poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Mist 11 - Koniec



A oto ostatni rozdział "Mist'a". Nie wiem sama jak mi to wyszło.... zdaje się na wasze zdanie którym mam nadzieję podzielicie się ze mną w komentarzach.
Płakałam gdy czytałam od początku to opko :( nigdy nie zrozumiem jakim cudem wpadło mi ono do głowy. T_T no ale na szczęście dzisiaj się ona kończy... rozdział krótki, ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam...
Miłego czytania...




Rozdział 11


Jun modlił się by to w końcu się skończyło, by jego męki odeszły na zawsze. Choć został już dawno złamany i pogodził się z myślą, że jest tylko zabawką w rękach tego psychopaty to nie ważne ile razy był torturowany ból nie malał, stawał się coraz gorszy, coraz bardziej dotkliwy. Czy zrobił coś nie tak? Czym zasłużył sobie na taki los? No czym? Nie dość, że stracił już wszystko, nie miał zupełnie nic, to jeszcze los zapragnął sobie jego życia. Ale już dość, wystarczy prawda? Więc dlaczego jeszcze żyje? Dlaczego jeszcze czuje ból. Znowu poczuł jakby się dusił, nie mógł złapać tchu, wszystkie mięśnie napięły się na jak struna jakby chciały się bronić lecz ból nie ustąpił, wręcz przeciwnie zwiększał się z każdą chwilą. Gwayne nie zważał na nic, ani na krzyki, na szarpaninę chłopca. Zastanawiał się jedynie co mogłoby sprawić ofierze jeszcze większy ból. Po chwili chwycił rozgrzany pręt który przygotował, chciał naznaczyć chłopca na całym ciele, by cierpiał jak najwięcej. Chciał by jego krzyk niósł się po całym pokoju, by ściany przesiąkły tym bólem i cierpieniem tego kruchego i zmaltretowanego dziecka.  Gwayne nie spieszył się, znaczył brzuch, boki, nogi i dłonie, wszystko robił by przedłużyć cierpienie Jun’a.  


- Nie,,, proszę ! – krzyczał lecz na nic. Mężczyzna jakby był w innym świecie, jakby w ogóle nie docierał do  niego głos chłopca. Czyżby to był już koniec? W końcu zniknie ból? Mimowolnie na ustach chłopca pojawił się delikatny uśmiech. Czuł, że słabnie, jak morzy go sen. Już troszeczkę, jeszcze trochę…. Proszę – myślał chłopak. 


- Będziesz cierpiał, dopiero teraz zobaczysz co to znaczy ból. Przez ciebie mój brat stracił życie – warknął mężczyzna w końcu ukazując jakieś emocje. Więc ten chłopiec, ten na parterze to był brat jego oprawcy?! Ale jak zginął? Czyżby mężczyzna go zabił? Co się takiego wydarzyło? Nie miał pojęcia i wiedział, że się już nie dowie. 


Mężczyzna w końcu zainteresował się stanem ofiary, spojrzał na chłopca i zakończył tortury, podał mu szybko leki i opatrzył rany. O nie nie, nie pozwali mu umrzeć, jeszcze nie. Będzie cierpiał tak jak on cierpi po stracie Ariela. To wszystko wina tego dzieciaka! To przez niego jego ukochany braciszek poznał o nim prawdę, to jego wina, że został znienawidzony, że Ariel uciekł  i został napadnięty. TO WSZYSTKO JEGO WINA! Dlatego chłopak będzie jeszcze długo cierpiał.


Jun czując, że tortury zostały przerwane jęknął mimowolnie, to nie tak miało być! Miał umrzeć! Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem mężczyznę, widział ten gniew i szał w oczach. Wiedział już co powinien zrobić. 

- To twoja wina, - szepnął słabym głosem chłopiec.
-To przez ciebie…  on ,,, on nie żyje – spojrzał na mężczyznę z satysfakcją w oczach. Teraz albo nigdy. Musiał go doprowadzić do całkowitego szału. Miał ostatnią szansę by umrzeć.
- To ty.. ty do tego,, doprowadziłeś – powiedział, jego głos drżał, jego ciało płonęło od bólu.
- Jak śmiesz! – warknął mężczyzna i wymierzył mu mocny policzek. Nigdy nawet przez sekundę tak nie pomyślał. To nie była jego wina! Nie! To ten przeklęty bachor. To jego wina! Jego brat zginął przez chłopca. Nagle jego oczy zapłonęły.  Złość i żal po stracie braciszka wzięła nad nim górę. Jego dłonie same wystrzeliły w stronę delikatnej szyi ofiary.  Na początku ucisk nie był tak mocny, jedynie by na trochę odebrać mu dopływ powietrza. Lecz chłopak nie miał zamiaru się poddawać.


- T..to t.tww.oja,..w.wina – wychrypiał chłopiec patrząc mu wyzywająco w oczy, które powoli zaczęły się zamykać gdy ucisk na szyi się wzmocnił.
- Zamknij się! Słyszysz?! Zamknij! – to był pierwszy raz kiedy mężczyzna stracił opanowanie. To dlatego, że jedyne uczucia jakie miał żywił do swojego małego braciszka, a jego braciszek został mu odebrany. Teraz już nie miał zamiaru się hamować. Emocje wzięły nad nim górę.
Powoli  oczy, kiedyś tak pełne życia teraz zaczęły tracić blask, powoli powieki zaczęły opadać aż zamknęły się całkowicie. 


- D..dzię…ku…je – wyszeptał jedynie zanim jego serduszko przestało bić. Choć jego ciało było zmaltretowane na jego buzi widniał delikatny uśmiech. W końcu skończył się ból, w końcu mógł zasnąć na zawsze.
Mężczyzna wstał powoli z łóżka i spojrzał na chłopca, a raczej to co z niego zostało. Pierwszy raz poczuł wyrzuty sumienia, że kogoś skrzywdził. Dopiero teraz do niego dotarło, że wszystko co robił, do czego ponownie doprowadził! Był nikim innym jak tylko mordercą . Odbierał życie bo taka była jego zachcianka. Chłopak miał rację, Ariel zginął przez niego. Osunął się na kolana zakrywając usta dłonią. Gdyby tego nie zaczął, jego braciszek by żył. 

…………………………..


Tego samego dnia, ciało chłopca zostało znalezione niedaleko Miejskiego Szpitala. Wszyscy byli przerażeni widokiem stanu ciała chłopca. Dzięki siniakom na szyi policja doszła w końcu do mieszkania zbrodniarza. Jednakże było już za późno. Dom był zajęty przez płomienie. Kilku świadków twierdzi, że widziało mężczyznę w oknie na piętrze. Lecz nic już nie dało się zrobić.


Gwayne postanowił skończyć ze sobą, za dużo wyrządził krzywd już na tym świecie. Oczywiście służbę odprawił, nie chciał ich więcej mieszać w swoje sprawy. Resztę majątku oddał na szpitale i domy dziecka w mieście. Chociaż tak mógł choć w małym stopniu zrobić coś dobrego dla innych. Wiedział, że to nie odkupi jego win, lecz to była jego jedyna, dobra podjęta w całym jego życiu decyzja. Usunął wszystkie dowody, razem ze sobą. I to był koniec Gweyna Crawford’a – lekarza i psychopaty.



KONIEC

28 komentarzy:

  1. Cudne, na początku łzy mi poleciały.
    Smutna historia, ale mi się bardzo podobała. Piękne.
    Tak się cieszę, że Gwayne się zabił.
    Szkoda mi Juna, on nie powinien cierpieć. No ale teraz jest już w lepszym miejscu mam nadizeję:)
    I nie, nie zawiodłaś..przynajmniej mnie.

    Kathi

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja do końca liczyłam na jakieś dobre zakończenie chociaż dla jednego z nich.
    To było bardzo mocne i nie spodziewałam się tego po tobie na prawdę. Całe opowiadanie takie inne i takie... przejmujące, straszne...
    Sama nie wiem co powiedzieć. Chociaż może Crawford samobójstwem trochę się lekko wywinął bo zasługiwał na boleśniejszą śmierć. Chłopca szkoda ale w końcu doznał ukojenia w cierpieniu.
    Dużo dużo weny i mam nadzieje na jakieś nowe tym razem szczęśliwe opowiadanko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz mi jak miał mieć boleśniejszą śmierć skoro nie czuł bólu? A on płonął żywcem, patrzył jak jego ciało się wręcz topi i nawet tego nie poczuł.

      Usuń
  3. Mist uważam za najlepsze twoje opowiadanie. Tragiczne i pełne przemocy, ale postacie miały bardzo dobrze zarysowane charaktery. Były wręcz jak żywe. Każdy kto to przeczyta na pewno popłacze się nad losem Juna, a może nawet pożałuje doktora. Nie lubię smutnych zakończeń, ale to było chyba najlepsze wyjście dla obu bohaterów. Nie wyobrażam sobie, jak chłopak żyłby po takich przejściach. Koszmary dręczyły by go do śmieci, nie mowiąc o lękach. Może powinnaś przerzucić się na thilery?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój BożeTTT^TTT MaruT.T Rzeczywiście to było piękne....pod koniec. Eh, Maru-chan mam nadzieje, że masz w zanadrzu jakieś opo z happy end-em, albo będziesz chciała kontynuować "Serce nie sługa"^^ które tak mi się spodobało^^
    Muszę przyznać, że piszesz coraz lepiej;D co mnie bardzo cieszy! Mam prośśśbe: nie pisz w nabliższym czasie tego typu(Mist) opowiadania bo nie wyszłam jeszcze z szoku i załamania nerwowego-.- tak dla dobra psychicznego twojej czytelniczki;)
    No dobra. Trzymaj się;* I weny życze(rutyna)
    ~.~
    Lilia Bezu

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze powiem,że nie wiem co napisać.
    Mentalnie płakałam gdy Jun umierał. Myślałam,że przynakmniej dla niego uszykujeszz jakiś dobry scenariusz,a ru takie zaskoczenie.
    Niemniej jednak,po części cieszę si3,że ta wcześniej wspomniana śmierć,była dla niego ukojeniem.
    Pod koniec tal myślę,że zrobiło mi się żal doktora....
    No nic.
    takie opowiadania,naprawdę,ci wychodzą.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. ... omg... jednak się skończyło tragicznieee :/ weny na inne opowiadania! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak ja się cieszę że Jun umarł! W końcu jego cierpienie się skonczyło!

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie świetne, bardzo mi się spodobało nawet z takim zakończeniem, chociaż było niespodziewane. Przeczytałam te rozdziały na jednym oddechu. Oby tak dalej, ale jeżeli mogę wypowiem się również w komentarzu na temat innego opowiadania a mianowicie Poznać Prawdę jak i jego kontynuacji. Pierwszy raz opowiadanie wyzwoliło u mnie emocje jak płacz. Świetnie piszesz i oby tak dalej, życzę ci weny twórczej(chociaż wiem że czasami jest z nią ciężko) I czekam na następne opowiadanie.....Ale się rozpisałam (^_^) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam kolejne opowiadanie do przeczytania! Super! Ale to jak skończę się uczyć... A raczej przepisywać notatki. Wiem, że chciałaś byś powiadamiana dlatego zapraszam na nową notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam tragiczne opowiadania - o torturach , śmierci w męczarniach i gwałtach- chyba sama jestem psychopatką o.O
    Podobało mi się i to jak, ale gdzieś tam miałam nadzieję, że jeszcze go trochę po torturujesz -,-
    Życzę weny i więcej takich cudeńków ;D

    Naklejka

    OdpowiedzUsuń
  11. Na to opowiadanie trafiłam przypadkiem szukając jakiegoś yaoi i muszę powiedzieć, że mimo tych wszystkich tortur zakończenie było naprawdę wzruszające. Całość przeczytałam w jeden dzień chociaż nie miałam takiego zamiaru, jednak tak się wciągnęłam, że po prostu musiałam wiedzieć jak to się skończy.
    Opowiadanie jest także o tyle dobre, że prawie nie ma tu błędów, znalazłam jedynie kilka interpunkcyjnych, co także jest ogromnym plusem, bo widząc opowiadanie ze stertą błędów ortograficznych(nawet w najprostszych słowach) aż odechciewa się czytać.
    Pozdrawiam i życzę weny
    A/

    OdpowiedzUsuń
  12. cholera! Popłakałam się :'( a Ja nigdy nie płaczę... Jesteś niesamowita!!! Już dawno nikomu mi udało się tak zagrać na moich uczuciach... Całe szczęście Jun został ostatnią ofiarą... Jestem tak wytrącona z równowagi że nie wiem co napisać... Bardzo ci dziękuję za to opowiadanie :) naprawdę jesteś ZAJEBISTĄ autorka!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. To było cudowne. Łzy mi płyną po twarzy. Piękne a za razem przerażające opowiadanie. Jun umarł chociaż na to nie zasłużył. Przynajmniej przestał cierpieć. I jak napisałaś że umarł mając uśmiech na twarzy trochę to mi pomogło bo już nie czuł bólu. Naprawdę piękne i wzruszające. Kocham Cię za to opowiadanie a jednocześnie nienawidzę za to cierpienie tego niewinnego chłopca.

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdziały przeczytałam na raz. Wszystkie były cudowne, nie banalne, inne od reszty, Mist nie było kolejną słabą opowiastką jakich wiele. Trzymało w napięciu, było brutalne, drastyczne. Postacie były świetnie zarysowane. Do końca trzymałaś fason. Popłakałam się gorzko na śmierci Juna. Nadal tylko nie rozumiem przez co doktorek stał się tym czym jest... był. Pewnie nie raz jeszcze tu zajrzę, cieszę się, że odnalazłam ten blog. Pozdrawiam ~Chii

    OdpowiedzUsuń
  15. ale przecież on miał być szczęśliwy! miał zostać uratowany przez Ariela albo tego służącego, miał żyć, miał zaznać miłości...
    nosz Maru okrutna, bede miala mokra poduszke...
    SHINJI! kiedy umre, odwiedze cie tam w niebie /bo ja bede pewnie w piekle, coz/

    love&peace...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skad mi sie wzielo to Shinji? ;___; Shinji jest szczesliwy z Toru, mam nadzieje...

      love&peace&don't cry

      Usuń
  16. piekne prawie sie popłakałam

    OdpowiedzUsuń
  17. Krótko, zwięźle i na temat [tym razem, bo przy poprzednim pisaniu superdługiego komentarza prąd mi wysiadł...] :
    *Opowiadanie bardzo działające mi na wyobraźnie. Nie zgadzam się ze wszystkimi komentarzami, które mówiły "O mój boże, nie mogę tego już czytać, to jest takie drastyczne! Dobrze, że Gwayene się zabił!". Może dlatego, że jestem super masochistycznym, transseksualnym psychopatą. Podniecało mnie wręcz wyobrażenie bólu jaki otrzymywał na początku Jun przez tortury Gwayena.
    *Nie podobało mi się to, że nie rozwinęłaś wątku z Arielem. Mogło by być ciekawie, ale przez to, teraz czuję mały niedosyt co do opowiadania.
    *Mogłabyś minimalnie uporządkować treści. Chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie punkt widzenia Gwayene, Juna i narratora. O wiele łatwiej by się czytało, jeżeli zrobiłabyś z tym porządek.
    Opowiadanie samo w sobie jest świetne, tylko wypadałoby nad nim jeszcze popracować.

    Powodzenia w dalszym pisaniu~

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja siebie nie rozumiem. Zero płaczu czy czegoś w stylu 'jakie to smutne'. Podobał mi się ten cały ból. Jestem dziwna naprawdę... XD

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego szkoda mi tego psychopaty ?..Widziałam inne zakończenie.Myślałam, że doktorek w ostatniej chwili zmieni zdanie, że pokocha chłopca i będą razem szczęśliwi, albo że go przynajmniej wypuści.Marnie skończył.Ale skoro już chciał się zabić, mogł najpierw zadawać sobie taki sam ból, jak zadał Junowi.
    Genialna seria.Bardzo mi się spodobała.Zaczęłam czytać już nad ranem, bo nie mogłam zasnąć, a te pierwsze kilka rozdziałów jeszcze bardziej mnie rozbudziło.
    Lubię takie opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  20. To było świetne. Masz talent. Weny przy następnych opo =*

    OdpowiedzUsuń
  21. Straszne, smutne, wzruszające i piękne ;-;

    OdpowiedzUsuń
  22. Trafłam na twój blog całkiem przypadkiem. Trochę się przeraziłam gdy dowiedziałam się, że ta historia ma być drastyczna ale na szczęście dałam radę (z moją głową musi być coś nie tak). Opowiadanie bardzo mi się podobało, mogłabym się tylko doczepić do samobójstwa Gwayne'a. Śmierć Juna chwyciła mnie za serce i polecały mi łezki przy tej scenie. Szczerze śmierć Ariela była niespodziewana, nigdy bym na to nie wpadła. Całe szczęście, że służbie się nic nie stało. Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o Junie. Bardzo mi się podobało, pochłonełam wszystko jednego dnia. Oby tak dalej!! Powodzenia :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. To było super! te emocje . Nie wiem czy podobało mi sie to dla tego że jestem okropnym sadystą czy dla tego że masz naprawde wielki talent! Gdybym był łowcą talentów już dawno była byś zdobytą przeze mnie najlepszą pisarką . Piszesz tak żee.... nawet nie umiem tego opisać ! Dziękuje ci że piszesz opowiadania i upubliczniasz je dla innych .. Powodzenia!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Siedze i rycze jak glupi. Chociaz, że sam jestem masochistą. ;_;

    OdpowiedzUsuń