Witajcie kochani :)
Zapraszam na kolejny rozdział "The allies" :)
Mam nadzieję, że się wam spodoba i zostawicie pod postem swój komentarzyk :3
Rozdział dedykuję mojej kochanej Princessie. <3
Moja Draconka siedziała do prawie 2 nad ranem, by poprawić mój rozdział, bym mogła go dzisiaj wstawić.
<3<3<3 PS: Następnym razem idź spać kochana<3 Pewnie się nie wyspałaś :(
Betowała oczywiście: Draconka <3
PS2: Co do zrobienia stron z poszczególnymi opowiadaniami. Postaram się jakoś to ogarnąć. Nawet nie wiem czy potrafię to zrobić... ja i komputer to niezbyt zgrany zespół xD haha
Ale obiecuję przysiąść i jakoś wpaść na pomysł jak to się robi xD Ktoś pomoże?
No dobrze, już was nie zatrzymuję.
Czytajcie i komentujcie <3
Rozdział 18
Takane szykowała się właśnie na imprezę.
Wybierała jakieś ozdóbki do włosów i na ręce. – Jasne, Kociaku, o co chodzi? -
Spytała dziewczyna uśmiechając się ciepło.
Harry
wbił wzrok w ziemię, machając nerwowo ogonkiem. Dopiero po chwili się odezwał.
- No bo… Za
kilka dni są urodziny Draco… 5 czerwca… - Szepnął Kociak i zarumienił się,
kładąc po sobie uszka.
– No, a ja… Nie
mam pojęcia, co mu dać. – Brunet spojrzał na nią ze smutną minką. Chciał
chociaż tyle zrobić dla blondyna, za to, co on zrobił dla niego.
- Pomożesz mi?
- Zrobił słodką minkę dla uzyskania lepszego efektu.
- Pomóc
ci? Hmm… A które to już będą urodziny? – Spytała szamanka.
- To już 16. –
Mruknął czarnowłosy.
– Pomogę, ale
nie wiem, co on by chciał tego dnia świętować. Z tego co wiem, nie obchodził
urodzin odkąd pamiętam. Rodzice zawsze przysyłali mu tylko łakocie i to było
wszystko. Ale myślę, że obojętnie co zrobisz, on będzie szczęśliwy… Lub
wkurzony… To ciężko stwierdzić. - Dziewczyna na chwile przerwała szperanie w
puzderku i przyjrzała się chłopcu uważnie.
Kociak
posmutniał. Nadal nie miał zielonego pojęcia, co może dać Blondynowi. A co do
ostatniego, dziewczyna miała rację. Tego nie da się przewidzieć, albo mu się
spodoba i będzie się cieszył, albo się wścieknie. Cały Draco.
- I… Takie
minki na mnie nie działają, Kociaku. Jestem na nie odporna. Pomyśl o tym, co
może go najbardziej uszczęśliwić. Coś, co mu się spodoba... - Powiedziała
zamyślona.
- Ale ja nie mam nic takiego. - Szepnął brunet, wzdychając głośno.
- Ale ja nie mam nic takiego. - Szepnął brunet, wzdychając głośno.
- Zrobić za
wiele też nie umiem. Ehh… Jestem do niczego. – Mruknął, kładąc po sobie uszka.
- Jakbyś wpadła
na jakiś pomysł, daj mi znać. - Harry uśmiechnął się ciepło.
- Przepraszam,
że zabrałem ci czas, „O, wielka szamanko”. - Rozbawiony puścił jej oczko i
poszedł do szałasu.
Kociak oblizał usta, miał ochotę na mleko. STOP !!! Przecież chłopak
nienawidził mleka ! Jednak, po chwili, przypomniał sobie swoją sytuację i pokręcił
rozbawiony głową. - Draco… - Mruknął przeciągle, wchodząc do szałasu i nadął
policzki. - Chce mleka.
Draco, słysząc
to nawoływanie, westchnął tylko i odłożył na bok swój strój na tańce, bo miał zamiar iść,
chociażby sam, byleby się dobrze bawić. Oczywiście jeśli Kociak pójdzie z nim
zabawa będzie jeszcze lepsza.
- Kociaku... Mleko?
Teraz? Och… No dobrze. – Draco uśmiechnął się i pogłaskał bruneta po policzku.
Blondyn wziął gliniany dzbanek i wyszedł. Poszedł do zagrody z kozami i owcami.
- Jak mnie
dzisiaj któraś kopnie, to obiecuje, że na następnej uczcie będzie pełniła specjalną
funkcję… Bycie głównym daniem. – Zagroził Draco, zanim zbliżył się do
zwierzęcia.
Harry siedział
na swoim posłaniu, zerkając na strój Draco na tańce. Opadł na łóżko i westchnął
cicho. Wszyscy szli na tańce, tylko nie on. Był tak zamyślony, że nawet nie
zauważył, kiedy wrócił blondyn. Leżał na brzuchu, podpierając głowę na
dłoniach, a jego ogon kiwał się na boki delikatnie. W sumie, i tak nie umie
tańczyć. Do tego jeszcze, miał być tam też syn wodza, a to jego właśnie widzieć
nie chciał. Westchnął głośno i położył po sobie uszka.
Draco, dumny
wkroczył do szałasu, bo żadna koza go nie pokopała.
- Ha! Nie ma to,
jak dobry argument… Tudzież groźba… I największe bestie można okiełznać. Proszę
Kociaku, twoje mleko. – Draco podał mu czarkę z mlekiem i ubrał się, wreszcie,
w swój kostium na tańce.
- A ty, jeszcze
nie gotowy? Myślałem, że pójdziesz się chociaż rozejrzeć. Takane na pewno
chciałaby mieć jakichś partnerów do tańca. – Powiedział blondyn poprawiając
włosy.
Harry wypił
mleko łapczywie, a trochę nawet spłynęło mu po brodzie, oblizał usta i zerknął
na chłopca nieśmiało.
- Ja? Ale j,,ja
nawet nie umiem tańczyć. - Szepnął zawstydzony brunet.
– Z pewnością,
nikt tam nawet nie zauważy, że mnie nie ma. - Harry położył po sobie uszka i
zerknął na blondyna. Wyglądał świetnie. W sumie, jak zawsze.
- Wpadnę,
troszkę później. Wyszykuje się, a potem cię poszukam. Nie chcę, byś tracił zabawę.
Obiecuję, że przyjdę. - Harry uśmiechnął się delikatnie.
- Będę na
ciebie czekać, Kociaku. Bez ciebie już nie będzie tak zabawnie, jak być powinno.
No i będzie wódka z bambusa. Mówię ci, to wchodzi w nogi bardziej, niż sake. -
Draco pomiział Kociaka jeszcze chwile za uszkiem, które zaraz ugryzł w
delikatnej pieszczocie.
- Musze wyjść
wcześniej. Takane coś ode mnie chciała. Będziemy kogoś swatać, czy coś, więc w
razie czego, będę sie kręcił bardziej przy ognisku. Tam mnie szukaj... Wiesz,
poznasz mnie po włosach. – Blondyn posłał mu jeszcze buziaka w powietrzu i
wyszedł z szałasu .
Harry uśmiechnął
się szeroko i pomachał mu.
– Ciekawe, kogo będą swatać. - Zamyślił się…
Musiał wiedzieć! Był zbyt ciekawski. Po chwili, znowu opadł na posłanie i
przymknął oczy.
- Tylko w co
mam się ubrać? - Zdjął z siebie lnianą tunikę i rybaczki, po czym w samych bokserkach, zaczął
przerzucać ubrania. Jak to dobrze, że tym razem, na pokątnej kupił sobie
kilka kompletów ubrań. Wyjął czarne, przylegające spodnie, i opakowanie z soczewkami, które kiedyś dostał
od Hermiony, ale nigdy ich nie założył. Raz kozie śmierć. Ubrał zieloną koszulę
i przeczesał dłonią włosy. Czuł się nieco dziwnie bez okularów, a do tego
kręciło mu się lekko w głowie. Ale to nic, przecież Draco go będzie pilnował.
Nie zdążył porządnie wyjść z szałasu, a ktoś objął go w pasie od tyłu.
Odwrócił się szybko.
- Mówiłem ci, żebyś się trzymał ode mnie z daleka. - Prychnął
Kociak, machając ogonem nerwowo.
- Kociątko, wyglądasz… Mmm… Sexownie. – Tygrys zmierzył go takim spojrzeniem, że Zielonooki się go przestraszył.
- Zejdź mi z drogi ! Jestem umówiony z Draco. - Warknął zimno Harry. Nie zdążył jednak zrobić kroku, a wściekły Tygrys wciągnął go z powrotem do szałasu.
- Nawet nie waż się o nim mówić ! A już na pewno nie pójdziesz do niego ! Zabraniam ci ! - Krzyknął Tygrys i przyszpilił zaskoczonego bruneta do ściany.
- Puść mnie ! – Harry zamachnął się, by go uderzyć, ale szybko został powalony na ziemie i obezwładniony. Zaczął się szarpać. - Złaź ze mnie, złaź mówię !!! - Coraz mniej zaczynało mu się to podobać. Tym bardziej, że chłopak wsunął dłoń pod jego koszulkę.
- Kociątko, wyglądasz… Mmm… Sexownie. – Tygrys zmierzył go takim spojrzeniem, że Zielonooki się go przestraszył.
- Zejdź mi z drogi ! Jestem umówiony z Draco. - Warknął zimno Harry. Nie zdążył jednak zrobić kroku, a wściekły Tygrys wciągnął go z powrotem do szałasu.
- Nawet nie waż się o nim mówić ! A już na pewno nie pójdziesz do niego ! Zabraniam ci ! - Krzyknął Tygrys i przyszpilił zaskoczonego bruneta do ściany.
- Puść mnie ! – Harry zamachnął się, by go uderzyć, ale szybko został powalony na ziemie i obezwładniony. Zaczął się szarpać. - Złaź ze mnie, złaź mówię !!! - Coraz mniej zaczynało mu się to podobać. Tym bardziej, że chłopak wsunął dłoń pod jego koszulkę.
- N,,nie..
natychmiast mnie puść. –Prychnął, lecz po chwili został mocno spoliczkowany.
- Ty tu nie masz nic do gadania. - Powiedział zimno syn wodza. Chwycił jeden z krawatów, który leżał na ziemi. Musiał się tam znaleźć, gdy Harry szukał ciuchów, i związał mu ręce z tyłu.
- C,,co ty robisz? – powiedział Harry wystraszony już nie na żarty.
- Ty tu nie masz nic do gadania. - Powiedział zimno syn wodza. Chwycił jeden z krawatów, który leżał na ziemi. Musiał się tam znaleźć, gdy Harry szukał ciuchów, i związał mu ręce z tyłu.
- C,,co ty robisz? – powiedział Harry wystraszony już nie na żarty.
- Cśś… Kociątko,
zabawimy się. -Tygrys zaczął go rozbierać.
Nic nie dały
szarpania i krzyki. Tygrys był silniejszy. Gdy został doszczętnie pozbawiony
ubrać, a sam Tygrys zaczął rozpinać spodnie, po policzkach zaczęły mu płynąc
łzy.
– Nie !!!
zostaw ! Złaź !- Krzyczał, szarpał się. Jednak na dworze było słychać tylko
głośna muzykę i śmiechy. Nikt go nie słyszał.
Tygrys, siłą zmusił go, do rozchylenia nóg.
- Wyglądałeś tak
pięknie, ociekający wodą... Chyba, takiego oglądać cię lubię najbardziej. – Szepnął
Harry’emu do ucha i zaśmiał się zimno.
- T,,to byłeś
ty ! Wtedy, nad jeziorem… I nad rzeką... To ty mnie obserwowałeś ! - Jęknął
wystraszony Kociak. Po chwili szarpnął się i syknął.
- Nie, proszę, nie ! D,,dlaczego to robisz ?! - Szepnął przerażony brunet. Ohh, jak bardzo by chciał, by Draco tu był.
- Nie, proszę, nie ! D,,dlaczego to robisz ?! - Szepnął przerażony brunet. Ohh, jak bardzo by chciał, by Draco tu był.
- To proste. Bo
robię to, na co mam ochotę. – Tygrys zaśmiał się szyderczo i zaczął, niezbyt
delikatnie, pieścić ciało Czarnowłosego.
Jemu, jednak,
się to ani trochę nie podobało. Był przerażony. –Draco, proszę… Ratuj. - Pomyślał zrozpaczony Kociak. Gdy znowu się
szarpnął, dostał jeszcze mocniejszego liścia.
Draco,
w najlepsze, bawił się z Takane i innymi dziewczynami, bo wszystkie wiedziały,
że woli chłopców. No i oczywiście
rozeszła się już wiadomość, że szczególnie upodobał jednego. Dlatego wiedziały,
że to będzie bezpieczna zabawa. Mogą potańczyć , pośmiać się i pożartować, pogadać,
a nie zaraz się żenić. Więc pili i śmiali się, tańcząc, gdy nagle, Draco jakby
drgnął. Miał dziwne przeczucie. Już za bardzo się wyczulił na to, co się dzieje
z Kociakiem. Rozejrzał się. Nigdzie go nie widział. Nie było też Tygrysa.
- Takane, chodź ze mną. - Poprosił dziewczynę i
razem przeszukali całą wioskę. Nawet szałas wodza i jego rodziny. W końcu,
Draco usłyszał krzyki i piski z szałasu. Z ich szałasu !!! Wpadł tam, a to, co
zobaczył sprawiło, że szlag go trafił. Tak, jak stał przez ułamek sekundy, tak
szybko rzucił się na Tygrysa i zaczął go okładać pięściami. Aż do
nieprzytomności. Takane natomiast, szybko okryła Kociaka kocem i wyprowadziła
go, zapłakanego, z szałasu.
Harry pozwolił się wyprowadzić, z jego oczu płynęły łzy, ale wzrok miał nieprzytomny, wręcz pusty. Nogi drżały mu niebezpieczni. Do tego cały się trząsł. Było mu strasznie zimno… I nie dlatego, że miał na sobie tylko koc. Był jak w transie. Nie był w stanie nawet nic powiedzieć. Był tak cholernie przerażony. Nie zdawał sobie sprawy, że tam, w szałasie, Draco okłada syna wodza przysparzając sobie problemów, ani to, że to Szamanka idzie obok niego. Jedyne co czuł, to obrzydzenie do siebie. Wciąż czuł dłonie chłopaka na sobie, czuł jak robi mu się niedobrze. Sam fakt, że dotykał go TAM powodował mdłości. Te dłonie na jego ciele, palce, gdy go przygotowywał. Nie ważne, że nie zdążył tego zrobić do końca. Czuł się brudny.
Harry pozwolił się wyprowadzić, z jego oczu płynęły łzy, ale wzrok miał nieprzytomny, wręcz pusty. Nogi drżały mu niebezpieczni. Do tego cały się trząsł. Było mu strasznie zimno… I nie dlatego, że miał na sobie tylko koc. Był jak w transie. Nie był w stanie nawet nic powiedzieć. Był tak cholernie przerażony. Nie zdawał sobie sprawy, że tam, w szałasie, Draco okłada syna wodza przysparzając sobie problemów, ani to, że to Szamanka idzie obok niego. Jedyne co czuł, to obrzydzenie do siebie. Wciąż czuł dłonie chłopaka na sobie, czuł jak robi mu się niedobrze. Sam fakt, że dotykał go TAM powodował mdłości. Te dłonie na jego ciele, palce, gdy go przygotowywał. Nie ważne, że nie zdążył tego zrobić do końca. Czuł się brudny.
Do szałasu, w końcu, wpadła straż i sam wódz i
wyprowadzono chłopców na zewnątrz, żądając wyjaśnień tego, co się stało.
Musieli chwile odczekać, by ocucić Tygrysa. Draco wciąż syczał i warczał,
wyrywając się do chłopaka, by go dobić.
- On chciał Kociaka... On chciał... –
Draco warczał, i gdyby go nie trzymali, pewnie zabiłby Tygrysa. Bez zmrużenia
oka. Zabiłby go. A i to, byłaby niewystarczająca kara za to, co zrobił jego
Skarbowi .
W końcu, poproszono też Kociaka o wyjaśnienia.
- Kociaku, czy mój syn dotknął cię tak, jak nie powinien? – Wódz patrzył
uważnie na roztrzęsionego chłopca. Tu, w wiosce, obowiązywały surowe reguły,
zasady i prawa. Dla wodza byłaby to plama na honorze, jeśli jego syn zrobiłby
coś takiego.
Harry, widząc tylu ludzi, pisnął głośno i zadrżał. Schował się w ramionach dziewczyny. Był roztrzęsiony. Zerknął na nich niepewnie, a potem na Tygrysa, a po jego pliczkach zaczęły lecieć łzy.
- O,,on… P,,proszę… N,,niech on… On… - Harry zaczął się jąkać i panikować.
- Zabierzcie go! P,,proszę… N,,nie
pozwólcie by on… By on znów mnie dotykał. – ostatnie słowa wyszeptał i schował
twarz w koszulce dziewczyny. Płakał bardzo długo. Nikomu nie pozwolił się do
siebie zbliżyć. Nawet Draco, mimo iż wiedział, że z jego strony nic mu nie
grozi. Robił to automatycznie, zaczynał drżeć i krzyczeć, by go nie dotykać.
Z tego zamieszania wynikło tyle, że Tygrys został
wygnany z wioski, bo jako syn wodza, nie mógł zostać skazany na śmierć, a tak
niegodne syna przywódcy zachowanie , skrzywdzenie niewinnej osoby, zasługiwało
na najgorszą karę.
Draco ominęły konsekwencje pobicia Tygrysa, bo
wszystko było uzasadnione. Draco martwił się jednak o Harry’ego. O jego stan.
Nawet nie tyle o fizyczny, ale o psychiczny. Trwał przy nim, nawet, jeśli
Kociak nie pozwalał się dotknąć, zbliżyć bardziej, niż na bezpieczną odległość,
w której mógł Smoka oglądać całego, to Draco był, by w razie potrzeby, by zająć
się jego Skarbem.
Zmęczony płaczem Harry, zasnął. A we śnie wiercił się na posłaniu, zaciskając dłonie w pięści.
- Nie... zostaw !!! D,,draco, p,,pomóż ! – Krzyczał
przez sen, rzucając się.
- N,,nie pozwól
mu, ,n,,nie !!!
Draco potrząsnął nim delikatnie, a widząc, jak Harry otwiera oczy, szybko
zabrał ręce, by nie zorientował się że go dotknął.
- Harry, Kociaku obudź się, to tylko sen.
Jego już tu nie ma. Już nigdy tu nie wróci. Jesteś bezpieczny. Słyszysz? -
Cierpliwie starał się uspokoić bruneta.
Harry ocknął
się i usiadł na łóżku podkulając kolana i obejmując je rękoma. Kiwał się do
przodu i do tyłu, jego ogon drgał nerwowo, a uszka miał położone po sobie.
Wzrok miał nieprzytomny. Dopiero po chwili, zaczął wracać do rzeczywistości. Widząc
Draco, mimowolnie drgnął, ale nie odsunął się. Spojrzał na niego zrozpaczony. Tak
bardzo chciał się do niego przytulić, ale się bał.
– P,,przytul. – Szepnął Harry ledwo
słyszalnie, spuszczając głowę. Bał się, że jak go dotknie, to zacznie panikować.
Mimo tego, chciał, by blondyn go objął. Zaczął cicho łkać, drżeć i kulić się
jeszcze bardziej.
– P,,proszę… -
Chłopak wręcz pisnął patrząc na blondyna błagalnie.
Draco zrobi prawie
wszystko, co tylko Harry mu każe. Jeśli chce by go przytulić, Blondyn zrobi to
z przyjemnością. Jeśli każe przestać, niechętnie, ale się odsunie. Jeśli
zacznie krzyczeć, nadstawi policzek, bo wie, że mu się należy za to, że go
skrzywdził, nawet nieświadomie. Nie zrobi tylko jednego. Nie pozwoli, by
cierpiał fizycznie.
- Tylko nie
płacz, Kociaku. Wiesz, że nie chce zrobić ci krzywdy. – Draco powiedział to cichym,
łagodnym i spokojnym głosem. Powoli się zbliżył i usiadł za brunetem. Objął go
od tylu, delikatnie, w pasie i przytulił do siebie ostrożnie.
- Już dobrze,
Harry, jestem przy tobie i nie pozwolę cie skrzywdzić. Przepraszam, za to, co
sie stało. To moja wina, bo mnie przy tobie nie było. – Draco winił się za całą
sytuację. Wiedział doskonale, że Tygrys chce zdobyć bruneta. Jednak zostawił go
samego w szałasie.
Harry
drgnął i spiął się, a mimo to, nie uciekł, nie odepchnął go. Powoli się
rozluźnił. To, co mówił blondyn pomagało. Wiedział, że chłopak go nie
skrzywdzi, ale jego ciało reagowało samo.
- T,,to nie
twoja wina… P,,prz... Prze,,cież nie mo,,żesz się,,dzieć przy m,,mnie 24
godziny n,,na dobę. - Gdy mówił, jego głos drżał i zacinał się.
– T,,to j,,ja
prz,,przepraszam, s,,sprawiam tylko kł,,kłopoty t,,to m,,moja wina… - Szepnął,
i rozpłakał się. Obrócił się w stronę Draco i mocno się przytulił. Trzymał się go
wręcz kurczowo, jakby się bojąc, że Draco zniknie, albo go odepchnie.
– T,,tak b,,b,,bardzo
się bałem. – Szepnął Kociak zagryzając dolną wargę.
- O,,on nie
słuchał. – Powiedział cichutko Harry.
– J,,jestem
taki b,,brudny, a ty m,,mnie przytulasz… - pokręcił głową i spojrzał na Blondyna.
Po chwili Harry odsunął się od niego i skulił się.
- N,,nie
dotykaj, n,,nie warto. - Szepnął zagryzając dolną wargę. Tym razem, aż do krwi.
Draco słuchał
go, czując, jak złość znów w nim rośnie. Gdy nadejdzie odpowiednia pora i
będzie mógł zostawić Harry’ego pod opieką Takane, znajdzie Tygrysa i dokończy
porachunki z nim. Zginie. Będzie ginął w męczarniach. Draco zagryzł mocno usta,
by nie dać się jednak ponieść tulił chłopaka do siebie cały czas, nie mając
zamiaru go puszczać, aż Harry sam się nie odsunie.
- Brudny?
Kociaku… To on splamił swój honor. Nie jesteś brudny i będę cię dotykał. Jesteś
w końcu moim Skarbem... Prawda? Tylko moim. Choćbym miał z tobą siedzieć 24 na
siedem, zrobię to i nikt cie więcej nie skrzywdzi. – Draco przygarnął go
mocniej do siebie, całując czule jego czoło.
- Dla mnie,
jesteś najczystszą istotą, jaka kiedykolwiek chodziła po tej ziemi. -
Szepnął Blondyn. Już nigdy nie pozwoli, by jego Kociak cierpiał... Nigdy.
- D,,Draco… - Szepnął cicho Harry, patrząc na niego z niedowierzaniem. Zaskoczył go, i to bardzo. Oczywiście bardzo pozytywnie. W jego oczach pojawiły się łzy. Sam objął go mocno za szyję.
– Wybacz, a,,ale… Ale ja muszę…- Szepnął
Kociak i musnął jego usta raz, potem
drugi. Ohh, tak, jak dobrze. Gdy Tygrys go całował, czuł się tak, jakby
zdradzał Draco. Nie licząc tego, że jego pocałunki były brutalne i nie podobały
mu się wcale. Po chwili, schował głowę w jego koszulce.
- Tylko twoim
Skarbem. - Uśmiechnął się blado Harry.
- Jestem tylko twój. - Spojrzał mu w oczy,
lekko się rumieniąc.
- Cieszę się,
że mam właśnie ciebie, a nie kogoś innego… - Szepnął, nie spuszczając z niego
wzroku.
Lekko
zaskoczony blondyn, zdołał go objąć tak, by nie sprawić mu bólu. Delikatnie
przesuwał dłonią po jego plecach, aż do nasady ogonka, który lekko drgał. Ojj,
on uwielbiał ten jego ruchliwym koci dodatek. Naprawdę. Niewiarygodnie pasował
do Harry’ego. Niespokojny i ruchliwy, nigdy nie wiesz gdzie i z czym wyskoczy,
ale milutki w dotyku, idealny do pieszczot.
- Tylko mój
kotek i niech tak już zostanie, dobrze? Nie podzielę sie tobą z nikim i nie
chcę, żebyś odebrał te słowa tak, jakbym traktował cię przedmiotowo, Kociaku,
bo tak nie jest. Jesteś, po prostu, moim Kociakiem. – Draco cmoknął go w czoło,
w policzki, nosek i w końcu, lekko, ucałował jego usta.
- Połóż sie,
odpocznij... Wiesz, udało nam sie wczoraj zeswatać te parę. Niedługo odbędzie
sie ich wesele, na które zaproszona jest cała wioska, więc my też. Będzie powód
do świętowania, a tobie chwila rozrywki się przyda. – Draco specjalnie
zmienił temat. Radosne wieści zawsze pomagają poprawić humor, każdemu.
- Wesele? -
Harry spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem. Dalej czuł się nieco niepewnie,
tuląc się do niego, ale nie chciał się odsuwać. Chciał tak zostać jak
najdłużej.
- Za tobą nawet
w ogień skoczę, więc na wesele też pójdę. - Szepnął Harry i przetarł oczy,
ziewając cicho. Ten dzień, o którym Harry chciałby zapomnieć, był męczący, nie
tylko fizycznie, ale i psychicznie. Poczuł się senny, zgadzał się z Blondynem.
Powinien odpocząć. Niechętnie odsunął się od niego i wsunął pod pościel,
zerkając na niego sennie. Po chwili jednak, chwycił jego dłoń i przesunął się
kawałek.
- Ś,,śpij ze
mną. -Poprosił cicho Harry. Jego powieki same już opadały, aż w końcu zasnął
kuląc się.
Draco, oczywiście bez większych
oporów, położył sie przy nim, obejmując go lekko w pasie i wtulił się w jego
plecy. Blondyn musnął jeszcze jego szyję i policzek na dobranoc i w końcu sam
też zasnął. Po prostu padł. Chyba i jego adrenalina już opuściła.
Następnego dnia
obudziła go Takane. Przyniosła im śniadanie i chciała sprawdzić, czy z
Kociakiem już jest lepiej.
- Smoku, musisz
go zapytać, czy nie zrobił mu krzywdy. Czy nie ma gdzieś ran... Wiesz, tam… Na
dole. Ja to mogę wyleczyć. – Powiedziała dziewczyna, zerkając smutno na, wciąż
śpiącego, chłopaka.
- Nie sądzę. Powiedziałby
mi. – Draco szepnął cicho, tak, by nie obudzić Kociaka i lekko przeczesał jego
ciemne włoski.
- Dziękuje za troskę, Takane. - Draco był jej
naprawdę bardzo wdzięczny. Gdyby nie ona, Kociak stałby tak i patrzył, jak
okłada pięściami Tygrysa. Blondyn cieszył się, że dziewczyna tam była i mu
pomogła.
Harry obudził
się, słysząc głosy. Przetarł zaspane oczy i spojrzał, to na Draco, to na
Takane.
- D,,dzień
dobry. – Szepnął, a jego głos dalej drżał. Odsunął się kawałek od Draco.
– J,,ja chcę
się umyć. – Szepnął brunet. Bał się sam iść nad jezioro, ale z drugiej strony,
nie chciał, by ktoś wtedy przy nim był.
- Pójdę
nad jezioro – Powiedział nagle zdeterminowany. Wstał, krzywiąc się. Może i nie
zrobił mu „tego”, ale gdy wsunął w niego od razu 3 palce, to bolało. Chciał się
umyć, cały, doszczętnie… Dokładniej, zmyć jego dotyk. Wziął rzeczy i nie
czekając na to, co oni powiedzą, wręcz uciekł z szałasu. Czuł na sobie
współczujący wzrok innych, co bardzo go denerwowało. Niemalże biegiem dotarł do
jeziora, rozejrzał się, po czym rozebrał i wszedł do wody. Zaczął się dokładnie
myć. Na koniec, wsunął w siebie palec, dalej czuł się zawstydzony i brudny. Chwilę później,
zanurzył się cały i potrząsnął delikatnie głową. Nie pomogło, usiadł na brzegu,
kuląc się. Chciał, bardzo chciał, by to wszystko było tylko złym snem, ale
niestety tak nie było.
Draco to
rozumiał. Harry chciał zostać sam, ale wiedział, że wszyscy teraz będą mu
współczuć i Kociak nie skupi się na tym, na czym powinien. Powtarza się
sytuacja z Hogwartu, kiedy to wszyscy się nad nim litowali. Chłopak użalał się
nad sobą i tak właściwie, nikt nie potrafił mu pomóc, czy też go zmotywować.
–Takane,
niech szaman przygotuje trening fizyczny dla Kociaka. – Powiedział nagle Blondyn.
To było najlepsze rozwiązanie.
- Jesteś pewien? Już...? Może jeszcze odczekać? – Powiedziała nieco niepewnie młoda szamanka.
- Nie. Właśnie teraz, już w tej chwili. Żeby odwrócić jego myśli. Póki nie zapomniał, jak znaleźć spokój ducha i jak wyłączyć myślenie. Właśnie teraz trzeba zacząć trening. - Wyszedł z szałasu, idąc za Harrym nad jezioro i tam usiadł przy nim, rzucając kilka kamyków do wody.
- Jesteś pewien? Już...? Może jeszcze odczekać? – Powiedziała nieco niepewnie młoda szamanka.
- Nie. Właśnie teraz, już w tej chwili. Żeby odwrócić jego myśli. Póki nie zapomniał, jak znaleźć spokój ducha i jak wyłączyć myślenie. Właśnie teraz trzeba zacząć trening. - Wyszedł z szałasu, idąc za Harrym nad jezioro i tam usiadł przy nim, rzucając kilka kamyków do wody.
- Lepiej? Mam
nadzieję, bo musimy się zbierać, Kociaku. Czas się zabrać ostro do pracy. Pora
zacząć trening. – Powiedział spokojnie.
- D,,Draco ! –
Harry pisnął i zasłonił się. Zawstydzony, spuścił głowę, by po chwili spojrzeć na
niego .
- Trening? Teraz? – Brunet poderwał się, zapominając na moment, że jest nagi. Szybko się jednak opamiętał i zasłonił, spuszczając wzrok.
- Trening? Teraz? – Brunet poderwał się, zapominając na moment, że jest nagi. Szybko się jednak opamiętał i zasłonił, spuszczając wzrok.
- Odwróć się. -
mruknął Harry zażenowany. Po chwili był już ubrany.
- Jaki trening?
– Brunet podszedł do blondyna, kładąc po sobie uszka. Miał jeszcze mokre włosy,
a jakaś część jego tego nie lubiła.
Draco
posłusznie się odwrócił, gdy Harry sie ubierał i nie zerknął na niego nawet
przez moment. Pomyślał, że to może go strasznie krępować, więc nie będzie
wredny. Nie dzisiaj. Mimo, że lubił oglądać jego słodkie rumieńce, tym razem
sobie darował, bo wiedział, że po wczorajszych zdarzeniach, to może być dla
niego, nie tyle krępujące, co przerażające i bardzo nieprzyjemne.
- Trening w szałasie
szamana, siłowy. Ja też zaczynam, bo twierdzą, że warto jest mieć konkurencję.
Wtedy się od siebie samego wymaga więcej. Zaczynamy już dzisiaj, więc pospiesz
się. – Draco pogonił go troszkę i przeczesał mu włosy, wciąż lekko wilgotne, by
nie wchodziły mu do oczu. No i oczywiście do uszek.
- A właściwie,
Potter, gdzie ty masz okulary? Mówiłeś, że bez nich ledwo co widzisz. - dopiero
teraz Draco zauważył zmianę w wyglądzie chłopaka. Wcześniej był zbyt wzburzony,
a potem, zbyt zmartwiony, by to zauważyć.
- O,,okulary?
Ohh, no bo nie widzę bez nich, mam szkła kontaktowe. – Harry uśmiechnął się
nieśmiało.
- Chodźmy. -
Harry chwycił niepewnie dłoń Ślizgona, mimowolnie zadrżał
i spiął się, ale to był Draco, jego Draco.
Po chwili,
rozluźniony pociągnął go w stronę wioski.
Aaaa pierwsza, pierwsza!!!! Co mogę powiedzieć? Ich związek jest jak yo-yo oddalają sie od siebie i zbliżają. Nie mówię nie, bo swój urok to ma. Chociaż nadal nie rozumiem, jak mogłaś to zrobić Harryemu?! On i tak jest (sorry za wyrażenie) lekko niedorobiony, a ty go jeszcze gwałcisz, jesteś ZŁA. Ale rozdział podobał mi sie mimo wszystko, troche nudzą mnie różne imprezy w wiosce,odbiegają od głównego wątku. Można coś wcisnąć raz na jakiś czas, ale nie co chwilę. Ok teraz jezykowo (nie, nies zapomniałam) dużo łez i płakania w jednym miejscu Harry co chwile sie "rozpłakuje". Jak na mój gust to skoro przed chwilą zaczął ryczeć to chyba nie przerywa tylko po to, żeby autorka mogła mu kazać to znowu zrobić... I jeszcze mały detalik, ale skąd on wytrzasnął w dżungli kontakty? Chyba,że tam też jest Biedronka za rogiem... Tak wstaw im Biedronke ułatwisz swoim dzikusom życie. Sorry,ja kocham tylkl Draco. No dobra Harry'ego też,ale nikogo więcej.Chyba,że jest sarkastyczny wali dobre teksty.
OdpowiedzUsuńTo ja już nie będę miejsca na blogu marnować :-) Rozdział fajny, beta perfect,oby tak dalej!!
Kochamy Cie Maru.
Ciri666 ):>
W każdej książce jest w ten sposób pokazana wypowiedź, jeśli jest epiką, a już z pewnościa, jeśli zakrawa o dramat.
