niedziela, 23 listopada 2025

Książę w Ramionach Mroku 12

 Jestem ~ Miałam trochę rzeczy na głowie ( w sumie dalej mam xD), ale jestem i zapraszam na kolejny rozdział. Nowe opowiadanie musi chyba jeszcze trochę poczekać. Mam nadzieję jednak, że uda mi się pojawić z 1 rozdziałem jeszcze przed końcem roku. 

Miłego czytania <3



Rozdział 12 – Taniec pieczęci

Tego wieczora Rafael nie zszedł na kolację. Zamiast tego powrócił do Dolnego Skrzydła, gdzie światło było zawsze przytłumione, a powietrze pachniało kurzem i starym pergaminem. Lior towarzyszył mu jak cień, bez słów, ale z tą cichą, nieustępliwą obecnością, która dawała więcej niż rady czy zapewnienia.

– Dlaczego nic nie mówisz? – zapytał Rafael, obracając w palcach małą, metalową pieczęć z symbolem płomiennego skrzydła.

– Bo nie wiem, co chcesz usłyszeć.

– A gdybym powiedział, że się boję?

Lior spojrzał mu w oczy. – To znaczyłoby, że jesteś mądrzejszy od połowy tej rady.

Zapadła cisza. Potem Rafael zaśmiał się krótko, szorstko. – Nigdy nie sądziłem, że zostanę kimś, kto trzyma światło we krwi.

– A mimo to nim jesteś.

– A ty?

Lior uniósł brew.

– Wierzę, że światło wcale nie musi oślepiać. Jeśli pozwolisz mi być blisko... może uda się je okiełznać.

Rafael nie odpowiedział. Ale jego palce, przypadkowo – lub nie – dotknęły dłoni Liora. Nie cofnął się.

 

Gavriel tymczasem pracował w jednym z bocznych pomieszczeń, otoczony notatkami, tłumaczeniami i glinianymi tabliczkami ze Wschodu. Choć był dowódcą, jego palce lepiej czuły pismo niż stal. Nad jednym z rytuałów zatrzymał się dłużej niż nad innymi – był napisany w starożytnym języku, pełnym skomplikowanych znaków, ale powtarzających się słów: odrodzenie, krew, światło pod ziemią.

Kiedy Valmar wszedł do pomieszczenia, Gavriel nie podniósł wzroku.

– Coś znalazłeś?

– Tak. Ale nie spodoba ci się to, co oznacza.

– Spróbuj mnie zaskoczyć.

Gavriel wskazał na tabliczkę. – Jeśli to prawda... Rafael nie jest tylko ostatnim z rodu. On jest... kluczem. Nie symbolem. Mechanizmem. Ciałem, w którym spoczywa zaklęcie.

Valmar zamarł. – Do czego?

– Do przebudzenia czegoś, co zostało zapieczętowane. Setki lat temu. Magii, która została wygnana z naszej krwi.

Król zmrużył oczy. – I co się stanie, jeśli ten klucz zostanie... użyty?

– Wtedy nikt z nas nie będzie już sobą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Tej nocy Valmar nie poszedł do swojej komnaty. Zamiast tego zatrzymał się przed drzwiami Rafaela. Wahał się tylko chwilę, zanim zapukał.

Rafael był już ubrany do snu – bez warstw, bez ozdób. W prostym szlafroku i rozpuszczonych włosach wyglądał... jak chłopak. Nie książę, nie klucz, nie spadkobierca.

– Nie spałeś – zauważył Valmar, wchodząc.

– Trudno zasnąć, kiedy każda pieczęć w zamku może zmienić cię w broń.

Król nie odpowiedział. Usiadł obok niego. Ich ramiona zetknęły się znów.

– Pamiętasz, jak się bałeś mnie na początku? – zapytał.

Rafael uśmiechnął się gorzko. – Nie na początku. Później. Kiedy zrozumiałem, że nie jestem tylko twoim więźniem.

– A teraz?

– Teraz boję się... że to nie wystarczy.

Valmar spojrzał na niego. – By przetrwać?

– By być sobą.

Cisza rozlała się między nimi jak ciemność. W końcu Valmar wyciągnął rękę. Dotknął ramienia Rafaela – delikatnie. Chłopak nie odsunął się. Zamiast tego wtulił się w jego bok, niespodziewanie. Tak po prostu.

– Nie chcę być sam – szepnął.

– I nie będziesz. 

<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3


W nocy straż odkryła znaki przy północnym murze. Ślady – wilgotne, głębokie. Jakby ktoś – lub coś – próbowało przebić się przez zabezpieczenia zamku. Jedna z pieczęci została naruszona.

Gavriel przebudził się jako pierwszy. Nie zareagował paniką. Tylko natychmiast wezwał Valmara i Rafaela.

Przy murze czekało ich coś jeszcze.

Znak – wyryty we krwi – tuż obok zniszczonej pieczęci.

Ten sam, który Rafael widział w swoich snach.

– To nie przypadek – powiedział Gavriel, dotykając plamy. – Ktoś wie, co się tu budzi. I chce to przyspieszyć.

– Albo zatrzymać – dodał Lior, zjawiając się z mieczem w dłoni. – Ale niezależnie od celu, to nie będzie ostatnia noc z takim widokiem.

Rafael stał w milczeniu.

Wiedział już, że sen się kończy.

A wojna dopiero się zaczyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz