz mnie do pisania, gdyby nie ty, połowa tych opowiadań, by się tu nie pojawiła :) 
Mam nadzieję, że zawsze będziesz mnie wspierać i wypominać błędy, lub śmiać się ze mnie z powodu nadużywania słowa "delikatny" haha :) 
Kocham cię <3 
Twoja Maru ;)

PS: Nie zapomnijcie komentować:) 
Mam nadzieję, że nie zrobiłam za dużo błędów ;3 Nie krzyczcie xD
 


Rozdział 14


Draco wprawdzie był gotów się poświecić i iść obejrzeć wschód słońca ale po co, skoro tu  nie będzie tego za bardzo widać. Słońce wstaje z innej strony, z tej którą z zasłaniają  góry, ale blondyn chyba zrozumiał, ze Harry’emu na tym zależało wiec obiecał sobie wstać o  świcie, gdy będą już w wiosce i tam obejrzą razem ten wschód..... niech mu już kurcze  będzie.

Wstając na śniadanie Draco musiał chwile ponarzekać na te hałasy i na kobiety. Och jakie te paniusie były irytujące.
- I właśnie dlatego lubię podróżować z chłopakami, ze wszystkimi z wyjątkiem Zabini’ego, on siedzi w łazience godzinami wciąż sie pyta czy dobrze wygląda i pcha ręce, gdzie nie wolno przy ludziach. A tak poza ty …Potter pokopałeś mnie w nocy - dodał blondyn  na koniec zakładając koszulkę i zeszli razem na śniadanie, bo już niedługo mieli wpłynąć do portu. 
 
Draco był z rana bardzo rozmowny co tylko rozbawiło Harry'ego. Brunet na śniadaniu zerkał na niego cały czas dyskretnie.
- Oj no już nie narzekaj tak, jedz, bo ci wystygnie i za chwilę będziesz narzekał i na jedzenie - zaśmiał się cicho Harry popijając herbatę.
-Wiesz,,, - zaczął niepewnie brunet.
- Czuję się jakbym był na wakacjach, - potrząsnął głową zielonooki krzywiąc się.
- Strasznie niemądrze to brzmi – westchnął brunet. Harry od wylotu ani razu nie pomyślał o Hogwarcie, Voldemorcie i jego mugolskiej rodzinie.
- Masz na mnie dziwny wpływ - uśmiechnął się brunet patrząc na blondyna.
- Przy tobie zapominam o wszystkim, jesteś tylko ty, - Harry uśmiechnął się, lecz po chwili zdał sobie sprawę co powiedział i zarumienił się mocno.
- Mhm t,to ja idę na mostek, - uśmiechnął się niepewnie Harry i zwiał.


To miały być właśnie takie wakacje, żeby Harry się rozluźnił i w jakiejś normalnej atmosferze sie wyszkolił. Przecież nie będą tu z niego siódmych potów wyciskać... no przynajmniej na początku, bo się chłopak zarobi i zrazi do tego rodzaju magii. Jedli razem śniadanie, a  Draco i tak narzekał na jedzenie, był przyzwyczajony do nieco innych standardów a nie suchego chleba i przesolonych potraw. 

- Tak tak Potter, to jest mój sprytny plan, myśl tylko o mnie, bo jesteś tylko mój i cie nie oddam nikomu, możesz mi zastąpić domowe skrzaty, a nawet więcej -.
powiedział Draco, gdy chłopak odchodził, i w spokoju dokończył śniadanie, a potem blondyn poszedł za nim na ten mostek. Stanął za brunetem obejmując go od tyłu i oparł brodę o jego ramie całując go w policzek.
-  Widzisz? To tamta przełęcz. Tam będzie czekał na nas posłaniec – wyjaśnił Draco. 
 
 Harry słysząc ostatnią uwagę mimowolnie uśmiechnął się szeroko. Draco może tego nie wiedział, ale gdy blondyn mówił takie rzeczy, w jego głowie pojawiała się nadzieja, że będą razem już na zawsze.
Czarnowłosy z rozmarzeniem wpatrywał się w dal. Drgnął lekko gdy ktoś go objął, ale od razu się rozluźnił, to był Draco, nie trudno go pomylić, taki osobnik jest tylko jeden.
- Mhm, pięknie, już nie mogę się doczekać - szepnął brunet i obrócił twarz w jego stronę z delikatnym uśmiechem.
- Co do skrzatów, ja nim nie zostanę – Harry udał urażonego i wczesał dłoń w jego włosy.
- Za bardzo lubię leniuchować i spać – brunet puścił Draco oczko rozbawiony.

Po chwili  chwycił dłonie Draco które go obejmowały i przymknął oczy.
Czemu w takich chwilach nie może zatrzymać czasu? To było takie niesprawiedliwe.


 - Za kilka dni powiesz, że chcesz wracać do domu, pewnie boisz sie robali i pająków, co? Ten Twój rudzielec piszczał jak panienka na ich widok  -Draco zamknął oczy i odetchnął głośno i głęboko. Blondyn uwielbiał ten zapach, te świeżość, nieskalane powietrze, te dzikie puszcze, gdzieś za górami, tak jakby współczesność się tutaj nie dostała. To właśnie sprawiało, że takie miejsca były lubiane, chociaż w wielu przypadkach niedoceniane.
- O na pewno nie, zostaję  i dam z siebie wszystko – brunet pokazał mu język obracając się w jego stronę.

- Jesteś jak kocur, mówiłem Ci. Harry....zaczniemy twój trening od prób zmiany w zwierze, co ty na to? Taka postać kociątka wiele razy ci tyłek uratuje, a może nawet ją rozwiniesz do jakiegoś drapieżnego kociaka. Tu są czarne pantery, może ci się uda, hm? - Draco miał już swoją postać animagiczną, o której nikt nie wiedział, bo też tutaj sie tego nauczył, a wiedział o tym tylko wódz i szaman. To pomagało w ucieczkach, bo nikt sie nie spodziewał, że ten zwierzak to właśnie on. 

- Przemiana? Mhm, to chyba dobry pomysł, ale wtedy udało mi się tylko dzięki eliksirowi, nie wiem czy jestem w stanie to zrobić, - Harry pokręcił głową.
- Dobrze wiesz, że to, że jeszcze sam siebie nie wysadziłem, to tylko efekt głupiego szczęścia - uśmiechnął się brunet. Gdyby on miałby przyrządzić eliksir zmieniający ludzi w ich ani magiczną postać już dawno wąchałby kwiatki od spodu.
- No cóż ale obiecałem, będę się starał, jeszcze ci pokaże –Harry spojrzał mu w oczy z determinacją.
Nie da się, nie teraz kiedy ważą się losy całego świata i to z jego winy. A raczej on jest jedynym który będzie w stanie go zabić. Zabić Voldemorta i samemu zginąć.
Harry posmutniał i szybko odwrócił wzrok. Jednak przepowiednia była nazbyt jasna.
"Gdy zginie jeden i drugi polegnie z nim". Dlatego chciał ten czas z Draco spędzić jak najlepiej.
- Straszny pieszczoch z ciebie, Potter. śmiem twierdzić, że większy niż ja.- powiedział z delikatnym uśmiechem blondyn.

 Przepowiedni nie znał nikt prócz Dumbledore'a i Harry'ego, gdyby Voldemort o tym wiedział, nie polowałby na Harry’ego. I gdyby Draco o tym wiedział, nigdy nie pozwoliłby mu się poświęcać. Głupia Gryffońska odwaga,,,, a raczej głupota. W końcu Harry to głupi Gryffon, szlachetny aż sie rzygać chce i na pewno się poświeci dla dobra ogółu... 

Niedługo potem dobili do brzegu. Draco poszedł po ich bagaże i zeszli z pokładu. W porcie czekał na nich przedstawiciel plemienia, wymalowany w odpowiednie kolory, z przepaską z lekkiego materiału na biodrach, bo w puszczy tak było najwygodniej, nawet był na boso, ale oni byli do tego przystosowani. Przybysz przywitał sie z blondynem i Draco natychmiast rzucił na Pottera zaklęcie mowy, by rozumiał co sie do niego mówi i potrafił się w tym dziwnym języku dogadywać.

 Harry zszedł na ląd rozglądając się z delikatnym uśmiechem na twarzy. Po chwili przywitał się nieśmiało i ruszyli za nim.
- Mówiłeś coś o jakiś górach- spojrzał na blondyna.
- Będziemy się wspinać? - zaciekawił się Harry, w sumie, odkąd wyszli na brzeg nie mógł przestać gadać, strasznie się denerwował, skoro nie można tam używać magii, bo to obraża ich bogów, to co się stanie gdy znów będzie miał niekontrolowany wybuch mocy??
Albo jeśli zrobi coś nie tak? Ich zwyczaje były dla niego zagadką. Zerknął na Draco i wziął uspokajający wdech.

- D,,Draco, - spytał niepewnie brunet.
- A ,,a co się stanie, jeśli mh, użyjesz magii? Poza tym że obrazi to ich bogów? - szepnął Harry niepewnie, nie patrząc na niego.
Musiał wiedzieć, będzie musiał się po prostu bardziej kontrolować, nie chciał sprawiać blondynowi większych kłopotów.

- Harry znów zaczynasz panikować. – Draco trzepnął go dość mocno w tył głowy, żeby się ogarnął, na co ich przewodnik się roześmiał.
Harry zarumienił się delikatnie i spojrzał wilkiem na blondyna.
 -W...wcale nie panikuje, j,ja tylko, - Harry zagryzł wargę i spojrzał na Indianina zaciekawiony.

 - Pamiętaj, że teraz już nasz przewodnik nas rozumie. Magie można używać na wyznaczonym terenie przez szamana, o wyznaczonych porach treningu i tylko do treningu. Jeśli użyjemy magii do takich celów jak ogień, czy woda, czy przygotowanie jakiejś potrawy, to wtedy jest to obraza dla bogów, bo tylko oni tak mogą magie wykorzystywać. - chwile później  do rozmowy włączył się też ich Indiański przewodnik. 

- Swoich mocy można także, za zgodą bogów, używać do walki, niedaleko naszej wioski rozkładają sie inni tubylcy i chcą nas stad przegonić. Bronimy się ale tak by nikomu nic sie nie stało, nie potrzebne nam ofiary... Poza tym mamy w wiosce problem.  Giną nasi ludzie, znajdujemy ich zaduszonych, pogryzionych, albo w kawałkach i wiemy, że tego ludzie zrobić nie mogli. Zaczaiło się tu jakieś zwierze ale nie możemy go znaleźć, dlatego i wy jako goście będziecie wcielani do nocnych straży wokół wioski, macie te swoje patyki, macie broń, i to skuteczną broń.- mężczyzna prowadził ich do podnóża gór i tam pokazał im ścieżkę po łagodnym  stoku, a potem przesmykiem między dwoma wzniesieniami.

Harry spojrzał zaniepokojony na Draco. Nie , nie bał się, ale sam fakt, że coś zabijało ludzi. Musiał się dowiedzieć, pomóc.
- Może to wilkołak? Ale skąd by się tutaj wziął, a nie mogą go znaleźć bo przecież się przemienia - zamyślił się Harry.
- A gdyby to był Kwintoped to napadł, by od razu na całą wioskę, to coś musi być mądre – brunet spojrzał hardo na ich przewodnika. 

- Oczywiście, że pomożemy,, prawda Draco? – Harry uśmiechnął się. Jego myśli krążyły wciąż wokół tajemniczego stwora, gdyby nie refleks blondyna kilka razy by już leżał jak długi na ziemi.  

- Wilkołaki zmieniają się co pełnie, a ludzie regularnie giną. To  musi być inny zwierz. Nie wiemy jaki ale się dowiemy jeśli go złapiemy, bądź zabijemy.- Draco obiecał, że oczywiście pomoże, bo jak twierdził trochę rozrywki jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

 - A czy mógłbym zobaczyć ciała tych ofiar? – spytał spokojnie blondyn.
-Już są spalone, ale jeśli przydarzy się następna ofiara, będziesz ją mógł obejrzeć, ale miejmy nadzieje, że już więcej ofiar nie będzie.-  w końcu po kilku długich godzinach szybkiego marszu dotarli na równiny za wzniesieniem i dalej weszli w głąb puszczy do sprytnie ukrytej w gęstwienie wioski na polanie. Indianie, rdzenni mieszkańcy tej części Nowego Świata oblegli ich, by powitać gości i zaprowadzili prosto przed oblicze wodza.

Rozmyślania czarnowłosego tym razem przerwali sami mieszkańcy wioski którzy ich otoczyli witając z przejęciem. Harry nieco zawstydzony skinął im delikatnie głową i trzymając się blisko blondyna poszedł do wodza wioski.
 - Młody Smoku, witaj – odezwał się ciepło wódz plemienia.
Harry wpatrywał się w wodza, oczywiście, należycie się przywitał, zerkając teraz raz na blondyna raz na wodza. Młody smoku? – Harry mimowolnie uśmiechnął się. Musiał przyznać, że to do niego pasowało.
- Witam Cie , wodzu. Przyprowadziłem gościa, jak pisałem w wiadomości dla ciebie. To Harry Potter o którym również ci opowiadałem. Zostanie tu z nami, Harry chciałby się nauczyć czegoś więcej od twoich szamanów, od tego zależy przyszłość starego kontynentu.- powiedział blondyn kiwając głową wodzowi.

 - Oczywiście. Ugościmy was. Obowiązują stare zasady gościnności, przynależenie do plemienia nawet tymczasowe niesie ze sobą też pewne obowiązki – powiedział chłodno wódź.
- Do których z pewnością się dostosujemy. Dziękuje. – Draco skłonił się delikatnie.
- Oczywiście, postaramy się nie sprawiać żadnych kłopotów - powiedział szybko zielonooki, patrząc niepewnie na starszego mężczyznę. Musiał przyznać, że tak jak na początku Dumbledore, tak ten wódz wzbudzał w nim respekt. W końcu mogli chwilę odpocząć. Harry oparł się czołem o plecy Draco i westchnął głośno.
 - Już myślałem, że nigdy nie dojdziemy - mruknął zmęczony brunet. 
 
 

- A ty znowu marudzisz, Harry nie wolno tak narzekać, bo wezmą cie za słabiaka i ochrzczą jako tchórzliwego leniwego kociaka, bo nikt tu nie powie do ciebie „Harry”.  Zapewne wódz nada ci imię, gdy się troszkę wykażesz.- Draco zaprowadził bruneta do jednego z szałasów, by tam mogli się mniej więcej rozpakować i odpocząć.

 - Zostań, zaraz przyjdę, przyniosę wodę, a ty przepłosz wszystkie pająki i mniejsze zwierzęta. Ah  i uważaj na takie długie tysięczno-nożne robale, są jadowite i umiera się od ich ugryzienia w ciągu tygodnia , a nie wiem czy szaman zebrał już liście na odtrutkę, te drzewa nie zawsze kwitną i coraz trudniej je znaleźć, koloniści karczowali tutejsze lasy i większość ważnych roślin wymarło. – Draco wziął kilka dzbanków i wyszedł po wodę nad rzekę. Tubylcy wykopali kilka kanałów przez wioskę, by nie trzeba było daleko chodzić na niebezpieczny teren.

 - Smoku, Smoku! Cieszę się, że jesteś – krzyknęła młoda dziewczyna machając do blondyna energicznie.
- Takane, jak miło cie widzieć. – Draco przytulił dziewczynę mocno do siebie.
 - Już nie Takane, teraz jestem Biała Puma. Szamanka zrobiła ze mnie swoją uczennice, a ty przyprowadziłeś kogoś. To prawda? – spytała zaciekawiona dziewczyna.
- A takie małe Kociątko, żeby w końcu dorosło. Chodź ze mną do wodopoju – poprosił Draco. Ruszyli razem śmiejąc sie i rozmawiając jak starzy dobrzy znajomi.

Gdy Harry przeganiał pająki i inne robaczki ostrożnie rozglądał się, te stworzonka o których mówił Draco musiały być bardzo niebezpieczne, a nie miał ochoty się na nie natknąć, mimowolnie wyjrzał na zewnątrz, a widząc Draco tulącego jakąś dziewczynę poczuł się dziwnie,,, opuszczony? Tak to dobre słowo, patrzył jak razem odchodzą. Westchnął cicho, przecież to jeszcze nic nie znaczy prawda? Prawda?? A poza tym przecież on i blondyn są tylko przyjaciółmi, to nie jest jego sprawa z kim Draco się spotyka. Harry westchnął głośno i zabrał się za sprzątanie, by wszystko było idealnie i mogli spokojnie mieszkać. Gdy skończył z niecierpliwością czekał na wodę którą miał przynieść Draco. 


Draco trochę czasu zajęło przyniesienie wody, bo musieli ją porządnie odcedzić, w prawdzie była lekko rdzawa, ale właśnie idealna do picia, czysta, z Górskiego potoku, więc bogata w wiele minerałów no i miała inny smak, o wiele lepszy niż zwykła woda. Takane pokazała blondynowi kilka nowości w wiosce, opowiedziała o tym co sie działo no i przy okazji pokazała mu ślady po tym co z ciał członków plemienia zostało w miejscach morderstw. Draco wziął próbki, by wszystko porządnie przebadać. Wrócił z dziewczyną do szałasu, by ją przedstawić Harry'emu.

 - Ej kociaku, nie zjadło cie nic? To jest moja dobra koleżanka Takane, od niej mam wszystkie ważniejsze zioła, niedługo zostanie pełnoprawną szamanką więc pewnie to ona będzie też nadzorować twój trening. Takane podszkoli cie z eliksirów… -  dziewczyna się po chwili do tej wypowiedzi wtrąciła.

- Moja duchowa opiekunka i przewodnik nauczy cie rozmawiać z duchami, tymi dobrymi i złymi, ale dopiero wtedy, gdy uzyskasz równowagę ciała i duszy, a do tego, z tego co widzę, jeszcze daleka droga... – powiedziała dziewczyna patrząc uważnie na bruneta.
Harry przywitał się niepewnie patrząc to na jedno to na drugie.
- Jak widzisz nic mnie nie zjadło – Harry pokazał blondynowi język i nieśmiało uśmiechnął się do dziewczyny.
 - Miło mi, mhm mam nadzieję, że nie będziecie mieli ze mną za dużo problemów, jestem oporny co do nauki - zaśmiał się Harry.
 - Ale będę się starał- obiecał brunet.

 - Widzisz Harry, mówiłem, że jesteś rozchwiany emocjonalnie  - zaśmiał się blondyn.
Harry nie powiedział nic tylko zabrał od Draco wodę dając mu przy tym delikatnie kuksańca w bok. Gdy w końcu ugasił pragnienie odetchnął z ulgą. Po chwili ziewnął cicho i przetarł oczy.
 - P ,, przepraszam, chyba jestem trochę zmęczony - Harry uśmiechnął się przepraszająco. No cóż lot samolotem kilkanaście godzin, zmiana czasu, potem rejs i teraz wędrówka tutaj, to normalne, że ledwo trzymał się na nogach.  

 Nikt nie miał Harry’emu za złe zmęczenia. Draco to rozumiał.
 - No dobrze, to połóż się, jeśli dobrze wytrzepałeś wszystko, nic ci tu nie wejdzie - Draco razem z Takane rozsypali proszek wokół szałasu i oblali wodą liście i kory wodą z ziołami . To zabezpieczało „budynek” przed napadem robactwa jadowitego.
 - Ale nie mam nic na węże , bo drzewo kakaowca jeszcze nie ma dobrych liści ... – odezwała się dziewczyna patrząc na nich przepraszająco.
- Nic nie szkodzi Takane, akurat Harry z wężami sobie poradzi, jego nie ruszą, prawda kociaku? Śpij dobrze, obudzę cie gdy będziesz potrzebny – Draco pocałował  bruneta lekko w czoło i wyszedł z dziewczyną . Musiał sie rozejrzeć, przy okazji pomóc nieco przy wznoszeniu nowego kręgu dla szamanów. Zbliżała sie inauguracja i przyjecie Takane do kręgu szamanów, dla niej to wielkie święto, więc Draco oczywiście chciał pomóc. Zwłaszcza, że on i Harry jako nowi magicy będą musieli brać udział w tej uroczystości i przejąć obowiązki Takane, gdy ta wskoczy na wyższy poziom.

- Dobrze, dzięki – brunet mruknął sennie i ponownie przetarł oczy.
- Oh tak węże to akurat najmniejszy problem, a poza tym nic mi nie zrobią, i Draco też nie, więc się nie martw – Harry uśmiechnął się delikatnie. Mimowolnie przymknął oczy gdy blondyn ucałował jego czoło ale i zarumienił się delikatnie, bo dziewczyna wszystko widziała.
- Ale co z tobą? - spytał niepewnie brunet, lecz nie uzyskał już odpowiedzi. Draco wyszedł.
 - Ja będę spał a ty pracował? – mruknął brunet sam do siebie, jednak po chwili wygrał sen. Harry  położył się nawet się nie rozbierając i jak padł tak zasnął tuląc do siebie poduszkę.

  - Ładny jest. – Takane spojrzała na Draco uśmiechając się porozumiewawczo.
- Co nie? – zgodził się blondyn - Chociaż za chudy, i ma niewygodne kolana, i bałagan na głowie, ale jest naprawdę dość przystojny i ma formę kociątka –powiedział Draco uśmiechając się ciepło.
- Ach wiec stąd ten kociak,- zachwyciła się dziewczyna.
- Tak. Zrobimy mu eliksir żeby się uczył sam zmieniać, oby wyrobił w sobie bardziej wojownicze, bo będę się z niego wciąż nabijał – powiedział rozbawiony blondyn.

Harry nie wiedział ile spał, gdy się obudził było jasno, słońce już dawno wstało. Brunet napił się odrobinę wody i wyszedł rozejrzeć się za blondynem. No cóż,  przy okazji też trochę się rozejrzy, żeby wiedzieć co gdzie jest.
-Draco? – brunet rozejrzał się dookoła, ale nigdzie nie było Draco.
- Gdzieś ty polazł – mruknął brunet. Miał ochotę się do niego przytulić, przyzwyczaił się, że gdy wstaje blondyn jest obok niego. 

  Draco w najlepsze bawił się z młodą szamanką. Wyszli razem w głąb puszczy zbierać liście, a tubylcy zostali powiadomieni, że gdy Harry się obudzi, mają mu pokazać co ma zrobić. Harry miał zacząć trening jak najszybciej się dało, Draco był jeden poziom przed nim, bo posiadał już  równowagę pomiędzy duszą, a ciałem. Harry tego musiał się nauczyć, wiec rybacy wzięli go ze sobą nad większą rzekę.

Czarnowłosy zaskoczony poszedł za rybakami, miał robić coś takiego?
- Uważaj, ryby gryzą. Młody Smok jest w lesie ale wróci nim słonce zajdzie. -Dzień dopiero się zaczynał... Rybacy zabrali zielonookiego w odpowiednie miejsce na połów ryb podając mu kij, zaostrzony z jednej strony i pokazali jak należy łapać ryby. Nigdy nikomu nie udawało się to na początku. Było to trudniejsze niż wyglądało. Trzeba było nadziać rybę na kij. Wymagało to cierpliwości, wytrwałości, stania w bezruchu przez długi czas, no i silnego zdecydowanego ruchu i uderzenia. To niby zwykła praca i tak miało to wyglądać, ale według Wodza i Szamana to był pierwszy krok w treningu chłopaka. Draco też przez to przechodził. 

Ale to niemożliwe,, jak w można w taki sposób cokolwiek złapać!! – zastanawiał się brunet. Ale widząc, że inni robią to doskonale Harry uznał, że nie może to być takie trudne i zaczął wbijać kij gdzie popadnie ale nic.
Mężczyźni ponownie pokazali mu i wytłumaczyli, Harry powoli łapał o co w tym chodzi. Nie wiedział ile tam siedzieli, ale Harry nie rezygnował, w końcu był Gryffon’em. Nawet gdy powiedzieli mu, że powinni wracać na posiłek, zielonooki, powiedział, że zostanie sam, może wtedy uda mu się lepiej skoncentrować i żeby się o niego nie martwili. Zielonooki był już nieźle zmęczony, ale nie mógł sobie pozwolić na niepowodzenia. Nie pozwoli by znowu ktoś przez niego zginął, by coś stało się Draco. Musi ćwiczyć i jak obiecał tak robił. Słońce było już wysoko, dochodziło późne popołudnie a Harry dalej próbował, nie przejmował się bólem mięśni i zimnem wody. Nawet tego nie czuł, zbytnio koncentrując się na złapaniu ryby. Nie słyszał, przez to też jak ktoś do niego się zbliża, dotyk na ramieniu sprawił, że potknął się zaskoczony i runął do wody, prychając zamrugał kilka razy. 

Przed nim stał chłopak, może starszy od niego, zaczął go przepraszać i pomógł mu wyjść z wody. Harry uznał, że mała przerwa mu się przyda, usiedli razem na wielkim głazie rozmawiając o różnicach między mieszkaniem tutaj a w mieście, z elektrycznością. Harry co chwile wybuchał śmiechem.  

Draco w końcu żebrał odpowiednie zioła i wrócił do wioski . Zaczęło się ściemniać. Blondyn nie mogąc znaleźć swojego Kociaka zagadnął starszą kobietę, czy może wie, gdzie przebywa teraz czarnowłosy.  Kobieta wyjaśniła mu gdzie jest i co robi ten jego Kociak. Draco nie chciał mu przeszkadzać, a tym bardziej rozpraszać ale podejrzewał, że skończy się to niezłymi zakwasami, tak jak i on kiedyś tak skończył chcąc  pokazać, że potrafi. Blondyn przygotował specjalną maść na obolałe mięśnie, na pęcherze na dłoniach od trzymania kija i szczypce w razie, gdyby miał w dłoniach drzazgi. Takane natomiast przygotowała posiłek - starte owoce i mięso z białych robaków( bardzo popularnych w ich wiosce. ) lekko podsmażone, idealne na wieczorne gorączki i zaniosła to Harry’emu.

 - Kociaku, Młody Smok się martwi i pyta czy wszystko z tobą w porządku, przyniosłam ci kolacje – Takane podała mu miseczkę zrobioną z kokosa i również sie przysiadła słuchając ich z zaciekawieniem.  
Harry spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie.
 - Bardzo dziękuje, umieram z głodu - brunet jadł powoli, jednak jak zwykle nie zjadł dużo.
 - Muszę wracać do ćwiczeń - powiedział z delikatnym uśmiechem Harry.
 - I tak już miałem długą przerwę –brunet spojrzał na nich rozbawiony. Chwycił kij znowu zabierając się do łapania, ryb. Był zdeterminowany, musiał złapać chociaż jedną. Jednak pół godziny później jego chęci opadły, siedział tu już cały dzień a nic nie złapał.

 - Jestem do niczego – mruknął brunet. Jego Draco znał się na wielu rzeczach, zrobił już wiele w wiosce, a byli tu dopiero drugi dzień. Gdy Harry odłożył kij dopiero wtedy poczuł jak bardzo jest zmęczony i jak bolą go ręce i mięśnie.
 - Chyba przesadziłem - skrzywił się brunet i usiadł na brzegu wzdychając głośno.
- Młody Smok męczył się tydzień ze złapaniem pierwszej ryby, musiał nieco nadrobić masy i wyrobić sobie refleks. Długo ćwiczył i teraz już nie sprawia mu to problemu, praktyka czyni mistrza, poćwiczysz i też ci się uda...ale na dzisiaj już koniec. Wracajmy do wioski – powiedziała Takane. 
- Tydzień? Oh n,no to jutro spróbuje ponownie, -Harry uśmiechnął się wesoło. Wróciła nadzieja, że prawdopodobnie nie jest jeszcze z nim tak źle. Będzie ćwiczył do upadłego, aż mu się uda, ale to jutro…

Po chwili jego towarzysze zaprowadzili go do wioski ,do  szałasu gdzie Draco już na niego czekał, wykąpany i przebrany w lekką lnianą koszule. Koszula była idealna gdy była gorąco. Była zwiewna ale także chroniła przed słońcem. Draco musiał dbać o swoje piękne ciało i cerę.
Gdy tylko dotarli do szałasu w obroty wziął go blondyn, zaskoczony zielonooki spojrzał na niego.

 - Kociaku no nareszcie, myślałem, że się tutaj nie doczłapiesz – Draco rozbawiony wywrócił oczami pociągając Harry’ego na posłanie i rozebrał go do bielizny. Ciuszki wrzucił do glinianej misy, by je potem przeprać.
 - Nie ruszaj się i pokaż ręce. Zaraz się tobą zajmę - Draco obejrzał jego dłonie, powyciągał drzazgi, i opatrzył je tak, by jutro mógł wrócić do ćwiczeń. Potem na ramiona, nogi i plecy bruneta, Draco nałożył maść, nie pachniała zbyt przyjemnie ale pomagała, koiła ból.
- Draco aa,,ale to nic, nie musisz – szepnął brunet, ale posłusznie pokazał mu ręce. Po chwili mruknął cicho zadowolony, mhm, masaż nie licząc smrodu, byłoby ok.
 - Dlaczego jeszcze nie śpisz głuptasie !! –Harry  spojrzał na blondyna wilkiem.
 - Tylko pamiętaj, aby to rano z siebie zmyć, bo będziesz śmierdział i wystraszysz wszystkie ryby – powiedział blondyn patrząc na niego uważnie  nie odpowiadając na pytanie bruneta. Co miał powiedzieć? Że czekał na niego, bo się martwił? Nie miał zamiaru się do tego przyznać.  
- Pracowałeś dłużej ode mnie, do łóżka natychmiast – brunet zrobił groźną minę, nic na to nie mógł poradzić, że się o niego martwił. Harry ziewnął cicho. Był wykończony.

- Dobranoc Draco – Harry podszedł z delikatnym uśmiechem do niego i pocałował go. Oh tak, potrzebował tego, nie sądził, że byłby w stanie tęsknić za nim, a tu cały dzień w jednej wiosce się mijali, a on tak cholernie tęsknił.
 - A teraz do łóżka – powiedział Harry rumieniąc się mocno.
Takiego buziaka na dobranoc blondynowi naprawdę brakowało.

 - ej Potter, wiesz, że to zabrzmiało strasznie dwuznacznie? Wybacz ale śmierdzisz, wiec niestety dzisiaj cie do łóżka nie zaciągnę. - Draco cmoknął Harry’ego jeszcze szybko w policzek i poszedł sie położyć na drugie posłanie, które znajdowało się pod ścianą , z dala od Harry'ego.
- Wybacz kociaku, śpisz dzisiaj po drugiej stronie szałasu....ach i jestem z ciebie dumny, nie dałeś sie zjeść piraniom he he, one są w sumie najwolniejsze więc jak jakąś złapiesz w końcu na ten patyk, natychmiast je pal, bo po lądzie też potrafią chodzić . 

Harry tylko pokazał mu język, wystarczyło, że znów był koło blondyna, a problemy znikały.
 - Dobranoc Draco - szepnął brunet i położył się po drugiej stronie.
 - A wiesz? Odważny Tygrys powiedział, że jutro pójdzie ze mną i mi pomoże – Harry uśmiechnął się szeroko.
 - Jest bardzo miły, wszyscy w wiosce są bardzo mili, ale dlaczego mówią do mnie „Kociaku” ? – brunet spojrzał rozbawiony na Draco.
 - Założę się, że to twoja sprawka – Harry mruknął sennie.
- Rozprawię się z tobą jutro, ty,, mhm arystokratyczny,,, głuptasku – mruknął brunet  i po chwili zasnął.

  „Kociak” - tak już go ochrzczono i tak pewnie zostanie, chociaż Draco słyszał, że wódz mówi na Harry’ego „Kociątko”, bo jeszcze nie wydoroślał i Harry Kociątkiem zostanie dopóki nie osiągnie odpowiedniego poziomu w treningu.
Następnego dnia rano, Tygrys wpadł do szałasu, by ich obudzić.
 - Smoku! Kociaku! Czas na łowy, zbliża się wielka uczta dla Takane, już przy następnej pełni księżyca, to jest za kilka dni, musimy nałowić jak najwięcej ryb. Myśliwi poszli już łowy... Smoku dołączysz do nich czy pójdziesz  z nami? – spytał Tygrys uśmiechając się delikatnie.
- Idę z wami, zobaczymy czy Kociak się czegoś nauczył - Draco zebrał się szybko. Umył twarz w misce z wodą i obudził Harry’ego lekkim pocałunkiem.

-Mhm - Harry zamruczał zadowolony czując pocałunek i od razu otworzył oczy, to była miła pobudka.
 - Potter, wstawaj, szoruj do rzeki się wykąpać i czekamy  na ciebie nad rzeką. Weź kij i przygotuj się na mega ból, bo sprawdzę co z twoją zmianą w kota. Trzeba cię wymęczyć. Chciałbym sprawdzić twój limit, by wiedzieć jak trening ci ustawić- Draco  mówił to tak słodko jakby właśnie, nie mówił o tym,  że to będą tortury tylko zabawa.   

- Oh, juz idę…. Co? Przemiana? – Harry spojrzał na Draco niepewnie.
 - Ale ja nie chce – mruknął brunet, wiedział, że mu się nie uda. Wziął ręcznik który wziął ze sobą i poszedł nad jezioro. Harry  rozejrzał się niepewnie, po czym rozebrał się i wskoczył do jeziora.
 - Mhm jak miło, - mruknął Harry. Przepłynął kawałek, żeby się rozbudzić po czym szybko się umył. Nagle usłyszał dźwięk łamanej gałęzi, obejrzał się niepewnie.
- Kto tu jest ?! – zawołał wystraszony brunet, ale nikt się nie odezwał . Harry myślał, że mu się  zdawało, ale dotkliwie czuł czyjś wzrok na sobie. Szybko wyszedł z jeziora.
- Zdawało mi się - mruknął Harry idąc nad rzekę, gdzie zaczęły się już połowy.
 - Już jestem, czysty i pachnący -Harry pokazał Draco język rozbawiony i wziął kij do ręki. I zabrał się do pracy.   


 
  Pojawią się jakieś komentarzyki? ;3



9 komentarzy:

  1. Kto podglądał Harrego w trakcie kąpieli?
    Ewa
    P.S. Życzę weny i Oyasuminasai

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni integruję się z Draco, takie wstawanie o świcie to ogromne poświęcenie i powinno być porządnie wynagrodzone.:)) Blondyn jest okropna marudą o poranku, nic tylko mu w łeb przysolić. Języczek też ma niewyparzony, dobrze że chłopak ma poczucie humoru i te wszystkie uwagi odczytuje jako żarty.
    Ale z tego Harrego mały tchórz, jedno słóweczko mu się wymknęło i zwiał. Przytulne stworzonko z niego. I mam nadzieję, że nie spełnisz tej głupiej przepowiedni i nie zamordujesz nam głównego bohatera, bo cie znajdę i zjem.
    ,,szlachetny aż sie rzygać chce” - ta uwaga jest lekko obrzydliwa, wymioty to widowiskowa, acz paskudna czynność
    „nawet był na boso, ale oni byli do tego przystosowani” – Może raczej przyzwyczajeni, bo buty to im raczej nie wyrosły? )
    Z tego co mówił przewodnik, ci tubylcy cos sobie słabo radzą z zagrożeniami. Draco naprawdę uważa za rozrywkę polowanie na potwory? Harry stanowczo powinien go trzepnąć.
    Nowe imię dla Harrego? O to dawaj, jestem ciekawa! Czyżby nasz ,,mały kociak” (zabiłabym Draco za to określenie) był zazdrosny?
    Jak jeszcze ktoś tu zrobi coś ,,delikatnie”, to cię palnę.
    Harry jak już coś zacznie, to jak zwykle popada w przesadę. Dobrze, że ten nieznajomy chłopak wybił go z rytmu.
    Mięso z białych robaków? Ohyda! Ja tu śniadanie jem ty niedobrzelcu!
    Chłopcy bardzo o siebie dbają, to słodkie i jednocześnie zabawne, jak jeden przed drugim, dość nieporadnie, ukrywa tę troskę.
    Zastanawiam się, czy to zwykły podglądacz, czy może zabłąkane ,,zwierzątko”, które wyszło zapolować na tubylców.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowały mnie te, jak wspomniałaś, potwory, które zabijają ludzi. To może być całkiem ciekwe!
    Do Harry'ego w 100% pasuje określenie "Kociak", bo jest tak samo płochliwy~ Według mnie, boi się, że powie coś nie tak i zrazi tym do siebie Draco c:
    Maaru, masz mi nie zabijać Harry'usia~ ;~; Może by tak powiedział Draco, o tej przepowiedni? Hm.? Ale w sumie...Wtedy Dracuś pewnie by go nie puścił i zaniechał treningów... No cóż : Wyjdzie w praniu xD
    Takane wydaje się być fajną dziewczyną, but mam przeczucie, że zakocha się w Draco ;~; I ten nowo poznany chłopak, również wydaje mi się podejrzany °~° Nawet nie wiem czemu xD
    Harry łowił rybki~ No, może nie do końca "łowił" ale uczył się je łowić. I całkiem zabawnie mu to wychodziło, nie ma co kryć c:
    Podoba mi się stosunek obu chłopaków do siebie. Martwią się o drugiego nawzajem, ale próbują to tuszować, co wychodzi niezwykle zabawnie. Ciekawa jestem, kiedy Draco powie te dwa piękne słowa Kociakowi c:
    Co do błędów... Gdzieniegdzie wyłapałam brak polskich znaków, a o błędy stylistyczne się nie czepiam, bo sama ich dużo robię xD
    Jeszcze jedną rzeczą, która mnie ciekawi, jest to, kto podglądał Kociaka? Zwierzaczek niosący śmierć, ta czarna pantera, czy jego, rzekomy, kolega?

    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział,
    Kimi~

    OdpowiedzUsuń
  4. Nienawidzę komentować ... ale dla ciebie się przełamie ;) Uwielbiam twoje historie ... Są bardzo ciekawe, do tego za każdym razem po skończonej notce mam taki niedosyt, że aż nie mogę wytrzymać... Jestem taka ciekawa co będzie dalej. A co do osoby, która podglądała Harrego mam nieodparte wrażenie, że to jest właśnie ten cały potwór, a jednocześnie ten chłopak z którym rozmawiał podczas treningu... no nic czekam z niecierpliwością na nowy rozdzialik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twoje historie
    Czytam aktualnie kilka blogów i niestety na dzień dzisiejszy tylko ty dodajesz nowe rozdziały (nie mogę winić autorów bo wiem jak ciężko znaleźć czas, albo jak ciężko czasem wymyślić ciąg dalszy).
    Ciesze się ze ciągle piszesz bo nie przeżyłabym gdybyś kiedyś porzuciła swoje opowiadania.

    Jeśli chodzi o błędy to ja nigdy się na ten temat nie wypowiadam. Nawet jeśli są to ja ich nie zauważę bo jak mówiła moja polonistka mogłabym pisać książki jeśli ktoś poprawi błędy.
    Po każdym kolejnym rozdziale czuję okropny niedosyt, nie mogę się doczekać kontynuacji.

    Ściskam,życzę weny i pozdrawiam
    Whatsername;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kto go podglądał ?
    nie moge się doczekać nowego rozdziału <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Wspaniała Maru ! <3

    Może i jestem nowa u Ciebie i takie tam ale...
    To przez Ciebie nie wstałam dzisiaj do szkoły ! Zaczęłam czytać od początku "The alies" ok godziny 12 w nocy, a skończyło się na zakończeniu rozdziału 12 o godzinie 4:30 ...
    Ale nie mam Ci tego za złe, nie Twoja wina, że jesteś tak utalentowana, nieprawdaż?

    Dobra, teraz na poważnie. kocham Draco, to jak się drażni z "Kociakiem" , to jak Harry go pragnie, ale "nie chce popsuć przyjaźni". :3 I za każdym razem się śmieję, kiedy Blondyn karmi Kociaka bo ma kościste kolana :3 Kocham To !!!

    A wgl, kocham Twoją głowę, a raczej to co w niej siedzi, bo czytajac, nie mogę się oderwać od lektury, wzbudzasz we mnie emocje, jakie tylko zapragniesz, miotasz mna na prawo i lewo...
    Ale nie mam Ci tego za złe, nie Twoja wina, że jesteś tak utalentowana, nieprawdaż?

    A teraz parę technicznych spraw :
    1. Potrzebujesz bety, to pewne
    2. Mam nadzieję, że mimo natłoku zadań które masz, będziesz miała czas na wstawianie dalszej części
    3. Więcej bliskości, proooooszę
    4. Nie daj się długo prosić o wyjawienie tajemnicy, kto Zielonookiego śmiał podglądać??

    Kocham cie i czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że to, co kiedyś robiłaś z wysyłaniem powiadomień o notkach na gg nadal istnieje, więc oto i mój gadulec : 43371139

    Pozdrawiam i życzę weny

    Draco'nka

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne. A te ich konflikty. Co ty nam wymyślasz:) Nie spodziewałam się takiego fajnego Drarry ale podoba mi się:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    aaa Harry już został oficjalnie kociakiem, oby trening dobrze mu poszedł...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń