czwartek, 5 czerwca 2025

Książę w Ramionach Mroku 1

Rozdział 1 – Ostatni Rozkaz

Rafael nie był głupi.

Od tygodni przeczuwał, że coś się dzieje. Król i królowa szeptali za zamkniętymi drzwiami, jego siostra była nagle zbyt cicho. A służący, nawet ci najstarsi, nie patrzyli mu w oczy, jakby wstyd ciążył im na karku.

Ale nie sądził, że posuną się tak daleko.

Stał teraz w sali tronowej, wciąż w zbroi treningowej, brudny po szermierce, z mieczem jeszcze przypiętym do biodra. Naprzeciwko niego siedzieli oni — jego rodzice — i patrzyli na niego z tą chłodną, wyważoną obojętnością, którą znał aż za dobrze.

– Powtórz to — powiedział powoli, głosem, który drżał nie ze strachu, ale z furii. – Chcecie... żebym udawał moją siostrę?

Król odchylił się w fotelu.

– Nie udawał. Przez pewien czas... zastąpił. Dla dobra Aerandoru.

– Dla dobra Aerandoru?! — krzyknął Rafael, robiąc krok naprzód. — Dla dobra waszego własnego tyłka!

Królowa podniosła brew, ale nie odezwała się. Jak zwykle, zostawiała brudne sprawy mężowi.

– To tylko tymczasowe rozwiązanie — powiedział król spokojnie. — Valmar nie może wiedzieć, że nasza córka nie może opuścić kraju. Ty jesteś... podobny.

– Podobny?! — Rafael zacisnął pięści. — Jestem chłopcem!

– Nie będzie to miało znaczenia, dopóki nie nadejdzie noc poślubna — powiedziała królowa lodowato.

Zapadła cisza. Ciężka. Przerażająca.

Rafael nie mógł uwierzyć.

– Wysyłacie mnie na śmierć.

– Wysyłamy cię, byś uratował swój kraj — poprawił król.

– Uratował?! Za cenę własnej godności? — prychnął Rafael. — Za cenę życia? A może liczycie, że Valmar nawet nie zauważy?

– Valmar dostanie, co chce. Ceremonię. Pakt. Złoto. I zanim odkryje prawdę, będziemy już daleko.

Rafael zrobił krok w tył, jakby te słowa były ciosem.

– Więc to oszustwo. Nawet nie próba przymierza. Po prostu... sprzedajecie mnie za czas.

Król nie zaprzeczył. Królowa nawet nie drgnęła.

– Posłuszeństwo, Rafael — powiedział król. — To twój obowiązek.

Rafael wybuchnął śmiechem. Krótkim, pustym.

– Mój obowiązek? Być ofiarą, bo wam brakło odwagi?

– Masz zrobić, co każemy. — Głos królowej przeciął salę jak nóż. — A jeśli nie... wtedy naprawdę zostaniesz zdany na łaskę Północy. Bez eskorty. Bez pomocy. Bez planu.

Na moment zapanowała cisza.

– Już teraz jestem zdany na ich łaskę — szepnął Rafael.

Król skinął na straż.

– Zabrać go. Przygotować. Wyjazd jutro o świcie.

Rafael walczył. Kopał. Krzyczał. Ale żelazne ręce strażników były zbyt silne. Zaciśnięte zęby nie mogły powstrzymać łez, gdy ciągnięto go przez korytarze.

Po raz pierwszy w życiu poczuł, że naprawdę go zdradzono.

I że tym razem nie będzie odwrotu.

Zamknięto go w jego własnych komnatach — luksusowych, lecz teraz zimnych jak cela. Strażnicy nie odzywali się słowem, a służba unikała kontaktu wzrokowego. Jedynie Lior, jego przyjaciel z dzieciństwa i zaufany sługa, wszedł nieproszony i bezceremonialnie zatrzasnął za sobą drzwi.

– Czy to... prawda? — spytał, z twarzą bladą jak ściany.

Rafael siedział na łóżku. Oczy miał czerwone. Ręce drżały. Ale głos, gdy mówił, był cichy i wyraźny:

– Tak. Wysyłają mnie, bym udawał moją siostrę. Żeby sprzedać mnie wampirowi.

Lior przełknął ślinę.

– To szaleństwo.

– To zdrada — poprawił go Rafael. — Ale nie mam wyjścia.

Lior usiadł naprzeciwko niego. Ich spojrzenia się spotkały.

– Nie pozwolę ci samemu przez to przechodzić. Pojadę z tobą.

– Nie możesz.

– Mogę. I zrobię to. Nawet jeśli miałbym tylko zawiązywać ci gorset i poprawiać twoją przeklętą perukę.

Rafael parsknął, gorzko.

– Mam nadzieję, że potrafisz malować oczy. Bo wygląda na to, że od jutra jestem panną młodą.

Po drugiej stronie zamku, jego siostra — księżniczka Celene — siedziała w swojej komnacie i płakała cicho, ukrywając twarz w dłoniach. W przeciwieństwie do Rafaela, była delikatna, piękna i od zawsze posłuszna. Nie zgodziła się na tę decyzję. Błagała. Prosiła. Ale jej protesty zbyto milczeniem. A teraz nie miała już siły. Miała świadomość, że brat zostanie rzucony wilkom w jej imieniu. I nic nie mogła zrobić.

W jej oczach też błyszczała zdrada.

W tej rodzinie każde z dzieci miało zostać poświęcone. Jedno przez milczenie. Drugie — przez ofiarę.

A świt zbliżał się nieubłaganie.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz