Rozdział 1 – Ostatni Rozkaz
Rafael nie był głupi.
Od tygodni przeczuwał, że coś
się dzieje. Król i królowa szeptali za zamkniętymi drzwiami, jego siostra była
nagle zbyt cicho. A służący, nawet ci najstarsi, nie patrzyli mu w oczy, jakby
wstyd ciążył im na karku.
Ale nie sądził, że posuną się
tak daleko.
Stał teraz w sali tronowej,
wciąż w zbroi treningowej, brudny po szermierce, z mieczem jeszcze przypiętym
do biodra. Naprzeciwko niego siedzieli oni — jego rodzice — i patrzyli na niego
z tą chłodną, wyważoną obojętnością, którą znał aż za dobrze.
– Powtórz to — powiedział
powoli, głosem, który drżał nie ze strachu, ale z furii. – Chcecie... żebym
udawał moją siostrę?
Król odchylił się w fotelu.
– Nie udawał. Przez pewien
czas... zastąpił. Dla dobra Aerandoru.
– Dla dobra Aerandoru?! —
krzyknął Rafael, robiąc krok naprzód. — Dla dobra waszego własnego tyłka!
Królowa podniosła brew, ale
nie odezwała się. Jak zwykle, zostawiała brudne sprawy mężowi.
– To tylko tymczasowe
rozwiązanie — powiedział król spokojnie. — Valmar nie może wiedzieć, że nasza
córka nie może opuścić kraju. Ty jesteś... podobny.
– Podobny?! — Rafael zacisnął
pięści. — Jestem chłopcem!
– Nie będzie to miało
znaczenia, dopóki nie nadejdzie noc poślubna — powiedziała królowa lodowato.
Zapadła cisza. Ciężka.
Przerażająca.
Rafael nie mógł uwierzyć.
– Wysyłacie mnie na śmierć.
– Wysyłamy cię, byś uratował
swój kraj — poprawił król.
– Uratował?! Za cenę własnej
godności? — prychnął Rafael. — Za cenę życia? A może liczycie, że Valmar nawet
nie zauważy?
– Valmar dostanie, co chce.
Ceremonię. Pakt. Złoto. I zanim odkryje prawdę, będziemy już daleko.
Rafael zrobił krok w tył,
jakby te słowa były ciosem.
– Więc to oszustwo. Nawet nie
próba przymierza. Po prostu... sprzedajecie mnie za czas.
Król nie zaprzeczył. Królowa
nawet nie drgnęła.
– Posłuszeństwo, Rafael —
powiedział król. — To twój obowiązek.
Rafael wybuchnął śmiechem.
Krótkim, pustym.
– Mój obowiązek? Być ofiarą,
bo wam brakło odwagi?
– Masz zrobić, co każemy. —
Głos królowej przeciął salę jak nóż. — A jeśli nie... wtedy naprawdę zostaniesz
zdany na łaskę Północy. Bez eskorty. Bez pomocy. Bez planu.
Na moment zapanowała cisza.
– Już teraz jestem zdany na
ich łaskę — szepnął Rafael.
Król skinął na straż.
– Zabrać go. Przygotować.
Wyjazd jutro o świcie.
Rafael walczył. Kopał.
Krzyczał. Ale żelazne ręce strażników były zbyt silne. Zaciśnięte zęby nie
mogły powstrzymać łez, gdy ciągnięto go przez korytarze.
Po raz pierwszy w życiu
poczuł, że naprawdę go zdradzono.
I że tym razem nie będzie
odwrotu.
Zamknięto go w jego własnych
komnatach — luksusowych, lecz teraz zimnych jak cela. Strażnicy nie odzywali
się słowem, a służba unikała kontaktu wzrokowego. Jedynie Lior, jego przyjaciel
z dzieciństwa i zaufany sługa, wszedł nieproszony i bezceremonialnie zatrzasnął
za sobą drzwi.
– Czy to... prawda? — spytał,
z twarzą bladą jak ściany.
Rafael siedział na łóżku. Oczy
miał czerwone. Ręce drżały. Ale głos, gdy mówił, był cichy i wyraźny:
– Tak. Wysyłają mnie, bym
udawał moją siostrę. Żeby sprzedać mnie wampirowi.
Lior przełknął ślinę.
– To szaleństwo.
– To zdrada — poprawił go
Rafael. — Ale nie mam wyjścia.
Lior usiadł naprzeciwko niego.
Ich spojrzenia się spotkały.
– Nie pozwolę ci samemu przez
to przechodzić. Pojadę z tobą.
– Nie możesz.
– Mogę. I zrobię to. Nawet
jeśli miałbym tylko zawiązywać ci gorset i poprawiać twoją przeklętą perukę.
Rafael parsknął, gorzko.
– Mam nadzieję, że potrafisz
malować oczy. Bo wygląda na to, że od jutra jestem panną młodą.
Po drugiej stronie zamku, jego
siostra — księżniczka Celene — siedziała w swojej komnacie i płakała cicho,
ukrywając twarz w dłoniach. W przeciwieństwie do Rafaela, była delikatna,
piękna i od zawsze posłuszna. Nie zgodziła się na tę decyzję. Błagała. Prosiła.
Ale jej protesty zbyto milczeniem. A teraz nie miała już siły. Miała
świadomość, że brat zostanie rzucony wilkom w jej imieniu. I nic nie mogła
zrobić.
W jej oczach też błyszczała
zdrada.
W tej rodzinie każde z dzieci
miało zostać poświęcone. Jedno przez milczenie. Drugie — przez ofiarę.
A świt zbliżał się
nieubłaganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz