poniedziałek, 5 września 2016

Dwa Światy 13

Miłego czytania!
Mam nadzieję, że nie znajdziecie tam zbyt wiele błędów, a rozdział przypadnie wam do gustu <3




Tom nie miał pojęcia co się stało, gdy odzyskiwał świadomość żałował, że miało to miejsce teraz, jego głowa pękała z bólu. Usiadł rozglądając się niepewnie. Miał przedziwny sen. Włamanie, ciemne płomienie, krzyki Liam'a, a potem ciemność. 
- To nie był sen - usłyszał głos. Tom obrócił się w stronę drzwi wpatrując się w mężczyznę, którego w ogóle nie poznawał. Jednak ten głos, włosy, tak bardzo znajome.
- K...Kuro? Ale... jak ty wyglądasz? Czy mamy dzisiaj Halloween? - zażartował jednak coś czuł, że nie spodoba mu się to co usłyszy. Te skrzydła, ta mroczna aura. Bał się trochę. 
- Nie Tommy. Posłuchaj, - podszedł bliżej i przysiadł na skraju łóżka.
- Osoba, która was zaatakowała była egzorcystą, Liam, ja jesteśmy demonami, przez naszą obecność tutaj, Richardson was zaata ...- jednak nie zdążył skończyć, gdy Tom poderwał się z łóżka.
- Liam? Co mu się stało? Wszystko z nim dobrze? Moment... Demonem? - Tom spojrzał na niego zaskoczony.
- To nie jest dobry moment na żarty Kuro. - powiedział stanowczo Tom. Chciał czym prędzej iść do chłopca i sprawdzić co  z nim.
- Domyślałem, że mi nie uwierzysz - nagle na jego oczach demon przybrał swoją ludzką postać, tak bardzo znaną Tom'iemu, a tak inną od tej, którą przedstawiał sobą jeszcze kilka sekund temu.
- Jak?- szok to zamało, by opisać, to co teraz czuł. Jednak to nie było teraz ważne!
-Liam! Gdzie on jest!- spojrzał stanowczo na mężczyznę przed sobą. Owszem nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego, jednak na szok i pytania przyjdzie czas później, teraz bardziej martwił się o chłopca. Przyzwyczaił się do jego obecności tutaj, polubił, traktował jak swojego młodszego brata.
- Spokojnie Tom. Liam śpi. Może trochę minąć zanim się obudzi. Jest magicznie wyczerpany - powiedział kładąc dłonie na ramionach młodszego mężczyzny.
- Dziękuje i przepraszam. Byłeś narażony przez nas na niebezpieczeństwo. Mało cię nie straciłem - szepnął Kuro dotykając jego policzka. 
- Opowiedz mi o tym. Opowiedz mi o was - poprosił Tom siadając z nim z powrotem na łóżko.
I Kuro opowiadał. Powiedział mu wszystko, o tym gdzie żyją, jak kuszą ludzi i jakie są ich stosunki z aniołami. Cierpliwie odpowiadał na pytania mężczyzny.
Tom starał się to na spokojnie poukładać w głowie, co było strasznie trudne. Demony, Aniołowie. Owszem był wierzący jednak nigdy nie sądził, że doświadczy czegoś takiego.
Jednak najbardziej nurtowała go jeszcze inna sprawa.
- Czyli po tym wszystkim wrócisz do siebie prawda? - spytał unikając jego wzroku.
Mikael go ostrzegał, że będzie cierpiał. Teraz rozumiał co miał na myśli jego przyjaciel, który okazał sie być Aniołem. To wszystko brzmiało tak nierealnie.
- Tom. Kochanie... - chwycił jego dłonie w swoje. Musiał wrócić. Był następcą tronu. 
To prawda, na początku chciał się zabawić, pobawić w zdobywcę. Jednak wszystko się zmieniło. Zakochał się, do tego w śmiertelniku. Jednak miał obowiązek wrócić do swojego Królestwa.
- Zostawisz mnie prawda?- spojrzał na niego z takim bólem wypisanym w oczach, że Kuro czuł się strasznie. Nie chciał go zostawiać.
- Nie rozmawiajmy teraz o tym - poprosił przytulając go do siebie, by nie patrzeć w te smutne oczy. Zranił go. Kiedyś nie obeszłoby go to nic. Jednak teraz... Teraz było inaczej. 
Była jeszcze jedna sprawa. Tom nie mógł o nich wiedzieć. Musiał o nich zapomnieć.
To sprawiało, że Kuro po raz pierwszy w życiu żałował tego kim był. 
- Połóż się i odpocznij jeszcze trochę. Przygotuje coś do jedzenia- ułożył go na poduszkach i okrył.
Tom miał ochotę się rozpłakać, jednak starał się być twardy, nie pokazywać jak bardzo cierpi.
Po tak długim czasie, w końcu komuś zaufał, zakochał się... Jednak czekało go znowu to samo, cierpienie.
Zakopał się pod kołdrę chowając twarz w poduszce. 


Kuro zszedł na dół wzdychając cicho i bez słowa zabrał  się za przygotowywanie posiłku dla Tom'a. Mikael spojrzał na niego uważnie jednak nie powiedział ani słowa. Wyczuł, że Tommy się obudził, domyślił się, że przeszli wraz z demonem trudną rozmowę. 
Mike był wściekły, Kazał demonowi trzymać się z dala od jego przyjaciela, by ten nie dawał mu nadziei. Jednak skończyło się na tym, że Tom znowu będzie cierpiał. On jako jedyny nie zasługiwał na to całe zło i cierpienie, które go spotykało.
Była także jeszcze jedna sprawa. Liam. Wiedział, że chłopcu już nic nie zagraża i obudzi się gdy tylko jego moc się zregeneruje, ale na Miłość Boską, trwało to już 4 dni!
- Mike spokojnie. - Brian postawił przed nim kubek z kawą. Przez te cztery dni zdążyli cóż... nie można tego nazwać przyjaźnią, Tymczasowe zawieszenie broni brzmi lepiej.
W tym momencie nie było znaczenia, czy było się Demonem czy Aniołem. Granica zatarła się, gdy dwa tak różne od siebie światy stanęły ramię w ramię, by uratować życie.
Anioł spojrzał z nikłym uśmiechem na demona i skinieniem głowy podziękował za troskę.
Nagle do domu wparował Mirel, a za nim nieodłącznie Kami.
- Nareszcie! - powiedział Mikael podrywając się z krzesła. Wszyscy byli ciekawi co stanie się  Richardson'em.
- Belial i Stwórca postanowili, że Richardson odrodzi się na nowo. - powiedział Mirel opadając na krzesło łapiąc oddech.
- Odrodzenie!? To za mała kara za to co zrobił! Powinien zginąć na zawsze! By jego dusza nigdy się nie odrodziła! - Mike nie był zadowolony z decyzji mężczyzn.
- Mikael proszę cię. Nie możesz podważać decyzji Stwórcy- powiedział łagodnie Kami.
- Poza tym to nie wszystko. - odezwał się nagle Mirel.
- Odrodzi się jako biedny, schorowany człowiek. Poczuje co to smutek, samotność i żal. Gdy jego życie dobiegnie końca jego dusza zostanie zniszczona na zawsze - powiedział Mirel a Kami przytaknął.
- Niech więc tak będzie. - powiedział Brian patrząc na brata stanowczo, by ani się ważył podważać zdania ich Ojca.
- Oh na wszystkie ciemności! Nic przecież nie mówię- warknął Kuro i z tacą ruszył do pokoju Tom'a.


Minęły jeszcze 3 długie dni zanim Liam się obudził. Tom z Mikael'em siedzieli w salonie rozmawiając o Niebie. Mężczyzna musiał przyznać, że to wszystko było takie fascynujące.
Co do Kuro... Unikał go jak ognia, co było niestety trudne gdy znajdowali się w jednym domu.
- To tak bardzo boli Mike. Ja naprawdę mu ufałem. Wiem, że nie mogliście mi nic powiedzieć, ale ... - pokręcił głową i wtulił się w przyjaciela. Sam też wiedział, co musi zostać zrobione. Dzięki temu Tom nie będzie cierpiał. Gdy Liam się obudzi i wrócą do siebie Tom zapomni wszystko. Nawet to, że byli przyjaciółmi. Mike czuł się z tym okropnie, ale tak będzie dla niego lepiej.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz- uśmiechnął się delikatnie oddając uścisk.

W tym samym czasie w pokoju na górze.

Liam przeciągnął się, by po chwili przetrzeć oczy. Chociaż się budził, czuł się zmęczony, tak jakby przespał zaledwie kilka godzin. Jednak coś było nie tak. Wyczuwał dokładnie aurę każdego, kto znajdował się w domu. Przecież jego moce nigdy nie był aż tak silny magicznie.
Dopiero po chwili wydarzenia sprzed... no właśnie kiedy? Spadły na niego jak kubeł zimnej wody.
Richardson, Tom i ten straszny ból i czarne płonienie pochłaniające go. Zdezorientowany i wystraszony zaniósł się krzykiem. Po chwili do pokoju wpadł Kuro a za nim Mike, Brian i Tom.
- Braciszku! - Kuro przytulił go mocno.
- Już dobrze Liam. Już ciiii.... Jestem tutaj. - szeptał Kuro kołysząc braciszka w ramionach. Brian patrząc na to, nie wytrzymał i rozpłakał się zaraz przytulając ich obu.
- Liam. Tak bardzo się bałem - szepnął Brian. Mike poczuł dziwne ukłucie w piersi. Czuł się niepotrzebny. Liam już go nie potrzebował. Zaciskając dłonie w pięści razem z Tom'em wycofali się zostawiając braci samych.
- Lubisz go - stwierdził Tom wpatrując się w przyjaciela.
- Widziałem to już wcześniej ale teraz... Nie chcę żebyś cierpiał tak jak ja. - powiedział Mike siadając na kanapę obok niego.
- Nie wiem o czym mówisz. - mruknął Mike, jednak widząc wzrok przyjaciela westchnął.
- Jesteśmy z różnych światów, tak jak ty i Kuro. Im szybciej moja znajomość z Liam'em się zakończy tym lepiej. Gdyby zabrnęłoby to za daleko. Liam także by cierpiał, a tak myśli o mnie jak o znajomym Aniele- wzruszył ramionami.
- Jesteś głupcem jeśli tak sądzisz. Jednak sam musisz zdecydować co zrobisz. Ja tylko chcę byś był szczęśliwy- Mike spojrzał na swojego przyjaciela. Tom przeszedł tak wiele, a jednak nie załamał się, co więcej starał się ich zrozumieć, martwił się o nich wszystkich i troszczył zupełnie nie myśląc o sobie. Nawet wśród aniołów nie ma tak dobrych i ciepłych duszyczek.
- Jesteś naprawdę wyjątkowy Tom. Cieszę się, że jesteś moim przyjacielem - Mike uśmiechnął się delikatnie. Będzie mu go bardzo brakowało. Nie wyobrażał sobie, że gdy ponownie pojawi się na ziemi Tom nie będzie wiedział kim jest, co więcej, nigdy więcej się nie spotkają.
Jego rozmyślania przerwało pojawienie się Brian'a w salonie.
- Liam, Wszystko z nim dobrze. Jest jeszcze słaby jednak jego aura i moce zregenerowały się całkowicie... Chcę cię zobaczyć- Brian spojrzał na Mike'a, który z nieodgadnionym wyrazem twarzy wstał i poszedł na górę.
- Zostawisz nas samych? Proszę? - Liam spojrzał na Kuro prosząco. Demon zacisnął usta w wąską kreskę, ale posłusznie wstał i zostawił ich samych.
- Jak się czujesz maleńki?- podszedł bliżej siadając na miejscu Kuro, pochylił się odgarniając jasny kosmyk z czoła chłopca.
- Bardzo się o ciebie martwiliśmy. Liam... Ja... - chciał przeprosić. Jednak Liam przeszkodził mu przytulając się do niego.
- Słyszałem cię. Słyszałem twój głos gdy spałem. - szepnął cichutko chłopiec. Mike poczuł, że po raz pierwszy w życiu się rumieni.
- Nie przepraszaj. Zrobiłeś wszystko by mnie chronić. Narażałeś nawet własne życie, bym mógł żyć - spojrzał na niego nieśmiało.
- Jestem cały i zdrowy - uśmiechnął się delikatnie.
- Oh ty mały głuptasie - mruknął Mike dotykając jego policzka. I jak miał teraz spokojnie odejść do Nieba? Jak mógł to zrobić wiedząc, że Liam będzie w piekle, tak bardzo daleko od niego?
Czy to wszystko nie może mieć szczęśliwego zakończenia? Czemu wszyscy nie mogą być szczęśliwi? Tom i Kuro, Liam... Ten mały demon skradł jego serce. Nigdy by się do tego przed sobą nie przyznał, gdyby nie te wszystkie zdarzenia. Gdyby nie strach, że może go stracić raz na zawsze. Rozumiał ból Tom'a. Oboje stracą kogoś bardzo bliskiego. 

Oczywiście, to jeszcze nie koniec opowiadania:) niedługo zapraszam na kolejny rozdział. Zanim zacznę pisać dalej "Namiętny Interes" chcę zakończyć " Dwa Światy".
Mam nadzieję, że rozdział choć troszkę się spodobał.
Całuski :***

Wasza Maru ;3

13 komentarzy:

  1. Jam chcieć jeszcze! I wszystko musi się dobrze skończyć bo zostanę ateistką! ;3 Uwielbiam taką tematykę, mam nadzieję że nie będziemy musieli długo czekać na next ^^
    Maru... możesz zrobić strony na blogu? Z każdym okiem, albo jedną z spisem treści bo ciężko wyszukać starsze pozycje :'(

    Buziaki,
    Azusa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * opkiem nie okiem... autokorekta... :/

      Usuń
  2. Bardzo się podobał, tak się cieszę, że to nie kolejna biała flaga. Witaj z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!!! Powróciłaś!!!
    Trochę głupio tak mówić, gdy nawet się nie przedstawiłam, a po kilku miesiącach wypada...

    Także dzień dobry, jestem Viana, fanka yaoi i amatorka czekolady. Witam wszystkich!

    Czekam na next ^^

    Viana Rocagris

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry,mam nadzieje na częstsze notki droga Maru. Have a nice.. Sth xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny rozdział pewnie za rok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    w końcu udało mi się przeczytać...
    mam nadzieje, że to zakończy się szczęśliwie, nie chcę aby cierpieli...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam ze nigdy nie komentowałam. Przeczytałam twoje wszystkie opowiadania i chociaż na początku (przepraszam za szczerość) staaaasznie pisałaś to wytrzymałam i cieszę się z tego powodu. Masz coraz to fajniejsze pomysły, piszesz coraz lepiej i... po prostu jestem szczęśliwa że udało mi się znaleźć twojego bloga i poznać Cię. Czekam z wieeeeeelką niecierpliwością na ciąg dalszy. Nie możesz nam tego robić, czytelnikom. Uczyń nam ten zaszczyt i pozwól czytać nam twoje piękne dzieła. Nie możesz tego tak kończyć. Dopóki nie ogłosisz uroczyście zakończenia (lub zawieszenia) bloga nie opuszczę Cię. Zostanę z tobą do końca. Będę codziennie sprawdzać czy pojawił się nowy post. Będę oczekiwać. Arigato za to że po prostu jesteś i świetnie piszesz.
    Twoja "świeża" czytelniczka
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  8. Bzyknęło mignęło i znowu przepadło. Wydałabyś chociaż stare skończone opowiadania w pdf-ach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    autorko, proszę proszę dokończ opowiadania, one są niesamowite po prostu.... tęsknię... chociaż się odezwij, daj znak życia....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. No i z wielkiego powrotu nic :(:(:(a szkoda .Trudno się mówi,tylko poco robic nadzieje czytelnikom i wiernym fanom :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobno nadzieja umiera ostatnia :/
    Moja właśnie umarła szkoda :(
    Już nawet nie zamierzam wchodzić na tego bloga usuwam go z ulubionych :(
    Nie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. nie poddawaj się ja cały czas na ciebie czekam i podejrzewam że są osoby,które jeszcze nie porzuciły nadziei, ja tego nie zrobiłam i nie zrobię daj znać co z tobą.
    Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam
    Park fei

    OdpowiedzUsuń