UsuńPłakałam ; - ; Po raz pierwszy tak bardzo i tak mocno płakałam ; - ; Aż oko mnie cały czas szczypie ; - ;
OdpowiedzUsuńHarry naprawdę ma wielkiego pecha. Nie chcę nawet myśleć, co by z Nim było, gdyby nie Draco D: A Tygrysa złapię, wychłostam i urwę głowę (pomogę Dracusiowi C: ), bo mogę, prawda? Mam nadzieję, że tak :D Takane jest wspaniałą przyjaciółką i Szamanką. Zazdroszczę im jej! Moi się obrażają na mnie za byle co OmO Jestem ciekawa, co Harrh da Draconowi na urodzinki, jak i, jaka będzie jego reakcja C: Nie wiem czemu, ale już, gdy rozmawiali o uczuciach Smoka, miałam łzy w oczach ; - ; Za dużo emocji. Za dużo emoooocji!
Co do betowania: Majstersztyk! Po prostu... Wspaniała robota. Pełen podziw, a do, że siedziałaś, Draconko (Mogę tak do Ciebie mówić?), do tak późna... Wow! Na prawdę! Aczkolwiek mam jedno zastrzeżenie xD Tam, gdzie są jąkanka, jak np.:
" - O,,on… P,,proszę… N,,niech on… On… "
Tam gdzie pojawiają się takie < „ > przecinki, wydaje mi się, że lepiej wyglądałoby to z myślnikami, jak to:
" - O-on… P-proszę… N-niech on… On…"
Nie brzmi lepiej? Takie tylko drobniutkie uwagi C:
Pozdrawiam i weny życzę :D
To jąkanie....To akurat moja robota:) hihi,
UsuńAle myślę, że masz rację, myślniki tam gdzie jest jąkanie wygląda lepiej <3
Dziękuje za komentarzyk i cieszę się, że rozdział się podobał;3
Dziękuje Kimichi <3
Pozdrawiam...
Maru ;3
Nie chcialam akurat tego zmieniac, bo mi sie taki sposob jakania podoba. jest bardzo w stylu Maru.. a czy to bedzie myslik czy dwa przecinki... to i tak bedzie jakanie. <333
OdpowiedzUsuńDziekuje za uznanie. Tym razem staralam sie nawet poprawiac powtorzenia, aczkolwiek z rozdzialu na rozdzial przykladam sie coraz bardziej <3
Zapomnialam ... znowu >_<
UsuńDraco'nka
Biedny Harry ma podobny problem z prezentem jak ja, nie mam pojęcia co kupić najbliższym pod choinkę.:))
OdpowiedzUsuńDraco gadający z kozami i drożący im śmiercią na półmisku? To musiał być niezły widok. Nie ma to jak rozsądne argumenty i porządna dyskusja bydlątkami.
Tygrys tym razem mocno przegiął, syn wodza czy nie, złapać i do mrowiska z nim, to wygnanie wydaje mi się zbyt słabą karą. Będzie mógł z daleka spokojnie spiskować przeciwko Draco.
Biedny Kotek strasznie ciężko przeżył ten napad. Draco zachował się bardzo rycersko. Widać, że chłopcy ufają sobie i darzą się uczuciem.
Malfoy ma rację, należy odciągnąć uwagę Harrego od tego co się wydarzyło inaczej popadnie w depresję. Dużo czasu może upłynąć, zanim chłopak wróci do równowagi. Poza tym najwyższy czas by sam nauczył się bronić, nie może cały czas oczekiwać, że Draco będzie go niańczył jak dziecko.
cholernie mi Harr'ego... Ale mimo wszystko to też trochę jego wina... Powinien się nauczyć bronić bo kiedyś Draco nie zdąży go uratować... Świetny odcinek :) Napisz do mnie na gg to ci napiszę jak zrobić strony ;)mój nr: 43116661... Pozdrawiam cieplutko i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńna początku ma być: cholerni szkoda mi Harry'ego
UsuńTrochę przesadzone bo pierw Hogwart a teraz ten gwałt.Rozdział bardzo fajny tylko nie te imprezy są zbyt często. Miło że Draco i Takane chcę pomóc Harremu. już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńCo ma Hogwart do gwałtu? W Hogwarcie było bosko! Na przyszłość buduj składniejsze komentarze. I zdanie zaczynamy z wielkiej litery.
UsuńPozdrawiam
Ciri666
Chodziło chyba o to że ginny go pierw porwała a teraz ten gwałt .
UsuńNormalnie trauma dla bohatera , i te oczy które mówią że się nad nim litują .
Muszę powiedzieć, że poczytałam trochę twojego bloga i bardzo mi się podoba <3 Widzę, że piszemy w podobnej tematyce, więc jeśli masz ochotę wpadnij na http://hell-of-fortune.blogspot.com ~~
OdpowiedzUsuńja sie chcialam dumna pochwalic, ze wyciagnelam kubek w kotki i mam czekolade z bita smietana, a tu... matko Harry bidulek ;-; kompletnie inny jest od tego z ksiazki, no ale u Ciebie wszyscy sa inni c:
OdpowiedzUsuńlove&peace
Witam,
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że Draco pojawił się w tym szałasie, biedny Harry, ale ma bliskich wokół siebie, więc na pewno dojdzie do siebie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia